Grota za szczeliną - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178) +--- Dział: Szara Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=62) +--- Wątek: Grota za szczeliną (/showthread.php?tid=1606) |
RE: Grota za szczeliną - Shiya - 24-01-2016 Szara spodziewała się, że, mówiąc "waszym", Vult myślała o niej i Zephyrze, bo przecież to on stał obok niej. Ach, jak bardzo się myliła! Słuchała sępicy ze zdziwieniem i pewnym powątpiewaniem. Odchyliła uszy. Opisywane przedsięwzięcie od początku rysowało się arcytrudno, lecz dopiero usłyszawszy imię czarnej, gepardzica ledwo powstrzymała się od gniewnego prychnięcia. - Myślałam, że chcecie sprawdzić, czy się nadaję do bractwa - burknęła, machając ogonem z irytacją - a nie, czy jestem wybrykiem natury, gepardem silniejszym od lwa. To mogę od razu powiedzieć: nie, nie jestem! A idę o zakład, że podczas "współpracy" z Cierń przydarzy mi się nieszczęśliwy wypadek. Shiya miała dziwne przeczucie, że lwica byłaby zdolna do wszystkiego i że z jakichś powodów nie przepadała za cętkowaną w stopniu większym, niż można by to logicznie uzasadnić. - Misja, o której mówisz, jest... Trudna do wykonania - skomentowała, mrużąc złote ślepia. - Oczywiście, zrobię co w mojej mocy, ale... Może po prostu mi powiedz, że mnie tu nie chcesz? Oczywistym było, że to się nie uda; nawet tak ambitna osoba jak ona musiała to przyznać. Już pierwszy etap - rozmowa z Cierń - był nie do przeskoczenia. A co dopiero mówić o tych kolejnych! Starała się patrzeć prosto w oczy Ehisses, ale chwilowo zerknęła niespokojnie na zielonookiego - oby nie po raz ostatni! Próbowała podtrzymywać w sobie nadzieję, że jeszcze się nie wszystko stracone, lecz chwilowo było to ponad jej siły. Nagle wszystko, o czym tak rozmyślała, odkąd na niego trafiła, legło w gruzach. Jak mogła być taka głupia i myśleć, że tak łatwo się jej uda znaleźć dom i przyjaciela? Cały jej plan na nowe życie szlag trafił... Przez kalekiego sępa! RE: Grota za szczeliną - Vult - 24-01-2016 Dostrzegła tą nienawiść w oczach Zephyra, nie zdziwiło jej to. Bractwo to jednak nie sielankowe stado. Jest czas na przyjemności ale są też obowiązki. Tonem pełnym spokoju wyjaśniła. - Shiyo to nie tylko test sprawności oraz siły, również zdolności myślenia, podstępu, współpracy oraz oddania i wierności. Cierń z pewnością też nie będzie zachwycona ale na tym mi właśnie zależy, abyście zaczęły się traktować jak rodzina i nauczyły współpracy. Gdybym cię tu nie chciała już dawno odprawiłabym ciebie i nie zawracała sobie głowy. A zadanie nie jest takie trudne jak się wydaje. Później udzielę wam informacji, które stada dbają o swoje granice a które nie patrolują regularnie. Jeśli jednak uznacie, że nadal przerasta to wasze możliwości udzielę dodatkowego wsparcia. A teraz proszę zostaw mnie samą z Zephyrem. Gdyby nie miała co do nowych rekrutów wątpliwości zadanie polegałoby na czymś innym. Choć trudnością nie umniejszałoby temu. Nie zdzierżyłaby kolejnych niepewnych osób, które mogłyby zdradzić. Gdy szara opuściła to miejsce zwróciła się do milczącego geparda. - Wiem co o mnie myślisz - Spojrzała mu ponownie w te dwa szmaragdy. Jeśli był spostrzegawczy z pewnością mógłby ujrzeć w ślepiach Vult pewnego rodzaju gorycz. Dawniej była przeciwna porywaniu masy lwiaków by szkolić ich na bezmyślne kukiełki. Własna armia Sadism'a, gdyby nie obecna powaga sytuacji, zaśmiałaby się na samą myśl. Jak tak teraz o tym pomyślała, to nie pamiętała już kiedy ostatnio śmiała się. Zrobiła się ponura i osowiała. Tu jednak chodziło o coś innego. Nie zależało jej na lwiątku, chciała wywołać wojnę by stada wzajemnie się wyniszczały. Bractwo jedynie miało czerpać z tego profity. - Nie widzisz tego co się tu dzieje? Gdzie jest Sadism? No patrz nie ma go, ukrywa się, zostawia nas a jak już tylko się pojawi nasz kochany przywódca. Zostawia instrukcje i znika, bez możliwości głębszej narady. Jedyna osobą, która żałowała mojego stanu byłeś ty Zephyrze, za co bardzo cię cenię. A czy ktoś inny się tym przejął? Nie. Wszyscy patrzą a mnie niczym na bezwartościową kalekę. Tak, widzę te spojrzenia. Te chichoty za moimi plecami. Czy Sadism przejął się losem jednego ze swojej rodziny? Nie. Za to wyniósł bardziej na piedestał Israela, tego który zawiódł drugi raz a potem zniknął. A gdy powrócił nie było w nim skruchy tylko buńczuczna pewność siebie i własnych konszachtów z przywódcą. - Na pewno nie umknęło gepardowi na zebraniu jak hiena powróciła. Bez słowa przepraszam czy wyjaśnienia. Z wielką obojętnością i zamiast zostać zdegradowanym niżej. Niewiele brakowało by awansował. - Tobie chyba nikt ci nie zdradził, że w momencie gdy szaleństwo przejmowało mój umysł hiena miała mnie pilnować. I zgadnij, zostałam porwana przez inną hienę i w tej chwili byś ze mną nie rozmawiał. Gdyby się nie okazało, że upolowała mnie stara znajoma osoba. Ona też mnie w pierwszej chwili nie poznała, pohamowała jednak swoje instynkty głodu a nawet zaoferowała pomoc... Wzięła głębszy oddech, jej żale płynęły teraz prosto z serca i były całkiem szczere. Miała zaufanie do Zephyra, większe niż do jakiegokolwiek inne członka bractwa. - I wiesz co przez ten cały czas robił wąż gdy wydawało nam się, że działa potajemnie dla bractwa? Romansował! Bawił się! Sam mi się do tego przyznał. A potem żąda od nas by jego owoce tej zabawy przewodziły nami. Pióra jej się nastroszyły na samą myśl. To oni ciężko pracowali a ten tylko korzystał z przywilejów. - Gdyby nie to, że utraciłam możliwość lotu sama bym się tym zadaniem zajęła. Nikim bym się nie wyręczała, tak jak zawsze. Pracowałam i nikogo nie prosiłam o pomoc. Nie chciałam obarczać was zbytnią odpowiedzialnością wyręczałam w trudniejszych sprawach. Zajmowałam się polityką, patrolem, wychowywaniem Taal, dobra radą i by niczego wam nie brakło. Jednak bractwo musi zacząć się rozwijać bo na chwilę obecną stoimy w jednej wielkiej stagnacji. Bez perspektyw na lepsze jutro. Opuściła łeb i z wielkim smutkiem zapytała. Traciła powoli wszystko od skrzydła, posłuchu, zaufania po rodzinę. - Nadal uważasz, że jestem najgorsza i nie zależy mi na dobru rodziny? Nie bądź też zaskoczony gdy zniknę, niektórzy z chęcią się mnie pozbędą jednak nie zrobią tego oficjalnie. - Po tym wszystkim co zrobiła dla bractwa, jak była przy zakładaniu go. Tak chcą jej podziękować. Vult nie była głupia, domyślała się szczególnie, że nie układało jej się z Yehisses. Raz nawet została prawie ukąszona przez niego. Tylko dlatego, że wyraziła swoje obawy i niezadowolenie z postępowania. Igrała cały czas z ogniem i się sparzyła stając się bezbronną. W najlepszym wypadku czeka ją tylko degradacja ze stanowiska. Jeszcze ten głupi zakład. Nie zależało jej na władzy, wiedziała, że nie nadaje się do tego. Jednak nie mogła pozwolić aby zostało wszystko wypaczone. RE: Grota za szczeliną - Zephyr - 26-01-2016 Zephyr nie spodziewał się, że konflikt między Shiyą a Cierniem jest na tyle poważny, że spośród wszystkich aspektów zleconego zadania, akurat to będzie najbardziej martwiło szarą. Dobra, może za sobą nie przepadały, ale żeby jedna z nich posunęła się do zamordowania drugiej? Znają się kilkanaście godzin, przecież nie mogły w tak krótkim czasie zostać zawziętymi wrogami. Zwłaszcza, że gepard towarzyszył im przez cały czas i nie wydarzyło się nic, co mogłoby aż tak bardzo je poróżnić. Tak więc albo rzeczywiście nie doceniał kobiecych niesnasek, albo Shiya trochę dramatyzowała. W każdym razie szara nie odpuściła. Zadziwiała go swoją determinacją. Pozwolił, by Vult sama ją uspokoiła, w końcu to bardziej sprawa między nimi. Zresztą, obawiał się, że w obecnym humorze następne słowo jakie uleci z jego ust będzie z rozpędu dosyć szorstkie. Unikał spojrzenia gepardzicy, wbijając wzrok w glebę, podczas monologu sępicy. Próbował zebrać myśli, by dokładnie przeanalizować założenia tej misji. Jego mina nieznacznie złagodniała, łącząc zdenerwowanie z zamyśleniem. Uniósł łeb, gdy usłyszał swoje imię. Zapowiadało się na rozmowę w cztery oczy. Gepard zerknął na rekrutkę, a przy tym nabrał bardziej życzliwego wyrazu pyska. Kącik ust uniósł się nieznacznie, mając naśladować uśmiech. Jednocześnie kiwnął łbem na pożegnanie. Odprowadził gepardzicę wzrokiem, a gdy znalazła się już poza zasięgiem słuchu, skupił się znów na pierzastej, a jego rysy ponownie nabrały surowości. Sępica postanowiła zacząć od przedmowy, która chyba spełniła swój cel. Jego złość topniała z każdym słowem. Budziła w nim litość, a może nawet zrozumienie. Sporo kwestii nakłoniło go do głębszych refleksji, choć starał się nie wybiegać za daleko myślami, by nie stracić niczego, co mówiła do niego Vult. Aż zdał sobie sprawę, że nie może się na nią gniewać. - Po pierwsze, nigdy tak nie uważałem. - Zaznaczył na koniec jej wypowiedzi. - Mam wielki szacunek dla całej waszej trójki. Jednak to nie oznacza, że nie widzę waszych wad i złych decyzji. Nikt nie jest doskonały. Po drugie - nikt nie ma cię za bezwartościową kalekę. Nie mów tak. Brak skrzydła nie wyklucza twojego autorytetu. Po trzecie... Ehh, dobra, może przestanę liczyć. O przewinieniu Israela słyszę po raz pierwszy. Teraz rozumiem, dlaczego się tak na niego wściekasz i nie dziwię się. Trzeba przyznać, że spartolił robotę. Już ja sobie z nim o tym pogadam. Na szczęście jego niekonsekwencja nie ma aż tak tragicznych skutków. Sadism faktycznie pełza tam, gdzie chce i robi to, co chce. A czasem jego zachcianki potrafią być bardzo dziwne... Mam też wrażenie, że nie mówi nam o wszystkim. Ale tak chyba było... od zawsze. Ważne, że brniemy naprzód. Powoli, ale jednak. A co do tych "niektórych", którzy chcą się ciebie pozbyć... to dosyć wymowne. Chyba wkrótce będziemy musieli się spotkać w starym składzie i szczerze porozmawiać. Jeśli bractwo ma dalej działać, to musimy sobie ufać. Inaczej rozpadniemy się od środka. - Westchnął kończąc swój wywód. Jednak to wszystko było zaledwie krążeniem wokół tematu. Gepard zawinął ogon wokół łap. - Przejdźmy do sedna. Porwanie to dosyć niekonwencjonalne rozwiązanie. Jednak cel uświęca środki. Co prawda porwanie byle lwiątka może nie zadziałać i trzeba będzie wybrać młode ważne dla stada. Dziecko kogoś wyżej postawionego... Nie winię cię za to, że nie podejmujesz się tej misji samodzielnie. Powody są jasne i oczywiste. Jednak wydaje mi się, że rekruci nie powinni zajmować się tym zadaniem. To poważna sprawa. Mógłbym zająć się tym osobiście. Jeśli misja się powiedzie, będzie miała duży wpływ na naszą przyszłość. A jeśli spisek zostanie odkryty za wcześnie, poniesiemy ogromne konsekwencje. Jesteś pewna, że możesz sobie pozwolić na coś takiego bez ustalenia tego z Sadismem? - Przechylił lekko głowę. Vult miała na pieńku z wężem, a to mogło pogorszyć jej sytuację. Nie wspominając już o samych skutkach, jakie mogą wyniknąć z tej akcji. RE: Grota za szczeliną - Shiya - 27-01-2016 Słuchała przemowy Vult z rosnącą rezygnacją. Tamta zdawała się postawić na swoim i nawet jeśli wprowadzi jakieś drobne modyfikacje, to z pewnością nie będą dotyczyć tego, czym chyba najbardziej przejęła się gepardzica. Nijak nie wyobrażała sobie współpracy z Cierń, ale... Może rzeczywiście dramatyzowała, może ten scenariusz nie jest tak ciemny jak sierść owej długouchej lwicy? Skinęła łbem, bo cóż miała odpowiedzieć? Sępica poznała jej zdanie i zapewne by jej nie interesowały żadne dodatkowe komentarze. Posłusznie odeszła kawałek, a konkretnie wyszła przed grotę i tam oparła się o zimną ścianę. Wzniosła wzrok ku niebu. Nie próbowała niczego podsłuchiwać, a nawet jej za bardzo ku temu nie korciło, pomimo wrodzonej ciekawości. Nie miała nastroju na zastanawianie się nad tym, o czym tamci rozmawiają, zresztą trochę już ją męczyło to wszystko. - Rodzina, tak? Coś dużo tych tajemnic jak na rodzinę, a jestem tu dopiero pier... Drugi dzień - mruczała do siebie. Po tak długim czasie samotnych wędrówek, zdążyła się nabawić nawyku rozmawiania z samą sobą. Położyła się, wysunęła łapy do przodu i oparła na nich łeb. Zerkała na krajobrazy, ale już nie z takim przejęciem jak na początku. W gruncie rzeczy, co musiała przyznać z pewnym rozczarowaniem, wszystko wyglądało tu podobnie. Jak u Zachodnich. - Dobrze, że jest Zephyr. Gdyby nie on, to nadal bym się szlajała tu i tam, i pewnie nigdy nie znalazłabym Shi... Teraz nie muszę go szukać, będę miała inne zajęcia. A skoro ja sobie radzę, to on na pewno też - ciągnęła dalej, delikatnie uśmiechając się do ciemniejącego nieboskłonu. Podniosła łeb, tym razem spoglądając hardo, jakby rzucała wyzwanie całemu światu. - Wiem, że gdzieś tam jesteś, braciszku - stwierdziła stanowczo. - Jesteś zbyt silny, żeby tak po prostu zginąć. Ostatnie zdanie, a zwłaszcza ostatni wyraz, podchodziło pod szept. Wierzyła, że jej brat żyje, czuła to. Albo inaczej - na pewno uderzyłby ją moment jego śmierci. To ta słynna więź spajająca bliźnięta, nawet po miesiącach czy latach rozłąki. Ona była, jest i będzie. RE: Grota za szczeliną - Vult - 28-01-2016 Zamyśliła się chwile zawieszając gdzieś wzrok ponad gepardem. - Ciężko o zaufanie gdy traktuje się kogoś drugiej kategorii... ale mniejsza. Nie mam żadnych dowodów na to, jedynie luźna sugestia...w razie gdyby to się stało. - Jeśli faktyczne dojdzie do zamachu na jej życie, przynajmniej Zephyr otworzy oczy na to co się dzieje. - Zephyrze, wszystko przemyślałam. - Każdy plan opracowywała z największymi szczegółami i alternatywami w razie potrzeby. Przecież była urodzonym strategiem. - Odpowiednich instrukcji udzielę, również jak ty chcę by im się powiodło. Jak mówiłam nawet gdyby było konieczne wsparcia im przydzielę. Jeśli jesteś chętny możesz mieć na nich oko. Wolałabym by jednak sami dokonali tej misji, żeby uwierzyli w swoje możliwości. Dziecka nie trzeba porywać siłą. Łatwo takie namówić by samo z tobą poszło. Trudniej wtedy o posądzenie o nikczemne zamiary. Równie dobrze mogą "przyłączyć" się do stada. Swój swojego obwiniać nie będzie. Jednak kreatywność pozostawię im. Liczy się głównie to by podrzucić fałszywy trop i wywołać skandal. - Sadismem się nie martw, mam pełne pozwolenie. Sam mi go udzielił. Tym samym uwalniam cię z obowiązku misji dyplomatycznej. Wybiorę się tam jak najprędzej, wrócę gdzieś za tydzień gdy przyjdzie nakreślić szczegóły misji rekrutom. Czekała jednak czy Zephyr ma jeszcze jakieś wątpliwości. Niegrzecznie byłoby teraz tak odejść. RE: Grota za szczeliną - Zephyr - 30-01-2016 Zephyr westchnął ciężko. Było w tym coś z frustracji, ale bynajmniej nie spowodowanej postawą sępicy, a tym, jak postrzegała bractwo i refleksją, czy rzeczywiście tak jest. Wstał i przeciął powietrze ogonem. - Dobijające jest to, o czym mówisz. Czy naprawdę nic nie zostało z pierwotnych idei bractwa? To wszystko o akceptacji, szacunku, rodzinie... przepadło? Mówisz, jakbyś była otoczona samymi wrogami. A mimo to wciąż tu jesteś i działasz. Jakie masz powody, by tu zostawać, skoro nie czujesz się bezpiecznie i nie wierzysz w swoich kompanów? Nie odbieraj tego jako sugestię. Po prostu uważam, że nie tak powinno to wyglądać. Musicie sobie na nowo zaufać, jeśli wszystko ma odpowiednio funkcjonować. Dla niego wszystko to było proste. Gdy miał z kimś na pieńku, starał się rozwiązać ten problem, zamiast czekać na to, co przyniesie los. Gdyby bractwo go zawiodło i nie byłoby szans na naprawę tego, nie wahałby się, żeby odejść. Pewnie nawet nie czułby się zdrajcą. Jednak jak dotąd walczył o nie i pilnował, by nie zeszło z obranej ścieżki. Pokiwał głową ze zrozumieniem, gdy sępica mówiła o misji. No tak, mógł sie domyślić, że zaplanowała wszystko w najmniejszych szczegółach. Choć nie wszystko można przewidzieć, gdy całość zależy od dwójki rekrutek. - Rozumiem. Mogę je obserwować choćby z ukrycia. Jednak dalej mam spore wątpliwości co do tego zadania... Ale mamy jeszcze sporo czasu, żeby ustalić, jak to będzie wyglądać. Zmarszczył brwi zdziwiony dalszą częścią jej mowy. I nie chodziło o fakt pośredniego udzielenia jej zgody na realizowanie tego pomysłu przez Yehisses. - Hej. Nie traktowałem tego jako obowiązek. - Udawał oburzenie, ale na pysku pojawił się troskliwy uśmiech. - To raczej przyjacielska przysługa. Chcę się upewnić, że będziesz bezpieczna. I w tej roli raczej nikt mnie nie zastąpi. Dopiero, gdy powiedział to na głos, uświadomił sobie, że tak naprawdę przydałoby się, żeby ktoś go w czymś wyręczył. W końcu do załatwienia miał jeszcze sprawę tajemniczej podopiecznej wujka Sadisma. No i ktoś musiał mieć oko na nowe towarzystwo. Z niemal równą chęcią zająłby się każdą z tych spraw, ale czy podoła im sam? RE: Grota za szczeliną - Vult - 31-01-2016 Wątpliwości zakradły się do umysłu Vult. Jak słusznie gepard zauważył, pozostało niewiele osób, którym ufała. Choć uwaga trafna, że może to przyczynić się do rozpadu całej rodziny starała się to odegnać z głowy. Nie podobało jej się to co wyczyniał żmij, zależało jej a bractwu stąd chciała wszystko naprawić...sama. - Wątpliwości...mój przyjacielu - Odparła jedynie na wyrzut ze strony Zephyra. Dalsza część rozmowy przebiegła już znacznie spokojniej. Vult nawet udało się lekko uśmiechnąć. - Nie martw się na zapas. Zajmij się bractwem na czas mojej nieobecności. - Przyszło jej do głowy to co już dawno chciała zrobić a nie miała ku temu możliwości. Teraz odkąd zawarła zakład z Sadismem mogła również awansować innych członków bractwa. Z pewnością wężowi to będzie nie w smak, jednakże niech żałuje tego, że przyszło mu samemu do głowy by pozwolić Vult działać na zasadach jakich działa on sam. - Zephyrze, za twoją lojalność, troskę, wykonywanie obowiązków, dobrą radę niejednokrotnie lepszej niż sami Ehisses. Chcę cię awansować na Stahili. - Pogładziła go skrzydłem po policzku a następnie barku. - Godnie nas reprezentuj dalej -Po czym skłoniła mu łbem i odeszła chcąc pozałatwiać swoje sprawy. RE: Grota za szczeliną - Zephyr - 31-01-2016 Nie skomentował odpowiedzi Vult, po prostu ją przyjął. Nie chciał wiedzieć nic ponadto. Cokolwiek ją trzymało w bractwie, był wdzięczny, że nie postanowiła ich opuścić. - Ehh... Jesteś pewna? - Patrzył na sępicę bez skrzydła i miał setki wyobrażeń o tym, jak ktoś zabija tak bezbronny cel. Ale z drugiej strony, skoro Ehisses nalegała, by został i pozwolił jej wyruszyć samotnie, może powinien ustąpić? Może sobie poradzi? Być może chciała odzyskać wiarę w swoje siły i ochroniarz by ją jedynie przygnębiał. - No cóż, jak sobie życzysz. - Powiedział niechętnie. Pewnie upierałby się dalej, ale ze względu na inne zajęcia, trzeba przyznać, że decyzja Vult ułatwiała mu sprawę. Mimo to, nie wybaczy sobie, jeśli przez to pierzasta ucierpi. Awans zupełnie go zaskoczył. Otworzył szeroko oczy, nie wiedząc, co powiedzieć. Niby był świadom tego, że wkrótce jego zasługi powinny zostać docenione. Zresztą nawet Sadism obiecał mu wyższą rangę za przysługę. Ale nie spodziewał się, że to Vult obdarzy go nowym tytułem. A najwyraźniej miała do tego pełne prawo. - To... Wielki zaszczyt, dziękuję. - Skłonił się nisko. Szybko jednak odkrył, że ta zmiana wcale tak bardzo go nie ekscytuje. Nie wyczuwał większej zmiany, jaką wywierał awans na jego przyszłość. W jego oczach hierarchia i tak zawsze była rozmyta. Jednak oprócz tej iluzji większej władzy wyższa ranga była oświadczeniem, że to, co robił jak dotąd dla bractwa, zostało docenione. I to przynosiło mu największą satysfakcję. - Postaram się nie zawieść. - Oznajmił. Gdy Vult odeszła, odczekał jeszcze kilka sekund, zbierając myśli i podsumowując w głowie przeprowadzoną rozmowę. Coś mu nakazywało pobiec za sępicą, ale inna część jego jestestwa nakazywała mu odpuścić. W końcu czekała na niego Shiya, która pewnie będzie chciała zasypać go całą masą pytań. I pozostawała kwestia młodej wegetarianki, która bardzo go intrygowała. Ostatecznie wolnym krokiem ruszył przed siebie. Rozejrzał się za szarą gepardzicą. A gdy tylko ją napotkał, zatrzymał się. - Wygląda na to, że misja uprowadzenia lwiątka jest nadal aktualna. Ale nie przejmuj się tym. Vult i ja postaramy się was wesprzeć podczas tego zadania. Choćby radami i wskazówkami. Jednak zanim nadejdzie ten moment, mamy sporo czasu. Jest coś, o co chciałabyś mnie jeszcze zapytać? - Powiedział ze względnym spokojem. Od środka targały go wątpliwości, czy dobrze zrobił pozwalając Ehisses wyruszyć samotnie. Jego łapy same sugestywnie odwracały się w stronę, w którą zmierzała sępica. RE: Grota za szczeliną - Shiya - 01-02-2016 Po tym, jak minęła ją Vult, gepardzica podniosła się do siadu, domyślając się, że zaraz potem z groty wyjdzie również Zephyr. Ujrzawszy go, uśmiechnęła się, choć dosyć słabo. Chwila samotności dobrze jej zrobiła, ale, z drugiej strony, nadal przejmowała się tym całym zadaniem. Nie przypadł jej do gustu żaden jego aspekt. Odchyliła uszy, zirytowana słowami zielonookiego. Myślała, że miał większy wpływ na sępicę, nawet mimo tego, co mówił wcześniej, że wcale nie jest taki ważny... Jest gepardem, polował, musiał być ważny! Może on zwyczajnie nie próbował optować za zmianą konceptu? - Nie sądziłam, że ci się podoba ten pomysł - odparła, ponownie przyjąwszy naburmuszoną minę. - Pomoc pomocą, ale nadal będę musiała współpracować z Cierń... Mam złe przeczucia. Zamachała ogonem. Przeczucia. Intuicja. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Zapewne nie, ale argumenty typu: "ona krzywo na mnie patrzyła" też raczej nie przekonałyby samca. RE: Grota za szczeliną - Zephyr - 02-02-2016 Zephyr nie miał jej za złe tego wyrzutu, a wręcz nie spodziewał się niczego innego. To zadanie wydawało się bardzo niemoralne, a jednocześnie trudne. Ale jeśli największym zmartwieniem Shiyi była współpraca z Cierń, to chyba nie jest tak źle. - No cóż, nie jest to misja, którą zleciłbym rekrutom, ale będzie miała istotne znaczenie dla bractwa. Taka przysługa zagwarantuje wam bardzo dobrą opinię. Myślę, że dacie radę to przełknąć. Macie jeszcze cały tydzień, by ocieplić wasze stosunki. - Odparł. Tak czy siak nie miał zamiaru puszczać ich tam samych. To było trudne zadanie. Dodatkowo, wolał być blisko jeśli zagrożenie ze strony długouchej okazałoby się realne. Tak jest, gepard miał zamiar monitorować misję z ukrycia i zainterweniować w razie potrzeby. Ale straciłoby to sens, gdyby zdradził plany szarej, mimo tego, że to mogłoby ją trochę uspokoić. - Zastanawiam się, czy Cierń już o tym wie... - Zakwestionował. Skoro Vult wróci dopiero za tydzień, czarna powinna być już wtajemniczona w szczegóły zadania. Niespecjalnie podobała mu się myśl, że to on będzie musiał wszystko wyjaśnić lwicy. Nie był to jego pomysł, a przeczuwał, że w tym przypadku wymagałoby to nielichej dyskusji. Potrząsnął łbem. - No dobra, zostawmy tę rozmowę na później. - Próbował sobie przypomnieć, na czym skończyli zanim przyszła Ehisses, ale kiepsko mu to wychodziło. Zamiast tego nasunęła mu się na myśl przysługa dla Sadisma. Chyba przyszedł czas, by się tym zająć, ale Zephyr nie mógł się przekonać, by zostawić Shiyę samą sobie. - Na co zazwyczaj polujesz? To jedyny temat rozmowy, jaki udało mu się wykombinować. Był zdecydowanie lepszy w udzielaniu odpowiedzi niż zadawaniu pytań. RE: Grota za szczeliną - Shiya - 03-02-2016 - Tak, o ile to przeżyjemy. Zwłaszcza ja - odrzekła, odchyliwszy uszy. Gdy szara znajdzie się sama z Cierń, to tamta nie da jej spokoju i nikt jej nie przekona, że będzie inaczej! W spojrzeniach, jakimi długoucha ją obdarowywała, nie było cienia życzliwości. A przecież złotooka nie miała szans z lwicą... - Tydzień... Obawiam się, że to za mało - dodała, a w jej głosie wyraźnie pobrzmiewały obawy. Kolejne pytanie nieco ją rozbawiło. Postawiła uszy. To dość... Prozaiczny temat. Skoro jednak samiec nie może powiedzieć jej niczego więcej o Bractwie, bo zdradzałby jakieś jego wielkie tajemnice, to cóż im pozostało? Mogłaby też podpytać go o nieco bardziej osobiste kwestie, ale ku temu może jeszcze nadarzy się okazja... - Na wszystko, co mi się napatoczy - stwierdziła. Proste pytanie, prosta odpowiedź. By jednak nie pozostawiać Zepha z tak nieprecyzyjną informacją mówiła dalej: - W lepsze dni na gazele i inne antylopy, a w gorsze jakieś jaszczurki, ryby... Raz udało mi się złapać strusia. Na to ostatnie zdanie aż się uśmiechnęła. To było dopiero polowanie! Nabiegała się za wsze czasy. Szkoda tylko, że ptaki muszą mieć tak dużo piór. - A ty? - spytała, umiarkowanie zainteresowana tą kwestią. RE: Grota za szczeliną - Zephyr - 04-02-2016 - Cierń jest niewiele większa od ciebie, a w dodatku pewnie wciąż będzie trochę osłabiona. A ty jesteś gepardzicą w pełni sił. Jestem pewien, że w razie zagrożenia z jej strony dasz sobie radę, ratując się choćby ucieczką. W tej misji będziecie zmuszone współpracować, więc zaufanie może być konieczne ale nigdy nie trać czujności. - Pouczył ją. Wcześniej powstrzymywał się od takich wykładów, ale nie podobała mu się niska samoocena gepardzicy. Miała w sobie upór i odwagę, ale wymiękała przy lwach. Zephyr domyślał się, że to przez wychowanie w stadzie grzywiastych. Pewnie jako maluch nauczyła się, że każdy rówieśnik jest potężniejszy i lepszy od niej. Była jak brzydkie kaczątko. Ale to przeszłość. Teraz jest już dojrzała, a zwinnością i prędkością zawstydza z pewnością każdego lwa. Chyba po prostu ktoś musi jej uświadomić, że jest łabędziem. Uśmiechnął się lekko i pokiwał głową, gdy Shiya opowiedziała o swoich polowaniach. - Podobnie jak ja kiedyś. Ale polując dla bractwa nie można sobie pozwolić na gorsze dni. - Odparł. - Struś to trudny łup dla samotnego geparda, gratuluję. Westchnął i rozejrzał się. Jednak w okolicy nie było żywej duszy. Nikogo, komu mógłby podrzucić Shiyę na jakiś czas. Uszy mu się nieco cofnęły, gdy przybrał dość pokorny wyraz pyska. Utkwił swoje zielone oczyska w bursztynach gepardzicy. - Wybacz mi, ale muszę zająć się sprawą, o którą poprosił mnie Sadism. Niestety nie mogę zabrać cię ze sobą. Nie wiem, ile mi to zajmie, ale raczej nie więcej niż kilka godzin. Przez ten czas będziesz musiała sobie znaleźć jakieś zajęcie. Możesz poszwędać się po ziemiach bractwa, być może spotkasz któregoś z naszych. Jeśli masz ochotę, możesz też zapolować, albo po prostu wypoczywać. Zresztą nie będę ci niczego narzucał. Dasz sobie radę, prawda? RE: Grota za szczeliną - Shiya - 06-02-2016 - Pewnie masz rację - odparła, wysłuchawszy jego opinii. - Może i jest silniejsza, ale ja na pewno jestem szybsza... Uśmiechnęła się na tę myśl. To całkiem przyjemna świadomość, że było się w czymś lepszym od kogoś obiektywnie potężniejszego. - Och, jak będę polować z tobą, to z pewnością będę miała same dobre dni... - mruknęła, nawet na niego nie patrząc. Spojrzała dopiero wtedy, gdy uświadomiła sobie, że powiedziała to na głos. Oj. Przekrzywiła łeb, nieco zmieszana. To mogło zabrzmieć dwuznacznie, a przecież wcale nie miało takim być... Raczej. Wtem on zaczął zachowywać się jakoś inaczej, jakby coś było nie tak. Już miała o to spytać, gdy zaczął mówić... No tak, należało się tego spodziewać. Jak to się mówi - sprawy ważne i ważniejsze...? - Tak, poradzę sobie - zapewniła go, a choć było jej nieco smutno, że odchodzi, to w jej głosie pobrzmiewała pewność. - To może się przejdę, zobaczę. Nie do końca wiedziała, czym się zajmie - była kobietą, co to by było za niedorzeczne wymaganie! - ale jednego była pewna: nie miała ochoty na sen. Była przyzwyczajona do ciągłej drogi, więc na ogół odpoczywała tylko tyle, ile było konieczne. Szkoda było jej czasu na bezsensowne siedzenie w grocie, skoro świat stał przed nią otworem. RE: Grota za szczeliną - Zephyr - 06-02-2016 Zephyr był zadowolony z wniosków wyciągniętych przez Shiyę. Posłał jej uśmiech pełen aprobaty. Za to jej cichy komentarz odnośnie polowań zupełnie zbił go z pantałyku. Odchylił lekko łeb i zaczął się zastanawiać nad znaczeniem tych słów, bo nie wiedział, jak powinien zareagować. Sądząc po dalszych gestach gepardzicy, to wyznanie nie było wypowiedziane z pełną premedytacją. Mimo wszystko nie zamierzał udawać, że nie załapał aluzji. Taka szansa mogła się prędko nie powtórzyć. - Cóż, postaram się, żeby tak było. - Uśmiechnął się znacząco, również pozostawiając pewną dwuznaczność. Jednak ten "flirciarski" nastrój szybko mu się popsuł, gdy przypomniał sobie o obowiązkach. Nowa ranga wymagała od niego odpowiedzialności, choć i przedtem mu jej nie brakowało. Zresztą, może taka chwila odosobnienia wyjdzie im na dobre. - Czuj się jak u siebie. - Skinął jej głową, gdy postanowiła pozwiedzać tereny bractwa. Każdy, kogo mogła tu spotkać, już ją widział, więc raczej nic jej nie groziło. - Do zobaczenia. - Rzekł, machnąwszy ogonem. Odwrócił się i odbiegł, znikając gdzieś pośród skał. /zt RE: Grota za szczeliną - Shiya - 10-02-2016 - Do później! - rzuciła za nim. Rozejrzała się po grocie. Znała już każdy jej zakamarek, dość miała czasu, by przyjrzeć się każdemu jej szczegółowi. Teraz pozostawało jej wyruszyć w nieznane, tylko byle nie za daleko. Bez chwili zwłoki opuściła jaskinię. Z/t |