Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Damur - 09-06-2014

Tygrys posmutniał jeszcze bardziej, na widok oddalających się istot. Chętnie z kimś by porozmawiał, tylko wyglądał na osobę niechętną to kontaktu z innymi. Miał ochotę wykrzyczeć:
Dwa lata samotnie wędrowałem i byłem zdany na siebie! A teraz, w takim tłumie nawet nikt ze mną nie pomówił czterech zdań!
Ale nie wykrzykną tego, tylko tak pomyślał. Już nie raz szukał towarzystwa, a każdy odchodził. Wiecznie był z czegoś niezadowolony, a może, po prostu ma takie poczucie własnej wartości, iż wiecznie narzeka na coś, zaś głównie na siebie. Nabrał odwagi, i już chciał podejść do Ines, przerywając jej rozmowę z Kijivu, i powiedzieć, jak bardzo pragnie dołączyć do stada, i w końcu uciec od tego niemiłosiernie przytłaczającego tłumu.
Niech księżyc schowany za słońcem, tam hen schowany dalego pomoże mi sym blaskiem, doda odwagi, otuchy i... odpoczynku... - pomyślał.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 09-06-2014

Z rozmyślań nad lwiątkami, wyrwał ją już znany głos, chociaż niezbyt znana osobowość. Podniosła powolnie łeb i spojrzała na białogrzywego, obdarzając go lekkim uśmiechem.
- Miło mi Cię poznać Vahan. - oznajmiła delikatnie. - Jestem Mirage. - lekko skinęła łbem z grzeczności. W sumie to nic nie przychodziło jej do głowy o czym mogła by z nim porozmawiać. Pod lewą łapą wyczuła mały kamyczek, którym zaczęła się bawić - zaciskając łapkę, by go unieść i rozluźniając by opuścić. - Skąd przybywasz? - zapytała z uśmiechem, chociaż po pierwszej wpadce nie była pewna czy to dobre pytanie na rozpoczęcie znajomości, bowiem poprzednik nie dał jej konkretnej odpowiedzi i wydawał się być nieco nieogarnięty, ale to zapewne ze stresu, więc nie dziwiła mu się.
Spojrzała w błękitne jak niebo oczy lwa, wydawało jej się jakby go już znała... w sumie mogłaby go znać w poprzednim wcieleniu. Tak, Rage wierzy w reinkarnację, podróże astralne czy inne formy rozwijania swojej duszy.


RE: Płonąca równina. - Vahan - 10-06-2014

Może chociaż ona zostanie jego przyjaciółką, skoro tygrys nie wykazywał żadnych chęci. Oczywiście poruszyła temat, o którym Vahan wolał nie rozmawiać. Właściwie sam niewiele o tym wiedział, ale w sumie czemu miałby nie powiedzieć tego co wie. Nie ruszała go przeszłość. Nie pragnął o niej zapomnieć, ani o niej pamiętać, była mu obojętna. Skąd pochodzi, na to pytanie samemu lwu trudno było odpowiedzieć. Wiedział, że z pustyni. Matka nie mówiła mu o niczym. Nie wiedział też kto BYŁ jego ojcem. Zresztą go to nie obchodziło, skoro jego ojciec nie chciał się z nim skontaktować, to czemu on miałby chcieć?
- Z małego stada na pustyni. - w sumie poza tym nic więcej nie wiedział o swoim pochodzeniu. Wypadałoby ruszyć rozmowę do przodu. - Teraz ty powiedz coś o sobie. - był zadowolony, bo i towarzystwo było przyjemne. Gdy tylko Ines załatwi wszystkie sprawy miał zamiar poprosić ją o oprowadzenie po stadzie.


RE: Płonąca równina. - Damur - 10-06-2014

Tygrys leżał przez dłuższą chwilę. Sądził, iż Kijivu będzie rozmawiała z Ines dość długo, dlatego też rozejrzał się od lewej, do prawej strony. W pewnej chwili zauważył zielonooką lwicę, oraz białego lwa. Wręcz tak białego, jak on sam. Tak owo wpadł na pomysł, by podejść do nich. Choć cały czas leżał, był zmęczony, czego pewnie powodem był jego smutek. Podszedł do dwóch obecnych po jego prawicy postaci, żeby po prostu porozmawiać. Aby rozluźnić się, uspokoić.
- Witajcie. - rzekł. Chyba było po nim wydać ster, gdyż kiedy rozmawiał wcześniej z Ines, ta na niego naskoczyła, a on z całych sił starał się być miły... Dlatego też nie spodziewał się reakcji innych, lecz odważył się to zrobić, i tak znalazł się tutaj.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 10-06-2014

Mirage uśmiechnęła się do niebieskookiego i przestała bawić się kamyczkiem pod swoją łapą. Wyrzuciła go gdzieś w bok, tak aby lew tego nie zauważył. W końcu ktoś z kim można było pogadać, przynajmniej ten raczył jej normalnie odpowiedzieć na jej pytanie, chociaż po głębszym namyśle lwica stwierdziła, że nie powinna tak myśleć. To pytanie mogło zaboleć tygrysa, powodując też lekkie zdenerwowanie i nic nie znaczącą odpowiedź, która mogłaby wydawać się niegrzeczna.
Przestań o tym myśleć! To nie twoja sprawa, tylko jego... zacznij się interesować sobą.
Sobą? To było dość trudne dla niej, bowiem uwielbia słuchać historii innych... w ten sposób wiele się nauczyła. Kiedyś dziadek jej opowiadał o swoim pierwszym polowaniu, które było nieudane - był zbyt hałaśliwy i wypłoszył zwierzynę. Zapamiętała jego słowa i nie popełniła tego błędu co on, lecz i tak pierwsza jej ofiara uciekła... źle ją chwyciła i tyle.
Wracając do Vahana, to trochę ciekawiło ją jego pochodzenie. Pustynia? Myślała, że tam tylko wielbłądy żyją, ale żeby lwy? Spojrzała na niego, rozmyślając o pustynnych lwach, kiedy do jej uszu doszły kolejne słowa.
- O sobie? - zapytała podnosząc jedną brew. Co ona mogła o sobie powiedzieć? Kiedy o tym myślała, zauważyła tygrysa. Ten to się kręci w te i we wte. Uśmiechnęła się, po czym ponownie przywitała się z Damurem, skinięciem łba a następnie skierowała wzrok na białogrzywego
- Ja pochodzę z Zambii. - oznajmiła łagodnie. Wiedząc, że tygrys nie ma nic ciekawego do powiedzenia na temat swojego pochodzenia, postanowiła zapytać o coś innego.
- A czym się interesujecie, ja na przykład uwielbiam wyobrażać sobie, że jestem ptakiem i mogę dosięgnąć księżyca. - nieco się rozmarzyła, wypowiadając te słowa.


RE: Płonąca równina. - Vahan - 10-06-2014

Gdy Mirage skinęła głową Vahan zrobił to samo.
- Jednak chcesz ze mną pogadać, czy może przyszedłeś do Mirage? - szeroko się uśmiechnął. Wcześniej tygrys nawet nie chciał na niego patrzeć, a teraz sam przyszedł do nich. - Jak się zwiesz? - zwrócił się do Damura. Chciał wiedzieć jak się ma do niego zawracać, przecież nie będzie do niego mówił "Ty".
Odpowiedź lwicy zainteresowała go. Zambia nigdy nie słyszał o takim miejscu. Nie dopytywał się o nic więcej, ponieważ nie lubił rozmawiać o pochodzeniu. Może to dlatego, że sam niewiele miał do powiedzenia na ten intrygujący temat.
Zainteresowania kolejna rzecz, której Vahan nie posiadał, no chyba, żeby liczyć wpatrywanie się w księżyc godzinami. Nie, nie chciał mówić nikomu. Co to za zainteresowanie, siedzenie w miejscu i gapienie się w księżyc.
- Lubię zimne kąpiele i wszystko co wiąże się z zimnem i chłodem. - wymyślił na poczekaniu. Lubił chłód i kąpiele w zimnej wodzie, ale zainteresowaniem tego nazwać nie było można. Nazwałby to raczej upodobaniem.


RE: Płonąca równina. - Damur - 11-06-2014

- Przyszedłem do was, zaś wcześniej rozmyślałem, i dlatego nie byłem taki rozmowny... - odpowiedział. - Jestem Damur.
Następnie przysłuchiwał się ich rozmowom. Kiedy samica zadała pytanie, on po Vahanie rzekł:
- Czym się interesuję? Wątpię, abym takowe posiadał...


RE: Płonąca równina. - Mirage - 12-06-2014

Może to co powiedziała lwica nie do końca było zainteresowaniem, lecz miało to wiele wspólnego z tym co ją pasjonuje. Nie wiele lwów miało świadomość, że tak naprawdę ich dusza, energia jest wieczna i że wychodzenie z ciała jest możliwe, tak samo jak i porozumiewanie się ze zmarłymi. Więc czy ona czasem nie interesuje się szamanizmem? Można by tak to nazwać...
Uwielbiała godzinami wpatrywać się w księżyc, tak jakby była w transie, jak zahipnotyzowana, wtedy to właśnie rozmyślała o duchach zmarłych i podróżach poza ciałem, ale to tylko głupie marzenia, które być może kiedyś się spełnią. Może, kto wie? Na razie lwica potrafi jedynie świadomie śnić, długo nad tym pracowała, ale w końcu się udało. Oh... świadome śnienie, czyż to nie jest coś pięknego? Owszem jest, ale nie zawsze, czasami zdarza się i tak, że miewa się koszmary, które wydają się w pełni realistyczne. Większość lwów po pierwszym koszmarze zrezygnowałoby ze snów, lecz nie ona... więc skoro tak bardzo ciekawi ją duchowość, jest to idealne miejsce dla niej.
Kiedy lew skierował swoją wypowiedź to tygrysa, lwica nieco się zawstydziła, lecz Damur zaraz rozwiał to swoją wypowiedzią, która trochę ją zaciekawiła. O czym on tak rozmyślał? Ah... no tak. Chciał dojść do stada, więc być może o tym? W tej chwili właśnie do niej dotarło, że ona pierwsza mu w tym przeszkodziła, wypadałoby więc przeprosić, ale czy wtrącanie teraz przeszłości będzie odpowiednie?
- Rozumiem Cię Vahanie, trochę zimna w te upały zawsze by się przydało. - skierowała swoją wypowiedź do lwa, mówiąc z lekkim żartem, lecz jednocześnie przyznając mu rację.
- Niemożliwe, żebyś nie miał jakichś zainteresowań. Pomyśl trochę... Co lubisz robić? - zachęcała tygrysa, żeby trochę nad tym pomyślał, sądziła, że Ines nie byłaby do końca przekonana co do niego... miejsce dla wybranych? A czy wybrani mogą nie mieć zainteresowań? Nawet tych najdziwniejszych?


RE: Płonąca równina. - Vahan - 13-06-2014

Rozmowa byłą nudna i monotonna. Nie zdziwił się gdy usłyszał, że Damur nie ma zainteresowań, dla niego to takie normalne. Przecież nie każdy czymś się interesuje. Zielonooka była pewna, że tygrys musi mieć jakieś zainteresowania.
Vahan poczuł się jak zbędny uczestnik rozmowy. Usiadł więc blisko lwicy i ze stoickim spokojem czekał na rozwój rozmowy. Niefortunnie usiadł pod akacją, a jak wiadomo akacje w upale odchylają swe listki w ten sposób, aby cień padał na liście, nie zaś na osoby próbujące się schronić pod drzewem. Tak, więc były to istne katusze, które musiał przecierpieć. Tygrys nic nie mówił, lwica nic nie mówił, lew także nic nie mówił. Większość osób sfrustrowałoby się czekając na odpowiedź tak długo.


RE: Płonąca równina. - Damur - 13-06-2014

Ta dłuższa ciszy wszytkich zapewne dobijała, to jednak powód kolejnych nie chwilowych rozmyśleń tygrysa. Jak ma odpowiedzieć lwicy? Już wie.
- Nie wydaje mi się, abym miał jakiekolwiek. Po prostu, nic nie ciekawi mnie tak szczególnie, tak sądzę.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 14-06-2014

Lwica spoglądając na tygrysa z uśmiechem i mając nadzieję, że uda mu się coś wymyślić, zerknęła kątem oka na Vahana, którego najwidoczniej nudziła już ta rozmowa. Skoro paskowany kot tak długo myśli, to na pewno coś mu do głowy wpadło, chociażby układanie kamieni. Czar jednak prysł, kiedy usłyszała jego wypowiedź, dla niej to było dziwne... jak nie można mieć zainteresowań? Nawet spanie jest już jakimś tam zainteresowaniem, w sumie to było jej ulubione zajęcie. Kiedy przychodziła pora, aby się położyć, była najszczęśliwsza, bowiem to oznaczało te piękne sny, niektóre świadome, niektóre nie. Skoro tygrys uważał, że jest wyjątkowy to widocznie tak jest...
- Aha. - odparła nieco zrezygnowana, po czym spojrzała na Vahana. O czym mogli by rozmawiać? Ten lubi chłód a tamten nie ma nic, co go interesuje... przecież nie będzie ich tu zanudzać swoim wyobrażeniem świata czy celem życia a tym bardziej nie powie, że ciekawi ją szamanizm. Mogli by uznali by ją za dziwaka gadającego z duchami, czego oczywiście nie potrafiła. Może kiedyś im to powie... jak poznają się bliżej.
- Może po zwiedzaniu terenów wybierzemy się gdzieś razem? O ile oczywiście nas oprowadzą. - oznajmiła z lekkim żartem, spoglądając najpierw na tygrysa a zatrzymując wzrok na białogrzywym.


RE: Płonąca równina. - Damur - 14-06-2014

- Ja bardzo chętnie bym się gdzieś wybrał. - tak szczerze mógłby to zrobić już teraz. Miał ochotę coś jeść, a głód był coraz bardziej uciążliwy. Na razie jednak dało się go znieść.
Przed słowami tymi jednak była kolejna dłuższa chwila ciszy. Damur wykorzystał ten czas na kontynuowanie swoich rozmyśleń, które wcześniej starał się zrobić bardzo krótko, aby nie zanudzić osobników. Zauważył jednak niezadowolony wyraz pyska Vahana.
Chyba rozmowa nie była dla niego ciekawa...
Teraz zaczął dumać, jak czymś go zaciekawić. Kiedy sam leżał, słyszał, jak mówił, iż lubi zimno. Może warto zacząć wątek w tym kierunku? Ale jakiś wartościowy, prawda? Kto chciałby rozmawiać na przykład o tym, co jest zimne, a co nie? A przynajmniej tygrys nie za bardzo chciałby się udzielać w takiej rozmowie...
Na domiar wszystkiego, tygrys poczuł duże ciepło. Mimo, że nadchodziła już późniejsza pora, to Afryka, a nie Skandynawia, i słońce nadal grzało mocno. Zwierze nic o tym nie mówiło, lecz nie lubi takich por. Wtedy zwykle jest przy jakiejś rzece, a nie, na środku piaszczystego stepu. Cóż, tutaj jednak jest Ines, która obecnie nie udziela się podobnie jak jej przyjaciółka. Ogólnie, ostatnio większość osób jakoś ucichła. Co jest tego powodem? Nie wiadomo, jednak Damur musiał przetrwać, by móc porozmawiać z najwyższą kapłanką Srebrnego Księżyca. Tak szczerze, pewnie kiedy nadejdzie jego rozmowa z samicą, na niebie pojawi się srebrzysty blask na niebie. Czyż to nie będą idealne warunki do rozmowy? Możliwe.
Choć w trudno to uwierzyć, te wszystkie myśli plątały się w głowie tygrysa raz po raz, i na tyle szybko, że minęły pewnie ledwie dwie minuty. Ale Vahan czuje się zapewnie niekomfortowo, więc może już go jakoś zaciekawić? Mimo, iż Damur chciał porozmawiać na temat, który w najmniejszej mieże chociaż zaciekawił by białogrzywego, ten postanowił zachować się orginalnie, zamiast dopasowywać się innym. W końcu jest wolną istotą, i nie musi się z tym kryć.
Może i to prawda, że tygrys wiele księżyców z nikim nie rozmawiał, to wbrew swojemu 'niedoświadczeniu' pod tym względem, pragnął uszczęśliwić wszystkich rozmówców, w tym i oczywiście siebie, choć może być i bez niego, w końcu, nie jest pępkiem świata, żeby wszystko na świecie dopasowywać mu. Inni może również, jednak moc uszczęśliwiania jest bardzo piękna, a zarazem szlachetna, dlatego miło by było, gdyby tak uczynił.
- Chyba nie ciekawi ciebie ta rozmowa... - zwrócił się do Vahana - Czy coś się stało? Jeżeli tak, mów. - Tak owo rzecząc, począł wyturlać się na ziemi, co w innych możliwe wzbudziło jakieś kontowersje, albo zdźiwienie. Mu jednak było po prostu gorąco, dlatego tak uczynił. Wstając, i w miarę możliwości otrzepując się (przecież nie ma takich elastycznych łap, jak ręce człowieka) czekał na odpowiedź. Jednocześnie spodziewał się, iż odpowiedź białogrzywego wszystkich zaszokuje, i zakończy tą rozmowę, co dla niego było by wielką porażką. Czyż aż tak marnie, beznadziejnie wychodzi mu poprawianie humoru innym? Nie, chyba nie, ale to czas pokaże. Poczuł by się i pewnie wtedy głupio, bo Mirage pewnie zdenerowowałaby się na niego za zniszczenie rozmowy. Jednak chyba nie będzie tak źle, prawda? Cóż, zobaczymy, zobaczymy.
Owo tworząc w swojej głowie kłębek nerówów, w końcu zwierz się opanował, ale nie podnósł głowy. Jakoś nie chciał się wywyższać, lub wzbudzić... kontrowersje w oczach innych, bowiem był dość wysoki, a mimo to nie czuł się pewnie. A przynajmniej po tym, co niedawno powiedział.
Damur zauważył zachód słońca, i tu nasunęła mu się kolejna rozmowa. On jednak cierpliwie czekał na odpowiedź samca, która zresztą nie nadeszła aż tak późno.


RE: Płonąca równina. - Vahan - 14-06-2014

Spotkać się po zwiedzaniu, świetny pomysł, tylko żeby było trochę chłodniej. Zaczynało mu się mówić trudniej i myśleć dłużej niż za zwyczaj. W oddali obraz zaczął falować. Lew miał nadzieję, że z jego głową jest wszystko w porządku.
- Świetny pomysł, tylko, żeby było trochę chłodniej. - rozmarzył się, ale po chwili znów ledwo wytrzymywał ten skwar. Wystawił język aby się ochłodzić, tygrys zaczął się tarzać, całe to widowisko wyglądało śmiesznie.
- Nie mylisz się, nie wytrzymuję tego gorąca. - naprawdę miał już tego dosyć. Najchętniej zaszyłby się w dżungli i tam przespał cały dzień. Zamknął oczy i rozkoszował się chwilowym powiewem wiatru. Nie chciał słuchać żadnych słów, chciał rozkoszować się chwilą.


RE: Płonąca równina. - Mirage - 14-06-2014

Lwica była zadowolona, że spodobał im się jej pomysł. Poznają się bliżej i już nie będzie czuła się taka obca.
- No to wybierzemy się któregoś wieczoru, nie wiadomo przecież ile czasu nam zajmie zwiedzanie. - powiedziała optymistycznie. Obserwując tygrysa jak i lwa, mogła sądzić, że jest im trochę gorąco. Dziwiło ją to, bowiem Vahan jak i Damur są dość jasnymi istotami a jak wiadomo, biały pochłania mniej słońca, więc czy naprawdę jest aż tak bardzo ciepło? Z tego co jej wiadomo to lew pochodził z pustyni, więc co on mógł robić za dnia? Mirage myślała, że już przyzwyczaił się do tego upału, ale widocznie myliła się.
- Aż tak wam jest gorąco? Jak dla mnie nie jest aż tak tragicznie. - uśmiechnęła się do nich, bowiem trochę ją rozbawili.


RE: Płonąca równina. - Damur - 14-06-2014

Odpowiedź Vahana nie do końca zadowoliła tygrysa, ale i tak.
Tak w sumie, zwierz zrezygnował z zaczęcia nowego tematu rozmowy, gdyż chyba nie za dobrze mu to wychodziło. Lepiej wywiązywała się z tego Mirage. Jej wychodziło to tak zwyczajnie, bez problemu... on, on się z tym trudził, ale jednak na marne. Tym razem nie zasmucił się tym, gdyż czego ma się spodziewać, skoro tyle z nikim nie rozmawiał? Damur mimo to, w tym wypadku sądził, iż w miarę czasu bliżej zaprzyjaźni się z obecnymi tu istotami, będzie coraz milsza, a zarazem luźniejsza atmosfera. Nie do ukrycia, teraz nie czuł się normalnie komfortowo, ale starał się, a chęci też się liczą, tak?
Następnie do uszu tygrysa dotarły słowa lwicy, ze zdziwieniem pytającą, czy aż tak jest tu dla nas gorąco.
- Ja nie mieszkam tutaj na co dzień. To znaczy mieszkam, ale nie tak normalnie... - zrobił krótką pauzę, by poukładać zdania, i w krótkich słowach, mądrze wytłumaczyć dwójce co ma na myśli. - Moi rodzice są z zimnych miejsc, z Antarktydy, zaś ja urodziłem się tutaj. Mimo to, wiecznie przebywałem w dżunglach, lasach... poza nie wychodziłem jedynie w razie potrzeb takich jak szukanie jedzenia, gdy nie było jej w pobliskiej okolicy. - tak oto powiedział nieco o swojej przyszłości.
Tak szczerze, nie lubił o niej mówić. Powtarza tutaj się uczucie wielu istot, które mają podobnie jak on. On... on jednak jest tego świadomy, i kiedy jest taka potrzeba, lub po prostu czuje, że nie sprawi mu to jakiegoś bólu, przykrości, ze szczerą odpowiedzialnością, bez smutku odpowiada o tym innym. Tak było dzisiaj. Było mu trochę smutno nieobecności Kijivu, którął jakoś dziwnie polubił, lecz teraz miał osoby, które nareszcie, nareszcie mogli zostać jego przyjaciółmi: Mirage, i Vahana.
Nie chciał tego niszczyć swoimi w odsłuchaniu innych dziwnymi wątkami rozmów. Niech najlepiej robi to Mirage, która, jak już myślał sobie, robi to najlepiej.
W owym czasie tygrys przestał rozmyślać, co robił już tak długo przez ten dzień, że i mu zrobiło to się nudne. Prawie cały czas, w oczekiwaniu na rozmowę z Najwyższą Kapłanką stada Srebrnego Księżyca, Ines. Jego myśli kręciły się po jego głowie od świtu, aż do obecnego czasu. Teraz może lepiej niech z tym zastopuje, i odpocznie. Teraz, niech porozmawia z nowo poznanymi postaciami, a potem białą lwicą z kucykiem, która ciągle była jakby nieobecna. Ciągle, zresztą tak, jak reszta zebranych.
Damur począł wedle swojego postanowienia (które i zapewne złamie) przestać dumać i ,,wrócił na ląd". Zaczął jak wcześniej przyglądać się w zachód słońca obecnym przed nim, jak wcześniej. Całe szczęście, gorąc lekko ustąpił i nie było tak ciepło jak wcześniej, gdy na przykład siedział pod kamieniem.