Król Lew PBF
Źródło życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Źródło życia (/showthread.php?tid=1481)

Strony: 1 2


Źródło życia - Serret - 31-10-2015

To ciekawe, że choć Źródło życia znajdowało się tak blisko terenów Srebrnych, to karakalka dopiero teraz postanowiła zapuścić się w te okolice. Bynajmniej nie była to decyzja obmyślana tygodniami. Po prostu pewnego pięknego dnia Serret wybrała się na spacer i, podśpiewując ułożoną na poczekaniu wesołą piosenkę, z zachwytem przyglądała się każdemu drzewu, kwiatkowi, każdemu źdźbłu trawy, które zdołało przykuć jej rozbiegany wzrok. To wszystko było takie nowe, takie inne, takie cudowne!
Wreszcie zbliżyła się do jeziorka i nachyliła łeb nad jego taflą. Och, jakie ona miała wielkie uszy! Czemu wcześniej tego nie zauważyła?

// Nie obiecuję odpisywania z prędkością światła, ale jak ktoś się nudzi, to zapraszam, bo mam mało wątków na Serret i trzeba coś z tym zrobić. :) //


RE: Źródło życia - Sadism - 31-10-2015

[Źródło życia Godzina 12:11 ]
(proszę czytać głosem K. Czubówny)
Sprawny drapieżnik najedzony swą niedawną ofiarą zdążył ją w większości przetrawić. Nie jest aktualnie w żaden sposób ociężały, i nieświadomy napotkania długouchego ssaka pomyka dzielnie między bujną roślinnością.
Podróż kończy w zbiorniku wodnym, w którym to zazywa kąpieli.

[Źródło życia Godzina 12:18 ]
Niespodziewająca się niczego karakalka zamierza skorzystać z wodopoju. W tym momencie wygląda wręcz jakby podziwiała swe długie uszy w tafli wody.
Jednak natura bywa okrutna i nieobliczalna. Żmij zbliża się nieubłaganie.

(wróćcie do normalnego czytania)
Sadism po krótkiej kąpieli w drodze do... gdziekolwiek, wyczuł coś nowego.
Ciepło kotowatego. Za małego jak na dorosłego lwa.
I już się miał wycofać gdy wpadł na ciekawą ideę pojawienia się.
Zmącił lekko taflę wody, i w miejsce odbicia Serret pojawił skę jego pysk. Zaskoczenie murowane. Zwłaszcza ze po chwili powoli wysunął łeb nad wodę i przywitał się pewnie- Witaj. Nie przynalezysz czasem do Srebrnych? Kojarzę cię. Mogę poznać twą godność?
Nie przedstawiał się pierwszy. W końcu był wysoko ustawiony rangą. Co on będzie, pierwszy? Nie ma mowy.


RE: Źródło życia - Nyasi - 01-11-2015

Szedł głodny do swojego ulubionego źródła po ryby przebywające w krystalicznej wodzie. Ból przechodził z każdą godziną, po prostu jak to się mówi rozchadza go. Truchtał sobie powoli patrząc się na trawę rosnącą po jego łapami. Rozmyślał sobie i o tym i o tam tym. W pewnym momencie zaczął rozmyślać o Sami tej wrednej serwalce. Lubił ją miała ciężki charakter, a kłótnie z nią jakoś go uszczęśliwiały, w jakiś bardzo chory sposób. Miał nadzieję, że prędko ją znów spodka, nawet jeżeli się na niego rzuci i tak będzie się cieszył, że ją spotka. On czuł, ze w jakiś bardzo chory sposób ciągnie ich do siebie i, że ona też lubi się z nim kłócić. Jednak starał się postępować ostrożnie. Gdy doszedł już do źródła, zauważył Sadisma i Serret, akurat oni musieli być tam gdzie on zwykle jadał, ci co go nienawidzą. Ten to miał pecha. rzucił krótkie "Dzień Dobry" i wskoczył do wody łapiąc kilka rybek. Nie był jeszcze na tyle podleczony, aby z tą samą zwinnością łapać przysmaki, ale w końcu udało mu się złapać 5 pokaźnych okazów. Wyszedł z wody wytrzepał się w bezpiecznej odległości od znajomych i zaczął wyjadać białe delikatne mięso.


RE: Źródło życia - Serret - 02-11-2015

Nieoczekiwanie tafla jeziorka została zmącona. Serret skrzywiła się i przysunęła łeb bliżej wody, tak że niemal dotykała jej nosem. O co chodzi, cóż to za zniekształcenia? Czyżby miała zmarszczki? Była aż taka stara?! Prędko jednak miało się okazać, że to nie starość była powodem tego dziwnego zjawiska, a jakiś jadowity gad. Uff, co za ulga! Kotka uniosła pysk, żeby przypadkiem nie dotknąć właściciela tych oślizgłych łusek.
- Niech ci Księżyc świeci, szanowny wężu - przywitała się, a uśmiech zajaśniał na jej obliczu.
Radowało ją z każdą osobą, która nie chciała jej zjeść w przeciągu pierwszych dziesięciu sekund.
- Słusznie rzeczesz, należę do Srebrnych, a mówią na mnie Serret. - Postawiła uszy, wyraźnie zadowolona z faktu, że żmij ją zapamiętał. - Też zdaje mi się, że cię wcześniej widziałam. Rozmawiałeś z Kapłanką Ines - stwierdziła.
Niestety, nie dane jej było spokojnie prowadzić rozmowy, bo oto zjawił się Nyasi. Dlaczego ciągle musiała na niego natrafiać? Nie mógłby już stąd... A, zaraz, wszak to tereny wolne! Zapomniałaby.
- Dzień dobry - odpowiedziała, bo uprzejmość była jej mocną stroną, jakkolwiek nie przypadało jej do gustu towarzystwa nieszczęsnego absztyfikanta jej podopiecznej.
Następnie przeniosła wzrok z powrotem na żółtookiego, ciekawa, co też on jej odpowie.


RE: Źródło życia - Sadism - 03-11-2015

Już miał cos dodać i kontynuować jakże mnogą w możliwe drogi kontynuacji konwersjację, lecz zostało mu to nagle zniweczone.
Ten zapach, i głos.
Nyasi.
Ta podła mała kreatura jeszcze śmiała mu powiedziec "Dzień dobry".
Tak jak dla Serret najważniejsza byla kultura, tak dla żmija wlasna godność i duma. To ze serwal nie uciekł między cienie, lecz smie się tak spokojnie pałętać po ziemiach jakże niewiele oddalonych od Bractwa czy też Srebrnych... to była albo odwaga, albo zwyczajna głupota.
Wysunął zdecydowanie się z wody i między trawami popędził ku nowemu celowi.
- Jedno, by przeznaczenie wypełnić, i honor uratować. Jedno uczynię...
Mówił wręcz za twardo. Ci co by go znali, wiedzieli że zarty się skończyły.
Gdy był już blisko serwala dodał już tylko.
- Ostatnia kwestia w twej roli?

Zapytał i bez dłuższego kombinowania wyskoczył jakoby sprężyna wprost na bok Nyasiego.
Zęby jadowe błysnęły w powietrzu.


RE: Źródło życia - Nyasi - 04-11-2015

Jak Serret odpowiedziała tym samym tak Sadism już nie koniecznie, ale czego by tu się spodziewać. W jego oczach był widoczny strach, był świadom do czego ten wąż jest zdolny, ale jednak postanowił spróbować się bronić.
- Czeeeej, chwilka daj mi się wytłumaczyć zanim mnie zabijesz.- odchrząknął chrypę i mówił dalej.
- Wiem zawiodłem i to bardzo, ale proszę spróbuj mnie zrozumieć, byłem rozdarty. Wy i ona byliście jedynymi mieszkańcami tych ziem, którzy okazali mi łaskę i przyjęli, może nawet polubili - dodał niepewnie ostatnie słowo.
- Nie wiedziałem co robić, wpakowałem się między deszcz a wybuch wulkanu. Moje życie to od początku była klapa, ale nie chcę go tak szybko kończyć, tak jestem idiotą, ale czy tak naprawdę zrobiłem coś tak brutalnego, że należy mi się śmierć?? Tak Księżycowi też zalazłem za skórę, ale oni darowali mi życie, więc czemu ty masz być brutalem?? Tak wiem, że budujesz autorytet i faktycznie wzbudzasz strach, ale sęk w tym, że czasami najbardziej brutalne okazuje się darowanie życia niż pozbawienie go kogoś. Przecież możemy sobie pomagać. Mogę być twoim wysłannikiem w zamian za życie. - luźno zasugerował i patrzył się na węża z nadzieją.


RE: Źródło życia - Moréna - 04-11-2015

Do tego całego zgromadzenia dziwnych zwierząt nie mogło zabraknąć oczywiście hybrydy. Siadła na gałęzi drzewa skąd miała dobry widok na sytuację. Z początku myślała że serwal tłumaczy się poplątanie przed karakalem. Brzmiało to strasznie żałośnie. Szukała jakiegokolwiek podobieństwa do siebie. Jednak jedyne co pasowało to ciężka przeszłość i doświadczenie. Chwyciło ją obrzydzenie od samego początku do tego osobnika. Tak się płaszczyć! Zmrużyła ślepia kłapiąc dziobem. W pierwszej chwili nie zauważyła zielonego gada pełzającego wśród trawy. Dopiero jak kątem oka dostrzegła nagły ruch.
- Och. - Wyrwało jej się cicho a skrzydłem przesłoniła twarz jakby chcąc zatrzymać słowa. Widząc atakującego żmija w małego kotowatego. Śmierć przez jad, niezbyt przyjemna ale za to jaka smaczna kolacja może ją czekać. Na jej dziobie wykwitł nikły uśmiech.
- Po cichutku skrada się, czy wiesz, że zabije cię...a ja twe serce zjem. -Zachichotała.


RE: Źródło życia - Serret - 04-11-2015

Skonsternowana karakalka uważnie śledziła rozwój sytuacji, starając się zrozumieć, o czym mówi ta dwójka. Widać jednooki miał porachunki nie tylko z nimi, a to, że Volundr z jakiegoś powodu darował mu życie, niczego go nie nauczyło. Znów się narażał, znów nieopatrznie natrafiał nie na tych co trzeba - i znów sprawiał żałosne wrażenie.
Srebrna wydała z siebie ciche westchnienie, po czym podreptała na swych brązowych łapkach prosto ku reszcie towarzystwa, do którego w międzyczasie zdążyła dołączyć sępica. Kotka skinęła jej łbem, ale, choć tamta się śmiała, czarnoucha nie potrafiła się zdobyć na uśmiech. Nie w takiej chwili.
Usiadła, zupełnie spokojnie obserwując to, co działo się tuż obok niej.
- Doigrałeś się, serwalu. Nie rozumiałeś, że życie nie polega na robieniu sobie wrogów, stąd teraz to życie tracisz - wymruczała, patrząc mu prosto w oczy. - Przyjaciel mógłby cię uratować, lecz ja nie jestem twoją przyjaciółką. Niech Księżyc roztoczy opiekę nad twym żałosnym duchem.
Uniosła wzrok na niebo, lecz pora była jeszcze zbyt wczesna, by można było na nim dostrzec Bóstwo.


RE: Źródło życia - Sadism - 05-11-2015

Nyasi chciał duzo gadać. Bardzo dużo.
Tak bardzo skupił się na paplaniu ze nie wykonał prawdziwej obrony. Żadnego odskoku. Słowem- nic.
/ uznam że mi się udało, biorac pod uwagę brak reakcji i znaczną przewagę statystyk/

Serwal nie wypowiedział nawet polowy z potoku słów, nim wbiły się w niego kły jadowe. Trucizna była zdolna powalić w ciągu kilku godzin lwa, a co dopiero serwala.
Jad wtłoczył się do krwiobiegu, i momentalnie począł robić zniszczenia których cofnąć się nie dało. Żmij dawno nikogo nie ukąsił.
A przynajmniej nikogo kogo by nie chciał zjeść.
Zwinnie odskoczył od kotowatego po ugryzieniu, po czym skrył się znów w trawach.
- Czasss plynie serwalu. Jak jad w twych żyłach... uciekaj...
I tak nie było dokąd.
I w tym momencie dopiero zauwazył sępicę.
- Morena? Czy to ty? - zapytał. Jeśli tak, to chyba właśnie nadeszła okazja dowiedzieć się czegoś o przeszłości Vult.


RE: Źródło życia - Moréna - 05-11-2015

Obserwowała żmija, podobało jej się przedstawienie i akt którego dokonał. Czysty dramat. Zgubiła go z oczu jak wiatr zawiał poruszając źdźbłami trawy. Swój wzrok jednak skupiła na ofierze, która miała dogorywać. To było teraz najważniejsze, jeśli jednak trucizna jakimś cudem go nie wykończy, Moréna osobiście zadba o to by miała co zjeść. O karakala się nie martwiła. Nie wyglądała na kogoś, kto chciałby zająć się ta marną istotą. Zresztą nie wyglądała na zabiedzoną by musiała się zniżać i jeść padlinę.
Księżyc? Opiekę? Cóż też ona plotła.
Jej myśli powróciły na właściwy tor.
I tak wątek o tym od czego zacznie, przerwało jej usłyszenie swojego imienia. Zdziwiło ją to wielce, nie przypominała sobie by kiedykolwiek rozmawiała z gadami.
- Skąd znasz moje imię? - Zacisnęła mocniej szpony na gałęzi.


RE: Źródło życia - Nyasi - 05-11-2015

Gdy opowiadał swą litanię Sadismowi w pewnym momencie poczuł ugryzienie. Jad płynął w jego żyłach, co wyraźnie dało się odczuć. Nogi zaczęły mu się trząść i w tym momencie rozpoczął się wyścig o życie.
- To do zobaczenia. - rzucił bez zastanowienia mając świadomość, że może nie przeżyć. Pobiegł lekko chwiejnym krokiem, starając się jak najszybciej wyczuć zapach Kawy, ona była mu teraz najbardziej potrzebna, wiedział że nie odmówi mu pomocy, ale też wiedział, że może być na niego obrażona.

z.t


RE: Źródło życia - Moréna - 05-11-2015

Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo temat na kolacje właśnie zaczął uciekać jak rażony piorunem. Wciągnęła głośno powietrze ze świstem. To były sekundy gdy podjęła decyzję.
-To musi poczekać. Nie zmarnuje takiej okazji. - Może i zachowanie dość nietaktowne ale nie będzie rezygnowała z możliwości zaspokojenia głodu dla niepewnej rozmowy. Skrzydła poszły w ruch, leciała za serwalem obserwując go z góry i starając się nie zgubić.
z/t


RE: Źródło życia - Sadism - 07-11-2015

Nyasim się nie przejmował. Wystawił łeb wysoko, kecz ku jego niezadowoleniu Morena odleciała.
- Życie... - stwierdził, po czym z lekkim usmiechem dodał, wyraźnie mając na myśli serwala - Lub jego brak.
Podpełzał bliżej Serret, ale zdecydowanie inaczej niż wcześniej do Nyasiego. Tym razem był spokojniejszy, jakby dokładniejszy. I dostojniejszy.
Mimo swych rozmiarów, oraz często niezbyt lubianego przez kotowate gatunku, miał.coś w sobie.
- Ekhem... Nie znam waszych zwyczajów moja droga Sssserret. Ale niech i tobie księżyc świeci jasno. Przez tegoż niefortunnego sssserwala musiałem cię chwilowo zignorować. Wybacz mi. Ach, gdzież me maniery- zwę się Yehisses Sadism vel Nahash. Jeden Ssssyk, czyli ten na kim spoczywa odpowiedzialność za losy braci i sióstr jadu. Z kim ma łussskowa osoba przyjemność dysputy czyni? Z pewnością jestes moja droga ważna w sssswym stadzie. To widać.
Czy mówił szczerze, czy nie, mniejsza o to. Ważne ze każdy jego oddech, a także spojrzenia, były wręcz owiane aurą Sadisma. Tajemniczością, powagą, manierami a także nutką grozy. Nie brakowało mu także takiego wrażenia kusiciela... lecz czy tak nie miały wszelkie węże?


RE: Źródło życia - Serret - 15-11-2015

Kotka powędrowała wzrokiem za odlatującą sępicą. Czy można było mieć większego pecha niż Nyasi? Ten degenerat zdawał się już sięgnąć dna.
Serret zauważyła, że gad z powrotem skupił na nią swoją uwagę, więc i ona odwróciła na niego wzrok, siadając wśród pachnących nocą traw. Nie potrafiła dokładnie określić, cóż to za woń, ale czuła ją bardzo wyraźnie.
Usłyszawszy przydługie miano węża, od razu zrozumiała, że nie zdoła go spamiętać. Postanowiła więc zwracać się do samca pierwszym za pomocą pierwszego, zapewne najważniejszego członu, który teraz powtarzała sobie w myślach dla utrwalenia.
- Och, czy ważna? Ja? Ciężko mi określić, nie mam żadnej... Specjalnej funkcji - wyznała, trochę zakłopotana specyficznym sadismowym komplementem, chociaż usłyszenie go sprawiło jej też pewną przyjemność. - Jestem w stadzie od początku, opiekuję się serwalką Samiyą, naszą najmłodszą panną, choć i ona jest już prawie dorosła... Część naszych terenów jest lesista, tam często przebywam, na górze. Stamtąd obserwuję, to takie swoiste patrolowanie terenów.
Uśmiechnęła się, bo lubiła, gdy ktoś chciał z nią rozmawiać. Tak po prostu.
- A Ty, Yehissesie, jesteś przywódcą stada, dobrze rozumiem? - dopytała, a w jej głosie pobrzmiewało nieskrywane uznanie.
Sama nigdy nie miała podobnych ambicji, ale doceniała osoby, które potrafiły wspiąć się na sam szczyt hierarchii albo wręcz założyć nowe stado, tak jak Kapłanka Ines.


RE: Źródło życia - Sadism - 16-11-2015

Powoli i spokojnie zbliżał sie ku Serret, aż był od niej oddalony o może pół metra.
- Możliwe, ze oficjalnie nie. Lecz jessstem pewien że jesteś jednossstką wyjątkową. Umiem to rozpoznać. Rzucił jej krótki uśmiech, po czym ponownie spoważniał. Wysłuchał co miała do powiedzenia, niezbyt okazując kolejne emocje czy cokolwiek innego.
- Przywódca to nieodpowiednie słowo, a stado już kompletnie nie pasuje. Bractwo Jadu nie jest stadem. To ugrupowanie, zjednoczenie indywidualności w służbie lepszej przyszłości.
// Oj jak bardzo bym chciał zrobić mały musical, i tutaj zapodać piosenkę o ambicjach Sadisma. Meh, niestety nie da się. //
Pacnął ogonem, jakby na potwierdzenie wagi swych słów, po czym wyciągnął wyżej łeb, i kontynuował.
- Podobnie jak wy, nie odrzucamy nikogo ze względu na gatunek. U nas liczy się charakter, posssstawa, i umiejętność wykorzystania sssswych atutów.- był rozgadany. Być może, za bardzo. Ale duma rozpierająca go że utworzył stado była mocną siłą napędową - I ja nie jestem byle przywódcą. Jesssstem przewodnikiem, tym, który pokazuje cóż czynić. To wielka odpowiedzialność. Dlatego nie sssspada tylko na mnie, ale i na mych najwyższych rangą towarzyszy.
Mówił pewnym głosem. A ze względu an to jak wysoko wyciągnął łeb, spoglądał na karakalkę z pozycji nieco powyżej jej oczu.