Król Lew PBF
Maleficent - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Filmy animowane (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=90)
+---- Dział: Disney (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=93)
+---- Wątek: Maleficent (/showthread.php?tid=1051)



Maleficent - Malimau - 01-07-2014

Widział ktoś, oglądał, ma jakieś zdanie? Ja mam mieszane odczucia. Muszę przyznać, że film jest świetnie zrobiony, w ogóle, nietypowe podejście, aby zrobić z villaina postać na pewno nie krystaliczną, ale wybielić, pokazać z innej strony. Tu tym wrogim jest król, ojciec Aurory. Właśnie nie wiem, co o tym sądzić, ale muszę przyznać, że jest logiczny, wszystko wynika z poprzedniego. Jestem pełna uznania, jak można ze znanej powieści, także ekranizowanej przez Disneya, zrobić historię o tym samym, a o czymś zupełnie innym. Ale jakieś przywiązanie do oryginału pozostaje, pewnie to mi zgrzyta.

Tak swoją drogą, mam wrażenie, że Disney przełamuje wątek miłości romantycznej jako najsilniejszej, tu Aurory nie ocala książę Filip, ba, wręcz wyśmiane jest nieco podejście miłości "od pierwszego wejrzenia".
Uwielbiam przedstawienie wróżek RGB (tych trzech kolorowych, śmieję się z siostrą, że to wróżki RGB, bo w bajce zawsze się ustawiają dokładnie w taki sposób: różowy-zielony-niebieski), jest takie... No wiecie, nie do końca czyste i niewinne, takie ludzkie.


RE: Maleficent - Ariusz - 01-07-2014

Nie widziałam, bo nie wiem czy warto a ja do kina zwykle sama nie lecę od tak :"3
Wypowiem się więc co do tego nieszczęsnego stereotypowego łamania stereotypów- propo łamania motywu najsilniejszej miłości romantycznej.
Tak. Od chyba mniej więcej Meridy to robią. Do bólu i jak ochłapem w twarz. Pomińmy mą dziwną ninawiść do Meridy to i w tym ukochanym przez świat Frozen, który też cenię z wielu powodów- tak dosłownie nam mówią i łamią stereotypy jednak tak czasem niezręcznie i jasno... po prostu nie wydaje się to naturalne, nie zaszło na przestrzeni 5-ciu filmów na przykład, tylko 2. Nawet co, że ilość-jakość tego jak to zrobili. Może to tylko moje wrażenie, bo jestem za, zwyczajnie czasem mi się zdaje, że postawili sobie wręcz za cel w końcu z tym skończyć. A przecież w zaplątanych, choć z góry było wiadomo kto z kim się spiknie, było to zrobione z takim humorem, tak uroczo... według mnie złożony romans jest lepszy od wytykania nam przez pół filmu "nie możesz poślubić faceta znając go 2 godziny". Wielokrotnie.
Zręcznie to przedstawiono w "Once upon a time", gdy chyba w jednym z finałów trzeba było pocałunku prawdziwej miłości by ocknąć chłopaczka, to Emma, jegoż matka cmok w czółko i podziałało. Brzmi może jak i tul Anny i Elsy, ale całość i to jak zostało zaaranżowane wyszło według mnie... zwyczajnie lepiej.


RE: Maleficent - Felija - 03-07-2014

Własnie wróciłam z kina i mam podobne odczucia co Cynka. Spodziewałam się historii bardziej zbliżonej do oryginału, choć rozumiem, że wtedy ta nie wyszłaby jak trzeba.
Efekty - przyjemne dla oka. Designy, gra aktorska - też bardzo dobre, wiadomo. Dubbing względnie dobry (niestety, w moim kinie nie było innej wersji).

Uwaga, teraz lekkie spojlery!

Wróżki trochę mnie zawiodły, w bajce były bardziej rozsądne, a tu nie znały podstaw opieki nad dzieckiem...
Na początku trochę mnie raziło, że Aurora od początku do końca była... Aurorą, a nie Różyczką. Wydawała się też o wiele młodsza niż w bajce - nie tylko z wyglądu, ale też z charakteru. Sama nie wiem, co o tym sądzić. 16-latka powinna chyba być nieco poważniejsza, ale skoro wychowywała się w lesie z wróżkami...
Aha, Aurora wędrująca przez loch pełen wrzecion albo Diabolina wylatująca przez okno - to było ładne i klimatyczne.
Postać Diaboła też niczego sobie.
Filip był uroczy.
Ojciec Aurory mógłby być mniej przeżarty przez zło, to jego śmierć robiłaby większe wrażenie. Ale może właśnie o to chodziło, żeby nie straszyć najmłodszych?

Taaak, skoro już spojlerujemy, to motyw prawdziwej miłości skojarzył mi się z Frozen. W ogóle Diabolina pod pewnymi względami bardzo przypomina Elsę.
I smok nie robił wielkiego wrażenia, ale w końcu to nie on był najważniejszy, a poza tym ciężko byłoby pokazać go lepiej, skoro finałowa walka rozegrała się w pomieszczeniu.


Ciekawe, jak zrobią filmowego Kopciuszka.