Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 04-10-2015

Jeszcze przez chwilę od pochwycenia pyska młodzika przez małe, acz zręczne łapki ratelki w jadowitych ślepiach miotały się iskry gniewu. Ich żar w końcu jednak zgasnął, a szmaragdy zasnuły kurtyny powiek. Młody lew odetchnął ciężko, ściągając napięcie z mięśni.
Kahawa miała poważne powody do obaw. Znała go jak nikt, wiedziała więc, że gdy dawał się ponieść emocjom, często zbyt pochopnie podejmował pewne kroki. Rzadko zdarzało mu się przemyśleć sprawę i dopiero potem ułożyć plan działania. Trwał tak, z jej łapami na białych częściach masywnego pyska. Otworzył oczy, kiedy wściekłość zdawała się już całkiem go opuścić. W końcu odezwał się, ale kto oczekiwał od niego słów przeprosin za ten nagły wybuch, ten grubo się mylił. Damaja zawsze twierdził, że ma do tego prawo. W końcu wszystkimi rządzą emocje, prawda?
- Muszę wiedzieć, kto i za co ci groził - powiedział w końcu, o wiele spokojniej niż poprzednio. - Oskarżyli cię o zajęcie ich ziem? Jak wyglądali, jak się zachowywali? Dołożę wszelkich starań, żeby przy pierwszej okazji pożałowali swojej decyzji. Dlatego musisz mi wszystko powiedzieć. Kahawian będzie wdzięczny za każdą cząstkę informacji.
Wyciągnął głowę z jej objęć i ciemnym nosem szturchnął podgardle znachorki w geście czułości. Temu samemu miało służyć przeciągłe liźnięcie, które złożył na białej prędze na jej krępym łebku.
- Porozmawiam z Lają. Może nie będzie miała nic przeciwko twojej obecności w naszej grocie. Bezsprzecznie będziesz bezpieczniejsza w głębi naszych ziem. Pomogę ci przenieść twoje zbiory do nas. Nie chcę, żebyś mieszkała sama, daleko ode mnie, gdzie nie będę mógł ci pomóc w razie następnego ataku.
Wyprostował się i potrząsnął głową, żeby ułożyć jakoś ciemne kosmyki na karku i szyi.
- Skoro to miała być egzekucja, to czemu nadal tutaj jesteś? Gad i banda nie dali rady miodożerowi?
Wysilił się na krótki uśmiech kątem pyska.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 04-10-2015

Nie wiedziałem po co jestem tutaj tej dwójce potrzebny. Jedynie rzuciłem na nich okiem, po czym skierowałem swoje spojrzenie przed siebie. Mało interesował mnie jej los, takie jest życie, pełne brutalności i niesprawiedliwości. Nie da się wszystkiemu temu zapobiec. Co prawda banda węża to coś dziwnego ale cóż ja mogę na to poradzić? Niech się nie dziwa, że nie wpuszczam na ziemi nawet takiego stworzenia jak ona. Zastrzygłem lekko uchem i usiadłem. No zobaczę co ma do powiedzenia i idę sobie dalej robić to co powinienem. Nie zmienia jednak faktu, że mają obje dużą relację miedzy sobą, której mogą pozazdrościć mieszkańcy tych ziem. Przynajmniej ci których spotkałem. Bo obecnie to to stado to w większości jacyś izolujący się osobnicy.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 04-10-2015

- Zemsta to nie jest coś czego od ciebie oczekuję. - Pokręciła przecząco łbem a swoje łapy złożyła na brzuchu. Nawet czułość jaką jej okazał nie zmieni jej decyzji. - Nie chcę nadużywać waszej gościnności. Mogę ściągnąć na ciebie lub wasze stado kłopoty gdyby tylko się dowiedział, że tu przebywam. - Westchnęła ciężko kontynuując. - Wąż nie mogąc udowodnić mi żadnej winy prócz odmowy współpracy i obrazy jego majestatu poprzysiągł zemstę. Nie tyle co na mojej osobie a na tych, na których mi zależy. - Tak, tym razem jej się udało. Co by jednak było gdyby miał wierniejszych i ślepo zapatrzonych w niego sojuszników? Popatrzyła mu jeszcze raz głęboko w oczy. W dalszym ciągu nie wyjawiła tożsamości oprawców. Wiedziała jakby się to skończyło. Gniewny lew szukałby sposobu by wymierzyć sprawiedliwość na własną łapę. - Zrozum Damajo, tu nie chodzi o moje bezpieczeństwo tylko twoje. - Machnęła nieznacznie końcówką ogona. Przecież nie będzie się ukrywała do końca swego żywota. Szczególnie przed gadami, na które polowała. Natura wystarczająco ją wyposażyła w system obronny przed jadem. - Nauka będzie w dalszym stopniu kontynuowana, w innym miejscu. - Dołoży wszelkich starań by Sadism się nie dowiedział o jej uczniu. Będzie roztropniejsza, zacznie zacierać za sobą ślady.
Zwróciła swój łeb w kierunku jak dotąd milczącego czarnego lwa.
- Strażniku, liczę na to że nie pozwolisz się omamić pięknym słowom podstępnego gada.


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 04-10-2015

- Nie zamierzam się mścić - wytłumaczył się już na samym początku - tylko rozpuścić wici tam, gdzie trzeba. Pomogłaś mnie i mojej matce, służysz radą Lai. Przekazujesz mi wiedzę, którą potem będę służyć temu stadu. Ktoś, kto grozi tobie, nie powinien mieć tutaj wstępu.
Mlasnął w niesmaku i przewrócił teatralnie oczyma.
- Gdyby tu chodziło o mnie, olałbym to ciepłym sikiem. Nie przeczę twojej zaradności, ale zwyczajnie się o ciebie boję.
Jeszcze raz westchnął. Spojrzał w niebo. Przelatujący gdzieś wysoko ptak rzucił swój szeroki cień na ziemię. Damaja zrozumiał, że nic więcej z niej nie wyciągnie. Tak jak on martwił się o nią, tak ona troszczyła się o niego. Przecież gdyby dała mu potrzebne informacje, mógłby pokusić się o ukaranie węża i jego sojuszników, a to z pewnością skończyłoby się źle. Był zbyt młody i niedoświadczony, by dać nauczkę napastnikowi znachorki.
- Jak cię znajdę? Jak się dogadamy? Zakładam, że będziesz się gdzieś panoszyć, a że sprytna z ciebie bestia, to nie łatwo będzie cię znaleźć. Chyba, że nie chcesz teraz o tym rozmawiać.
Spojrzał krótko w kierunku Myra. Był mu całkowicie obcy mimo zamieszkiwania tych samych ziem, jednak Kawa zabiegała o jego obecność przy tej rozmowie. Bądź co bądź, należał do Zachodu - czarnogrzywy miał nadzieję, że zaufanie, którym w tej chwili go obdarzył, nie zostanie przeciw niemu wykorzystane.

//Lol, to wygląda tak, jakby Myr się izolował od innych, bo reszta się zna xD


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 04-10-2015

Zastrzygłem lekko uchem słuchając ich rozmowy. To wszystko w pewien sposób tyczyło się młodego czyli i stada. Tylko cóż tym fantem zrobić? Węzy jest pełno.
-Nie jestem an tyle głupi pani aby układać się z obcymi i tym bardziej gadami, to jest głupota abym ufać im w pełni- Rzekłem spoglądając na nią. Nie orientowałem się w tym czy nasz władca się koleguje z ów wężem czy nie. Dla mnie ufanie gadom i ogólnie obcym jest głupotom. Trzeba mieć ograniczone zaufanie do takich znajomości.
-Czy to wszystko droga pani?- Zapytałem wstając z ziemi i zastrzygłem uchem. Jak zwykle mój wyraz pyska był taki sam. Nie wykazujący jakiś większych emocji. No choć trochę mógł wyglądać na zdenerwowanego ale to tylko tak wyglądało.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 04-10-2015

Gadanie, zbyt dobrze znała młodego by nie przewidzieć jego zachowania. Nie wyciągnie d niej tych informacji. A przynajmniej nie od rateli, nie chce by z tego powodu stało się jemu nieszczęście.
- Nie martw się teraz o to. Jeszce coś wymyślę.
Widząc, że Myr zamierza odejść nie chciała go dłużej wstrzymywać. Powiedziała to co uważała za słuszne przekazać temu stadu.
- Tak. dziękuję za wysłuchanie.
Teraz pozostawała opcja gdzie się ulokuje na parę dni by móc przemyśleć w spokoju pewne sprawy.


RE: Skrawek Sawanny - Busara - 04-10-2015

Długi, niski ryk był zapowiedzią zbliżającej się w ich stronę lwicy. Wyczuła woń dwóch samców już jakiś czas temu... stwierdziła, że przyda jej się trochę czasu spędzonego z rodzinką.
Zwłaszcza w obliczu tego, że ostatnio nie miała go zbyt dużo.
Dwuletnia lwica pojawiła się w końcu w zasięgu ich wzroku. To były ostatnie tygodnie, gdy była jeszcze adeptem stada z Zachodu... dzień testu zbliżał się nieubłaganie, a młoda spędzała wolne chwile na ćwiczeniu pewnych niedociągnięć. Zmęczenie było widoczne na jej pysku i ciele... ot, o tym można zapomnieć, gdy dostrzegło się linie mięśni pracujących pod jej skórą.
Wyszkolona maszyna do zabijania.
Która z wesołym uśmiechem na pysku podbiegła do obu samców i otarła się łbem o karki obu z nich.
- Salve! Co wy tu wyrabiacie...? Dama, trening zacznie się niedługo... Myr, to chyba nie twoje godziny patrolu, co?
Miała dobry humor... w końcu, po ostatnich dniach trzymania się z daleka od reszty, zbyt spięta i nerwowa, by trzymać się blisko nich. Potrzebowała czasu w samotności, by wszystko poukładać sobie w głowie.
Po chwili dostrzegła również... ratelkę. Nosiła na sobie zapach zielonookiego młodzika, więc szybko udało jej się zgadnąć, kim dokładnie była samica. Skinęła jej łbem z szacunkiem.
- Salve, Kahawo. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 04-10-2015

Znów poruszył ciemnymi małżowinami, lecz tym razem nie był to wyraz kotłujących w nim emocji, a użycie ich w celu, w którym zostały stworzone - czyli do nasłuchiwania. Już na wstępie wiedział, czy to ryk i to spostrzeżenie nie wywołało w nim pozytywnych emocji. Ba, czarnogrzywy skrzywił się, jakby ktoś położył mu przed nosem larwę chrabąszcza i kazał ją zjeść. Miał wrażenie, jakby jego jelita nagle zaczęły się skręcać, a żołądek wywinął koziołka. Dlaczego miał tak zawsze, jak ją widział? Dlaczego miał tak zawsze tylko, kiedy ją widział? Heh, ona nawet się im jeszcze nie pokazała...
Przez ostatnie miesiące ich stosunki nieco się zmieniły. Może nie byli na siebie tak śmiertelnie obrażeni jak zaraz po jego spotkaniu z Bliznopyskim, ale bezsprzecznie ich relacje do słodkich nie należały. Chociaż, jakby ktoś spojrzał na to z boku, od razu zauważyłby w ich sprzeczkach i złośliwościach nutę czułości. Nienawidzili się wzajemnie, o czym sobie otwarcie mówili. Ale o tym drugim uczuciu mówili tylko w stopniu "przyjaźni". Przynajmniej ona tak twierdziła.
Dlatego też stał strasznie sztywno, kiedy się o niego ocierała. W zielonych oczach pokazał się lęk, którego rdzawa zdarzała się na szczęście nie zauważać. Fuknął za to ostentacyjnie udając irytację, kiedy przywitała go czule. Za to naprawdę poczuł się zagrożony (a może nieco zazdrosny?), gdy w ten sam sposób potraktowała Myra. Ej!
Złożył uszy pod skosem do tyłu i nie wymieniwszy czułości z Busarą, spojrzał na Kawę. Niech wie, że jest śmiertelnie obrażony. Przed swoją mentorką starał się wyglądać na nieporuszonego nagłym przybyciem córki przywódcy.
- Uważaj na siebie - odparł cicho, patrząc jej głęboko w oczy. Poza znachorką nie istniała żadna persona, do której uczuć się nie wstydził.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 04-10-2015

-Proszę bardzo- Skinąłem jej lekko łbem. No cóż jak widać moja obecność tutaj była już zbędna. Zastrzygłem uchem słysząc ryk i uniosłem łeb ciut wyżej. Nie doszedłem jeszcze, a zatrzymałem na dłuższa chwilę. Do nozdrzy wciągałem powietrze i analizowałam wonie, które się unosiły w okolicy. Widząc już lwice lekko uśmiechnąłem się. Busara, jedna z nielicznych członków stada, które miałem okazje poznać ciut lepiej a nie tylko słyszeć o niej. Odwzajemniłem jej przywitanie. Zaś na jej słowa lekko skinąłem łbem.
-Zaraz wracam na patrol panienko Busaro- Rzekłem spokojnym głosem ale widocznie bardziej niż wcześniej kolorowym. Ona i Frigg. Obie młode ale tak różniące się od siebie, jednak mimo wszystko obie darzyłem sympatią. Spojrzałem na młodzieńca, wydawał się trochę hmm.. spięty? Ech nie jest to moja jednak sprawa. On najwyraźniej tolerował głownie swoją mentorkę. Machnąłem ogonem i spojrzałem na niebo. Tak patrol... Większość swego czasu tutaj spędzam na nim, trochę na trenowaniu i spaniu i jedzeniu. Jak tutaj mieć czas na coś innego. Westchnąłem sobie pod nosem, w końcu taka moja funkcja. Mam przez to dużo czasu na rozmyślanie.

/+1 hp


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 05-10-2015

Kiwnęła łbem na powitanie dla młodej lwicy, która się ukazała. Kątem oka obserwując nietypowe zachowanie Damaji. Uśmiechnęła się katem pyska odsłaniając jeden kieł. Nie poczyniła żadnego komentarza czy złośliwej uwagi. Nie widziała powodu by go bardziej stresować. Rozejrzała się za to niepewnie nie wiedząc w która stronę się udać.


RE: Skrawek Sawanny - Mistrz Gry - 05-10-2015

Przez liczne ćwiczenia Busara nie zauważyłą nawet że również dosyć mocno schudła. Jedzenia na Zachodnich Ziemiach było coraz mniej, a wraz z nim ubywało także kilogramów. Niekoniecznie zbędnych.
Damaja przez liczne nerwy, jakie miał przez zamarwianie się o matkę, a także teraz o swą nauczycielkę, także coraz widoczniej marniał.
Myr najlepiej się trzymał, ale to nie zmieniało faktu ze z czasem i jemu głód da się we znaki.

- 1 HP Busara
- 1 HP Damaja




RE: Skrawek Sawanny - Busara - 05-10-2015

Zdążyła już się przyzwyczaić co do tego co-to-nie-on Damai i jego wiecznego stroszenia się. Ot, najwidoczniej tak weszło mu to w krew, że nie był w stanie zareagować inaczej. No cóż... to już zasadniczo jego problem. Nawet to zirytowane parsknięcie puściła mimo uszu, nie racząc go zaszczycić nawet skierowaniem ucha w tamtą stronę.
Bardziej natomiast zastanawiała ją jego postawa wobec ratelki... wobec nikogo nie był tak otwarty, jak wobec niej. Coś tam w jej wnętrzu było nawet o to nieco zazdrosne... ale co mogła zrobić? Nawet Deyne nie zasłużyła sobie na taką jego uwagę jak znachorka. Choć z drugiej strony, była nawet to w stanie zrozumieć... jedynie częściowo.
Przynajmniej jeden z obecnych samców zdawał się jakoś "ucieszyć" z jej obecności. Nie miała okazji zbyt często rozmawiać z Myrem, a jednak ten już zyskał jej szacunek i sympatię. Była tylko jedna rzecz, która niezmiennie ją bawiła. To ona była młodsza, a jednak nazywał ją panienką. Nie rozumiała tego... będzie musiała się kiedyś spytać, czemu to robi.
- Odpocznij. Ojciec jest teraz w północnej części, Saix na południu. Stąd jest dobry widok na pozostałe ziemie... no i trzeba wyglądać stad co jakiś czas. Powinny tu wrócić...
W zasadzie już tu powinny być, dodała cicho w myślach. Sawanna, okolice rzeki. Te miejsca budziły ostatnimi czasy jej największe zainteresowanie. Starała się dostrzec wszelkie zmiany i poinformować o nich łowczynie. Tego od niej wymagano.
Nie uśmiechało jej się sterczeć tutaj samej, nie licząc nafochanego Damy i jego mentorki... która w zasadzie chyba czegoś szukała.
Nadal uśmiechając się lekko, zerknęła na zielonookiego.
- Dama... może pokażesz Kahawie Oazę? Może się okaże, że rośnie tam coś wartościowego... nigdy jakoś nie miałam okazji zapytać się o to Lai.
Ot taka też lekka wskazówka. Oaza była pięknym miejscem... ale również bezpiecznym, szczególnie dla niewielkiego zwierzęcia.
W międzyczasie poczuła ssanie w żołądku. Powinna coś zjeść... a najlepiej zapolować...
i to niedługo.


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 07-10-2015

Westchnąłem sobie lekko i spojrzałem po osobach będących tutaj. Lekko machnąłem ogonem i sponurzałem Busarę. Po jej słowach lekko skinąłem łbem. Usiadłem sobie na ziemi ponownie.
-A cóż panienko mam innego robić jak nie patrolować?- W końcu to był mój obowiązek. Odbierałem to dość poważnie, nie miałem partnerki i młodych, wiec miałem an to dużo czasu. A ten wolny na treningi poświęcałem. Chciałam się doskonalić i być coraz lepszym. Będę wtedy bardziej przydatny. Spojrzałam na tereny sawanny. Zastrzygłem lekko uchem.
-Panienka wygląda na zmęczoną- Rzekłem widząc ją, w końcu słyszałem, że dużo też trenuje. A dla tak młodej to nie jest raczej najlepsze. Wykończona lwica i przez to nie zdolna do polowań czy ogólnie do walki to nie za dobrze.

/+1hp


RE: Skrawek Sawanny - Damaja - 09-10-2015

Gdyby wiedział, jak bardzo Kahawa powstrzymywała się przed wypowiedzeniem choćby najmniej uszczypliwego komentarza, z pewnością by jej podziękował. Był chorobliwie zazdrosny i mocno zestresowany, a jakiekolwiek słowa wychodzące z jej pyszczka z pewnością pogorszyłyby i tak już napiętą sytuację.
Kiedy odezwała się córka Dwugrzywego, spojrzał na nią spod do połowy opuszczonych powiek z wyniosłością w jadowitych ślepiach. Niech wie, że jest na nią obrażony.
- Jestem pewny, że nie ma tam nic oprócz zdechłych badyli i tych śmiesznych grzybków - sarknął wyraźnie urażony. - Przecież sam sprawdzałem. Chodź, Kawo, odprowadzę cię w bezpieczne miejsce.
To mówiąc, wstał i otrzepał się, po czym postąpił parę kroków do przodu, tym samym oddalając się nieco od tej parki wzajemnej adoracji. Zerknął na ratelkę. Miał nadzieję, że i tym razem zrozumiała, o co mu chodziło.


RE: Skrawek Sawanny - Kahawa - 11-10-2015

Obserwowała w milczeniu całą sytuację. Zaprawdę jej uczeń posiadał ciężki charakter, którego nie da się zmienić. Jedynie pracowała nad jego osobowością i kulturą. Co i tak było graniczące z cudem by go naprostować.
- Bywajcie zdrowi - Odparła do nich ukłoniwszy się lekko na pożegnanie. Poszła za Damają. dopiero gdy oddalili się na tyle by tamci ich nie słyszeli zapytała.
- I po co tyle jadu w twoich słowach?