Król Lew PBF
Wielka grota na szczycie - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Wielka grota na szczycie (/showthread.php?tid=1699)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


RE: Wielka grota na szczycie - Shiya - 29-10-2017

Uśmiechnęła się, uspokojona słowami partnera. Czyli jednak dorósł do tej myśli, że ten niecodzienny ubiór bardziej mu przeszkadzał niż pomagał. Dobrze! Zaintrygowało ją także to, co mówił dalej. Utkwiła weń błyszczące spojrzenie; w przeciwieństwie do zielonookiego, ona zdawała się w tym momencie w ogóle nie zwracać uwagi na dzieci. Nie pierwszy i nie ostatni raz doświadczała takiego widoku jak teraz, jeszcze zdąży się na nie napatrzeć; wystarczy, że wciąż słyszała ich dzikie piski. Może nie pozagryzają się do tego czasu.
- Tak? A jakie? - zainteresowała się; nawet jeśli doskonale znała odpowiedź, to czym innym było usłyszenie jej z pyska lubego.
Zaś kolejne jego słowa nieco ją zaskoczyły. Ona zdążyła już niemal zapomnieć o bractwie i tym wszystkim z nim związanym, a ten tak nagle o nich mówi... Inna sprawa, że sama nie zdążyła związać się emocjonalnie z Vult, o Israelu nie wspominając. Jedynie wobec Mulungu odczuwała pewną nić sympatii, ale i ona była powierzchowna i w sporej mierze opierała się na tym, że goryl był przydatny jako medyk.
Przekrzywiła łeb.
- Tęsknisz za nimi? - spytała półszeptem, bacznie obserwując reakcję Zephyra.


RE: Wielka grota na szczycie - Zephyr - 02-11-2017

Gepard powrócił wzrokiem do partnerki. Mimo, że jej pytanie go zaskoczyło (myślał, że wyraził się dostatecznie jasno), nie dał się wybić z humoru. Uśmiechnął się kątem pyska.
- Wszystkie chwile spędzone z wami - odpowiedział cierpliwie.
Oczywiście były te bardziej i mniej pamiętne. Jednak było ich za wiele, żeby wymieniać. Zdecydowanie przyjemniejsze było przywoływanie obrazów kociąt wtulonych w jego futro niż “torturujących” go dwunogów. Był tak przywiązany do obroży, że dopiero, kiedy ją stracił, odkrył w sobie inne źródła odwagi.
- Byli moimi przyjaciółmi. Jasne, że mi ich brakuje - odrzekł.
Bractwo było dla niego czymś więcej niż grupą z celem wprowadzenia nowego porządku. Dzięki niemu jego żyłka społeczna mogła się rozwinąć. Wcześniej nawet sobie nie wyobrażał, jak to jest mieć kogoś, komu można zaufać, a tym bardziej, jakie to wspaniałe uczucie i odpowiedzialność zarazem, kiedy ktoś na nim polega. Sadism, Vult i Israel mieli swoje wady, ale minęło tyle czasu od ich rozstania, że Zephyr pamiętał głównie pozytywy. A może podświadomie chciał ich wspominać w ten sposób. Jednak zawsze, gdy myślał o członkach bractwa, dotykało go poczucie winy. Tym razem nie było inaczej, więc przeniósł uwagę na młode.
Królik wciąż leżał prezentując swoje wnętrzności. Może jednak jeszcze za wcześnie dla kociąt na mięso? Na razie zajęte były zabawą i zdawały się nawet nie zauważyć, że uszaty stał się bardziej dyspozycyjny. Samiec postanowił dać im jeszcze chwilę, zanim podzieli zdobycz między sobą a Shiyą.
Powoli podszedł do partnerki i położył się obok niej, pozwalając odpocząć łapom. Otarł się głową o szarą, po czym wrócił wzrokiem do szkrabów, obserwując ich figle. Mógłby to oglądać godzinami.


RE: Wielka grota na szczycie - Umar - 04-11-2017

Pierwsze tygodnie życia małego Umara przebiegały wyjątkowo spokojnie, bez żadnych niezwykłych przygód, zdarzeń czy sytuacji. Nie był aż tak nadpobudliwy, jak jego siostry, ale pełnym spokojem też się nie wykazywał. Faktem jest ze dużo sypiał, sporo jadł i bacznie obserwował swoją rodzinę. Często przebywał na półce skalnej i patrzył z zaciekawieniem na okolicę, o której nic nie wiedział. Czasem wolał poleżeć na owej półce niż uciekać przed siostrami. Jednym z jego ulubionych zajęć było skakanie na ogony swoich rodziców...
~~~

Umar szybko poderwał się na równe łapki, gdy ojciec powrócił do groty z czymś co przypominało geparda - takiego trochę innego, ale to przecież mógł być gepard, co nie? Przynajmniej takie coś zaczęło kiełkować w umyśle samczyka dopóki nie ujrzał ogona ojca... W czasie gdy jego siroty zajęły się badaniem zdobyczy, a następnie wspólną zabawą, on postanowił zajść tatulka od tyłu. Następnie wyczekał moment aż ogon znajdzie się w dogodnej pozycji, wypiął zadek do góry i... skoczył! najsilniej jak mógł zacisnął szczęki na ogonie ojca - w tym momencie był z  siebie bardzo dumny i niezwykle ucieszony zaistniałą sytuacją. Nie zamierzał odpuścić. 








RE: Wielka grota na szczycie - Aisha - 04-11-2017

Sukces! Wrażliwe ucho wyrwało się z siostrzanych kłów, zatem Aisha miauknęła triumfalnie, unosząc wysoko pyszczek. Ale straszliwym atakom nie było końca, dobrze znany jej chichot zapowiadał kolejną brutalną potyczkę. Gepardzica pokazała wszystkie mleczne kiełki w szerokim, wyzywającym uśmiechu, i ugięła lekko łapki, przygotowując się do obrony. Łebkiem i ślepiami podążała za ciągle biegającą Nayah, choć i u niej zaczynało to wywoływać zawroty głowy. I mimo wszystko nie spodziewała się, że szara przypuści tak podstępny atak na jej ogon! Pisnęła z oburzeniem, i wykręciła szyję, by pokazać swą oburzoną minę. Poruszyła gwałtownie ogonem, by pacnąć nim siostrę w pysk. A masz!
I szybko się wyrwała, odskakując od Nayah, bo też w końcu tata postanowił odkryć co jest w środku tego puchatego zwierzaczka. Co oczywiście rozbudziło na nowo ciekawość złotej samiczki. Stawiając sztywno uszy i poruszając noskiem, przyjrzała się z bliska rozprutemu zającowi. Zapach zaczynał być nęcący, i mięso wyglądało zupełnie tak samo jak to, co zawsze jedli rodzice - bo Aisha już jakiś czas temu zdążyła zauważyć, że choć tatowi zdarzało się lizać mamę, to wcale nie pił razem z nimi mleka. No a mama to już w ogóle, przecież to nie miałoby sensu! Zamiast tego rodzice żuli martwe zwierzęta, odrywając kawałki czerwonego, krwistego mięsa. Czemu więc tego zająca nie chcieli zjeść, tylko tata go tak rozplakciał i podsuwał im pod nos? Aisha fuknęła, przyglądając się wnętrznościom. Co ona, miała to żuć? Tak jak ucho siostry czy ogon brata?
Na razie nie wyglądała na przekonaną do tego pomysłu, ale zapach faktycznie wydawał jej się apetyczny. Zamiast więc wgryzać się w mięso, sięgnęła językiem do krwi, która ciekła z martwego ciała. Była przecież jak dotąd przyzwyczajona do pokarmów płynnych. Zaraz uniosła zakrwawiony pyszczek, i oblizała go w zastanowieniu. Nawet smaczne.


RE: Wielka grota na szczycie - Nayah - 06-11-2017

Widząc minę siostry śmiała się tym bardziej już nie zwlekając by złapać zębami za jej ogon, a tu niespodzianka, ogon sam przepuścił na nią atak. Zaskoczona nie zareagowała nawet jak Aisha jej uciekła. 
Potrząsnęła łebkiem lekko jeszcze zdezorientowana, podrywając się szybko na łapy, już chciała odpłacić się pięknym za nadobne, szkoda tylko że nie miała komu. Zabawa ku jej zdziwieniu nagle dobiegła końca. Z niezadowoleniem przyglądała się jak siostra postanowiła ją olać dla tego niezbyt ciekawego cosia, on przecież w ogóle się nie ruszał, tylko wyglądał teraz jakoś inaczej. Odchyliła łebek do tyłu, wąchając dosyć przyjemną woń, tak czy inaczej to nudne, wolała się bawić.
Poderwała się na łapki, cofając się pod samą ścianę by z rozpędu wskoczyć prosto na otwartego już zająca, koniecznie chcąc zwrócić na siebie uwagę. 
Z początku zdziwiona, później już wydając z siebie śmiech, gdy udało jej się rozpryskać nieco krwi, przy okazji także na łebek siostry, nie zwróciła nawet uwagi że niezbyt zgrabnie wylądowała na swoim celu, grunt że stała na wszystkich czterech łapach, może odrobinę zesuwając się w dół. Śmiech nie trwał wcale długo, bo szybko dostrzegła że pobrudziła sobie łapki. Wahała się chwilę co z tym zrobić, ostatecznie dochodząc do tego że mama na pewno coś na to zaradzi, albo tata, więc za bardzo się tym nie przejęła.
Przywarła do jedzenia, które dla Nayah jak na razie tym jedzeniem nie było, no prawie, bo zlizała krew z pyszczka, a ta okazała się dość smaczna, ale ciepłemu mleku wciąż nie dorównywała. Wybiła się do skoku z zadziorną minką, prosto w kierunku siostry. Chciała kontynuować zabawę.


RE: Wielka grota na szczycie - Zephyr - 08-11-2017

Gepard nawet się nie zorientował, kiedy stracił syna z oczu. Spośród całego miotu Umar najlepiej maskował się w ciemnej grocie. Dlatego drgnął zaskoczony, gdy coś zaatakowało jego ogon. Obejrzał się za siebie i dostrzegł brązowy balast na przedłużeniu swojego kręgosłupa. Westchnął i zaśmiał się z cicho.
- Masz mnie, urwisie! - zawołał. Gepardziątko było już na tyle duże, że nie dał rady unieść go siłą ogona. Jednak kilka energicznych ruchów wystarczyło, żeby się wyswobodzić z jego objęć, przynajmniej na chwilę. Zephyr uderzał ogonem o ziemię w okolicy Umara, zachęcając go do dalszych łowów. Obserwował jego próby z rozbawieniem, choć każde ugryzienie i wbicie drobnych pazurków powodowało lekki grymas bólu.
Przerwał zabawę (a raczej ułatwił zadanie synowi), kiedy kątem oka dostrzegł chaotyczny ruch przy króliku. Córki najwyraźniej zainteresowały się łupem. Może nawet za bardzo, zwłaszcza Nayah, która poplamiła sobie całe futerko krwią. Zephyr jakoś nie przewidział, że ten eksperyment będzie wiązał się z nadprogramowym myciem.
- Dobrze, że nie przyniosłem im gazeli. Pewnie urządziłyby sobie kryjówkę w jej wnętrznościach - skomentował widząc, co się dzieje. Miał ochotę podejść i sprawdzić, czy samiczki skubnęły choć trochę mięsa, ale chwilowo był obezwładniony przez syna.


RE: Wielka grota na szczycie - Umar - 16-11-2017

Wcale nie czekam perfidnie aż ktoś inny da odpis po Zephyrze, żeby móc więcej odpisać. Co to to, to nie :v 


Tata załapał o co chodziło gepardziątku, dzięki czemu malec mógł dalej "szkolić" się w "sztuce polowania" - do czego posiadał ewidentny dryg mimo swoich małych rozmiarów i braku większego doświadczenia. Jednak aktualnie samczyk nie czuł potrzeby zmordowania swojej ofiary (i tym samym osierocenia swoich sióstr :P), a chciał się jedyne bawić. W momencie tata przestał uderzać ogonem o ziemię Umar uznał to za koniec zabawy i pewnym krokiem ruszył w stronę mamy. Rzucił się na jej łapę, lekko wgryzł i niespodziewanie usnął uniemożliwiając matce swobodne poruszanie się. Widać ze malec cuł się bardzo bezpiecznie bowiem spał jak suseł z szerokim uśmiechem na mordce.


RE: Wielka grota na szczycie - Shiya - 19-11-2017

// Sorry, już wracam. //

Wpatrzyła się weń z pewnym zdumieniem, którego tym razem wcale nie miała zamiaru okazywać. Nie powinno być wszak niczym dziwnym, że odczuwa się brak tych, których się kochało... Choć czy to nie za mocne słowo? Czyż nie powinien kochać tylko jej, swojej najwspanialszej w świecie partnerki, a nie tych dziwaków, z których nie pozostały nawet truchła? Bractwo to już odległa przeszłość, a przyszłość... Gepardzia przyszłość właśnie babrała się w mięsie tuż pod ich łapami.
Szara z przyjemnością przyjęła fakt, że partner legł obok niej. Było w tym coś sielankowego, mimo że przyglądali się teraz rozpruwaniu króliczych flaków. Przez to ich zaaferowanie żadne nie zauważyło podkradającego się do nich dziecka. Dostrzegłszy, co się stało, Shiya podziękowała losowi w duchu, że to nie jej ogon stał się ofiarą młodzika. Jeszcze pobrudziłby ją krwią, a na białym to by było strasznie widoczne! A umycie ogona to nie taka prosta sprawa, musiałaby chyba poprosić o pomoc Zepha... Choć ten pewnie nie miałby nic przeciwko.
Powróciła do niego wzrokiem, usłyszawszy jego uwagę. 
- Może następnym razem postaraj się o słonia? To będzie dopiero zabawa! - skomentowała z szerokim uśmiechem.
Sam widok ojca bawiącego się z synem również przynosił jej radość. Czy może istnieć cokolwiek, co mogłoby uszczęśliwić matkę bardziej niż kochająca rodzina? I pomyśleć, że jeszcze do niedawna była to dla niej kompletna abstrakcja.
Jak się okazało, jej radość z bycia zostawioną w spokoju była przedwczesna. W momencie, w którym ledwie na kilka sekund zawiesiła spojrzenie na córkach, brązowy chytrze zaatakował jej łapę. Syknęła cicho, bardziej odruchowo niż z autentycznego bólu, choć te ząbki jak igiełki już zaczynały przybierać na ostrości. Zabawne jednak było to, że nie bardzo miała jak na to zareagować. Kociak w jednej chwili przejawiał mordercze instynkty, a w następnej spał w najlepsze... I co zrobisz?, nic nie zrobisz! Z jej pyka wydobył się jedynie stłumiony chichot. Znów utkwiła wzrok w partnerze. Czy one nie są rozkoszne?


RE: Wielka grota na szczycie - Zephyr - 26-11-2017

Zdumienie Shiyi całkowicie ominęło samca, którego wzrok wręcz mimowolnie uciekał do kociąt przy każdym ich piśnięciu, czy chichocie. Im starsze były, tym więcej uwagi wymagały. I wciąż go zaskakiwały. Ich energia powoli przerastała warunki, jakie oferowała grota. Już niebawem przyjdzie czas na rozładowanie jej na otwartym terenie. Ale przedtem muszą się jeszcze sporo nauczyć.
- Bez problemu! Pod warunkiem, że pomożesz mi go wtargać tu na górę - odpowiedział na sugestię partnerki i uśmiechnął się do niej szeroko.
Zaraz potem wrócił do zabawy z synem, bo przecież nie mógł mu oddać ogona tak łatwo. Może trochę przesadził, a może malec zwyczajnie się znudził, bo dla odmiany zaatakował matkę. Zephyr od początku obserwował jego atak z zaskoczenia, ale nie raczył ostrzec partnerki. Cieszył się, że w Umarze rozwijały się łowieckie instynkty. Jednak potem w miejscu małego zabójcy znów był niewinny kociak, który spał spokojnie w objęciach matki. Cętkowany pokręcił głową z rozbawieniem i na chwilę złapał kontakt wzrokowy z szarą. No, udały nam się te urwisy.
A skoro został uwolniony, postanowił zainterweniować w zabawy córek. Zdecydowanie zabierały się do tego królika w nieodpowiedni sposób.
- Oj, kropeczki... - westchnął podnosząc się z ziemi. Podszedł do rozpryskanej zawartości królika i dwóch umazanych krwią gepardziątek.
- Tak to się robi - powiedział z uśmiechem, nim wyszarpał kawałek mięsa z uda ofiary. Jednak doszedł do wniosku, że być może za wcześnie chciał je przekonać do nowego rodzaju pożywienia. No trudno, warto było spróbować.
- A teraz czas na kąpiel - oznajmił i znienacka szturchnął nosem Nayah tak, żeby przeturlała się na grzbiet. Stanął nad nią i jedną łapą delikatnie przycisnął ją do ziemi, żeby się nie wykręcała. W końcu krew najbardziej rozbryzgała się na jej spodniej części.
Zaczął zlizywać czerwoną posokę z pyszczka, szyi, łapek i klatki piersiowej córki. Nie szczędził przy tym łaskotek i całusów.


RE: Wielka grota na szczycie - Nayah - 27-11-2017

Wyraźnie słysząc że głos taty jest zwrócony w jej i Aishy stronę, skupiła na nim swoje zainteresowanie, zastygając w trakcie ruchu i porzucając wcześniejsze zajęcie - zaczepianie siostry. Wlepiła w niego zaciekawione spojrzenie, przyglądając się co robił. Nie rozumiała czemu miałaby to tak odrywać. To jakaś nowa, fajna zabawa? Usiadła, przechyliła łebek na bok, jakby chciała o to zapytać. 
Nagle wylądowała na ziemi zdziwiona, już chciała zwiewać, uśmiechając się chytrze, uznała że to świetna okazja na zabawę, ale tata tak jakby to przewidział przytrzymując ją przy ziemi. Zrobiła niezadowoloną minkę, nie chciało jej się brać kąpieli, to nudne, wolała się bawić. 
W proteście dotknęła łapy taty, swoimi, uzbrojonymi w jeszcze nie tak ostre gepardzie pazury, próbując ją z siebie zepchnąć. Chciała się uwolnić i zacząć uciekać tacie po całej grocie, jak planowała, mając z tego niebywałą frajdę. Potem już nacisk łapek zelżał, bo mała wpadła w chichot przez łaskotki. Podobało jej się to na tyle że już nie starała się zapobiec kąpieli, która nie była wcale taka nudna jak się spodziewała. Łapki wróciły do pozycji wyjściowej. Już całkiem jej się to spodobało, oprócz śmiechu dało się słychać także mruczenie.


RE: Wielka grota na szczycie - Aisha - 09-12-2017

Tak, im dłużej czuła ten metaliczny posmak krwi na języku, tym bardziej przekonywała się do tego, że zupełnie trafiał w jej gusta drapieżnika. Oblizała pysk raz jeszcze. Posoka wydawała jej się również w pewien sposób zaskakująco słodka, choć nie tak słodka jak matczyne mleko. Zechciała nawet jeszcze raz zanurzyć pysk w truchle, ale jej siostra na to nie pozwoliła, urządzając sobie z jedzenia legowisko, skacząc, a przy tym chlapiąc krwią na Aishę. Złotosierstna fuknęła głośno, wyrażając swoje niezadowolenie.
Ale nim zdążyła ukarać Nayah czy bardziej dosadnie pokazać jej, że na takie zachowania absolutnie złota nie miała zamiaru pozwalać, do akcji wkroczył ojciec, najpierw urządzając lekcję pokazową, a następnie zajmując się upapranym futrem siostry. Łaskotki! Brr. Aisha wzdrygnęła się. Tak, to chyba była już wystarczającą karą, łaskotki były absolutnie najgorsze.
Ale korzystając z tego, że ją rodzice zostawili w spokoju, cętkowana postanowiła powtórzyć to, co wyczyniał ojciec z tym nieszczęsnym królikiem. Podeszła do niego, teraz już nieco ufniej, przekonawszy się, że chociażby sama krew była całkiem smaczna. Otworzyła szczęki, przymierzając się do ugryzienia, i po jeszcze jednej chwili wahania, wbiła ząbki w mięso. Uch, a teraz co? Próbowała pociągnąć, ale nie było to takie łatwe. Wyciągnęła łapę, by przytrzymać resztę ciała w miejscu, zaparła się, i spróbowała raz jeszcze. Lepiej, ale jeszcze nie to. Sfrustrowana, zaczęła ruszać szczęką, trochę tak, jakby próbowała przeżuć kawałek mięsa nie oderwawszy go od reszty, ale! Wreszcie! Puściło!
Odskoczyła od królika, teraz mając w pyszczku kawałek surowego mięsa, i z zaskoczeniem powiodła wzrokiem po grocie i rodzinie. Zaraz, co teraz? Ciamknęła raz czy dwa, badając językiem zawartość własnej jamy ustnej. Hej, to nawet... Smakowało?
Połknęła mięso, choć było to bardzo dziwne uczucie. Nie była teraz za bardzo głodna, skoro wcześniej jeszcze napiła się krwi, a wyglądało na to, że to... To również miało być jedzeniem, tak samo, jak wspaniałe mleko mamy. Chyba nawet pasowałaby jej taka opcja, choć w tej chwili wolała już nie próbować więcej tego dziwacznego stwora.


RE: Wielka grota na szczycie - Shiya - 14-12-2017

Po uwadze poczynionej przez partnera, szara prędko porzuciła wizje gepardziątek wesoło bawiących się w słoniowym truchle. Zdecydowanie nie miała ochoty na nadwerężanie mięśni.
Z zainteresowaniem śledziła dalsze poczynania zielonookiego i dzieciaków, co było bardziej wciągające niż mogłoby się jej wydawać. Nasłuchiwała, co też tam on opowiada córkom, ale sama do nich nie dołączyła; nie chciała obudzić Umara, wciąż wtulonego w jej łapę. Nie omieszkała jednak delikatnie zmierzwić językiem jego "grzywy". Ciekawe, czy ta z czasem całkiem zniknie, czy przeciwnie, urośnie tak gęsta i długa jak u jego ojca...? Choć póki co to na taki obrót spraw zapowiadało się raczej u... Aishy. Ta myśl tak ją poruszyła, że postanowiła się nią podzielić ze swym lubym:
- Zeph! - zawołała wesoło. - Myślisz, że Aisha będzie miała taką grzywę jak ty? Śmiesznie by to wyglądało u samicy - stwierdziła, wizualizując sobie w myślach ten widok.
A co, jeśli wtedy żaden gepard jej nie zechce? Dobrze, że choć jedna z córek odziedziczyła po niej niewątpliwą urodę.


RE: Wielka grota na szczycie - Zephyr - 29-12-2017

Łaskotki były niezawodne przy rozbrajaniu ruchliwych gepardziątek. Różnie na nie reagowały, ale w każdym przypadku utrudniały im ucieczkę. Zephyr zarażony chichotem córki sam podśmiewał się pod nosem. Różne brudy zmywał już ze szkrabów, ale krew nie schodziła tak łatwo. Z autopsji wiedział, że jedna kąpiel nie wystarczy, by pozbyć się jej całkowicie. Dlatego wypuścił Nayah z wciąż widocznymi plamami, choć bledszymi.
- No, czmychaj. - Klepnął zad samiczki. - Tylko tym razem uważaj, na co wskakujesz.
Po chwili wzrokiem powędrował do drugiej córki, która najwidoczniej, zrozumiała, na czym polega sztuka jedzenia mięsa. Jej nieporadna walka z wnętrznościami królika była uroczym widokiem. W końcu jej się udało, a kiedy natrafiła wzrokiem na ojca, ten tylko uśmiechnął się z dumą. Skończyło się na jednym kęsie, ale to już coś.
- Całkiem możliwe - cętkowany odpowiedział na pytanie partnerki, jednocześnie przyglądając się kocięciu. Aisha rzeczywiście miała ciemniejszą i bujniejszą grzywę niż jej rodzeństwo. Nie pamiętał dokładnie, jak to było w jego przypadku, ale pewnie podobnie. Nie do końca rozumiał, dlaczego u samicy miałoby to wyglądać śmieszniej niż u samca. Dla ich gatunku było to zupełnie nietypowe, niezależnie od płci. A jeśli chodzi o lwy, miał do czynienia już z dwoma lwicami o niepełnych grzywach. W każdym razie postanowił tego nie komentować. Wkrótce się okaże, jaka przyszłość czeka Aishę.


°. •  °. •  °. •  °. •  Jakiś czas później °. •  °. •  °. •  °. •


Kolejne dni mijały spokojnie, nie licząc przelotnych wybryków młodych. Rosły, były coraz zręczniejsze i sprytne. Mięso na stałe zagościło w ich diecie, a Shiya wreszcie mogła się uwolnić od małych pijawek. Ich zasób słów znacznie się powiększył, a razem z nim ilość pytań dotyczących świata. Potrafiły już same wyjść z groty, ale czujni rodzice nigdy nie pozwolili im się zbytnio oddalić. Do pewnego ranka.
Zephyr zbudził się niemal razem ze słońcem. Musiał załatwić jedzenie. Po cichu podniósł się i powędrował do wyjścia. Jednak zanim wyszedł, obejrzał się na śpiącą rodzinę. Maluchy potrzebowały coraz więcej mięsa. Drobna zwierzyna nie wystarczała już, żeby wykarmić wszystkich. A targanie ze sobą całego truchła antylopy co kilka dni stawało się męczące. Dodajmy do tego długi czas, w którym Zephyr zapewniał posiłek bractwu, przy czym również musiał transportować łup na duże odległości. Po prostu był już tym zmęczony. To pomogło mu podjąć decyzję. Młode były już gotowe, żeby wyjść.
- Wstawać, śpiochy! - wrócił do kłębowiska cętek i szturchnął każde młode po kolei. - Chodźcie. Pokażę wam, jak się poluje.


RE: Wielka grota na szczycie - Nayah - 30-12-2017

Łaskotki powoli stawały się trochę męczące. Już brzuszek ją rozbolał od śmiechu, przez co wypuszczona od razu podniosła się na równe łapki, a zachęta taty wystarczyła by zaczęła ganiać po całej grocie. Pomyślała że zacznie ją teraz gonić, ale nic z tego nie wyszło, więc dalej jak szalona, robiła kółko za kółkiem, kończąc wszystko lądowaniem w mięsie, z głośnym chichotem, przecież psocenie jest takie fajne! Może teraz tata zacznie ją gonić? 

***

Nayah nadal bardzo lubiła mleko, niestety musiała się pogodzić z utraceniem tego rarytasu na rzecz mięsa, które z czasem zaczęło jej coraz bardziej smakować, a za najlepszy smak uważała tylny udziec antylopy i najczęściej to właśnie do niego starała się dobierać. Walczyła o swój przysmak jak tylko mogła. Minione dni nie obyły się bez psot i zaczepek, bo szara kulka za najlepsze spędzanie czasu uważała właśnie zabawę. I wreszcie zaczęła już więcej umieć mówić co niewątpliwie ułatwiało kontakt z rodziną. 
Wracając do teraźniejszości, spała wtulona w rodzeństwo i mamę, nie spodziewając się tego co za chwilę się wydarzy. Otworzyła zaskoczone oczka, nagłą pobudką co wcześniej się raczej nie zdarzało. Ziewnęła, na tyle zaspana że w planach miała już wrócić z powrotem do poprzedniej czynności, wciskając się pomiędzy siostrę i brata, ale kolejne słowa taty, według szarej samiczki zapowiadały całkiem niezłą zabawę i nie trzeba było długo czekać na jej reakcje. Poderwała się gwałtownie. W radości że tata dokądś ich zabiera i że będą robić coś fajnego obiegła go na około.
- Chodźmy! Chodźmy! - przebiegając pod Zephyrem, skoczyła w stronę brata i siostry, chcąc ich dodatkowo wybudzić, żeby móc ruszać na już.


RE: Wielka grota na szczycie - Aisha - 30-12-2017

Ach, tu było tak ciepło... Otoczona cętkowanymi futrami najbliższych, ani myślała się gdziekolwiek ruszyć, nawet gdy pierw głos ojca, a później własnej siostry zaczął się do niej dobijać. A gdzie tam, ona wolała spa-a-aaać... Złota ziewnęła szeroko i zagrzebała się mocniej, jedynie mruknęła coś cicho w odpowiedzi na cudze nawoływania. I tak mogłaby spokojnie spać dalej, gdyby nie to, że jej siostra właśnie postanowiła na nich skoczyć.
-Nayah! - krzyknęła z oburzeniem mała.
Tak się zdenerwowała, że aż się zerwała na równe łapy i spojrzała butnie na siostrę. Fuknęła głośno i zadarła pyszczek do góry, pokazując, jak bardzo nie podoba jej się zachowanie szarej. I dopiero po tym postanowiła się zając zastanowieniem, o co w ogóle jest ten cały raban. Tata pokaże, jak się poluje?
- Idziemy na pole dwór? - zapytała z nadzieją i nagłym podekscytowaniem.
I cała złość na siostrę zniknęła w mgnieniu oka. To był wystarczający powód, by ich obudzić! Sama Aisha sprzedała bratu kopniaka, by ten leń też się w końcu ruszył z miejsca. Chyba nie ma zamiaru przespać czegoś takiego!