Król Lew PBF
Wiszące Drzewo - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Wiszące Drzewo (/showthread.php?tid=1999)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


Wiszące Drzewo - Zephyr - 04-08-2016

Ogromne drzewo o jasnym pniu, które rośnie zawieszone na swoich silnych korzeniach pomiędzy dwoma kilkudziesto-metrowymi klifami. Usytuowane jest na północnej stronie Mrocznych Grot. Po wspięciu się na szczyt można obserwować bardzo rozległe tereny. Drzewo podziurawione jest przez wiele dziupli, w większości opuszczonych. Jeśli dobrze się przyjrzeć, można dostrzec niewielką maskę zrobioną z kory i lwiej sierści, hienią czaszkę oraz rozerwaną obrożę, które ozdabiają to spektakularne drzewo.


RE: Wiszące Drzewo - Zephyr - 04-08-2016

Garstka zwierząt wędrowała wzdłuż rzeki. Dzięki temu zawsze mogli się zatrzymać, by ugasić pragnienie. No i ten kierunek wskazała Zephyrowi Vult. Czy raczej jej zjawa, a właściwie jego umysł, który okazał się podatny na omamy. Miał nadzieję, że więcej nie będzie mu odbijać. Nie potrzebował halucynacji. Utrata sępicy była bolesna, ale czy naprawdę do tego stopnia, by mózg płatał mu takie okrutne figle?
Gepard w końcu dostrzegł strome klify. Zadarł głowę, by spojrzeć na ich wysokie szczyty. Pomiędzy nimi rosło wielkie drzewo. Akurat teraz, gdy słońce ledwo się przebudziło, wyglądało bardzo majestatycznie i potężnie. Cętkowany postanowił zbadać to miejsce, o czym poinformował towarzyszy. Udało im się łagodniejszą, choć wąską ścieżkę, która doprowadziła ich na górę. Gdy tylko Zephyr ujrzał okolicę, spodobała mu się. Drzewo było wielkie i miało w sobie to coś. Było zawieszone wiele metrów nad ziemią, ale wyglądało na silne i stabilne, mimo deszczu obmywającego okoliczne skały. Przezwyciężało przeciwności losu. Mógł to być dobry symbol dla Karmazynowego Bractwa. Oprócz drzewa zauważył również strumień o szybkim biegu i czystej wodzie. Najpewniej dołączał do rzeki, która ich tu przywiodła. Kolejna rzecz to kompleks jaskiń i grot. Gdzie nie spojrzał, widział ciemne dziury. To miejsce wydawało mu się idealne.
Zephyr spojrzał na pozostałych i odłożył na moment maskę Vult.
- Co o tym myślicie? Wydaje mi się, że to idealne miejsce na zadomowienie się. To może być cel naszej wędrówki. Jestem pewien, że znajdujemy się aktualnie w Dolinie Spokoju. Polowałem niedaleko stąd, ale nigdy nie zauważyłem tego miejsca. W każdym razie, jeśli dobrze myślę, trafiliśmy w samo centrum terenów pomiędzy lwimi stadami. Więc strategicznie byłoby wyśmienicie.


RE: Wiszące Drzewo - Shiya - 08-08-2016

Gepardzica szła dość żwawym krokiem, przez cały czas czujnie rozglądając się po otoczeniu. Czuła potrzebę zapamiętania każdego szczegółu mijanych terenów. Już jej się tu podobało. Rzeka, o, to jest to. I to z wręcz krystalicznie czystą wodą, a nie jakimś bagnem. Nie, żeby poprzednie tereny bractwa wzbudzały w niej przemożną odrazę, wszak była przyzwyczajona do przeróżnych warunków, ale te podobały jej się dużo bardziej.
Gdy Zephyr wyruszył na obchód, ona usiadła i dalej mierzyła wzrokiem wszystko, co była w stanie dostrzec. Negatywne emocje zdążyły gdzieś ulecieć i teraz pozostał w niej tylko entuzjazm, który wzmógł się jeszcze wraz ze słowami zielonookiego.
- Tu jest pięknie - przytaknęła z entuzjazmem. - Blisko do zwierzyny, blisko do każdego lwiego stada, woda, wszystko jest...
Urwała, zdawszy sobie sprawę z jednego drobnego faktu.
- A gdzie chcesz spać? W tym drzewie? - Przekrzywiła łeb, chcąc przyjrzeć mu się z nieco odmiennej perspektywy.
Choć lubiła się wspinać i nie sprawiało jej to problemów, to Shiya czuła się raczej naziemnym stworzeniem. Acz przywódca nic też nie powiedział o tym, że wszyscy mają spać razem, może on woli sam...? Zajmie sobie drzewko, a ją wyśle gdzieś tam na dół, o, jakaś norka czy gąszcz pewnie się znajdzie... Posmutniała na tę myśl, bo dziwnym trafem wolałaby mieć go odrobinkę bliżej siebie.


RE: Wiszące Drzewo - Israel - 23-08-2016

Doszedł w końcu do nowego miejsca. Zdecydowanie różniło się ono od poprzedniej siedziby bractwa. Oczywiście w znaczeniu pozytywnym. Na pytanie geparda, odpowiedział:
- Mi pasuje.
Po chwili jednak zorientował się, że nie ma tutaj żadnej skały. Przez ten czas przyzwyczaił się, że skała była głównym miejscem bractwa oraz schronieniem dla jego członków. Musiał więc zapytać:
- A gdzie skała?
Pytanie może i brzmiało dziwnie i trochę bez sensu. Jednak dla niego miało ono sens. Chyba nie będzie spać pod gołym niebem.

//Jeszcze raz przepraszam.//


RE: Wiszące Drzewo - Zephyr - 24-08-2016

Gepard cieszył się, że okolica spodobała się towarzyszom. Choć spodobałaby się pewnie każdemu, kto przez tak długi czas żył na suchych, martwych ziemiach. Ale najwyraźniej nurtowała ich kwestia legowisk.
- Rozejrzyjcie się. - Powiedział, wymachując głową na boki. - Wśród tych kamieni jest mnóstwo grot. Jeśli szczęście nam dopisze, część z nich może być połączona. Gdy zwiedzimy każdy zakątek tego miejsca i nauczymy się w nim żyć, nawet lwy nie będą w stanie nam zagrozić. Musimy sprawdzić każdą jaskinię. Każdy może sobie wybrać swoje miejsce. Tylko uważajcie, możliwe, że nie jesteśmy tu sami.
W jego zielonych ślepiach błysnęło podekscytowanie, choć starał się zachować powagę. Poczuł się jak młody kociak. Eksploracja mrocznych grot wydawała mu się bardzo ciekawą sprawą. Zwłaszcza, że te tutaj miały szanse być znacznie ciekawszymi i bardziej rozległe niż te ze Skały Yehisses. Israel słusznie zauważył, że nie ma tu żadnego głównego skalnego monumentu. Ale to właśnie podobało się Zephyrowi. To miejsce dzięki temu nie było aż tak charakterystyczne. Nie na tyle, by zainteresować jakieś lwie stado. Najbardziej interesującym obiektem te okolicy było właśnie zdumiewające drzewo. Tutejsze jaskinie tworzyły kompleks, który być może nawet pozwalał przedostać się podziemną drogą w odległe od siebie miejsca. W ich gestii leżało, by przystosować się do nowych terenów i jak najlepiej z nich korzystać.
Cętkowany podszedł do goryla i złożył maskę u jego stóp.
- Niektóre jamy mogą być dla ciebie za ciasne. Ale jeśli znajdziesz coś dla siebie, to nie krępuj się. Możesz też przysposobić drzewo do własnego użytku. Jeśli nie straszna ci wysokość. Jestem pewien, że z jego korony są całkiem dobre widoki. Gdyby ktoś mógł zrobić z nich użytek, mielibyśmy bardzo dobre obserwatorium. Ach i jeszcze jedno. Vult nigdy nie przepadała za ciasnymi i ciemnymi grotami. Dlatego uważam, że jej maska powinna znaleźć się na tym drzewie. Byłbym wdzięczny, gdybyś znalazł jej dogodne miejsce. Wybacz, jeśli wymagam od ciebie zbyt wiele. - Oznajmił.
Mulungu raczej nie nadawał się do wykonywania misji w terenie. Był zbyt charakterystyczny. Zresztą, jako medyk powinien być w takim miejscu, by pozostali zawsze mogli go znaleźć. Zephyr wolał więc, by goryl nie oddalał się za bardzo od nowej siedziby. Przynajmniej na razie. Uważał, że tutaj będzie najbardziej pożyteczny.
- A my pójdziemy obejrzeć groty. Prawda? - Zwrócił się z sugestią do pozostałych.


RE: Wiszące Drzewo - Shiya - 31-08-2016

Posłusznie powiodła wzrokiem po okolicy. Rzeczywiście, dookoła nie brakowało grot czy innych jaskiń, choć w większości były one na tyle ukryte wśród zarośli, że początkowo nie rzuciły się jej w oczy. Skoro jednak sytuacja nie prezentowała się tak tragicznie, to nie było się czym przejmować. Jest gdzie spać, jest co jeść, czegóż więcej trzeba? Ach, tyle nowej żywotnej przestrzeni do odkrywania... Witaj, przygodo!
Wysłuchała cętkowanego do końca, acz pod koniec zaczęło się jej nudzić, bo już nie mówił do nich wszystkich, tylko głównie do Mulungu. Zaczęła sobie wtedy uświadamiać, że przecież została jedyną przedstawicielką płci pięknej - skoro Chikja zniknęła (dzięki bogom, o ile istnieją!), a Vult najpewniej nie żyje... Chciałoby się powiedzieć żartobliwie, że to to całkiem korzystna sytuacja, wszyscy chłopcy jej. Tylko trudno nie mieć na uwadze faktu, że z mniej i bardziej oczywistych powodów ją interesował tylko jeden jedyny w całej krainie. Gepard... Z największą władzą! Guru całego bractwa! Cóż z tego, że poza nim należały doń tylko trzy osoby? To z pewnością i tak więcej niż ma pod sobą każdy inny gepard, a pozostałe gatunki jakoś Shiyi nie interesowały (pomijając lwy, ale to może nie pod tym kątem).
Entuzjastycznie pokiwała łbem na jego kolejne słowa.
- Tak, chodźmy! - zawołała, już dosyć zniecierpliwiona, ale wciąż wyraźnie szczęśliwa. - To w którą stronę najpierw?


RE: Wiszące Drzewo - Taal - 01-09-2016

Długa podróż małego lwiatka nareszcie dobiegła końca. Choć od ostatniego spotkania z nieznajomą gepardzicą nie minęło wiele czasu, dla Taal ten niepozorny okres ciągnął się jak wieczność. Gdy uciekła z polany nad jeziorkiem zostawiając za sobą agresywne samce z jej własnego gatunku, nie zastanowiła się co zrobi potem. W końcu od dłuższego czasu była sama, odkąd... odkąd się zgubiła. Większa samotność oraz uczucie całkowitego zagubienia coraz mocniej doskwierały lwiczce. W dodatku polowanie, mimo iż była do niego nieco przeszkolona, szło jej dość opornie. Mniejsze zwierzęta nie zaspokajały głodu na długo, a większe zawsze chodziły w grupach lub były zbyt silne by ryzykować walkę z nimi. Tak więc ciemny maluch podróżował samotnie bez celu, próbując jakoś przeżyć. Gdy wydawało się że nie ma już dla niej nadziei przypomniała sobie o szarej gepardzicy. A co ważniejsze, przypomniała sobie że cętkowany kot znał jej tatę! Znał jej rodzinę! Ostatnią nadzieją małej Taal było więc odnalezienie nieznajomej, bo gdzie będzie i ona tam powinna być i jej rodzina. Zielonooka przez kilka dni nie mogła natrafić na żaden, choćby najmniejszy ślad szarej. Trwała jednak przy swojej nadziei i w końcu udało jej się wyczuć delikatny zapach tej gepardzicy. Lwiczką pędziła za nim ile tylko miała sił w łapach w swej euforii nie dostrzegając, ani nie wyczuwając oczywistych znaków na to że z Shiyą podróżowały inne zwierzęta. Ostatkiem sił dotarła w okolice tego niezwykłego drzewa. Dostrzegła w oddali gepardzicę i w radości z osiągnięcia swojego celu nierozważnie zbliżyła się do niej. I wtedy dostrzegła, no innych. Jakiś drugi gepard, hiena i duże białe stworzenie. Jej uciecha prysnęła jak bańka mydlana, a zastąpiły ją strach i niepewność. Przełknęła nerwowo ślinę i teraz już wolniej podeszła jeszcze ciut bliżej, na tyle by można było ją dostrzec i usłyszeć.
- Halo? W-w-witajcie.
Pragnęła zadać kilka pytań, ale z zdenerwowania najpierw zaczęła się jąkać, a potem całkiem zapomniała języka w pyszczku i tylko otwierała i zamykała mordkę, jak gdyby wypowiadając nieme słowa.


RE: Wiszące Drzewo - Zephyr - 02-09-2016

Cieszył się, że choć jedna osoba zareagowała z entuzjazmem na pomysł zbadania jaskiń. Choć w sumie od Israela nie oczekiwał więcej niż zgodnego pomruku. Raczej nie zmienił swojego nastawienia do geparda tylko dlatego, że Vult odeszła. A może jednak trochę się tam coś poukładało?
Uśmiechnął się do gepardzicy. Od czasów Taal nie było w bractwie tak żywej duszy. Trójka założycieli była poważna i dosyć ponura. Zephyr szybko się do tego przyzwyczaił, a nawet zaczęło mu się udzielać. Brakowało mu kogoś, z kim mógłby choćby pożartować, czy porozmawiać na luźne tematy. Znał Shiyę dosyć krótko, ale rzucała trochę światła na mrok, który próbował się wylęgnąć po utracie Sadisma i Vult oraz przez konflikt z Israelem. Zdecydowanie nie żałował, że tamtej nocy pozwolił jej posilić się jego łupem i odpocząć na terenach bractwa.
- Wypatrzmy jakieś ciekawsze i zajrzyjmy do nich. Możemy też... chociaż nie. Po prostu chodźmy. - Powiedział. Chciał zaproponować rozdzielenie się, żeby szybciej przeszukać groty, ale miał wrażenie, że Israel zaraz mu zarzuci, że chce się go pozbyć. A Shiya temu przyklaśnie. Nie. Już lepiej nich pójdą w trójkę, nawet, gdyby mieli wymieniać nieprzyjemne spojrzenia.
Już kierował się ku jednej z większych dziur, gdy kątem oka zaobserwował poruszający się ciemny kształt. Zwrócił się w jego stronę i stanął jak wryty. Czarna lwiczka z białą grzywą. Trochę większa niż wtedy, gdy widział ją po raz ostatni, ale nie miał wątpliwości, że to ona. Cholera, znowu jakieś chore urojenia. Najpierw Vult, teraz Taal. Chyba powinien pogadać z Mulungu, może goryl będzie znał przyczynę tych halucynacji i być może nawet zdoła to wyleczyć. Tak się nie da żyć. Jak jeszcze objawi mu się duch matki, to chyba skoczy z tego drzewa.
Zjawa się odezwała. Zająknęła się. Jej głos wydawał się znacznie bardziej rzeczywisty niż w przypadku Vult. W dodatku wyraźnie mówiła do wszystkich, nie tylko do niego. Wiatr zawył z innej strony i gepard poczuł teraz zapach, który dawno już się zatarł w Skale Yehisses. Czy halucynacje mogły oszukiwać też węch? Do tego pozostali ewidentnie też ją widzieli.
Zephyr puścił się biegiem w stronę młodej. Mogło to trochę wyglądać jak atak. Ale nawet, gdyby czarna próbowała uciec, nie miałaby szans.
- Taal! - Wyrwało się z jego pyska.
Zwolnił w odpowiedniej odległości. Zatrzymał się kilka cali od lwiątka. Wyciągnął łapę, żeby położyć ją na jej ramieniu. Gdy tylko jego rozgrzane po biegu poduszki dotknęły miękkiego futra, już miał całkowitą pewność, że to nie wytwór jego wyobraźni. Objął lwiczkę i przycisnął do piersi.
- Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty! - Powiedział pełen emocji. Siorpnął nosem, czując wzruszenie. Drugą łapą otarł szybko oczy. Taal z pewnością mogła usłyszeć jego szybko bijące serce. Odsunął ją na chwilę od siebie, by móc jej się dokładnie przyjrzeć.
- Wyrosłaś... Jak się cieszę, że nic ci nie jest! - Jeśli młoda chciała skorzystać z tej chwili, by uciec, to miała za mało czasu, bo znowu została wciśnięta w jasną sierść.
Zephyr miał wiele pytań. Ale w tej chwili się nie liczyły. Ważne było, że Taal wróciła. Że żyje.


RE: Wiszące Drzewo - Shiya - 02-09-2016

Jak zwykle pełna entuzjazmu samica wartko ruszyła za przywódcą. Możliwość zwiedzenia nowych miejsc, choćby i tak prozaicznych jak jaskinie, wzbudzała w niej niejaką ekscytację.
Długo jednak nie nacieszyła się tym oglądaniem grot, bo oto jej oczom ukazało się coś dużo ciekawszego: przecież to ta mała lwiczka, którą spotkała... No, niedawno, wręcz chwilę przed przeprowadzką. Szeroki uśmiech rozjaśnił gepardzie oblicze.
- Cześć, Taal! Cieszę się, że jednak przyszłaś - powitała ją, ale nic więcej nie zdążyła dodać, bo cętkowany wspaniale ją w tym wyręczył.
Szarej nigdy nie przyszłoby na myśl, że zielonooki jest w stanie zdobyć się na taki wybuch entuzjazmu. Zaprawdę, niebywałe! Shiya zaśmiała się z tej radości. Współuczestniczyła w niej po swojemu, bo wszak nie znała małej Taal, ale za to to ona pierwsza spotkała ją już jako nastolatkę, choć pozostali nie mieli o tym bladego pojęcia. Miała im o tym wspomnieć, ale w natłoku innych zdarzeń nie znalazło się na to miejsce.
Ogólną wesołość psuł jakiś dziwnie znajomy zapach, jakby... Kogoś, kogo już spotkała? Ale kogo? Na pewno nie był to nikt z bractwa, skoro wszyscy byli tutaj.
Ostrożnie przybliżyła się do guru.
- Zeph - zaczęła niepewnie. - Wybacz, że ci przerywam, ale zdaje się, że nie jesteśmy tu sami. Czujesz? Ja znam ten zapach, spotkałam tą osobę, ale nie pamiętam, kto to... Pozwól mi to sprawdzić.
Wpatrywała się weń poważnym spojrzeniem. To on był teraz liderem, nie mogła więc oddalić się bez jego zgody, zwłaszcza jako najniższa rangą... Co nie zmienia faktu, że nieznośnie korciło ją, by przekonać się, z kim mają do czynienia na swoich nowych terenach. Pokora wobec władzy tylko nieznacznie przewyższała jej wrodzoną ciekawość.


RE: Wiszące Drzewo - Israel - 02-09-2016

Pomysł z grotami zamiast skały był nietypowy. Nie znaczy to jednak, że był zły. Przeciwnie, może się okazać bardzo dobry. Po chwili Zephyr zaproponował, aby się rozejrzeć po grotach. Był jak najbardziej za tym, choć nie zareagował tak entuzjastycznie jak Shiya. Po pierwsze dlatego że miał inny charakter, a po drugie dlatego że ona szła też. Jej obecność mu zdecydowani nie pasowała. Nie poszli jednak zwiedzać grot, ponieważ pojawiła się tutaj lwica. Nie mógł jej nie poznać. Była to bowiem ta sama Taal, która była przybraną córką Sadisma. Nie spodziewał się jednak, że kiedykolwiek jeszcze ją ujrzy. W pierwszej chwili zamurowało go całkowicie. Spodziewał się, że Taal pewnie nie żyje, a nagle widzi ją tutaj. Nie był jednak pewien, czy to rzeczywiście ona, czy tylko jakaś podobna. Jednak po przyjrzeniu się mógł stwierdzić, że to na pewno ona. Utwierdziła go w dodatku reszta bractwa. Ucieszył się bardzo, że ją zobaczył, choć nie pokazał tego. Nie miał w zwyczaju okazywania emocji, więc tylko się uśmiechnął, co mu się rzadko zdarzało. Wbrew pozorom tęsknił za nią bardzo. Również nie mógł się pogodzić nadal z faktem, iż to przez niego lwica zaginęła. Uśmiech jednak nie potrwał długo, bo właśnie się zorientował, że lwica na pewno ma mu za złe to niedopilnowanie, co nie byłoby wcale dziwne. Jeszcze gorzej by było, gdyby się okazało, że go znienawidziła. Może i wydawać się mogło, że jest mu obojętne, czy ktoś go lubi, czy nie. Było jednak zupełnie odwrotnie. Bycie w bractwie, w którym jest nielubiąca go rasistka Shiya, da się jako przeżyć. W końcu była mu ona zawsze obojętna. Co innego osoby, które zdążył bardzo polubić i które były dla niego i dla bractwa istotne. Nie wiedział teraz jak się zachować. Odezwał się do Taal nieśmiało:
- Witaj, Taal.


RE: Wiszące Drzewo - Taal - 04-09-2016

Zastygła. Z początku ze strachu, który po chwili przerodził się w niedowierzanie, a ostatecznie w bezgraniczne zdumienie. Nawet gdyby chciała uciekać przed tym niespodziewanym ruchem, ze strony geparda, łapy zapewne odmówiłyby jej posłuszeństwa, lub poplątały się podczas chaotycznej ucieczki. Przez chwilę stała w miejscu, jak wrośnięta w ziemię. Długi czas spędzony w samotności zatarł wspomnienia, ale nie był w stanie usunąć ich całkowicie. To ich w końcu trzymała się, jako ostoi przed utonięciem w mroku i rozpaczy. Klapnęła ciężko na zadku, gdy łapy ugięły się pod nią z nadmiaru emocji, a po chwili... zaczęła płakać. Płakała głośno, wylewając z siebie cały smutek, cały ból który sprawiła jej samotna wędrówka. Płakała też ze szczęścia, bo w końcu odnalazła bliskich. Odnalazła kogoś kto ją pamiętał! A nawet więcej, on też cieszył się na jej widok! Ostatecznie płakała też z beznadziei, w którą wpędziło ją przeszukiwanie uszkodzonych wspomnień. Powoli przypominała sobie geparda i hienę. Jakże mogłaby zapomnieć Israela, wujka który często jej towarzyszył. Lecz chociaż usilnie próbowała nie potrafiła przypomnieć sobie imienia zielonookiego kota. Wstała i szybko podeszła do geparda wtulając pyszczek w jego pierś. Przez łzy wydusiła z siebie parę zdań.
- Przepraszam! Przepraszam, że prawie zapomniałam! Nie chciałam naprawdę! I szukałam, szukałam tak długo, ale zapomniałam drogi, zapomniałam imion... Zapomniałam prawie wszystkiego co umiałam. Byłam... byłam całkiem sama i... i...
Resztę wywodu zagłuszył nieustający szloch. Lwiczka powoli odsunęła się od cętkowanego, wciąż pochlipując i pociągając noskiem. Jej oczy zaczerwieniły się brzydko, od nieustannie cieknących łez. Taal spojrzała na Israela, by po sekundzie zastanowienia podbiec i do niego, oraz przytulić swojego dawnego hieniego opiekuna. Czy może dawniej miała mu coś za złe? Nigdy. Zawsze pamiętała tylko to co inni uczynili dla niej dobrego i dlatego nie mogła obarczyć winą o swoje zagubienie, kogoś kto niegdyś się nią zajmował.
- Przepraszam, że się zgubiłam. I że pewnie przeze mnie miałeś kłopoty... wujku...


RE: Wiszące Drzewo - Zephyr - 04-09-2016

Taal się całkowicie rozkleiła. Zephyr jej się nie dziwił w najmniejszym stopniu. Mógł sobie tylko wyobrażać, przez co taki mały kociak musiał przejść żyjąc samotnie. Ale mimo wszystko znalazła ich i wróciła. Przypadkiem, czy też nie. Nie ważne. Przetrwała. Sadism i Vult byliby z niej dumni. Zephyr zdecydowanie był. Gepard poklepał lekko młodą po grzbiecie z delikatnym uśmiechem. Wyraźnie wyczuwał jej żebra. Musiała być wygłodzona i wyczerpana.
- Już dobrze. Ważne, że znów jesteś z nami. Udało ci się przeżyć samej przez tyle czasu. Jesteś silną lwicą. - Oznajmił cicho. W końcu wypuścił ją z uścisku. Taal pognała do Israela. Gepard przyglądał się temu, w końcu przypominając sobie o otoczeniu.
Zerknął na szarą. Shiya przywitała Taal, jakby ją znała. Zastanawiał się, kiedy i gdzie się spotkały. Ale teraz nie miało to dużego znaczenia. Jeśli gepardzica miała jakiś związek z powrotem "czarnej kluski", to Zephyr był jej bardziej wdzięczny niż kiedykolwiek. Potem zwróciła się do niego per "Zeph". Nikt dotąd go tak nie nazywał. Ale nawet mu się spodobało. Choć w tej sytuacji większą uwagę powinien przywiązać do reszty jej wypowiedzi.
Zaciągnął się powietrzem i rzeczywiście wyczuł świeży obcy zapach. Wyraźnie była to lwica. Skoro chcą się tu zadomowić, to wypadało to sprawdzić. Shiya wyglądała na zdeterminowaną. Zephyr spojrzał jeszcze raz na Taal i Israela, po czym wrócił wzrokiem do gepardzicy i skinął głową.
- Pójdę z tobą. - Oznajmił. Wzruszenie i radość ustąpiły powadze. Wyminął Shiyę i podszedł na chwilę do hieny.
- Israelu, zostawiam ją pod twoją opieką. - Powiedział, po czym ruszył w stronę, z której dochodziła woń i skinął głową do szarej.
Tak, to Israela wszyscy obwiniali o utratę Taal. Ale tylko oni dwaj o tym wiedzieli. A Zephyr właściwie od początku był zdania, że to wspólna wina całego bractwa. Chciał dać mu szansę i jednocześnie kredyt zaufania. Kolejny argument jest taki, że Taal znała Israela dłużej niż Zepha. Poza tym nie mógł puścić Shiyi samej, ani wysłać jej Israela do pomocy. Do tego był pewien, że Taal zaraz zacznie pytać o Sadisma, Vult i gepard z ulgą zrzucał brzemię nieprzyjemnych wiadomości na hienę. Miał tylko nadzieję, że podejdzie do tego delikatnie.
- Tylko ani słowa o bractwie. - Rzucił w stronę gepardzicy, gdy szli już w stronę strumienia.

/zt


RE: Wiszące Drzewo - Israel - 06-09-2016

Nie spodziewał się takiej reakcji Taal. Obstawiał, że raczej będzie ona na niego zła, albo co gorsza, znienawidziła go. Na szczęście okazało się zupełnie inaczej. Jednak nie uważał, że to ona powinna go przepraszać. Raczej na odwrót. Choć faktem było, że miał przez to kłopoty. Był w tej chwili niezadowolony, że Taal nie odnalazła się wcześniej, czyli za czasów Sadisma, albo Vult. Na pewno nie zostałby wtedy tak potraktowany i wszystko potoczyłoby się inaczej. Oczywiście nie miał do niej pretensji o to, że odnalazła się tak późno. Po chwili dostał polecenie od nowego lidera, a następnie widział, jak ów osobnik ze Shiyą się oddalają. Pierwszy raz nie miał nic przeciwko temu, że znowu musi się zaopiekować lwicą. Stęsknił się, choć wiedział, że tego po nim nie widać. Odpowiedział do Taal:
- Nie przepraszaj. To nie Twoja wina.
Nie mówił jej nic o kłopotach ani o tym, że to on jest winny. Nie miało to sensu w tej chwili. Dotarło do niego jednak chwilę później, że Taal pewnie będzie chciała dowiedzieć się, co stało się z Sadismem i Vult. Nie czuł się odpowiednią osobą do rozmowy o tym. Jeśli będzie musiał jej odpowiedzieć, to odpowie, bo kłamanie nic by nie dało. Jednak nie należał do osób, które są delikatne w rozmowach. Mówił, to co myślał i to, co było prawdą.


RE: Wiszące Drzewo - Taal - 10-09-2016

Pociągnęła jeszcze parę razy noskiem, zanim łezki przestały cieknąć z jej oczu. Głównie dlatego, że nie miała już czym płakać. Nie do końca zrozumiała te wszystkie pochwały. W końcu oddzieliła się od nich, a to było złe prawda? Na szczęście nie winili jej za to, co dla Taal było ogromnym powodem do radości. Jej bliscy nie mieli jej nic za złe! Nawet pochwalili ją za to, że udało jej się przeżyć! Ziarenko wątpliwości w jej, jeszcze młodym serduszku, zasiała myśl, że skoro byli tak zaskoczeni jej widokiem to pewnie spisali ją na straty, nie licząc nawet na ponownie z nią spotkanie. Te ponurą iskierkę stłumiła jednak wszechobecna radość. Patrzyła przez chwilę za oddalającymi się gepardami. Jest tak jak kiedyś, członkowie "rodziny" mają swoje zadania, pilnują terenu i takie tam. Tylko... gdzie jest tata? Cioci Vult też nie widziała nigdzie w pobliżu, mimo że bystre, choć nieco zaczerwienione, oczka uważnie studiowały nieznaną jej okolicę. Zwróciła swój wzrok na hieniego opiekuna. Znów została pod jego opieką, ale tym razem nie oddali się nawet na krok! Nie może się znów zgubić! Delikatnie pacnęła łapką, łapę Israela, kierując do niego ciche pytanie.
- Wujku... gdzie jest reszta?


RE: Wiszące Drzewo - Israel - 21-09-2016

Przytulał cały czas Taal. W sumie to nigdy jeszcze nie przytulał jej tak długo, ale jednak każdy ma czasem potrzebę, a szczególnie w takiej sytuacji. Tak właściwie to zawsze ona się przytulała, a nie na odwrót. Jednak jak się spodziewał, usłyszał pytanie, na które nie chciał, ale będzie musiał odpowiedzieć.
- Poszli przed chwilą. Więcej nikogo nie ma. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
Pewnie będzie się dopytywać konkretów, ale w międzyczasie będzie więcej czasu do namysłu nad odpowiedzią.