Król Lew PBF
Płonąca równina - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Płonąca równina (/showthread.php?tid=192)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48


RE: Płonąca równina. - Samiya - 18-02-2016

Nie nadążając nieco za szybkością wymiany zdań, Sami usiadła przy boku Kapłanki i jedynie obserwowała obcych. Co by się nie rozwodzić za specjalnie, nie podobali się jej. Mimo, że najwyraźniej wytężali swe siły w dyplomacji, nie zrobili na serwalce dobrego wrażenia.
Nie zdołała się powstrzymać od parsknięcia śmiechem, gdy wypadła na nich Xenia niczym filip z konopi. Z wyraźnym rozbawieniem obserwowała jej poczynienia. Zastrzygła uchem, gdy brązowa odezwała się do niej.
-Owszem - odpowiedziała cichym tonem z wyraźną nutą rozbawienia -A o co konkretnie pytasz?
Czujne uszy wyłapały kolejne szmery wśród traw, wywołane przybyciem kolejnej lwicy. Sami na chwilę odwróciła swą uwagę od spotkania i skinęła łbem beżowej, po czym znów skupiła się na ciemnych lwach. Z jej pyska zniknęła powoli radość, zastąpiona powagą. Bywały takie momenty, kiedy Samiya naprawdę się skupiała na wydarzeniach i odsuwała od siebie wesołość, by na poważnie się zastanowić. I nie spodobały jej się słowa szarego.
-Pomoc? - słowo to szybko wypadło z pyska cętkowanej, nim tak naprawdę się zastanowiła. Zerknęła na Kapłankę z nadzieją, że ta nie zgromi jej wzrokiem, czy też - broń Księżycu! - słowem. Ale skoro już zaczęła... -Skąd mamy mieć pewność, że to nie my wyjdziemy na tym gorzej? Nie wiemy o twoim stadzie nic, Herszcie. - bystre, zielone oczy spoglądały na szarego z uwagą. -Wasze ziemie nie są nam tak bliskie, nie znamy potęgi waszego stada. Za to nasze stado stroni od konfliktów i nie widzę powodu, dlaczego mielibyśmy potrzebować waszej pomocy.
Słowem nie zająknęła się o paktach z Lwimi czy Bractwem Jadu. W końcu to nie ona tu jest dyplomatą... Jedynie jasno dawała do zrozumienia, że ewentualny pakt z Cieniowiskiem dałby im wątpliwe profity. Po raz kolejny zerknęła na Kapłankę, w duchu nieco bojąc się jej reakcji. Miała szczerą nadzieję, że niczego nie popsuła przypadkiem.


RE: Płonąca równina. - Serret - 19-02-2016

Pognała tu zaraz za Sadie. Początkowo miała zamiar usiąść obok niej, ostatecznie jednak skierowała się ku Samiyi.
- A ty co tutaj robisz? - spytała półszeptem, bo zdała sobie sprawę z tego, że chyba dzieje się tu coś poważnego.
Z uśmiechem skinęła łbem ku obecnym. Nie chciała nikomu przerywać, (zupełnie nieświadoma, że ktoś już to zrobił w całkiem widowiskowy sposób), dlatego zrezygnowała nawet z życzenia im księżycowego błogosławieństwa, o przedstawieniu się nie wspominając.
Przyglądała się Duchowi i Belialowi, ale bez nadmiernej wścibskości, a jedynie na tyle, by móc ich zapamiętać. Jako Mistyk powinna zwracać uwagę na takie rzeczy jak to, kto odwiedza ich ziemie i w jakim celu, nawet jeśli jej zainteresowania odległe były od spraw polityki zagranicznej.


RE: Płonąca równina. - Inés - 19-02-2016

Lwica posłała przybyłym blady uśmiech. W ten oto dyskretny sposób niejako podziękowała im za przybycie, które dodało jej nieco otuchy i pewności siebie. Teraz miały (bo tak się składa, że ze Srebrnych były tu same samice) wyraźną przewagę, w razie gdyby któraś z wypowiedzi Ines czy Sami nie spodobała się gościom...
Zanim zdążyła odpowiedzieć, zrobiła to za nią serwalka. Jasnowłosa zatrzymała na niej przeciągłe spojrzenie, a następnie uśmiechnęła się półgębkiem i uniosła wzrok na herszta.
- Słyszeliście. Stado Srebrnego Księżyca nie wchodzi w układy, zwłaszcza gdy pertraktator jest nam obcy, a korzyść wątpliwa. Nasze stado również, jak to ująłeś, trzyma się na uboczu i wolałabym, żeby tak pozostało.
Zmrużyła ślepia w zastanowieniu.
- Czasy są spokojne. Skoro ani moje, ani twoje stado nie włącza się w konflikty, to nie widzę potrzeby umocowywania tego żadnym dodatkowym paktem.
Wydawało się jej, że wyraziła się jasno. Postawiła uszy, w skupieniu wyczekując reakcji samca.


RE: Płonąca równina. - Belial - 19-02-2016

Przyglądał się wszystkim zgromadzonym... Porządnych lwów tu raczej mało, same małe kotki. No cóż, może chociaż są wielcy duchem. Wysłuchał słów seweralki a później samej kapłanki. Po czym zarechotał cicho. Spojrzał na Ines i z podejrzanym uśmieszkiem odparł.
- Żaden pakt... Zaproponowałem wam tylko jednorazową pomoc, na znak że nie jesteśmy dla was agresorem. My też w żadne pakty nie chcemy się mieszać. - Spojrzał na ducha również się uśmiechając. Nie miał jednak złych zamiarów czy myśli, nie w głowie mu wojna, nie z nimi i nie teraz.
- Lecz cisza jest zdradliwa, jest tylko przykrywką dla rosnącego napięcia, które pęka bez ostrzeżenia. - Westchnął i spoważniał. Chyba nadszedł czas by powoli kończyć tą rozmowę.
- Oby jednak nie było takiej potrzeby.


RE: Płonąca równina. - Amai - 19-02-2016

Ona zjawiła się tu chyba jako ostatnia. Nawet zauważyła już parę znajomych mord więc skierowała się właśnie tam idąc powoli za Serret. Spojrzała na Serwale i powiedziała
-Witaj Samyia.-
Potem ukłoniła się w kierunku innych i spojrzała na Ines dotykając swojej piersi w geście typu "moje życie jest twoje", czy jak kto woli salutując. Wiedziała że na dużo by się w walce nie zdała ale może robić za mięso armatnie do rozproszenia wroga.


RE: Płonąca równina. - Xenia - 19-02-2016

- Ile jest tutaj stad? Jakie są? No i gdzie się mniej więcej znajdują? - szepnęła w odpowiedzi do serwalki, zadając na raz kilka pytań, najbardziej podkreśliła to ostatnie, wypowiadając je nieco głośniej, choć nadal szeptem, bo na tym najbardziej też jej zależało, jeśli chciała zwiedzić inne stada musiała wiedzieć gdzie się znajdują. Podobało jej się rozbawienie Samiyi, przynajmniej ona nie była tak śmiertelnie poważna jak tamci dwaj. Jak teraz tak pomyślała o swoim wybryku, pojawił jej się lekki uśmiech na pysku. Zdziwiła się trochę na reakcje serwalki na słowa herszta, najwyraźniej nikt tutaj za nimi nie przepadał. Pozostawało pytanie dlaczego? I to też zaprzątało myśli Xenii.
Na spojrzenie Beliala, które dostrzegła, bo przecież wgapiała się w jego jej zdaniem niezwykłe oczy, zareagowała niewinnym uśmiechem, lekko odchylając uszy do tyłu, w geście przeprosin. Miała przez to nadzieje że nieco poprawi się jego stosunek do niej. Była akurat takim typem lwicy, która nie lubiła mieć w nikim wroga.
Usłyszawszy imię lwa, który na nią warczał nie potrafiła się powstrzymać od komentarza: - Duch? Co za nietypowe imię, dlaczego tak cię nazwali? W sensie twoi rodzice... - zwróciła się do czarnego lwa, nadal pozostając na swoim miejscu. Chciała dodać coś jeszcze, ale na szczęście jej uwagę odwrócili nowo przybyci. Xenia uśmiechnęła się lekko i skinęła łbem Serret, była to po prostu odpowiedź na powitanie karakalki.
Przestały ją na razie interesować oczy Beliala, bardziej skupiła się na przysłuchiwaniu się rozmowie kapłanki z obcymi. Jakoś szczególnie nie znała się na polityce, ale i tak ją ciekawił stosunek tych dwóch stad, tyle że tego należącego do Beliala zupełnie nie znała, z resztą stada Srebrnego Księżyca też nie znała zbyt dobrze.


RE: Płonąca równina. - Duch - 20-02-2016

Słysząc słowa Inés odnośnie "podwładnej" Beliala o mało co nie palnął się łapą w pysk by zrobić kociego facepalma. Uniósł jedynie jedną brew wyżej zastanawiając się o czym ona gada. Chyba Ksiezycowi już tak mieli, że byli nieźle pomyleni.
- Więc współczuję jej przyszłemu władcy - odpowiedział jedynie zażenowany. Bowiem skoro ani nie była cienistą, ani kapłanka się do niej nie przyznawała to musiało oznaczać że jest samotnikiem.
Cały czas obserwował Xenie bo miała jakiś problem się odsunąć od władcy.
Śledził wzrokiem każdego nowego przybysza. Uważając, że bardzo dobrze zrobili pozostając tutaj, a nie idąc dalej w głąb SK.
Stanął łbem jedynie na powitanie, a kiedy został przedstawiony mruknął coś jedynie pod nosem trochę niezadowolony. Chociaż może to później zadziałać na korzyść, albo wręcz przeciwnie.
- Zostało mi one nadane w wieku sześciu miesięcy. Dlaczego takie, a nie inne, to już nieważne.- wymruczał nie widząc powodu by cokolwiek mówić jej na ten temat. I ubrał to w takie słowa by najłagodniej jej powiedzieć, że to nie jej sprawa.
- Wydaje mi się, że nic tutaj już po nas. I tak niczego większego nie ustalimy, bowiem wygląda na to, że już z góry zostało ustalone jakie relacje będą do nas mieli - odezwał się do herszta uważając, że dalsze rozmowy nie mają sensu skoro pierwsze lepsze zwierzaki mogą się wtrącić do rozmowy dwóch przedstawicieli stada. C dla niego było niedorzeczne i dużo świadczyło o danej grupie.

/Jak chcesz to zabieraj mnie też z tematu Bel.


RE: Płonąca równina. - Belial - 20-02-2016

- Chyba masz rację - Spojrzał na Ducha, po czym znów zwrócił się do Ines.
- Nasze spotkanie dobiega końca, liczę na to że nasze wtargnięcie na te tereny zostanie nam wybaczone, biorąc pod uwagę że nie mieliśmy złych zamiarów. Do zobaczenia najwyższa kapłanko.- Oddał pokazowy pokłon w stronę kapłanki po czym zrobił dwa kroki w tył. Dopiero po tym teatrzyku odwrócił się i ruszył wraz z Duchem w stronę swoich ziem. Spojrzał znów na przyjaciela i dodał.
- Idź do Nory... Ktoś musi pilnować tego co nasze. - Mówił już znacznie ciszej.

z.t


RE: Płonąca równina. - Samiya - 20-02-2016

Zerknęła na swoją ciocię i uśmiechnęła się do niej.
-Nie mam pojęcia - szepnęła z rozbrajającą szczerością. Miała przecież znaleźć swojego mistrza! Zamiast tego spotyka jakichś dziwaków.
Spojrzała na Kapłankę i odetchnęła z ulgą, gdy ta uśmiechnęła się, a nie zganiła ją. Nie to, żeby się bała Ines... Po prostu to ona była Kapłanką i na pewno o wiele lepiej znała się na polityce niż Sami.
Mruknęła jakieś powitanie do cętkowanej lwicy i skupiła się na tej brązowej, która właśnie zadała jej całkiem dużo pytań.
-Cztery, nie licząc Srebrnego Księżyca. Są różne, i też znajdują się w różnych miejscach... Najbliżej nas jest stado Lwiej Ziemi. - wyjaśniła naprędce, nie chcąc za bardzo wgłębiać się w temat, póki byli tu ci obcy.
Spoglądała nieufnie na ciemne lwy, niespokojnie poruszając ogonem. I wyraźnie się uspokoiła, gdy tamci postanowili odejść. Zwyczajnie się jej nie spodobali. A dla Sami istniały tylko dwie kategorie innych. Ci, których uwielbiała i ci, których chętnie zepchnęłaby ze Złotej Skały.
-Muszę wreszcie znaleźć Anubisa - mruknęła, po czym odwróciła się i odeszła.
/zt


RE: Płonąca równina. - Inés - 20-02-2016

- Jednorazowa pomoc? Dlaczego z góry zakładasz, że będzie nam ona potrzebna? - Lwica odchyliła uszy.
Nie doczekawszy się odpowiedzi, jedynie skinęła łbem za samcem. Niech idą tam, gdzie ich miejsce.
Spojrzała po pozostałych, uśmiechnęła się z pewną ulgą. Dobrze było wiedzieć, że stado miało lojalnych członków, gotowych przyjść Kapłance z pomocą, kiedy tylko obawiali się, że może ona takowej potrzebować.
- Dziękuję, że przyszliście. Te lwy zwą się Belial i Duch, a pochodzą ze stada zwanego Cieniowiskiem - oznajmiła, poczuwszy się winna wyjaśnienia. - Belial mienił się hersztem, czyli ich przywódcą i zaproponował mi... Układ? Ja jednak nie znam ani ich, ani ich stada, więc nie odczułam potrzeby nawiązywania z nimi relacji.
Po tych słowach skupiła uwagę na Xeni, która wciąż tu przebywała i, jak widać, nadal miała ochotę na rozpoczęcie z kimś rozmowy. Kapłanka zbliżyła się do niej niespiesznym krokiem.
- Xeniu, nie dokończyłyśmy ostatniej rozmowy. Jeśli masz do mnie jeszcze jakieś pytania, to z chęcią na nie odpowiem - zwróciła się do lwicy, przyjaźnie układając uszy.


RE: Płonąca równina. - Amai - 20-02-2016

-Najwięcej zasługi ma Serret. To jej przeczucie nas tu przywiodło-
Powiedziała Amai i opuściła po sobie uszy, nie powinna się odzywać prawda? Przecież była świeżo upieczoną księżycową. Popatrzyła w ziemię i dość nieśmiało podeszła bliżej Ines by cichutko zapytać
-Pozwolisz mi pobierać u siebie naukę... No po tym jak nauczę się polować na coś większego niż gryzonie-
Błękitne oczy nieśmiało uniosły się by zerknąć czy przypadkiem nie zobaczy lodowatego spojrzenia typu "już i tak dużo ci ofiarowałam", a w to akurat Lwica nie wątpiła. Te chwile gdy kapłanka nieco się nią opiekowała, przyjęcie do stada i tym podobne. Dla niej były to jedna z szczęśliwych momentów między pasmem nieszczęść jej życia.


RE: Płonąca równina. - Night Stalker - 20-02-2016

Maluch szedł za nimi, cóż nie wiedział co się święci. Może gdyby wiedział został by w domku? A kto to tam wie? No nic jak się tu zjawił usiadł koło swojej mamy, obserwował wszystko swoim oczkiem. Dobrze że ma grzywkę więc na pierwszy rzut oka nie widać tej małej ułomności. Dlatego też mógł spokojnie patrzeć an innych, ale widząc tamte lwi schował się za swoją mamę. Nie chciał mieć nic wspólnego z nimi. Jednak brzuszek znów dał znać o sobie, był głodny więc nic dziwnego ze brzuszek malca głośno o tym mówił.


RE: Płonąca równina. - Serret - 21-02-2016

Powiodła wzrokiem za Samiyą. Żałowała, że nie spędzają ze sobą więcej czasu, ale doskonale rozumiała, że jej podopieczna była już dorosła i chciała wieść swoje życie - dzieci dorastają, taka kolej rzeczy...
Z rozmyślań wyrwały ją słowa Kapłanki. Uniosła nań baczne spojrzenie. Z szacunku nawet wstała.
- Twoja ochrona to nasz obowiązek, Kwararo - odparła, po czym z szacunkiem skłoniła się przed władczynią.
Na słowa Amai jedynie uśmiechnęła się z zakłopotaniem.
- Ja? Nie, wydaje mi się, że to Sadie pierwsza o tym pomyślała... - odmruknęła w odpowiedzi, a następnie przeniosła wzrok na Nighta. - Już, już idziemy!
Teraz z kolei patrzyła na zielonooką.
- Sadie, to może przejdziemy kawałek dalej i spróbujemy coś upolować? - zaproponowała, kątem oka zerkając na wyraźnie już głodnego brzdąca.
Amai pewnie też nie pogardzi posiłkiem...


RE: Płonąca równina. - Sadie - 21-02-2016

Sadie obserwowała całe zajście swoimi iście turkusowymi ślepiami, które może nieco zbyt uważnie przyglądały się OBCYM. Nie odzywała się jednak słowem. Była bardziej przygotowana na czyny w wypadku, gdyby tamtym do głowy wpadło chociażby zaatakować Najwyższą czy kogokolwiek innego ze stada. A potem... Potem te dwie sylwetki z wolna zaczęły odchodzić w znanym jedynie sobie kierunku. Wówczas nieco się rozluźniła i przeniosła wzrok na Ines. Uśmiech spowił jej wargi.
- Najwyższa. Pamiętaj, że zawsze masz oparcie w swym stadzie. Bez względu na wszystko - dodała zaraz po słowach Serret i skłoniła się przed Kapłanką, a potem zastrzygła uchem na słowa karakalki. Wywróciła nieznacznie oczyma.
- Nie ma opcji, droga panno Serret - odezwała się z nieco szerszym uśmiechem - Takie oddawanie swoich zasług nie wchodzi w grę. Pierwsza zaproponowałaś to - dodała zgodnie z prawdą, jaka faktycznie miała miejsce.
Spojrzała wówczas na malucha, który kłębił się gdzieś między nogami karakalki. Pochyliła się nieco na przednich łapach i trąciła go noskiem.
- Tak. Myślę, że najwyższa pora przejść się na małe polowanie... - przyznała, prostując się nieznacznie - Amai? Ruszasz z nami? Myślę, że powinnaś najpierw poobserwować. Potem zabierzemy się do treningu... - uśmiechnęła się do młodszej dość serdecznie, a jej ogon poruszył się w trawie.



RE: Płonąca równina. - Xenia - 21-02-2016

"Lwia Ziemia? Ciekawe co z pozostałymi stadami?" zamyśliła się Xenia, już miała zadać kolejne pytanie, bardziej rozwinąć temat, dowiedzieć się którędy się udać żeby trafić na te stada, ale nie zdążyła, bo serwalka postanowiła pójść kogoś poszukać o imieniu Anubis, które zielonooka słyszała po raz pierwszy.
- Powodzenia - zawołała do Samiyi, z początku chcąc jeszcze zadać jej pytanie na temat Lwiej Ziemi, ale ostatecznie odpuściła, bo pewnie serwalka i tak nie miałaby czasu na nie odpowiadać.
Skupiła na chwilę uwagę na kapłance, przemawiającej do swoich. Potem miała już kogoś zaczepić, ale ku jej zaskoczeniu Ines zbliżyła się do niej i zaczęła rozmowę. Ucieszona od razu jej odpowiedziała: - Zastanawia mnie gdzie dokładnie znajduje się Lwia Ziemia, a co z innymi stadami? Jak je nazywacie? Jakie są? I gdzie są? - zaczęła, przypominając sobie że chciała się czegoś jeszcze innego wcześniej dowiedzieć, dlatego od razu dodała: - Czym są gwiazdy, no i słońce? Jaką pełnią rolę na tle księżyca? A skoro księżyc przebiera różne kształty to może się ukazać jako ktoś z nas, jako lew? I... - przerwała: - Może to potem - stwierdziła, zdając sobie sprawę że powinna trochę przystopować z tymi pytaniami, bo kapłanka może nie nadążyć ich wszystkich zapamiętać na raz żeby potem na nie odpowiedzieć, sama pewnie by za sobą nie nadążyła dlatego też odłożyła pozostałe pytania na późniejszą część rozmowy.