Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 09-08-2014

- Więc może jednak zgodzisz się, żeby ją stąd zabrać? Może twoje dzieciaki się najedzą, chyba nie są aż tak małe?
A nawet jeśli by były, to wtedy nie odstępowałyby Dey na krok, prosta dedukcja. Czasami jednak jak wysili się te szare komórki to można pomyśleć o czymś logicznie, wypadałoby to robić częściej.
- Dlaczego tak myślisz?- Zapytał, wracając rzecz jasna do kwestii hierarchii stadnej i pozycji jasnolicej lwicy.
Przysiadł sobie nawet na chwilę, widząc, że Nyota już całkowicie przyzwyczaiła się do niego jako potencjalnego członka stada, by zaraz po tym wsłuchać się w jej kolejne słowa- które dla niego- mogły stać się kluczowe. Zwłaszcza, że wyłapał jedno imię, które od rana chodziło mu po głowie.
- Póki co nie będę cię zamęczał pytaniami. Później muszę znaleźć Kahawiana i w sumie to jego ocena moich "zdolności" przesądzi o tym, czy w ogóle Ragnar mnie tu przyjmie- wzruszył ramionami i oblizał pysk, zastanawiając się jedynie jak bardzo na tym ucierpi-a smutne jest to, że ma sprawdzić moje zdolności do walki, kiedy ja w życiu nie walczyłem, tyle co czasami na polowaniach, jak zdarzyło się natknąć na bardziej upartą sztukę.
Oczywiście Ragnarowi o tym nie powiedział i Kahawianowi też nie ma zamiaru. W końcu jak to wygląda, że samotnik ani razu nie musiał walczyć chociażby o głupie terytorium, czy o własną dumę. Tak się składa, że nie musiał, taki los życiowego szczęściarza, który zawsze i wszędzie z każdego konfliktu wyjdzie obronną ręką, nie używając siły. A takich sytuacji i tak miał mało, bo zazwyczaj nie chciało mu się pchać gdzieś, gdzie ktoś już był i temu komuś mogłaby nie podpasować jego obecność. Zresztą pomieścić i jego i jego ego to było nie lada wyzwanie.
- Jasne, że jest. Byłem kiedyś Lwim i do końca mojego bytu na tych ziemiach nie poznałem połowy własnego stada- odparł pokrótce, obdarzając zaraz po tym swoją rozmówczynię delikatnym, wręcz wymownym uśmiechem.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 10-08-2014

Rozejrzała się po okolicy.
- W zasadzie to można schować ją na później w jakichś skałach. Co do Frigg i Szyszek... zależy, jak na to patrzeć.
Uśmiechnęła się lekko. Dla niej Frigg zawsze zostanie małą córeczką, a Shi i Shiya... w zasadzie to samo. Przecież zajmuje się nimi tak długo, w zasadzie od początku gdy znalazła się na ziemiach Szkarłatnych. Pytanie Sheya spowodowało, że nieco pochyliła łeb w zamyśleniu.
- Bo wśród lwic u nas nie ma tych ważniejszych i mniej ważnych. Czemu miałabym być ważniejsza? Bo urodziłam Bliznopyskiemu córkę?
Zaśmiała się krótko, nerwowo.
-Wtedy nie był przywódcą.
Jednooki mógł wyczuć, że nastrój lwicy się pogorszył. Jednak w sposobie jej mówienia dało się wyczuć, że nie chodziło jej o pozycję, a o samego Szarego. Po chwili milczenia spojrzała na czerwonogrzywego przepraszająco i wyprostowała się. Nie czas i miejsce na to.
- W życiu nawet jako lwiątko nie miałeś okazji się z nikim siłować? To trochę... dziwne. Wiesz, zawsze możesz sobie wyobrazić Dwugrzywego jako wielką, wredną zebrę z kłami i pazurami.
Wzruszyła barkami, starając się ukryć rozbawienie.
-Więc wstyd dla nich.


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 11-08-2014

Reakcją na jej pierwsze słowa było zwykłe przytaknięcie, nic więcej. Młodymi Nyoty interesować się nie miał zamiaru, a gdyby była jakakolwiek istotna sprawa ich dotycząca, którą czerwonogrzywy musiałby wiedzieć już by mu powiedziała. Dlatego zostawiając już w końcu kwestię upolowanej przez Deyne zwierzyny mógł w zupełności skupić się na niej samej, a zwłaszcza na jej słowach. Reakcje wywołane nimi tak swoją drogą również były ważne, a ta chwilowa dezorientacja nie przeszła niezauważona.
Shyeiro milczał przez dłuższy moment, na zmianę otwierając pysk i gryząc się w język. Po tysiąckroć zastanawiając się, czy swoimi słowami jej nie urazi, a do tego doprowadzić nie chciał.
- To, że nim został...- Zaczął bardzo powoli, cały czas główkując nad trafnym doborem słów- nie znaczy chyba, że całkowicie o tobie zapomniał, czy nie tak?
Uśmiechnął się do niej ciepło, mając nadzieję, że rzeczywiście na tyle ostrożnie budował zdania, coby nie utrzymać jej w tym nastroju.
- Poza tym, chyba nie wszystkie wasze lwice były w bliskich kontaktach z przywódcą. Mając jedną świetną lwicę, dodatkowo ładną nie idzie się do następnej.
I znów ten uśmiech, z malutkim błyskiem w morskim oku. Był to bardzo dyskretny komplement, na tyle, że sam Shey nie załapał, że właśnie głośno ją pochwalił. Suche stwierdzanie faktów, nic więcej. Tą część póki co też trzeba zostawić i zastanowić się nad jej pytaniem. Skrzywił się, na samą myśl o pewnym wydarzeniu, które utkwiło mu w pamięci.
- Raz. Kiedy byłem małym szczurem i dopiero zaczynały mi rosnąć pazury- parsknął, demonstrując Nyocie za pomocą łapy swój przybliżony wzrost- z tą różnicą, że nawet przez ułamek sekundy to nie było zabawą. Co zabawne- zaatakował mnie ktoś, kto był członkiem Szkarłatnego Świtu, a później zdradził. Nie wiem, czy kojarzysz Mogrima, jaguara- uśmiechnął się, przypominając sobie dokładnie jego postać. Szybko jednak powrócił wzrokiem do Deyne, ciekaw, czy wie o kim mowa, jednak trwało to chwilę, bo szybko kontynuował- byłem wtedy jeszcze świeżo upieczonym lwioziemcem, a ten jakże przesympatyczny czarnuch zaatakował mnie tylko dlatego, żeby udowodnić coś lwicy, która się mną zajmowała. Jej się nie udało, więc ten spróbował poderżnąć mi gardło- przesunął się bliżej do samicy i przeczesał grzywę łapą, trafiając na twardą, zabliźnioną grudę, która teraz elegancko chowała się pod grzywą.
- Od tego czasu nie mieszam się w żadne bójki wiedząc, że to, że raz mi się jakimś cudem udało ujść z życiem nie znaczy, że po raz kolejny też się uda. A nigdy nie wiadomo, jak silny jest twój potencjalny przeciwnik.
Ot, krótka i niezwykle ciekawa historia życia.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 14-08-2014

Wzruszyła mimowolnie ramionami.
-Dawno go nie widziałam, tyle mogę spokojnie powiedzieć. Może zapomniał, może nie.
Słysząc następne jego słowa uśmiechnęła się lekko. No cóż, Dey nie wyłamywała się ze wzoru lwicy. Jak każda lubiła, gdy poświęcało się jej odrobinę czasu i komplementów. Gdzieś tam wewnątrz coś ją ukłuło... skoro tak... to gdzie był problem? Co było nie tak? Chyba, że po prostu o czymś nie wiedziała.
W końcu jednak zdecydowała się zamknąć temat. Shey zauważył jak w jej spojrzeniu pojawia się znowu iskra pewności siebie i spokoju.
Z uwagą wysłuchała jego historii, marszcząc na końcu pysk. No cóż... nie jest w szczególnie miłej sytuacji.
- Chyba się cieszę, że nie miałam okazji go poznać. Z drugiej strony unikając bójek sam się wystawiasz na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Przecież nie zawsze będziesz mógł uciec. W takiej sytuacji... na twoim miejscu od razu się przyznała Kahawianowi. W czasie treningu nawet niechcący mógłby ci zrobić krzywdę.
W końcu spojrzenie lwicy padło na niebo. Czas na nią, żeby się zbierać.
Podeszła do samca i krótko otarła polikiem o jego kark.
- Uważaj na siebie. I pamiętaj, co ci mówiłam... bądź szczery. Do zobaczenia!
Raźnym truchtem ruszyła przed siebie.

z.t


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 19-08-2014

Przymknął się na chwilę. Wbił sobie do głowy, że kwestia bliznopyskiego jest kwestią o ruchomym gruncie, a jemu potrzeba było w tym momencie mocnego fundamentu. Dlatego też nie kontynuował, a po prostu przytaknął- delikatnie, wręcz niewidocznie.
I tego jej zazdrościł. Brak znajomości kogoś, kto jedynie nadawał się do robienia krzywdy. Kto wie, jaki był, kiedy był częścią stada. Zresztą, kogo to obchodzi, to było dawno. Czerwonogrzywy postawił uszy na sztorc i wysłuchał jej słów, które dotarły do niego bardziej, lub mniej. Niektórych sam nie chciał sobie wpajać do wiadomości. Mimo wszystko jednak to zrobił i na znak uśmiechnął się krzywo, a cała ta jego pewność siebie nagle go opuściła.
- Ufam ci- powiedział cicho, już teraz myśląc o tym, jak to będzie wyglądało, kiedy wiedziony słowami Deyne zrobi z siebie pośmiewisko przed zastępcą przywódcy- i zrobię jak mówisz.
Tyle, po tych słowach po prostu uśmiechnął się do niej.
- A jak wrócę z obitym pyskiem, to będziesz musiała się mną zająć.- Śmiać mu się chciało na samą myśl. Lub nadstawić polika. A najlepiej i jedno i drugie, dlatego po jej odejściu postanowił szukać dwugrzywego i zająć się tą mniej przyjemną częścią ustaloną przez Ragnara. Wziął więc na plecy zwierzynę upolowaną przez Nyotę i zanim wybrał się na poszukiwania Kahawiana, wybył ją gdzieś schować.



//zt


RE: Skrawek Sawanny - Kahawian - 25-08-2014

Ostatnie kilka tygodni upłynęło dla rdzawego samca bardzo szybko. Każdy dzień składał się w zasadzie z ustalonego schematu... Obchód, polowanie, powrót do Kalani i małej, wyjście bursztynowookiej, jej powrót i sen. I tak w kółko...
W zasadzie było to bardziej męczące niż sobie przypominał. Ale czego nie robi się dla rodziny? W każdym razie zapominał o znużeniu, gdy nadchodziła jego pora do zajmowania się Busarą. Niepewność rdzawego znikła w ciągu pierwszych dni. Teraz młoda lwiczka towarzyszyła mu praktycznie wszędzie. Kalani właśnie udała się na polowanie. Czemu więc nie przejść się na spacer?
W końcu jednak młodą samiczkę dopadło zmęczenie. Kahawian czuł, jak raz po raz ruda zaczepia łapką lub pyszczkiem o jego ogon. A więc czas na drzemkę. Ułożył się w cieniu i wpuścił czerwonooką między swoje przednie łapy.
Sam rozglądał się czujnie dookoła. Ciekawe, czy ktoś ze stada jest w pobliżu.
Krótki, niski ryk samca rozszedł się echem. Gdyby ktoś chciał go znaleźć... wiedział, gdzie szukać.


RE: Skrawek Sawanny - Busara - 25-08-2014

Kluska tymczasem radośnie korzystała z uroków możliwości w miarę swobodnego poruszania się. Ciekawiło ją dosłownie wszystko- zatrzymywała się przy każdym krzaczku, robaku i tak dalej. Mimo że jej ojciec nie poruszał się za szybko, mała musiała co jakiś czas podbiegać.
Co jak co, ale bała się stracić tatę z oczu.
W końcu jednak łapki zaczęły się coraz częściej plątać, a powieki poruszały się coraz rzadziej. Tata jednak dalej szedł! Mając jedynie jego ogon w pobliżu, łapała go co jakiś czas ząbkami bądź pazurkami.
Z uśmiechem satysfakcji na zmęczonym pyszczku zauważyła, że samiec się położył. Nie czekając na nic, wepchnęła się między jego łapy, główkę chowając w puszystej grzywie.
Po chwili już spała.
I nic nie było w stanie jej obudzić przez najbliższą... godzinę? Może dłużej.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 31-08-2014

Dey krótkim pomrukiem powitała rdzawego samca. Nie zbliżała się, nie miała takiej potrzeby- w końcu była tu, żeby polować.
Przebiegła jeszcze kilka kroków, by w końcu zatrzymać się za jakimś krzakiem. Póki co, czekała na towarzyszki.

[ Dodano: 2014-09-03, 14:43 ]
W końcu miała dość. Widocznie albo nie miały ochotę na polowanie, albo po prostu nie miały czasu. W każdym razie, warknęła ze złością i podniosła się gwałtownie. Podeszła do Kahawiana i szepnęła mu na ucho kilka słów. A dotyczyło to głównie Frigg i jej chęci zostania strażnikiem. Widząc jego lekkie skinięcie łbem uśmiechnęła się minimalnie i pobiegła dalej.
Była na tyle zła, że nawet nie zauważyła lwiczki leżącej między jego łapami. No cóż, przynajmniej miała usprawiedliwienie w tym, że Busara zlała się praktycznie kolorystycznie z łapami ojca, a i grzywa ją przysłoniła.

z.t


RE: Skrawek Sawanny - Giza - 11-09-2014

Sawanna wydawała się Gizie najlepszym miejscem na polowanie. Zwłaszcza gdy rozejrzała się po ziemiach należących do Zachodnich. Na sawannach zawsze było dużo sporych kopytnych, chociaż dla niej i dla Nyoty zapewne w zupełności wystarczyłaby młodziutka, niewyrośnięta zebra albo średnia antylopa.
Obejrzała się na Nyotę tuż przed wejściem w wysoką trawę. Zatrzymała się, chciała nieco zaczekać na swoją towarzyszkę łowów. Zresztą we dwie, na pewno szybciej znajdą jakieś niewielkie stado.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 12-09-2014

A więc wróciła w to samo miejsce, co kilka godzin temu. Tyle że tym razem już w lepszym nastroju i "koleżanką" u boku. Szybko dołączyła do lwicy, po czym uważnie rozejrzała się dookoła. Gdzieś tu niedaleko powinno się kręcić stado... chyba, że ktoś zdążył tu przed nimi zapolować. Wtedy musiałyby albo przeczesać tereny zachodnich, a w najgorszym razie poszukać czegoś poza...
- Jakiego celu szukamy? Tamta grupka posuwała się powoli na północ.
Młoda zebra, bądź gazela. W sam raz na dobry początek...


RE: Skrawek Sawanny - Giza - 13-09-2014

Węszyła podnosząc łeb ku górze, ale też uważając by nie wyścibić nosa spoza traw. Strzygła uszami, chcąc pochwycić najcichszy nawet szelest. Również i ona poczuła zapach zwierzyny zmierzającej na północ. Spojrzała na Nyotę.
- Myślę, że czegoś niewielkiego, żeby łatwo było upolować. We dwie nie damy rady upolować obiadu dla całego stada - oznajmiła lekko uśmiechając się do swojej towarzyszki. - Nie zaszkodzi sprawdzić tej grupki. Nie wydaje się, żeby były jakoś szczególnie daleko.
Postąpiła parę kroków na północ.
- Chodźmy.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 15-09-2014

Jaśniutkie kły błysnęły w minimalnym uśmiechu. Skinęła minimalnie łebkiem, po czym miękkim, bezszelestnym krokiem ruszyła za Gizą.
Starała się trzymać w odległości długości lwiego ciała. Dzięki temu widziała nie tylko lwicę, ale też i teren ją otaczający. Może uda im się coś znaleźć po drodze to tego stada...


RE: Skrawek Sawanny - Giza - 16-09-2014

Giza zdawała sobie sprawę z tego, że była starsza od Nyoty przez co być może bardziej doświadczona. Giza czuła przez to lekką presję, jakby z racji wieku i nabytego doświadczenia przez wszystkie samotne lata była odpowiedzialna za powodzenie polowania.
Odległość od stada systematycznie się zmniejszała, ale też miała nadzieję, że znajdzie się coś bliżej. Nie zapowiadało się jednak na to. Na sawannie jak na razie panowała cisza i jak na razie chyba nie zamierzało nic się zmienić. Szara lwica słyszała własny oddech i szelest ciągnący się za nią. Szły pod wiatr, dzięki czemu dało ukryć się własny zapach. Antylopy i inne kopytne wyczuwalne były lekko w powietrzu. Czują si bezpiecznie.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 22-09-2014

Na moment przyśpieszyła zrównując się barkami z Gizą. Do niej też dotarł zapach stada. Spojrzała na szarą lwicę, starając się uchwycić jej spojrzenie.
Przekręciła minimalnie łeb, wskazując kierunek. Postara się obejść stado i skierować je w jej kierunku. Jeśli tego nie zrobią, stado ma szansę na ucieczkę w najmniej wygodne tereny na polowanie- cmentarzysko. Poczekała chwilę, po czym zaczęła powoli oddalać się w obranym kierunku, utrzymując bezszelestny, równy krok. Zdołała już dobrze poznać te tereny i widziała, czego mogła spodziewać się po roślinności i podłożu. W tej kwestii to Dey miała przewagę.


RE: Skrawek Sawanny - Giza - 22-09-2014

Musiała przyznać rację, że choć młodsza to Deyna na pewno lepiej znała teren. Dlatego uważnie obserwowała swoją towarzyskie. Giza polegała na swoim ciemnym umaszczeniu, które świetnie komponowało się z cieniem. Widziała, że Nyota miała najwyraźniej zamiar nagonić zwierzynę w stronę starszej. Niedaleko znajdowały się gazele, Giza wiedziała, że trzeba postawić na spryt. Dlatego zanim piaskowa zdążyła daleko odejść, Giza szepnęła jej:
- Podetnę jednej nogi, musisz dogonić i skoczyć na nią - po tych słowach cicho poczłapała w stronę zwierzyny i ustawiła się na miejscu dogodnym, zamierzała tu czekać a potem rzucić się pędem za zwierzyną. Podciąć nogi, Nyota wedle planu powinna skoczyć na antylopę, wówczas Giza chwyci kopytne za gardło.