Przy granicy Lwiej Ziemi - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Przy granicy Lwiej Ziemi (/showthread.php?tid=2000) |
Przy granicy Lwiej Ziemi - Inn - 08-08-2016 Samica po opuszczeniu ziem Mglistego Brzasku podążyła do Lwiej Ziemi, po drodze jednak zmieniła nieco kurs swojej wędrówki i po jakimś czasie udało jej się znaleźć jakieś uciszne miejsce, gdzie położyła się, rozmyślając nad tym, co ostatnio jej się przytrafiło. Była coraz bardziej pewna swojej decyzji, a im dłużej się nad nią zastanawiała, tym mniej powodów znajdowała, aby ją zmienić. Wiedziała jednak, z czym by się ona wiązała i tego najbardziej się obawiała. Jednak z drugiej strony czuła dziwne podekscytowanie myśląc o tym, co musiała zrobić. Po pewnym czasie wstała i rzeczywiście skierowała swe kroki w stronę stada, a po przekroczeniu granicy przechadzała się po sawannie, rozglądając się po niej cicho. Doskonale widziała stąd Lwią Skałę i na jej widok poczuła smutek. Weszła na Wzgórze, skąd dostrzegła Słoneczną Rzekę i otaczającą je tereny i westchnęła cicho, a jej ciało zadrżało lekko. Prawdopodobnie widziała te ziemie po raz ostatni. A na pewno po raz ostatni jako członek Lwiej Ziemi. Dopiero wtedy rozpoczęła swoje poszukiwania króla, którego to dostrzegła przy granicy, zapewne patrolującego teren. I mimo, że czuła niesamowite przygnębienie, nie zmieniła swojej decyzji. Zaczęła powoli iść w jego kierunku, trzymając nisko łeb. Kiedy dzielił ich jeszcze dość spory dystans zatrzymała się, miała nadzieję, że ją zauważy, wtedy miała zamiar podejść bliżej. Serce waliło jej niemiłosiernie, a ona miała ochotę stąd uciec. Zrobiłoby to jakąś różnicę, gdyby odeszła, nie mówiąc nikomu? I tak nikogo nie obchodziła. Jednak nie mogła tak, czułaby się jak zdrajca. I tak będzie zdrajcą, ale przynajmniej odejdzie porządnie. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Mako - 09-08-2016 Owszem, przez ostatnie kilka godzin król zajmował się patrolowaniem granic, jednakże przez ostatnie minuty coś innego zaprzątało mu głowę. Siedział na niewielkim wzniesieniu, wpatrując się w koronę drzewa, a przynajmniej tyle mogła dostrzec Inn z obecnego położenia. To prawda, że był zaabsorbowany, ale nie zmieniało to faktu, iż postawione uszy nasłuchiwały dźwięków z otoczenia. Gdy usłyszał, że ktoś się zbliża jeszcze bardziej wyczulił zmysły. Nie zareagował gwałtownie, nie czuł takiej potrzeby – ktoś się zbliżał, owszem, ale od strony Lwiej, poza tym był to chód, a nie podkradanie, więc Mako nie przeczuwał niebezpieczeństwa. Gdy nieznana mu jeszcze postać zatrzymała się, powoli odwrócił łeb w jej kierunku. Od razu rozpoznał Inn, widział, że jest jakoś zdenerwowana, ale nie zaprzątał sobie tym głowy, wszak od jakiegoś roku zawsze tak się zachowywała w jego obecności. Bez słowa podniósł łapę i dał Lwioziemce znać żeby podeszła bliżej. Mako bynajmniej nie wiódł za nią wzrokiem, zamiast tego znów spoglądał na drzewo, a konkretniej na gniazdo znajdujące się na jednej z gałęzi. - Zauważyłaś? - zapytał szeptem, gdy Inn znalazła się obok. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Inn - 10-08-2016 Kiedy Mako dał jej znak, aby podeszła, ona zrobiła to, starając się nie panikować za bardzo. Usiadła obok niego, widząc ze zdziwieniem, że król patrzy gdzieś w górę, na drzewo. I ona tam spojrzała, starając się znaleźć to, czego on szukał. Kiedy usłyszała jego głos, niemal nie przeszły ją ciarki ze strachu, jakby dopiero teraz w pełni zrozumiała, co musi zrobić. Nagle chciała znaleźć się w zupełnie innym miejscu, może mogłaby upozorować własną śmierć w jakiś sposób i wtedy nie musiałaby nikomu mówić, że chce odejść? Teraz jednak patrzyła się tępo w koronę drzewa, gdzie zauważyła gniazdo, na które być może spoglądał król. - Co z nim? - zapytała, starając się z całych sił, aby jej głos nie zadrżał. A przynajmniej aby nie drżał za bardzo. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Mako - 11-08-2016 Cień uśmiechu przebiegł po licu lwa. Nie chciał psuć sytuacji stwierdzeniem, że Inn sama z własnej nieprzymuszonej woli przyszła do niego i rozmawiają (poniekąd). Początkowo chciał zwrócić jej uwagę na ten fakt, udowadniając, że nie jest taki straszny i można do niego podejść pogadać, a on nie ugryzie. Hm, może to i lepiej, że skupiła się na gałęzi. - Jest puste... w pewnym sensie. Zakładam, że są tam młode, ale bardziej interesuje mnie ich matka, którą już parę razy widziałem z daleka. Nigdy wcześniej nie widziałem ptaków o takim umaszczeniu. Podejrzewam więc, że nie są gatunkiem rodzimym na Lwiej. To intrygujące, że właśnie tu zbudowały gniazdo. Nawet zacząłem się zastanawiać... Przepraszam. Pewnie przyszłaś z czymś konkretnym, a ja rozgaduję się o jakichś ptakach, które nikogo nie obchodzą. Młody westchnął, owinął ogon wokół łap i wbił spojrzenie w ziemię. Nie wiedzieć dlaczego nagle poczuł przemożną chęć powiedzenie tego co myśli. - Już od tak dawna nikt nie przyszedł do mnie zwyczajnie pogadać, zaproponować wspólne wyjście nad wodopój, wzgórze, albo nawet gdzieś dalej. Wszyscy mają mnie gdzieś, dopóki nie przychodzą czegoś załatwić. Chyba właśnie przez taki stan rzeczy, król zaczął bardziej przyglądać się światu i w konsekwencji wyciągać wnioski co do praw nim rządzących. - Ja... - odchrząknął - nie powinienem tego powiedzieć. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Inn - 03-11-2016 Lwica wciąż wpatrywała się na gniazdo kiedy Mako opowiadał jej o ptaku, którego tu widział. - Lwia Ziemia jest bardzo bogata w rośliny i jedzenie, nie dziwię im się, że chcą tutaj mieszkać. - powiedziała cicho, wciąż patząc w górę, jakby w nadziei, że uda jej się zobaczyć coś jeszcze. Odwróciła wzrok dopiero wtedy, gdy król zmienił temat. Nie odpowiedziała jednak mu od razu, bo poczuła się bardzo dziwnie i nieswojo. W końcu przyszła do niego z czymś. I to z czymś dosyć poważnym. A on od razu o tym wiedział. Jego kolejne słowa wcale jej w niczym nie pomogły. Za to na jej pysku pojawił się lekki niepokój, niemal strach. Poczuła wyrzuty sumienia, czuła, jakby to do niej między innymi odnosił się w tych słowach. - Ja jestem pewna, że tak nie jest. Wszyscy widzimy, jak dużo czasu poświęcacie z królową dla stada. Nikt nie chce marnować waszego czasu, który macie dla siebie, gdy widzimy, jak bardzo poświęcacie się dla stada. - powiedziała nieco głośniej niż poprzednią wypowiedź. Czy to na pewno ona mówiła? Sama nie mogła w to uwierzyć, jednak czuła potrzebę wytłumaczenia tego, bo ona była pewna, że król źle to zrozumiał. I o ile nie była pewna czy każdy tak to widział jak ona; w sumie to była pewna, że nie; przynajmniej mówiła za siebie. Ona sama wiedząc, jak mało znaczącym członkiem stada jest nie mogłaby sobie pozwolić na zawracanie głów władców jakimiś jej głupotami. Nie wiedziała, że na przykład takiemu Mako brak kontaktu ze stadem właśnie brakowało. - Nie, nie, ja rozumiem. - odparła szybko, nie patrząc jednak na niego, nie była w stanie. - Jestem pewna, że oni po prostu tego nie wiedzą, nie rozumieją. - zakończyła, z czego ostatnie słowa były ledwo słyszalne. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Mako - 28-12-2016 - Pytanie, dlaczego akurat teraz? - zaczął, zerkając jeszcze przez moment na gałąź – Ale mniejsza z tym. Następnie wysłuchał co miała do powiedzenia, będąc przy tym – z pozoru - zupełnie obojętnym, ba, nawet kołysał się lekko, wraz ze zmieniającym się wiatrem. I choć zdawał się dalej spoglądać na gniazdo, to dokładnie lustrował Inn i zauważył zmianę w jej postawie. Kto znał czarnogrzywego mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że wolał pokojowe rozwiązania, że nie szukał zwady, ale bywały takie momenty, przy których reagował nader emocjonalnie. - Doprawdy, Inn? Co dalej, hm, może mi powiesz, że przypadkiem na mnie wpadłaś i zapytasz co tam u mnie słychać, czy może wstałaś dziś z zamiarem nawiedzenia mnie i specjalnie mnie szukałaś? - próżno było doszukiwać się w jego wypowiedzi przyjacielskiego tonu – Powiedz mi, tylko tak szczerze, bardziej chcesz przekonać mnie czy siebie? W końcu zdecydował się uraczyć lwicę spojrzeniem. Jednak w jego spojrzeniu nie było srogości, jedynie dziwny smutek. - Jeżeli faktycznie tak myślicie, znaczy to tyle, że nie macie pojęcia kim jestem... Jeśli widzicie we mnie tylko władcę, to mogę wam jedynie współczuć. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Inn - 30-12-2016 Na jego pierwsze pytanie nie odpowiedziała, nie wiedząc do końca, o co pytał. Jednak król nie ciągnął tego tematu, za co była mu wdzięczna. Jednak jego reakcja na jej kolejne słowa ją zaszokowała i z początku nie odpowiedziała nic. Ona tylko chciała dobrze... Jednak ton wypowiedzi Mako i te słowa wbiły ją kompletnie w ziemię i pozostawiły niemą. Spuściła wzrok na swoje łapy i poczuła, jak serce łomocze jej w piersi. - Nie powinnam wypowiadać się w imieniu innych... Przepraszam. - wydusiła z siebie, po czym przełknęła ślinę. Wszelka pewność siebie, mimo że od samego początku nie miała jej aż tak wiele, zupełnie z niej uleciała. - Ja... nie znam Cię poza pozycją władcy, nie wiem jak mam na Ciebie patrzeć inaczej. - powiedziała jeszcze ciszej, jednak Mako nie musiał się wysilać, aby ją usłyszeć. - I przepraszam, to jest moja wina, nigdy nie próbowałam tego zmienić. - przyznała cicho drżącym głosem i zamknęła oczy bojąc się, że zaraz popłyną z nich łzy. Czuła wielki wyrzut do siebie, że rzeczywiście nigdy nie próbowała zobaczyć w Mako kogoś innego jak króla, jedynie takim go znała. Jak też, że nie poznała tak naprawdę całej reszty stada. Widziała jednak, że jest już za późno, aby wycofać się ze swojej decyzji. Szczególnie teraz. - Szukałam Cię. Chcę odejść ze stada. - powiedziała szybko w obawie, że rzeczywiście wycofa się z tego i nie będzie w stanie tego powiedzieć. Teraz jednak, kiedy wypowiedziała te słowa, ogarnął ją wielki smutek i przerażenie. Jak Mako na to zareaguje? Co jej odpowie? Z przerażenia i strachu przed zalaniem się łzami wciąż zaciskała mocno oczy, tkwiąc tak ze spuszczonym łbem, jakby wyczekując wyroku sędziego. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Mako - 15-01-2017 Owszem, nie powinna wypowiadać się za innych, zwłaszcza gdy był to stek bzdur. Od razu chciał wypalić słowami „a chciałaś to zmienić?”, ale powstrzymał się. Po jej kolejnych słowach, cofnął się mimowolnie o kilka kroków. Nie wierzył swoim uszom, ale jednocześnie wiedział, że się nie przesłyszał. I tak jak w większości stresujących sytuacji, zamarł bez ruchu. Najgorsze było to, że to nie był chwilowy kaprys Inn i wyglądało na to, że decyzja zapadła. - Dlaczego? - wydusił w końcu pustym głosem. - Dlaczego przyszłaś mi to powiedzieć? Dlaczego właśnie mnie? Te pytania były kluczowe. Ile razy było tak, że Lwi znikali bez słowa. Tylko niektórych było stać, na oficjalne pożegnanie. Poza tym, Inn była w lepszej komitywie z Vei (wszak z nim nie była w żadnej). Nie chcąc zasypać jej zbyt wielką ilością pytań, postanowił dać jej czas na odpowiedz. - Inn, spokojnie, przecież tylko rozmawiamy. Teraz to on powątpiewał w swoje słowa. Dla Inn cała sytuacja musiała być wielkim przeżyciem, a on chce porozmawiać. Jaki był cel tego wszystkiego? Zwyczajnie wierzył, że jeszcze się między nimi ułoży, a sama Inn zweryfikuje swoją decyzję dotyczącą opuszczenia szeregów Lwiej Ziemi. RE: Przy granicy Lwiej Ziemi - Inn - 30-01-2017 Podniosła nieco pysk słysząc jego słowa, wciąż jednak nie będąc w stanie spojrzeć mu w oczy. - Nie chciałam odchodzić od stada bez słowa. Ale nie wiem czy dobrze robię, mówiąc o tym, chyba tak by było lepiej. - przyznała, już sama nie będąc pewna czy dobrze robi. Ile osób w końcu odeszło wcześniej i nikt nie wiedział, co się z nimi stało? Czemu nie zrobiła tego samego? Przecież nikt by nawet nie zwrócił na to uwagi, nie była nikim ważnym. Nie odpowiedziała jednak na jego ostatnie pytanie. Sama nie wiedziała dlaczego, ale od razu po postanowieniu, że odejdzie ze stada, chciała to powiedzieć Mako, a nie Vei. Może dlatego, że mimo wszystko bała się królowej? Nie chciała być okrzyknięta przez Vasanti zdrajcą, a była pewna, że tak by właśnie była. - Vasanti by nie zrozumiała. - zdecydowała się powiedzieć, cicho lecz wyraźnie. I nie winiła jej za to. To było jak najbardziej odpowiednie, żeby uznać kogoś, kto odchodzi ze stada za zdrajcę. Bo tym właśnie się stanie, prawda? Myśl o tym sprawiła, że poczuła się jeszcze gorzej, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Dostrzegła zmianę w tonie Mako, jednak to ją jeszcze bardziej zdumiało. Myślała, że się zdenerwuje, że rozkaże jej odejść i nigdy się tu już nie pokazywać. A może i nie? Może właśnie miała nadzieję na to, że postara się ją zrozumieć. Mimo, że próbowała zachować spokój, było to dla niej niezwykle trudne, ledwo się powstrzymywała od płaczu. Póki co nie była w stanie wypowiedzieć kolejnych słów, kiedy wewnątrz toczyła tę beznadziejną walkę z samą sobą. Już sama nie wiedziała czy dobrze robi. Może to było wszystko jej wina? Może zrobiła coś źle i gdyby była inna to nie miałaby problemów z odnalezieniem się w stadzie? Czuła jednak, że mimo wszystko jest już za późno. I nawet jeśli miała taką szansę, była już stracona. |