Las Śmierci - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102) +---- Dział: +---- Wątek: Las Śmierci (/showthread.php?tid=205) |
Las Śmierci - Rosalie - 26-06-2012 U podnóży Kilimandżaro znajduje się niewielki las, nie bez powodu nazywany Lasem Śmierci. Jego wygląd nocą od razu kojarzy się z mistycznymi, zabójczymi rytuałami odprawianymi przez stadnych szamanów. Błękitnawe światło księżyca oświetlające korony drzew i przebijające się przez nie aż do podszytu - to właśnie to, co nadaje temu miejscu tak niesamowity klimat. RE: Las Śmierci - Duma - 14-09-2012 Niesamowity klimat? Być może, ale tylko nocą. W dzień nie wydawał się taki magiczny. Przynajmniej nie dla Dum, która widziała to miejsce pierwszy raz w życiu. Gepardziątko rozglądało się z zaciekawieniem, bez strachu wędrując między drzewami. Parokrotnie próbowała wleźć na niższe gałęzie, ale jej próby spełzły na niczym. Była nieco zmęczona - w końcu, mieli za sobą cały dzień chodzenia. Tata wiedział, gdzie idzie, więc nie zbaczali z drogi ale jakby nie było, mieli spory kawałek do przejścia. Ale było warto - Ocean! Znowu zobaczyć Ocean, miejsce które niesamowicie spodobało się młodej. Owszem, pamiętała je słabo, ale jednak. Podobnie jak inne tereny, ośnieżone. Niby gepardy nie były przyzwyczajone do takich temperatur ale pierworodna Ingo je lubiła. I chciała poznać lwy z Nowej Północy. Nowa Północ, sama nazwa wydawała jej się niesamowita. Wszystko od nowa, od początku. Może to dobry zwiastun dla niej i taty? Przystanęła, oglądając się - może zrobią sobie przerwę? Są już pod tą ogromną górą, Kilimandżaro. Podobno to dość blisko do Śnieżnego Lasu? Brązowe ślepia wlepiła w ojca - lubiła na niego patrzeć, był taki ładny! Po nim miała królewskie pasy na grzbiecie, z których czuła się niesamowicie dumna. Szkoda tylko, że nie mogła mieć też grzywy. RE: Las Śmierci - Ingo - 14-09-2012 Siwogrzywy przystanął na chwilę i rozejrzał się. Już byli blisko, dało się wyczuć mroźny zapach śniegu. Jeszcze chwilę i będą na miejscu. W zasadzie to już byli, ale może zanim cokolwiek zacznie się załatwiać w sprawie stada, lepiej odpocząć? Ingo uśmiechnął się do córki, widać było po niej jej zafascynowanie nowym czy raczej starym nowym otoczeniem. Podszedł do miejsca gdzie akurat jego Duma (tak, to dobrze brzmi!) zatrzymała się. -Zatrzymamy się tutaj na noc.- oznajmił i ponownie uśmiechnął się to kotki, po czym położył się na korzeniach starego drzewa porośniętych mchem. -Jutro już będziemy w domu.- RE: Las Śmierci - Serret - 15-09-2012 - Na-na-na, sza-na-na-naaa... - nuciła karakalka, z niekłamanym zachwytem rozglądając się po tej przepięknej okolicy. Jakież to potężne bóstwo musiało stworzyć te cuda! Uśmiechnęła się niezbyt szeroko, aczkolwiek tak serdecznie, że nawet największy gbur musiałby odwzajemnić owy gest - przynajmniej w duchu - Ach... - rzuciła bez celu, bo czy każde słowo, które wychodzi z ust, musi mieć swoje przeznaczenie? Czy nie może być tylko... Słowem właśnie? Kwiaty pełnią różne funkcje - są prześliczne, więc cieszą oko, pięknie pachną - innymi słowy, dostarczają licznych doznań estetycznych, ale są też przecież domem wielu braci mniejszych, kochanych malutkich żyjątek... - Drzewa! - zakrzyknęła, zwróciwszy zachwycone spojrzenie ku górze. Zaraz też powzięła postanowienie wspięcie się na jedno z nich, co nie sprawiło jej większego problemu - czyniła to tak często, iż działo się to już niemal automatycznie. Przeszła po kilku konarach, tym razem patrząc na to, co roztaczało się pod nią. - Dzień dobry! - zawołała wesoło, posyłając życzliwy, przyjazny uśmiech dwóm kotom, które właśnie dane jej było ujrzeć. - Wieczorem ten las jest piękny, nieprawdaż? - zagaiła, nadstawiając opędzelkowane uszy. RE: Las Śmierci - Ingo - 15-09-2012 Zadarł łeb do góry. Dzień dobry? No, niechaj będzie. Tak, Karakalka która zaszczyciła swą osobą to miejsce roztaczała wokół siebie dziwnie radosną aurę. Nagle wszystkie zmartwienia odlatywały hen daleko, a na ich miejsce wypełzały spod ziemi barwne kwiaty. -Witaj.- odparł ciepło. Nie szczędził też uśmiechu, który mimowolnie wkradł się na jego oblicze. To jednak była prawda- uśmiechaj się a świat odwzajemni się tym samym, prędzej czy później. -Każde miejsce pod gołym niebem jest piękne.- mówiąc to przeleciał raz jeszcze wzrokiem po otoczeniu. Cóż... Ciekawe czemu taką nazwę wybrano temu miejscu. Nie widać tu nic strasznego! Widząc że Duma ociąga się z przybyciem na prowizoryczne posłanie, samiec wstał i z rodzicielską delikatnością złapał córkę za skórę na karku i ułożył ją na mchu. Było już naprawdę ciemno, a księżycowy blask ledwo co tlił się na pochmurnym niebie. Ingo zadarł łeb ponownie wyszukując ślepi Serret. -Nie za późno na spacery, nieznajoma?- RE: Las Śmierci - Serret - 15-09-2012 - Prawda, prawda! - potwierdziła ochoczo, przeskakując na konar znajdujący się tuż nad czarno-białym osobnikiem. Zaraz też nachyliła nad nim łeb, który to przekrzywiła w niezwykle uroczy sposób. - Każda pora jest do... Łup! Samica upadła tuż u stóp obcego, nie dokończywszy swej wypowiedzi. Nie, gałąź wcale się nie złamała - karakalka była lekka jak piórko, a po prostu ześlizgnęła się na mokrym od deszczu drewnie, tak że teraz leżała na ziemi. Jednak nie trwało to długo - prędko wstała, otrzepała się z kurzu i tym razem to ona zadarła łeb, by móc patrzeć mniej więcej w oczy mieszańca. Odchrząknęła, zanim znów odjęła temat. - Tak jak mówiłam, każda pora jest dobra na spacer, bo spacer to kontakt z naturą, a natura jest niesamowita - oświadczyła poważnie, by zaraz przywrócić na swe oblicze ten sam uśmiech, który gościł na nim uprzednio. - I Serret. Mam na imię Serret. Nagle znów nadstawiła uszu, poruszyła nosem i prędko przeniosła wzrok na gepardziątko. - Cześć, śliczna - przywitała ją, poruszając wesoło zapędzelkowanymi końcowkami uszu. RE: Las Śmierci - Ingo - 15-09-2012 Zaskoczenie jakie pojawiło się na jego pysku gdy nagle z nieba spadł karakal nie było małe. już miał pytać, czy wszystko w porządku, ale nim zdążył to zrobić, Serret dosłownie go przegadała. Czyli było w porządku. Dopiero teraz przyjrzał się nieznajomej z bliska. -Jesteś z tutejszego stada?- zapytał ni stąd ni zowąd. Jeśli tak to oszczędziłoby im to poszukiwań obecnego władcy, na które mieli się udać zaraz po wschodzie słońca. RE: Las Śmierci - Serret - 15-09-2012 Pokręciła łbem, usiadłszy naprzeciw samotnika i na powrót zwracając na niego spojrzenie fioletowych ślepi. - Nie. Widzisz, jestem karakalem, a słyszałam, że w stadach żyją tylko lwy, nad czym niezmiernie ubolewam. Tu mina nieco jej zrzedła. - Tak po prawdzie to nie wiedziałam, że tu jest jakieś stado - dodała jeszcze, a błyski w jej oczach zdradzały niewątpliwe zainteresowanie tematem. Owszem, kotka przybyła tu w poszukiwaniu stada, które zechce zaakceptować kogoś takiego jak ona, a wrodzony optymizm kazał jej wierzyć, iż to, o którym mówi białogrzywy, należy do właśnie takich. Życie w pojedynkę nie należało do najprzyjemniejszych; Serret bardziej niż niezależność ceniła sobie możliwość dość regularnego kontaktu z innymi. RE: Las Śmierci - Ingo - 15-09-2012 -To świetnie się składa.- odparł. Widać po nim było, że podekscytował się nieznacznie w nadziei, że do stada dołączy nie tylko z córką ale i z kimś, z kim będzie mógł porozmawiać. Prawdopodobnie. -Moja córka pochodzi ze stada które zamieszkuje ziemie nad oceanem. Kiedyś było wielkie, jego główną dewizą była tolerancja dla wszystkich gatunków. Zmierzamy tam z zamiarem dołączenia.- wyjaśnił pokrótce wszystko. Sam jeszcze nie do końca rozumiał i ogarniał tragedię która wydarzyła się tutaj niedługo po jego odejściu... Teraz stado było maleńkie, ale wszystkie tradycje pozostały. Prawda? -Jak sama widzisz, nie jestem jednym z normalnych osobistości... Moją matką była lwica, a ojciec gepard. Taki związek był możliwy właśnie dzięki temu stadu. Jestem pewien, że znajdziesz w okolicy miejsce dla siebie.- dorzucił jeszcze, mówiąc wszystko w szczerym uśmiechu. -Jutro z samego rana ruszamy na poszukiwania władcy, by z nim porozmawiać. Jestem ciekaw, kto teraz dźwiga ten ciężar.- ostatnie zdanie dodał bardziej do siebie niż do rozmówczyni, o której nagle sobie przypomniał. -Nazywam się Ingo, a to moja córka, Duma.- RE: Las Śmierci - Serret - 15-09-2012 Jej śliczne ślepka wydały się teraz większe niż normalnie. W istocie, ten osobnik nie wyglądał jak przedstawiciel żadnego ze znanych jej gatunków, a jednak nie zastanawiała się nad tym ani przez chwilę. Dla niej uprzedzenia gatunkowe były jedną z tych nielicznych spraw, która godna była jedynie pogardy. - Równość, miłość, oszczerstw kres, przepis to na szczęście jest. Wtedy je naprawdę znasz, gdy o braci swoich dbasz... - podśpiewała pod nosem, chwilowo spuszczając uwagę z rozmówcy, by zaraz powróciła ona do niego ze zdwojoną siłą. - Ach, jutro rano? Jeśli nie masz nic przeciwko, z chęcią bym wam potowarzyszyła - oznajmiła głosem przepełnionym nadzieją i budzącą się już radością. - Miło mi was poznać - dopowiedziała, gdy do jej uszu dotarły imiona nowych znajomych. Ale jej się dobrze trafiło, że Serret niemal od razu znalazła stado, które z dużą dozą prawdopodobieństwa nie będzie się przed przyjęciem pod swe skrzydła kogoś takiego jak ona. RE: Las Śmierci - Ingo - 15-09-2012 Stalowooki słuchał uważnie słów karakalki. Może na pierwszy rzut oka wydawała się ona beztroską hulajduszą, ale w miarę jak rozmawiało się więcej, można było dostrzec coś innego. Zaśmiał się lekko widząc jej nagłe ożywienie i powrót do przyziemnych spraw. -Właściwie to miałem nadzieję, że pójdziesz z nami. We dwoje raźniej w nowym otoczeniu. Nigdy nie byłem w stadzie i sam czułbym się dość niepewnie.- mimo wszystko, chociaż żył w sąsiedztwie Starego Brzasku, urodził się samotnikiem, wychował i żył jak samotnik. Po takim czasie ciężko będzie przestawić się na bycie jedynie częścią układanki a nie jej całością. -A więc w takim razie jutro ruszamy. - RE: Las Śmierci - Shun - 15-09-2012 Chyba za długo siedziała w lesie bo ledwo z niego wyszła a już zaczęła jej noga szwankować. Tak więc koślawym krokiem przechadzała się po lesie, tak właściwie bez większego sensu, bo jak na razie robiła sobie malutką przerwę od patrolowania lasu. Nie musiała specjalnie długo szukać rozrywki, a widząc parę.... kotów i jakiegoś gówniarza w trawie, zaczęła ich średnim łukiem omijać, by przypadkiem ich nie spotkać w rozmowie. Jakoś nie miała na to ochoty w tym momencie, a prędko też się na to nie zanosiło. Nagle skrzywiła się a jej udo powędrowało w dół. Syknęła, czując nieprzerwane pieczenie i ból w lewej tylnej nodze. Na raz jednak podniosła się, mimo bólu i parła dalej przed siebie, znacznie wolniej i bardziej koślawo. W myślach mówiła sobie ciągle, żeby byle gdzieś na jakiś otwarty teren, tam gdzie ją nikt nie zaatakuje bo się nie odważy. Hm. RE: Las Śmierci - Sheloth - 15-09-2012 Ominąwszy nudną część narracji skupioną na napełnianiu żołądka, pozwalam sobie przejść do momentu, w którym Sheloth, w stanie zarówno pełnego brzucha, jak i wyjątkowo pustego łba, dotarł na owo miejsce. Łapa za łapą. Krok po kroku zbliżał się do lasu. Ciało szło, ale umysł chyba został w tyle - jak zwykle, choć na znacznie większą skalę. Pewnie pałętał się jeszcze po ziemiach Szkarłatnych, tam, gdzie spotkał swoją... partnerkę? Teraz już był prawie pewny, że może ją tak nazywać. Tylko, cholera, coś długo jej nie widział. Obiecała, że wróci. Do niego. Więc wróci, nie ma wątpliwości. Ale w nie takim mętnym wcale umyśle samca pojawiały się pytania, z każdym dniem nowe. Gdzie ona jest? Co robi? Dlaczego nie ma jej przy mnie? Co ja mam zrobić, jeśli jednak... nie wróci? Nie, wróci. Na pewno. Powiedziała, że wróci. Wszystko się ułoży. Biedny, nieświadomy idioto... Otrzeźwił go mocniejszy podmuch wiatru, posyłający kolorowy warkoczyk przy pysku samca prosto w jego nos. Pióro załaskotało. Kichnął, po czym ruchem głowy odrzucił niewygodną grzywkę z oczu, fukając przy tym pod nosem. Czyżby tym sposobem wiatr chciał mu coś powiedzieć? Ostrzec może? Nieee, przecież nie uwierzy w coś takiego. Nie będzie przesądnym idiotą. Będzie tylko idiotą. RE: Las Śmierci - Ingo - 15-09-2012 Ingo przysnął szybciej niż się spodziewał. I szybciej niż się spodziewał nastał ranek. Wielki dzień nadszedł. Zniżył wzrok do swojej córki śpiącej miedzy jego łapami, otulona niezbyt bogatą grzywą. Liznął ją ciepłym jęzorem by w ten sposób w miarę delikatnie ją obudzić. Wtedy do jego uszu dobiegł odgłos stawianych kroków. Shun przez swoja kontuzję robiła trochę więcej hałasu niżby szła normalnie. Ingo zbadał ją wzrokiem, dało się zauważyć że cierpiała, nawet jeśli starała się to w jakiś sposób ukryć. Ingo wstał powoli, lekko trącając Dumę wilgotnym nosem, czas wstawać. Nim zdążył zbliżyć się do kulejącej Anielicy pojawił się Sheloth. W jego oczach dojrzał jakiś niepokój, ten sam który widział u siebie jeszcze całkiem niedawno. Siwy stał akurat lwu na drodze, nie chciał zaczepiać nieznajomych, zupełnie przypadkowych przechodniów. Po co? Zapytać o zdrowie, o pogodę? Po prostu stanął kilka kroków dalej i kiedy beżowy zbliżył się na odległość z której mógł usłyszeć słowa gepardolwa, z jego zamyślenia mogły wyrwać go zwyczajne, nic nie wnoszące "dzień dobry". RE: Las Śmierci - Serret - 15-09-2012 - Jutro... - powtórzyła, po czym pokiwała łbem z uznaniem. Fakt, nie ma na co czekać. Ona by wyruszyła od razu, ale pewien problem mógł stanowić fakt, iż... Była noc. Ciemna, nieprzejednana. Piękna. Wdrapała się więc na jeden z niższych konarów licznych tutaj drzew, by zaraz spokojnie na nim usnąć. Zbudziły ją kroki, obce kroki i zapachy. Dźwięki. Wonie. Inność, różne nowe cuda, które tylko czekały na odkrycie. Z powrotem znalazła się na ziemi, a to za sprawą smukłych łap, dzięki którym to udało się jej uczynić zręczny skok. Zupełne przeciwieństwo niedawnego upadku, który mógłby być idealnym wstępem do filmu Latające karakale... W każdym razie, teraz samotniczka postanowiła zwrócić uwagę na przybyłych. Ciekawe, czy to członkowie tamtego stada, o którym opowiadał Ingo? A może tu jest więcej stad...? Zbliżyła się o kilka kroków. - Witam szanowne lwy - ozwała się więc, posyłając wymienionym przyjazny uśmiech. |