Król Lew PBF
Dżungla - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Dżungla (/showthread.php?tid=1000)



Dżungla - Kifo - 28-04-2014

Cytat:Spory teren porośnięty wysokimi, rozłożystymi drzewami, które z trudem przepuszczają światło słońca. Cienista okolica to idealne miejsce dla leopardów, które mogą schronić się w koronach roślin, umykając przed silnymi lwami.
Panuje to wieczny szelest, dżungla nigdy nie zamiera w bezruchu.



Jeden półroczny leopard przemierzał właśnie dżunglę. Wiele się zmieniło od kiedy Kifo był tu po raz ostatni. Mimo starań, nie mógł odtworzyć drogi, którą przebył tamtego dnia. Nie był nawet pewien, czy chce znaleźć tamte miejsce. Spodziewał się, że powrót będzie mu sprawiał większy ból, ale czas goił rany i Kifo pozostało mgliste wspomnienie męczącej wędrówki do... tam. A może chodzi o to, że Rina nigdy tak naprawdę nie odeszła?
Kifo z przyjemnością wciągał powietrze do swoich płuc. Czuł wyraźnie całą gamę zapachów: od wilgoci i grzybów ukrytych pod ściółką do soków pnączy i woni drobnych gryzoni. W dżungli panował półmrok. Słońce nie dawało rady się przebić przez ciemnozielone baldachimy drzew. Kifo namierzył wzrokiem odpowiednie drzewo, wyrastające lekko pod kątem i z chropowatą korą. Mech porastający je z tej dogodniejszej dla celów cętkowanego strony mógł być śliski, ale od czego są pazury? Kifo wdrapał się na górę i położył wygodnie na grubej gałęzi. Przyjemny półmrok, futro chroniące przed chłodem, a także maskujące przed drapieżnikami i pełna dawka świętego spokoju. Kifo przymknął oczy, choć jego uszy pracowały, chłonąc dźwięki.


RE: Dżungla - Soth - 28-04-2014

Stara, dobra dżungla. Od wysiadywania dupskiem na sawannach zrobiło mu się niezwykle sucho i niewygodnie. Nawet z początku wilgotny klimat jego rodzimych stron nieco mu dokuczał. Zdawałoby się, że zbyt dużo czasu spędził poza domem, a nie znalazł niczego ciekawego. Niczego co w jakikolwiek sposób mogłoby usprawiedliwić matkę. W każdym jej zachowaniu, a przecież ona pochodziła poniekąd z tych lwich terenów. Przynajmniej, tak jemu się zdawało. O ile wszystko co mówiła było prawdą.
Soth zdecydował się jednak na to by, pierwsze co zrobić po postawieniu łapy w dżungli, zapolować. Jednakże, na razie to były tylko takie ciche plany w jego głowie. Póki co zamierzał tylko się przyzwyczaić do obecnego klimatu, dlatego tez nie zwracał uwagi na to czy był widoczny. Ot, wielkie kocisko w tygrysie paski i z większym owłosieniem, gdzie byłaby winna rosnąć grzywa, gdyby był lwem. Ogon ostentacyjnie kołysał się na boki, z kitą wyciągnięta ku górze. Nawet jego kroki nie były zbyt dbale stawiane. Były nieco cięższe niż zwykły chód, ale stawiane w miarę regularnie. Zwykły spacer. Żeby tak trochę odetchnąć tym zatęchłym od smrodu gnijących pod łapami liśćmi powietrzem.
Jednak w końcu wypadałoby siąść. Oczywiście, nie patrzył zbytnio na to co go otacza. Po prostu w pewnym momencie klapnął zadem na ziemi, znajdując miejsce pod jakimś drzewem, wśród liści paproci i jakiś innych chwastów. Idealnie. Ciemno, cicho (prawie) i absolutnie żadnych lwów. Ziewnął przeciągle, a kiedy skończył, ułożył się na podłożu i wspierając własny łeb łapami, przymknął leniwie oko. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że parę metrów od niego mogło siedzieć sobie jakieś kocie. Zwisało mu to. Był wystarczająco silny by stawić gromadzie mandryli czoła, nie musiał się obawiać innych zagrożeń.


RE: Dżungla - Kifo - 29-04-2014

Tup. Kifo zastrzygł uchem. Tup. Czyli mu się nie przesłyszało. Tup. Coś zmierzało w jego stronę. Coś większego, ale raczej nie żaden guziec czy tym bardziej małpa, najpewniej jakiś drapieżnik. Kifo leniwie uchylił powieki. Wiele wskazywało na to, że nieproszony gość nie jest zainteresowany polowaniem, skoro nawet nie chciało mu się skradać. Pewnie zmierza do wodopoju lub by… położyć się pod drzewem? Żółte oczy beznamiętnie zlustrowały przybysza. Nie dało się nie zauważyć, że ten ktoś wyglądał trochę jak lew lub duży kot, jak kto woli, ale posiadał za to… - Paski. - wyrwało się z jego pyska. Mogliby tak trwać, tyglew nawet nie wiedząc o obecności lamparta, gdyby oczywiście nie niewyparzony język Kifo. Młody nie poruszył się, korzystając z naturalnej osłony w postaci liści i częściowo własnego umaszczenia, choć psychicznie był przygotowany na zerwanie się i ucieczkę na wyższe konary. Nawet jeśli nieznajomemu będzie się chciało go pogonić, to na pewno nie da rady wejść tak wysoko jak Kifo. Oczywiście, jeśli to nie jest przesadna ostrożność. Podobno w okolicy była tylko jedna osoba o pasiastym umaszczeniu, ale po bliskim spotkaniu z pewną hieną zaczął zachowywać większą ostrożność w stosunku do nieznajomych.


RE: Dżungla - Soth - 01-05-2014

Chyba jak nigdy nie było mu dane zaznać spokoju. Wiedział jedno, że nienawidzi wścibskich obserwatorów i tego wszędobylskiego robactwa, co mu czasem na futro siadało, czasem w łapy kąsało czy nos. Przykra sprawa. Choć na sawannie było lepiej, to jednak to jest jego rodzinny dom, prawda? Jest wystarczająco duży i ma wystarczająco grube futro, żeby robale aż tak mu nie dokuczały. Chyba.
Ale to już tak na marginesie. Soth najpierw poruszył uchem lokalizując prawdopodobne źródło hałasu, jaki rozległ się właściwie obok jego uszu. Nie było to jakoś wybitnie proste z jednym okiem. W końcu, jakby nie patrzeć, musiał obracać łbem, a rozleniwionemu dupsku się ewidentnie odechciewało jakichkolwiek ruchów. Zmarszczył tylko brwi.
- Jak ja nienawidzę zabaw w chowanego - Mruknął dosyć głośno, nawet jak mówił do siebie, to zdawałoby się, ze mówi to do tej osoby, której jeszcze do końca nie widział. Zresztą, wyglądało na to, ze powoli zbierał się do opuszczenia tego lokum i znalezienia sobie innego legowiska tymczasowego, gdzie będzie mógł odespać parę godzin chociaż w spokoju. Bo jak na razie podniósł tylko się do siadu, przetarł łapą oko i ziewnął, obnażając, dość pokaźnych rozmiarów zęby.
Tak, ewidentnie pokazywał, że nie jest zainteresowany czymkolwiek poza własną osobą. No chyba, ze ten ktoś mu da faktyczny powód do zmiany zainteresowań. Bo coś póki co się na to nie zapowiadało.


RE: Dżungla - Kifo - 04-05-2014

Słowa nieznajomego sprawiły, że Kifo poczuł się po prostu głupio. Co innego ostrożność, a co innego brak kultury. - Przepraszam. – powiedział i przesunął się na początek gałęzi. Ruch i dźwięk powinny zdradzić jego pozycję. – Nie chciałem ci przeszkadzać. – dodał. Ale to zrobił, mimo że sam nie chciałby być w podobnej sytuacji. Nie ma nic bardziej irytującego od małego gaduły, którym sam, nota bene, był. A nawet mały lampart ze słabo rozwiniętym instynktem samozachowawczym zastanowiłby się dwa razy zanim zacząłby denerwować kogoś z takimi kłami, jakie przed chwilą mógł podziwiać Kifo. Ale dręczyła go jedna rzecz. - Ty nie jesteś Hasira, prawda? - spytał szybko. Santi powiedziała, że w okolicy znajduje się tylko jedna paskowana osoba. Chociaż z drugiej strony Kuru też miała pasy, tyle że ona nie była hieną.


//przepraszam, złapałam jaką blokadę czy coś x(


RE: Dżungla - Soth - 07-05-2014

Soth w pierwszy razie miał już stąd iść. Ale jak odezwał się do niego taki piskliwy głosik, zatrzymał się w pół kroku i obejrzał. A to ci ciekawostka. I to właśnie ta ciekawość, widząc ruch wokół gałęzi, zmusiła go wręcz do tego, by pozostał i poświecił chwilę czasu temu... czemuś. Bo na jedno oko to jeszcze nie widział dokładnie, z czym mam do czynienia. Ale domyślał się, ze to było coś małego, może jakiś młodzik. Trochę mu się to nie podobało Nie miał zamiaru stawać w konfrontacji z jakąś wzburzoną matką, bo zanadto się zbliżył do jej dzieciaka. To by mu całkiem humor zepsuło. Ale skoro póki co, nikt się nie odzywa, to może mógłby jeszcze chwilę zostać. Podda to w wątpliwość w międzyczasie, jak będzie słuchał i rozmawiał. To było dość rozsądne rozwiązane jak dla niego.
Na razie póki co nie odzywał się, kiedy tamto coś przepraszało go. Co było dość absurdalne, bo Soth przybył akurat na to miejsce jako drugi i to on winien wykazać się podobną inicjatywą. A tutaj proszę. Tyglew w myślach się nieco uśmiechnął. Nie sądził, ze będzie się tak sytuacja prezentować. ale to tym lepiej dla niego samego. Przynajmniej nie musiał się bawić w jakieś ceregiele. Na tamto pytanie zmarszczył nieco brwi.
- Nie - Odpowiedział sucho mrużąc powieki - Nie jestem samicą - Odparł zasiadając dupą z powrotem na tej ziemi.
Przez chwilę się pozastanawiał, kim może być Hasira. Pierwsze słyszał o takiej osobie. Może wypadałoby to sprawdzić. Ale to przy okazji.
- Dlaczego siedzisz wśród liści zamiast mi się pokazać? - Spytał zaraz. Nie to żeby był jakoś specjalnie złośliwy. Po prostu chciał wiedzieć, z czym ma teraz do czynienia. Żeby tylko nie jakaś durna małpa na kolację. Wolałby spotkać coś.... bardziej miłego dla oka. Ale jak się domyślał, nie zawsze można dostać to czego się chce. Teraz był prawie pewien swojego zdania. Ach ta ciekawość.


RE: Dżungla - Kifo - 08-05-2014

Nie, obcy stanowczo nie był samicą. Słychać to było zresztą po głosie. O ile Kifo mógł ktoś jeszcze pomylić z dziewczyną, to w przypadku nieznajomego to było wykluczone. Z drugiej zaś strony lampart zastanawiał się, skąd przybysz wie, że Hasira jest samicą, ale jego kolejne pytanie odłożyło tę kwestię na nieco później. Kifo przechylił się, przyglądając się temu dziwnemu osobnikowi. Wzajemne patrzenie na siebie było utrudnione przez liście, a dodatkowo nieznajomy musiał zadzierać łeb do góry. Prośba więc nie była pozbawiona sensu. Chwilę ciszy przerwało westchnięcie Kifo. – Widzisz, chodzi o to, że nie ma tu takiej gałęzi, która nie byłaby zasłonięta liśćmi, więc musiałbym zejść na ziemię. I nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale jesteś ode mnie kilka razy większy i w razie czego, byłoby mi bardzo niefajnie. – wypowiedział jednym ciągiem bez akcentowania wybranych słów. – Chyba, że obiecałbyś, że mnie nie skrzywdzisz. – wpadło my do głowy i od razu na język. Tak, to był dobry pomysł. Jedna obietnica i zejdzie, jak tamten chciał, a jak nie, to posiedzi sobie tutaj choćby i do końca świata albo przynajmniej do kolacji, a w najgorszym razie do późnego śniadania. Zawsze mógł spróbować dostać na drugie drzewo bez schodzenia na ziemię. Wątpił, by dało się tak przejść na krawędź dżungli, a gdyby duży się uparł… krzyczeć o pomoc? Kifo zauważył, że zagalopował się w swoich myślach. Nikomu raczej nie chciałoby się czekać kilku czy nawet kilkunastu godzin aż zejdzie z drzewa, a poza tym nie istniał żaden sensowny powód, dla którego tamten miałby go zaatakować, zwłaszcza, że wydawał się raczej pokojowo nastawiony, przynajmniej póki co. Nie każdy paskowany musi chcieć go zjeść, prawda?
- A w ogóle, to skąd wiesz, że Hasira to ona? – postanowił wrócić do tego tematu. Kifo sam nie był pewien, czy to on czy ona. Santi pewnie mówiła, ale trochę wody w rzece upłynęło od tego czasu, a on się jakoś specjalnie w nie wsłuchiwał w tę rozmowę.


RE: Dżungla - Soth - 21-05-2014

Obawa młodego przed czymś takim jak Soth była w pełni uzasadniona i on ją w pełni rozumiał. Sam przecież by powystępował, gdyby natrafił na podobną sytuację. ale nie jest już małym kociakiem, bez przeszkód może zajmować się bardziej przyziemnymi sprawami niż gdybanie. Cóż myślał, ze niedługo znów wróci na sawannę. w gruncie rzeczy, tam było łatwiej się najeść. A jeszcze jak się postarasz to sami c jedzenie dadzą. Ale to nie było w jego stylu, zresztą, też nie było się nad czym zastanawiać.
Młody zdecydowanie za dużo gadał. To ze strachu? Trudno było mu to ocenić. Bo Soth zwykle trzymał jadaczkę na kłódkę. Po za tym, zastanawiała go inna rzecz, dość znacząca.
- Jeżeli mi nie dasz powodu to tego nie zrobię - Mlasnął językiem. Niezbyt inteligentny dzieciak. Ale cóż mógł na to poradzić. Gdyby było widać, ze ma ochotę coś zjeść, to by polował, a nie wylegiwał się pod krzakami. To chyba było na tyle logiczne, że dało się zrozumieć, nawet dla kogoś tak młodego. Może się trochę w myślach zagalopował, gdzieś zaszedł w takie odmęty umysłu, że trudno było się z nich wygrzebać.
- Bo ją widziałem - Skłamał. Ale nie zamierzał się z tego tłumaczyć dzieciakowi - Gdzie są twoi rodzice? Nie czuję ich w pobliżu - Dla pewności wciągnął jeszcze raz nosem powietrze, aby się upewnić, ze w pobliżu nie ma zapachu podobnego chociaż do zapachu młodego. Nie, jednak nie. To było zastanawiające, co taki mały szczyl robi tutaj sam, w dżungli. Zgubił się czy jak
Soth pogrążony częściowo w zadumie i zastanowieniach patrzył się na tę kupę liści, czy tamten w końcu opuści swoje schronienie.


RE: Dżungla - Kifo - 24-05-2014

Kifo miał średnio przyjemne doświadczenia z paskowanymi osobami. Kuru chciała raczej go tylko postraszyć, a nawet obroniła go przed szakalami, ale lampart pamiętał do tej pory te szybkie bicie serca, kiedy hiena pojawiła się przed nim znikąd, zagradzając mu drogę ucieczki na bezpieczne drzewo. Nieznajomy może i nie wyglądał na chętnego na polowanie, ale jeśli pojawiłby się smakowity kąsek na deser w zasięgu łapy, mógłby się nie powstrzymywać.
Kifo zerknął w dół, wyszukując najłatwiejszy sposób zejścia. Nieznajomy mógł dostrzec ruch wśród liści, kiedy lampart przesunął się w stronę głównego pnia, po nastąpiła chwila przerwy. Albo Kifo skupi się na schodzeniu, albo na odpowiadaniu na pytania. – Mama pilnuje. Zawsze i wszędzie. – powiedział pozornie obojętnie. Dawno jej już nie widział i trochę go to niepokoiło. Skoro jednak nawet śmierć nie przeszkodziła Rinie czuwać nad młodym, teraz pewnie też nie odeszła na zawsze.
Nie czekając na odpowiedź, młody zaczął się schodzić głową w dół. Mech porastający drzewo, okazał się bardziej złośliwy niż Kifo mógł przypuszczać. Cętkowana łapa nie znalazła dobrego oparcia i lampart prawie uderzył pyskiem w pień. Udało mu się jednak zapanować nad sytuacją i na wpół zszedł, na wpół zjechał, by na koniec odbić się od pnia i wylądować całkiem zgrabnie na czterech łapach. Dopiero z tego miejsca mógł ocenić prawdziwą wielkość pasiastego. Spojrzenie żółtych oczu przesunęło się po brązowych łapach w czarne pasy ku górze i przez chwilę zatrzymało się na... grzywie? Mniej imponującej niż u Mako, ale o wiele większej niż grzywka Santi. Kifo nie miał nic sensownego do powiedzenia, więc milczał, czekając na ruch brązowego.


RE: Dżungla - Soth - 26-05-2014

No teraz to już był całkiem zbity z tropu. Sam nie wiedział co o tym myśleć, czy młody go po prostu nie oszukuje, czy faktycznie jego matka się tutaj gdzieś czai. ale przecież by ją wyczuł Z zapachem młodego się już przecież oswoił, a matka raczej nie pachniała by inaczej o ile dalej się swoim maluchem zajmuje. A skoro ten powiedział, co powiedział, to sam Soth nie wiedział już co o tym wszystkim ma myśleć.
Zdecydowanie skłaniał myśli bardziej ku temu że ten mały robi sobie z niego żarty. To zdecydowanie nie podpasowało Tyglewowi. A to z kolei niezbyt dobrze zapowiadało się dla młodego Kifo. Na razie jednak nie uprzedzał faktów. Może młody się jeszcze podciągnie w swojej obronie. Ale za bardzo na to nie stawiał. Zresztą, jak w każdej sytuacji podobnej do tej, zachowywał by się podobnie. Może czasami zbyt przedwcześnie oceniał innych.
Trochę go rozbawiło to nieudolne schodzenie z drzewa młodego. Wyglądało to śmiesznie i zabawnie z jego perspektywy i z trudem powstrzymywał się, żeby jego kamienny wyraz twarzy nagle zmienił się nie do poznania przez mały uśmiech. Z aprobatą powitał młodego już na ziemi, przed sobą i w zasięgu swoich łap. Tamie małe i bezbronne.
- Skoro twoja mama wiecznie cię pilnuje to nie powinieneś się mnie bać - Odpowiedział. Dalej to wszystko nie trzymało się kupy. A może właśnie, może jego mamuśka poluje i dlatego jej w tym momencie nie ma. A młody mógł o tym nie wiedzieć, nie zauważyć, et cetera. To go z kolei uspokoiło w mniej lub bardziej widoczny sposób.
- Jak ci na imię? - Spytał w końcu. Chyba powinien od tego zacząć.


RE: Dżungla - Kifo - 26-05-2014

Rina mogła sprawić, by nie czuł się samotny. Mogła mu wskazać wyjście z danej sytuacji, dać jakiś znak. Prawie nigdy się nie odzywała, chociaż język jej ciała był dosyć prosty do zrozumienia. Raz, kiedy ziemia pod jego łapami drżała, pokazała łapą na duży głaz. Kifo się za nim schował, a obok przebiegło stado antylop. Ale wyglądała jak cień. Młody mógł patrzeć przez nią. Nie mogła podnieść syna, popchnąć, nawet nie był pewien, czy jej dotyku po prostu sobie nie wyobrażał. Czy razem mieli szansę obronić się przed takim dużym kotowatym? Na pewno większą niż gdyby był sam.
Paskowany mógł zauważyć, że młody na jego uwagę oklapł nieco, ale bardziej było to spowodowane smutkiem niż strachem. Zaraz jednak Kifo wzruszył ramionami, a jego wargi rozciągnęły się w uśmiechu. – Z tej perspektywy nie jesteś aż tak przerażający. – zauważył żartem. – Jestem Kifo. – przedstawił się. - Nie jesteś hieną, lampartem ani lwem. - przez chwilę jego czoło zmarszczyło się w skupieniu, kiedy próbował przypomnieć sobie słowo, które kiedyś dane mu było usłyszeć. - Jesteś... tyglisinem? - spytał, powoli wymawiając tę trudną nazwę.


RE: Dżungla - Soth - 28-05-2014

Przez chwilę się zastanawiał czemu młody nagle posmutniał i trwało to tak krótko, jakby coś przykrego sobie nagle przypomniał. Może i faktycznie tak było. Soth jednak dzisiaj był wyjątkowo leniwy, nie miał ochoty dochodzić tego, czy jego matka tutaj jest. Najwyżej tylko będzie miał niespodziankę, jak ja tutaj zastanie. Wzruszył ramionami.
Potem całą uwagę poświęcał malcowi. W sumie, nie wydawał się taki mały, jak Soth leżał na trawie. Jeżeli nie położył się wcześniej, to właśnie teraz to zrobił. I jemu będzie wygodnie i maluchowi, bo nie będzie musiał zadzierać łba, żeby z nim normalnie rozmawiać.
- Tyglwem. Po części tygrys po części lew - Kiedy to wypowiadał, widać, że nie był specjalnie zadowolony. Nigdy nie był zadowolony ze swojej puli genów. Czemu nie mógł się urodzić w pełni tygrysem albo już niech by było, ze lwem? Nie, on musi cierpieć za błędy swoich rodziców.


RE: Dżungla - Kifo - 02-06-2014

Kifo zanotował sobie w pamięci obie nazwy. Po raz pierwszy się spotykał z kimś, kto należał do dwóch gatunków jednocześnie. Jednak wiele się nie mylił, łącząc postać nieznajomego z tygrysicą. Podsumowując kot z grzywą lub bez wzorków to lew, z cętkami lampart, z paskami tygrys. A połączenie tych gatunków to tyglew i lamplew? Spoko. – A ja jestem lampem…to znaczy lampartem. – poprawił się szybko. – Tyglew… O imieniu...? - chyba nie dało się nie zauważyć załączonego na końcu znaku zapytania. Nie umknął mu fakt, że duży nie był zachwycony, mówiąc mu, jakiej jest rasy, ale skłaniał się raczej ku twierdzeniu, że zdegustowała go jego dłuższa przedmowa.
Kifo przeniósł ciężar ciała z jednej łapy na drugą. Jego spojrzenie błądziło swobodnie po postaci tyglwa. - Nie sądziłem, że spotkam tu kogoś, kto by chciał porozmawiać. - zauważył z uśmiechem. - W tym miejscu jest coś takiego, czujesz to? - spytał, dla efektu mrużąc oczy i wciągając powietrze. To była jego dżungla. Tu czuł się dobrze, choć nie miał pojęcia dlaczego.