Król Lew PBF
Wodopój - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wodopój (/showthread.php?tid=1695)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49


RE: Wodopój - Vari - 05-11-2016

Cóż gdy tylko Vasanti Vei poinformowała zgromadzonych o zniknięciu między innymi Inn, coś w Vari pękło. Posmutniała i spuściła smętnie łeb. Była w stu procentach pewna, że to właśnie z jej winy siostra odeszła... miała wyrzuty sumienia i nic w tym dziwnego. Chociaż z drugiej strony nigdy się z nią nie wiadomo jak dobrze nie dogadywała.
Dzieci Ayumi podrosły, to dobrze... oznacza to, że przeżyły jeden z najcięższych okresów w życiu małych lwiątek. Ciekawe jak teraz wyglądają.
- Tyle się tu pozmieniało, a ja wciąż jestem taka sama, może trochę starsza, ale popełniam wciąż te same błędy. -kończąc uchyliła łeb w stronę królowej i odwróciła się na skałę, na której wcześniej wypoczywała.
Postanowiła nie wtrącać się już zbytnio w rozmowy i nie brać w nich udziału, skoro jej nie dotyczyły. Ponownie rozłożyła się na głazie. Przymknęła oczy i zaczęła drzemkę będąc nadal w półświadoma tego co dzieje się dookoła.


RE: Wodopój - Azim - 05-11-2016

- Azim - odpowiedział, samemu śmiejąc się przy tym i uciekając przed lwiczką jak najszybciej umiał. Nagle zahamował gwałtownie zainteresowany pomysłem białej lwiczki.
- A ty tak umiesz? - zapytał, o ile Nyota na niego nie wpadła, po takim niespodziewanym przerwaniu zabawy. Azim próbował już kiedyś się wspinać, kiedy to nudziło mu się samemu, ale nieporadnie tylko zesuwał się po korze zostawiając na niej ślady po pazurkach.


RE: Wodopój - Nyota - 06-11-2016

O mało nie wpadłam na Azima, ale w porę zdołałam się zatrzymać. Teraz patrzyłam z irytacją na Uę.
- Nie słysałaś co powiedziałam? - spytałam. - Nie ważne jak to nazwiesz, dla mnie to głupia zabawa. W życiu widziałam tyle trupów, że nie chcę bawić się w nic związanego z nimi. Ja się tak nie bawię - oświadczyłam stanowczo, po czym odwróciłam się do Azima.
- Chcesz się z nami pobawić w chwanego? - zaproponowałam.


RE: Wodopój - Vasanti Vei - 11-11-2016

Królowa z uwagą wysłuchała słów Hakiego, lecz z każdym kolejnym zdaniem na jej obliczu zaczął malować się wyraz rozczarowania. Nie dowiedziała się niczego, czego by od dawna nie wiedziała. Powiodła wzrokiem po pozostałych. Była wśród swoich, należało to przyznać...
- Księżycowymi przewodzi Ines, biała lwica z grzywą. Mamy z nimi zawarty pakt o nieagresji, w ramach którego możemy wzajemnie odwiedzać nasze ziemie. Z kolei Zachodni nazywają się teraz Mglistym Brzaskiem, a niebawem mam spotkać się z ich przywódcą - wyjaśniła samcowi i przy okazji tym z pozostałych, którzy nie byli zbyt dobrze zorientowani w polityce.
Acz rzecz o Srebrnych powinna być dla Lwioziemców oczywista, bo nie było to niczym nowym.
- Gdy już trochę oswoisz się ze stadem, a Vincent zgodzi się na nauczanie cię, to nie widzę przeszkód ku temu - odpowiedziała jeszcze na kolejną uwagę brązowego.
Zmarszczyła brwi, słuchając o pochodzeniu Azima. Księżycowi i tajemnicze północne stado? Ciekawe. Czyżby chodziło o Cienistych?
- Możesz bez przeszkód zaprowadzić Azima do Księżycowych. Podążaj cały czas w kierunku wschodzącego słońca, a trafisz. Możesz też obrać za cel Złotą Skałę. Wygląda podobnie do naszej Lwiej Skały.
Na wypowiedź Tirune'a jedynie skinęła łbem, jako że nie miała nic do dodania.
Siostrę Inn potraktowała jedynie pozbawionym emocji spojrzeniem. Obiła ogonem o ziemię, przyjmując nieco surowszą minę. Miała już dość przyglądania się na cudze umizgi, acz wolała, by oni sami doszli do wniosku, że nie wypada tego robić przy innych, a już zwłaszcza przy swojej królowej. Inna sprawa, że trudno było jej stwierdzić, co dojrzała lwica mogła dostrzec w takim młokosie. Vei, odkąd została wdową, przykładała naprawdę niewielką wagę do tych spraw. Jednak, jak widać, jej rówieśniczki miały inne pomysły na życie.


RE: Wodopój - Haki - 11-11-2016

Informacje o zaginionych lwicach,Haki przyjął bez większego problemu.W końcu trudno za kimś tęsknić jeżeli nawet się go nie znało.Jednak Vari…
Kiedy lwica oddalała się,Haki oderwał wzrok od królowej,by przyjrzeć się reakcji brązowej.Wyglądało na to,że któraś z tamtych lwic była bliska jej sercu.A może chodzi o coś innego?W pierwszej chwili chciał od razu za nią ruszyć jednak w porę się powstrzymał.Rozmawia teraz z królową i takie zachowanie byłoby wielce nietaktowne.
Z uwagą wysłuchał kolejnych słów Vei.Mglisty Brzask?Cóż,jeżeli nie byli zbyt przyjaźnie nastawieni wobec obcych,to jego ojca na pewno tam nie było.Stary miał niezwykły talent do nieumyślnego zarażania do siebie obcych i gdyby nawet trafił na tereny MB,to zapewne długo by tam nie zabawił.
Kiedy królowa wyraziła zgodę na podjęcie nauk u Vincenta,Haki nie był w stanie powstrzymać wschodzącego uśmiechu.Odkąd pamiętał chciał zajmować się pomaganiem innym.Nawet jeżeli znachor nie wyjawi mu wszystkich swoich sekretów,to lew liczył,że nabędzie kilku przydatnych umiejętności.
Odprowadzić Azima.Zielonooki zdążył się już trochę zżyć z malcem i wiedział,że nie będzie to dla niego łatwe,może nawet dla nich obu?Jednak tak będzie dla niego najlepiej.
Kiedy ogon królowej uderzył o ziemię a jej wyraz stał się znacznie mniej życzliwy niż chwilę wcześniej,Haki poczuł jak po grzbiecie przebiega mu zimny dreszcz.Nie powinien się tak zachowywać przy Vei,jednak nie zawsze potrafił kontrolować swoje odruchy.
-Dziękuję za poświęcony mi czas,wasza wysokość-ukłonił się nisko i spokojnym  krokiem ruszył do miejsca gdzie spoczywała Vari.
-Hej-rzucił posyłając lwicy ciepły uśmiech-wkrótce wyruszam na ziemie księżycowych by odprowadzić Azima,przejdziesz się z nami?-



RE: Wodopój - Azim - 12-11-2016

Mały stał z lekka zmieszany, przysłuchując się tylko na słowa Nyoty, które kierowała do białej lwiczki.
- Trupów? - przekrzywił łepek, nie wiedział zbyt wiele o śmierci. Pojawiała się w bajkach, które usłyszał i oznaczała po prostu koniec jednego z bohaterów usłyszanych opowieści, ale malec nie do końca wiedział na czym dokładnie polegała, a co najważniejsze nie miał bladego pojęcia ile żyją lwy i że każdy kiedyś umrze, nie tylko te zwierzęta które nazywa się jedzeniem. Nikt mu nigdy nie wyjaśnił o co w tym wszystkim chodzi.
- A jak wyglądają trupy? - zapytał w momencie kiedy powinien odpowiedzieć na pytanie lwiczyki, ale był zbyt ciekawski nowego, by zainteresowała go nowa propozycja zabawy.


RE: Wodopój - Ua - 12-11-2016

O ja cię kręcę, ona nic nie rozumiała! Co z tego, że tak nazwałam zabawę? Mogłam ją równie dobrze nazwać na przykład... e... jakoś inaczej! Miałam ochotę powiedzieć jej to w nienajkulturalniejszy sposób, ale powsztrzymał mnie głos Azima. Spojrzałam na niego w zastanowieniu. W sumie to sama nie byłam pewna.
- Trup wygląda... Twoja mama poluje? Widziałeś kiedyś coś upolowanego? To właśnie był trup. Ale nie lwi trup, tylko jakiś antylopi czy surykatkowy. Jak sobie wyobrazisz, że to coś to nie antylopa tylko lew, to tak właśnie wygląda trup - wyjaśniłam malcowi jak najlepiej. Tak ja to sobie wyobrażałam. Odwróciłam się teraz w stronę Nyoty. Już otwierałam pyszczek, ale w porę ugryzłam się w język.
- To wcale nie jest głupia zabawa. Nie możesz jej ocaniać, jeśli nigdy się w nią nie bawiłaś. Ale dobra, niech ci będzie, pobawimy się w coś innego. Pobawimy się w... zdobywanie drzewa[b] - w moim tonie głosu dało się wyczuć zniecierpliwienie. Odwróciłam się i ruszyłam z wysoko uniesionym ogonem w stronę drzewa. Przypomniało mi się jeszcze wcześniejsze pytanie Azima.
[b]- Tak, umiem i wiesz co? Mogę cię nauczyć.



RE: Wodopój - Vari - 12-11-2016

Vari leżała bezczynnie na głazie, oddając się w całości kąpieli w promieniach słonecznych, nie miała żadnych obowiązków czy też konkretnej rzeczy do wykonania. Relaksowała się i jedynie co jakiś czas zerkała na resztę lwów. Przyglądała się zabawie lwiątek i co jakiś czas uśmiechała sama do siebie.
W pewnym momencie podszedł do niej brązowy Haki. Zieleń oczu lwicy wbiła się w niego niczym pazury w mięso świeżo upolowanej antylopy. Potrząsnęła delikatnie głową.
- Bardzo chętnie, zresztą nic tu po mnie. -odparła pewnie, kręcąc koniuszkiem swojego ogona na boki.
Po co miałaby marnować czas na nic nie robienie, gdy może się przejść, uzyskać nowe informacje i przy okazji pozwiedzać pobliskie tereny w obecności szarmanckiego lwa. Brązowa wstała i rozprostowała nogi, po czym spokojnie zeskoczyła z głazu. Podeszła do Hakiego i otarła się o jego bok, wymijając go po chwili. Skierowała się centralnie do wody, by przed podróżą jeszcze się trochę napić. Orzeźwienie zawsze przydatne.
Dopiero po zaspokojeniu swojego pragnienia poszła za samcem w stronę Azima i dwóch małych lwiczek. Uchyliła lekko łeb na powitanie i posłała każdej z kolei ciepły uśmiech. Potem znów spojrzała na Hakiego.
- To jak idziemy? -zapytała podchodząc do małego lewka i gładząc go łapą po grzbiecie. Nie chciała zwlekać. Wolała mieć już za sobą odprowadzenie szkraba.


RE: Wodopój - Haki - 12-11-2016

Haki wyszczerzył białe zęby w szerokim uśmiechu i radośnie wywinął ogonem,gdy Vari zaakceptowała jego propozycję.Zapowiadał się całkiem miły spacer,grunt to nie gadać o polityce.Gdy lwica otarła się o niego,ogon zielonookiego powędrował ku górze po czym szybko opadł.Lew wydał z siebie pomruk zadowolenia i spojrzeniem odprowadził lwicę do wodopoju,przez cały czas gapiąc się na jej…
Przypominając sobie,że nie są tu tylko we dwójkę,szybko przeniósł wzrok na bawiące się młode.Trochę brakował mu tej beztroski na jaką mogły sobie pozwolić dzieci.Kiedy był mały,to chciał szybko dorosnąć a teraz na powrót chciałby być dzieckiem.
Gdy Vari skończyła zaspokajać swoje potrzeby,Haki udał się wraz z nią w kierunku lwiątek.
-Witajcie maluchy-przywitał się wesoło po czym zawiesił wzrok na Azimie.
-No dobra mały,czas już wracać do mamy.Pożegnaj się ze swoimi znajomymi i ruszamy-powiedział zachowując pogodny ton głosu i skierował łeb na wschód.


RE: Wodopój - Tirune - 12-11-2016

Tirune wylegując się w cieniu drzewa przyglądał się katem oka temu co dzieje się wokoło. Cień drzewa dawał doskonałą osłonę od gorących promieni słońca. Mięśnie lwa nareszcie wracały do normy i uwalniało się z nich napięcie które od dłuższego czasu dokuczało lwu. Jego czarna grzywa która leżała na ziemi delikatnie drgała pod wpływem delikatnego wiatru, ogon leniwie przesuwał się z boku na bok, a sam lew przeciągnął się ziewając potężnie. Tirune mlasnął kilka razy , albowiem zaczęło go dręczyć pragnienie. Lew w takim wypadku postanowił podejść do wodopoju i zaczerpnąć kilka dużych łyków wody. Gdy jego pragnienie było ugaszone, postanowił że jest na tyle gorąco, ze nie zaszkodzi lekko się ochłodzić i stając przy brzegu Tirune wziął mały rozbieg i wskoczył do wody, aby woda mogła go szybko ochłodzić. Lew jeszcze chwilę popływał i po chwili wyszedł i otrzepał się z wody, sprawiając że jego grzywa jeszcze bardziej się nastroszyła. Już czuł się dużo lepiej, więc uznał ze zaraz ruszy na obchód, no chyba że jeszcze ktoś z obecnych będzie coś od niego chciał. Przed drogą do granic ten lekko się rozciągnął poprzez długie i mocne przeciągnięcie, przy którym aż przejechał brzuchem po suchej ziemi.


RE: Wodopój - Asura - 12-11-2016

A wtenczas jedna wielka kula sierści i kurzu wyleciała jak z procy, rzucając się i jak zwykle potykając o długie łapki, wykręcając bolesnego fikoła i wpadając prosto przed szereg dorosłych, mniejszych lwów i...
Podnosząc się kichnął dwa razy, przetarł oczy i...
-A-Az...im!? Powiedział i zaczął dyszeć, jakby właśnie ledwie się nie zapowietrzył, wyraźnie zmęczony i zszokowany tym co się tu działo kiedy kręcił się nocą, potem zasnął gdzieś w dziurze z której został bezceromonialnie wygoniony i przespał gdzieś w krzakach. Jakiś czas po przebudzeniu, gdy wyczuł gdzieś dziwnie znajomy cień zapachu podążył za nim bezwłocznie, ale mało spotrzegawczy i mało doświadczony dążył za nim w nieskończoność. Liczył pewnie, że znajdzie gdzieś Skadima i go przetrzepie za zostawienie go samego (bo tak, nie rozpoznał do kogo ten zapach należał...), a widząc znajomą, choć ciężko rozpoznawalną po długim czasie sylwetę brata po prostu to z siebie wydarł i jakby z ulgą rzucił plecami na ziemię.
-Teee brat, pojęcia nie masz co ja tu przeżyłem... Tak, tak jakby myślał, że cokolwiek dużego w życiu kiedyś przeżył. Odsapnął głośno, lecz widząc, że leżał pod łapami jakiegoś jasnobrązowego lwa przeturlał się dalej i podparł łokciami o glebę. Rozejrzał się. -Eee... Najwyraźniej... nie byli sami. -Do-bry. Wypalił jakby z lekką konsternacją zaciskając wargi i wytrzeszczając dwubarwne oczy niczym struś. Taki... z grzywką, struś.
Później nieco się uspokoił, i z zmieszaniem dodał. -Jakbyście mogli może... Gubiąc się nieco w słowach wstał, podniósł się i przeczesał grzywkę, ale tylko grzywkę, z kurzu i pyłu, jakby to z popiołu powstała. -Którędy do Srebrnego...? Dodał, co zwieńczył dość śmieszkowatym uśmieszkiem.

//Jak coś żeby nie zabijać kontinuum czasoprzestrzennego uznaję, że w tej sesji Asura ma ciągle mniej więcej tylko 4 miesiące i staty z 4 miesięcy, ale wątpię by to się przydało. //


RE: Wodopój - Azim - 13-11-2016

Azim przytakiwał, na każde pytanie Uy, a jego wyobraźnia pracowała na jak największych obrotach, przeszły mu aż ciarki po grzbiecie kiedy wyobraził sobie lwiego trupa, miał aż otwarty pyszczek z wrażenia. Ale jak to? Lwy też mogą tak skończyć? Usiadł na ziemi, nieco się otrząsając by pozbyć się nieprzyjemnych dreszczy, pierwsze wrażenie mu minęło i miał ochotę dowiedzieć się więcej, ale biała lwiczka wspomniała o wspinaczce na drzewa, a to skutecznie odwróciło jego uwagę.
- Serio? Naucz! Naucz! - zaczął skakać wesoło z boku na bok, nie zauważając ani Vari, ani Hakiego, aż usłyszał jej głos i poczuł na swoim grzbiecie łapę, była duża, więc zapewne należała do kogoś dorosłego. Niespodziewany dotyk, sprawił że Azim się zatrzymał i spojrzał kto to taki. Okazało się że Vari.
"Musimy? Tak szybko?" chciał zaprotestować, przedłużyć zabawę, która jeszcze na dobre się nie zaczęła, zaraz po słowach Hakiego, ale nie zdążył bo niespodziewanie pojawiło się jakieś lwiątko, a jego wejście było tak gwałtowne że mały się nieco przestraszył. Stał jak wryty i patrzył zdezorientowany na Asure, którego w pierwszym momencie nie poznał. Po chwili jednak dotarło do niego że to przecież jeden z jego braci.
- Asura? - zapytał dosyć cicho, nie pewny jego imienia: - Co ci się stało? - podszedł nieco bliżej, przypatrując się bratu i nie wiedząc za bardzo jak ma się zachować. Koniec końców stał przy nim nadal zmieszany całą tą sytuacją, ale z drugiej strony się cieszył że mógł zobaczyć się z bratem, może nawet wie gdzie jest reszta? Choć nie zamierzał się przyznać, to tęsknił za rodziną.


RE: Wodopój - Ua - 13-11-2016

Uśmiechnęłam się. Miałam już zamiar zacząć pierwszą lekcję, ale zjawili się ci duzi. Zrobiłam smutną minę.
- Nie! Jeszcze chwilę! - poprosiłam. Zaraz zjawił się ten drugi. Obserwowałam go uważnie. Ciekawie wyglądał. Może mógłby zostać moim chłopakiem? Z tymi myślami podeszłam do rozmawiających braci.
- Hejka, jeste Ua, bawisz się z nami? - zaproponowałam.


RE: Wodopój - Haki - 13-11-2016

Haki doskonale znał to uczucie,kiedy dorośli psują Ci całą zabawę swoimi nudnymi sprawami.W sumie to może pozwolić im na jeszcze chwilę zabawy?Spojrzał na Vari i już miał coś powiedzieć,gdy tuż przed jego łapami wylądowała mechata kulka.
Jaka śmieszna mała lwiczka pomyślał-przenosząc swój wzrok na nowo-przybyłego,ale wraz ze słowami Asury uświadomił sobie swój błąd.Przez chwilę z delikatnym uśmieszkiem przyglądał się nieporadnym ruchom lwiątka.
Bracia?
-Witaj mały-przywitał się wesoło,po czym obrócił łeb w stronę brązowej.
-Widać będzie śmieszniej niż z początku sądziliśmy…-powiedział uśmiechnięty i przesunął końcówką ogona po grzbiecie lwicy.
-Dobrze się składa mały,bo właśnie mieliśmy odprowadzić tam twojego brata.To jak będzie skorzystasz z okazji i zabierzesz się z nami?-zaproponował,przez cały czas szczerząc się radośnie.
Nagle o rozmowy włączyła się kolejna osoba.Haki przeniósł na nią wesołe spojrzenie swoich zielonych oczu.
-No nie wiem mała…-pokręcił łbem i zwrócił się do Vari.
-To jak będzie moja droga,damy dzieciakom trochę czasu na zabawę?-kiedy lew kończył zdanie,jego ogon ponownie zainteresował się osobą lwicy.Za cel ponownie upatrzył sobie jej grzbiet,na którym poczynił kilka łuków.


RE: Wodopój - Vari - 13-11-2016

Cóż Vari spokojnie i z lekkim dystansem przyglądała się poczynaniom młodych lwiątek jednak wcale nie uśmiechało jej się długie zostawanie w tym miejscu. Wiedziała jednak jak ważna jest w młodym wieku zabawa i kontakty z rówieśnikami, lecz czy aby na pewno?
- Witaj mały. -skierowała swoje słowa do nowo przybyłego malca, który nie wyglądał na zbyt męskiego, z początku lwica miała wątpliwości co do jego płci i nieźle się zaskoczyła słysząc iż jest samcem, ale no cóż różne wybryki i figle sprawia nam w tych czasach matka natura, toteż brązowa nie komentowała jego wyglądu, a jedynie przyjacielsko się do niego uśmiechnęła.
- Sprawdzisz się jako ojciec. -zażartowała dyskretnie, by dzieci nie usłyszały jej słów.
Opiekowanie się taką gromadka malców nie było dla Vari żadnym większym wyzwaniem. W przeszłości opiekowała się czasami dziećmi Ayumi toteż jakiegoś totalnego wyzwania w pilnowaniu szkrabów nie widziała.
- Dobrze dzieci pobawcie się jeszcze, ale tylko małą chwilkę, chyba nie chcecie wracać do domu w zupełnych ciemnościach? -wyraziła zgodę na ich figle i jednocześnie postawiła im minimum czasu jaki został im na brykanie i innego typu zabawy.
Co do flirtów była obojętna, uważała, że Haki nie powinien się w taki sposób zachowywać przy maluchach.