Król Lew PBF
Dolna Część Wąwozu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wąwóz (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=38)
+---- Wątek: Dolna Część Wąwozu (/showthread.php?tid=150)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27


RE: Dolna Część Wąwozu - Mistrz Gry - 22-12-2013

Chichotał przez jeszcze pewien czas, niezbyt przejmując się faktem iż młodziki postanowiły opuścić kogoś, kto nieznacznie tylko wykazywał wyższą od nich inteligencję. Ugh, przez owy wybuch entuzjazmu wobec swego "geniuszu" wysmarkał nieznaczną ilość glutów. Wcharknął je do środka, krzywiąc się, albowiem nawet i dla niego było to dość ohydne. Wiele mu można było zarzucić, ale nie był przesadnym oblechem.
Mlasnął z niesmakiem po czym powiódł jeszcze tylko zielonym spojrzeniem za bachorami. Świsnął przez zęby, by po chwili na ścianie wąwozu zasiadł jeden z krążących nad nim ptaszysk.
-Pośledź ich jeszcze trochę. Kto wie, nasz księżulek może stać się jeszcze przydatny-uśmiechnął się pod zatkanym kinolem-a i jego koleżanka, w konszachtach z jego uroczym braciszkiem jest warta uwagi. Przynajmniej na razie-przeniósł wzrok na ptaka, który skłonił głowę i ruszył dyskretnie za podrostkami.
Ruben łagodnym wzrokiem odprowadził swego kompana, odchodząc w cień grot poukrywanych w wąwozie, zamierzając zdobyć jakieś zielsko, które pomogłoby mu pozbyć się kataru.

zt



RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 09-01-2014

Zeskoczyła z ostatniego występu, zjeżdżając po pochyłej gładzi skalnej na sam dół, entuzjastycznie wkraczając na dno wąwozu całym swoim radosnym jestestwem.
Zrobiła parę kroków w przód, z bijącym sercem i szeroko otwartymi oczyma skierowanymi ku górze. Okręciła się wokół własnej osi, z zadartym wysoko łbem, nie mogąc się nadziwić skali owego cudu natury.
A jednak się udało. Jest tutaj.
Jestem tutaj...
Wyraz pyszczka z pełnej podziwu i może grozy, lekko otwartej paszczy, powoli rozszerzał się do uśmiechu, z którego jednak nie zniknęło wrażenie niesamowitości.
Trwała w nim, głęboko przeżywając ową chwilę. Opłaciło się. Cel osiągnięty.


RE: Dolna Część Wąwozu - Derion - 09-01-2014

Ale... żeby aż tak? Lwisko nie mogło nadziwić się reakcji Mani. Musiała marzyć o tym, śnić, wielbić w myślach TEN dzień, w którym postawi łapę na dnie wąwozu. Cóż za przywilej uczestniczyć w tak podniosłej chwili!
Z gardła Deriona wydobył się przyjacielski śmiech. Podszedł do lwicy i uchyliwszy lekko głowę łypnął spode łba w stronę skarpy po drugiej stronie, chcąc zachwycić się tym miejscem tak, jak zachwycała się ona. Nie. Nic z tych rzeczy. Niestety. Długo milczał, aż w końcu podszedł do lwicy, stanął bark w bark przy niej i odezwał się zaczepnie:
- Myślisz, że ktoś poza nami tutaj jest?


RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 09-01-2014

Wyrwana z zadumy spojrzała jeszcze tymi pełnymi zachwytu żółtymi ślepiami na właściciela szafirowych oczu. Mrugnęła i czar prysnął. Uśmiech zrobił się na powrót ciepły i przyjacielski, wyrażając jednocześnie wdzięczność i zaufanie.
Hm? Rozejrzała się jeszcze raz wokół, by na koniec przenieść ponownie wzrok na Deriona. Wygląda na to, że nie. Cóż za cudowne miejsce na... Urwała, dając nadgonić myślom za wypowiadanym słowom. Przecież chciała powiedzieć...
Na... spotkanie...? Dokończyła, przyglądając się niby to czarnogrzywemu, ale myślami błądząc gdzieś głęboko w sobie. Coś zaburzyło jej wewnętrzny spokój. Przyćmiona ufnością i optymistycznym nastawieniem do świata, mogła odczuć tylko delikatny dreszcz na karku, dający do zrozumienia, że coś się dzieje.
Mleczny pyszczek obdarzył Deriona mniej pewnym uśmiechem, ale była to ledwo wyczuwalna zmiana na tle wciąż rozpromienionego tła.
To co, pokażesz mi coś więcej z tego niesamowitego miejsca?
Spytała, mrużąc powieki, które jakby gestem wrodzonym opadły do poziomu, nadającemu każdemu niewinnemu obliczu chociaż odrobinę uwodzicielski zarys.


RE: Dolna Część Wąwozu - Derion - 10-01-2014

Z oblicza Deriona nie schodził spokojny uśmiech i tylko delikatnie się powiększył w momencie zacięcia się lwicy. Naprawdę romantycznie wśród wspomnień o zmarłych wskutek upadku lub wycieńczenia. Naprawdę.
Uniósł gwałtownie głowę i odparł z rozbawieniem:
- Nie mam zielonego pojęcia co tutaj może być ciekawego! Sam w sobie wąwóz jest... interesujący - mówił z dobrze udawanym przekonaniem. Nie zależało mu na szczerości wobec siebie. Liczyło się tylko to, żeby podtrzymać entuzjazm Manueli, spróbować spojrzeć na świat jej oczyma i sprawić, żeby dobrze czuła się w jego towarzystwie. Radość czarnogrzywego była szczera i jej odzwierciedlenie lwica mogła przez cały czas ujrzeć na jego pysku w wesoło lśniących oczach, delikatnych zmarszczkach wokół oczu i uniesionych kącikach pyska. Żałował, że nie może odpowiedzieć Mani pokazując jej coś nadzwyczajnego, toteż zaproponował jedyne, co właściwie można było zrobić w tym spierzchniętym słońcem miejscu: - Spacer może zająć trochę, ale tam dalej wąwóz niknie. Chodź, może tam znajdziemy coś ciekawego - zachęcił ją, ruszając w jednym z dwóch możliwych kierunków, jakie można było obrać będąc na dnie wąwozu. - Gdzie się podziewałaś, kiedy nie byłaś Lwioziemką? - zapytał bezpretensjonalnie.


RE: Dolna Część Wąwozu - Mino Eive - 12-01-2014

Pytanie brzmi nie co może być tutaj ciekawego, a kto. Przypuszczenia Deriona dotyczące obecności więcej niż jednej osoby było oczywiście trafne, o ile można to nazwać przypuszczeniem.
Chcieli czy nie, właśnie nadeszła chwila ich ponownego spotkania, które... Kto wie, czy przebiegnie równie miło, jak poprzednie.
Bordowa samica ze zwinnością węża zeskakiwała z jednej półki skalnej, na drugą, schodząc coraz niżej i niżej, aż wykonawszy ostatni skok, znalazła się już na dnie wąwozu, dumna z siebie, że udało jej się nie zrobić sobie krzywdy. Co przy nieznajomości półek skalnych lwioziemskiego wąwozu mogło się skończyć upadkiem. No cóż.
Początkowo nie rozejrzała się wokół siebie, aby sprawdzić, czy nie jest tu sama, a niczym rasowa kotka usiadła na tyłku i zajęła się pielęgnacją swego cudownego futerka.


RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 12-01-2014

// W poprzednim poście Mani miało być: Wygląda na to, że nie
Wybaczcie za moje roztargnienie, editnęłam tamtego posta dopiero dziś //

Mania przyglądała się Derionowi, coraz bardziej przekonana, że jej decyzja okazała się właściwa. Cóż, tylko tyle jej wystarczyło, aby zaufać sobie i temu ledwo poznanemu lwu na tyle, by dać się poprowadzić w nieznane miejsce. Bez wahania potruchtała do szafirowookiego, by po chwili zrównać się z jego barkami.
A, to dosyć długa historia…
Zaczęła ze swoim niezbywalnym uśmiechem. Westchnęła cicho.
Kiedy byłam jeszcze paromiesięcznym lwiątkiem, ja i większość mojego rodzeństwa zostaliśmy oddzieleni od matki. Dokładnie nie wiem, jak to było, nie rozumiałam jeszcze wtedy wielu rzeczy. Pamiętam tylko jakieś obce, wrogie nam stado… o coś poszło z naszym ojcem, chyba o jakąś zwierzynę… Potem wywiedli nas na dalekie ziemie i powierzyli opiece starszej lwicy. To ona stała się nam drugą mamą. Nigdy potem nie spotkałam już swoich rodziców.
Umilkła na chwilę, odbiegając myślami do tamtych wydarzeń. Na wspomnienie o starszej lwicy, drugiej matce, uśmiechnęła się sama do siebie, łagodnie mrużąc ślepka. Znów cicho westchnęła.
Zmarła całkiem niedawno. A my rozeszliśmy się, każdy w swoją stronę, w poszukiwaniu tego, za czym każdy tęsknił. Ja wróciłam tutaj. Chcę odnaleźć rodzinę, którą straciłam. Rodziców i … siostrę.
Znowuż umilkła, zatapiając się na chwilę w morzu własnych myśli. Nigdy nie miała problemu z otwieraniem się przed innymi, można nawet powiedzieć, że przychodziło jej to z nadmierną łatwością. Ale biorąc pod uwagę jej światopogląd i charakter, dziwnym i nienormalnym zachowaniem byłyby dla Mani skrytość i nieśmiałość.
Mimo niezbyt wesołych wydarzeń z przeszłości, ta młoda lwica ukształtowała w sobie takową osobowość, której cech Derion niejednokrotnie mógł już doświadczyć. Być może tkwiło to po prostu w jej wnętrzu, a być może, na przekór wszelkim przeciwnościom losu, postanowiła stać się najszczęśliwszą lwicą na świecie.


RE: Dolna Część Wąwozu - Derion - 13-01-2014

Na szczęście dla Mino Eive i nieszczęście dla samego siebie, Derion nie zauważył, że ktoś zszedł na dno wąwozu ich śladem. Byli z żółtooką już na tyle daleko od zejścia, by ruch za ich plecami nie został zauważony. Z pewnością jednak, jeśli bordowa lwica zechciałaby do nich podejść, zostałaby rychło zdemaskowana, zważywszy na doskonałą akustykę na dnie wąwozu i usłużne ściany, które odbijały od siebie każdy, nawet najmniejszy szelest.
Tymczasem lwisko kroczyło obok Manueli, uważnie przysłuchując się jej historii. Jej szczere pragnienie realizacji powziętych zamiarów przypomniało czarnogrzywemu o tym wszystkim, z czym przybył w te strony.
- Ziemie Czterech Stad są rozległe, ale nie wątpię, że uda ci się znaleźć bliskich.
Sam przecież swój powrót motywował tym samym pragnieniem. Inna sprawa, że zderzając się z rzeczywistością po prostu machnął na sprawę łapą i ochrzcił dawne pobudki idiotyzmami. Grunt to być szczerym wobec siebie, prawda? Chociaż lwisko starało się pogodzić z samym sobą, to mogło robić za najlepszy antyprzykład tej tezy.
- Jeśli wiesz kogo szukać, spotkanie go to tylko kwestia czasu... masz się gdzie podziać w ogóle? Gdzie odpocząć? - zaczął pytać, odwracając łeb w jej stronę i wiercąc w jej pyszczku dziury szafirami zmartwionego spojrzenia.
Sam był zdziwiony, ale troska o Manię i strach przed niebezpieczeństwami czającymi się na samotną, młodą lwicę, zaczęły w nim wzbierać na kształt fali przypływu. Czyżby dlatego, że sam nie dalej jak piętnaście minut temu snuł zgoła inne plany co do jej niewinnej osóbki?
- Samej nie upolujesz sobie pożywnego posiłku... Może jesteś głodna? Kiedy ostatnio jadłaś? - ostatnie pytanie wybrzmiało w iście ojcowskim tonie.


RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 14-01-2014

Też mam taką nadzieję… ale mam przynajmniej sporo czasu na poszukiwania, przyzwolenie od samego króla
Zaśmiała się krótko.
Naprawdę nie przypuszczałam, że pierwszą istotą, jaką spotkam na terenach Lwiej Ziemi, będzie najwyższy we własnej osobie!
Umilkła na chwilę, wpatrując się w czarnogrzywe lwisko. Jego spojrzenie i ton, z jakim mówił, sprawiły, że Mania zawiesiła oczy na Derionowym pysku, a w miękkim serduszku coś się poruszyło. Było to uczucie, jakiego dawno nie zaznała, a które przypomniało jej czasy dzieciństwa. Kiedy to ostatnio ktoś się tak o nią martwił?
Ja... hm, właściwie to żadne konkretne miejsce nie przychodzi mi do głowy…
Uśmiechnęła się do niego niewinnie, a złote spojrzenie wystarczyło za dokończenie reszty zdania.
Na kolejne słowa lwa coś w jej żołądku przypomniało o swoim istnieniu, choć samej Manueli do tej pory nie męczyło poczucie głodu. Gdy jednak uświadomiła sobie, jaka jest odpowiedź na ostatnie zapytanie szafirowookiego, to zrobiło jej się jakoś słabiej.
Skąd było w niej tyle siły na przebycie takiej drogi, na zaledwie jednym, odległym już w czasie porządnym posiłku? Błyskawiczna teza pisakowej lwicy była taka, że szczęście i euforia zaspokajają wszelkie inne pragnienia. Już była gotowa powiedzieć o tym Derionowi, ale w ostatniej chwili zrezygnowała.
No cóż, to było dosyć dawno…
Przyznała w końcu z lekka udawaną skruchą, której efekt jednakże zaburzał beztroski uśmiech mlecznej mordki.


RE: Dolna Część Wąwozu - Derion - 14-01-2014

W przeciwieństwie do Manueli, Derionowi szacunek dla autorytetów na dzień dzisiejszy przychodził z wielkim trudem, toteż jej słowa mówiące o spotkaniu lwioziemskiego króla wywołały w nim tylko szczere, niemające zamiaru negować odczuć żółtookiej, rozbawienie. Był w stanie zrozumieć, lecz z pewnością nie podzielić jej podziwu względem "najwyższego".
Błysk żółtych ślipek i niewinny uśmiech podziałały na Deriona natychmiastowo.
- Co prawda teraz nie zagrzewam długo tego samego miejsca, ale jeśli kiedyś zawitałabyś w okolicę Stada Srebrnego Księżyca, to służę dachem nad głową. Kilka kilometrów na wschód od Złotej Skały płynie Źródło Życia. Łatwo trafić na zbiorowisko grot w skalnej ścianie, jedną z nich mam czelność nazywać swoją. Kiedyś... jeśli będziesz potrzebować... nie krępuj się.
Spiekota mocno dawała się czarnogrzywemu we znaki. Podobnie jak Manuela i on nie jadł od dłuższego czasu. Uświadomienie sobie tego stanu rzeczy podziałało nań podobnie, jak na lwicę. Cóż... należało coś z tym fantem czym prędzej zrobić.
- Lecz póki jesteśmy w tych stronach mogę jedynie ci zaproponować dodatkową parę kłów oraz trzy i pół łapy - uśmiechnął się. Już prawie zapomniał o tym, że jego prawa tylna łapa posiada tylko połowę stopy. - A poza tym - zaczął nieśmiało - nocą zawsze lepiej mieć kogoś przy boku.
Lekki półuśmiech, w którym miał nadzieję zamknąć swoją propozycję pomocy.

//Jeśli chcieliby polować, to mogliby po wyjściu z wąwozu się na podwójne polowanko z MG zapisać.//


RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 16-01-2014

Lwica wsłuchiwała się we wskazówki Deriona, starając przywołać do pamięci obraz terenów Srebrnego Księżyca. Mimo wszystko była przekonana o tym, że trafi, nawet gdyby nie znała drogi. Optymiści tak mają.
Na pewno kiedyś do ciebie zajrzę
Zapewniła wesoło, błyskając białymi kłami.
Doszukała się znaczenia owego pół łapy, ale nic nie powiedziała, zatrzymując jedynie chwilowo wzrok na punkcie odniesienia. Nie pogardziłaby taką propozycją pomocy. Ani następną.
Nie śmiem odmówić
Zaśmiała się krótko, kwitując radosną minką pod adresem lwa.
Więc należysz do Srebrnych?
Zapytała po chwili, wyrzucając z siebie nurtującą myśl.

//Mogą się zapisać :3//


RE: Dolna Część Wąwozu - Derion - 17-01-2014

- O nie, nie - zaprzeczył jej skądinąd samoistnie nasuwającemu się na myśl wnioskowi.
Utożsamienie go z jakąś grupą (a co za tym szło - próba identyfikacji światopoglądu) stało w opozycji do tego, w czym Derion aktualnie tkwił i nie odbiło się bez echa po jego wnętrzu. Może gdyby lwica ustawiła go w szeregu Lwioziemców odpowiedziałby jej pobłażliwym uśmiechem okraszonym wzruszeniem barkami, lecz w przypadku gdy to niewinne pytanie wiązało się z jego rozterkami mocniej, niż by tego chciał, jedyną jego reakcją mogło być milczenie. Sprostował ją więc byle jak najzwięźlej:
- Jestem samotnikiem, nie należę do żadnego stada. Triskelion to znamię Stada Złotej Gwiazdy, które już nie istnieje.
Skąpane w żarze powietrze drżało. Czarna grzywa mocno ściągała do siebie promienie słoneczne, gromadząc obrzydliwy gorąc pod gęstym futrem na karku. Gdyby nie urok Mani lwisko samo z siebie nigdy nie wybrałoby się na spacer dnem wąwozu o tej porze. Pewnie leżałby teraz gdzieś w przyjemnym cieniu akacji i czekał aż popołudnie przyniesie niższą temperaturę, a co za tym szło - większą szansę na udane polowanie. Samotnicze życie nauczyło go nie tyle technik przetrwania, co szacunku dla własnego ciała. Prócz siebie nie miał nikogo, kto mógłby opatrzyć mu rany w przypadku niefortunnego uchwycenia guźca za łeb (nieznośny skwar, nie potrafił zatamować krwawienia, drań dziabnął przy tętnicy), nieszczęśliwego zeskoku z półki skalnej (pora deszczowa, więc siedział w jakiejś wilgotnej jaskini i od czasu do czasu robiąc relaksacyjne rundki wokół pobliskich zarośli czekał aż bark zechce współpracować), czy ukąszenia przez dziadostwo siedzące pod konarem (myślał, że zdechnie). Dlatego nie tylko wspomnienie Stada Srebrnego Księżyca, ale w ogóle wspomnienie stada w jakiś pokraczny i niechciany sposób nim potrząsnęło.
Naprowadził Manię bliżej ściany, by iść w jej cieniu i dać głowie odpocząć od gorąca. Jeszcze przyjazny uśmiech w stronę piaskowej lwicy, który sam z siebie strząsnął z Deriona rozżalenie nad czymś, co miało już nigdy nie powrócić.
- Dobrze, że chcesz odnaleźć rodzinę. Jeśli Lwioziemski król popiera twoje poszukiwanie to jestem pewien, że zakończy się ono szybciej, niż myślisz. Jeśli dasz mi kilka wskazówek, co do ich wyglądu, czy... O! Jeszcze kawałek, widzisz? Tam jest stok, po którym uda nam się wejść na górę... Włóczę się to tu, to tam, a nuż na nich trafię.


RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 17-01-2014

Obserwowała jego reakcję. Musiała tym z pozoru niewinnym pytaniem ugodzić w jakąś wrażliwą cząstkę tkwiącą w lwim sercu. Lub umyśle. Ale tej drugiej możliwości Mania nie dopuszczała do świadomości. Wierzyła, że wszystko trafia do serca, bez względu na to, skąd się bierze.
Więc okazał się samotnikiem, byłym członkiem Stada Złotej Gwiazdy, o której istnieniu Manuela nie miała pojęcia. Być może to nieprzyjemne wspomnienia z owego czasu wpłynęły na jego reakcję. Nie chciała go urazić, przywołać złych chwil, czy w jakikolwiek inny sposób negatywnie na niego wpłynąć. Na pyszczek cisnęły się jej troskliwe zapytania. Czy wszystko w porządku? Coś się stało? …
Ale przecież nic się takiego nie stało. Tylko wrażliwe serce Mani narzuciło lwicy takowe zachowanie.
Nie powiedziała jednak nic, podążając za lwem w stronę cienia. Zauważyła, że męczył się w tym skwarze. Jej samej upał nie doskwierał w takim stopniu, ze względu na jasne ubarwienie, ale również dał się odczuć.
Być może wzbudziłoby się w niej poczucie winy, że ciągała owe życzliwe, czarnogrzywe lwisko w takie miejsce o takiej porze, gdyby nie fakt, że to on sam jej zaproponował zejście na dół. Jednak przyjęcie pokornej postawy przerwało jej nie uświadomienie sobie owego faktu, tylko kolejne słowa szafirowookiego.
Spojrzała we wskazanym kierunku, powracając myślami do propozycji lwa. Wygląd… Kroczyła w zamyśleniu, starając przypomnieć sobie jakiś konkret, coś, dzięki czemu od razu będzie można rozpoznać…
No jasne! Moja siostra ma podobne znamię koło oka. I ma na imię Laja. Obróciła łeb umożliwiając Derionowi przyjrzenie się brązowym plamkom. Przy okazji wykorzystała ten moment na posłanie mu ciepłego uśmiechu, w który zaplątała się troskliwa iskra prosto z żółtych ślepek.


RE: Dolna Część Wąwozu - Derion - 18-01-2014

Poczuł miękkość w stawach i niepewność stawianych kroków. Choć to była tylko bardzo sympatyczna lwica, wobec której znajdował się raczej na pozycji dobrego wujka... Nawet tak niewielki ruch, jakim było przeskoczenie wzrokiem z jej źrenicy na znamię sprawił mu problem. Chętnie pozostałby w tych ślipkach. A Mania, to pewne, musiała nie mieć zielonego pojęcia o tym, z czym dane jej było przyjść na świat jako samicy i być może właśnie ta niewinność, nieświadomość władzy, jaką posiadała nad samczym umysłem doprowadzała Deriona do tej żywej, ciągle nie dającej się poskromić fascynacji. Zupełne przeciwieństwo (skądinąd będącej od nich nie dalej niż jakieś pół kilometra) Mino Eive, której znajomość technik owijania sobie kochanków wokół palca powodowała u czarnogrzywego ten dreszczyk emocji, towarzyszący każdemu zbliżeniu odbywającemu się na podobnych zasadach. A wszystko odbyło się przecież nie dalej jak kilkanaście godzin temu...
- Zapamiętam - odpowiedział, odrywając się od jej spojrzenia z niedającym się powstrzymać uśmiechem. Nie będąc w stanie dłużej tłamsić w sobie rozbawienia samym sobą, pokręcił głową, wydając z siebie tłumiony zamkniętą paszczą śmiech.
A ziemia pod ich łapami zaczęła piąć się w górę. Sto metrów i znajdą się z powrotem na sawannie.


RE: Dolna Część Wąwozu - Manuela - 19-01-2014

Dla Mani zapewne żaden dobry wujek nie wchodziłby w grę, chyba że pod znaczeniem słowa przyjaciel. Z jakiegoś powodu nie potrafiłaby przyjąć do wiadomości, że ów lew mógłby stanowić część jej rodziny. W tym krótkim czasie Derion niechybnie znalazł już jakieś miejsce w sercu Mani, jednak nie była to przegródka z napisem rodzina.
Kroczyła tuż obok niego, stawiając łapy na rozgrzanej słońcem ziemi, z typowym dla siebie wyrazem pyszczka. Słysząc śmiech dobiegający zza zamkniętej paszczy czarnogrzywego, i jej mleczny pyszczek zaczął dusić chichot. Ona jednak, nie pozwalając mu długo siedzieć za zębami, roześmiała się serdecznie na cały głos.
Nie zastanawiała się, co było powodem takiego rozbawienia Deriona. Było to dla niej tak oczywiste, jak to, że nie mogła się dzisiaj natknąć na kogoś bardziej odpowiedniego, niż właśnie on.
Jej światopogląd zakładał, że radość zbliża. I w tym przypadku dosłownie się sprawdził, bowiem rozbawiona do łez, po oderwaniu kolejnej łapy od ziemi, wydawałoby się straciła równowagę i poleciała w bok, zderzając się barkiem ze swoim towarzyszem. Całą sytuację skwitowała kolejną salwą śmiechu i spojrzeniem roziskrzonych oczu.
Po chwili na widnokręgu pojawiła się sawanna.
To był bardzo… pozytywny spacer. Powiedziała wciąż lekko chichocząc. Wzięła głęboki wdech, pozwalając spłynąć nadmiernej wesołości, lecz gdy zwracała się do Deriona, żółte oczy wciąż się śmiały.
To gdzie teraz?