Król Lew PBF
Rozkoszny poranek - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Rozkoszny poranek (/showthread.php?tid=1796)

Strony: 1 2 3


Rozkoszny poranek - Vult - 08-04-2016

Nastał nowy dzień. Poprzednia noc była wyjątkowo dziwna i szokująca zarazem. Vult siedziała na skale podziwiając pierwsze promienie słoneczne ocieplające swym blaskiem te ponure ziemie. Czekała tu na konkretną osobę.


RE: Rozkoszny poranek - Chikja - 11-04-2016

Tak jak wybyła z spotkania, tak spędziła noc w tylko sobie znanym miejscu.. nie, nie była to jej grota, gdyby Vult miała węch wyczułaby od niej zapach siarkowodoru i rozkładu, bagna. Totalnie paskudne i zgniłe miejsce, pasowało do jej duszy jak ulał, jednak to nie dla tego tam była. Mało kto wiedział że w nocy, gdy nie ma księżyca, łuna i ogniki mogą wyglądać całkiem niesamowicie.. mistycznie, aż ciarki po grzbiecie przechodzą, kiedyś, jak była małym uroczym smrodem mama opowiadała jej że są to dusze zmarłych, uwięzione na mokradłach, nie potrafią z niego uciec, dlatego że ciało utknęło w bagnie.
Chikja zastanawiała się czy dałoby radę przywłaszczyć sobie taką duszyczkę.. może i kilka nawet?
Wczesnym rankiem znalazła się w umówionym miejscu, Vult już tam była.. zerknęła za siebie.. sa same? Przygryzła wargę i zaczęła sie do niej skradać, aż nie znalazła się dość blisko by pokracznym susem nie dopaść do sepicy. Czarny pysk zatrzymał sie prawie na karku przywódczyni.
- Ave Yehissesss!~ Naśladowanie wężowego syku było przecież całkiem zabawne.


RE: Rozkoszny poranek - Vult - 11-04-2016

Gdyby Cierń wiedziała jak Vult ma sprawny zmysł węchu, gdzie potrafi wyczuć zdychające zwierzę z odległości paru kilometrów. Po cóż jednak dzielić się tym sekretem, niech żyją w niewiedzy. Opary z bagien były dość charakterystyczne w swoim zapachu, tylko zakatarzony nie wyczułby tego.
Wyczuła ją na parę sekund przed tym zanim skoczyła w jej stronę. Wzdrygnęła się słysząc parszywą imitacje syku. Powoli odwróciła się w jej stronę stając dziobem centralnie przed jej nosem.
- Widzę, że znakomicie bawisz się naszym kosztem. -Odpowiedziała całkiem spokojnie aczkolwiek lodowatym tonem. Cierpliwość dla tego osobnika wyczerpała się w zupełności.


RE: Rozkoszny poranek - Zephyr - 12-04-2016

Zephyr przybył na miejsce, gdzie rzekomo miała czekać Vult. Tak się umówili. Nie był sam. Przyprowadził serwala, który wtargnął na terytorium bractwa dzień wcześniej. Yehisses obiecała pomóc w wykonaniu kary, którą wymyślił dla kotowatego. Chciał pozbawić go pewnego istotnego narządu. Dziób Vult doskonale się nadawał do tego zabiegu. Ciągnąc ze sobą serwala, zastanawiał się, czy zwykłe zmiażdżenie karku nie byłoby łaskawsze. Ale to nie o to tutaj chodzi.
Wcześniej zwołał całe bractwo. A raczej tych członków, których odnalazł. Mieli być świadkami tej egzekucji. Niewykluczone, że ich pomoc będzie też potrzebna.
Z daleka zauważył Vult i Cierń. Zanim się zbliżył, szepnął do serwala:
- Przykro mi. To jedyne, co mogę dla Ciebie zrobić. - W zasadzie nie obchodziło go, czy serwal mu wybaczy, czy go zrozumie. I tak jeszcze nawet nie wiedział, co go czeka. Chciał oczyścić własne sumienie.
Przepchnął kocura dalej, stając w polu widzenia tamtej dwójki.
- Jestem. - Skinął głową w stronę Vult. - Więzień jest gotowy na poniesienie kary. Pozostali powinni zjawić się wkrótce.
Zerknął na długouchą, po czym przydepnął ogon serwala, na wypadek, gdyby zebrało mu się na ucieczkę.


RE: Rozkoszny poranek - Solovar - 12-04-2016

Mul przechadzał się po terenach Bractwa kiedy podbiegł do niego Zephyr. Kotowaty rzucił coś o spotkaniu, po czym pobiegł dalej. Goryl dowiedział się jeszcze o paru zmianach, które zaszły w Bractwie. Znachor nie zdążył dowiedzieć się niczego więcej. Dlatego też bezzwłocznie udał się na miejsce spotkania. Szedł powoli zastanawiając się o co chodzi.
Droga, którą gepard pokonał zapewne w bardzo krótkim czasie, zajęła białemu dużo więcej. Nie był przystosowany do szybkiego poruszania się. Szedł przed siebie w pełnym słońcu.
Po jakimś czasie dostrzegł innych członków Bractwa. Kiedy do nich doszedł postanowił się przywitać.
- Witaj Yehisses. - Powiedział do Vult, a reszcie skinął głową. Dziwiło go to, że Sadism oddał władzę. Co prawda nie znał go zbyt dobrze, ale wydawał się osobą, która nie porzuci Bractwa. Najwyraźniej musiał to zrobić z jakiegoś powodu. No ale to teraz nie było ważne. Teraz liczyło się to spotkanie.
Uważnie spojrzał na przybyłych. Była tu Yehisses, Zephyr, Chikja i... serwal? Nigdy wcześniej nie widział tego zwierzęcia. Czyżby chodziło o niego? Czy to on był przyczyną spotkania Bractwa? Mulungu nie starał się domyślać czegokolwiek. Wszystkiego dowie się w swoim czasie.
W każdym razie medyk stanął obok Ehisses i uważnie przyglądał się obcemu serwalowi, którego ogon był przytrzymywany przez geparda.


RE: Rozkoszny poranek - Natan - 13-04-2016

Natan widział, że Zephyr chce mu pomóc, akceptowal jednak to, że bez kary się nie obejdzie. Starał się jak mógł by była najlagodniejsza. Serwal zjadł tylko szczura, albo AŻ szczura. Nie jadł nic od trzech dni, a kawałek mięsa dodał mu energii. Słowa geparda choć sprawiały, że Natan trząsł się ze strachu.
- Dziękuję, mam nadzieję, że spotkamy się potem na neutralnym gruncie i wymienimy się swoimi historiamy. - gdyby młody wiedział co Zephyr dla niego szykuje nie mówiłby już tak.


RE: Rozkoszny poranek - Chikja - 13-04-2016

-Pfsyyy..- Parsknęła ni to syknęła w odpowiedzi i odchyliła łeb do tyłu na bok wciągając sporą porcję powietrza nozdrzami.- Właściwie to bawię się raczej bardzo przeciętnie.. mogłoby być lepiej.- Podreptała dookoła miejsca w którym siedziała Vult, wtedy też spostrzegła resztę towarzystwa, czyli będzie to zebranie bractwa, nie rozmowa w cztery oczy. Mruknęła nie ukrywając żalu, ale, przynajmniej nie ma tu szarej.. a ten serwal, czyżby przyjęli go do rodziny? Po tym jak Nahash skazał go na śmierć? I wciąż żyje? Dobrzy przodkowie, mistrzowie prokrastynacji.. dłuższą chwile przypatrywała się gorylowi, może licząc na pochwałę, że słuchała jego rad i nie fikała za dużo, okazem zdrowia może jeszcze nie była, ale już czuła sie o niebo lepiej. Po chwili jednak, skierowała swoja uwagę ponownie na przywódczynię.
- ..to właściwie, jaki jest cel naszego dzisiejszego spotkania?- Może wspólny posiłek? A Natan będzie tu główna atrakcją?


RE: Rozkoszny poranek - Vult - 13-04-2016

Postukała szponem o ziemię i skinęła łbem na powitanie przybyłym, czekając jeszcze na pozostałych. Widząc przyprowadzonego serwala w jej oczach pojawił się dziwny błysk. Zephyr poprzedniej nocy opowiedział jej o nagłym gościu w samym centrum bractwa. To się musi skończyć takie pobłażanie.
- Cierniu, chcę ci zademonstrować jak będą wyglądały rządy pod moim skrzydłem. Nie będę tolerowała intruzów bez dobrego powodu.
Zanim zacznie wolałaby by większość przy tym była.


RE: Rozkoszny poranek - Israel - 13-04-2016

Został poinformowany, że ma się tutaj zjawić, więc przyszedł. Zastał już kilka osób oraz jakiegoś nieznajomego serwala. Miał nadzieję, że za dużo go nie ominęło. Nie chciał się za bardzo wypytywać o to. Gdy przyszedł, spojrzał się na Vult.
- Witaj Yehisses. - powiedział do niej, a następnie spojrzał na Zephyra i dodał: - I Ty, Ekscelencjo.
Mimo tak kulturalnego przywitania, na drugiego osobnika patrzył się wrogim wzrokiem. Spojrzał jeszcze na wszystkich zgromadzonych i kiwnął im łbem.


RE: Rozkoszny poranek - Zephyr - 13-04-2016

Zephyr nie odpowiedział na podziękowania serwala, a nawet odwrócił wzrok. Młody zupełnie nie był świadomy, co go czeka. Możliwe, że po wszystkim wybierze śmierć. Choć gepard nie sądził, by kociak się na to zdobył mimo wszystko.
Trzeba przyznać, że w tej chwili był dosyć spięty. Miał świadomość, że to, co czeka serwala będzie okrutne. Jednak przeżyje. Najdziwniejsze, że w tym momencie zastanawiał się, co Shiya sobie o nim pomyśli, widząc go w roli kata. Gdy wspomniał wcześniej o karze śmierci, trudno jej było to zaakceptować. Odczuwał swego rodzaju ulgę, że jeszcze nie dotarła na miejsce i w głębi duszy chciał mieć to jak najszybciej z głowy.
Pojawili się Mulungu i Israel. W tonie hieny Ehisses wyczuwał swoistą antypatię. Cętkowany sądził, że tamten zdołał już ochłonąć i zaakceptować tę zamianę stanowisk. Jednak trzeba będzie o tym jeszcze pogadać. Tymczasem gepard przewrócił oczami i rzucił Israelowi spojrzenie mówiące: "Błagam, nie teraz".
Miał nadzieję, że Wawisumu nie będzie utrudniał procesu. Zresztą jego pomoc mogła się przydać.
Gepard rozejrzał się, wypatrując pozostałych. O ile na obecności szarej mu specjalnie nie zależało, to brak Sadisma wydawał się niepokojący. Czyżby był na niego zły po tym, jak odmówił natychmiastowego uśmiercenia serwala? Może po prostu skorzystał ze swojej wolności i wyruszył do swej kochanki? A być może był już wśród nich, ukrywając się pośród skał i traw, jak to miał w zwyczaju.
Gepard chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Wolał niczego nie zdradzić za wcześnie. Czekał na sygnały Yehisses. Spoglądał wyczekująco na jej maskę, próbując dotrzeć do oczu. Tylko oni wiedzieli, co tutaj będzie się dziś działo. Czuł się z tym dziwnie.


RE: Rozkoszny poranek - Chikja - 14-04-2016

Atmosfera spotkania była, ciekawa? To małe niedopowiedzenie, w powietrzu zawisło napięcie, nadzieja, żal oh ile osób tyle uczuć prawda? Ona sama uśmiechnęła się figlarnie, czekało ja przedstawienie. Osobiście nie było jej żal serwala, był jej obcy.. mógł zginąć, mógł zostać okaleczony, mógł ujść cało spłodzić potomków i żyć gdzieś hen hen w piz.. daleko.
- Nie powiem czekam na demonstracje z niecierpliwością.- Mówiąc to machnęła zamaszyście ogonem.Przeszła kawałeczek i klapnęła tyłkiem na kępce trawy sprawdzając czy nie kryje się w niej jakakolwiek niemiła niespodzianka, gałązka, czy jadowity gad.
Lodowe spojrzenie zdrowego oka padło na Zephyra, z nich wszystkich chyba on był najbardziej zdenerwowany, gdyby jego myśli wyświetlały się w jakiś cudowny sposób mu nad łbem byłby to zagmatwany mętlik trosk. Sumienie zeżre go prędzej czy później, szpiczasta końcówka jej języka utknęła między smolistymi wargami kiedy sie nad tym zastanawiała.
No chyba że pan Hiena pierwszy pchnięty zawiścią ukróci jego żywot.
Czy to nie zabawne? w BJ tyle się działo, Chikja nie była widzem.. dorzuciła czasem coś od siebie, tak żeby ten ogień się tlił. Tak żeby nie skapcanieli żeby było kolorowo~ wszystkie odcienie tęczy.
- Będzie dobrze.- Mruknęła w stronę cętka, tylko w jakim kontekście?


RE: Rozkoszny poranek - Solovar - 14-04-2016

Mulungu stał spokojnie, gdy nagle odezwała się Yehisses. A więc zamierzała coś zmienić. Może to spotkanie miało pokazać im w co się teraz zmieni Bractwo? Już wcześniej rozmawiał z Vult, ale nie wydawała mu się taka... oziębła? Stanowcza? Może ranga to wszystko zmieniła? Ale to dobrze. Bractwem musi rządzić silna osoba inaczej ono upadnie. Tak też było u dwunogów. Kiedy jeden nie mógł wykonywać już obowiązków przywódcy, przejmował je ktoś młodszy i ambitniejszy. Może dzięki Vult Bractwo stanie się potęgą? Któż to wie?
Po chwili pojawił się Israel. Zephyr wspomniał mu coś o tym, że hiena straciła rangę. No i można było zauważyć, że nie była z tego zbytnio zadowolona. Najwyraźniej nie umiał wybaczyć gepardowi, że to on przejął rolę Ehisses.
Sam Zephyr wyglądał na dość zdenerwowanego. Co tu się miało zdarzyć? O czym dokładnie mówiła Vult? No i co tu robi ten serwal? Te wszystkie pytanie zadawał sobie goryl, cały czas spoglądając na zdenerwowanego Ehisses. Nie odezwał się jednak. Stał, górując nad nimi wszystkimi i czekał na rozwój wydarzeń.


RE: Rozkoszny poranek - Vult - 14-04-2016

Postukała szponem ponownie w podłoże. Spóźniali się. To nic nie szkodzi. Tyle wystarczy. A reszta dowie się droga ustną. Plotki potrafią być często podkoloryzowane. Podeszła do serwala stając nad nim, przechyliła łeb przyglądając się jakby oglądała ciekawy okaz.
- Ten oto osobnik wdarł się w samo serce naszego terytorium. Skończyła się moja cierpliwość z tak lekceważących zachowań. - Dała Zephyrowi znak by przytrzymał lub przydusił łapą serwala by się nie wyrywał.
- Miała go czekać śmierć. Zgodnie jednak ustaliliśmy, że nie przyniosłoby to oczekiwanego skutku, na jego miejsce przybędą kolejni. Żeby temu zapobiec... -Urwała swoją wypowiedź i szybkimi ruchem wbiła dziób w środek jego uszu, uszkadzając bębenki i pozbawiając go słuchu.
- Już więcej nie będzie podsłuchiwał prywatnych rozmów. Niech ogłasza reszcie jaka krzywda go spotkała za naruszenie granic.
Teraz można było go puścić wolno, tę lekcję z pewnością zapamięta do końca życia. A jego świat diametralnie się zmieni ogarnięty kompletną ciszą. Kłapnęła zakrwawionym dziobem i rozejrzała się omiatając wszystkim wzrokiem.


RE: Rozkoszny poranek - Zephyr - 14-04-2016

Widząc, że Vult zbliża się w jego stronę, poruszył się niespokojnie. Najwyraźniej sępica uznała, że taka widownia wystarczy. Zephyr puścił ogon serwala, dając mu kilka sekund swobody. Tuż po krótkiej wypowiedzi Yehisses przycisnął tułów Natana do ziemi, nakłaniając go do pochylenia się. Zębami złapał za jego obrożę. Później już jedynie czekał, aż przywódczyni zrobi swoje.
Jednak jej dziób powędrował w zupełnie inne miejsce niż ustalali. Krew trysnęła na pysk geparda. Zephyr puścił szamoczącego się z bólu serwala, gdy i drugie ucho zostało uszkodzone. Kocur otrzymał swoją karę. Teraz mógł już odejść. Gepard był nieco zdezorientowany, ale nie dał tego po sobie za bardzo poznać. Zresztą, i tak teraz w centrum uwagi był skazaniec. Vult nieco zmieniła wymiar egzekucji. Choć trudno orzec, czy na bardziej łaskawy, czy wręcz przeciwnie. W każdym razie cętkowany nie musiał jej pytać o powód. Sam do tego dotarł.
Spojrzał na serwala z pełną stanowczością, nie okazując skruchy. Raczej chciał mu dać do zrozumienia, by się zmywał, o ile jeszcze tego nie zrobił. Następnie zlizał krople krwi z pyska i rozejrzał się po pozostałych badając ich reakcję na to, co tu zaszło.


RE: Rozkoszny poranek - Natan - 14-04-2016

Z począty nie szarpał się, był spokojny, wiedział, że źle zrobił. Jednak gdy sępica była coraz bliże zaczął ogarniać go strach. Wił się pod łapą geparda. Jednak nic to nie dało, najpierw poczuł przeszywający go ból w uchu, potem przestał na nie słyszeć. Tak samo z drugim. W tej chwili zrozumiał, że świat nie jest taki jakim go sobie wyobrażał, jest okrutny i bezlitosny. Wyrwał się z uścisku Zephyra, spojrzał na niego wzrokiem " zawiodłeś mnie ty bezbożniku" i wybiegł z groty, nie chciał go więcej widzieć.


z.t