Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 26-09-2015

Spojrzałem za nią i machnąłem ogonem. Dobrze, że w końcu się wycofała. Mogłem gdzieś się udać i odpocząć. Będę mógł wtedy przekonać się jak mocno rany jestem. Nie czułem się źle ale samica trochę mocniej mnie poharatała. Potrząsnąłem łbem. Powoli obserwując dalej tereny stada ruszyłem w dal aby to odpocząć sobie w spokoju.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 03-10-2015

Stawiała delikatnie łapy po podłożu przedzierając się przez wysoką trawę. Zatrzymała się i powęszyła starając się wyczuć znajomy zapach. Niestety nie udało się, najwidoczniej nie było go przez dłuższy czas w tej części ziem. Uniosła się stajać na dwóch tylnych łapach i rozglądając się uważnie. Ostatnim razem kiedy tu zaglądała Damaja był młodym lwiątkiem. Uśmiechnęła się na sama myśl o tym jak go odprowadziła z powrotem na te tereny.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 03-10-2015

Patrolowałem tereny stada jak zawsze. Częściej byłem poza termitierą niż w niej czy jej pobliżu. Spałem i przebywałem gdzieś na terenach zawsze. Poczułem obca mi woń. Warknąłem i ruszyłem za nią. Zauważyłem ratela. No ładnie, tego tu jeszcze brakowało. Podszedłem do niego.
-To tereny stada, lepiej opuść je- Powiedziałem zatrzymując sie blisko ratela.
Nie znałem się na jakiś tam umowach czy coś. Była obcym drapieżnikiem więc trzeba coś z tym zrobić. Machnąłem lekko ogonem obserwując ja z uwagą.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 03-10-2015

Zastrzygła uszami gdy doszedł ją odgłos zbliżających się łap. Odwróciła się w tamtą stronę i ujrzała czarnego lwa. Nie spodziewała się miłego powitania, wszak była tu zaledwie raz. Ale nie myślała, że każą jej je opuszczać w trybie natychmiastowym, nie spotkała się z tym by ją gdziekolwiek przeganiano. Nie stanowiła zbytniego zagrożenia dla lwów czy innych kotowatych. Stanęła z powrotem na cztery łapy i patrząc w górę odezwała się.
- Te ziemie należą do mojego ucznia, Damaji. Szukam go. - Patrzyła hardo w te zielone ślepia. Byle jakie ostrzeżenie nie sprawi, że podkuli ogon i odejdzie z pokorą.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 03-10-2015

-Nie znam-Odparłem jej zgodnie z prawdą. Nie znałem ów lwa, nie miałem okazji go spotkać.
-Te ziemie należą do Kahawiana, nie twojego Damaji- Dodałem obserwując ja z uwaga jak to stoi sobie na tych łapach. Nie znałem jej i nie wiedziałem kim jest ani jaki ma kontakty z tym stadem. Nie mogłem przecież od razu uwierzyć we wszystko co obcy mówią. W końcu zawsze mogą dobrze kłamać i czarować. Nie musi być zgodne z prawda to co mówią.
-Nie przepuszczę panią dalej- Rzekłem po chwili jeszcze przecinając powietrze swym ogonem. Byłem pewny swego i nie miałem zamiaru odpuszczać.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 03-10-2015

Nie zadowalała ją jego odpowiedź. Zmarszczyła nos i sapnęła ciężko. Patrolują terenu a nie znają wszystkich jego mieszkańców. Zaczynała się nawet zastanawiać czy nie stało się coś gorszego. W końcu od momentu wspólnej wyprawy nie widziała lwa. Czyżby te tereny miały należeć już do kogoś innego? Doszła jednak do wniosku że domysły nie będą prowadziły do niczego.
- No to mamy młodzieńcze problem bo ja odejść nie zamierzam. - Nie bez informacji co się stało z jej uczniem.
Zapach czarnego lwa jednak w pewien sposób przypominał woń młodego Damaji. Tak bardzo charakterystyczną dla tego miejsca. Zmierzyła lwa swoim wzrokiem od góry do dołu. Ogon samoistnie powędrował do góry nastroszony niczym antena. Nie miała pewności czy nie będzie chciał użyć siły by ją przegonić. Wolała być gotowa w razie ataku.


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 03-10-2015

- Trudno, żebyś mnie znał, skoro nikt nie chce się zadawać z żałosnym zielarzem.
Wyszedł niepostrzeżenie zza krzaków, a na jego białym obliczu rozciągał się cwaniacki uśmieszek. Zaiskrzyło w zielonych ślepiach, które wpatrywały się jedynie w ratelkę.
- Wybacz mi ten cały cyrk, Kawo - powiedział stanąwszy między czarnofutrym a przyłapanym przez niego intruzem. Posłał jej ciepłe spojrzenie, po czym przeniósł je na starzego od siebie samca.
- Ta pani jest przyjaciółką zarówno moją, jak i całego stada. Uczy mnie sztuki, którą część wojowników uważa za babską, nudną i hańbiącą. Mam nadzieję, że do nich nie należy i pozwolisz jej wejść w głąb naszych ziem.
Zastrzygł ciemnym uchem, mierząc brodatego spojrzeniem. Nie dziwiło go to wcale, że nie znali swoich imion. Damaja wątpił, by w ogóle kiedykolwiek chociaż mignęła mu przed oczyma pokryta ciemną sierścią sylweta muskularnego strażnika. I, szczerze powiedziawszy, miał to gdzieś.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 03-10-2015

Spojrzałem na przybyłego młodziana. Należał do stada jego woń była wyraźna. Na jego słowa nic nie odpowiedziałem. Nie miałem ochoty wchodzić w słowne potyczki. Zmierzyłem ich tylko spojrzeniem. Jadnak skoro było jak mówił, to na jego odpowiedzialność ona wchodziła. Zastrzygłem lekko tylko uchem.
Skinąłem jej jedyni łbem i ruszyłem dalej. Nie będę przeszkadzał pyskatemu w pobieraniu nauk. Życie jednak jeszcze go wystarczająco douczy. Mijając zielarkę tylko westchnąłem. Czym dłużej byłem w stadzie tym bardziej wkradały we mnie pewne wątpliwości. Je jednak zostawię sobie, zresztą i tak komu miałbym je rzec.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 03-10-2015

Ucieszył ją widok przybycia osoby, której szukała. Wyrósł jej sprzed oczu jak grzyb po deszczu. Zaraz po tym pojawiła się jednak konsternacja. Ten jego pyskaty ton. Posłała mu spojrzenie by się opamiętał. Jeśli będzie się tak zachowywał na pewno nie zyska sobie przychylności innych. Zanim się spostrzegła czarny lew już odchodził.
- Poczekaj chwile strażniku, to co mam do powiedzenia myślę, że zainteresuje i ciebie.


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 03-10-2015

Usiadł przed miodożerem, a ogon, jak już miał w zwyczaju, okręcił wokół siebie. Nie lubił, kiedy ten leżał "luzem" gdzieś dalej, na boku. Cholera wie, czy zaraz żaden szczur nie zrobiłby sobie z niego kolacji... Na chwilę zapomniał o obecności czarnego. I tak nie miał dla niego znaczenia, przynajmniej na razie.
Z jednej strony czuł się dumny, że do niego przyszła. Zazwyczaj sam musiał do niej przychodzić, nieważne, czy to ona czegoś chciała, czy on od niej. Była mistrzem i jego autorytetem, on tylko marnym uczniem. Takiej kolei spraw się przyporządkował. Z innej strony obawiał się, że jej przybycie było uwarunkowane albo jakąś tragedią, albo nachodzącym niebezpieczeństwem. Nie wychodziłaby ze swojej nory i nie zagłębiałaby się tak daleko w obce ziemie bez przyczyny. Może ktoś wygonił ją z domu? Wpatrywał się w nią przenikliwie, starając się z jej mimiki i zachowania wyczytać odpowiedź. Niestety, w tej chwili była dla niego jak tajemny manuskrypt w dawno zapomnianym języku.
Parsknął i potrząsnął łbem na boki. Ach, cała Kawa... Jeszcze się nie nauczyła, że jej najwierniejszy uczeń nie zamierza przed nikim udawać kogoś, kim nie jest. Przesunął trochę zadek w bok i spojrzał w nowo powstałe miejsce obok siebie, a potem na Myra.
- Potrafi strasznie długo i dużo gadać - szepnął do niego - więc lepiej klapnij sobie nim ci łapy zesztywnieją.
Kąt pyska podniósł się w figlarnym uśmiechu. Damaja puścił oko do ciemnosierstnego. Dla droczenia się z nauczycielką był w stanie odezwać się do kogoś spoza wąskiego grona swoich przyjaciół.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 04-10-2015

Zatrzymałem się kiedy samica się odezwała. Zastygłem lekko uchem i tylko się odwróciłem. Nie usiadłem.
-Młodzieniec prędzej spotka się z Władcą niż ja aby przekazać wieść- Stawiałem, ze tak będzie. Ja to go nie widziałem od bardzo dawna. Nie narzekam takie życie. Jedni są od jednego a inni od innych rzeczy.
Spojrzałem na Kawę czekając aż w końcu powie co tam chciała. Mój pysk nadal miał ten sam wyraz co wcześniej. Nie wykazywałem żadnych emocji względem ich obje i tego co miała do powiedzenia ratielka. Zresztą nie chciałem im przeszkadzać w nacieszaniu się sobą...


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 04-10-2015

Przymknęła na chwilę powieki starając sobie wszystko poukładać. Dorosły osobnik nie wykazywał żadnych emocji, zapewne też niewiele interesowało go to co chciała przekazać. Jakże kompletne przeciwieństwo od tego narwanego osobnika obok. Otworzyła oczy i spojrzała w te zielone szmaragdy u Damaji.
- Moja lecznica nie jest już bezpiecznym miejscem. - O tak, przeszła ten szmat drogi by mu to powiedzieć. Nie obchodziło ją co się stanie jeśli agresor do niej wróci. Martwiła się o to co mógłby zrobić jemu. W głowie wciąż odbijało się echo słów żmija o planowanej zemście. Jeśli nie na niej to na bliskich. On się nie może dowiedzieć, że ma ucznia na którym jej tak zależy. Którego pokochała jak własnego syna.
- Nie życzę sobie byś tam kiedykolwiek przychodził. - W jej głosie pobrzmiała groźba. Wiedziała jak nic sobie robił z zakazów. Tyle, że tu nie chodziło już o zwykłą naganę a o życie. Postanowiła, że ona będzie go odwiedzała i uczyła. Choćby miała się męczyć każdego dnia wędrując taki kawał drogi. Nie dopuszczała do siebie myśli, że kiedyś mogłoby się mu coś stać z jej winy.
- Niedawno miałam dość nieprzyjemny incydent. Grupka zwierząt pod przewodnictwem węża zamierzała na mnie wydać osąd i dokonać egzekucji.


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 04-10-2015

Ten okropny, sukinsyński uśmieszek powoli ustępował miejsca wyrazowi Damajowej irytacji. Uszy oklapły nieco, nos zmarszczył się lekko dostrzegalnie, a linia ust uformowała się w cienką linię. Kto go znał, wiedział, że to wyjściowa mina do ogromnego, zabójczego wręcz gniewu.
Atak furii jednak nie nastąpił. Miast tego w jadowitych ślepiach można było ujrzeć błysk zdziwienia, poprzedzający fale bólu, które się przez niego przetoczyły.
Nie chciała go już więcej u siebie. Tak otwarcie, przy obcym, wyrzuciła go z jej domu. Z domu, który czasem on sam kochał bardziej od skalnej wyrwy gdzieś na ziemiach Zachodu. Tam spędził najjaśniejsze chwile ciemnego okresu swojego życia, tam pobrał najważniejsze nauki, tam zasypiał, kiedy w innych miejscach nawiedzały go koszmary. Czym zawinił, że musiał taką karę płacić?
Dopiero jej dalsze słowa sprawiły, że wyraźnie odetchnął z ulgą. Szklana powłoka zniknęła z jego ślepi, ale jeszcze trochę czasu zajęło mu całkowite dojście do siebie. Spojrzał w bok, analizując jej słowa.
Wąż z ekipą próbują wygonić nauczycielkę z nory. Jakiś parszywy gad z grupką debili próbuje zabić Kawę. JEGO Kawę.
Zerwał się na równe łapy i odskoczył w tył, sycząc wściekle w kierunku ratelki. Czarne futro na karku stanęło niemal na sztorc w ataku gniewu, który nagle napadł młodego medyka. Wykonał zwinny sus i znalazł się przy znachorce. Spuścił łeb do jej poziomu, żeby mogła wyraźnie widzieć wszystkie ukryte w jego spojrzeniu emocje.
- Nie będzie żaden żałosny, pełzający robak groził ci - warknął. - Powiedz mi, gdzie on jest, a jednym ruchem łapy zgniotę jego pusty łeb!


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 04-10-2015

Póki co informacje, które mówiła tyczyły się młodzieńca. Nie interesowało mnie to. Może i nie miałem wyczucia lub coś ale cóż. Pewnie ten młody się tym przejmie. Kremowy raczej wolałbym abym sobie poszedł, tak mogłem to odczuwać, zresztą co go inni, skoro tutaj jest jego mentorka. Uderzyłem kilak razy ogonem o ziemie. Postoje i zobaczę co ma dalej do powiedzenia.
Tak jak się spodziewałem młody zareagował bardzo emocjonalnie i głupio. No cóż nie mi jest to jednak oceniać.
Jednak informacja o wężu z ekipą, która próbuje zabić ją? To było dziwne i może i niepokojące. Tylko kto byłby an tyle głupi aby sprzymierzać się z wężem. Nic nie mówiłem. To się tyczyło tych dwoje.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 04-10-2015

Spodziewała się takiej reakcji po młodym lwie. Żałowała, że musiała mu to powiedzieć jednak nie było innego wyjścia. Nie chciała ryzykować jego zdrowiem a nawet i życiem. Z niemal wręcz stoickim spokojem stanęła na tylne kończyny a przednimi łapami chwyciła go po bokach za pysk. Nie zamierzała go puścić dopóki się nie uspokoi i nie ochłonie.
- Nie pozwól by gniew cię zaślepił. - Warknęła głucho. Tyle razy wpajała mu tę zasadę, od samego początku. Medyk nie powinien unosić się emocjami by mąciły mu rozum i myśli. Pochopne działania nie były korzystne. Przypomnij sobie Damajo, wdech i wydech na uspokojenie.
Zanim jednak zacznie dalej kontynuować rozmowę zamierzała poczekać aż młody ochłonie.