Król Lew PBF
Wodopój - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wodopój (/showthread.php?tid=1695)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49


RE: Wodopój - Vasanti Vei - 29-10-2016

- Deme, Falarisie. Jeśli to nic pilnego, to poczekaj, aż dokończę rozmowy z pozostałymi - przywitała się z samcem i od razu usadowiła go "na końcu kolejki".
Niełatwo być królową dużego stada, zwłaszcza gdy mało kto pomaga w wypełniania obowiązków... Po śmierci partnera lwica obiecała sobie, że będzie więcej czasu spędzać z dziećmi, ale w praktyce wyglądało to tak, że skupiała się głównie na swoim następcy, Setkarze, a pozostałym nie poświęcała tak wiele uwagi. Może jeszcze z Sigrun udawało jej się przebywać nieco częściej, bo ta najbardziej przypominała jej Ragnara i Vei podświadomie pragnęła ciągle ją widzieć, ale z kolei Soren i Skadim mogli się już poczuć nieco zaniedbani.
Vari istotnie miała szczęście. Ruda nawet nie miała już ochoty na "karanie" jej; nagle spadło na nią tak wiele innych spraw, że brązowej najwyraźniej się upiecze.
Wysłuchawszy z uwagą słów Hakiego, odpowiedziała mu:
- Nie znam żadnej z wymienionych przez ciebie osób ani nie widziałam nikogo obcego w okolicach Lwiej Skały. Powiedz mi: czy twoje dawne stado to tylko rodzina, którą wymieniłeś, czy ktoś jeszcze? I czym się zajmowałeś za czasów życia w stadzie?
Przywódczyni nie zamierzała włączać w szeregi Lwioziemców leniów i darmozjadów, lecz jeśli lew jest skłonny pracować na rzecz grupy w zadowalający sposób, bo głupotą byłoby odrzucanie jego kandydatury. Wydaje się, że dobrze mu z oczu patrzyło, acz oranżowooka wciąż pozostawała nieufna.
Tak jak wcześniej słuchała drugiego samca, tak teraz usiłowała zapisać w pamięci opowieść Tirune, jednak nie było to wcale takie proste. Odnosiła wrażenie, że całą tę historyjkę wyssał z palca. Na zachodzie mieszkali tylko, nota bene, Zachodni, a za nimi była przecież jedynie Wielka Woda. Nie zamierzała jednak zwracać na to uwagi, bo, po prawdzie, bardzo jej było wszystko jedno, co też za kity czarnogrzywy próbuje jej tu wcisnąć. Ważne, by to był ostatni raz.
- I rozumiem, że chcesz wrócić do patrolowania ziem? - dopytała jeszcze.
Na końcu zwróciła wzrok na malca. Poczekała, aż skończy robić to, co robił, po czym zwróciła się do niego:
- Azim, skąd Haki i Tirune cię przynieśli?


RE: Wodopój - Vari - 29-10-2016

No cóż nie miała za bardzo co robić poza słuchaniem gadaniny królowej z samcami. Co jakiś czas kręciła ogonem i uśmiechała się do zgromadzonych kotów.
Gdy jednak usłyszała, że Tirune kazał Azimowi przeprosić ją nieco się zmieszała. Ukryła uśmiech i skrzywiła się z tego powodu. Nie uważała, że malec zrobił coś źle, w końcu bardziej można powiedzieć iż sama zawdzięczała sobie to co dostała od brzdąca. Niestety... No, a gdy ten podkulony ze spuszczonym łebkiem podszedł do jej łap wyciągnęła swoją i postarała się dodać mu chociaż minimalną ilość otuchy.
- Nie przepraszaj, ja źle postąpiłam i niewłaściwie się zachowałam. Należało mi się w zupełności... -powiedziała otulając go kończynami i przyciskając do piersi. Wzruszyła się. Zaraz potem malec uciekł z jej uścisku i wrócił na miejsce. Zrobiło jej się lżej na serduchu, miała nadzieję, że nadal nie będzie próbował jej na siłę przeprosić, skoro uważa się winną nikt nie powinien tego zmieniać, sama uniesie swój krzyż, który stworzyła.
Następnie nadal z cierpliwością obserwowała i słuchała dyskusji lwów, jakoś nie dziwiło jej to, że królowa zadała te swoje kilka pytań. Na jej miejscu zrobiłaby zapewne podobnie, albo nawet i tak samo. Tego była pewna na sto procent.
Znudzona siedzeniem w miejscu wzięła głęboki oddech i zbliżyła się spokojnym, kuszącym krokiem do Hakiego. Zatrzymała się u jego boku i wlepiła swoje oczy w jego pysk. Chciała go wesprzeć i towarzyszyć mu w tak ważnym momencie w życiu jakim jest dołączenie do stada. Po chwili spojrzała na królową, będąc ciekawa tego co na jej pytanie odpowie lwiątko.


RE: Wodopój - Tirune - 29-10-2016

Tirune kiwnął głową na słowa królową.
-Tak jest, więcej taka nieobecność się nie zdarzy. Jestem gotów znów stanąć na straży granic
Powiedział poważnym tonem. Łeb miał dumnie uniesiony, ale jednocześnie ciągle w jego pozie był widoczny duży szacunek do królowej. Jego ogon był owinięty wokół ciała samca. Trzeba było przyznać że nowe blizny sprawiają że jego wygląd jest nieco bardziej dostojny.
-Oczywiście jeśli tylko zechcesz ponownie nadać mi taką funkcję, królowo.
Powiedział lekko skłaniając pyskiem w stronę Vasanti Vei. Dla Tirune stanowczo odpowiadała funkcja Strażnika - wojownika , albowiem najlepiej się do tego nadawał. Do słabych nie należał, a i węch miał dość dobry, aby wykryć obce wonie na terenie lwiej ziemi. Poza tym, gdyby nie jego poprzednio pełniona funkcja, nie znalazłby niegdyś zaginionego wuja, którego spotkał w stadzie. Zaś w słowach Tirune nie było kłamstw. Jego koczownicze stado nie miało konkretnych terenów, ale najczęściej można było ich spotkać na zachodzie i północy. Lew z powagą czekał na to co postanowi królowa. Jego błękitne oczy śledziły ruchy królowej, zaś końcówka ogona lekko ruszała się z boku na bok.


RE: Wodopój - Falaris - 29-10-2016

- Oczywiście królowo, poczekam. - odpowiedział samiec, po czym kiwnął lekko głową. Później jedynie słuchał wymiany zdań między królową i innymi lwami, które się tu zgromadziły. Był pewien, że spotkał już kiedyś Tirune, ale reszty wcale nie kojarzył. Miał nadzieję, że kiedy każdy zdąży już porozmawiać z królową to znajdą chwilę na zamienienie kilku słów ze sobą.
Falaris jednak ożywił się nieco, kiedy Vasanti Vei wspomniała o patrolowaniu ziem. W końcu właśnie o to chciał ją prosić. Miał więc nadzieję, że skoro sama zaproponowała tę funkcję dla Tirune to on również ma szansę na zostanie strażnikiem.


RE: Wodopój - Haki - 29-10-2016

Haki,mimo że wciąż stał wyprostowany przed królową,to ukradkiem obserwował poczynania Azima.Widział,że małemu jest wstyd.Najwyraźniej lekcja Tirune’a poskutkowała.Kiedy zobaczył jak brązowa obejmuje malucha,miał wrażenie,że zaraz się rozpłacze.Po chwili Azim uwolnił się z uścisku i był tuż przy nim.
-Świetna robota mały-pochwalił go szeroko się uśmiechając-zachowałeś się jak prawdziwy lew.
Nim zielonooki zdążył ponownie skupić wzrok na królowej,dojrzał zbliżającą się Vari.Sposób w jaki się poruszała wywołał u lwa przyjemny dreszcz.Wywinął radośnie ogonem,który po chwil znów znajdował się na ziemi.Uśmiechnął się do brązowej  i spojrzał w pomarańczowe oczy Vei.
-Rodzina-odparł krótko.Słowo „tylko” dziwnie mu teraz zawadzało.
-Ojciec,matka brat,trzy siostry oraz ja.Nie wspomniałem o nich wcześniej gdyż…-urwał i spuścił wzrok.Nie lubił się zwierzać a w szczególności obcym,lecz kto wie może niedługo będę jedną rodziną?
-Bezsensu jest szukanie kogoś,kogo śmierć widziało się na własne oczy-dokończył zniżonym głosem.Migawki z tego dnia co noc prześladowały Hakiego.W prawdzie nie budził się już z krzykiem gotowy do walki,lecz ciągle bolało.
Podniósł wzrok.Obecność Vari i Azima dodawała mu sił.Gdyby nie maluch,to lew nie był pewien,czy znalazłby w sobie dość determinacji by dotrzeć na Lwią Ziemię.Co do lwicy,cóż  mimo początkowych spięć Haki zapalał do niej sympatią i cieszył się,że ta odwzajemniała to.
No to teraz się pośmiejecie-pomyślał.
-Jeśli chodzi o moje zadania,no cóż,w naszej okolicy żyło jeszcze kilka innych pomniejszych stad,a mój ojciec,pomimo że jest dobrym lwem,to bardzo kiepsko dobiera słowa,tak więc na moje barki spadła rola stadnego dyplomaty.Myślałem również o wykształceniu się w profesji medyka,lecz niestety w okolicy gdzie mieszkałem brakowało odpowiedniej osoby.-
Nie znaczy to ,że nie było tam znachorów.Okolice gdzie wychował się Haki zamieszkiwał pewien  medyk,którego jego ojciec nazywał „Herr doktor”. Niestety miał on za sobą bardzo nieciekawą przeszłość więc Tib stwierdził,że jeden szaleniec w okolicy w zupełności wystarczy.
-Wasza wysokość, jestem gotowy dostosować się do każdego powierzonego mi zadania,ale…-zawahał się na moment-walka nigdy nie była moją domeną.Tak się składa,że po drodze napotkałem pewnego znachora.Sprawiał on wrażenie dobrze znającego się na swoim fachu osobnika.Jeżeli przyjmiesz mnie do swojego stada,jestem gotowy udać się do niego i poprosić o udzielenie mi stosownych nauk,bym swoją wiedzą mógł służyć stadu lwiej ziemi-końcówka mogła zabrzmieć trochę zbyt podniośle ale właśnie w taki sposób Haki postrzegał pracę znachora.Pomoc innym,a to akurat lubił robić.
-Chyba,że Lwia Ziemia również posiada znamienitych medyków,wtedy chętnie podejmę nauki od nich-napomknął się szybko.W końcu fakt że żadnego jeszcze nie spotkał nie świadczy,że wśród lwioziemców nie było kogoś takiego.
Teraz pozostało mu tylko czekać.


RE: Wodopój - Azim - 30-10-2016

Poczuł się nieco dziwnie, ale też przyjemnie kiedy Vari go przytuliła i sama przyznała się do błędu. Tylko że Azim nie był teraz pewien kto miał racje, Vari czy Tirune? Czy aby na pewno nie musiał jej przepraszać? Przecież czuł się winny i to po jego słowach Vari była smutna.
Wracając do Hakiego i słysząc jego pochwałę nieco minął mu ten cały wstyd i uśmiechnął się nawet zadowolony że to co zrobił to nie powód do wstydu tylko do dumy. Kiedy Vari podeszła do Hakiego, przy którym siedział, uśmiechnął się lekko do niej, na znak że wszystko jest w porządku. Odzyskał humor i znów miał ochotę poznać królową, a przede wszystkim dowiedzieć się jak to jest móc wszystkimi rządzić. I w końcu dowiedzieć się gdzie się podziewa Simba. Może Vasanti Vei wiedziała? A jak nie, znów może popytać Vari. Jak na razie mały nie miał jak się wtrącić, bo Vei była zajęta rozmową z innymi. Czekał więc, słuchając na to co mówią dorośli i obserwując każdego po trochu. Kiedy Haki zaczął wyjaśniać swoją rolę w byłym stadzie samczyk przechylał łebek na boki nie do końca wszystko rozumiejąc, pojawiły się nowe słowa których jeszcze nie znał. Na końcu usłyszał pytanie tym razem skierowane do niego, które zadała sama królowa. Mały ucieszył się że znów się nim zainteresowała.
- Haki z dżungli, a wcześniej byliśmy w takim fajnym miejscu z duży pniem - mały próbował pokazać łapkami unosząc je wysoko, wielkość pnia, no, ale był za mały by to zrobić i prawie się przy tym wywrócił na grzbiet, ogon na szczęście pomógł mu utrzymać równowagę: - Tam się spotkaliśmy i pomagał mi szukać taty, a ja pomagałem jemu znaleźć rodzinę - chwalił się mały: - A Tirune przyniósł mnie z Lwiej Skały, troszkę rozmawialiśmy - skończył opowiadać, chciał też wpleść przy okazji swoje pytanie, ale nie wiedział jak szybko ułożyć je w słowa.


RE: Wodopój - Ua - 30-10-2016

A jednak dziwnym trafem los się do mnie uśmiechnął i zanim jeszcze dotarłam nad rzekę, ujrzałam wodopój. Dawno na mojej mordce nie zawitał szerszy uśmiech. Nie zważając na nic puściłam się biegiem i już po chwili chłeptałam szybko wodę. Wiedziałam, że wokół mnie jest dużo osób, ale nie przejmowałam się nimi. Teraz najważniejsza była woda i tylko woda.


RE: Wodopój - Nyota - 31-10-2016

Przyszłam tu z Uą. Gdy biała pobiegła się napić, ja w podskokach pognałam za nią i zatrzymałam się tuż obok nowej koleżanki.
- Ale musiałaś być spragniona! - skomentowałam, widząc jak pije. Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, patrząc na Uę.


RE: Wodopój - Ua - 31-10-2016

Piłam i piłam, aż nie mogłam już wypić więcej. Wtedy usiadłam przymyakjąc oczy. Z zadumy wyrwał mnie głos koleżanki. Uśmiechnęłam się.
- Tak... Bo wiesz, ja nie jestem przyzwyczajona do takich upałów. Tam gdzie wcześniej mieszkałam było dużo zimniej. O, właśnie, chodźmy do cienia. - mówiąc to otworzyłam oczy i przeszukałam wzrokiem okolice wodopoju. Zaraz rzuciło mi się w oczy jakieś drzewo, toteż tam poszłam. Po chwili nie przejmując się niczym leżałam w cieniu.
- A ty skąd jesteś? - zagadnęłam Nyo.


RE: Wodopój - Vasanti Vei - 31-10-2016

Choć wydawało się, że obecność lwiątka poprawiła jej humor, to gdy tylko przyszło jej powrócić do rozmowy z dorosłymi, znów obrała chłodniejszy ton.
- Oby to był ostatni raz - odpowiedziała czarnogrzywemu, marszcząc przy tym brwi. - Witaj z powrotem w roli Strażnika.
Bez zbędnego emocjonowania się wysłuchała również słów Hakiego.
- Dobrze, rozumiem. Nie widzę przeciwwskazań, byś dołączył do mojego stada. Zakładam, że król Mako również ucieszy się z nowego członka, kiedy już uda ci się go spotkać... - stwierdziła, mimo że sama nie wyglądała na przesadnie rozradowaną. - Tak też się składa, że to ja jestem medykiem. Drugim medykiem jest Ayumi, która wcześniej pobierała ode mnie nauki, a teraz nauczam jej córkę, z tym że ta jest jeszcze dzieckiem. Gdy lepiej cię poznam, zastanowię się, czy potrzebny nam będzie jeszcze jeden medyk. Póki co, mógłbyś patrolować granice razem z Tirune lub polować z lwicami. Potrzebuję też kogoś, kto zechciałby zostać moim posłańcem.
Królowa uważała, że medyków nigdy za wiele, ale z drugiej strony nikogo nie powinien dziwić fakt, że nie miała pewności co do czystości intencji nowego. Kto wie, czy nie on ma zamiaru dołączyć do stada tylko w celu pobrania nauk, by później odejść do wrogów?
- Powiedz mi jeszcze, jak ma na imię ten znachor.
Na koniec mogła wreszcie skupić się znów na Azimie, lecz tym razem jego słowa nieco ją zirytowały. Nie dała jednak tego po sobie poznać; wszak to jeszcze dziecko, więc nie ma co mieć do niego pretensji o głupoty.
- A kim jest twój tata? - pytała dalej w nadziei, że w końcu do czegoś dojdą.
Udało się jej też dostrzec dwie sylwetki lwiątek, z których jedna wydała jej się dziwnie znajoma. Póki co jednak nie zamierzała do nich podchodzić; znajdowały się dość daleko, a ruda musiała jeszcze dokończyć rozmowy z Hakim i Azimem, a także dowiedzieć się, z czym przyszedł do niej Falaris.


RE: Wodopój - Vari - 31-10-2016

Bez przerwy Vari stała jak słup soli u boku Hakiego, od czasu do czasu uśmiechając się na niego i zerkając po pozostałych zgromadzonych tu lwach.
Gdy usłyszała, że Vasanti przyjmuje w szeregi Lwiej Ziemi brązowego, niemal nie padła na ziemię z radości. Była to okazja i szansa dla nich obojga. Wystarczy, że wszystko ułoży się zgodnie z planem i nic w praniu się nie wydarzy. Zielonooka z ekscytacji podniosła powoli ogon i przejechała czule po boku samca, mrucząc jednocześnie cicho i wiercąc lewą łapą w ziemi jak gdyby nigdy nic.
- Witamy w szeregach panie Haki... -rzekła spokojnym i powolnym głosem, aby żadne ze słów nie uciekło nikomu ze zgromadzonych.
Oczywiście nie kleiła się nie wiadomo jak bardzo do niego przy innych. Raczej zachowywała się po przyjacielsku i chciała aby tak też to postrzegali inni, a co już sobie pomyślą to ich prywatna sprawa.


RE: Wodopój - Tirune - 31-10-2016

Tirune na słowa królowej schylił się łbem i powiedział.
-Oczywiście i dziękuję wasza wysokość.
Powiedział by po chwili wyprostować kark.
-Chciałbym się jeszcze jedynie spytać, czy coś istotnego uległo zmianie podczas mojej rocznej nieobecności? Tego typu informacje mogą mi się przydać przy patrolach.
Powiedział poważnym tonem spoglądając na królową błękitnymi oczyma. Wolał wiedzieć to z góry nigdy nie wiadomo czy jakieś sojusze się nie zerwały, oraz czy nie zmieniły się inne istotne fakty. Lew chciał od razu po uzyskaniu odpowiednich informacji udać się na zwiad granic, aby móc wypełnić swoje obowiązki jak najlepiej. Pytaniem pozostawało jak zadecyduje Haki, a konkretniej jaką rolę w stadzie wybierze. Albowiem jeśli wybierze zwiad, to zapewne udadzą się na straż granic razem, no chyba że się rozdzielą. Lew przy okazji rozejrzał się po obecnych tu lwach. Vari wysyłała pewne sygnały do Hakiego, ale Tirune to ignorował, bo po co mu pchać nochal w nie swoje sprawy.


RE: Wodopój - Haki - 31-10-2016

Haki omal nie podskoczył z radości,gdy usłyszał werdykt królowej.Zapewne gdyby był teraz sam to biegałby ze śmiechem wokół wodopoju,dając w ten sposób upust swojej radości.Jednak był w towarzystwie i to nie byle jakim,więc musiał się zachowywać.
-To dla mnie zaszczyt,wasza wysokość-przemówił uroczystym głosem.
-Rozumiem-odparł nieco zawiedziony.W sumie to powinien się tego spodziewać,jednak po chwili Vei przedstawiła mu równie kuszącą propozycję.
-Wasza wysokość-przemówił-nie miałbym nic przeciwko patrolowaniu ziem w towarzystwie Tirune'a.Zdążyłem go poznać i mam o nim bardzo dobre mniemanie-posłał czarnogrzywemu życzliwy uśmiech.
-Jednak rola posłańca o wiele bardziej do mnie przemawia.Pełniłem podobną funkcję w moim poprzednim stadzie a poza tym istnieje większa szansa,że przemierzając obce ziemie,natknąłbym się na kogoś z mojej rodziny.W końcu różnie to bywa.-
Wziął głęboki oddech przed następną kwestią.

-Proszę więc o przyjęcie mnie na stanowisko posłańca w służbie waszej wysokości-kończąc zdanie ukłonił się nisko.
Kiedy poczuł na swoim boku ogon Vari,ponownie przeszedł go przyjemny dreszcz i samiec wydał z siebie pomruk zadowolenia.Jednocześnie zerknął w jej stronę,posyłając brązowej czuły uśmiech.Nagle uświadomił sobie,że stoi przed samą królową i jego zachowanie jest trochę nie na miejscu.Natychmiast spoważniał.
-Znachor o którym wcześniej wspomniałem przedstawił się jako Vincent.To czarny lew o czerwonych oczach.Ma bardzo przyjacielskie nastawienie wobec innych-opisał go jak najkrócej potrafił a kiedy skończył,jego spojrzenie uciekło w kierunku Vari.Lwica miała w sobie to coś,co mogło doprowadzić Hakiego do szaleństwa.


RE: Wodopój - Nyota - 01-11-2016

Skinęłam głową ze zrozumieniem.
- Kumam. Ale zawsze mogło być gorzej. Mogłaś na przykład zemdleć. - Uśmiechnęłam się.
Gdy Ua poszła pod drzewo, ja podreptałam za nią i usiadłam w cieniu. Słysząc pytanie białej lwiczki machnęłam ogonem.
- Jestem z Pięknej Ziemi.


RE: Wodopój - Ua - 01-11-2016

Otworzyłam szerzej oczy i przyjrzałam się lwiczce.
- Piękna Ziemia? Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Ale pewnie tam jest bardzo fajnie. Masz rodzeństwo? - zapytałam i westchnęłam cicho. Przypomniał mi się mój dom. Tam wszystko było łatwiejsze. Zawsze miałam obok wodę, a mama...
Poderwałam się na równe łapy.
- Właśnie, właśnie, wiesz co jeszcze? Przydałoby się coś zjeść! - zawołałam z zapałem. W końcu kiedyś trzeba, a mój brzuch już się porządnie dopraszał.