Król Lew PBF
Ogród za zamkiem - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102)
+---- Dział: Eventy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=124)
+----- Dział: EVENT SYLWESTROWY 2015 (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=134)
+------ Dział: Bal sylwestrowy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=135)
+------ Wątek: Ogród za zamkiem (/showthread.php?tid=1569)

Strony: 1 2 3


RE: Ogród za zamkiem - Amai - 29-12-2015

Amelka odskoczyła w tył i dobiegła kawałek dalej pozostając za zasiegiem, nie miała zamiaru dostać, już i tak jej oczy dość łzawiły, a musiała jeszcze obserwować tą drugą dziewczynę. Wskoczyła na kolejny kamień a z niego na fontannę by nieco utrudnić zadanie ściągającemu. Pazury wsparła na krawędzi dla szybkiej ucieczki i patrzyła.
-włuczki nie było i kotek się nie wybawił to jest zły?-
Może i była.mniejsza ale czekała aż coś się z bronią stanie, coś typu brak gazu lub wypadnie z dłoni
-kotek na terapię panowania nad złością powinien iść


RE: Ogród za zamkiem - Vasanti Vei - 30-12-2015

Kleopatra nie postrzegała Amelki jako śmiercionośne zagrożenie. Bardziej istotne było jak najsprawniejsze obezwładnienie pozostałej dwójki. Początkowo miała zamiar zając się Hanką, jako łatwiejszym łupem, ale obawiała się, że jej potencjalne paniczne krzyki mogłyby tylko bardziej rozjuszać jej partnera (a przynajmniej wydawało się jej, że to para). Dlatego skupiła się na Marku. Podbiegła do niego i bez chwili wahania włożyła gaz w powrotem do kieszeni, a z kolei wyciągnęła z niej... Linę. Praktyczna była ta kieszeń, całkiem pojemna.
Po uderzeniu Tymka Marek zarył głowa w ziemię, a więc leżał na brzuchu. Wera nie mogła pozwolić mu wstać, więc mocno nadepnęła jego plecy, tak by stracił oddech (jakby gazu było mało), po czym kucnęła i związała mu nadgarstki za plecami, czynią z liny prowizoryczne kajdanki.


RE: Ogród za zamkiem - Venety - 30-12-2015

Odłączyła się od swojej załogi. Oni poszli się nażreć, poinformowała ich krótkim stwierdzeniem, że idzie się przewierzyć. Z pewnością usłyszy, gdy coś będą robić, nie wątpiła w to ani przez chwilę. Ogród, jak to ogród. Piękne, ciche miejsce... Zaraz? Ciche? Słysząc odgłosy szarpaniny zakradła się w miarę cicho. Ciężko było podejść zupełnie blisko, ale mogła poniekąd zorientować się w sytuacji. Czarnowłosa Kleopatra właśnie dokańczała jakiegoś mężczyznę w realistycznym przebraniu, a drugi napastnik... Chciał skrzywdzić kobietę. Nie zastanawiała się długo. To był impuls.
Nie mogła się na nich rzucić. Mieli przewagę. Byli we dwójkę, chłopak był obezwładniony gazem. Dziewczyna zaraz też będzie. Chyba, że... Spojrzała na pióro, które nadal trzymała w dłoni.
- Hej, wy! Mam pewien problem... Możecie mi pomóc? - krzyknęła najgłośniej, jak tylko umiała. Podniosła wysoko do góry piórko należące do Walentyny. Mogła jedynie się domyślać, że napastnicy związali wcześniej ptaka i hienę. Nie była pewna.
- Do jakiego ptaka należy takie pióro?
Stała dość daleko, za daleko, by móc użyć na nią gazu. Dobiegnięcie zajmie chwilę, zdąży zareagować. Oby ją zobaczyli, oby ją zobaczyli... Powinni.


RE: Ogród za zamkiem - Tyrvelse - 30-12-2015

Tymek zerknął na Weronikę. Marek uziemiony, świetnie. Teraz tylko trzeba złapać tego hasającego wilczka... Który jak na złość cały czas się przemieszcza. A on nie ma zamiaru bawić się w kotka i myszkę. Twarz wykrzywił mu gniewny grymas i przerzucił gaz z jednej ręki do drugiej. Oswobodzoną prawą dłonią powędrował za swoją koszulę, by błyskawicznym ruchem wyjąć pistolet i wystrzelić.
Oczywiście nie miał zamiaru uszkadzać dziewczyny - broń była na strzałki usypiające. Postanowił zdać się na zaskoczenie i swój fart, bowiem był marnym strzelcem. I miał szczęście - wystrzelił akurat gdy dziewczyna skoczyła z kamienia na fontannę. Gdyby się nie ruszyła, spudłowałby.
(Mam pozwolenie Fel na pokierowanie jej postacią)
W tym czasie Weronika zdążyła unieruchomić Marka i zająć się też Hanną. Właśnie związywała jej dłonie - oczywiście z tyłu - gdy rozległ się głos niespodziewanego gościa.
Tymek z zaskoczeniem spostrzegł, że przybyła tu dziewczyna z sali balowej. Ona akurat nie była anthro... A przynajmniej tak uważał. Zmrużył oczy, by rozpoznać przedmiot, który trzymała w dłoni. ...Pióro? Skąd ona je miała?
Skrzywił się wyraźnie.
-Nie jestem ornitologiem. - krzyknął w jej kierunku. Stał nieruchomo, patrząc na nią gniewnie. Dziewczyna go wyraźnie widziała i widziała, co właśnie zrobili. Gdyby rzucił się w pogoń, uciekła by mu. Gaz z takie odległości nic nie da... A strzelać nie chciał. Miał tylko kilka strzałek, a jak już wspominałam, był naprawdę marnym strzelcem.
Szach?
Amelka pogrążona we śnie leżała w trawie tuż koło fontanny. Ją też powinien spętać... Ale tylko patrzył spod łba na dziewczynę z piórem w dłoni.


RE: Ogród za zamkiem - Venety - 30-12-2015

Uśmiechnęła się niewinnie. Nie jesteś ornitologiem? Ale... Jak to możliwe?
- Ja też nie. Ale myślę, że ten ptak miał naprawdę duże skrzydła. Piękne, biało-pomarańczowe. Olbrzymieee, o takie - rozłożyła ramiona najszerzej, jak tylko umiała. Okręciła się zgrabnie na pięcie, lekko niczym ptak, o którym opowiadała - Już cały zamek o nim opowiada. Mówią, że jest ukryty, na dnie. Szukają go. Wszyscy widzieli pióra. Na korytarzy, na schodach. Wszędzie. Wszędzie pióra. Są coraz bliżej.


RE: Ogród za zamkiem - Amai - 30-12-2015

Amelka niepewnie popatrzyła na nowoprzybyła i wyciągnęła proce. Skąd miała proce? I po co jej proca? I z czym są te dziwne woreczki z których jeden załadowała na proce? Woreczek był z kocimiętką, a załadowała go by strzelić w kotowatego
Widocznie zazwyczaj tak drażniła koty.
-Ptaki są dobre jak są pieczone, duży ptak, dużo mięska-


RE: Ogród za zamkiem - Makari - 30-12-2015

Szarpał się i szarpał, nic to nie dawało, będzie musiał wymyślić jaki plan uceczki zanim ich zmienią w szynkę czy co on z nami zrobią. Zaraz, chwilunia, przecież Marek miał, w kieszeni krem nawilżający, ma obsesję na punkcie suchych rąk, żeby go tylko dosięgnął. Miał jeszcze inną artylerię schowaną po kieszeniach, naszczęście miał głębokie kieszenie i oby ich nie przeszuiwano. (Nawet nie próbujcie bo zjem)
- Będzie dobrze- szepnął do Hanki, w głowie miał już przyszykowany plan, tym czasem dla niepoznaki dalej się szarpał i wyrywał.


RE: Ogród za zamkiem - Vasanti Vei - 31-12-2015

Przybycie Violi z początku prawie nie zaniepokoiło Wery. Dopiero jej kolejne słowa zasiały w niej ziarno paniki, która wzbierała z każdą chwilą. Kleopatra rzuciła wspólnikowi nerwowe spojrzenie i przysunęła się do niego. Poza tym nie dawała po sobie poznać niepokoju, aż do momentu, w którym...

...do ogrodu wbiegł kary koń. Przebił kopytami wielkie przeszklone drzwi sali balowej, przegalopował pomiędzy drzewami i inną zieleniną, po czym zatrzymał się tuż obok Weroniki. Zarżał i przyjaźnie postawił uszy.

- Mako! - zawołała zaskoczona kobieta, najwyraźniej nieświadoma, że jej młody ogier tak naprawdę jest klaczą. - Co ty tu...
Potrząsnęła głową. Przecież zostawiła go w piwnicy, bo... Bo tylko tam było, jak jej się zdawało, pusto. Koń miał dobry węch, był specjalnie szkolony do wykrywania anthro, jednak widać zapach alkoholu, jaki roznosił się w tamtym miejscu, tylko go otumanił. Lecz to już nieistotne - ważne, że udało mu się ich odnaleźć rychło w czas!
Prędko zostawiła to, czym się zajmowała, chwyciła Tymka za rękę i pociągnęła go ku karemu rumakowi.
- Nic tu po nas, zmywamy się stąd - burknęła. - Trzymaj się mnie.
Pomimo niewygodnego długiego ubrania, całkiem zręcznie wskoczyła na koński grzbiet i pomogła lwu uczynić to samo.
- Wio! - zakrzyknęła, trącając Mako łydkami.
Koń widać był porządnie wytrenowany, bo tylko nieznacznie wierzgnął i następnie zagalopował z miejsca. Próby zatrzymania ich na niewiele by się zdały. Niedoszli porywacze wyminęli wszystkich zebranych i zaraz potem zniknęli za murami zamku.
- Jesteś całkiem uroczy... Jak na anthro - mruknęła do Tymka, uśmiechając się lekko, gdy znaleźli się już daleko, daleko...
Z jakiegoś niezrozumiałego powodu akurat do lwów czuła pewną nić sympatii.


RE: Ogród za zamkiem - Makari - 31-12-2015

Czekał, aż zaniosą ich gdzieś i sobie pójdą, niestety jakaś dziewczyna utrudniała im to wszystko, może to i dobrze?? Wtem wybiegł jakiś koń, narobił rabanu, a napastnicy uciekli na nim w popłochu. Wydobył swój nóż z tylnej kieszeni i rozciął swoje więzy, potem zabrał się za więzy hanki, pomógł jej wstać i poszedł po Amelkę. Rozwiązał ją i wziął śpiącą na ręce.
-To co może odprowadzę cię do domu, wygląda na to, że to koniec imprezy.- powiedział sympatycznie do wilczycy. Coś czuję, że to może być początek wspaniałej znajomości.
-Tylko co ja zrobię z Amelką??- zapytał, aby pokazać, że ma ją na rękach podrzucił lekko.


RE: Ogród za zamkiem - Hashimea - 31-12-2015

Hanka, próbując uporać się jakoś z kaszlem i dusznościami, czekała tylko aż to się skończy, gdyż nijak mogła sobie pomóc. Wtem jednak w ogrodzie nastał chaos. Najpierw jakaś dziewczyna, później koń i... Porywacze uciekli? Białowłosa spróbowała otworzyć oczy. Piekły nieco mniej, lecz wciąż odczuwała działanie gazu pieprzowego. Zamrugała, spróbowała podnieść się z ziemi. Lecz nim jej się to udało, jej więzy jakby... zelżały. Okazało się, że to Marek je rozciął.
- Dziękuję.
Powiedziała, po czym dźwignęła się na nogi. Pierwszą osobą, która rzuciła jej się w oczy, była złotowłosa. Hanka zrozumiała, że to musi być ta dziewczyna, która mówiła coś o jakiś... piórach. I choć nie bardzo to rozumiała, z jakiegoś powodu czuła, że w pewien sposób chciała im pomóc. Stała dość daleko, lecz to nie przeszkodziło białowłosej, by uśmiechnąć się do niej z wdzięcznością. Wtem zagadnął ją Marek, na którego to teraz zwróciła spojrzenie swych liliowych oczu.
- Nie rozumiem, jak możesz być tak spokojny po tym wszystkim...
Zdumiała się, lecz po chwili i tak się uśmiechnęła.
- Amelka, skoro sama przybyła na imprezę, zapewne także sama wróci. Nie mam pojęcia skąd pochodzi, ale chyba nie możemy zrobić nic więcej niż zanieść ją do środka zamku. Tam będzie jej cieplej.
Zaproponowała, choć sama nie wiedziała, jak powinni postąpić. Zresztą, gdy usłyszała dźwięk zegara wybijającego północ, zrobiła się lekko zaniepokojona. Musiała wracać. Szybko wracać.
- Wybacz mi, Marku. Muszę odejść, jednak na pewno się jeszcze zobaczymy... O ile los będzie tak łaskawy.
To powiedziawszy, pocałowała go w policzek, po czym... Mógł już tylko zobaczyć smukłą sylwetkę białego wilka, znikającego gdzieś za granicą lasu. Tak się skończyła ich sylwestrowa przygoda. Czy się kiedyś jeszcze zobaczą? Kto to wie...
// zt


RE: Ogród za zamkiem - Makari - 31-12-2015

Co teraz czuł?? Czuł się skołowany, ta cała akcja była dziwna. Jak on może, być tak spokojny?
- Przecież za nimi nie pobiegnę. - powiedział łagodnie. Miał zanieść ją do środka, alle tę kwestię jeszcze na chwilę odłożył. Pocałunek w policzek, może nie tego oczekiwał na dzisiejszej imprezie, ale nie narzekał. Szybko odesłał w powietrzu pocałunek biało włosej, a może biało futrej? Na to odpowiedział tylko "Wow" Bo nic więcej nie mógł dodać. Wziął Amelkę i poszedł z nią do swojego białego forda i położył ją na tylnym siedzeniu. W sumie to pijany nie był, wypił może z 3 kieliszki a wino jest mało procentowe. Jedyna przeszkoda to gaz, który powoli mu odpuszczał, poczekal chwilę, aż odzyska w pełni wzrok i ruszył powoli, aby przy ostrym chamowaniu Amelka nie spadła z siedzenia. Pojechał do swojego mieszkania, otworzył drzwi i położył Amelkę na kanapie, udał się do kuchi, odgrzał kurczaki w panierce. Przykrył talerzem i położył na ławie razem ze szklanką mleka i karteczką z napisem "Masz tu coś na śniadanie i jak wstaniesz obudź mnie." Sam udał się do sypialni, zdjął tylko kurtkę, uszy i buty. Rzucił się na łóżko i momentalnie zasnął.


z.t (Nwm jak z Amelką )