Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Nie tak łatwo o chwilę prywatności (/showthread.php?tid=2073) Strony:
1
2
|
Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 17-10-2016 Złoty gepard kilkoma susami pokonał szlak z groty w dół zbocza. Stwierdził, że droga powrotna jest znacznie łatwiejsza niż w drugą stronę. Było to całkiem korzystne. Celowo ominął miejsce, w którym wczoraj zostawił drużynę. Możliwe, że jeszcze gdzieś tam spali, a nie chciał ich budzić, dopóki nie zorganizuje śniadania. Ot, taki upominek przed tym, jak zostawi ich samych na kilka dni. Wskoczył na spory głaz, by rozejrzeć się za potencjalną zwierzyną. Poranny wiatr muskał jego sierść i spychał dokuczliwie grzywkę na oczy. Zephyr wstrząsnął głową i skupił wzrok na równinie. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 23-10-2016 Shiya wcale nie spała tam, gdzie zostawił ich przywódca. Zaraz po jego odejściu ona również oddaliła się od Isa i Taal, by udać się w poszukiwania dogodnego miejsca na odpoczynek, z dala od wszystkich. Szybko udało się jej natrafić na całkiem przyjemny zagajnik; ułożyła się wśród liści i traw, by tam pogrążyć się w niespokojnym śnie. Nie podobało jej się to, co widziała. Wolałaby, by jej nocne obrazy, jak to zwykła je nazywać, pokazywały coś innego. Jeszcze nie będąc do końca obudzoną, nadstawiła uszy. Nasłuchiwała. Ktoś tu był. Zwierzyna? Ostrożnie podniosła się z miejsca i zaczęła wypatrywać swojej potencjalnej ofiary. Nie była głodna, ale uznała, że polowanie to dobry sposób na zajęcie czymś myśli. Zmrużyła złote ślepia błyszczące zza roślinnej zasłony. Czaiła się jak na drapieżnika przystało i, niemal szurając jasnym brzuchem po ziemi, powoli zbliżała się do źródła dźwięku... RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 25-10-2016 Po dłuższej chwili wypatrywania ofiary, to uszy poinformowały geparda o podejrzanych dźwiękach nieopodal. Przeniósł wzrok na zagajnik, z którego przed chwilą odleciało kilka drobnych ptaków. Coś je spłoszyło. Jako doświadczony łowca potrafił dostrzegać takie rzeczy. Gdy się skupił, pośród szelestu traw wychwycił też pękanie uschniętych liści. Z pewnością nie była to sprawka wiatru. Zsunął się z głazu, przylegając w miarę możliwości do podłoża. Zastygał w miejscu za każdym razem, gdy usłyszał strącony przez niego kamyk, czy grudkę piachu. Schował się za swoim dotychczasowym piedestałem, dyskretnie wychylając jedno ze ślepi razem z czujnym uchem. To, co czaiło się pośród traw nie było zagubioną gazelą. Królik nie spłoszyłby raczej ptaków. Musiał to być jakiś drapieżnik. Choć pewnie nie był to dobry materiał na posiłek, Zephyr wolał się upewnić, z czym do czynienia, zanim stanie się zagrożeniem dla niego lub członków bractwa. Schodząc z głazu był mniej widoczny, ale za to sam miał słabszy wgląd na nieznane zwierzę. Bez skutku wypatrywał fragmentu sylwetki wśród zarośli. Na dobrą sprawę nie wiedział nawet, czego powinien szukać. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 28-10-2016 Złotooka powoli szła za zapachem, który z każdym krokiem stawał się odrobinę bardziej wyraźny. Dochodzące z tej samej strony dźwięki również ją naprowadzały, choć te po jakimś czasie przestały być słyszalne. Czyżby jednak obrała niewłaściwy kierunek? Przyspieszyła. Narastało w niej napięcie; nie bardzo wiedziała, co z tego wyniknie, ale chciała wreszcie się przekonać, z kim ma do czynienia. Z pewnym zdziwieniem skojarzyła, że woń pachniała znajomo... Znalazłszy się już całkiem blisko, ale wciąż z mniejszym lub większym skutkiem kryjąc się wśród wysokich traw sawanny, postanowiła zaryzykować i w dosyć niekonwencjonalny sposób zapolować na Tajemniczego Gościa. Mianowicie, dostrzegłszy pewien naprawdę ładny głaz, zwinnym susem nań wskoczyła. Nagle! - ruch w dole. Znów gepardzi skok, tym razem na ziemię. Nie, nie na ziemię. Na... - To ty! - skonstatowała z niemałym szokiem, wbijając zmieszane spojrzenie w swojego przywódcę, na którym... Stała. Od razu odskoczyła w bok, podwinęła ogon pod siebie, obniżyła łeb i położyła uszy w geście poddaństwa. Gdyby nie sierść, niewątpliwie spłonęłaby czerwienią. - J-ja nie chciałam... Wybacz, guru... A-ale tak między nami, to chyba ci się należało. Efekty jej wewnętrznej walki pomiędzy momentami wręcz chorobliwym poczuciem hierarchiczności a niezgodą na przedmiotowe traktowanie samic przez samców zaiste były godna uwagi. Jej mina wciąż wykazywała wstyd i skruszenie, ale mimo to patrzyła Zephyrowi w oczy. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 28-10-2016 Zaciekle dopatrywał się choćby najmniejszego ruchu, najdrobniejszej plamki sierści pośród traw. Woń zdradzała coraz więcej. Wiedział już, że ma do czynienia z kotowatym. Dorosły lew raczej nie zdołałby się tu ukryć, więc Zephyr mógł przekreślić najgorszą możliwość. Popielate futro błysnęło mu przed oczami tuż przed skokiem. Impuls ten od razu sprowadził podejrzenia i krótkie zerknięcie w górę, na szczyt głazu, wystarczyło gepardowi, by się upewnić. To tylko Shiya. W momencie, gdy miał się rozluźnić i przywitać gepardzicę, został przybity do ziemi, pozbawiony tchu. - Na to wygląda - zgodził się ze stwierdzeniem swojej oprawczyni. Gdyby mógł, wzruszyłby barkami, ale pozycja pozwalała mu tylko na lekko rozbawiony uśmiech. Gdy odskoczyła, spokojnie podniósł się do siadu. Uznał jej sposób polowania za nietypowy. Nierozsądnie rzucać się w ciemno na wszystko, co się rusza. Miała szczęście, że Zephyr nie był jeżozwierzem. Nawet dobrze mu się nie przyjrzała, zanim skoczyła. Jednak po jej oryginalnych przeprosinach zaczynał mieć wątpliwości, czy to był wypadek. - Jesteś pewna, że to ci wystarczy? Bo wiesz, wytrzymałbym jeszcze kilka takich ataków - zaproponował swobodnie, nadstawiając bok. Nie był masochistą, ale jeśli wczorajsze przeprosiny jej nie wystarczyły, to był gotów pozwolić jej się trochę wyżyć. I tak najbardziej zabolało go, że nazwała go "guru", choć byli sami. A gdzie podział się "Zeph"? RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 28-10-2016 Czego jak czego, ale takiej odpowiedzi to się nie spodziewała. Z wrażenia aż usiadła i postawiła uszy, nagle zapominając o tym, że przed chwilą próbowała zgrywać potulną. Teraz była za bardzo zbita z pantałyku, by to utrzymywać. - Emm, myślę, że się obejdzie - odparła ostrożnie i wciąż niepewnie. Wczorajsza sytuacja sprawiła, że ponownie wzrósł dystans między nimi, a przynajmniej takie odniosła wrażenie. Tylko że ona bardzo tego dystansu nie chciała i zdaje się, że jemu też nie jest on na łapę. Radą na tę idiotyczną sytuację mogło być tylko podjęcie próby zburzenia tego znienawidzonego, świeżego muru. I Shiya, która była osobą dość spontaniczną i ceniącą sobie działanie, a nie przydługie myślenie nad jednym problemem, zamierzała to zrobić już teraz. - Ja chyba nie potrafię się na ciebie długo gniewać. Zresztą już wczoraj ci wybaczyłam - dodała, przywodząc na pysk typowy sobie, choć na razie jeszcze lekki uśmiech. - Poza tym myślałam trochę o tym, co mi potem powiedziałeś i co ja ci odpowiedziałam, i... Byłam zła na ciebie, dlatego tak... Niewiele powiedziałam. Podniosła się z miejsca, wbijając w geparda spojrzenie, które zdradzało, że szara nie za bardzo wie, co chciałaby rzec i zrobić. Słowem, typowa kobieta. - I ty jesteś przywódcą, Zeph, więc mi nie wypada tak do ciebie... Nie dokończyła. Urwała, porażona własną śmiałością, żeby nie powiedzieć: głupotą. Znów się spłoszyła, ale już nie tak bardzo jak chwilę temu; teraz tylko mina nieco jej zrzedła. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 28-10-2016 Po reakcji szarej Zephyr wywnioskował, że udało mu się ją zaskoczyć, a może nawet zszokować. Pewnie wyszedł na świra. Ale nieszczególnie się tym przejmował. - Jak uważasz - wzruszył barkami i ponownie zwrócił się piersią ku gepardzicy. Żałował, że swoim zachowaniem popsuł ich stosunki. Głupio się łudził, że przeprosiny to naprawią, ale widocznie ta sytuacja ugodziła w Shiyę bardziej, niż przypuszczał. Gdyby wiedział, jakie konsekwencje przyniesie ten drobny pokaz, z pewnością darowałby sobie. Stworzenie alternatywnej historii jednak nie było tego warte. Zmieszany wpatrywał się w końcówkę ogona, który owinął się wokół jego łap. Nie wiedział, co powinien zrobić. Żeby jednak nie przedłużać ciszy, postanowił zabrać się za kolejne przeprosiny. Jednak Shiya wyprzedziła go. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale też nadzieją. Wystarczyły dwa zdania, by poczuł ogromną ulgę. A uśmiech szarej dodatkowo dodał mu otuchy. Odwzajemnił go nieśmiało. - A chciałabyś powiedzieć coś więcej? - dopytał zaciekawiony stawiając uszy, gdy Shiya dobrnęła do końca swojej wypowiedzi. Zauważył, że mówienie o tym było dla niej niezręczne. Co więc mogło kryć się w jej myślach? Sądził, że to on tu jest tym, który powinien się wstydzić. - Ja również o tym myślałem... - przyznał. - I chyba też nie powiedziałem wszystkiego, co powinnaś usłyszeć... Fakt faktem w tamtej chwili nie potrafił wykrztusić nic więcej. Dopiero w nocy mógł się nad tym zastanowić. Skoro Shiya wstała, to i on postanowił podnieść się z ziemi. Postąpił kilka kroków w jej stronę. Zrobiło mu się cieplej na sercu, gdy z ust szarej znów usłyszał zdrobnienie swojego imienia. Jednak nie mógł się tym nacieszyć, bo całość jej wypowiedzi wymagała sprostowania. - Nie traktuj tego tytułu zbyt poważnie. Przyjąłem go tylko po to, by oddać hołd Vult i utrzymać bractwo w ryzach. A została nas garstka. To nic imponującego. Po prostu wyobraź sobie, że wciąż jestem Wawisumu. Bo tak właśnie chciałbym się czuć. Czasy, gdy nosiłem tę rangę, wspominam najlepiej. - Na chwilę spojrzał w niebo, jakby właśnie miał przed oczami najlepsze chwile swojego życia. - Ktoś musi podejmować decyzje w bractwie, żeby mogło funkcjonować. To tylko rola, dodatkowy obowiązek. Nie chcę tracić więzi jej kosztem. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 29-10-2016 - Tak myślę - odrzekła, teraz uśmiechając się już całkiem pewnie. - To dobrze się składa, że rozmawiamy, skoro oboje mamy sobie coś istotnego do powiedzenia... To kto zaczyna? Usiadła obok samca, układając ogon wzdłuż swojej tylnej łapy. Promienie słońca padające na jej sierść tworzyły miły dla oka efekt. Shiya nie znosiła sytuacji, w których nie bardzo wiedziała, na czym stoi, a tak się nieszczęśliwie składało, że właśnie się w takiej znajdowała. Pomimo cennych rad i wskazówek geparda, ona nadal nie była pewna, jak powinna się wobec niego zachowywać. Serce podpowiadało jej jedno, a rozum - coś zupełnie odwrotnego. - To znaczy... - Lekko przechyliła łeb, by w ten sposób pomóc sobie złożyć swoje myśli w jedną spójną, możliwie precyzyjną wypowiedź. - Bardziej ci zależy na relacji ze mną niż na tym, żebym traktowała cię tak, jak wypada traktować przywódcę? Wpatrywała się w samca z nadzieją na finalne rozwianie wszelkich dręczących ją wątpliwości. Odnosiła wrażenie, że powoli wychodzą na prostą ze swoją przyjaźnią, bo tak chyba należy to określić, a mimo to męczyło ją niejednoznaczne przeczucie, że już nie będzie tak jak dawniej. Coś się zmieniło, on patrzył na nią inaczej i ona... Ona najwyraźniej też. Pomimo chwilowego niepokoju, teraz ze złotych ślepi biła pewna równowaga, jakby ich właścicielka była przekonana, że dopóki Zephyr tu jest i jest z nią szczery, to wszystko jakoś się ułoży, wszystko sobie wyjaśnią i... I po prostu będzie dobrze. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 30-10-2016 Zephyr wolał chwilowo wstrzymać się ze zdradzeniem swoich myśli. Potrzebował jeszcze trochę czasu, żeby je odpowiednio ubrać w słowa. No i było to dla niego dość stresujące. Martwił się tym, jak to przyjmie Shiya. Jednocześnie był bardzo ciekawy, co ona ma do powiedzenia. A co jeśli będzie to całkowicie odbiegało od jego wyznania? Nie, tworzenie czarnych scenariuszy to zajęcie Iris. Uznał, że to on zacznie. W końcu był do tego zobowiązany. Powiedział wtedy zdecydowanie za mało i powinien to sprostować zanim szara odpowie, opierając się na kilku zdaniach o płytkiej treści. Skoro obiecał, że nie będzie jej okłamywał, postanowił się przed nią otworzyć. Ale najpierw trzeba było zlikwidować ten sztuczny dystans, który sama sobie narzuciła. Nie wiedział, jak lepiej mógłby jej to przedstawić, więc z napięciem czekał na jej interpretację. - Dokładnie! - powiedział uradowany, gdy usłyszał właściwy wniosek. Shiya trafiła w same sedno i dopiero, gdy Zephyr to potwierdził, poczuł pewne zakłopotanie, bo poniekąd właśnie się do wszystkiego przyznał. Z drugiej strony zastanawiał się, jak bardzo szara zmieni się w jego oczach, gdy zacznie go traktować w inny sposób. Nie chciał, żeby się okazało, że to wszystko było tylko iluzją. Starał się patrzyć jej w oczy, choć odczuwał chęć utkwienia wzroku gdziekolwiek indziej. Z żadną inną gepardzicą nie rozmawiało mu się tak ciężko. - Więęęc... Powiedziałem wtedy, że mi na tobie zależy. Jednak niewiele ponadto. Chciałbym być trochę bardziej precyzyjny... - Nakrapiany ogon smagał ziemię z poddenerwowania. - Z każdym członkiem bractwa mam i zawsze miałem różne stosunki. Każdy znaczył dla mnie coś innego. Ale jeśli chodzi o ciebie... Jeszcze nigdy nie czułem takiego przywiązania. Nie do końca wiem, jak to wytłumaczyć. Sam tego nie rozumiem w pełni. Po prostu wszystko mi mówi, że stałaś się dla mnie równie ważna, co bractwo. A może nawet ważniejsza... Jedak nie na długo utrzymał kontakt wzrokowy. Nie potrafił się skupić na tym, co mówił. I był tym strasznie zirytowany. - Ech, wybacz. W myślach brzmiało to jakoś lepiej - wyjaśnił. W końcu poczuł pewną ulgę. Cieszył się, że to z siebie wyrzucił. Shiya poznała jego odczucia na tyle, na ile on sam je rozumiał. Teraz mógł być tylko dobrej myśli. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 17-11-2016 Podczas słuchania Zephyra spłynęło na nią tak długo wyczekiwane olśnienie. Równie ważna co bractwo albo i ważniejsza? Shiya znała pozarodzinne relacje, w których występowało coś takiego. Znała... Ale nie z autopsji. I, mimo że nie była już dzieckiem ani nawet podrostkiem, a młodą, choć jednak dorosłą osobniczką, to nadal nie czuła się w pełni gotowa na wplątanie się w... TO. Z drugiej strony, co jeśli cętkowany całkiem przestanie ją lubić, jeśli by nie zechciała tak z nim...? To by było jeszcze gorsze! - Oooch, a więc to tak. Ja chyba rozumiem - stwierdziła nagle. - Ale Zeph... Musiała stawić czoła problemowi, który dotyczył kolejnych zwierzęcych pokoleń, z tym że jakoś większości rozwiązanie zdawało się przychodzić bajecznie łatwo. Dlaczego akurat szara miała z tym problem? Z jakich powodów nie potrafiła prawdziwie zakochać się w gepardzie!? Czy to przez jego umięśnienie, ledwie zarysowane pod pokrytą charakterystycznymi plamkami błyszczącą sierścią? Stosunkowo wysoki wzrost, ale i tak niedostatecznie? Brak lwiej grzywy...? Ale przecież jakąś grzywę miał, co wcale nie było typowe dla ich gatunku. Może więc jednak to on jest stworzony dla Shiyi: gepard, ale taki... Przystojniejszy. Jej zdaniem. Ale nie lew. Złotooka wyraźnie się zmieszała. Co ma mu powiedzieć? "Bardzo cię lubię i nawet mi się podobasz, ale jesteś gepardem, więc nie męcz mnie takimi tekstami"? Zwłaszcza że przecież naprawdę chciała...! Chciała? Była samicą i dlatego nie wiedziała, czego chciała, ale jedno było pewne: musiała wymyślić dobrą odpowiedź, która nie uraziłaby nakrapianego, a jednocześnie byłaby bliska prawdzie i jakoś pociągnęła rozmowę. - Ja nigdy nie miałam partnera - wypaliła w końcu, niezbyt skonfundowana własną szczerością. Głupie ceregiele i konwenanse były jej obce, chyba że szło o te hierarchiczne, z którymi to, jak powszechnie wiadomo, była aż za dobrze zapoznana. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 18-11-2016 Nie wątpił, że Shiya go zrozumie, bo wytłumaczył wszystko najjaśniej, jak potrafił. Niemal widział gołym okiem, jak wszystko układa się jej w głowie, by wreszcie poskładać to w całość i wysnuć słowny wniosek. Nie spodobało mu się tylko to "ale"... Oczywiście, musiało być jakieś "ale". Bez tego byłoby za łatwo. Wyczekiwał w napięciu, aż szara pozbiera się w sobie i dorzuci tę drugą część wypowiedzi. Miał przeczucie, że go to w pełni nie usatysfakcjonuje. Wprawdzie nie był przyzwyczajony do odmowy ze strony samicy. Zdarzyło mu się to kilka razy, ale znacznie częściej odnosił sukcesy. Z drugiej strony do Shiyi miał inny stosunek niż do innych gepardzic. Bardziej niż na zdobyciu, zależało mu na jej szczęściu. Pragnął jedynie być jego częścią. Gdy w końcu gepardzica się odezwała, Zephyr przez chwilę milczał, zaskoczony tym, że nazwała rzeczy po imieniu. - Uważasz, że to jakiś problem? - zapytał ostrożnie. Jednak wpatrując się w jej złote oczy, uzmysłowił sobie, jakie jest głębsze przesłanie. A przynajmniej tak sądził. Uśmiechnął się empatycznie. - Ach... Rozumiem. Słuchaj... Nie żądam natychmiastowej odpowiedzi. Jeśli uważasz, że nie jesteś gotowa, w porządku. Nie śpiesz się. Ja będę czekał. Posłał jej ostatni ciepły uśmiech i odwrócił się, by odejść. Mimo swoich wyrozumiałych słów, był nieco zawiedziony. Jednak coś mu mówiło, że na Shiyę warto poczekać. Postanowił zaufać temu odczuciu. Postanowił, że teraz będzie się starał bardziej niż dotychczas, by dać szarej powody, dla których mogłaby go pokochać. Choć będzie to jeszcze bardziej niezręczne. Zwłaszcza, że ona już wie, co on do niej czuje. A to przypomniało cętkowanemu, że nie tylko on miał coś wyznawać. Zatrzymał się więc, nim zrobił cztery kroki i odwrócił się znów w stronę gepardzicy. - Zaraz... Ty też chciałaś mi coś powiedzieć, prawda? - zagadnął i wrócił na miejsce. Skoro się umówili, że każdy ma coś do powiedzenia, to Zephyr na pewno nie odejdzie z tego miejsca, dopóki szara nie spełni swojej części. Podejrzewał, że jej kwestia może dotyczyć tej samej sfery. Zastanawiał się tylko, jak jego wyznanie na nią wpłynęło. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 18-11-2016 Z każdą chwilą coraz bardziej uświadamiała sobie, w jak dojrzały sposób Zephyr traktuje swoje wyznanie. Ona również chciałaby się na to zdobyć, ale nie była pewna, czy potrafi. Należało przełamać głupi egoizm i spojrzeć na drugą osobę: rzeczywiście jak na personę z krwi i kości, a nie jak podmiot władzy ani też jak obiekt pomagający zabić nudę rozmową. Tu chodziło o coś więcej, o relację, która mogła przynieść wiele radości, ale niosła też za sobą coś, czego nakrapiana jeszcze nigdy nie doświadczyła w tak dużym stopniu: odpowiedzialność. Popatrzyła za nim bez słowa; teraz to ona czuła rozczarowanie faktem, że na tym mieliby zakończyć swą jakże wiele wyjaśniającą konwersację. Co prawda, nie była pewna, cóż mogłaby mu odrzec, ale, mimo wszystko, wolałaby zrobić to teraz. Ile można odkładać te "ważne rozmowy"? Dlatego też w pewnym stopniu ucieszyła się, że gepard zmienił zdanie i zawrócił, nawet jeśli tym razem to ona miała mówić. Zdążyła już wstać, ale teraz usiadła z powrotem i zaczęła lekko, miarowo stukać o ziemię końcówką ogon. - Tak - odparła, dosyć śmiało spoglądając na zielonookiego. - Nie jestem osobą specjalnej troski, nie potrzebuję godzin ani dni do namysłu. Chciałabym tylko mieć... Pewność. W tym momencie z powrotem podniosła się z miejsca i powoli ruszyła w stronę samca. Wyglądała na spokojną, ale w głębi duszy bała się jak nigdy dotąd. A co, jeśli uzna jej zachowanie za brak szacunku albo zwyczajnie za dziwne? Ale... Ale ona musiała! Jak inaczej ma się dowiedzieć, co do niego czuje? Przecież to nie kwestia rozumu, a uczuć, emocji, a te najdobitniej się odczuwa, gdy jest się blisko danej osoby. - Jeśli pozwolisz, guru - ozwała się, w specyficzny sposób akcentując ostatnie słowo. W jej przypadku rozstrzyganie, czy mówiła to szczerze, czy też może ironicznie, nie było sprawą oczywistą. Jak by nie było, w następnej chwili szara, która znajdowała się już tuż obok Zepha, usiadła i delikatnie, niemal czule otarła łbem o jego szyję. Niespiesznie przejechała od dołu do góry, a na końcu, z nosem przytkniętym do jego dolnej szczęki, wzniosła pełen nadziei wzrok na jego ślepia. Pragnęła poczuć... Coś. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 18-11-2016 Spodziewał się usłyszeć coś innego. Jakiejś zmiany tematu. Tymczasem Shiya nawiązała stricte do jego deklaracji. No skoro tak... - Wiesz, że nie to miałem na myśli - wtrącił wymijająco. Nie twierdził, że będzie potrzebowała dużo czasu, żeby podjąć decyzję. Pomyślał jedynie, że może być niepewna swoich uczuć, skoro to dla niej całkowita nowość. Potrafił to uszanować i zaakceptowałby nawet kosza. Wiele mogło się wydarzyć w najbliższym czasie. A zależało mu na tym, żeby była pewna. Tak, jak on był. Ale może to i lepiej, że wszystko rozstrzygnie się wcześniej? Nie miał pojęcia, co zamierza zrobić Shiya. Zlustrował ją pytającym wzrokiem, ale nie ruszył się z miejsca. Przewrócił teatralnie oczami, gdy zwróciła się do niego per "guru". Zanim to skomentował, gepardzica znalazła się niebezpiecznie blisko. A to - jej zapach, oddech, dotyk... ogólnie bliskość, sprawiało, że nie mógł myśleć o niczym innym. Nie pozostawał bierny, gdy zaczęła się o niego ocierać. Odwzajemniał jej każdy gest z subtelnością i rozkoszował się tym. Dodatkowo objął ją jedną łapą. Z jego gardzieli dobył się cichy pomruk, który bezskutecznie próbował stłumić. W końcu ich spojrzenia się spotkały. Widział, że Shiya wciąż nie jest pewna tego, co robi. Zephyr uśmiechnął się lekko i obdarzył szarą czułym spojrzeniem. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Shiya - 19-11-2016 Zachowanie geparda uświadomiło szarej, z jak wspaniałą osobą ma do czynienia. On naprawdę nie chciał nalegać, jemu chyba... Rzeczywiście zależało na jej dobru? Paradoksalnie, z tego powodu Shiya poczuła się jeszcze mniej pewnie. Bo jak tu iść w poważny związek, skoro jedna strona była wyraźnie bardziej przekonana od drugiej? Czy nie powinno tu być równowagi albo chociaż mniejszej dysproporcji? A ona... Ona uwielbiała spędzać z nim czas, miała ochotę go pokochać, lecz coś związanego z jego fizycznością sprawiało, że nie czułaby się całkowicie szczerze w roli partnerki. Przyjemnie się jej do niego tuliło, ale... Tylko tyle. Delikatnie odsunęła się od samca, racząc go ciepłym, acz nieco smutnym uśmiechem. Wciąż patrzyła w jego ślepia. - Ja nie mogę. Nie teraz - oświadczyła dosyć pogodnym tonem; przynajmniej wiedzieli, na czym stoją. - Chciałabym, żeby moje uczucie do ciebie było dojrzałe, a wydaje mi się, że ono dopiero kiełkuje. Nie mogła zawieść jego ani siebie, a niewątpliwie tak by się stało, gdyby postanowiła się z nim związać, a potem doszła do wniosku, że to jednak nie to. Zabiłoby to ich przyjaźń, a zarazem złotooka straciłaby właściwie jedyną bliską osobę. Za duże ryzyko. Nie wspomniała o tym, że musiała się jeszcze nauczyć pociągu do swojego własnego gatunku. RE: Nie tak łatwo o chwilę prywatności - Zephyr - 20-11-2016 Gepardzica wymknęła się z objęcia samca. Pomruk zakończył się westchnieniem. Jej mina podpowiedziała mu wyrok wcześniej niż słowa. Złoty poczuł swego rodzaju ból w sercu. Uczucie żalu i rozczarowania. Tylko tak mógł odebrać niespełnioną nadzieję, zwłaszcza, że szczęście było na wyciągnięcie łapy. Jednak nie pokazał tego po sobie, nie licząc podobnego, smutnego uśmiechu. Chciał okazać zrozumienie. Zwłaszcza, że zrobił to już wcześniej. Doceniał fakt, że gepardzica pragnęła rozwinąć ich relację. Nie skreśliła niczego. Gepard skinął głową. - Czyli tak, jak sugerowałem. Nie śpieszmy się - skwitował. Częściowo żałował, że wyznał swoje uczucia przed czasem. Obawiał się, że teraz każda chwila spędzona w towarzystwie gepardzicy może być krępująca. Każdy miły gest będzie traktowała jako próbę zaimponowania jej, zdobycia przychylności, poderwania, ogólnie przekonania jej do siebie. Będzie musiał się z tym zmierzyć. Przez myśl przeszło mu, że z nową wiedzą szara może próbować bawić się jego uczuciami i wykorzystywać je na swoją korzyść, ale zaraz się za to skarcił. Shiya przecież nie była taka, nie zrobiłaby tego. - Odprowadzę Iris do Stada Srebrnego Księżyca. Nie będzie mnie kilka dni. Powiedz pozostałym. Z pewnym zawahaniem dotknął nosem jej policzka, po czym odszedł szybkim krokiem. Będzie miał o czym myśleć podczas tej wyprawy... /zt |