Lokator - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Lokator (/showthread.php?tid=1089) |
Lokator - Skanda - 02-09-2014 http://sta.sh/01jnpvdfkqrz bo der kazała wstawić W mieszkaniu panował obleśny półmrok, a jego zatęchłe wnętrze wydawało się przez to tylko trochę mniej odpychające. Masywny kciuk mechanicznie przyciskał guziczek na klejącym się od czegoś niezidentyfikowanego pilocie, podczas gdy błękitne oczy bezwiednie lustrowały mignięcia ekranu. W pewnym momencie wyschnięte wargi rozwarły się w pokaźnym ziewnięciu, których lewa dłoń nie była już łaskawa zasłonić. Chwyciła natomiast paczkę papierosów leżącą na szklanej, podobno przezroczystej ławie. Usta mężczyzny wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia, gdy jego oczom ukazało się puste pudełko, z kilkoma wiórami tytoniu na dnie. Płuca, w niczym nieosłoniętej, klatce piersiowej wypuściły ze swojego wnętrza ciężkie westchnięcie, a jak na złość pusta paczka została ciśnięta w kąt pokoju, lądując w doniczce z dogorywającym fikusem. Ciemnowłosy z poirytowaniem poprawił bokserki, po czym oparł nogi o ławę, wracając do niezbyt przejmującej powtórki wiadomości. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 Biorąc po trzy stopnie naraz, sukcesywnie pnąc się w górę po cuchnącej kapustą klatce schodowej, Derion marszczył nos i wyszukiwał w skupieniu prądów świeżego powietrza, które tego późnego wieczoru wlałyby w niego odrobinę więcej dobrego humoru. Plama po niedawno startych wymiocinach rozciągnięta na półpiętrze niby pajęczynka nie pomogła. A zawiesił na niej wzrok odrobinę za długo, by móc przejść obok obojętnie. Do końca wspinaczki domniemywał przyczyny powstania na betonowej posadzce tak bardzo kolorowej mozaiki. A to nie był najlepszy wątek. Niezbyt dobry do rozważań chwilę przed tym, zanim miało się zaprezentować swoją zacną, pokolorowaną świeżym siniakiem pod okiem mordę potencjalnemu współmieszkańcowi. Stanął u jego drzwi jak ostatnia sierota. Z ciemnogranatową kurtką zarzuconą bardziej na lew niż prawe ramię, na którym zawieszony był poręczny plecak i wystający z niego kij bejsbolowy. Nie, to nie był kij bejsbolowy Deriona. On miał swoje łapki, swoje pięści i grzaną przez serce bijące gwałtownie z powodu wysiłku wspinaczki broń. Gdzieś tam pod pazuchą. Kij musiał komuś oddać. Komuś, kto miał nim oberwać po mordzie raz a dobrze i zapamiętać sobie, że Derionka się nie zaczepia. Byli umówieni. Pod kinem. Wieczorem. Romantycznie. Otworzył usta i wziął głęboki wdech. Odwrócił łepetynę w bok i z zawieszoną przy powierzchni drzwi ręką, myślał przez kilka sekund nad tym, czy wyłamana w poręczy obok barierka będzie mieć kiedykolwiek jakieś znaczenie. Zapukał pięć razy, szybko, schował rękę do kieszeni i z wzrokiem wbitym w ziemię, oczekiwał na odpowiedź. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 -Gówno mnie obchodzi, że jakieś dziecko urodziło się z jednym chromosomem więcej, nie wyłudzicie ode mnie pieniędzy wy dobroduszne gnoje. Wynocha!-warknął z niesmakiem, słysząc pukanie do drzwi, które przerwało mu średnio ciekawy seans, ale było wystarczającym bodźcem, do podrażnienia jego osoby. Oczywiście nawet nie wziął pod uwagę, że za drzwiami mógłby skrywać się ktokolwiek inny niż persona z identyfikatorem i puszeczką na datki, która ostatnimi czasy regularnie nachodziła okoliczne kamienice. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 Skrzywił się i z niewypowiedzianym na głos „co?” zbliżył do framugi drzwi, jakby te miały mu zaraz powtórzyć i wyjaśnić przed chwilą przepuszczone przez siebie słowa. Przygarbiony, chwyciwszy prawą szelkę plecaka, szczeknął-chrypnął w odpowiedzi bardziej niż urażonym, to obruszonym tonem: – Mam w dupie chromosomy, chcę się gdzieś przespać. Zmarszczki przy jego nosie się pogłębiły. Woń wyrzyganej piętro niżej pajęczynki owiał go i zdeterminował do szybkiego działania: – Chyba, że ogłoszenie nieaktualne. Fuknął i zarzucił głową w szybkim odruchu, jakby chciał odgonić od siebie natrętnego owada. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 Ciemnowłosy zamrugał kilkukrotnie, zbity z tropu nie tyle co samym głosem jegomościa stojącego za drzwiami, a treścią słów, które ze sobą przynosił. -E?-jęknął zupełnie skołowany, spoglądając na drzwi tak, jakby to one były jego partnerem w tej w iście zajmującej konwersacji, a twarz przybysza znajdowała się gdzieś wymalowana na sklejce, którą były niedbale oklejone. -Aaa..-dodał zaraz skrzekliwie, odkaszlnąwszy. W ciągu kilku bardziej lub mniej skomplikowanych procesów myślowych i jednej retrospekcji, mężczyzna zdołał skojarzyć fakty, które teraz oto przynosiły konkretny skutek, w postaci kolesia dobijającego się do jego mieszkania. Zdawało się, że ogłoszenie, które niegdyś zamieścił w lokalnej gazecie i nie tylko przepadło na zawsze, przynosząc za sobą zaledwie kilku chętnych. Chętnych, co warto dodać, którzy po zapukaniu do drzwi i ujrzeniu skrawka wnętrza przez ramię właściciela ulotniło się prędko bez jakiegokolwiek słowa. Droga kontaktu z niezbyt rozgarniętym gospodarzem w postaci telefonu szybko została uniemożliwiona, podczas gdy owy przepadł-trudno powiedzieć czy został skradziony, czy też sam właściciel unicestwił biedne urządzenie, będąc zdecydowanie nietrzeźwym na ciele i duchu. Nic dziwnego więc, że mężczyzna już dawno zapomniał o podobnych działaniach ze swojej strony, ostatecznie tracąc nadzieję na powodzenie w tej kwestii. -Trochę późno na oglądanie mieszkania.-zauważył, wciąż nie ruszając się z kanapy i z nieco mniejszą częstotliwością przełączając kanały. -Otwarte.-mruknął obojętnie, z wyjątkowym brakiem podniecenia, nie czekając na ujrzenie przybysza. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 I dziwić się trudno, że tak wielu niedoszłych współlokatorów opuściło ten jakże zacny przybytek nim ów zdołał im zostać w całej swojej krasie zaprezentowanym. Być może nie chodziło o sam urok miejsca, o gustowność usranych ścian i obgryzionych rdzą poręczy. Może facet, którego skrzek dochodził teraz do uszu Deriona zza drzwi był faktycznie tym, kim w tej jednej chwili, w której bąknął o zbyt później porze, mu się wydał. A obrazek ten do najprzyjemniejszych nie należał. Bez wahania sięgnął do klamki i nie zmywając z mordy lekkiego grymasu świadczącego o zaniepokojeniu torami, jakimi to wszystko zaczynało się toczyć, przekroczył próg... znaczy... chciał go przekroczyć. Kiedy wrąbał w drzwi, które powinny uchylić się na nieco większą, niż mieszczącą bokiem przeciskającego się przez nie dzieciaka, odległość od framugi. A że zrobił to z rozmachem, uderzył nosem. Pociągnął na nim niepewnie i zacisnął zęby. Zdecydowanym kopnięciem rozwarł je na oścież i zaczął wyszukiwać w ciemności właściciela tego uroczego majątku. O to trudno nie było; oświetlony błękitną, chłodną poświatą bijącą od na środku stojącego telewizora, Rag przyodziany w gustowne bokserki był dobrze widoczną na tle czarnego jak sadza nieba za oknem, personą. Derion musiał być dla niego niezbyt dobrze widoczny – przychodząc z, co prawda marnie, ale jednak, oświetlonego korytarza, w dodatku będąc przyodzianym w czarną koszulkę, i ciemnogranatową kurtkę. Zamknął za sobą drzwi i potarł wierzchem dłoni czubek nosa, w pozornie pewnym ruchu postąpił naprzód trzy kroki. Wsadził ręce do kieszeni i spuścił wzrok na Ragnara. Przed Ragiem wymalowała się ociosana nikłym blaskiem wpadającego od korytarza pomarańczowego światła sylwetka mężczyzny o przeciętnym wzroście i rozluźnionej postawie. Jego zmierzwiona wiatrem czupryna przydawała mu kilka centymetrów, podobnie jak buty na dość wysokiej podeszwie. No i plecak. Może on też miał jakieś znaczenie, bo chociaż nie był duży, to wystający z niego kij bejsbolowy musiał robić jakieś tam wrażenie. Póki co skryta w oślepieniu spowodowanym zbyt długim lampieniem się w ekran, twarz Deriona była, w przeciwieństwie do ragnarowej, nieco delikatniej zbudowana. Z jakimś cudem nigdy nie złamanym, prostym nosem, widocznie zarysowanymi kośćmi policzkowymi i dość wysokim czołem nie robiłaby pewnie na nikim żadnego wrażenia, gdyby nie naszkicowane promienistymi zmarszczkami, dodatkowo podkreślone cieniami wykończenia, ślepia. Kilka blizn; jedna biegnąca przez nos, kolejne dwie przy wardze i jakieś tam mniej znaczące. Trzydniowy zarost. I wyraz pożałowania. Bo te bokserki. Uniósł brwi i skinął głową w stronę telewizora. – Co tam leci? Złapali już go? Z lekko uniesioną głową i przedsmakiem uśmiechu w postaci lekkiego zmarszczenia nosa, przeskoczył wzrokiem z pudła telewizora na buźkę Ragnara. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 Mężczyzna zachichotał cicho, gdy tamten ledwie dostał się do środka. Uparte drzwi od zawsze utrudniały mu dostęp do swojego, niezbyt przychylnego istotom żywym królestwa-zabawnym było więc obserwować, jak tym razem kto inny musi siłować się, z wiecznie zacinającym się mechanizmem. Jedna z obu ciemnych brwi powędrowała do góry, a jasne tęczówki wraz ze źrenicami, sceptycznie omiotły swym spojrzeniem ledwie widocznego jegomościa. -Ich wszystkich w końcu ktoś łapie.-odparł, po czym splótł palce dłoni na karku, zakładając ręce za głową. -A leci wszystko i nic. Pierdyliard kanałów, a i tak gówno pokazują. Już nawet na dobrego pornosa nie trafisz tym żałosnym pudle. Świat schodzi na psy.-mruknął z niesmakiem, spoglądając kątem oka na tamtego. -Fajki masz?-spytał po chwili, a w jego oczach mignęła pojedyncza iskierka zainteresowania. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 Przyglądał się bacznie Ragnarowi, układając z jego gestów i słów spójny całokształt; odgadując charakter i sposób bycia. I w szafirowych oczach zaczęło rodzić się coś na kształt błysku, lecz Derionowi brakowało odrobiny pewności siebie, by pozwolić owej iskierce ujrzeć światło dzienne i odpowiedzieć roznegliżowanemu mężczyźnie naprzeciwko podobną dawką swobody. Dlatego z lekko zmarszczonym u nasady nosem i zaciśniętymi ustami wpatrywał się w niego w bezruchu i badał niewzruszonym spojrzeniem rozluźnioną sylwetkę Ragnara z rosnącym zainteresowaniem. Na zadane pytanie zareagował od razu. Wyciągnął dłoń z kieszeni i sięgnął pod rozpiętą kurtkę, wyszukując paczki papierosów. Szybko podsunął ją pod ragnarowy nos i zdjął z mordy maskę niewzruszenia. – To co ty sobie wyobrażasz, że będę tu oglądać? – uniósł głowę i brwi. – Pieprzące się mamuty na animal planet? Bez pornosów nie wchodzę. Chyba, że nie masz nic przeciwko kilku dziwkom, które tu zaproszę kilka razy w tygodniu. Mmm... chyba tak czy siak nie będziesz mógł mieć nic przeciwko. Uśmiechnął się słodko i poruszył ramionami, jakby rozważał zrzucenie z siebie plecaka i zdjęcie kurtki, a ciągle się wahał, czy jest aż tak bardzo zdesperowany by tu zostać, czy ma jeszcze rezerwy pomysłów na jakiekolwiek inne wyjścia. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 Bez zawahania pochwycił paczuszkę, która obudziła radosny błysk w jego oczach. Obrócił ją raz w jednej dłoni, bez problemu zauważając, że kolega nie truje się byle czym-były to papierosy zdecydowanie z wyższej półki, niż zwykł palić na co dzień. Zgrabnym ruchem wydobył jednego z nich, po czym przejechał wzrokiem po ławie, mamrocząc coś niezrozumiale. Po chwili wstał, obrócił się, po czym podniósł zapalniczkę z miejsca na kanapie, na którym jeszcze przed sekundą spoczywały jego pośladki. Po kilku nieudanych próbach odpalenia jej, mały płomyk w końcu zlitował się nad ciemnowłosym i smagnął swoim jestestwem wierzch tytoniu. Mężczyzna zaciągnął się wówczas, przymykając nieznacznie powieki i przytrzymując smolisty dym w płucach nieco dłużej niż zazwyczaj. -Niezłe.-mruknął z uznaniem, patrząc jeszcze chwilę, jak uchodzi z niego szarawa mgiełka, podświetlana przez niebieskawe mignięcia ekranu. Wzmianki o pornosach nie skomentował. Miał ochotę na coś w stylu „już cię lubię” jednak nie pozwolił, aby coś podobnego opuściło sferę jego myśli. Trochę za wcześnie na spoufalanie, chociaż te fajki naprawdę niczego sobie. -Skąd. Rób sobie co chcesz tak długo, jak będziesz płacić czynsz.-odparł, uśmiechając się po nosem. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 Z nieskrywanym niezadowoleniem dał paczce opuścić swoją łapę, po części gotowy na na takie posunięcie ze strony Ragnara, po części jednak mimo wszystko nim poirytowany. Z lekko skwaszoną miną odebrał swoją własność, wyciągnął jednego papierosa, włożył do ust i minąwszy zachłyśniętego dymem Ragnara, zrzucił plecak na sofę-tron-królestwo. Bez ceregieli wyjął zapalniczkę spomiędzy palców mężczyzny i z nieco większą, niż on, trudnością, wymusił na niej wyprodukowanie małego płomienia. Zaciągnął się szybko i nie do końca, mierząc stojącego obok uważnym spojrzeniem. Pociągnął nosem i zerknął przelotnie w ekran telewizora, by powróciwszy spojrzeniem w przestrzeń oszpeconej nietypową blizną twarzy Raga, skończyć podjętą myśl: – Poza tym chyba nie potrzebuję nic więcej. Wewnątrz niego zakwitła głęboka aprobata względem tej myśli. Dał sobie kilka sekund na przetrawienie jej, po czym w kilku długich krokach znalazł się przy drzwiach balkonowych i obadał je uważnie wzrokiem. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 -Ta?-mruknął od niechcenia, wypuszczając dym mniejszymi partiami, po trochu, dla zabawy. -No to spoko.-dodał zaraz, zdając sobie sprawę z tego, że ilość popiołu na krańcu jego papierosa zaczyna być stanowczo zbyt duża. Zmierzył więc w stronę balkonu i wyminąwszy Deriona, wyszedł na zewnątrz, sięgając po popielniczkę na parapecie. Strzepnął popiół, po czym bez precedensu wcisnął ją w derionową łapę. On sam zaś obrócił się na pięcie, na powrót wychodząc na zewnątrz i opierając się o barierkę, o dosyć wątpliwej stabilności. Znów się zaciągnął, by zaraz rzucić tamtemu ukradkowe spojrzenie. -Gówniana okolica, ale przynajmniej widoczek ładny.-zauważył od niechcenia, wpatrując się w mozaikę różnych świateł -latarnii, bilboardów, reflektorów z pobliskiego stadionu i wreszcie okolicznych domostw. -Ragnar jestem.-mruknął obojętnie, prawie że wzruszając ramionami. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 – Ładny? – skrzywił się, podążając za nim i wlepiając spojrzenie zmęczonych ślepi w błyszczący tysiącami światełek horyzont. Bezwiednie odłożył popielniczkę na parapet i nie zauważając bezsensu poczynionych działań, strząsnął popiół z papierosa poza barierkę okalającą swoim chwiejnym jestestwem przestrzeń nieuroczego balkoniku. Oparł się o nią i skinął na mężczyznę głową. – Derion. Formalnościom stało się zadość. Mógł oprzeć się wygodniej... i momentalnie oderwać od poręczy, gdy poczuł jak ta nieśmiało sugeruje, że nie jest w stanie udźwignąć więcej, niż swój własny ciężar. Zmarszczył się i z lekko spuszczonym łbem postąpił krok w stronę okna, by oprzeć się o jego parapet. – A sąsiedzi? – zerknął na Ragnara, przykładając papierosa do ust. Tym razem patrzył na jego buźkę długo i uporczywie. Nie odwracał wzroku. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 -Podobno o gustach się nie dyskutuje.-burknął, wzruszywszy nieosłoniętymi niczym barkami. Gdy błękitne oczy dostrzegły popiół strząsany poza barierkę, twarz Ragnara skrzywiła się nie ładnie. -No i po chuj dałem ci tę popielniczkę.-warknął poirytowany, gromiąc tamtego wzrokiem. Prawdą było jednak, że gdyby nie pewien mały detal i on postąpiłby podobnie-coś najwyraźniej jednak go od tego powstrzymywało. Owym czymś albo raczej kimś, była urocza brunetka, mieszkająca piętro niżej. Dokładnie ta sama, która już nie raz zwracała ciemnowłosemu uwagę na popiół w jej kwiatach, a on nigdy nie był w stanie zwrócić uwagi na jej słowa, podczas gdy jego wzrok przyciągał trochę zbyt głęboki dekolt. Oczywiście po kilku próbach przekaz-choć nie bez trudu- dotarł do mężczyzny, który od tamtego momentu posłusznie uprzykrzał życie kwiatkom innych sąsiadów. Nic dziwnego więc, że Derion podziałał mu na nerwy, łamiąc zasadę, którą znał ogrom wszystkich domowników uroczego mieszkania. -Nieważne, po prostu nie rób tego więcej.-dodał już spokojniej, choć wciąż daleki był od zadowolenia tą sytuacją. Znów zaciągnął się, po czym bezwiednie strzepnął własny popiół, idąc w ślady towarzysza. Zdawszy sobie sprawę z tego, co właśnie zrobił, zamarł w bezruchu, zaciskając wargi. -..kurwa.-mruknął sucho, po czym rzucił pełne wyrzutu spojrzenie granatowookiemu, bo w istocie to była wyłącznie jego wina. Zgasił papierosa, wypstryknąwszy kiepa gdzieś w eter, po czym otworzył okno i usiadł na parapecie, garbiąc się nieznacznie. -Tu obok, na lewo, mieszka jakaś rodzinka z bliźniaczkami. Niezłe, swoją drogą. Prawie pełnoletnie.-zaczął, uśmiechając się kącikiem ust.-Naprzeciw nich, na prawo, jakiś obleśny dziadyga, co by jeszcze chciał, a nie może. Nieraz widziałem, jak gnój pożerał tymi na wpół ślepymi gałami tutejsze dziewczyny.-skrzywił się, na wspomnienie o owym. -Niżej, pod nami rezyduje jakieś stare babsko, razem ze swoją wnuczką, która się nią opiekuje. Blondynka, gdzieś taka-tutaj pokazał wyprostowaną dłonią odpowiednią wysokość-bursztynowe oczy, wąziutka talia..-urwał, zamyślając się nad czymś zdecydowanie przyjemnym.-Nazywa się Vantre. Zaklepana.-dodał, już z zupełną powagą, opierając ręce na kolanach i garbiąc się jeszcze bardziej. RE: Lokator - Derion - 02-09-2014 Dał się zganić, by z nieskrywaną radością obserwować kątem oka jak jarzący się popiół z ragnarowego papierosa kręci fikuśne spiralki i niknie w gęstniejącym mroku. Wypuścił powietrze przez nos i zaciągnął się, nie przestając studiować rysów stojącego obok mężczyzny z namolną zawziętością. Przyjmując obojętną postawę wysłuchiwał kolejnych uwag z nierosnącym zainteresowaniem i z przebijającym się już na wierzch, rozluźniającym szczękę i mięśnie twarzy, nie mogącym dłużej być już skrywanym, zmęczeniem. Po prawdzie był wykończony. Myślał tylko o tym, żeby wcisnąć nos pod poduszkę i wypuścić z siebie powietrze. Dodatkowo tytoń robił swoje, roznosząc po derionowych żyłach przyjemne otępienie. Dopiero ostatnia uwaga poruszyła jego zastygłe w milczeniu mięśnie. Uśmiechnął się prawym kącikiem ust i mrugnął. – Mhm. Odwrócił łepetynę w bok i popatrzył w dół na przygarbionego, zapewne owładniętego przez bardzo przyjemne rojenia, Ragnara. – Będę mógł poznać? Wyszczerzył zęby i z figlarnymi iskierkami w oczach, w jednym z ostatnich aktów jakiejkolwiek aktywności tego dnia, kontynuował zaczepkę: – A ona wie, że tu mieszkasz? I wypuścił z płuc kilka taktów śmiechu, kręcąc głową zaciągnął się ostatni raz i przygasiwszy peta w popielniczce oddzielającej go od Ragnara, potarł palcami zaciśnięte mocno oczy. Mruknął cicho, niechętnie, jakby sklecanie słów było ostatnią rzeczą, za jaką tego dnia miał ochotę się zabierać: – Naprawdę mnie tak mało rzeczy obchodzi, że wystarczy, jak mi pokażesz łóżko i mogę ci ten czynsz płacić... o ile nie czeka tam pod drzwiami kolejka chętnych na moje miejsce... Rozwarł oczy i zmrużył je w próbie złapania ostrości. Założył ręce i spuścił głowę, opierając się brodą o klatkę piersiową. RE: Lokator - Skanda - 02-09-2014 -Jak ci jej fagas jaj nie urwie za samo patrzenie na nią, to proszę bardzo- droga wolna.-wzruszył barkami, spoglądając na tamtego spod półprzymkniętych powiek, uśmiechając się krzywo. „Lepsi od ciebie próbowali” cisnęło mu się na usta, chociaż w gruncie rzeczy nie miał żadnego porównania, niczego, co mogłoby pozwolić mu na wyciągnięcie podobnych wniosków. -Wie, już nie raz dostałem od niej opierdol za popiół na jej pelargoniach.-parsknął, przywołując do głowy widok rozeźlonej śliczności.-Rozczulająca jest jak się tak denerwuje, grozi tymi małymi piąstkami.-zaśmiał się cicho, uśmiechając się szeroko pod nosem. -Pokazałbym ci łóżko, gdyby tu jakieś było. Do wyboru zostaje kanapa i jakiś materac ze śpiworem.-oświadczył, unosząc brwi w cwaniackim grymasie, z niecierpliwością wyczekując reakcji tamtego. |