Sojusz - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Sojusz (/showthread.php?tid=1201) |
Sojusz - Kahawian - 29-05-2015 Był zaskoczony informacją od Mai... a jeszcze bardziej tym, że uznała samca za odpowiedniego do dołączenia do Stada Zachodnich Ziem. Do tej pory zawsze kojarzył ją z wielką nieufnością wobec drugiej płci, ot przecież on sam to odczuł. Co więc zatem charakteryzowało czarnego samca, że postanowiła dać mu szansę? Zjawił się wcześniej, niż umówione było spotkanie... chciał chociaż poznać jego mowę ciała i zobaczyć jak ten się porusza. Niespecjalnie miał czas na trenowanie nowego samca- cały ten czas poświęcał młodym. Chciał być pewien, że w czasie gdy on wykonuje jedną działkę, patrolu strzeże właściwy samiec na odpowiedniej pozycji. Infinity miał jednak pewną przewagę, której nie posiadają jego potencjalni rywale- poparcie złotej lwicy, którą Kahawian wysoko cenił. I choćby przez to czekała go łatwiejsza przeprawa. A teraz pośród tych wszystkich myśli musiał jedynie czekać, by przekonać się na własne oczy o wszystkim. RE: Sojusz - Saix - 29-05-2015 Saixa nie trzeba było długo wyczekiwać. Zaczynało już zmierzchać, a więc nadchodziła godzina by udać się na wcześniej ustalone spotkanie. Miał szczerą nadzieję, że nie przybędzie za późno, dlatego krążył nieopodal miejsca spotkania już od dłuższego czasu, jednak na granicę terytorium Zachodnioziemców ruszył dopiero mniej więcej o wyznaczonej porze. Można go było wypatrzyć już z daleka. Czarna sierść doskonale odznaczała się na tle jasnych traw. No, może gdyby szedł w cieniu to miałby jakieś szanse podejść niezauważony. Niestety sawanna na której sie umówili była pozbawiona jakichś konkretniejszych obiektów, które mogłyby zatrzymać na sobie promienie słoneczne. I nawet fakt, że zmierzchało, nie był w stanie ukryć Saix'a przed okiem nawet średnio bacznego obserwatora. Ale pomińmy gadanie o pierdołach. Infinity dostrzegł w oddali sporego samca. Był sam, o dziwo. Saix spodziewał się, że Maya będzie towarzyszyć przywódcy, tak chyba nawet mu zapowiedziała. Ale cóż, najwyżej będzie musiał powtórzyć mu wszystko co powiedział jej. Zwyczajnie nie wiedział, ile samica powtórzyła przywódcy. Szedł pewnym siebie krokiem, zdradzającym pewność siebie. Musiał ją mieć, inaczej nie dożyłby pięciu lat w samotni z takim umaszczeniem. Nie wykazywał jednak swoją postawą arogancji, ot, po prostu szedł na umówione spotkanie. - Yatta. - przywitał się starym, Złoziemskim przywitaniem. Póki nie należał jeszcze do Zachodnioziemców, miał zamiar go używać. - Zakładam, że ty jesteś przywódcą Stara Zachodnich Ziem, Ragnar? Nie dziwcie się, że Saix nazwał Kahawiana nie jego imieniem. To Maya wprowadziła go w błąd, podając miano poprzedniego władcy, a potem z tego błędu nie wyprowadziła! RE: Sojusz - Kahawian - 29-05-2015 W końcu dostrzegł zbliżającego się samca. Musiał przyznać Mai rację... ubarwienie nie było jego sprzymierzeńcem. Skoro jednak potrafił tyle lat przeżyć sam i jak widać po nim, radził sobie dobrze, oznaczało to ni mniej, ni więcej tylko dobrze wyszkolonego lwa. Ewentualnie takiego, który zaliczał się do grona szczęściarzy... tak czy inaczej, wypadł dobrze w czerwonych ślepiach. Zjawił się też o umówionej porze, punktualnie. Bardzo dobrze. Nie wyglądał też na zbytnio przestraszonego, czy też niepewnego swojej decyzji... czekał teraz tylko aż ten zbliży się na tyle, by mogli porozmawiać. Fakt, że ten posłużył się imieniem poprzednika, nie zdziwił Dwugrzywego, zielonooka ostrzegła go o tym wcześniej. Z resztą, nie była to rzecz, o którą rdzawy by się przejmował. -Salve. Wydawało mu się że słyszał już kiedyś przywitanie, którego użył Infinity. Należało chyba... do Złoziemców? - Wybacz Mai, że wprowadziła cię w błąd. Nie ufa nikomu. Kącik pyska uniósł się delikatny. - Ragnar był moim poprzednikiem. Ja jestem Kahawian... możesz też używać miana Dwugrzywy. RE: Sojusz - Saix - 29-05-2015 Gdyby Inf miał oceniać, postawiłby raczej na spryt i doświadczenie, które zdobył dość wcześnie, niż na szkolenie. O szczęściu oczywiście też można co nieco powiedzieć. Faktem jednak jest, że nie miał kiedy przejść szkolenie. W końcu ruszył w świat w wieku zaledwie roku. Oczywiście miał trochę treningów, ale nie było to nic konkretnego. Jak więc Saix dożył tak długo? Głównie dlatego że polował w nocy. O tej porze doby jego sierść była jego największym sprzymierzeńcem. I gdyby Kahawian spytał, oczywiście Saix opowiedziałby mu o tym wszystkim. Kiedy już stanął przed samcem o dwukolorowej grzywie, zaczął mu się przyglądać. Nie nachalnie, ale tak, ot, z ciekawości, z kim ma do czynienia. W końcu miał temu samcowi podlegać, dobrze byłoby poznać go nieco bliżej. I w jego mniemaniu Kahawian póki co wypadał pozytywnie. Nie chciał jednak chwalić dnia przed zachodem słońca, nie wysuwał się póki co z żadnymi ocenami, i tak samo nie potrafił wyczytać z pysku drugiego samca, co ten o nim myśli. - Chyba wolę po imieniu. - stwierdził, kiedy Kahawian wyjawił mu, że samica podała mu błędne informacje. Nie był z tego faktu zbyt zadowolony ale cóż. Dobrze przynajmniej że poinformowała samca, że Saix został wprowadzony w błąd. Przynajmniej się nie zbłaźnił. - Skoro już przy tym jesteśmy, "Infinity", miano, które zapewne podała ci Maya to przydomek. Naprawdę nazywam się Saix, ale dawno mnie nikt nie wołał tym imieniem. RE: Sojusz - Kahawian - 30-05-2015 Skinął delikatnie łbem. - Rozumiem. W każdym razie przynajmniej to mamy już wyjaśnione. Przez dłuższą chwilę milczał, spokojnie przyglądając się czarnemu samcowi, zupełnie jakby sprawdzał jego cierpliwość. Po części była to prawda... z drugiej strony chciał też mu się ponownie przyjrzeć. Wydawał się spokojny, opanowany... poważny. Nie widział i nie czuł od niego takiego tonu ignorancji, jakim charakteryzował się poprzedni przybysz o tym kolorze sierści. Uwagę Kahawiana przykuła też blizna na łbie Saixa, a dokładnie jej kształt. Nie mogła powstać w wyniku walki... ich wygląd sugerował, że powstały niemal w wyniku walki. Jednak ich ułożenie... niemożliwe to było przy zadaniu jednego ciosu. Być może kiedyś o to zapyta. - W każdym razie... Maya wspominała, że chcesz do nas dołączyć. Przekrzywił delikatnie łeb. - Muszę cię z góry ostrzec, że to nie stado, w którym leży się do góry brzuchem. Każdy z nas ma swoje obowiązki, pełni w stadzie określone funkcje. Wszyscy razem staramy się wychować nasze młode na silne lwy przy wykorzystaniu ich umiejętności. Stajesz się przy tym też członkiem rodziny... i oczekiwałbym, że tak właśnie będziesz ich traktował. Ty chronisz nas, my ciebie. Nie martwisz się o polowania, tym zajmują się lwice. Za to pilnujesz granic, by nikt niepożądany im nie przeszkadzał. Przerwał na moment, dając Saixowi czas na przemyślenie wszystkich informacji. - Mamy swoje zasady i ich przestrzegamy. Czy nadal chcesz stać się częścią stada? RE: Sojusz - Saix - 30-05-2015 Infinity również skinął łbem, zgadzając się z Kahawianem. Nie było co ukrywać swojego prawdziwego imienia, a nuż (widelec?) dane mu będzie dzięki temu spotkać kogoś z dawnych lat? Głupio byłoby gdyby stracił szansę spotkania kogoś ze swojej przeszłości tylko dlatego, że w nowym stadzie nie zdradził swojego miana. Co do blizny... hah, jej historia nie była aż tak chwalebna jak zdobycie jej w walce. Ale oczywiście jeśli Kahawian będzie chętny, Saix opowie mu jak powstała. Kiedyś się tego wstydził, dziś ta szrama była tylko pozostałością po przeszłości. Nie czuł się ani zawstydzony ani dumny że ją ma. ot, po prostu była. - Taką wyrażam chęć. - odparł na stwierdzenie Kahawiana. Następnie wysłuchał pokrótce tego, jaki jest ustrój i zasady panujące w Zachodnich Ziemiach. I szczerze? Był bardzo zadowolony. Oczy mu zaczęły radośnie błyszczeć, pysk wygładził się nieco. Cóż mógł powiedzieć, był ucieszony, że Zachodnie Ziemie, stado, które wyrosło na gruzach Złej Ziemi nie było tak przesiąknięte zepsuciem. Przynajmniej póki co odniósł takie wrażenie. Jedność. Siła. Rodzina. Wspieranie się. Takie cechy w stadzie bardzo dobrze świadczyły o danej grupie. Z tego co widział, Zachodnioziemcy to mieli, przynajmniej Kahawian tak to przedstawił. U Złoziemców tego brakowało. - Jak najbardziej. - stwierdził pewnym siebie głosem. - Stanowisko, które mi przedstawiłeś brzmi wręcz jak marzenie. No bo czego mógłby sobie życzyć wędrowiec, który przez znaczną część swojego życia musiał dbać tylko o siebie? A tutaj? Będzie dostawał żarcie pod nos i pilnował granic, co zapewni mu namiastkę dawnych wędrówek. - Z początku mogę mieć problemy z traktowaniem wszystkich jako rodziny... w końcu przez 4 lata rzadko przebywałem dłużej z jakimiś lwami. Ale będę wszystkich traktować z szacunkiem, a więź przyjdzie z czasem. - zapowiedział jednak. W końcu Kahawian nie mógł oczekiwać, że Saix w trzy sekundy poczuje jedność ze wszystkimi. RE: Sojusz - Kahawian - 30-05-2015 Lekki uśmiech pojawił się na pysku samca. - A więc witaj w stadzie. Na razie zajmiesz rangę adepta. W momencie gdy już przyzwyczaisz się do wszystkiego, oficjalnie przyjmiesz tytuł strażnika. Poinformuję stado jak najszybciej jak się da. I swoją drogą... nie zdziw się, jeśli zaczepi cię sęp, bądź wąż imieniem Sadism. Mamy pewien... układ. Skinięciem łba zaprosił samca, by ten ruszył u jego boku. Chciał mu pokazać przynajmniej kilka punktów charakterystycznych ziem Zachodu... a poza tym, w ruchu lepiej się rozmawiało. - A co do kwestii przyzwyczajenia, ja też nie jestem stąd. Na dobrą sprawę ponad połowę mojego życia spędziłem na samotnej wędrówce, aż w końcu wylądowałem tutaj. Nie liczę, że od początku będziesz duszą towarzystwa, ale nie chcę też, żebyś się odcinał. Przez dłuższą chwilę kroczył w milczeniu, zastanawiając się, co jeszcze musiał powiedzieć teraz, a co mógł zostawić na później. - Na tą porę w stadzie jest pięć lwic, Maya, którą już poznałeś, bursztynowooka Kalani, szara Giza, niebieskooka Maoni, i jasna Deyne Nyota. Tworzą grupę łowiecką z Mayą na czele. Co do lwiątek, jest ich piątka. Najstarsza z nich to Frigg, córka Dey. Podobna do matki. Potem jest Busara, moja córka... następnie złotooka Runa, córka Maoni. Najmłodsi są Nuru i Damaja, synowie Nyoty. Dał sobie moment na oddech. - Młode, zwłaszcza Busara często towarzyszy mi przy patrolu. Z czasem będą również chodzić z tobą. A jeśli chodzi o samce, do tej pory byłem tylko ja. Ot mały skrót. -Jakieś pytania? RE: Sojusz - Saix - 30-05-2015 "Adept"... trochę śmiesznie to brzmi, kiedy mowa o lwie, który przeżył już pięć lat, a więc lata dzieciństwa miał daleko za sobą. Ale Kahawian zapewnił go że zmiana rangi w stadzie nadejdzie względnie szybko, więc Saix nie miał co wybrzydzać. A rola strażnika podobała mu się znacznie bardziej. Saixowi do tej pory brakowało jakiegoś konkretnego celu w życiu. Teraz dostrzegł szansę, by to zmienić. Zainteresowała go wzmianka o wężu i sępie, ale postanowił póki co siedzieć cicho, bo wydawało się że Kahawian nie skończył jeszcze mówić. Saix ruszył za przywódcą, nadstawiając ponownie ucha. - Ja też bym tego nie chciał. Nie po to dołączam do stada. Postaram się zrobić co mogę, żeby się wpasować. Jeśli jednak stwierdzę, że nie zgrałem się z grupą, opuszczę te tereny. Urodziłem się tu i spędziłem pierwszy rok życia, ale nie są to dla mnie tak cenne rejony, żeby męczyć się na nich, wśród lwów od których będę odstawać. - stwierdził. Potem nadeszła pora na przedstawienie stada. Saix starał się zapamiętać wszystkie imiona, ale wiedział ze i tak je zapomni. Będzie musiał dłużej pogadać z tymi, którzy je noszą, żeby na stałe wyryły mu się w pamięć. No, chociaż Mayę już poznał. Na pewno jej nie zapomni. Ale tak w sumie... sądził że stado jest nieco większe. Sześć dorosłych lwów - teraz siedem - to dość mało. - W sumie dwa. Ile Maya ci o mnie powiedziała? Chcę wiedzieć co ewentualnie będę musiał o sobie jeszcze ci przekazać. I... co to za układ, o którym wspomniałeś? Ten z wężem? RE: Sojusz - Kahawian - 31-05-2015 Samiec zerknął kątem oka na Saixa, po czym odpowiedział cicho. - Rozumiem... ale byłbym rad, gdybyś raczył mnie uprzedzić o ewentualnym odejściu. Nie chcę i nie lubię niespodzianek w kwestii nieobecności członków stada. Krew w żyłach krążyła mu szybciej na samo wspomnienie o tym, co stało się ostatnim razem, gdy Zachodni zostali pozbawieni dwóch strażników. A co do tego, co złotooki powiedział... dla rdzawego było to naturalne. Każdy w pewnym momencie życia wybiera drogę... ale czasami decyduje się z niej zawrócić. Zwłaszcza, gdy jest tam tylko samotność i smutek. W każdym razie to było coś, o czym postanawiało się raz. I o ile kiedyś potępiał Ragnara za jego zachowanie wobec Akiry, to teraz je rozumiał. Młody wypiął się na stado, które wyciągnęło do niego pomocną łapę... czemu więc mieli za nim biegać? On był jeden, ich wielu. Nie miał jednak prawa odmawiać powrotu tym, którym na tym zależało. Musieli jedynie udowodnić swoją wartość, odrobić zaległości i naprawić zaufanie... a to kara sama w sobie. Jednak jeśli ten ktoś ponownie zawiedzie... nie ma dla niego miejsca w tej grupie. Z krótkiego zamyślenia wyrwały go pytania przyszłego strażnika. - Podobno tutaj się urodziłeś i spędziłeś jakiś czas. Kilka lat spędziłeś z daleka stąd, sam. Wiele nie mówiła... chyba uważała, że sam powinieneś zdecydować, ile powinienem wiedzieć. Kącik pyska samca uniósł się lekko. - Ot o współpracy i nie szkodzeniu sobie wzajemnie. Najprostszy pakt, jaki istnieje. RE: Sojusz - Saix - 02-06-2015 - Spokojnie. Nie mam zamiaru znikać bez słowa, jeśli kiedyś postanowię znów wyruszyć w samotną wędrówkę. - odpowiedział Saix. Wychodziło na to, że to stado przeszło całkiem sporo. A on nic jeszcze o nich nie wiedział. Trzeba będzie kiedyś zasiąść z jakimś innym członkiem, na przykład samym Kahawianem, jeśli będzie miał czas, i popytać, poznać historię grupy. W końcu to było bardzo aroganckie, nie zapoznać się z tym co się wydarzyło i co mogło mieć ogromny wpływ na nastroje w stadzie. - Tak, urodziłem się tutaj. Gdy jeszcze tymi ziemiami władali Złoziemcy. Moja matka była przywódczynią. - powiedział - Nie masz może jakichś wieści o Kami? Jeśli ta kupa futra jeszcze żyje, nie chciałbym na nią wpaść nieprzygotowany. W końcu Kahawian był przywódcą, musiał mieć jakieś info o poprzednich liderach. Maya już mu powiedziała o Arto - przybrany bratanek Saixa ładnie sobie poczynał, ale w końcu odszedł. Saix ciekaw był też czy musztardowy przejął władzę bezpośrednio po Kami czy może jednak były tam inne kolidacje. RE: Sojusz - Kahawian - 02-06-2015 Obietnicę Saixa potraktował lekkim uśmiechem. Wiadomo, łatwo mówić... w życiu czasami jest tak, że los płata nam figle i zmuszani jesteśmy do rzeczy, które niekoniecznie chcemy zrobić. Ot, chociażby łamanie danego słowa z różnych przyczyn. W każdym razie, nie miał zamiaru z góry ustalać gorszego scenariusza, bo nie było powodów dla takiego zachowania... przynajmniej na razie. Akurat zadane przez złotookiego pytanie nie należało do jego ulubionych. - Nic mi na jej temat nie wiadomo... nie miałem okazji poznać ani jej, ani jej następcy, Arto. Gdy dołączyłem do stada, to już działało pod nazwą Szkarłatny Świt i dowodził nimi Moran... przybrany syn Arto. Nie słyszałem też, by ktoś posługujący się tym imieniem pojawił się w okolicy w ciągu ostatnich... dwóch, trzech lat. Przynajmniej jego pamięć nie zawierała takich informacji... a może to już starość? Raczej nie. O byłej przywódczyni tych Ziem i jej powrocie z pewnością by usłyszał. Jeśli nie od własnego stada, to od okolicznych samotników. - Jeśli jednak myślisz, że mogłaby wrócić... Czujność nigdy nie zaszkodzi. RE: Sojusz - Saix - 04-06-2015 Cóż, mógł się przynajmniej postarać jej dotrzymać, nieprawdaż? Chociaż zakładanie z góry tego, że różne rzeczy się mogą stać było po prostu formą ubezpieczenia się. Saix to rozumiał. Jednak oczywiście, nadal nie miał zamiaru znikać bez słowa. - Rozumiem... Widzę, że przez tych kilka lat gdy mnie nie było, bardzo wiele się wydarzyło. Musiał to wszystko nadrobić. Wiele czasu pewnie minie, zanim zapozna się z całą historią Zachodnioziemców. Ale nic nie przychodzi łatwo, prawda? Prawda. No cóż, przynajmniej będzie miał zajęcie pomiędzy patrolami, a może i zyska sobie sympatię jakiejś lwicy, która będzie gadatliwa, a on okaże się jej wiernym słuchaczem? - Nic nie przeczuwam. I w sumie wolę by nie wracała. Wywróciłaby Zachodnioziemców do góry nogami, a ja nawet nie zdążyłem się tu zadomowić. Ale Kahawian miał rację, trzeba było być czujnym. - No cóż, w takim razie dziękuję. Myślę że nie mam już więcej pytań. Podejmę się teraz moich obowiązków. Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję. Pożegnał się i odszedł patrolować granice. zt |