Król Lew PBF
Jaskinia we wnętrzu góry - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Kilimandżaro (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=80)
+--- Wątek: Jaskinia we wnętrzu góry (/showthread.php?tid=1693)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 02-01-2015

Warknął cicho.
- Niekoniecznie silny, co szybki i sprytny. Nie bawił się w jedzenie na ziemi, tylko zasunął ją z kryjówki i gdy tylko mnie wyczuł, wciągnął na drzewo. Jak go dorwę, to jego łeb zawieszę na kikucie gałęzi, która się pode mną zerwała.
Wzdrygnął się machinalnie na samo wspomnienie niezbyt przyjemnego upadku z całkiem sporej wysokości. Kątem oka zauważył też rozciągniętą skórę. Z nieskrywaną ciekawością, spojrzał na nią, bacznie badając ślady pozostawionych pazurów. Wskazał na nią krótkim ruchem łba.
-Nieźle. Technikę jeszcze poprawimy, a siła przyjdzie z czasem. Tyle że ruchomy cel a niewinna, martwa skóra to duża różnica.
Wyszczerzył kły w krótkim uśmiechu, po czym zabrał się za czyszczenie zakrwawionych łap i pyska. Starał się też nie kłaść na prawym boku, na który poszło główne uderzenie. Prawdopodobnie to tylko wielki siniak, ale wolał póki co dmuchać na zimne.
-A ty co porabiałeś poza okładaniem byłego obiadu, smyku? Widziałeś, żeby ktoś się kręcił w pobliżu?


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 02-01-2015

- Może czas nauczyć się chodzić po drzewach? - Powiedział z lekkim przekąsem. Nie czekał na zaproszenie, zresztą dorosły nie jadł, więc Koho od razu sam rzucił się na jedzenie i wgryzł. Od jakiegoś czasu maniery przestały mieć dla niego większe znaczenie. Z drugiej strony wyobrażał sobie, że ta zdobycz to ofiara jego polowania i dlatego rzucał się na nią z takim impetem. Ostatnio robił to coraz częściej. Poza tym trochę nudził się w jaskini.
Zerknął na Tosę znad swojego jedzenia słysząc jego uwagę. Otarł pysk łapą.
- To wyzwanie, czy jak? - Powiedział podnosząc uszy. Nawet skorzystałby z okazji do zaatakowania Tosy, ale powstrzymał się widząc, że mogłoby to nie być zabawne na chwilę obecną. W każdym razie nie chciał psuć krwi sobie ani jemu jeszcze bardziej.
- Nic - powiedział przełykając kęsy. - Tutaj nawet myszy się nie kręcą. - Dodał a potem znów zatopił zęby w nodze antylopy.
Najadł się i zostawił resztę. Nie był jeszcze tak duży żeby pochłonąć tak duży kawał mięsa. Ale pozostało mu jeszcze trochę energii, żeby wskoczyć na półkę skalną Tosy.
- Przyniósłbyś mi coś żywego - mruknął.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 02-01-2015

Zmierzył młodzika nieprzychylnym spojrzeniem, nawet nie próbując komentować tego, co powiedział. Niemniej humor nieco mu się poprawił, gdy dostrzegł atak Koho na kawał przyniesionego mięsa. Nie do końca rozumiał, czemu fioletowooki tak rzucał się na jedzenie. Przecież nikt w tym miejscu mu jedzenia nie zabierze, nie jest też tak, że nie jadł od kilku godzin. Może to kwestia zabawy.
Zamruczał cicho rozbawiony.
- Być może, ale na razie się o tym nie przekonasz.
Raz, że ten był jeszcze na to za słaby i mógł się nadwyrężyć, to i Tosa niekoniecznie teraz miał ochotę na zabawę. Widmo lamparta wciągającego jego obiad na drzewo nadal podnosiło mu ciśnienie.
- Dziwne. Na południu wyczułem obcy zapach, powinien pojawić się za linią tamtych drzew.
Wskazał krótko łbem.
- Może po prostu wolał nie ryzykować starcia.
Odsunął się minimalnie, robiąc więcej miejsca dla młodego. Zamyślił się na moment.
- Pomyślę o tym. Może niekoniecznie jutro, ale niedługo...


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 03-01-2015

W odpowiedzi na spojrzenie pełne dezaprobaty Tosy, Koho przekręcił oczyma i fuknął pod nosem. Chyba nic takiego złego nie powiedział? Ot, podroczyć się chciał. Niemniej widać było, że dorosły zdecydowanie nie ma na to najmniejszej ochoty. Trochę szkoda.
- Pff, zanudzę się na śmierć - mruknął pod nosem. - Zobaczysz. Tułaczka mnie nie wykończyła, Ragnar mnie nie wykończył a zrobi to za nich brak zajęcia.
Pacnął łapką wielką łapę złotego lwa. Potem dostrzegł jego ogon, który najbardziej wskazywał na lekkie poddenerwowanie właściciela. Jak to kot. krążył chwilę wokół ogona a potem skoczył na niego przytrzymując łapami kitę na końcu.
- Tak? - Zerknął w stronę wyjścia z jaskini. - Nic nie słyszałem ani nie czułem. Może nie podszedł zbyt blisko. Nie wychodziłem na zewnątrz, więc pewnie przeoczyłem.
Tosa zapewne chciał, żeby Koho usiadł obok niego, albo co. Tak odczytał przynajmniej to odsunięcie się, ale młodemu nie w smak było wylegiwanie się. Wolał skupić się na polowaniu na ogon.
- Ugh... nie mógłbyś przynieść chociaż myszy? Surykatki? - Fuknął.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 03-01-2015

Westchnął zrezygnowany. W zasadzie musiał przyznać młodemu rację. Gdyby był na jego miejscu, zapewne zwariowałby i zaczął chodzić po ścianach. W zasadzie był nawet zaskoczony, że ten potrafił dostosować się do jego zakazów. Może to kwestia niezagojonych do końca ran, które trzymały go krótko? W każdym razie jego zirytowanie wobec narzekania Koho w końcu opadło.
- Chcę, żebyś jak najszybciej wyzdrowiał mały. Wiem, że się nudzisz... ale jeszcze trochę musisz wytrzymać.
Nie cofnął łapy, gdy poczuł na niej uderzenie, a czując że ten dorwał pędzelek, zdołał go wyswobodzić i zachęcał młodego do dalszego polowania.
Kąciki pyska uniosły się lekko.
-W każdym razie, trzeba będzie uważać w ciągu najbliższych dni.
Zaśmiał się cicho i łapą poczochrał grzywkę fioletowookiego.
-Niech ci będzie... jutro coś przyniosę. Może być?


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 04-01-2015

- Tak tak - wymamrotał niezadowolony. Serio, miał już dość siedzenia w kółko w tej jaskini. Chciał iść na polowanie razem z Tosą, nauczyć się wszystkiego co umie dorosły lew i w ogóle. A zamiast tego właśnie atakował kitę Tosy dla zabicia czasu i w sumie trochę dla treningu. Ogon lwa przynajmniej się poruszał, nie to co martwa skóra wyciągnięta na kamieniu. Choć i ona miała swoje plusy. W nią mógł przynajmniej walić pazurami ile mu się spodoba i tak mocno jak chciał. Mógł ją mocno gryźć i szarpać. W tej obecnej zabawie liczyło się coś innego niż siła, tu liczy się spryt i refleks. Jednak w praktyce to po prostu wyglądało tak, że młody rzucał się na kitę jak popadnie. Ona w bok, to on też, pędzel do góry to on też! Mógł chociaż trochę poskakać. W końcu dopadł złoty pędzel i przygryzł go jakby chciał zadusić. Może trochę zapomniał się na chwilę?
Zerknął na Tosę gdy ten do niego mówił.
- To może być ktoś niebezpieczny? - Spytał ściągając brwi. Już on temu komuś pokaże.
- Nie może być tylko MUSI być - poprawił starszego lwa z szerokim uśmiechem. - Obiecujesz?


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 04-01-2015

Jedno ze ślepi przymknęło się minimalnie, gdy młodzik zacisnął ostre ząbki najmocniej jak do tej pory. Nie przerywał mu jednak i nie wyrywał ogona. Chyba sobie na to zasłużył. W ramach odpowiedzi na pytanie, wzruszył delikatnie barkami.
-Nie mam pojęcia... zaciera ślady. Nie wiem czy świadomie czy nie, ale to robi. Nie wiem i to mnie martwi.
Na pocieszenie szturchnął delikatnie nosem młodego i szerzej się uśmiechnął.
-Dobrze, obiecuję. Ale nie mogę ci powiedzieć co to będzie, bo nie wiem co znajdę.
Przez dłuższą chwilę siedział z "tym" charakterystycznym, złośliwym uśmieszkiem, po czym dla draki zapytał:
- A wolisz żółwia, czy ptasie jajo?


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 05-01-2015

Nie mówił już nic więcej na temat tego sprytnego czegoś. Jednakże wiedział, że jeśli to coś spotka, to rozprawi się z nim należycie. Choć akurat większość by się zgodziła, że prawdopodobnie wpędziłby się tylko w kolejne kłopoty. Niestety, jego zadziorny charakter nie jest zbyt przydatny w tym wieku, wpędzał go tylko w problemy i niepotrzebny ból.
- No dobra - przeciągnął przekręcając lekko oczyma ale na koniec zwieńczając swoją wypowiedź słabym uśmiechem.
Kolejna wypowiedź jednak wytrąciła go z równowagi. Żółwia? Jajo? O nie! Tego było zdecydowanie za wiele i Koho nie puści takiej zniewagi płazem. Toteż stracił zainteresowanie ogonem a zamiast tego cofnął się parę kroków po czym wystrzelił prosto w grzywę Tost z zamiarem gryzienia. Ciężko jednak przebić się przez tę ilość futra. Fuj.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 05-01-2015

Tylko delikatnie napiął mięśnie karku, widząc szykującą się na niego wściekłą szarżę młodzika. Cel obrał sobie niezbyt prawidłowy z racji na posiadaną przez dorosłego samca grzywę. No cóż, przynajmniej dostanie małą nauczkę. Nie przeszkadzał mu się wyżywać, wręcz przeciwnie, delikatnie odsuwał go łapami. Trochę ruchu i mini walki mu nie zaszkodzi. Czasami sam delikatnie chwytał go za ogon, bądź przesuwał jego łapy, zmuszając go do kontrolowaniu swojej równowagi. Wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Co jakiś czas rozbawione parsknięcie opuszczało jego pysk. Nie z nieporadnych ataków młodzika, co to to nie. Po prostu ta zabawa poprawiła mu nastrój.
W końcu jednak każda zabawa ma koniec. Widząc rosnące zmęczenie fioletowookiego, zamknął go między swoimi przednimi łapami i jęzorem musnął kark na znak zgody.
- Dobra, już, koniec. Zobaczę... niedawno widziałem dik diki, może uda mi się schwytać jednego.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 05-01-2015

No, Tosa dostał zasłużoną nauczkę. Chociaż i Tobo ją dostał, tylko nałykał się przy tym poprzednim ataku włosów z grzywy samca. Zaczął nią pluć, ale nie przerywał ataku, ale w pewnym momencie czuł, że zaczyna się męczyć. Po prostu zaczął dyszeć ze zmęczenia a złoty lew i tak przerwał jego wysiłki. Młody został pochwycony i przeniesiony między przednie łapy Tosy. Czując na sobie jęzor trochę się skrzywił mimo, iż to było całkiem fajne. Mimo to Koho szybko poprawił zaczątki swojej złotej grzywy, a potem zerknął w górę, prosto w oczy dorosłego.
- Zgoda, ale tylko dlatego, że ci wybaczyłem - mruknął. Co? Miał się otwarcie przyznać, że się zmęczył? A to, że to było widać, to zupełnie inna kwestia. - Ale nie jestem już aż takim dzieckiem - dodał takim głosem, jakby chciał się przechwalać. Jednak z zadowoleniem przyjął informację o tym, co Tosa zamierza mu przynieść.
- Fajnie - ułożył się wygodnie. - Dik diki są smaczne.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 05-01-2015

Z trudem utrzymując powagę, skłonił przed Koho łeb, zupełnie jakby dziękował mu za okazaną łaskę. Niech ma trochę satysfakcji. Jak na tyle leżenia, nie spodziewał się takiej małej furii. No i poczucie wygranej może później przynieść pozytywne skutki w dalszym treningu. Przynajmniej takie mia wrażenie, od kiedy Koho zaczął się do niego normalnie odzywać i nieco mu zaufał. Teraz odczuwał, że wszelkie bariery jakie były postawione przeciwko niemu runęły. I bardzo dobrze. Musieli sobie ufać obaj, a takie zabawy im to ułatwiały. W odpowiedzi na mini przechwałkę, skinął łbem i uśmiechnął się lekko.
- Masz rację, już nie jesteś. Jeszcze trochę, to ty będziesz przynosić nam obiad, nie ja.
Przesunął minimalnie lewą łapę, pozwalając mu wygodniej się rozłożyć.
-No i stanowią większe wyzwanie... są dosyć szybkie, ale za to delikatne. Zanim się rzucisz, będziesz musiał dobrze przemyśleć trasę, którą będziesz ją ścigał. Teren też będzie na twoją korzyść, bo nie będzie go znał... no i nie będzie miał zbytnio gdzie się schronić. Ja będę pilnował wyjścia, więc ci nie ucieknie, gdybyś miał problem.
Nieco zmęczony, oparł łeb na ziemi. Jutro powinien wybrać się do Cherry...


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 06-01-2015

Bardzo dobrze, że Tosa wreszcie to zrozumiał. Inaczej musiałby mu to jakoś udowodnić, a to zapewne nie było tak łatwe jak Koho na tę chwilę się wydawało. Nie ważne, nie istotne teraz. Temu lwiątku po prostu znów urosło ego, po tym jak zostało prawie zmiażdżone miesiąc temu. Młody po prostu starał się o tym jak na razie nie myśleć. Przypominał sobie tylko wtedy, gdy atakował to mięso przyniesione przez Tosę, albo gdy uderzał łapkami o skórę rozciągniętą na kamieniu. Nie pokazywał tego po sobie, ani o tym nie mówił. Ale liczne i ciężkie blizny na jego ciele rosły razem z nim. Vasanti może i by go nie poznała przez ten poszarpany obraz lwiątka, ale jego oprawcy... prawie na pewno. Wiedział już na pewno, nie był więcej Lwioziemcem.
- Ale za to jest większy od surykatki - powiedział z lekkim zadowoleniem. - Na pewno dam sobie radę. Już się tak nie zamartwiaj o to.
Smagnął dwa razy ogonem, ale nie gniewał się w sumie. Nie miał o co. Ułożył się tylko wygodniej, zapewne zaraz przyśnie.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 08-01-2015

Zamruczał cicho.
- To też fakt. No i nie tak bezbronny. I skoro twierdzisz, że mam się nie zamartwiać... spróbuję.
Uśmiechnął się minimalnie, po czym delikatnie poruszył barkami, chcąc rozluźnić spięte mięśnie karku. W jego głowie kłębiły się myśli o tym jasnoszarym lewku, leżącym między jego przednimi łapami... i nie tylko. Przed ślepiami mignęła mu sylwetka płowej lwicy... młody powinien mieć trochę czasu odpoczynku dla siebie... a także mały sprawdzian tego, jak bardzo może mu zaufać.
- Słuchaj... po twoim polowaniu, pójdę na Lwią Ziemię. Byłem tam jakiś czas temu i miałem spotkać się ze znajomą, ale coś stanęło nam na drodze. Myślę, że powinienem się wytłumaczyć... kiedyś przychodziłem tam dosyć często.
Zawahał się, po czym widząc że ten niemal już zasypiał, przerwał swój monolog. Najwyżej dokończy jutro...
- Potem dokończę. A teraz, branoc.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Koho - 09-01-2015

Był bardzo zadowolony z tego, że Tosa postanowił przestać się zamartwiać, bo jego małe wielkie ego cierpiało za każdym razem jak ktoś mu mówił, że się o niego martwi. Może Tosę to obejmuje w szczególności, nigdy się nad tym nie zastanawiał.
Leżał wygodnie i ziewał, przychodził powoli czas na drzemkę, albo raczej coś dłuższego niż drzemka. Bo czuł się troszkę zmęczony, ale jednak nie tak bardzo, jak wtedy, gdy był zaraz po spotkaniu z szarym lwem. Podniósł jednak wzrok na swojego dorosłego towarzysza, gdy ten wspomniał o Lwiej Ziemi.
- Ale nikomu o mnie nie mów - powiedział. - A jeśli już, to to, że nie żyję - powiedział z pełną powagą. Był w stu procentach pewny tego, że nie chce wracać na Lwią Ziemię i zamierzał konsekwentnie się tego trzymać.
- Dobranoc - odpowiedział, a zaraz potem zwinął się prawie w idealny kłębek, już bez większego bólu i zasnął.


RE: Jaskinia we wnętrzu góry - Tosa - 17-02-2015

Zbudził się jeszcze przed wschodem słońca. Paszcza rozwarła się w potężnym ziewnięciu, a zaspane ślepia przez moment mrugały intensywnie, starając się pozbyć resztki sennych obrazów. Delikatnie, starając się nie obudzić lewka, wypuścił go ze swoich objęć, po czym zeskoczył z półki skalnej.
Czuł, że dzisiaj może być ciekawy dzień. Pierwsze co miał zrobić, to złapać coś i przynieść żywego. Powinno mu się udać, o ile wytropi tamte mini antylopy...

Wrócił kilka godzin później, gdy słońce już śmiało błyskało na niebie, ptaki darły się ile sił w małych piersiach, a stada ruszyły do wodopoju. W mocarnych szczękach miotał się młody warchlak guźca. Nie tego spodziewał się znaleźć Tosa na łączce. Ale skoro żarcie samo do niego przyszło, to czemu miał wybrzydzać? Po pewnym czasie targania prosięcia, stwierdził, że może to nie był najlepszy pomysł. Dwukrotnie musiał znacznie przyśpieszać, by umknąć przed żądnymi zemsty pobratymcami malucha. No i jeszcze te dźwięki, które ten z siebie wydawał...
Nie zdziwiłby się, gdyby Koho czekał na niego u wrót jaskini. Tego malca słychać było na kilometr.