Król Lew PBF
Okolice Czarnej Rzeki - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Okolice Czarnej Rzeki (/showthread.php?tid=2118)



Okolice Czarnej Rzeki - Myr - 09-11-2016

Po spotkaniu i nadaniu znamion postanowiłem ruszyć i odszukać Natakę, ta chyba z Tibem miała być? Pójść jednak mogli wszędzie. Chciałem z nią porozmawiać. Dowiedzieć się tego co jest potrzebne aby podjąć dalsze działania. Rozglądałem sie i próbowałem pochwycić gdzieś trop lwicy. Wiedziałem, że prędzej czy później trafię na nią.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Nataka - 09-11-2016

Nataka, po rozmowie z Tibem, postanowiła właśnie przejść się nad rzekę aby ugasić pragnienie. Jak tylko napoiła się wodą, usłyszała czyjeś kroki. Podniosła łeb z nad wody, gwałtownie odwracając się w kierunku z którego dobiegały odgłosy stawianych o spopieloną ziemię łap. Dostrzegając charakterystyczną grzywę Myra odsapnęła ze spokojem. Skuliła po sobie uszy i ruszyła w jego stronę, wchodząc na ścieżkę którą właśnie zmierzał.
-Salve, Myr.-
Skinęła mu łbem, przymykając powieki.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Myr - 09-11-2016

-Salve panno Natako- Rzekłem do niej, dobrze, że udało mi się ją odnaleźć szybciej niż się bym spodziewał. Lekko machnąłem ogonem.
-chciałbym z tobą porozmawiać o pewnych sprawach- Najpierw dowiedzieć się jak to było z jej punktu widzenia. Wolałem nie postępować pochopnie i pod emocjami. Zawsze takie coś kończyło się źle.Tutaj miałem nadzieję, ze uda nam się dojść do jakiegoś porozumienia i nie będzie już jakiś nie domówień czy czegoś.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Nataka - 09-11-2016

Słowa Myra wzbudziły w Natace jakieś podejrzenia, czy może i nawet niepokój. Ściągnęła brwi w zamyśleniu. Potem bez najmniejszego mruknięcia przytaknęła mu ponownie, przysiadając na tyłku tuż przed nim. Wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy, wyczekująco.
-Co się dzieje?-
Zapytała po chwili ciszy.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Myr - 10-11-2016

-Ostatnio dużo w stadzie się dzieje, nowi przychodzą i wszystko pędzi do przodu- Rzekłem ze spokojem do niej, nie zwykłem się denerwować. Nie, nie można temu się oddawać. Nie oznaczało to jednak, że żadne emocje we mnie nie drzemały, po prostu jako woj musiałem umieć nie okazywać ich.
-Powiedz mi najpierw co się stało kiedy poszła po lwice na polowanie?- Zapytałem się jej nie odwracając do samicy swego spojrzenia.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Nataka - 11-11-2016

Nataka słysząc jego pytanie od razu uśmiechnęła się szeroko, następnie zaśmiała, zasłaniając sobie jedną łapą oczy, by po chwili przeczesać grzywę do tyłu. Wciąż się cicho śmiejąc uderzyła ogonem o spopieloną ziemię. Od razu wiedziała o co chodziło.
-Już Ci się żaliły, że musiały odrzucić twoje polecenie z lenistwa...? Myrze...-
Pokręciła głową, biorąc głęboki wdech.
-Tak nie może być. Ale, ekhem, zacznijmy od początku.-
Wyprostowała się, spoglądając prosto w jego oczy. Uniosła dumnie łeb, oplatając ogon wokół swoich łap. O mało co znów nie wybuchła drwiącym śmiechem, postanowiła się jednak opanować i tym razem to w sobie stłumić.
-Udałam się razem z Nikitą i Hiro na skałę Skazy, aby powiadomić o polowaniu Hatari i Baq. Spotkałyśmy tam też i Fuvu, z którą ja osobiście dopiero wtedy po raz pierwszy się zobaczyłam. Ogłosiłam polowanie z twojego polecenia, rozkazu... Bo dla mnie był to rozkaz, że każda z nas ma iść na polowanie, ale do sedna. Wtedy Hatari... Nie wiem, z takim kpiącym uśmieszkiem pogratulowała mi tego że mianowałeś mnie liderką, a na propozycję czasu polowania jedynie przytaknęła mówiąc, że "tak, to świetny pomysł ABYŚCIE poszły polować w nocy".-
Warknęła zirytowana... Jezu. Gdy ona tylko sobie przypominała o tej całej rudej kupie gówna aż jej dolna powieka chodziła.
-Kontynuując... Powiedziałam jej, że idziemy razem. Wszystkie, bo takie było twoje polecenie. Nic mi nie powiedziałeś o tym, że Hatari może sobie patrolować tereny, a Baq siedzieć na dupie i nic nie robić. Jaka była ich reakcja? Całkowite oburzenie i fochy, że jak to tak? One mają polować? Z twojego polecenia? Ach! I najlepsze było to, że JA wobec nic byłam spokojna, opanowana i próbowałam z Hatari już na różne sposoby się dogadać... Nie użyłam wobec nich nawet jednego złego słowa.-
Pokręciła głową, wbijając ze złości pazury w ziemię pod swoimi łapami. Wyraźnie się zdenerwowała i zirytowała całym tym cyrkiem jakie organizują hieny.
-Myrze. Ja nie mam zamiaru ich przepraszać.-
Uniosła głowę kładąc po sobie uszy.
-To nie ja zaczęłam cały ten konflikt. Myślę że problem leży w tym, że Hatari na samym początku nie potrafiła zaakceptować tego, jaka jestem - spokojna, stoicka, niewylewna i w jej mniemaniu zapewne mało rozrywkowa. Co do Baq... Wcześniej nie miałam okazji z nią porozmawiać, a już pierwsze jej słowa skierowane w moją stronę były przepełnione jakąś nienawiścią. A przez co? A przez to że miałam rozkaz zabrania je na polowanie, a ta się oburzyła, myśląc chyba, że to ja sobie tak postanowiłam.-
Sapnęła pokazując ostre kły w złości, marszcząc przy tym skórę na nosie. Była zła, bardzo zła. Musiała aż wstać i przejść się kilka razy w tę i we wtę. Jakim, do cholery prawem, ona, miała usługiwać tym leniwym hienom?! I że to jeszcze niby ona jest winna?! GDZIE?!
-Co to ma być?!-
Ryknęła, spoglądając na niego zza ramienia.
-Traktują Cię jak łącznik, a ty sobie na to pozwalasz? Nie uważasz, że jeśli coś się komuś nie podoba, nie powinien tego załatwić sam? W tym przypadku - czy to przypadkiem one nie powinny przyjść do mnie? Ja po tej sytuacji postanowiłam traktować i jedną i drugą jak powietrze. Miałam zamiar nie reagować nawet na ich kichnięcie. A tutaj co? Tak bardzo nie podoba się im moja obecność? Niech mnie więc zabiją.-
Warknęła siarczyście, jeżąc się na karku w zirytowaniu. Przejechała gwałtownym ruchem łapy po ziemi, rzucając piaskiem gdzieś w bok, jakby to on był wszystkiemu winien.
Po chwili spojrzała na Myra.
-I nie odbieraj moich emocji w tym momencie personalnie. To nie twoja wina...-


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Myr - 11-11-2016

Wysłuchałem jej w spokoju, nie widziałem jednak po co aż tak reaguje agresywnie. Zadałem proste pytanie i nie w gniewie czy też agresywnie.
-Po pierwsze panno Natako nie tym tonem- Tak nie spodobało mi się to, byłem nadal jej władcą, nie tylko bratem ze stada.
-Do tego wybacz Natako ale nie jesteś jak widać stoicka, opanowała reagując tak wybuchowo na w normalnym tonie zadane pytanie, w którym nie oskarżam cie o nic-Niestety jej reakcja wydawał się dość agresywnie defensywna. Zadałem proste pytanie, będąc spokojna i stoicką nie powinna dawać się ponieść emocjom. Ja chciałem się dowiedzieć z jej ust co się stało.
-Do tego czy ja ci karze je przepraszać?- Niczego takiego nie powiedziałem nie rozumiałem tego jej ostrego zachowania.
-Natako bycie przywódcą to bycie łącznikiem, negocjatorem, bratem, ojcem, przyjacielem czy też czasem nawet niańką i osobą szkoląca- Bycie władcą to nie tylko lary i robienie tego co się chce i wydawanie rozkazów an lewo i prawo. Nie na tym to polega.
-Jako matka musisz znać członków stada ich mocne i słabe strony wiedzieć kto w czym czuje się dobrze. Nie każdy nadaje się na łowcę tak jak nie każdy na wojownika. Mówiłem ci, ze to trudne zadanie i zaleciłem lwice, myślałem, że moje polecenie było jasne ale widzę, że nie- Będę musiał na przyszłość bardziej dosłownie się wyrażać w zadawaniu zadań.
-Poznanie wszystkim nie jest proste wiem bo będąc władcą staram się każdego poznać i nawiązać więź, nie rozkazami i straszeniem- Może i to mój błąd? Czas mnie za to rozliczy.
-Do tego ostatnio na głowie mam tropienie mordercy oraz sprawę łączenia stada- Mimo to starałem się być w miarę możliwości blisko każdego członka stada, na tyle blisko an ile jest w stanie.
-Po tym incydencie powinnaś spróbować na osobności na spokojnie porozmawiać z nimi i dowiedzieć się dlaczego tak to wygląda- Machnąłem lekko ogonem- Czy wiesz, że Baqiea się ciebie boi?- Zapytałem spokojne, tak też mówiłem cały czas, nie dawałem się ponieść emocjom. Często wtedy można powiedzieć coś co niekoniecznie się chciało.
-Natako- Zacząłem znowu, ja ciągle siedziałem i tylko obserwowałem samice- Wiem, że niektóre osoby mogą nie zgadzać się z moimi poczynaniami ale czy to ma sprawić, ze mam sie i o takich odwrócić i traktować jak powietrze, bo w jakieś sprawie się nie zgadzamy?- Zadałem kolejne pytanie, nie maiłem pojęcia jak teraz zareaguje. Miałem nadzieję, jednak że się uspokoi. Nie jest to proces czy przesłuchanie.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Nataka - 11-11-2016

Nataka w końcu znów przed nim przysiadła, biorąc kilka głębokich wdechów i wydechów. Słuchała go, nie przerywając, mimo że momentami miała ochotę wtrącić swoje 5 groszy w środek którejś z jego wypowiedzi. Gdy skończył, Nataka pochyliła łeb ku dole, zagryzając zęby w złości.
-Uświadomiłam sobie niedawno, że znów straciłam siostrę, a wy każecie mi być spokojną?-
I tutaj powiedziała to samo, co by powiedziała Baq. Przez stratę siostry było jej ciężko, w końcu emocje puściły.
Uniosła na niego swoje wciąż jeszcze gniewne spojrzenie.
-Ja nie zawracam Ci głowy niczym, co mogłoby Ci przeszkodzić w rządzeniu stadem, staram się wypełniać wszystkie obowiązki, które mi zadajesz i nigdy nie jesteś ze mnie zadowolony.-
Ściągnęła delikatnie brwi spoglądając w bok.
-Myślisz, że tworzysz rodzinę? Odkąd zostałeś władcą, a Ivy opuściła stado, zostałam sama i nie narzekałam, czy ktoś był dla mnie miły, czy nie. Radziłam sobie jakoś z tym wszystkim, aby Cię nie zajmować.-
Pokręciła głową.
-A one nie potrafią same podejść do mnie? Nie Myrze... Nie będę się kłaniała hienom. O lwice bym walczyła, gdyż one mają rozum i wiedzą, jak się dogadać. Hatari i Baq...? Nie wyciągnę łapy ku nim. Może prędzej do Baq, jeśli się mnie boi a nie chce, ale ruda nie zasłużyła sobie niczym.-
Znów owinęła łapy ogonem.
-Jestem zawiedziona twoim dowództwem.-
Spojrzała mu po chwili w oczy, mówiąc pewnie.
-Stałeś się zbyt dumny...-
Odparła, już ze spokojem w głosie.
-Mówisz do mnie, "nie tym tonem", a jesteśmy w tym samym wieku... Poznaliśmy się jako członkowie stada, ja byłam wtedy rekrutem, ty strażnikiem, pamiętasz? Myślisz, że kiedy założono Ci koronę, zmieniłam do Ciebie podejście na inne niż do przyjaciela? Nie. Ale ty...-
Uśmiechnęła się słabo. Potem machnęła łapą zrezygnowana i wstała, wymijając go i zatrzymując się zaraz przy jego boku.
-Myrze. Jeśli one same nie postanowią się ze mną pogodzić, nic z tego nie będzie. Ja jestem otwarta na propozycje, ale jeśli mam być matką lwic, dla lwic tylko nią będę. One niech się zajmą sobą.-
Rzuciła i ruszyła przed siebie, pochylając łeb ku dołowi. Czuła się potwornie, chciała pobyć teraz sama.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Myr - 11-11-2016

I tym razem wysłuchałem słów lwicy. W przeciwieństwie do niej nie miałem ochoty an wtrącenie się w jej słowa. Miała prawu mówić co uważała.
-Nie tak dumny jak ty Natako- skoro nie chciała nawet spróbować porozmawiać do tego wyższość z jaka mówiła wszystkie słowa. Cóż mogę na to rzec.
-Dużo obowiązków nie miałaś i nie twierdz, że zawsze robiłaś rzeczy źle i, ze nie byłem zadowolony- tutaj to już sama sobie to wmówiła, do tej pory nie miałem do niej zarzutów, teraz chciałem wyjaśnić jedną sprawę i proszę? Wielki bum. Jak widać powinna była przyjść a nie dusić to wszystko tak w sobie. Co do zaginięcia jej siostry... Nie pierwszy raz to się już zdarzyło, a czy ona teraz obwinia mnie za to?
-Jeśli mnie obwiniasz za ucieczkę siostry, to możesz nie będę ci tego bronił - Ja się za winnego nie uważałem, dla stada zrobiłem dużo i nawet więcej niż może jej sie wydawać. Skoro nie potrafi żyć w stadzie i stanowić rodzinę ze wszystkim to trudno. Tak samo jeśli chce robić z siebie ofiarę niedobrego władcy, który nie potrafi docenić jej starania, wolna wola.
-Chcieć czy nie, stałem sie władcą i czy byłem kolegą czy podnóżkiem, teraz czy się to komuś podoba czy nie , winien jednak zważać na ton- Taka jest prawda jakby ona była królową jakoś nie wierzę, że pozwoliłaby komukolwiek w taki sam sposób odzywać się do niej.
-Zamiast milczeć może powinnaś była przyjść i zawracać głowę skoro teraz taki w swych słowach robisz wyrzuty, nie zabraniałem nikomu przyjścia do mnie w jakiejkolwiek sprawie- Nie zabraniałem nadal tego nikomu, to już kwestia innych.
-Zawiodłaś się na mnie, tak jak ja na tobie najwyraźniej- Nie unikałem jej spojrzenia, miałem je i tak takie jak zawsze, tak samo mój pysk nie wykazywał żadnych większych emocji.
-Złożyłaś przysięgę i cię obowiązuje- Rzekłem do niej spokojnie, akurat ja bym nie posądził o to wszystko ale widać myliłem się.Nie znałem ją tak jak ona nie znała mnie.  Jeśli odejdzie, zostanie potraktowane to za zdradę. Słowa trzymać się będę.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Nataka - 11-11-2016

-Nie unoszę się dumną i nie mam do Ciebie zarzutów, Myrze.-
Ściągnęła brwi, zatrzymując się z kilka metrów za nim. Czy robiła z siebie ofiarę czując się źle raz na jakiś czas? Tak to wyglądało? Wspaniale. W takim razie nie ona była tutaj jedyną. Obejrzała się za siebie.
-Nie obwiniam Cię o Kaaivy, Myr. Jedyne, czego od Ciebie oczekiwałam, to sprawiedliwość...-
Zwróciła się do niego przodem. Zmierzyła go uważnym spojrzeniem.
-Znając Ciebie, powiesz mi, że jesteś sprawiedliwy, czyż nie? Jak więc zamierzasz ze sprawiedliwością rozwiązać ten konflikt?-
Przysiadła.
-Powtarzam, ze sprawiedliwością. Zanim odpowiesz, proszę, zastanów się i wróć myślami do opowieści z mojej perspektywy.-
Doradziła, przytakując delikatnie łbem.
-Skoro ja złożyłam przysięgę wierności... A ty obiecałeś mi rodzinę... Co się ma moje oddanie, jeśli zamiast braci i sióstr mam wrogów? No...-
Westchnęła.
-Przesadziłam... Z lwami i lwicami w naszym stadzie dogaduje się w miarę dobrze... Gorzej z nadętymi hienami...-
Opuściła lekko powieki.
-I... Kiedy przywódca zawodzi, chyba ma to cięższą wagę niż kiedy zawiedzie szary członek stada...-
Dodała na koniec.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Myr - 11-11-2016

-Sprawiedliwość Natako nie zawsze może podobać się wszystkim- Tak to już w życiu jest, że sprawiedliwość, o której mówi nie jest klepaniem po głowie obu stron czy dawaniem obu ciasteczka. Takie życie. Jeśli to ciasteczko należy do kogoś.
-Jakbym nie był sprawiedliwy i nie widział w tobie Natako czegoś to nie dałbym ci tak trudnego zadania- Taka prawda jakbym nie wierzył w nią to poczekałbym albo sprawdził inna lwicę. Czyżbym tak powinienem był postąpić? nie byłoby tej sytuacji wtedy.
-Daje rodzinę ale jeśli ktoś odrzuca kogoś w niej to tylko tych osób jest wina- Będzie trzeba stworzyć rade aby zajmowała się takimi sprawami, nie mam głowy aby sobie nią zawracać rozterkami każdego. Nie ważne co bym teraz nie zadecydował, lwica jest w takim stanie emocjonalnym, że wszystko prócz przyznanie jej racji będzie oznaczało w jej oczach zdradę czy coś takiego.
- Powiem tak... jeśli zawiedzie kamień u spodu górki, górka się posypie, jeśli zawiedzie kamień na górze, może spać z łomotem ciągnąc za sobą kilka innych kamieni- Jak to odczyta już będzie to w samicy geście.
-Mój osąd jest taki, oddalam cię od przewodzenia lwicami do czasu aż uda ci się opanować emocje, nabrać sił. W innym wypadku kiedy w twym umyśle będzie się kotłować może dojść do nieumyślanej tragedii, a to tylko by pogorszyło- Byłem pewny, że odbierze to źle. Nie chciałem jej degradować ale dać jej może wytchnienia, może jest zbyt przemęczona zadaniami i tym wszystkim? Będzie miała czas dla siebie i na poznanie bliżej lwic, z którymi współpracuje. Może i z hienami jakoś się dogada.


RE: Okolice Czarnej Rzeki - Nataka - 11-11-2016

Wysłuchała go ze spokojem, by potem zacisnął zęby za wargami i jedynie mu przytaknąć.
-Dobrze, Myrze.-
Odparła jedynie, już jakby zmęczona. Następnie opuściła tereny rzeki, udając się w inną stronę.