Król Lew PBF
Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! (/showthread.php?tid=1217)

Strony: 1 2 3


Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 05-06-2015

//Jakby co - tutaj Damaja ma już 5-6 miesięcy.

Włóczył się po Zachodnich Ziemiach, szukając zajęcia. Deszcz rozmoczył ziemię w jego ulubionym miejscu - w Oazie - więc musiał znaleźć wygodniejsze miejsca do położenia zadka. Ale wszędzie było tak nudno i brzydko... Pacnął gdzieś w końcu na ziemi i westchnął głośno. Może pojawi się tutaj niedługo jakaś rozrywka? Westchnął głośno, rozglądając się wkoło smętnym wzrokiem.


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 05-06-2015

Rude futerko, zmoczone nieco przez delikatną mżawkę, mignęło między krzewami. Raz, drugi. W końcu jednak lwiczka wyszła z ukrycia i z uśmiechem podeszła do młodszego samczyka.
- Cześć Damaja! Co taki ponury?
Traktowała młodych jak młodszych braci... nie tylko dlatego, że tak zakładała idea stada, ale dlatego, że bracia często spędzali czas albo z jej ojcem, albo z którąś z ciotek.
Na przywitanie, otarła się mokrym łebkiem o bark niższego.
- Uśmiechnij się trochę. Znowu masz jakąś karę, czy co?
Nowina o następnej, nie zdziwiłaby jej zbyt specjalnie. Zielonooki często wywijał Dey różne numery...


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 06-06-2015

Zastrzygł ciemnym uchem, kiedy usłyszał dochodzący zza krzaków szelest. Nie miał się czego obawiać. Temu dźwiękowi towarzyszył zapach, który Damaja znał niemal od narodzin i którzy kojarzył mu się tylko z przyjemnymi sprawami.
- Busia! - zawołał entuzjastycznie i popędził w stronę rudej lwicy. Obszedł jedną z jej przednich łap, ocierając się o nią z sympatią. Stanął przed czerwonooką i oparł przednie łapki na jej piersi. Mruczał cicho, kiedy odbierał z jej strony delikatną pieszczotę. Kiedy usłyszał jej pytanie, klapnął tyłkiem na ziemi i spojrzał smutno w dół.
- W sumie to nie, ale Nuru znowu poszedł z twoim tatą na jakiś trening i mnie ze sobą nie zabrali... To niesprawiedliwe! Przecież tym razem nawet nic złego nie zrobiłem!


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 08-06-2015

Uśmiechnęła się wesoło na widok biegnącego w jej stronę lwiątka, a gdy ten wsparł się na niej, parsknęła śmiechem. Chyba naprawdę cieszył się na jej widok. Choć jeśli wziąć pod uwagę, że siedział tu sam przez jakiś czas... nawet widok Mai każdego by ucieszył.
Nie żeby jej nie lubiano, ale jej pojawianie się znikąd za plecami bywało... straszne.
Widząc że tamtemu po jej pytaniu zepsuł się humor, położyła się naprzeciw i spoglądała łagodnie w jego zielone ślepka.
- Może musiał po prostu porozmawiać z Nuru. Na pewno weźmie cię ze sobą następnym razem, nie martw się.
W ramach pocieszenia i próby poprawienia mu znów nastroju przyciągnęła go do siebie, przytuliła, po czym... delikatnie szarpnęła za ucho. Ot taka zaczepka... nic innego nie działało tak skutecznie. Białe kły lwicy błysnęły w szerszym uśmiechu.
- To w co chcesz się bawić?


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 09-06-2015

- Ale on zawsze rozmawia tylko z nim - bąknął w odpowiedzi i zachmurzył się jeszcze bardziej. Czasami odnosił wrażenie, jakby wszyscy woleli Nuru od niego. Szkoda, że nie widział w tym swojej własnej winy.
Wtulił jaśniejszy od reszty ciała pyszczek w puchatą pierś Busary i uśmiechnął się kątem ust. Nadal nie bardzo przemawiał do niego jej argument, ale miło było, że się starała. Chyba tylko jej w tym stadzie zależało na zielonookim.
- Nie chcę się bawić - odparł stanowczo i takim też wzrokiem zmierzył się z ognistym spojrzeniem rudej. - Chcę gdzieś pójść! Skoro twój tata mi wszystkiego nie pokazuje, to może ty mi pokażesz? Proszę!


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 09-06-2015

Wzruszyła delikatnie barkami.
- Zaczep go, nie zje cię. Ot po prostu spytaj się kiedyś, czy możesz iść z nim. Nie może przecież cię zabrać, skoro twoja mama powiedziała, że masz szlaban.
Ona sama tego do końca tego nie rozumiała. Często widywała ojca ze złotookim malcem... Damaja często siedział sam. Owszem, czasami działał jej na nerwy, no ale bez przesady. Tacie na pewno nie o to chodziło... może problemem była Dey?
Z rozmyślania wybiło ją oburzenie zielonookiego. Widziała, jak bardzo mu zależało... no ale czy mogła to zrobić bez zgody ciotki...?
Przez chwilę nawet mu chciała odmówić, do momentu gdy nie wyobraziła sobie jego smutnej minki. Z pyska młodej wyleciało westchnięcie, po czym łagodnie odsunęła good siebie.
- No dobra, ale nie wszystko. Tylko część, dobrze?


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 10-06-2015

Szlaban już mu się skończył, ale nie zdążył o tym napomknąć, bo wtedy lwiczka przystała na jego propozycję. Ciemne uszy wystrzeliły do góry, a młody wyszczerzył się w szerokim, przeuroczym uśmiechu!
- Ale super, dzięki! - zawołał i popędził do przodu. - No to chodź!


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 13-06-2015

I takiej reakcji się spodziewała. Radość malca częściowo wpłynęła również na jej nastrój, ale nie wyłączył jej myślenia.
- Dobra, ale masz być grzeczny. Inaczej twoja matka, ale i moja i ojciec zrobią mi pogadankę o nieodpowiedzialności, głupocie i narażaniu się. Także sam wiesz.
Niemniej jednak dźwignęła się na łapy, przeciągnęła rozkosznie i w końcu ruszyła powoli przed siebie. Co najpierw mogła mu pokazać? Cmentarzysko Słoni? Chyba powinna to zrobić. Ojciec zawsze mówił jej, że to zakazany owoc. Ciągnie strasznie, dopóki się go nie widziało, potem staje się częścią codzienności. Tracił swoją specjalną moc.
- Idziemy na Cmentarz Słoni. Masz się trzymać blisko mnie, rozumiesz?


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 17-06-2015

Z uśmiechem na jasnym pysku ruszył tuż przy rdzawej łapie Busary. Przemilczał fakt, że Cmentarzysko Słoni już widział - wtedy, kiedy Skanda razem z wędrowną znachorką odprowadzali go z dżungli. To miała być tajemnica, tamten jego wypad, a już parę osób o nim wiedziało. Miał nadzieję, że córka przywódcy nie miała o tym pojęcia. Jak wtedy wypadłby w jej oczach?
- Pewnie! - zawołał ponownie z entuzjazmem.
Zielone oczka rejestrowały zmieniający się powoli krajobraz. Zanikały soczyste trawy i rozłożyste drzewa, a powoli wokół nich zaczynały się rozciągać puste odmęty stepów. Szybko na ich drodze stanęły ogromne, połyskujące złowrogą bielą czaszki.


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 17-06-2015

Kącik pyska Busary uniósł się nieznacznie na widok jej jednego z ulubionych miejsc. Przystanęła przy jakiejś większej czaszce, z lubością wsparła łapy na jednym z kłów i przeciągnęło się potężnie. Dopiero po chwili klapnęła na ziemi i wyszczerzyła się do Damaji.
- No i jesteśmy na miejscu. Dalej nie pójdziemy, kości jest znacznie więcej i trudniej jest przejść.
Łbem wskazała kierunek, o którym myślała.
- Czasami przychodzą tu słonie. Trzeba mieć naprawdę duże szczęście, żeby takiego tu zobaczyć. A jeśli... trzeba odejść i dać mu spokój. To ważne dla nich miejsce. Tak samo jak dla nas Szczyt wielkiej Skały.
Z ciekawości pchnęła nosem w stronę młodzika czaszkę jakiegoś mniejszego zwierzaka. Chyba impala, ale nie była pewna...
- Są dobre do ćwiczenia szczęk i pazurów. Zapamiętaj to, kiedyś ci się przyda.
Mrugnęła do samczyka porozumiewawczo. Jeszcze trochę, to i jego dopadną łapy treningu, a ona miała mniej więcej pojęcie, co go czeka.
- To gdzie teraz?


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 17-06-2015

Włos zjeżył się na grzbiecie malucha, kiedy pierwszy potężny kieł wyrósł na ich drodze. Nigdy jeszcze nie widział słonia. No, może oprócz tych szczątek, obok których przemykał, kiedy parę miesięcy temu gnał ku skalnej wyrwie. Był tak zapatrzony w białe szable, że uwagi rdzawej puścił koło uszu. Siadł na ziemi i z narastającą fascynacją przyglądał się im. Blask słońca oświetlał ich kontury, wchodził w pęknięcia, przez co wydawały się być jeszcze bardziej majestatyczne niż naprawdę były. Dopiero pytanie towarzyszki wyrwało go z zadumy.
- C-co? - wyjąkał wybity z tropu i spojrzał zielonymi oczkami na Busię. Minęło parę chwil, nim przetrawił jej słowa.
- Jak wyglądają słonie? Zawsze są takie białe? - zapytał z zaciekawieniem. Kości zwierzyny, którą matka przynosiła im na obiad, były wprawdzie jasne, ale zawsze miały na sobie szczątki mięsiwa, ścięgien i krwi. Tutaj ich nie było.
- Dlaczego one tutaj przychodzą? Przecież tutaj jest strasznie. Szczyt skały taki straszny nie jest.


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 18-06-2015

Pokręciła łebkiem. Cieszyło ją to, że na młodszym lwiątku to miejsce również wywarło takie wrażenie jak na niej, gdy była w jego wieku. Może ten nawet trochę się przestraszył? Póki co, nie pytała.
- Nie, dopiero wtedy gdy umrą. Trochę czasu zajmuje, nim staną się takie jasne. A co do żywych słoni... są bardzo duże i szare. Mają takie fajne, wielkie uszy i dłuuugie nosy, trąby. Nimi zbierają liście z drzew. No i te kły, które widzisz.
Widziała żywego słonia RAZ. I jej to starczyło, by doskonale zapamiętać jego sylwetkę. Co jak co, ale takich olbrzymów łatwo się nie zapomina.
- To dla nich miejsce specjalne. Tutaj przychodzą, żeby umierać... wiesz, ciężko to wytłumaczyć. Tak jest po prostu. Czasami idą tu kilka dni... nawet dłużej. Dla nas ważny jest szczyt, bo tam się spotykamy gdy chcemy omówić coś ważnego dla stada.


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 18-06-2015

Rozmowa o śmierci nie byłaby dla niego nowością. Nyota zdążyła uprzedzić Busię i odebrać jej to okropne zadanie tłumaczenie młodzikowi o kresie życia i o jego przebiegu. Bądź co bądź, śmierć była dla nich codziennością. Gdyby gazele nie oddawały swojego ducha w łapy (a może w raciczki?) swoich bogów, lwy i inne drapieżniki nie miałyby racji bytu. Różnooka nauczała go o poszanowaniu każdego, nawet najmniejszego stworzonka.
- Chciałbym kiedyś zobaczyć słonia - wypalił, zbaczając z tematu. - Ciekawe, czy są tak szare, jak ten lew, co go kiedyś widziałem w dżungli. Myślisz, że jego mama mogła być słoniem? Przecież my nie mamy takiej sierści. Nawet moja jest bardziej piaskowa.


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Busara - 18-06-2015

- Nie dziwię ci się. Są niesamowite! Ja widziałam jednego tylko raz. Niedługo powinna się zacząć pora, gdy znów się pojawią.
Rzeka powinna podnieść swój poziom, a co za tym idzie, powinna też przejść fala migrujących gnu i innych stworzeń. To dopiero uczta, zarówno dla żołądka jak i dla oka...
Roześmiała się, słysząc pytanie młodzika.
- Na pewno nie. Po prostu lwy mogą mieć różny kolor sierści, tak jak i oczu. Zobacz na przykład, jak jasne futro ma twoja mama, a jakie ciemne ma Myr. To po prostu kwestia każdego lwa.
Nawet nie sądziła, że malec mógł jeszcze nie widzieć trójki nowych samców na ziemiach ich stada. Ona widziała póki co tylko Myra... ale pewnie dzisiaj zobaczy jeszcze resztę. Ojciec ma popołudniowy patrol, da im wycisk...
Dzięki swojej czujności wyłapała jeszcze jedną, ciekawą rzecz w wypowiedzi Damaji. Brwi lwiczki zsunęły się niżej.
- Damaja... co ty robiłeś w dżungli...?


RE: Przyszłość Zachodnich Ziem, bo młodzież przyszłością narodu! - Damaja - 18-06-2015

W sumie miała rację. Widział nowych samców, ale przelotnie, nie zamieniwszy z nimi ani jednego słowa. Z daleka widział jednak, że dwójka z nich miała bardzo ciemne nie tylko grzywy, ale również futra. Śmiesznie wyglądali. Przecież z pewnością było ich widać w trawie!
Pytanie rdzawej nieco zbiło go z tropu. Uśmiechnął się szeroko i udając, że czuje się totalnie na luzie, zaczął jej tłumaczyć całą historię.
- Ech, mama jakiś czas temu znowu mnie zostawiła sama i wysłała Nuru z twoim tatą na patrol - powiedział na początek. - Obudziłem się rano, żeby zobaczyć wschód słońca i wskoczyłem na ten głaz przed naszą grotą, a mama już powiedziała, że wyszedłem za daleko sam i że to źle. Ale przecież to wcale nie było daleko, nie rozumiem jej... No i strasznie, strasznie się tam nudziłem, a potem przyleciał motyl i pobiegłem za nim i potem to już byłem bardzo daleko od domu, w tej dżungli, o tam - wskazał łapą miejsce, w którym jego zdaniem znajdował się afrykański las. - Tam spotkałem takiego wielkiego, szarego lwa. Miał całe mnóstwo blizn, nawet więcej niż twój tata. I nie miał oka. I ogona też. Potem przyszła Kawa, ratelka, która jest znachorką i nastawiła mu łapę i w trójkę odprowadzili mnie tutaj. A ten lew to trochę dziwny był, bo nie dość, że zostawił nas tutaj, to jeszcze twierdził, że nie wie, gdzie są Zachodnie Ziemie, a potem sam nas tutaj zaprowadził.