Król Lew PBF
Lwia Skała - dół - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Lwia Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=34)
+--- Wątek: Lwia Skała - dół (/showthread.php?tid=142)



RE: Lwia Skała - dół - Inn - 23-07-2015

Dwanaście lwów. To według niej było naprawdę dużo. Gdyby tak wszyscy zebrali się w jednym miejscu, powstałby niemały tłum.
- Może to dlatego nie możemy się zebrać, bo jest nas tak dużo? - pozwoliła sobie na wypowiedzenie swoich myśli na głos. Chociaż była pewna, że tak nie powinno być. Powinni się trzymać razem, bez względu na ich liczebność. Chciała sobie przypomnieć, jak było w Złotej Gwieździe, do której należała wiele lat temu, gdy była jeszcze lwiątkiem. Jednak było to dla niej trudne, bo chodziła wówczas własnymi drogami, a kontakt z matką szybko straciła. Dopiero po latach dowiedziała się, że z niewiadomego dla niej powodu zabrała ze sobą jej siostrę i brata oraz ojca, aby już nigdy ze swym partnerem nie powrócić na te ziemie. Zapewne gdyby nie ta wyprawa, na której uczestniczyła, jej rodzeństwo nigdy już by tutaj nie zawitało. Żałowała jedynie, że to musiało się potoczyć tak tragicznie i skończyć nieoczekiwaną śmiercią brata. Jak też, że siostra po tym, zupełnie załamana, ponownie opuściła tę krainę, zapewne na zawsze. Nie mogła porównać Lwiej Ziemi do starej Złotej Gwiazdy, jako że pamiętała ją jedynie jak przez mgłę. A i tak nikt się tam nią wtedy nie opiekował, chodziła zupełnie sama. Może było identycznie, jak na Lwiej Ziemi teraz? Może to dlatego hieny tak łatwo rozgromiły to stado i gdyby trzymało się ono razem, udałoby im się przetrwać?
Przerwała jednak rozmyślanie nad przeszłością, jako że i tak nie za wiele o niej wiedziała, a poza tym, właśnie Venety przekazywała jej bardzo ciekawe informacje. Kiedy zaczęła mówić o agresywnych lwach bez grzywy, lwica postawiła uszy bardziej do przodu.
- Myślę, że jak najszybciej trzeba o tym powiedzieć Królowej. Nie ważne, czy to tylko plotka, ale jakby okazało się to prawdą, mielibyśmy niemałe kłopoty. A uważam, że masz rację, nie poradzilibyśmy sobie, jeśli będziemy dalej trzymać się osobno. - powiedziała, a w jej głosie słychać było nutkę niepokoju. Nie chciała, aby ponownie coś rozwaliło jej stado, tak, jak kiedyś było ze Złotą Gwiazdą. A już jeśli miałoby się tak stać i tajemnicze lwy zaatakowałyby Lwią Ziemię, lwica chciała mieć pewność, że zrobiła wszystko, co mogła, aby obronić stado.
- Ale co my możemy zrobić? Nie jesteśmy nikim ważnym w stadzie. - powiedziała, po czym przybrała przybrała skrzywioną minę. Była przecież jedynie marnym wojownikiem i strażnikiem. Mogła wykonywać czyjeś polecenia, o ile wiedziałaby, jak je wykonać, jednak sama nie wiedziałaby, co zrobić w konkretnym momencie.
- Ty jesteś siostrą królowej. - zauważyła odkrywczo. - Więc w sumie to jesteś kimś ważnym. - dodała jeszcze, uśmiechając się lekko. Zamyśliła się, a jej ślepia powędrowały nieco do góry. Jeśli ktoś mówi "jestem siostrą królowej" to raczej wzbudza większy respekt od kogoś, kto jest "szarym członkiem stada".


RE: Lwia Skała - dół - Rain - 26-07-2015

Znów, jak dawniej, jak poprzednio, nie było go długo... bardzo długo. Na tyle, że już nawet nie był członkiem stada, którego tereny odwiedzał! Ale on o tym nie wiedział. Pomijając fakt, że on i tak nigdy nie był jednym z nich... no bo jak? Wyrzutek, bezwolny golem. Nikt pewnie za nim nie tęsknił... on za kimś jednak tak. Liczył, że spotka tę osobę, ale było to tylko pobożne życzenie. Wlókł się, trudno to było nazwać chodzeniem, trzymał się cieni, mniej widocznych punktów. Unikał wzroku... ale zatrzymał się nagle. Dostrzegł ją. Vasanti Vei! Podniósł nieco łeb, by przyjrzeć się jej, zrobił nawet kilka kroków w jej stronę... dopiero wtedy do niego dotarło: to nie ona. Ale ją też znał... bardzo dobrze, aż za dobrze. - Uch... - Odetchnął, ale nie cofnął się. Może go nie zauważy...? A może jego obecność będzie jej obojętna? Jak każdemu innemu... wątpił, by cieszyła się z jego widoku. A czy on się cieszył? Sam nie wiedział, skubaniec.


RE: Lwia Skała - dół - Venety - 29-07-2015

Pokręciła głową na słowa lwicy. Nie, Inn. To nie tak działa. To bardzo dziwne. Co w niej niby jest wyjątkowego? Wystarczy wzmianka o jej matce czy siostrze, by lwy zaczęły patrzeć na nią z podziwem, ale też ze swego rodzaju... Powagą? Od razu stawały się bardziej spięte. Irytowało to młodą lwicę. Ani trochę nie czuła się siostrą królowej czy spadkobierczynią Vitani, lwicy, która pojednała zwaśnione rody. Była młodą, skorą do zabaw samicą! Czym się różniła od lwów, których pochodzenie było mniej dumne? Niczym! Ogon zadrgał nerwowo, ale samica nie pozwoliła negatywnym emocjom zapanować nad sobą. Wprost przeciwnie, pozostała spokojna i ponownie uśmiechnęła się leciutko do zielonookiej.
- Inn... Spójrz. Jestem lwicą, dokładnie taką samą, jak ty. Vasanti nie urodziła się królową. Tak samo Mako. Nie jest stąd. Nie wiemy, jakie było jego stado. Może to były lwy, które miały kamienne serca i potrafiły zabijać niewinnych bez drgnięcia ogona? A jednak, z jakiegoś powodu mu ufamy i pozwalamy mu przewodzić. Bo ma takie zdolności, które sprawiają, że jest wyjątkowy. Ty też takie masz. Ja... - zawahała się na chwilę, po czym spuściła wzrok i dodała po cichutku - ...chyba też jakieś mam.
Była lwicą, która żyła w cieniu sióstr. Vasanti była doskonałą medyczką. Przewodziła stadu. Vinity zaś słynęła z bycia doskonałym strażnikiem i wojownikiem. Kim była Venety przy nich? Nie potrafiła niczego wielkiego. Pomimo całego swojego optymizmu naprawdę miała wątpliwości, czy w ogóle posiada jakiś talent. Czuła jednak instynktownie, że jeśli będzie teraz smutna, to przejdzie to na drugą lwicę. A tego nie chciała. Potrząsnęła łbem, odganiając myśli.
- Samotnie możemy być nic nie znaczącymi lwicami. Ale Krąg Życia nie bez powodu sprawia, że żyjemy w stadach. Tylko będąc w stadzie mamy siłę i możemy liczyć na pomoc. To, że to wygląda u nas tak, jak wygląda... To chyba brak zaufania. Nie znamy siebie i swoich możliwości. Skąd mam wiedzieć, czy rzeczywiście jesteś Lwioziemcem, czy po prostu lwem, który ma na tyle rozumu w głowie, by stwierdzić, że jest ze stada? Każdy może tak powiedzieć i... Prawdę mówiąc nie umiałabym stwierdzić, na ile tak jest. Możemy zrobić wszystko, tylko musimy chcieć.
Deszcz dawno skończył padać. Nie zauważyła nawet tego momentu. Powoli zaczęło prześwitywać słońce. To było jednak za mało, by dostrzec Raina.


RE: Lwia Skała - dół - Rain - 29-07-2015

Życie w stadach... Krąg Życia... niemożliwym jest życie samotne? Venety najwyraźniej zapomniała, że samotnicy istnieją. Jest ich wielu. Albowiem, każdy jest samotny. Zawsze. Rain nie planował komentować słów, które usłyszał, przyglądał się tylko samicy, drugą ignorując całkowicie. Odetchnął ciężej. Równowaga... serce ma być uległe twej woli, Łzo Nieba. Wspominał w duszy słowa dawnego nauczyciela. Tak, Mistrzu... I odpowiedział na nie, sam sobie, bez potrzeby odzywania się. Mimo tego, że bardzo pragnął podejść i zapytać... zapytać o Vasanti Vei... i... Nie. To nie jest istotne. Ostateczne postanowienie. On taki nie był... może nie z natury, wyuczony tego - ale już taki jest, teraz taki jest, tego się nie zmieni. Wstał z siadu, ostatni raz wzrok kierując na Venety. Po chwili odszedł, nie miał tu czego szukać...

z/t.


RE: Lwia Skała - dół - Inn - 02-08-2015

Zdziwiona patrzyła na Venety. Nie? Przecież wydawało jej się, że... dobrze jej się zdawało. A to było według Inn ważne. Bo ona sama nawet jeśli miałaby jakiś pomysł, nie wcieliłaby go w życie przez to, że nie jest nikim ważnym. Nie może przecież mówić władcom, jak mają rządzić, oni sami najlepiej o tym wiedzą! Jednak w jej mniemaniu Venety właśnie mogłaby. W końcu była siostrą królowej! Jednak w ciszy słuchała słów lwicy, chcąc się dowiedzieć jak to wszystko wygląda. Bo jeśli nie liczy się to, kim się urodziło, to co innego?
- Jednak są tymi władcami, więc coś się do tego przyczyniło. - powiedziała cicho, niepewnym głosem. Nie wiedziała już, co z tego, co myślała jest dobrze, a co nie. Słuchając o zdolnościach, przysłuchiwała się jej słowom uważniej. Gdy jednak napomknęła o niej, potrząsnęła przecząco łbem. - Nie, ja nie. - zaprzeczyła cicho, bardziej do siebie, jakby nie chcąc przyjąć do wiadomości tego, że mogłoby w niej być cokolwiek pozytywnego. Postanowiła jednak zmienić temat, który był dość niewygodny dla nich obu.
Słuchała dalej z zapałem jej słów, a z każdym kolejnym była coraz bardziej przekonana, że to jednak przez pokrewieństwo z Vasanti. Może nawet nie pokrewieństwo, ale jednak przez to, że fioletowooka spędzała z nią wiele czasu, musiała więc wiele się od niej nauczyć i w ogóle. Może nawet Inn byłaby kimś wyjątkowym, gdyby tylko spędzała od dzieciństwa czas z rodziną. Wciąż jednak łamała sobie głowę, co się stało, że wszyscy oni odeszli z Lwiej Krainy, zostawiając ją tutaj samą. A co, jeśli wcale nie była ich córką? Jeśli to wszystko było kłamstwem, w które wierzyła całe życie? Serce zaczęło jej bić szybciej, jednak starała się tego nie okazywać. No ale w innym razie, dlaczego Vari odeszła? Albo nie wzięła jej ze sobą? Przecież już nikt nie został, miała tylko ją. Otrząsnęła się jednak z tego, postanawiając się skupić teraz na swojej rozmówczyni. To było ważniejsze niż jakieś jej bezsensowne rozterki.
- Chyba masz rację. W sumie to Lwioziemcy nie mają za bardzo powodu, żeby trzymać się razem. Tak, jak mówiłaś, nie znamy się, musielibyśmy się w jakiś sposób bardziej zbliżyć do siebie. - powiedziała, spuszczając wzrok. Ale co można zrobić, aby lwy z jednego stada rzeczywiście miały jakiś wspólny cel, powód, dla którego byli w tym stadzie? Musiałoby się chyba stać coś poważnego, co wymusiłoby ich współpracę...


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 25-08-2015

Ponura aura, która jarzyła się nad nim od momentu ostatniego spotkania z Lwimi, odeszła w niepamięć. W ostatnim czasie samotność działała nań kojąco, jedyne czego musiał się wystrzegać było rozmyślanie o... strach powiedzieć czym, bo jeszcze takowa myśl zawitałaby w jego świadomości, a na to nie mógł sobie pozwolić. Drugi oddech, a jednocześnie boleść sprawiało mu myślenie o Hewie. I mimo żałości, która gościła w jego sercu po tej nieodżałowanej stracie, sądził, że Piaskowa zasługuje na taki memoriał. Powiadają, że umiera się dopiero wtedy, gdy wszyscy o nas zapomną, może to i prawda. Może w istocie część osób należy pogrzebać i dać im odejść? Ale czy takie zapomnienie nie jest zaprzeczeniem życia danej osoby?
Mako jakby przywiedziony w to miejsce wzmianką o jego osobie pojawił się na Skale. Przywitał przybyłych skinięciem łba i uśmiechem, dość gorzkim prawda, ale przynajmniej szczerym.
- Deme. Wygląda na to, że szczęście mi sprzyja. Chciałem z Tobą mówić, Inn - tym razem się nie wymigasz - Będziesz tak uprzejma i poświęcisz mi chwilę lub dwie... na osobności?
Ostatnie słowa wypowiedział całkowicie naturalnie, ale kątem oka spojrzał na Venety.
- Oczywiście, jeżeli Wam przeszkodziłem, to nie ma problemu, nie jest to aż tak nagląca sprawa. W gruncie rzeczy, hm, prywatna.
Nie żeby miał zatarg z siostrą królowej, wręcz przeciwnie darzył ją sympatią, ale skoro ma mówić o uczuciach lepiej, żeby nie było świadków tej rozmowy.


RE: Lwia Skała - dół - Venety - 27-08-2015

Pokiwała głową, zgadzając się w pełni z Inn. Lwioziemcy nie mieli do siebie zaufania. I to było bardzo, bardzo niedobre. Westchnęła ciężko. Co miała w takiej sytuacji zrobić? Powinna częściej z nimi rozmawiać. Zachęcać. Z czasem ta więź się wytworzy. Oby nie było na to za późno...
Widząc zbliżającego się w ich stronę króla, uśmiechnęła się szeroko. Szybko jednak ten promyczek ciepła zgasł. Nie trzeba być geniuszem, aby zauważyć, że coś dręczyło ich władcę. Zgarbiona sylwetka, ciężki krok, zaniedbana grzywa i futro, smutek czający się w ślepiach. Wyglądał tak żałośnie, że Venety nie mogła zareagować inaczej. Podniosła się z ziemi i powoli zbliżyła się do lwa, po czym z bijącym, nieco przestraszonym sercem otarła się policzkiem o jego polik. Nie wiedziała, jak zareaguje lew, dlatego cofnęła się szybko na zgiętych łapach, pokazując, że nie ma złych zamiarów. Dla pewności odsunęła się na odległość. Po prostu... Widok smutnego Mako... Nie mogła postąpić inaczej. Praktycznie nie znała tego lwa, nie interesowały jej jego prywatne problemy - ale był jej władcą. Był Lwim. A jeśli to było za mało - po prostu był takim, jak ona. Chciała, musiała w tak prostym geście przekazać, że jest z nim. Żeby się nie martwił. Doskonale zrozumiała aluzję. Była nieproszonym gościem w mającej się odbyć rozmowie, dlatego żadnym słowem nie skomentowała tego, jak wyglądał król i czego właściwie chciał od Inn. Nie mogła jednak teraz odejść. Żałość ściskała jej serduszko na samą myśl o niedobrych wieściach, o kolejnych problemach, które zwalała na głowę biednego samca. Ale... Powinna powiedzieć. Dla wspólnego dobra.
- Mako... - odezwała się cicho - Nie będę was niepokoić swoją obecnością. Zanim odejdę, pozwól mi coś powiedzieć. Bardzo przykro mi przynosić takie wieści, ale powinieneś ich wysłuchać. Rozmawiałyśmy właśnie o tym - skierowała ciepłe spojrzenie na zielonooką, po czym znów wbiła fiołki w samca. Był to ciepły wzrok, nieco niepewny, przestraszony, ale błyskały w nim iskry stanowczości. Samiec często widywał je w innych, pomarańczowych oczach, gdy napotykał lwicę bez końcówki ogona - Bardzo dużo wędruję i wiem, o czym szepcą zwierzęta. Ostatnio coraz częściej słyszę pogłosy o innych lwach. Są agresywne, szukają zwad bez powodu, a przemoc to ich pasja. Są dużo, dużo większe od nas i o wiele silniejsze. Nie wiem, na ile wieści te są prawdziwe. Jeśli jednak to prawda, powinniśmy uważać. Nasze ziemie to łakomy kąsek, a... - przełknęła nerwowo ślinę - jesteśmy słabo zorganizowani, panie.
Skuliła uszy i schyliła nieco pysk ku ziemi. Mówienie o tym to było coś strasznego. Zwłaszcza lwu, który potrzebował odpoczynku. Źle się z tym czuła. Ale musiała.


RE: Lwia Skała - dół - Inn - 28-08-2015

Zielonooka zauważyła króla, kiedy ten jeszcze był dość daleko. Początkowo nie chciała wierzyć, że to on, bo w końcu mogła się pomylić, prawda? Jednak kiedy już nie pozostawało co do tego wątpliwości, sparaliżował ją tak ogromny strach, że nie mogła się ruszyć czy nic wypowiedzieć.
Pierwszy odruch to było "WIAĆ", jednak łapy nie ruszały się z miejsca, lwica wiedziała, że ucieczka wcale nie byłaby tak dobrym wyjściem. To jedynie pogorszyłoby sprawę. Kiedy jednak udało jej się już trochę opanować pierwszą rzeczą, jaką zrobiła było wyjście ze szczeliny, w której obydwie z Venety skryły się przed deszczem. Jeśli Mako ma ją wywalać ze stada czy co on tam chce z nią zrobić, to niech tego nie robi w jakiejś dziurze. Chyba Król Lwiej Ziemi był jedyną osobą, przed którą Inn czuła tak ogromny lęk. Bo w końcu nie wiedziała, o co mu chodziło. Już parę razy mówił, że chce z nią pomówić, za każdym razem jednak miał coś ważniejszego na głowie. Mimo to brzmiało to bardzo poważnie.
Gdy lew się z nimi przywitał, ona mimowolnie cofnęła nieco łeb, jakby w obawie przed nadchodzącym ciosem i przygarbiła się nieco, chcąc stąd zniknąć.
- D-deme Królu. - wydusiła z siebie, a na postawione przez niego pytanie jedynie pokiwała twierdząco łbem, już nawet na niego nie patrząc. Przełknęła ślinę, nie była nawet w stanie powiedzieć już nic więcej. Serce biło jej tak szybko, jakby chciało wydrzeć się z jej piersi. Jego kolejne słowa jeszcze bardziej wbiły ją w ziemię. Miał do niej PRYWATNĄ SPRAWĘ. To już naprawdę musiało być coś mega ważnego. I pewnie bardzo złego dla niej. Bo co to mogło być takiego prywatnego, o czym chciał z nią rozmawiać Mako? Przecież oni ze sobą wcale nie rozmawiali, nie mieli więc żadnych prywatnych spraw!
Ledwo co dochodziły do jej uszu słowa, które wypowiadała Venety. Lwica była zbyt zajęta rozmyślaniem nad tym, jak tragiczny los szykował jej Król Lwiej Ziemi. Zaczęła jednak nieco słuchać, gdy siostra władczyni mówiła o tym, o czym rozprawiały tak niedawno. Słowa fioletowookiej nawet tak bardzo zaskoczyły Inn, że ta przestała rozmyślać nad sobą i uniosła lekko oczy, by spojrzeć na Mako. Ona by się nie odważyła, by powiedzieć takie rzeczy, dlatego też tym bardziej ją podziwiała. Nawet gdyby zielonooka chciała wypowiedzieć coś podobnego, tak by się jąkała, że ostatecznie nie przeszło by jej to przez gardło.
Ponownie przełknęła ślinę, obserwując dyskretnie Króla. Oczekując jakiejś jego reakcji na słowa fioletowookiej. Czuła, że jeśli Mako na to coś odpowie, ona również powinna wyrazić swoje myśli, nie chciała zostawiać Venety samej z tak ciężkim tematem, mimo że sama okropnie się bała mówić do Króla.


RE: Lwia Skała - dół - Mako - 29-08-2015

Na dobrą sprawę nie zdążył nawet usiąść, a Venety zebrała się ze swojego miejsca. W pierwszej chwili pomyślał, że chce wymownie odejść bez słowa, a przecież jego intencją nie było urażenie Ven. Ten gest solidarności sprawił, że i jemu łapy odmówiły posłuszeństwa i jak stał, tak zasiadł. Łatwo również było się domyślić, że owe otarcie było platoniczną wersją fizycznego kontaktu. I wiecie co? Mako poczuł się lepiej. Długo w pamięci by szukać momentu, gdy ktoś okazał mu taką szczerą troskę, a ponadto Venety uczyniła coś jeszcze ważniejszego - mimo że go praktycznie nie znała - zobaczyła w nim jego samego, nie króla, tylko lwa o zbolałym sercu, którego do tej pory wszyscy mieli głęboko w poważaniu, choć zapewniali o swym wsparciu.
Mako już raz stracił wszystko. Teraz stracił wiele, nie wiem, czy podniesie się po trzecim ciosie Fatum, przed którym wręcz nie sposób się uchylić.
- Dziękuję, Venety - tu poczuł jak oczy się mu zaszkliły, zwiesiwszy łeb, dodał - Tak długo nie widziałem Hewy, zniknęła gdzieś bez wieści. - łzy zaczęły napływać mu do oczu, a głos wiązł w gardle - Alayike udała się nawet do s-stada matki, a-le tam nic nie wiedz-ieli. Obawiam się, że...
Urwał, a dreszcz przebiegł po jego plecach. Odchrząknął. Nie chciał budzić litości, nie chciał być widziany w takim stanie, nawet nie chciał wyjawiać przyczyny swego cierpienia, choć miał przeczucie, że siostra królowej bacznie go obserwuje tymi bystrymi oczami.
- Straciliśmy medyka.
Dlaczego Vei mnie nie zawiadomiła?! Musiała coś widzieć, wiedzieć. Współpracowały ze sobą! Nikt tego nie zauważył. Nikt!
Gdy tak słuchał Jej słów, zdołał przetrzeć łapą swe ślepia, tak że gdy podniósł głowę natrafił na spojrzenie osoby, której na czymś zależy. Wyprostował się. Zgadza się, wziął się w garść.
- Rozumiem. Długo był spokój, jak widać. Masz rację, ostrożność nie zawadzi. Nie wiem, czy rozmawiałaś na ten temat z Vei, ale myślę, że lepiej uwiadomić Lwich... Nawet jeśli pogłoski te okażą się przesadzone.
Nie chodziło o sianie paniki, a o zwykłą mobilizację, zwłaszcza, że w ostatnim czasie każdy żył na swój rachunek.
Chociaż słowa lwicy były dlań bolesne, to ich prawdziwość sprawiała, że czuł dumę, że ktoś ma odwagę powiedzieć mu coś takiego. Wszystko to sprawiało, że i w nim wzrastała chęć zakomunikowania czegoś Venety.
- A Ty, Inn, chcesz coś dodać? A może się nie zgadzasz?
Drugie pytanie było o tyle bez sensu, że teraz każdy o zdrowych zmysłach znając jego opinie, grzecznie przytaknie, choć w tym przypadku każda sensowna odpowiedz będzie iście heroicznym wyczynem, zważywszy, że Inn ledwo go powitała.


RE: Lwia Skała - dół - Inn - 01-09-2015

Słuchała uważnie słów Króla, nie odzywając się przy tym ani słowem, w końcu nie była pytana. Słysząc o zniknięciu Hewy, skrzywiła się nieco. Jej już przecież nie było w stadzie od bardzo dawna. Była pewna, że po prostu odeszła albo umarła, w końcu trwała wtedy ta epidemia. Tak samo przecież Hatima. Wygląda więc na to, że medyczka przeżyła zarazę i później gdzieś zniknęła. Tym bardziej nie chciała nic mówić, w jej odczuciu Hewa mogła mieć nawrót choroby... Przełknęła nerwowo ślinę. Widziała, jak dołujące to było dla Mako. Ona też bardzo się przejęła, kiedy Ray umarł, a niedługo po tym jej siostra odeszła ze stada. Ciężko było jej się po tym pozbierać.
- Naprawdę przykro mi z powodu Hewy. - powiedziała szczerze, chociaż obawiała się, że te słowa nie były odpowiednie na tę chwilę. Ale ona naprawdę wiedziała, co to jest ból po stracie bliskiej osoby. Już nie raz była zmuszona go odczuwać. Rodziców straciła jeszcze za młodu, z rodzeństwem rozstawała się dwa razy.
Zielonooka na chwilę nawet podniosła lekko łeb, patrząc się prosto na Mako. Zaraz jednak wróciła spojrzeniem z powrotem na swoje łapy w obawie, że się wygłupiła. Wciąż słuchała jego słów, kiedy to niespodziewanie usłyszała swoje imię. Podniosła łeb, zaskoczona, nie spodziewała się, że będzie uwzględniana w tej dyskusji. A teraz nie chciała wszystkiego spaprać.
- O-oczywiście, że się zgadzam. Zależy mi na dobru stada, zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc... Lwioziemcy słabo znają siebie nawzajem, nie są ze sobą związani. Gdyby tylko to udało się zmienić, jestem pewna, że wtedy... - powiedziała, po czym ucięła, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa i ponownie spuściła łeb na swoje łapy. Z pewnością się wygłupiła, pewnie Mako uzna jej słowa za głupie. W najlepszym przypadku zupełnie zignoruje jej wypowiedź. Co ona sobie myślała, mówiąc takie rzeczy?


RE: Lwia Skała - dół - Neska - 07-09-2015

No i wreszcie dotarł, po tygodniach- ba, raczej po miesiącach. Lwia Skała. Najważniejszy punkt Lwiej Ziemi.
Dziwnie mu było tak po prostu zbliżać się do jedynego miejsca które zapamiętał najlepiej ze wszystkich. No, nie licząc jego położenia.
Rozglądał się i strzygł uszami, jego nos pełen nieznajomych zapachów, a zwykle znudzony wzrok jakby żywszy. No co, trzeba być ostrożnym, prawda? Oczy i uszy szeroko otwarte. Kto wie co tak naprawdę dzieje się teraz na Lwiej Ziemi, może z jakiegoś powodu lwy są bardziej nerwowe niż zwykle, może nie życzą sobie wizyt nieznajomych...
Na myśl o tym, że będzie musiał korzyć się przed jakimiś królami czy królowymi, Neska zmarszczył brwi w niezadowoleniu. Z drugiej strony jednak wiedział, że lepiej nie zadzierać ze zorganizowaną grupą, a już na pewno nie po tym jak zignorował bójkę w której najprawdopodobniej brali udział członkowie tego stada. Poważnie- lepiej żeby nie wzięto go za zdrajcę tylko z tego powodu.
Neska zauważył grupę Lwioziemców i zbliżył się do nich powoli prowadzony przez Niraia, mały Furaha wciąż w delikatnym uścisku jego szczęk. Odłożył malca na ziemię kiedy już upewnił się, że lwice i ich król bez problemu mogły go zobaczyć, po czym niedbale skinął łbem do zebranych, głównie Mako- bo w końcu to samiec. Lwice na ogół nie wzbudzały u niego pozytywnych emocji czy szacunku.
Nie odezwał się. Lepiej niech Nirai zacznie opowiadać jak to było pierwszy.


RE: Lwia Skała - dół - Furaha - 08-09-2015

Furaha przez całą drogę zakrywał łapkami oczy. Cóż, o tym że obcy samiec nie chce zrobić mu krzywdy przekonał się od razu - Nirai nie panikował, nie próbował go uwolnić etc. nadal jednak nie podobało mu się, że niesie go jakiś obcy! On chciał do mamy! Nie nadążał za rozmową Nirai'a i nieznajomego, nie rozumiał do jakich wniosków doszli wspólnie.
Kiedy tylko puszczono go na ziemię, zaraz pobiegł w stronę Mako. Nie znał go może jakoś super dobrze, ale to przecież był król, prawda? I on lubił ich mamę! Mamę, która gdzieś zniknęła! Furaha wciąż rozglądał się, jakby w jej poszukiwaniu.
Przynajmniej byli nieopodal lwiej skały. Co prawda mieli się spotkać z mamą przy rzece, ale jeśli Alayike ich tam nie znajdzie, a potem zajrzy do groty medyka i ją również zastanie pustą, zostanie jej tylko powrót tutaj, prawda?
Furaha szczerze na to liczył.


RE: Lwia Skała - dół - Nirai - 08-09-2015

Złoty prowadził tą wyżej przedstawioną, przedziwną eskapadę, w dodatku przez jego zdenerwowanie to właśnie on znalazł się najszybciej na dole Lwiej Skały. Rozejrzał się szybko po okolicy i zauważył konwersującą ze sobą trójkę lwów. Dwie lwice i… Samca. Jest nadzieja!
Zmęczone łapy podbiegły w ich stronę, a Nirai już otwierał pysk, żeby poinformować ich o swoim przybyciu, kiedy to nagle wyhamował niedaleko Inn. Przecież tutaj był Mako! Nie może się tak zachowywać w obecności króla! Zamrugał oniemiały, po czym otworzył parę razy pysk, jakby próbując coś z siebie wykrztusić.
-De…Deme.-przywitał się szybko i skinął poszczególnym osobnikom łbem. Jego zielone ślepia wylądowały na obliczu króla, a jego drgające z nerwów ciało mówiło samo za siebie. Widać, że młody był bardzo zdenerwowany. Dochodziło jeszcze do tego zmęczenie z powodu podróży w obie strony.
Wracając, Nirai otworzył kremowy pyszczek i szybko wyrzucił z siebie informacje.
-Królu, mamy obce, oszalałe osobniki na naszym terenie. Z tego, co zdążyłem się dowiedzieć to chyba walczą ze sobą. Jest z nimi lwica, ale nie wiem jaka, ale wydaje mi się, że pochodzi z naszego stada.-słowa wylatywały spomiędzy jego warg, jakby nawzajem próbowały się prześcignąć. Kiedy skończył jego błagalne spojrzenie przenosiło się z Mako na Inn. Potem na Venety, żeby znowu spocząć na królu.
Proszę. Tam jest moja mama.- zdawało się prosić jego spojrzenie. Tylko, czy zdążą zareagować w porę?


RE: Lwia Skała - dół - Venety - 09-09-2015

Tak przykro było słuchać króla... Nie znała Hewy zbyt dobrze. Mimo wszystko, była kimś naprawdę bliskim dla Mako, a ponadto była jedną z nich. Była Lwioziemką. W żaden sposób nie oceniła spojrzeniem łez w zielonych oczach. Ani łamiącego się głosu.
- Bez względu na to, gdzie teraz jest - nie martw się o Hewę. Czuwają nad nią wielcy władcy z przeszłości. Nad tobą także - mruknęła ciepło, chcąc tymi słowami pocieszyć lwa. W milczeniu przyjęła zarówno słowa czarnogrzywego, na wniosek Inn zareagowała słownym przytaknięciem. Zdążyła tylko dodać, że właśnie szuka swojej siostry, aby i ją powiadomić - gdy na Lwią Skałę wparował doprawdy dziwny pochód. Lwica schyliła się do Niraia i przejechała językiem po jego grzbiecie, na znak, by się nie bał. Dopiero po chwili zrozumiała sens wypowiedzianych przez malca słów. Serce jej zadrgało. Rzuciła Mako krótkie spojrzenie "a nie mówiłam". Miała rację... Nie było czasu do stracenia. W fiołkowych oczach zatańczyła powaga, po raz kolejny dzisiejszego dnia. O wiele za dużo.
- Jeśli pozwolisz, królu... - lwica skinęła mu i położyła uszy po sobie na znak, że nie chce go dominować. Cały czas była w stosunku do niego uległa, ale teraz sytuacja była poważna. Był zmęczony, mógł wolniej myśleć - Pójdziesz ze mną. I ty także - obrzuciła stanowczym spojrzeniem nieznajomego. Ten wzrok nie tolerował sprzeciwu - Na Lwiej Skale nikogo nie ma. Być może chcą odciągnąć naszą uwagę od niej. Inn, powinnaś zostać z maluchami. Ale nie tutaj, tu jest niebezpiecznie. Idź do groty medyka - Vasanti powinna być tam lub w jej pobliżu. Nie lubi się zbytnio oddalać. A jeśli jej tam nie będzie, na pewno będzie ruch, tam zawsze ktoś jest i czuwa. Przyjdziemy tam zaraz po interwencji - zniżyła łeb na tyle, by był na wysokości dwójki lwiaków - Nie bójcie się, maluchy. Damy radę. Pamiętacie, ilu ich było? To nam pomoże.


RE: Lwia Skała - dół - Neska - 09-09-2015

Pierwszą reakcją Neski było teatralne wywrócenie ślepiami, może aż zbyt przesadzone.
Potem już było tylko gorzej. Zmarszczył brwi- czy ta lwica właśnie zaczęła mu rozkazywać? O, nie. Nie ma mowy żeby poszedł tam i się bił. To nie jego sprawa. Gdyby chciał, już dawno by się w to wmieszał.
Neska wydał z siebie cichy pomruk, coś na kształt zirytowanego "ugh" kiedy powoli tracąc cierpliwość bezceremonialnie podszedł do lwiątek i przesunął je łapą, by Venety skupiła swój wzrok na nim. Pyta lwiątka o szczegóły? Nie zależy jej na czasie?
-Jest ich dwóch, przeciwko jednej lwicy i jakiemuś lwu.- "lwu", raczej temu co z niego zostało, hehe.
Uniósł łapę i podrapał się po piersi, leniwie spoglądając gdzieś w bok na moment.
-Ma swoje sprawy na głowie. Nie będzie bił się w nie swojej sprawie.- oznajmił. Nie ma mowy żeby gdziekolwiek się ruszył.