Czarny Baobab - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Szare Ziemie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=73) +---- Dział: Rzeka Fuego (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=74) +---- Wątek: Czarny Baobab (/showthread.php?tid=1298) |
Czarny Baobab - Xis - 28-07-2015 Ten Baobab i skrawek terenu dookoła o powierzchni dwóch kilometrów kwadratowych został zajęty przez Xis - czarną panterę ze Skrajnej Dżungli. Baobab to jej leżę, którego pilnie strzeże przed niechcianymi intruzami. Masywne drzewo jest także punktem obserwacyjnym rozłożystego jak korona baobabu terenu nie tak ubogiego we zwierzynę, ze względu na sąsiedztwo wodopoju. Jeden z piorunów wypalił niewielką dziurę w pniu wiekowego drzewa, w którą mógłby zmieścić się zabłąkany lew. Gdzie-nie-gdzie poczuwająca się do opieki nad drzewem lamparcica wetknęła czaszki upolowanych roślinożerców, odstraszając tych najbardziej tchórzliwych osobników. [ Dodano: 2015-08-01, 15:29 ] Przyszła tutaj z równinnego terenu należącego do Cieniowiska, by sprawdzić czy nie znajdzie dzikich lokatorów. Na szczęście kościste ozdoby spisywały się na medal. Trudno było doszukać się zniszczeń czy naniesionych gałązek przez ptaki - teren był nietknięty. Chociaż niestety nawet nie wyczuła woni roślinożercy, co miało swój minus. Niby dzień dopiero wstał, a to zbyt wczesna pora na gaszenie pragnienia. Wspięła się na drzewo, przytrzymała się łapami grubszej gałęzi i wylegując się na niej spoglądała leniwie przed siebie. Jak rano przejrzała na oczy miała wrażenie, iż dzisiejszy dzień będzie podobny do tych z ostatnich tygodni, ale słowa Ghaliba nie dawały jej spokoju. Może dlatego co jakiś czas strzelała ogonem jak z bicza? Co Herszt wymyślił? Może zechciałby, aby Xis udowodniła w inny sposób swoją lojalność niż do tej pory? Tylko jak? Fiołkowe oczy skierowała na wisiorek od matki. To on przypominał jej, żeby czuwać, go nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Sytość czy głód. Życie czy śmierć. RE: Czarny Baobab - Moréna - 03-08-2015 Odkąd opuściła dolinę leciała wzdłuż rzeki, później skręciła nieco na północny zachód. Na horyzoncie dostrzegła duże drzewo, już miała zawrócić i polecieć gdzie indziej gdy zauważyła coś dziwnego. Brak jakichkolwiek gniazd na gałęziach. Zazwyczaj takie busze z patyków i liści rzucały się w oczy z daleka a tu całkowite pustki. Postanowiła przyjrzeć się temu z bliska. Przysiadła na gałęzi, z szczeliny drzewa uśmiechała się do niej upiornie czaszka jakiegoś roślinożercy. Przekrzywiła łeb i dziobnęła w nią tak, że odleciał kawałek zęba. Kruche te ozdoby, choć ktoś nieźle się postarał by nie mieć towarzystwa. Rozejrzała się jeszcze za właścicielem, znalazła ją po dość dłuższym intensywnym wypatrywaniu. Niemalże zlewała się ze spaloną częścią drzewa. Czarna duża kocica wylegująca się na gałęzi po przeciwnej stronie. RE: Czarny Baobab - Xis - 03-08-2015 Ah słodkie lenistwo, od dłuższego czasu potrzebowała chwili dla siebie, i tak oto na Czarnym Baobabie znalazła swoje sacrum. Łączyła przyjemne z pożytecznym, bo także patrolowała stąd tereny. Eh zwierzyny coś za mało, by powiększyć kolekcję czaszek, a tym bardziej nasycić żołądek, już nie mówiąc o żołądkach innych z Cieniowiska. Niby nic nie dostrzegła na ziemi, ale tuż nad jej głową pojawił się gość obrośnięty w piórka. Sporych rozmiarów sęp zaczął bawić się ozdobami zawieszonymi na drzewie. Koniec leniuchowania. -A kogóż to widzę... -mruknęła przeciągając się w kręgosłupie i machnęła ogonem jak z bicza, by ze świstem przeciąć parne afrykańskie powietrze- ...niestety te kości zostały już oskubane z mięsa. Dodała w takim tonie, jakby kryły się za tym inne słowa: "Radzę ich nie ruszać". Zbliżyła się o dwa kroki, by znaleźć się centralnie przed dużych rozmiarów ptakiem i utkwić w niej fiołkowe spojrzenie. -Coś za jedna? Ogon ponownie kołysał się imitując węża, aczkolwiek cała jej uwaga skupiała się na lotnej zwierzynie, która zechciała przycupnąć na nie tym Baobabie, co powinna. Xis miała chronić te tereny, więc wzięła na spytki niespodziewanego gościa. Była co prawda młoda (lamparcica, bo po sępie nie mogła zgadnąć ile to wiosen ma na karku), lecz terytorialna. Taką lekcję wyciągnęła po spotkaniu z Visą, którego spotkała cztery miesiące temu, w dżungli. RE: Czarny Baobab - Moréna - 03-08-2015 Ostrożność i rozwaga. To pierwsza lekcja jakiej się nauczyła. Niestety nie zawsze da się tego przestrzegać. Xis z gracją i szybkością znalazła się tuż przed dziobem Morény. Widać było, że nie jest zbytnio zadowolona z obecności ptaka. Jednak nie zamierzała ustąpić, jeśli będzie trzeba to w obronie poharata jej piękną buźkę. Sep nawet nie drgnął gdy czarna podeszła tak blisko. Wpatrywała się w te jej ametystowe ślepia. - Przydałoby się je wymienić. Inaczej całkiem się rozsypią w drobny proch. Korę możesz posmarować Synsepalem słodkim, nabierze czerwonej barwy. - Nikt ze zdrowym rozsądkiem nie podejdzie do miejsca, które będzie niby krwią zachlapane. Kości nadgryzione zębem czasu. Im bardziej wiekowe tym makabryczne w swoim wyglądzie. Oderwała wzrok od jej hipnotyzującego kolorem spojrzenia. Teraz jej uwagę przykuł wisiorek o podobnym odcieniu. - Jestem ptakiem jakbyś nie zauważyła. Lubię drzewa, nie znoszę tłoku. Ja jednak ciebie nie wypytuje pantero, czemu nie siedzisz w lesie tylko na osamotnionym drzewie na sawannie. Sądząc po wystroju to nie jest przejściowe miejsce tego kota. Tylko raczej stałe miejsce zamieszkania. Wydawało jej się zawsze, że atutem tych zwierząt jest umaszczenie kamuflujące zwierze w zarośniętej dżungli. Gęste listowia przysłaniające promienie słoneczne, więcej cieni i ciemnych zakamarków. Tutaj po prostu wyróżniałaby się w trawie. Tylko te sczerniałe gałęzie ją jeszcze deko kamuflują. RE: Czarny Baobab - Xis - 03-08-2015 -Co jakiś czas wymieniam czaszki, aczkolwiek ta, przy której siedzisz, jest wyjątkowa. To był pierwszy upolowany okaz do tutejszej kolekcji. O tak, czaszka antypoly Thomsona. Bardzo zwinne i szybkie dranie. Musiała bardzo długo obserwować stado, by wyłapać najsłabszą sztukę. I okazała się być tylko dlatego słaba, że nieszczęśliwie nadziała się na ciernisty krzak przy jednych popisowych skokach, gdy uciekała przed innym drapieżcom w nocy. I tą okazję wykorzystała Xis, bo inny drapieżnik akurat upolował inną sztukę. Najlepsze w tym wszystkim było mięso, które smakowało wyśmienicie. Ktoś musiał mieć pecha, by inny miał szczęście. Tym razem szczęśliwcem okazała się czarna pantera, lecz zawsze może paść na opak. Przysłuchiwała się sępicy, która zdziwiła ją informacją o roślinie i jej barwiących właściwościach. -Widzę, że znasz się na rzeczy. Ale Baobab musi pozostać czarny, aczkolwiek Synsepalem można by było pokryć czaszki, że niby dopiero co obdarte ze skóry. Już powoli tworzyła wizję w głowie, ale przecież nie była sama. No i za cenną wskazówkę powinna jakoś się odwdzięczyć. Bynajmniej tylko puszczeniem wolno, bo to zbyt banalne. Może ich losy nie skrzyżowały się przypadkowo? Phy, pewnie, że przypadkiem, lecz warto skorzystać z okazji, gdy ma się do pogadania z kimś inteligentnym. -Wybacz za wścibskość, taka moja praca... Możesz tu zostać, tylko nie rozpowiadaj znajomym, że Ci pozwoliłam na to. Trochę średnio zakończyłaby się nasza znajomość. Czasami udawanie, że jest się kimś groźniejszym, nie ma sensu. To była bardziej porada niżeli pogróżki. Nie to, że zawahałaby się przepędzić stado sępów, ale to byłaby żmudna praca. Miała oszczędzać siły na polowania z prawdziwego zdarzenia, a nie na takie "zabawy". Nie odniosła się do słów o tym, że mieszka w takiej a nie innej okolicy. Że drzewko bez liści daje się we znaki w dzień tak upalny jak ten, że cień rzucają tylko grubsze gałęzie. Ale ogołocenie z liści to też była sprawka Xis. Chciała mieć pewność, że zieleń nie przyciągnie tu drobnych ptaszków, albo małpie rodziny. Węże też z łatwością wypatrywała, gdy te uparcie chciały wspiąć się po pniu, ponieważ nie miały czarnych łusek. RE: Czarny Baobab - Moréna - 03-08-2015 Słuchała uważnie, zauważyła jak ton głosu u pantery złagodniał. Mimo wyobcowanego powitania. Ciekawe któż to nakłonił panterę do pracy w takim miejscu. Stróżowaniu przy wyniszczonym drzewie. Możliwości było wiele, od spłacania długu po same wydziwaczenie. Jednakże ta sztuka obecna tutaj nie sprawiała wrażenia ekscentryczki. - Nie mam przyjaciół. Nie siedzę długo w jednym miejscu, także nie musisz martwić się tym, że ściągnę na ciebie kłopoty. Przesunęła się trochę w bok by mieć lepszy widok na panterę. I żeby ta nie musiała dyszeć jej nad uchem. - Co do owoców, obrzuciły mnie nim kiedyś małpy. Ciężko z pierza schodził. - Mruknęła niezadowolona na samo wspomnienie tego zdarzenia. RE: Czarny Baobab - Xis - 03-08-2015 Z jednej strony dobrze, że nikogo nie miała zaprzyjaźnionego, bo rzeczywiście zaoszczędzi Xis sił. Natomiast z takiego bardziej życzliwego punktu widzenia znała dobrze poczucie samotności. Niby była w silnym stadzie, lecz z powodu przynależności do innego gatunku oraz charakter stada nie mogła pozwolić sobie na przyjaźń. Była tu bardziej z pobudek rozwojowych, dla siebie i innych, niżeli dla rozwijania sfery duchowej. O ile taką posiadała. Chyba tak, bo zazwyczaj kiedy myślała w tych kategoriach, spoglądała na amulet pozyskany od matki. A to znaczyło, że jednak miała w sobie również pierwiastki innych emocji, którym nie pozwalała wychodzić na światło dzienne. -Hm... To dobrze, i vice versa. Odpowiedziała jedynie, chociaż gdzieś tam dało się zauważyć chwilowy uśmiech. Nie był to uśmiech sarkastyczny czy ironiczny, tylko o. Taki pojednawczy, na który nie mogła sobie pozwolić wobec kogoś, kto nie kwalifikował się do przyjęcia do społeczności stworzonej przez Ghaliba i Mirrę oraz podległych im lwom. No i Xis. Wszystko przez koloryt. Jeśli chodzi o barwy czerwone, doświadczenie w taki sposób zdobyte długo zapadnie w pamięć. Przynajmniej sępicy, która oberwała od owocu barwiącego na czerwono. Pantera raczej spróbuje zapamiętać. -Wstrętne małpy. Jakby się dało, to pogroziłaby pięścią ku niebu przychylnemu człekokształtnym. Nienawidziła tych przemądrzałych stworzonek. Najczęściej występowały w grupkach, rodzinach czy jak to się u nich zwie, a jedne małpują od drugich zachowanie - najczęściej niekorzystne dla innych zwierząt. A propo korzyści... gdyby nie aparycja sępicy, nadawałaby się idealnie do klanu. Mogła jedynie westchnąć cicho i zmrużyć lekko oczy, które skierowała gdzieś przed siebie. -Szkoda, że nie masz zupełnie czarnego upierzenia. Nie byłabyś sama. Powiedziała nieco tajemniczo, po czym wyłożyła się na gałęzi i lekko kołysała ogonem na boki. Ale skwar, litości... kiedy noc... Powinna zejść na dół, by zgasić pragnienie, lecz dopadł ją leń. Nic dziwnego, wszak od kilku nocy była stale na nogach i na polowaniu. A że lwy z jej stada są bardziej aktywne w dzień, to musiała przeciągnąć siłą rzeczy kilka godzin egzystencji na korzyść dnia. Tak to mijałoby się z sensem bycie w Cieniowisku, gdyby nie widzieli się wzajemnie chociaż przez część dnia. RE: Czarny Baobab - Moréna - 03-08-2015 Nie chciała wzbudzać litości, jeno zapewnić że nie przyniesie kłopotów. Moréna cieszyła się z możliwości posiedzenia z dala od innych osobników jej pokroju. Czy to cień czy faktycznie zauważyła nikły ślad uśmiechu na pysku rozmówczyni. Nie była jednak pewna, słońce przyjemnie prażyło wprawiając wręcz powietrze w dziwne drgania. Parno i duszno zdawały się tak nie dokuczać sępowi jak panterze. Szczególnie, że czarna sierść przyciągała skwar ze zdwojoną siłą. - Byłam głodna, dopadłam jedną z naczelnych. Głupio zrobiłam bo nie pomyślałam, że całe stado się na mnie rzuci. Małpa i tak była martwa, zdążyłam dziobem przebić jej aortę. Jednak nie mogłam się najeść, musiałam uciekać. - Rozłożyła skrzydła jakby poprawiając wentylacje powietrza a panterze zapewniając tym samym kawałek cienia. Obopólna korzyść. Przez to też optycznie wydała się większa, jakby urosła w siłę. - Całe życie uczymy się na błędach. Na temat czarnego upierzenia się nie wypowiedziała. - I tak nie miałabym ochoty, przynależeć tam gdzie liczy się wygląd. Do tego wykonywanie poleceń. -Tu miała na myśli ją samą ile poświęca dla kogoś byleby tylko przynależeć do grupy. Męczarnia. Nie, to na pewno nie jest coś co sęp by chciała. Już woli sama sobie być panią. Nie trudno było wywnioskować, szczególnie że Xis odwala brudną robotę dla kogoś innego. Pewnie wolałaby teraz leżeć w cieniu listowia, na konarze tuż nad wodą, która dawałaby przyjemny chłodek. RE: Czarny Baobab - Xis - 04-08-2015 Oh, jak miło ze strony Skrzydlatej, że użyczyła swoimi piórami cienia. Nie musiała tego robić, nie mniej skinęła głową w podzięce. Czasami zastanawiała się czy aby na pewno credo, które muszą wyznawać, musiało zawsze obowiązywać? Towarzyszka nie wydawała się być intruzem mogącym nadszarpnąć wizerunek grupy. Już prędzej mogłaby być szpiegiem, stąd bardzo starannie układała słowa. Może nie wszystkie, co większość. -Na głód nie ma mocnych. Ale fakt - szkoda zmarnowanego jedzenia. Nie wszystko da się przewidzieć. Pouczająca lekcja, nie można zaprzeczyć. Oby sama nie musiała doświadczać podobnej na własnej skórze. Miała mniejsze i większe upadki, i każda z nich kształtowała kolejne zachowania - skuteczniej od zwycięskich łowów. -To nie tak, że wygląd ma priorytetowe znaczenie, nie mniej jednak jest znakiem rozpoznawczym stada. Ma to swoje jak widać minusy. Tyle mogę rzec, reszta pozostaje milczeniem. Ziewnęła obnażając kły. Taki skwar jej nie służył. Powinna wracać do Nory, zwłaszcza że i tak nie widziała stąd zagrożenia, a bystry umysł Sępicy zapewniał, że nie połakomi się na takie głupstwo jak atak na kogoś ze stada. Chyba, że na lwiątka, ale miałaby później śmiertelne problemy. Miała przeczucie, iż w tej sprawie może zbagatelizować nikczemne zamiary ptaka wobec Cieniowiska. A właśnie, młode pokolenie lwów musiało się wybudzić, trzeba rzucić okiem co planują dorośli. No i znaleźć trochę cienia, bo duchota nie do zniesienia. Gdyby znała myśli sępicy przytaknęłaby na wizję ochłody nad taflą wody. -My tu gadu-gadu, a robota czeka. Do zobaczenia, nieznajoma. Zeskoczyła niechętnie z Baobabu i zaraz zniknęła w gęstej trawie. [z tematu - do dzieciaków Ghaliba i Mirry] RE: Czarny Baobab - Moréna - 04-08-2015 Xis mogła być spokojna jeśli chodzi o tajemnice. Moréna zabierze wszystkie ze sobą do grobu, zresztą nie miałaby komu ich zdradzić. Nie jest tam jakąś paplą trzepiącą ozorem na prawo i lewo. - Może się jeszcze spotkamy - Pożegnała ją tymi słowami. Siedziała tak jeszcze przez jakiś czas z rozpostartymi skrzydłami. Czując jak przyjemny wiaterek muska jej pióra dając orzeźwienie. Jak rzekła wcześniej, długo nie posiedzi w jednym miejscu choć musiała przyznać, że odpowiadało jej to drzewo. Nie musiała się tak obawiać nalotu innych skrzydlatych stworzeń. Odleciała w poszukiwaniu jakiejś półki skalnej. Zanim zapadnie mrok. RE: Czarny Baobab - Ghalib - 08-08-2015 Z tego co mu powiedziała Xis, to jej siedziba miała się znajdować przy wielkim, czarnym baobabie, który rósł w krainie rzeki Fuego. Był więc ciekaw czy zastanie ją tutaj, czy też lamparcica była już na równinie coby zająć się Zuri i Kiburim. Dotarłszy na miejsce smolisty samiec wskazał młodemu nosem wielkie, ciemne drzewo, na którym wisiało pełno kości i czaszek. - To jest legowisko Xis - powiedział. Zbliżali się coraz bardziej i w ogólnym tym mroku można było dostrzec nieco więcej szczegółów. Między innymi to, że nie było tutaj pantery. Jedynie pustka zamieszkiwała serce między konarami baobabu. Ghalib westchnął nieco zawiedziony. Niemniej raczej wiedział gdzie ją teraz mógł spotkać. - Widzę, że jednak nie ma tu lokatorki - mruknął. - Jednak zaraz wrócimy na równinę, więc zapewne tam ją spotkamy. Ale przyjrzyj się uważnie tym terenom, dla wprawy. RE: Czarny Baobab - Belial - 10-08-2015 Młody Jedynie zbliżył się do baobabu... Był ogromny a czaszki poukładane starannie tu i ówdzie dodawały miejscu specyficznego uroku. Szkoda że nie zastali lokatorki chętnie by ją poznał bliżej. - Wracajmy może do reszty stada... Im dłużej nas niema tym mniej wiemy co się u nich dzieje.. - Zaproponował podchodząc do Ghaliba. RE: Czarny Baobab - Ghalib - 10-08-2015 - Tak - powiedział duży samiec. - Musimy się cofnąć. Nic tu po nas. To powiedziawszy odsunął się i obrócił w kierunku prowadzącym na równinę. - Jest jeszcze wcześnie, lwice zapewne nie wróciły jeszcze z polowania - odezwał się spoglądając w stronę zachmurzonego nieba. Ruszył z miejsca zaś ogonem pacnął młodego, żeby ruszył za nim. - Domyślam się, że na równinie znajdziemy Xis. Mam z nią do pogadania. Nie mówiąc już nic ruszył przed siebie. zt x2 // napiszesz następnego posta na równinie? :) RE: Czarny Baobab - Mogu - 22-01-2016 Pusty i płaski teren wokół wielkiego drzewa był dla czarnej postaci najbardziej pociągającym widokiem, od czasów opuszczenia północnych ziem. Powoli, z zachowaniem należytej roztropności, podszedł do drzewa i opadł bezwładnie na bok chowając się w jego cieniu. "Jak to wszystko mogło się wydarzyć w tak krótkim czasie" - pomyślał przez chwilę. Nagle wyruszył w podróż, przez wiele dni błąkając się po obcych ziemiach, dotarł tutaj i ... no właśnie. "Co dalej?"- można zapytać w duchu. Ruszyć , przemierzając tą bezkresną krainę czy może spróbować swojego szczęścia tutaj. Zapewne znalazłaby się w pobliżu jakaś opuszczona jama, jaskinia lub coś w podobnym wydźwięku. Jednak zanim podejmie jakąś sensowną decyzję musi odpocząć, a teraz i tutaj, to najlepszy moment. RE: Czarny Baobab - Belial - 23-01-2016 Belial wracał na tereny stada jakoś tak zniesmaczony, jakby wracał do szkoły po wakacjach. Wiedział jednak że jest tu wszystko co posiada, i wszystko za co warto oddać życie. Właściwie zastanawiał się czy oddałby życie tylko za Ghaliba czy za każdego członka stada... A może poświęciłby herszta za innych? Szedł wolno, niedbale przed sebie do momentu gdy zobaczył dorosłego osobnika. Ruszył więc nieco szybciej i dumniej przed siebie by pogonić intruza. Gdy już zbliżył się dostatecznie zawołał - Aby tu przebywać trzeba mieć porządny powód! - Mowił uśmiechając się wrednie, oczywiście uśmiech był starannie dobrany z palety udawanych uśmiechów Beliala. |