Król Lew PBF
Wodopój - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wodopój (/showthread.php?tid=1695)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49


RE: Wodopój - Alayike - 31-01-2013

Alay wbiegła na sawannę, po czym rozglądała się dokładnie. Wiedziała doskonale, że teraz czas był najważniejszy, im szybciej znajdzie Hatimę, tym większe były szanse, że młode przeżyje. Oczywiście o ile ta lwica mogła pomóc. Gdy w końcu dostrzegła jakąś lwicę z lwiątkami szybko podbiegła do nich. Gdy była już nieopodal nieco zwolniła, przecież nie chciała na nich wpaść. Powoli już więc podeszła do lwicy.
-Hatima, tak?- spytała samicę. Była tak zdyszana, że jedynie to potrafiła wydukać. Musiała chwilę odsapnąć, by móc wytłumaczyć w pełni o co chodziło. Miała tylko nadzieję, że ta będzie w stanie pomóc. Po chwili Alayike przeniosła wzrok na jej lwiątka. Nie wyglądały na takie, które by piły jeszcze jej mleko, przynajmniej dla niej. Zaczęła się więc nieco obawiać, jednakże nadzieja nadal w niej tkwiła. Przeniosła wzrok z powrotem na lwicę, oczekując odpowiedzi, choć była już praktycznie pewna, że to była właśnie ona.


RE: Wodopój - Mistrz Gry - 01-02-2013

Gdy Hatima się rozejrzała, zobaczyła połyskujący w wodzie opal.
+1 opal



RE: Wodopój - Hatima - 02-02-2013

W pewnym momencie usłyszała w okolicy jakieś szelesty. Czyżby ktoś szedł w ich stronę? Tak to brzmiało. Akurat te dźwięki Hatima potrafi poznać. Były one jednak charakterystyczny. Takie słabe, że albo należały do bardzo leciutkiej istotki, albo do kogoś młodego. W pewnym momencie ujrzała jakąś młodą lwicę biegnącą w ich stronę. Nie rozpoznawała jej na początku. Dopiero gdy podeszła bliżej i wypowiedziała jej imię pomarańczowa zaczęła mieć dziwne wrażenie, że ją zna. Niektórych osób w sumie dawno nie widziała. Wkrótce potem, gdy przyjrzała się jej dokładniej rozpoznała w samiczce córkę Hewy. Nie poznała jej z dwóch powodów - dawno jej nie widziała, no i przez ten czas strasznie wyrosła. Czasami aż zaskakuje ją to jak dzieci potrafią szybko rosnąć. Nie spostrzeżesz się, a już będą takie wielkie.
-Tak, zgadza się.- odpowiedziała tylko tyle. Nie zapytała się o to czemu jej szukała, gdyż w myślach brązowookiej kłębiły się teraz myśli na temat imienia przybyłej lwicy. Ma je na końcu języka... Ale... Alay... Alayike! Tak, dokładnie!
-Strasznie wyrosłaś Alaiyke. Nie poznałam cię. Szukałaś mnie?- dodała po chwili zaciekawiona powodami jej poszukiwań. Znaczy tak sądziła, ze jej szukała. Przynajmniej tyle wnioskowała z faktu, że zapytała się czy ona ma na imię Hatima. Raczej od tak się nie spotyka kogoś przypadkowego i pierwsze co to pyta się czy tak się ma na imię. Może i są takie przypadki, ale w opinii pomarańczowej bardzo rzadkie.


RE: Wodopój - Sharma - 02-02-2013

Dziwna była i ta obca lwiczka, i ten obcy pan. Nie dość, że się nie pożegnali, to jeszcze tata Ailii był niemiły... Jak tak w ogóle można? Miała już dość tkwienia nad tym nudnym Wodopojem. Btw, ciekawe, co u Hofu. O, a może uda jej się znaleźć parkę karakali, którą spotkała na tej wyjątkowo kwiecistej łączce?
- Idę znaleźć Hofu! - rzuciła to tygrysicy, po czym, nie słuchając ewentualnych protestów, pomknęła przed siebie. - Zaraz będę, nie martw się, ciociu!
Po czym zniknęła.

zt

//Tak dla informacji - postarzyłam nieco Sharmę. Początkowo dzieliły ją cztery miesiące od Aigeana, a skoro jego siostra z miotu nagle ma 14, to i on też, no nie? xP Tyle, że ja tak dramatycznej zmiany nie robię, nie bójta się.


RE: Wodopój - Mistrz Gry - 02-02-2013

Być może Alayike tego nie zauważyła, ale zatrzymała się tuż przed kupką błyszczących kamyczków! Zdyszana lwiczka dopiero po uspokojeniu oddechu zauważyła ten fakt, lecz ozdóbki od razu przykuły jej wzrok. Tak pięknie błyszczały... Alayike bardzo się one spodobały i postanowiła je sobie zawłaszczyć.
+ 15 opali



RE: Wodopój - Alayike - 03-02-2013

Alay po chwili odpoczynku zauważyła błyszczące kamyczki. Były... cudowne! Widziała je już u kogoś i bardzo jej się podobały. Zapragnęła je zbierać, więc nie dziwne było jej uradowanie. Od razu zgarnęła kamyczki, których było dość sporo, po czym zerknęła na Hatimę. Kiwnęła potakująco głową, po czym westchnęła.
-Trochę czasu minęło...- rzekła do niej w odpowiedzi na fakt, iż ta jej nie poznała. W sumie i sama Alay nie za bardzo pamiętała Hatimy, w końcu widziała ją może z raz, i to jak była mała. Normalne jest więc że obie lwice średnio siebie pamiętały. Ale to teraz nie było najważniejsze.
-Musisz pójść ze mną, o ile możesz nam pomóc. Mama znalazła małe lwiątko, które potrzebuje mleka.- mruknęła nieco przejęta. Miała nadzieję nie tylko o to, żeby Hatima miała jeszcze mleko, ale i żeby nie było jeszcze za późno. Bądź co bądź, maluch był w opłakanym stanie gdy lwica opuszczała grotę medyka. Nikt nie wiedział, ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać.


RE: Wodopój - Mistrz Gry - 03-02-2013

Jak widać tutaj opale rosły jak grzyby po deszczu! Bo oto również Hasira znalazła łut szczęście, a może raczej opale. Jeden taki właśnie kamyczek leżał sobie w rozgarniętej ziemi, a gdy tygrysica jeszcze trochę odgarnęła glebę, znalazła ich więcej. Prawdziwy skarb? Czy może tylko nie przydatna do niczego błyskotka? Na to pytanie odpowie sobie tylko Hasira.
+ 10 opali



RE: Wodopój - Eliana - 03-02-2013

Aha! A więc tak to jest być całkowicie olanym.
Uh, Eli, chyba nie spodobało Ci się to uczucie, prawda? Może powinnaś bardziej zwracać uwagę na innych, by nie czuli się podobnie?
Nie, po co.
Eliana jedynie prychneła, za odchodzącą Sharmą i pomaszerowała do Hatimy, u której to boku zaraz przysiadła. Uniosła pysk, by spojrzeć na rodzicielkę.
- Powiedziałam jej coś... Złego?- mruknęła, marszcząc nos.
Nim jeszcze doczekała się odpowiedzi, nad wodopojem zjawiła się Alayike.
Zwróciła na nią wzrok i wysłuchała jej wywodu, oraz odpowiedzi matki, by ponownie prychnąć.
No proszę, dlaczego każdy chce czegoś od jej matki? Ona ma WŁASNE dzieci, po co ma się opiekować jakimiś przybłędami? O ile Ayumi jest zdolna zaakceptować, to jakiś nowych przybłęd już za nic nie uzna za członków rodziny. A jak jeszcze pomyśli, że to coś, ma korzystać z dobrodziejstw Hatimy, przeznaczonych przez naturę dla niej i siostry to aż jej się włos jeżył na karku.
Eliana szturchnęła pomarańczową w łapę, przy której siedziała i spojrzała na nią ponownie, a jej wzrok mówił jakby sam za siebie "nie"!


RE: Wodopój - Hatima - 07-02-2013

Po jakimś czasie dopiero teraz dostrzegła tuż pod sobą jakiś błyszczący kamyczek. Poznawała go. Już kiedyś kilka takich znalazła na jednej wyprawie. Konkretnie tej sprzed kilku lat w wyniku której na nowo powstało stado Lwiej Ziemi. Pamięta to tak jakby to było wczoraj. Przyjrzała się przez chwilę kamyczkowi, a potem przeturlała go bliżej swojej łapy, żeby nie zapomnieć wziąć. Może się kiedyś przydać. No a tymczasem słuchała dalej Alaiyke chcąc się dowiedzieć czemu tak gorączkowo jej słuchała. Kiedy usłyszała jej prośbę lwica z zaskoczenia otwarła szerzej oczy. Czasem dziwiło ją skąd tyle tych lwiątek ostatnimi czasy się bierze. No i Alaike chodziło o to, by Hatima nakarmiła tego malca, którego znalazła Hewa, o ile dobrze lwica zrozumiała. Nie miała się nim zająć, tylko nakarmić. No cóż z tym niestety może być problem i brązowookiej było to trudno oznajmić przybyłej samiczce. Otóż ona od jakiegoś czasu już nie karmi Asali i Eliany mlekiem. Od niedawna w sumie. Bądź co bądź są już na tyle duże, że nie potrzebują tego typu pokarmu. Dlatego Hatima wątpiła, aby była w stanie pomóc. Niestety. Z chęcią zrobiłaby to w końcu tu chodziło być może o czyjeś życie. Jednak... jednak nie jest w stanie zrobić czegoś czego nie może w tej chwili już uczynić. Jeszcze zanim cokolwiek odpowiedziała poczuła czyjeś szturchnięcie na swojej łapie. Spojrzała się w dół i zobaczyła, że to Eliana. Widziała te jej charakterystyczne spojrzenie. Cóż, nie musiała matki do niczego namawiać. Nawet jeśliby chciała to nie była w stanie pomóc w taki sposób jaki od niej oczekiwano.
-Czyli o to chodzi. Nie wiem czy jestem w stanie jeszcze pomóc. Od jakiegoś czasu nie karmię już Asali i Eliany, więc...- tu spojrzała się na Alaiyke z wyrazem twarzy wyrażającym przykrość. No cóż było jej szkoda, że nie jest w stanie pomóc mimo, że ktoś ją o to prosi. Tym bardziej, ze chodziło tu, jak wspomniała wcześniej, o życie dziecka. No ale Asali i Eliana mają już trzy miesiące. Hatima pamięta, że mniej więcej w tym samym okresie jej własna matka przestała ją karmić.
-Przykro mi, że nie mogę pomóc. Naprawdę.- dodała jeszcze po chwili w stronę swojej rozmówczyni. Miała nadzieję, że ona czy też Hewa nie będą jej miały tego za złe. Naprawdę gdyby mogła to by pomogła, ale niestety nie może mimo chęci.


RE: Wodopój - Moran - 07-02-2013

I znów to miejsce nawiedziły łapy Świteziana, lecz tym razem nie ich przywódcy, a ich syna. W pysku dzierżył lwiaka z zaczątkiem czerwonej grzywy na głowie. Idąc tak po Lwiej Ziemi, zastanawiał się, czy jakimś przypadkiem nie wiążą go z nim jakieś więzy krwi. Trudno jest spotkać lwa o jasnej sierści i morskich oczach, a ta dwójka dzieliła ze sobą te cechy. Doświadczony "rodzinnie" Moran naprawdę by się nie zdziwił, gdyby jego ojczulek lub matka zmajstrowali Shyeiro.
Zauważył na horyzoncie lwy. To dobry znak. Ruszył w ich stronę i zatrzymał się przed rdzawosierstną samicą, która doglądała swych młodych. Delikatnie ułożył nieproszonego gościa Szkarłatnych na ziemię przed sobą. Łapą przycisnął jego ogon. Zanim puści go wolno, miał sprawę do załatwienia.
- Witam - odparł niezmiernie chłodno - Mogłabyś mi powiedzieć, gdzie znajdę matkę tego młodego lub kogoś, kto jest za niego odpowiedzialny?


RE: Wodopój - Shyeiro - 08-02-2013

Moran miał niemałe kłopoty z trzymaniem czerwonogrzywego w pysku. Nie obyło się bez szarpaniny, bo przecież sam iść może. Zna drogę do domu, a na dodatek przez tego lwa, Bagera musiała zostać tam u nich w skale.
Pff, i tak się po nią wróci, rzecz jasna.
Gdy przekroczyli granicę Lwiej Ziemi ten przestał uznając, że darmowa podwózka tylko ulży jego łapą, więc i to zaczął traktować jako nagrodę. Iście władcze warunki!
- Dobra, fajnie, puść mnie już, dosyć noszenia.- parsknął, gdy byli już niedaleko wodopoju.
Nie oczekiwał odpowiedzi, a jednak co jakiś czas zadzierał łeb za siebie, spoglądając na kudłacza, tacy to chyba życia nie mają..
Zresztą..
W końcu został wypuszczony i choć upadł na zadek, podniósł się na cztery łapy, by pomaszerować do właśnie zauważonej Hatimy, jednak kolejny krok napiął jego przytrzymany ogon i znów musiał usiąść.
Prychnął głośno i spojrzał na pomarańczową, z którą witał się Moran, przekręcił jedynie oczyma i zdenerwowany położył uszy po sobie.
Nagle wyprostował się, a sierść na karku zjeżyła się. Teraz zwężone źrenice obserwowały kępkę trawy przed łapami Hati, aż w końcu i sam morskooki nie mógł wytrzymać i po prostu wyrwał się z pod łapy Morana, stając mu na przeciw.
- Skoro to jest jedyna rzecz, która nadal Cię tu trzyma, to wyobraź sobie, że moja matka nie żyje! A tej prawdziwej nie znałem!- tyle gniewu w takim młodym ciele. Jednak Moran według niego miał za mało taktu, co też postanowił pokazać całym sobą.
Już, skończyłeś? Taki miał być rezultat?
To wynoś się z terenów Lwiej Ziemi i więcej sie tu nie pokazuj.


RE: Wodopój - Hatima - 08-02-2013

Chyba ten dzień był jakiś szczególny, gdyż ten konkretny wodopój przyciągał coraz to większą uwagę. Hatimę zaczęło wręcz zastanawiać co może być powodem takiego obrotu zdarzeń. Przyczyną było to, że w pewnym momencie w okolicy pojawił się kolejny obcy samiec, lecz tym razem w pysku niósł... Shyeiro? Zaraz przecież to on! Co on robi w pysku tego lwa? Czyżby wpadł w jakieś kłopoty? Może po prostu ten lew był po prostu na tyle uprzejmy, by odnieść go na znajome mu tereny. W sumie nie było możliwości, aby lwica teraz to zgadła.
-Witaj.- zamiast rozmyślać dalej Hatima po prostu przywitała się z nieznajomym. W istocie nie poznawała go, a przynajmniej nic nie kojarzyła, żeby kiedyś miała przyjemność go spotkać. Możliwe, że tak było, lecz tyle się ostatnio działo. Przede wszystkim cała jej uwaga przez ostatnie trzy miesiące była skupiona na córkach. Zapewnieniu im bezpieczeństwa i w ogóle. Nim odpowiedziała na pytanie lwa o morskich oczach Shyeiro pod wpływem wściekłości sam mu zdążył wyznać to co w zasadzie ona chciała powiedzieć. Rozumiała jego reakcję. Prawdopodobnie było to spowodowane właśnie śmiercią Naomi... a może nie? W zasadzie jeszcze z nim o tym nie rozmawiała. W każdym razie był on przybranym synem jej siostry, więc z pewnością musiało się to na nim jakoś odbić.
-W zasadzie to co powiedział to prawda, ale możesz go zostawić tu. Dziękuję tak przy okazji.- bądź co bądź Hatima wiedziała kiedy być wdzięczną. Może nieznajomy nie oczekiwał tego od niej. Tak czy siak samica podziękowała mu w każdym razie za fatygę.


RE: Wodopój - Moran - 08-02-2013

Niewyparzony pysk Shyeiro spotkał się bardzo blisko z łapą Morana. Młodzik odleciał nieco na bok. Cios nie był jednak na tyle mocny, by uszkodzić lwiaka lub zostawić jakiekolwiek trwałe ślady.
- Stul pysk - syknął wściekle. - Mam w dupie twoją matkę, twoją historię i ciebie. Nie tylko ty masz za sobą ciężką przeszłość. Żyj z tym, a nie bądź rozpieszczonym wrzodem na dupie. Złe rzeczy się zdarzają każdemu.
Obdarzył morskookiego wściekłym spojrzeniem, po czym przeniósł je na Hatimę.
- Nieważne, czy wasze młode mają pełne rodziny czy są sierotami - odparł już trochę łagodniej, ale jego głos nadal nie był spokojny - nauczcie je w końcu, że mają się trzymać swoich ziem. Jeszcze jedno wasze młode znajdzie się na Szkarłatnym Świcie i przestaniemy wam je odsyłać. Nie żartuję. I żegnam.
Pomimo rzuconej groźby, posłał Hatimie skinięcie łbem w ramach szacunku. Shyeiro wyminął i odszedł.

zt


RE: Wodopój - Shyeiro - 08-02-2013

Był...zły? Wśćiekły. Zły to haha, "złe" słowo.
Przeturlał się, gdy dostał od beżowego w pysk po czym zerwawszy się na równe nogi warknął gardłowo i skulił uszy.
A co ciekawe, miał taki sam stosunek do beżowego, jak do całej tej Świtowskiej zgrai. Teraz jedyne o czym myślał, to by potraktować Morana, jak on potraktował i jego. Może nie teraz, ale.. Zapamięta.
Warknął raz jeszcze, po czym uciekł, zostawiając ich za sobą... Że też nikt nie stanął w jego obronie..

zt


RE: Wodopój - Asali - 09-02-2013

Brązowa była przerażona całą tą sytuacją, która miała miejsce tutaj nad wodopojem. Wtuliła się jeszcze mocniej w łapę matki. Nie chciała zostać potraktowana tak jak ten młodzik przez tego czarnogrzywego samca. Nie bardzo jej się to uśmiechało. Dlatego drżała jak osika do chwili kiedy tamten stąd nie odszedł.
-Mamo, chodźmy stąd. Tutaj jest strasznie. Najpierw ten pan co chciał nas zjeść, a teraz on. Wskazała łapką na odchodzącego Szkarłatnego. Asali chciała sobie jeszcze pożyć na tym padole, a nie bardzo widziało jej się przyjmować tutaj kolejnego nikczemnego lwa, który w taki sposób traktuje lwiątka.