Cmentarzysko - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Cmentarzysko (/showthread.php?tid=1330) |
Cmentarzysko - Otieno - 13-08-2015 Po spotkaniu z lwicą i jej lwiątkiem brązowy postanowił kontynuować patrol, zastanawiając się kiedy spotka Kahawiana, który z pewnością da mu po głowie za ostatnie odseparowanie się od stada. W sumie liczył, że go zrozumie, w końcu Otieno pierwszy raz został odrzucony przez osobę, na której na prawdę bardzo mu zależało. Dotąd trzymał emocje w ryzach, nie chciał się przejechać, jak to się mówi, no i jak widać miał rację. Teraz jednak brązowy wziął się w garść i patrolował już od samego świtu, miał więc nadzieję, że go Kahawian nie wyrzuci. Zbliżał się zmrok, a on dotarł na cmentarzysko słoni, miejsce które za wesołe nie jest, wręcz idealnie dla niego. Wspiął się na najwyższy punkt sterty kości, by po chwili usiąść i się rozejrzeć uważnie. Ten dzień był nudny, choć z drugiej strony to dobrze że nikt nie próbował wtargnąć na tereny stada, powinien się więc cieszyć. Oczywiście wolał spotkać jakiegoś intruza i dać mu do wiwatu, ale dobro stada liczyło się najbardziej. Siedział więc dalej i rozglądał się co jakiś czas, by niczego nie pominąć. RE: Cmentarzysko - Kahawian - 13-08-2015 Był już po prostu zmęczony... od kilku dni nie miał czasu na odpoczynek. A jeżeli już znalazł czas na odpoczynek, nie potrafił zasnąć albo ktoś uznawał tą chwilę za odpowiednią do odwiedzenia go. A co innego mógł robić, skoro nie mógł zasnąć? Rude cielsko przemierzało kolejny raz tego dnia tereny zachodnich. Aż do momentu, gdy nie poczuł znajomej woni... pewien czas nie widział tego samca na Zachodzie i nie miał jeszcze okazji go z tego rozliczyć. Miarowym truchtem zmierzał tropem różnookiego samca. Gdy w końcu był kilkanaście kroków od niego, wypuścił z gardła ciężki, ostrzegawczy pomruk. Zwolnił i zatrzymał się kilka kroków od brązowego. - Chyba masz mi coś do opowiedzenia, Otieno. Puchaty pędzelek śmigał miarowo koło zadnich łap Kahawiana. Przynajmniej pozna powody jego nieobecności. RE: Cmentarzysko - Otieno - 13-08-2015 Siedział spokojnie i myślał na temat przywódcy, gdy nagle dostrzegł jakąś sylwetkę, a następnie usłyszał za sobą ostrzegawczy pomruk, który już dobrze znał. Nie pierwszy raz miał przerąbane, taki już był jego los. Spodziewał się najgorszego, lecz nie zamierzał więcej nigdzie uciekać czy też się chować, obrócił się więc powoli, by spojrzeć mu prosto w ślepia, gdy będzie do niego mówił. -Owszem. Wiem, że nie spełniłem do końca twoich oczekiwań, oraz zaniedbałem swe obowiązki, nie ma na to usprawiedliwienia i należy mi się kara. Proszę cię jedynie o zrozumienie.- zaczął niepewnie. Chciał mu wyjaśnić co się stało i nie oczekiwał, że dzięki temu wkupi się jakoś w jego łaski, co to, to nie. Czekał na swą karę, nawet jeśli miał zamiar wygonić go ze stada, będzie musiał jakoś to przeżyć, choć nie chciał tego, co chyba było widać, skoro od rana był na patrolu. -Zależało mi na Gizie, cholernie mi na niej zależało. Była to pierwsza lwica, do której czułem cokolwiek, a po tym jak wybrała Saixa... musiałem się odciąć Kahawian. Większość życia spędziłem jako samotnik, zawsze jak miałem złe dni, odcinałem się od świata, ale skończyłem z tym. Nie czuję już do niej nic, zaakceptowałem to i chcę spróbować żyć ze stadem, naprawić swe błędy, dlatego też patroluję od świtu...- odparł trochę bez ładu i składu, lecz musiał się wytłumaczyć, licząc choć na trochę zrozumienia. To był pierwszy raz jak się zakochał oraz pierwszy jak dostał kosza, możliwe że jego reakcja na to wszystko była przesadzona, lecz pierwsza miłość zawsze chyba taka jest, pełna emocji i przesady. -Rozumiem że zawiodłem... znowu. Nic tylko zawodzę... może ja faktycznie się do tego nie nadaję...-mruknął smutnie, zastanawiając się czy może faktycznie Kahawian nie powinien go wyrzucić. Starał się naprawić swój ostatni błąd, a znów zniknął. Obiecał i nie dotrzymał słowa... jak mogli mu po tym wszystkim zaufać? RE: Cmentarzysko - Kahawian - 15-08-2015 Grobowa cisza to byłoby chyba najlepsze określenie reakcji Kahawiana na to, co Otieno mówił. Z resztą, nie byłoby to też zbyt niestosowna nazwa, skoro znajdowali się właśnie na Cmentarzysku Słoni. - Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że twoja nieobecność oznaczało znacznie większą pracę dla mnie, Saixa, Myra, Mayi i Vult. To akurat nie ma aż tak wielkiego znaczenia w obliczu tego, że nie mieliśmy przez pewien czas pojęcia o twoim zniknięciu. Warknął ciężko. - A to oznaczało luki w warcie. Błędy, które mogły być boleśnie wykorzystane przez przeciwnika. Już raz to się stało. Ciesz się i dziękuj Pierwszym Królom, że to się nie powtórzyło. Przez kilka chwil po prostu milczał, wpatrując się w kremowe kości wyściełające ziemie pod ich łapami. - Uczucia to potężna rzecz. Nie dziwię się, że zabolało cię odrzucenie przez Gizę. Ale powinieneś uszanować jej wybór i wrócić do pracy. Przynajmniej zająłbyś czymś myśli. A w tej chwili nagrabiłeś sobie nie tylko u niej, ale i o całego stada. Nie tolerujemy tutaj lekkomyślności i braku odpowiedzialności. Czerwone ślepia dopiero teraz wróciły do czarnogrzywego. - I łaskawie przestań się nad sobą użalać, bo zaczniesz ćwiczenia z Nuru i Damają. Oczekuję, że jutro wszystko będzie odbywało się zgodnie z umową. Jakieś pytania? RE: Cmentarzysko - Otieno - 17-08-2015 Westchnął, słysząc słowa przywódcy. Oczywiście zgadzał się z nim, to że zniknął stanowiło zagrożenie, ponownie, na szczęście jednak nic się nie stało i dziękował Pierwszym Królom w duchu, za to że nad nimi czuwali. Na kolejne słowa kiwnął głową, na znak iż rozumie. Nie miał zamiaru popełnić tego błędu, następnym razem nawet jeśli się podłamie czy też będzie chciał odrobiny samotności przyjdzie z tym do Kahawiana, choć mimo wszystko chciał się zmienić i być bardziej towarzyski. Gdy wspomniał o treningu podniósł łeb i zerknął w jego ślepia nieco zaskoczony. Spodziewał się jednak że go wyrzuci, zakaże powrotu i kontaktu, lecz ten postanowił wysłać go na trening. Uśmiechnął się delikatnie, po czym pokręcił łbem. -Nie, żadnych. Dziękuję że dajesz mi znów szansę po tym wszystkim... Obiecuję, koniec użalania się nad sobą, teraz tylko ciężka praca, by stado rosło w siłę.- odparł, przyglądając się lwu. |