Król Lew PBF
Völundr - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Wszystko we wszystkim (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+---- Dział: Karty Postaci (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=96)
+---- Wątek: Völundr (/showthread.php?tid=1383)



Völundr - Völundr - 06-09-2015

Miano: Völundr. Imię pochodzi z mitologii nordyckiej. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że etymologia imienia tej postaci nie pokrywa się z jej pochodzeniem. Cóż, bywa!

Rodzina: (obecnie wszystkie postaci nie istnieją na forum i są martwe)
- Hadżarte - najmądrzejsza, najwspanialsza, najpiękniejsza lwica na świecie - przynajmniej w mniemaniu Völundra. Traktował ją jak swoją królową, chociaż czasem zdarzał mu się "skok w bok". W ciągu prawie ośmiu lat wspólnego pożycia sprawili sobie cztery liczne mioty. Ponoć była wytrawną manipulatorką i zimną suką, lecz na pewno kochała swojego partnera szczerą miłością.
- Byleistr i Hyle - dwóch synów z pierwszego miotu. Pupilkowie ojca. W młodości często walczyli ze sobą o jego względy - dopóki nie odkryli, że ma on swoje za uszami. To właśnie ich ze wszystkich swoich dzieci Völundr kochał i cenił najbardziej. Pomimo to wyrośli na naprawdę porządne lwy, które nie chciały popełniać błędów swoich rodziców. Byleistr był dość rosłym jak na swój podgatunek samcem o czekoladowej sierści, "wrzosowej" grzywie i bursztynowych oczach, zaś Hyle'a natura obdarzyła rdzawą sierścią, ognistymi oczyma i ciemnobrązową grzywą ojca.
- niezliczona liczba synów, córek, wnuków - nie odgrywają większej roli w historii lub nie byli bardzo istotni dla tej postaci, dlatego ich imiona nie zostały wymyślone. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie był idealnym ojcem i partnerem. Często reagował zbyt ostro, czasem nie reagował wcale. Mierzył swoje dzieci przez swój własny pryzmat, porównywał je do siebie. Nie potrafił zrozumieć, że każda młoda istota, która z niego powstała, miała różny charakter i różne zamiłowania. Pomimo niesnasek, Völundr starał się przynajmniej w tej jednej kwestii - ciałem zasłaniałby swoje potomstwo, gdyby miałaby stać im się krzywda. Takie też wartości wpoił swoim synom i córkom. Wymagał od nich bezwzględnego zrozumienia tej kwestii.
- Enkuud - dalszy kuzyn, który przejąwszy tron, rozpuścił o V. okrutne plotki, a następnie nakazał wyrżnąć w pień całą jego rodzinę. A wszystko to z powodu zatargu z przeszłości. O co chodziło? To dopiero czeka na ujawnienie.
- Ahati - jedyna żyjąca wnuczka. Uciekając przed swymi oprawcami, już na Czarnym Lądzie odnalazł stado swojego syna, Einara. Przyjął go pod swoje skrzydła, jednocześnie doprowadzając do poznania z resztą rodziny. Tam właśnie zapoznał się z Ati. Dowiedziawszy się jednak o wrogich lwach tuż za granicami, V. znów musiał uciekać. Skąpogrzywy nie wie, że tragedia spadła na nowe stado syna - i że tylko jego wnuczka pozostała przy życiu. Na razie nie ma też pojęcia, że znajduje się w Krainie Czterech Stad.

Wiek: W chwili rozpoczęcia gry - 10 lat i 3 miesiące. Na forum pojawił się 8. czerwca 2015 roku.

Stado: Obecnie jest wielce dumnym członkiem Stada Srebrnego Księżyca, w którym dzierży rangę Wtajemniczonego. W przeszłości mieszkał w stadzie będącym w istocie klanem złożonym z wielu, powiązanych ze sobą rodzin.

Charakter: Na samym początku znajomości można mieć wrażenie, że to przyjazny, miły starszy pan z ogromną mądrością i jeszcze większym bagażem doświadczeń. Nierobiący nikomu problemu, pomocny, lojalny kompan. Rysy na szkle pojawiają się później, kiedy się zagłębi w znajomość lub kiedy po prostu natknie się na niego po raz pierwszy w złym momencie. Völundr jest niesamowicie fanatycznym wyznawcą Księżyca i nie zawaha się nawet zabić, gdyby to miało służyć czci "Świetlistego". Uważa, że tylko jego zdanie jest słuszne, a kto wyszydza jego poglądy, ten jest niegodny Światłości Najjaśniejszego. Niezwykle stanowczo wyraża swoje poglądy, jest nietolerancyjny i nie baczy na niewierzących, którzy w jego mniemaniu nie zasługują na żadne dobro z jego strony. Jest też nieco zadufany w sobie. Twierdzi, że z powodu swojej wielkiej wiary należą mu się najwyższe stadne rangi. Dla obcych - świr, dla Srebrnych - wzór do naśladowania. Ciekawe, kiedy zauważą, że ma naprawdę nie po kolei w głowie...

Opis wyglądu: (narysuję go kiedyś całego, obiecuję... tylko nie każcie mi go opisywać! xD) V. jest lwem azjatyckim, co oznacza, że jest niższy od samców naturalnie bytujących w Afryce. Dodatkowo ma bardzo skąpą grzywę (to także cecha jego podgatunku). Cechą osobniczą jest natomiast bardzo, bardzo chuda sylwetka (spowodowana zarówno głodem, jak i wiekiem).

Historia: Völundr jest dojrzałym samcem z ogromnym bagażem doświadczeń, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę jego wiek. Przyszedł na świat i całe swoje życie spędził naprawdę daleko stąd, bo aż w Azji, gdzie swoje siedlisko miał jego lwi podgatunek. Stado, którego szeregi zasilał, było dla siebie jedną, wielką rodziną, złożoną z wujków, ciotek, kuzynów dalszych i bliższych, a władza przypadała najstarszemu członkowi rodu. Nie ma po co się rozwodzić na temat jego mniejszych i większych problemów, anyway - był szczęśliwy. Miał cudowną partnerkę i zastęp dzieci z paru miotów, którym poświęcał całą swoją uwagę. Twierdził, że za każdy dobry uczynek kiedyś zostanie mu oddany. Schody zaczęły się, kiedy nestor rodu zmarł i schedę po nim przejął bezwzględny Enkuud, z którym, ładnie mówiąc, Völundr miał na pieńku. O ile ciemnogrzywy już dawno puścił w niepamięć ich niesnaski, to jego nieprzyjaciel w dalszym ciągu żył przeszłością. A że był bezlitosnym, próżnym stworzeniem, to nie zamierzał dać ulgi dalekiemu kuzynowi. Plotkami sprawił, że cała grupa się od niego odwróciła. Trwała przy nim tylko najbliższa rodzina, która zaciekle broniła swojego ojca. I chyba nie trzeba pisać, jak to się dla nich skończyło.
Po dniach krwawej jatki, z grona najbliższych Völundra nie zostało nikogo. Nie miał nawet czasu ich pożegnać - gnał przez stepy i lasy, co chwilę szarpany przez krwiożerczą świtę Enkuuda. Dopiero po wielu setkach kilometrów zauważył, że został sam. Zupełnie sam. Obdarty z radości, dawnych ideałów i poglądów, dotarł ostatkiem sił na te ziemie. Bez znaczenia, bez celu, bez sensu w życiu.
Ledwo żywego na ziemiach Srebrnego Księżyca znalazł go białogrzywy strażnik, Shaka, który w tajemnicy przed władzą zajął się skrajnie wyczerpanym samcem. Po powrocie do zdrowia, V. zdecydował się dołączyć do stada. Chciał odwdzięczyć się cudownym mieszkańcom za ofiarowane życie i przywrócenie wiary w dobroć. Potrzebował także wsparcia - w końcu tragedia, która go spotkała, zostawia trwały ślad w psychice. Tą podporą okazała się wiara w Księżyc. O ile początkowo było to dość łagodne, to z czasem przybierało na sile. W obecnym momencie Völundr jest w stanie zabić, jeśli ktoś znieważy dobre imię Najjaśniejszego...