Król Lew PBF
Wodospad - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Wodospad Szczęścia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=51)
+--- Wątek: Wodospad (/showthread.php?tid=190)



RE: Wodospad. - Alsu - 27-08-2014

Przyglądał się i słuchał, poza byciem i oddychaniem niczym nie zaznaczając swojej obecności. A więc ten czarny ją znał. Wspaniale. To on już nie jest potrzebny.
Ale czy mógł tak sobie pójść po prostu? Jeszcze niedawno bez wątpienia by to zrobił, ale teraz w takich sytuacjach zapalała mu się srebrna lampka…właśnie, srebrna. Srebrni chyba nie uciekają tak bez powodu. I pewnie starają się jakoś pomóc, pocieszyć…
Potrząsnął gwałtownie głową, skulił uszy i warknął cichutko. Wcale nie czuł się tym Srebrnym. Tak mało wiedział…
Beznadziejna sytuacja, młody nie wie jak dojść do domu. Alsu, podobnie jak i Ariusza, ogarnęła irytacja i dziwne zdenerwowanie. A na ten nastrój zwaliło się wszystko, co do tej pory przeżył. I to, że za nic nie umiał znaleźć Ines. I jeszcze jakieś dziwne spotkania z pałętającymi się samotnie kociakami.
Wcale nie chciał tutaj być. Ale jednocześnie coś nie pozwalało mu odejść. Poczucie odpowiedzialności
… co takiego?
Ponownie wstrząsnął łbem. Odetchnął głęboko i czekał na odpowiedź.


RE: Wodospad. - Ariusz - 20-09-2014

/Ari raz jeszcze rozpłynął się w powietrzu z racji zanudzenia się na śmierć. Let's live this 7th of 9 cat's lives.


RE: Wodospad. - Kijivu - 01-12-2014

Drżące kończyny Szarej zaprowadziły ją aż do miejsca, które chyba znała i wspominała najlepiej. Nad wodospad. Och, to tu poznała tak wiele miłych osób, oraz mogła podziwiać piękno okolicy tuż po przybyciu na te tereny. Z miejscem tym wiązało się tak wiele pozytywnych wspomnień, że Kijivu chyba nawet podświadomie ciągnęła tu, ku znanym sobie bezpiecznym kryjówkom i łagodnym odgłosom spadającej wody.
Była u siebie, na terenach swojego stada, swojej nowej rodziny. Poczuła wyraźną ulgę. Jest wśród swoich.
Rozejrzawszy się wokół odetchnęła i usiadła ciężko na ziemi, dając w końcu odpocząć zmęczonym kończynom. Nie dostrzegała nikogo wokół, może powinna iść dalej, szukać intensywniej.. Ale nie miała chwilowo sił, musiała odpocząć.
Spojrzała z wdzięcznością na Kibę, który tak wiernie jej towarzyszył przez całą drogę, po czym podczołgała się ku brzegowi jeziorka, aby upić kilka łyków krystalicznej wody. Ciecz była lodowata, ale mimo bolących od niej kłów cieszyła się i upiła jeszcze więcej balsamu dla swojego zaschniętego od stresu i wysiłku gardła.


RE: Wodospad. - Kiba - 01-12-2014

Szedł wciąż u boku Szarej, a gdy znaleźli się nad wodospadem, od razu ucieszył się na sam widok wody. Obejrzał się na Kijivu, po czym podszedł do tafli krystalicznej cieczy. Napił się, zaspokajając swoje pragnienie, które wzrastało coraz uciążliwiej podczas wędrówki. Od razu poczuł się lepiej, sącząc chłodną, orzeźwiającą wodę. Gdy towarzyszka spojrzała na niego z wdzięcznością, on uśmiechnął się z dumą. Rozejrzał się uważnie wokół, wychwytując czujnie każdy dźwięk. Gdy wreszcie znów spojrzał na lwicę, lekko przekrzywił głowę.
- Myślisz, że tu spotkamy kapłankę? - zapytał bez przekonania, nie będąc pewnym, czy taka osoba najnormalniej w świecie przechadzałaby się nad wodospadem. Ale i tej opcji nie wykluczał, gdyż tak naprawdę nie znał Ines, ani jej obyczajów. Może akurat trafili w dobre miejsce? Nigdy przecież nie wiadomo, może im dopisać szczęście i spotkają kapłankę. Kiba na to liczył, bo łapy już nieco odmawiały mu posłuszeństwa, a żołądek wyraźnie domagał się czegoś do jedzenia. Ale nadal musiał czekać. Och, na każdym kroku w życiu trzeba coś czekać. To takie męczące..


RE: Wodospad. - Inés - 07-12-2014

Jasnolica kapłanka przechadzała się po swych ziemiach z godną podziwu gracją. Śnieżnobiała łapa nie postanęła na nawet najlichszej zbłąkanej gałązce, mimo że wzrok lwicy błądził wysoko ponad gruntem. Lekkie kroki doprowadziły ją do sadzawki, nad którą to nachyliła łeb. Samica gasiła pragnienie, w skupieniu mrużąc błyszczące błękitem ślepia. Końcówka warkocza muskała taflę wody, nieświadomie ją marszcząc.
Wtem postawiła uszy i powoli, z wyraźnym wahaniem, uniosła smukły pysk. Spojrzenie szeroko rozwartych oczu padło wpierw na lwiątko, później zaś na starszą osobniczkę. Ines, niepewnie zerkając na nieoczekiwane towarzystwo, usiadła przy samym brzegu jeziorka. Ogon przylgnął do jej łap i tylko jego siwe zwieńczenie drżało w miarowym rytmie.
- Niech Księżyc oświetla twą drogę, Kijivu - odezwała się głosem cichym, acz wyraźnym i dźwięcznym. - Kim jest ten młodzieniec?


RE: Wodospad. - Felija - 08-12-2014

Jak to mówią - głupi ma szczęście. Dlatego Felka, która zawitała w te strony pierwszy raz od lat, od razu trafiła na tego, kogo szukała. Sęk w tym, że jej pojęcie o tym było równie blade co inesowa sierść.
Stała tak pomiędzy zaroślami, wpatrując się na tu obecnych zza niezbyt gęstej zasłony gałęzi. Wyjść do nich, nie wychodzić? Może jednak wyjdzie, bo jeszcze wezmą ją za wroga, a przecież, z tego co kojarzyła, mają pakt o nieagresji.
Ostrożnie wysunęła łeb, potem łapę, a potem drugą łapę i już była prawie całkiem na widoku. Powiodła po tamtych trochę spłoszonym spojrzeniem, po czym skryła zakłopotanie za nieco głupawym uśmiechem.
- Em, dzień dobry, jestem z Lwiej Ziemi. Szukam Ines, Mory albo Serret? - palnęła, przelatując wzrokiem z jednego lwa na drugiego.
Miała nadzieję, że Amai przybędzie tu zaraz za nią. I że jej nie zgubiła. Um, mogła częściej oglądać się za siebie! Albo w ogóle wziąć ją w pysk... Tylko że wtedy gorzej by się jej szło, na pewno wolniej. Niby to tylko lwiątko, ale mistrzem w podnoszeniu ciężarów to ona nie była.


RE: Wodospad. - Kijivu - 08-12-2014

Szara z radością przeniosła wzrok z kojącej tafli wody na kapłankę, kiedy ta pojawiła się nad wodospadem. Poruszała się, jak to ona, z właściwą sobie gracją i ostrożnością. Uważny obserwator mógłby wręcz opisać niektóre jej gesty jako wstydliwe, subtelne.. Cóż, taka już była, a Kijivu uwielbiała każdy jej cal, a nawet pojedynczy włos. Była dla niej wzorem i przewodnikiem.
- Oraz twoją, pani Ines.. - odpowiedziała po chwili na powitanie Białej. Głos wciąż jej lekko drżał, Szara brzmiała prawie jak nie ona, z resztą trudno jej się dziwić. - Ten młody lew to Kiba. On.. Pomógł mi tu wrócić, kiedy wracałam z dżungli, to bardzo dobry lew. - powiedziała. Tak, gdyby nie On, Szara nie była pewna, czy doszłaby tu, a przynajmniej czy nie zabrakłoby jej samozaparcia. Poza tym obecność przyjaznej duszy bardzo podnosiła ją na duchu, a to też było jej niewątpliwie potrzebne. Wręcz niezbędne.
- Pani Ines - zdecydowała się podjąć po chwili, początkowo ignorując szmery wokół nich - Poszukujemy medyka. - Na razie zdecydowała się nie opowiadać całej historii, jaką niedawno przeżyła. Coś nagliło ją od wewnątrz, poza tym wciąż pamiętała dobrze słowa Venety. Medyk powinien ją zobaczyć, aby chociażby sprawdzić stan bandaży i prowizorycznego opatrunku, jaki lwica wykonała Szarej.
Wtedy zauważyła Kremową. Kijivu chwilowo zaniemówiła, widząc różniące się od siebie oczy nowej. Och, to piękne, tak bardzo piękne. Kiwnęła jej tylko głową na powitanie, wciąż wpatrując się w to cudo natury.


RE: Wodospad. - Amai - 08-12-2014

Amai cała w kurzu i pyle co chwile podbiegała idąc za Felicja. Co jakiś czas się wywracała lub potykała. Za to w miarę nadążała za większa lwicą. Gdy ta zatrzymała się w zaroślach lwiczka wpadła na nią i położyła się, i dyszała.
-Dziękuję... Pani strasznie szybko idzie-
Potem Felicja wyszła z krzaków, a Amai wytoczyła sie za nią i dostrzegła Inés, więc popatrzyła na nią i szybko do niej podbiegła, i przytuliła sie do łapy lekko płacząc. Nie była w stanie nic powiedzieć, tylko była szczęśliwa.


RE: Wodospad. - Kiba - 08-12-2014

Jakby na odpowiedź na jego wszelkie wątpliwości, na terenie zjawiła się lwica. Była niezwykle biała, jej oczy były błękitne jak niebo. Kiba nie wiedział, że właśnie to jest ta Kapłanka. Po prostu wpatrywał się w nią jak w jakieś dzieło sztuki. Była to osobistość, od której trudno było oderwać oczy. Gdy owa biała lwica odezwała się do Kijivu, lwiak spojrzał właśnie na nią. Jego pytające spojrzenie miało na celu tylko jedno. Czy to jest ta Kapłanka? Ale w tej chwili nie miał już żadnych wątpliwości. Kto inny tak pozdrawiałby Szarą? Kiedy usłyszał jak Kijivu dobrze o nim mówi, gdyby mógł, zapewne zarumieniłby się. To było takie miłe. Zrozumiał jednak, że tak ważną osobistość należy powitać.
- Dzień dobry... Pani Kapłanko - powiedział z szacunkiem., lekko się wahając, czy powinien dodać to ostatnie. Ale brzmiało dość oficjalnie, a przynajmniej tak sądził, więc stwierdził, że dobrze zrobił. Stał obok Kijivu, wpatrując się w Kapłankę. Chciał koniecznie zobaczyć w jaki sposób im zaradzi. Lecz po chwili usłyszał jakieś kroki. A następnie głos. Obejrzał się i od razu ujrzał postać kremowej lwicy, o dwubarwnych tęczówkach. Tuż za nią szła jakaś mała lwiczka. Najwyraźniej i one zmierzały ku Kapłance.


RE: Wodospad. - Inés - 11-12-2014

Biała powoli kiwnęła łbem. Potraktowała młodzika pełnym sympatii spojrzeniem. Właśnie dorobił się pierwszego plusa u Kapłanki - pomoc Srebrnym zawsze była w cenie.
- Wierzę - oznajmiła.
Uśmiech, który nieśmiało zamajaczył na jej pysku, dość prędko się z niego ulotnił, po tym jak dotarły do niej kolejne wieści. Te stokroć mniej przypadły jej do gustu.
- Medyka? Dawno nie widziałam ani Arhama, ani Anubisa... Księżyc winien nam zesłać nowego uzdrowiciela, a póki co może ja zdołam pomóc - uznała, niepewnie machając końcówką ogona.
Jej umiejętności w tej dziedzinie nie należały do najokazalszych, lecz nikt inny nie wydawał się być bardziej kompetentny.
Wtem samica uniosła wzrok na różnooką, która ważyła się nieoczekiwanie wtargnąć na jej tereny. Zmarszczyła brwi.
- Wpierw przedstaw się, Lwioziemko. Ja jestem Ines, kapłanka Srebrnego Księżyca i władczyni tych ziem. Z jakąż sprawą do mnie przychodzisz?
Jeszcze bardziej od przybycia tej tutaj było tylko pojawienie się lwiątka. Jasnowłosa zamrugała i odruchowo cofnęła się, przez co znalazła się niebezpiecznie blisko jeziorka.
- Amai? Co tu robisz? Dlaczego nie jesteś z Morą? - Pokręciła łbem z niedowierzaniem.
Kilka sekund później zaświtała jej w głowie pewna myśl, którą nie omieszkała podzielić się z pozostałymi. Uniosła wzrok z powrotem na beżowo-szarą.
- Jesteś Lwioziemką - powtórzyła powoli, cedząc słowa z nieskrywanym wahaniem. - Czy mogłabyś zatem... Udać się na swoje tereny... I sprowadzić medyka, która pomógłby Kijivu?
Odchyliła uszy do tyłu. Powinien to być rozkaz. Wszak chodziło o dobro członkini jej stada! Albo obca nie była w jej stadzie, nie mogła niczego od niej żądać... Gdyby Mako tu był, z pewnością czym prędzej pospieszyłby z pomocą. A czego może się spodziewać po obcej?
- Proszę - dodała przyciszonym tonem.


RE: Wodospad. - Felija - 11-12-2014

Lwioziemka, gdy tylko zobaczyła, że Amai najwyraźniej odnalazła którąś z rzeczonych osób, już miała oddalić się bez słowa. Niestety, zatrzymała ją sama kapłanka.
Różnooka skinęła łbem do Kijivu, po czym niespiesznie podeszła do Ines. Dostrzegłszy, że tamta boi się lwiątka z własnego stada (!), zgryźliwy uśmiech pojawił się na felkowym pysku. I niby to jest ta cała przywódczyni? Śmiechu warte! Strach to przyznać, ale już ich ruda zmora sprawiała mniej żenujące wrażenie!
- Felija. Chciałam tylko odprowadzić Amai, nic więcej. No, ale skoro wszystko załatwione, to ja spadam. - Przestała się głupio szczerzyć, zdobyła się na teatralny ukłon i już miała zrealizować swój plan, kiedy to Księżycowa zdecydowała się ją zatrzymać.
Beżowo-szara miała w sobie na tyle inteligencji, by zdołać wydedukować, że Kijivu to ta szara. Ewentualnie może chodzić o lwiątko, ale on, w przeciwieństwie do tamtej, nie miał na sobie bandaży, co stanowiło pewną wskazówkę.
Przekrzywiła łeb i udała, że głęboko się zastanawia. Tak naprawdę jej myśli krążyły wokół tego, co może udałoby jej się dzisiaj upolować i gdzie się prześpi, jak już się naje.
Wreszcie wzruszyła barkami.
- No mogę - uznała łaskawie.
Odwróciła się i odeszła, wesoło machając ogonem. Podczas drogi w głowie kołatały jej się jeszcze dwa imiona, które usłyszała z ust błękitnookiej - Anubis i Arham. O ile o tym pierwszym wiedziała, że robił u Srebrnych, to ten drugi... Skądś kojarzyła to imię, tak jej się zdawało.
Przyspieszyła kroku i zniknęła pomiędzy drzewami.

Z/t


RE: Wodospad. - Amai - 11-12-2014

Lwiczka pomimo że Ines cofnęła się to dopadła do jej wielkiej nogi i wtuliła sie lekko płacząc. Płacz nie był płaczem smutku lecz szczęścia, bo nareszcie znalazła kogoś kto ją znał i była w "domu".
-Mama Mora... nie wiem, znikła. Znikła tak nagle jak kiedyś tata-
Biała mogła poczuć że uścisk Amai należy do tych stalowych, jakby sie bala że jeśli ją puści to i ona zniknie.


RE: Wodospad. - Kijivu - 14-12-2014

- Dziękuję, bardzo dziękuję - odpowiedziała szara z nieukrywaną wdzięcznością, i zaraz potem ulga pojawiła się na jej obliczu. Och, nareszcie trafi w ręce kogoś, kto z całą pewnością powie jej wszystko, co powinna wiedzieć odnośnie tego, jak teraz o siebie zadbać i jak uniknąć większych uszkodzeń jakie jad mógł spowodować. Czuła, że w końcu dopisało jej szczęście od czasu tego przykrego wypadku.
- Miałam szczęście- powiedziała, podsumowując swoja nieudaną wyprawę na obce tereny.. Nie chciała też wspominać o tym co ją spotkało przy małej Amai, która była w końcu jeszcze lwiątkiem. Nie należało jej straszyć. Zamiast tego uśmiechnęła się ciepło do małej, próbując ją pocieszyć. Wedle wiedzy Szarej, Amai chyba nie mogła znaleźć się w bardziej życzliwym towarzystwie.


RE: Wodospad. - Chaspre - 14-12-2014

Przypadek sprawił, że w to miejsce zmierzały jeszcze jedne łapy. Konkretnie białe, strudzone wędrówką. Wpierw Chaspre poczuła się niepewnie, widząc tyle lwów, ale ostatecznie raźno wkroczyła między nie. Nastrój był chyba nerwowyy. Rozejrzała się po obcych pyskach i dostrzegła białą lwicę, piękną, może trochę smutną. Czy to jej szukała? Pochyliła łeb z szacunkiem i zdobyła się na ciche:
- Pani?


RE: Wodospad. - Kiba - 14-12-2014

Kiba, napotkawszy pełne sympatii spojrzenie Kapłanki, uśmiechnął się, czując przypływ dumy. Z zainteresowaniem wsłuchał się w słowa Ines, starając się zrozumieć o co właściwie może chodzić. Kto to Arham? A Anubis? Nie wiedział. Ale skoro mowa o uzdrowicielu, to może to właśnie imiona uzdrowicieli? Kiba uznał, że tak właśnie jest. Teraz spojrzał na Amai, która przyczepiła się do łapy Ines niczym rzep do sierści. Reakcja Kapłanki była dość nieprzewidywalna, a przynajmniej nie przez niego. Wyglądało to tak, jakby miała już dość tej lwiczki. Spojrzał na Feliję, gdy Ines poprosiła ją o przyprowadzenie medyka. Kiba, tak samo jak ona chciał zdrowia Kijivu. Była dla niego bardzo miła, i dzięki niej miał okazję poznać Kapłankę! To wystarczająco dużo... No, i w końcu dla niej tu razem przyszedł. Ucieszył się w duchu, gdy różnooka zgodziła się. Po chwili na terenie pojawiła się kolejna osoba, także na wizytę u Kapłanki. Ciekawe, czy zawsze tak jest, że tak dużo osób odwiedza Ines w przeróżnych sprawach? Musi być naprawdę ważna i wszechwiedząca, skoro wszyscy oczekują od niej tak wiele.