Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 26-09-2016

Tib leżał rozwalony swoim wielkim cielskiem na miękkim trawiastym podłożu.Po tej całej akcji z Jasiri i przymusowym wcieleniem go do stada,najzwyczajniej w świecie potrzebował chwili relaksu.A to że owa chwila ciągnęła się przez kilka dobrych dni,no cóż,Tib nie miał z tym żadnych problemów natury moralnej,przynajmniej na razie.Swoją drogą,to chyba miał coś do zrobienia,jakieś zadanie od szefa?A tam chrzanić go.Dzień w jedną czy drugą stronę nie zrobi przecież żadnej różnicy.
W końcu i tak ci z północy dobiorą się nam do tyłków-powtórzył w myślach tekst,którym przez ostatnie trzy dni przekonywał sam siebie,że i tak nie warto nic robić.
Jeszcze tylko jedna drzemka-postanowił,po czym ziewnął i opuścił powieki.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 26-09-2016

Przez te kilka dni Kama zmienił się. Schódł, a jego futro zmieniło odcień na szary. W zasadzie ciężko stwierdzić, co się z nim wtedy działo. Ale to przeszłość. Skupmy się na teraźniejszości. Bo teraz właśnie spotkał wreszcie kogoś. W środku obudziły się dziwne uczucia. Jednocześnie radość, strach, smutek, nadzieja i coś, czego nie potrafił określić. Nie wiedział co robić, więc usiadł. Nie chciał się naprzykrzać.


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 26-09-2016

Z drzemki wyrwało go ciche dreptanie,które z każdą chwilą stawało się coraz głośniejsze,by po chwili przycichnąć.
-Coś się zbliża-pomyślał Tib i powolnym ruchem skierował łeb w stronę przybysza.Jego oczom ukazała się postać lwiątka.Skądś je znał.Jak na zawołanie,w jego pamięci błysnął obraz lwiątka,które razem z nim zostało wcielone do Mglistego Brzasku.Kama,czy jak mu tam było?W prawdzie trochę schudł a jego futro zmieniło nieco swoją barwę,ale przynajmniej żył.Tib nie napotkał jeszcze żadnego innego lwiątka z MB,co nie powinno go jednak dziwić,skoro to hieny pełniły rolę tutejszych nianiek.
-Witaj młody-zagadnął,posyłając malcowi życzliwy uśmiech-jeśli chcesz się przysiąść,to nie krępuj się,miejsca starczy dla nas obu-dorzucił wesoło.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 26-09-2016

Jak widać lew zauważył jego obecność. Kama podszedł kilka kroków i usiadł koło niego. Nie bardzo wiedział, co ma mu odpowiedzieć.
- Dziękuję - za bardzo oryginalne to to nie było. Chwile posiedział, starając sobię przypomnieć tego lwa.
- Stąd jesteś? - to też nie było oryginalne, ale stwarzało jakąkolwiek podstawę do rozmowy.


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 27-09-2016

Wbrew większości napotkanych przez siebie osobników,Tib cenił sobie dobre maniery,więc odpowiedź Kamy wywołała na jego pysku ciepły uśmiech.
-Ich komme von Norden-wypalił bez zastanowienia,lecz natychmiast uświadomił sobie,że mały zapewne nie rozumie jego słów.
-To znaczy,pochodzę z północy-poprawił się szybko-z dalekiej północy.
-Piękne miejsce-ciągnął rozmarzony-lecz ostatnio zamieszkał tam pewien wredny drań,więc póki co nie tęsknię za domem-uciął,by nie zepsuć sobie dobrego humoru,świadomością poniesionej w niedalekiej przeszłości klęski.
-A ty skąd się tu wziąłeś,mały?-Tib od początku był ciekaw,dlaczego lwiątko pojawiło się na terenie całkowicie obcego mu stada.Poza tym,o czym innym miał z nim rozmawiać?


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 27-09-2016

Ich komme von Norden... Nie srozumiał tych słów, ale wydały mu się ciekawe. Odwzajemnił uśmiech.
- A jak powiedzieć "pochodzę z połódnia"? - zapytał, jednocześnie dając odpowiedź na pytanie tamtego. Uznał, że przydałoby się rozwinąć ten temat, więc dopowiedział jeszcze: - Ja trochę tęsknie, ale już tam nie wrócę.
Lew wydawał się miły i zanosiło się na dłuższą rozmowę, więc Kama ułożył się wygodniej. Rozważania o domu wcale mu chumoru nie poleprzyły. Chciał lekko zmienić temat. Chwile milczał w zastanowieniu.
- A teraz jeste... jest pan w tym stadzie? - zapytał wreszcie.


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 27-09-2016

Ich komme von Süden-odparł,będąc miło zaskoczonym zainteresowaniem ze strony młodziaka.Dotąd nikt za bardzo nie poświęcał uwagi jego nieco odmiennej mowie,a że Tib od dziecka uwielbiał znajdować się w centrum zainteresowania,to momentami trochę go to wkurzało.W końcu był „nietypowy”.
Z kolejnych słów Kamy wyłapał informacje,które w połączeniu z niechęcią do mówienia o swoim domu,dały mu jasny obraz,że mały również nie ma dokąd wracać.Oczywiście mogły to być tylko jego przypuszczenia,podsycane gnębiącą go paranoją.
-Jestem Tib,i jak chcesz,to możesz mi mówić po imieniu.Nie ma potrzeby byś tytułował mnie „panem”-odpowiedział wesoło,zaraz po tym jak mały skończył mówić.Co prawda stary lubił jak zwracano się do niego per pan,lecz dotyczyło to głównie dorosłych.Podczas luźniej pogadanki preferował bezpośredniość.
-Wracając do kwestii stada,to o ile mnie pamięć nie myli,to obydwoje tkwimy w tym po same uszy prawda,Kano?-pod koniec na pysku Tiba pojawił się wyraz zakłopotania.Stary od zawsze miał kiepską pamięć do imion i zdarzało się,że nagle któreś z nich opuściło jego głowę.No cóż,najwyżej trochę się pośmiejemy.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 27-09-2016

- Ich komme von Suden - powtórzył, starając się wymówić dziwne słowa jak najlepiej. - Czyli Norden to znaczy północ, a Suden to połódnie, tak? - wywnioskował ze słów lwa. Spodobała mu się dziwna mowa. To z pewnością był wysiłek wszystko zapamiętać, ale miło było przerzucić się z wysiłku fizycznego na psychiczny.
- Kamo. Nazywam się Kama - sprostował następne słowa. W jego głowie zaczęło się pojawiać mnóstwo pytań. Nie chciał, aby lew poczuł się niezręcznie w tej sytuacji, więc odcedził je sobie w mózgu, i w końcu zapytał:
- To gdzie teraz mieszkasz?


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 27-09-2016

-Dobrze główkujesz-pochwalił go lew i z szerokim uśmiechem,przytknął białemu malcowi.
-Jeśli chcesz,możesz spróbować,wymówcić to nieco inaczej.-
-Ich komme von Süden-zademonstrował,celowo nadając swoim słowom twarde brzmienie,tak,że dla pierwszego lepszego słuchacza,wypowiedziana fraza mogła wydawać się rozkazem.W każdym razie,język jakim posługiwał się Tib,do melodyjnych nie należał.
A więc Kama, Scheiße blisko byłem-pomyślał gdy lwiątko przedstawiło się.Na pytanie o miejsce zamieszkania na pysku Tiba błysnął delikatny uśmiech.
-Obecnie zwiedzam okoliczne tereny i,no cóż,trochę się obijam-odpowiedział nie kryjąc swojego zakłopotania faktem,że przecież powinien teraz wykonywać powierzone mu zadanie.
- Tylko ani słowa szefowi,okej?-dodał półżartem i uśmiechnął się.
-A co tam u Ciebie drogi Kamo,czy Herr Myr zadbał o kogoś,kto będzie miał na Ciebie oko?-ależ oczywiście że nie,lecz Tib był ciekawy co na ten temat powie Kama.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 27-09-2016

- Ich komme von Suden - powtórzył znowu, tym razem lepszym rezultatem. Zastanowił się jeszcze chwilę nad tym zdaniem. - Czyli... Ich to znaczy ja, a komme znaczy pochodzę? - spróbował zgadnąć. Nie wierzył w powodzenie, ale co tam. Najwyżej Tib go poprawi.
- I nie masz żdadnej jaskini ani nawet posłania? - zdziwił się na jego kolejne słowa. On zawsze miał mieszkanie. Dlatego kilka ostatnich dni było takich tródnych.
- Nie. Niestety nie. I nie snalazłem sobie jeszcze żadnego miejsca. I jestem głodny. I boję się - przyznał smutno.


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 27-09-2016

-Całkiem nieźle Ci to idzie-pochwalił Kamę,gdy ten powtórzył frazę z odpowiednim akcentem –jeszcze trochę i będziesz szprechał lepiej ode mnie.-
Kiedy uszu starego doszło,jak mały samodzielnie próbuje odgadnąć znaczenie pozostałych wyrazów,ten nie był w stanie pohamować swoich emocji.
-Doskonale,pojętny z Ciebie uczeń-powiedział z wyraźnym zadowoleniem w głosie.
-Z tak chłonnym umysłem,bez wątpienia nadawałbyś się na medyka-dodał zamyślony,jakby właśnie układał dla lwiątka plany na przyszłość.
Na wzmiankę o jaskini na pysku Tiba błysnął delikatny uśmiech.
-Oczywiście że mam,głuptasie.Tyle tylko,że co noc znajduję sobie nowe lokum-odparł wesoło.
No i w tym momencie mój dobry humor,szlag trafił-pomyślał,gdy mały opowiedział mu o swoim losie w szeregach MB.W taki razie po jaką cholerę była ta cała gadka o jednej wielkiej rodzinie itd.Okej,dobre pranie mózgu jest potrzebne,ale skoro Myr nie jest w stanie zapewnić małemu opieki,to po co wcielał go do stada?Tib czuł,że w środku cały wrze,jednak na zewnątrz nie dał po sobie niczego poznać.W końcu mały był tylko ofiarą chorych ambicji herszta.
-No dobra,przynajmniej na jedno mogę coś poradzić-kończąc wypowiedź,podniósł się z zajmowanego miejsca.
-Zaczekaj chwilkę-rzucił do Kamy i postąpił kilka kroków w przód.Tuż przed nim znajdował się usypany z niewielkich kamieni stos.Leniwymi machnięciami łapy,stary usuwał kolejne fragmenty budowli,by w końcu dokopać się do cienkiej warstwy liści.Kiedy i przez nią się przebił,w powietrze wzleciała,z początku delikatna, woń mięsa.Tego ranka Tib upolował dorosłą gazelę, a że z natury nie lubił się dzielić z padlinożercami,to najsmaczniejsze fragmenty,postanowił ukryć w bezpiecznym miejscu.Nie zastanawiając się długo,chwycił w zęby ostatni pozostały w kryjówce kawałek i ruszył w kierunku Kamy.
-Proszę,częstuj się-powiedział uśmiechając się przyjacielsko,po czym ponownie,ułożył się obok Kamy.


RE: Skrawek Sawanny - Makari - 28-09-2016

Samiec przy okazji opuszczenia swojej groty postanowił zrobić sobie spacer i może poszukać jakichś ziółek. Dojrzał w oddali dwóch samców, jeden mały, a drugi starszy. Podszedł do nich i ukłonił się nisko w stronę starszego. Był widocznie starszy od młodego medyka. Makari miał do takich szacunek, byli życiowo doświadczeni i często posiadali różnoraką wiedzę, na wiele tematów, byli cennymi członkami każdego stada.
- Salve advenis - zawołał po chwili
- Co tutaj robicie, na ziemiach tak nie żyznych aczkolwiek powracających do życia? - zapytał, byli tutaj już jakiś czas, czuł od nich zapach okolicznych roślin, być może nawet Myr wcielił ich do stada, jednak tego nie mógł wywnioskować tylko po zapachu. Równie dobrze mogli po prostu przebywać na terenach Mglistego Brzasku ot tak i nikt ich nie zauważył.\
- Przy okazji nie widzieliście gdzieś w okolicy takiej małej samiczki, Czekoladowa jak moja grzywa z takim czarnym paskiem na plecach, zowie się Jasiri. - dorzucił jeszcze, zaczynał się o nią martwić.


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 28-09-2016

Kiedy tylko Tib dojrzał przybysza,powoli podniósł się z zajmowanego przez siebie miejsca.Lew wyglądał mu na młodzika,pozatym zbliżał się w ich stronę pewnym krokiem,toteż stary wykluczył go z listy ewentualnych zagrożeń,a przynajmniej na razie.Na jego ukłon Tib odpowiedział identyznym gestem.
-Salve przyjacielu-odrzucił radośnie,gdyż maniery brązowego ponownie wprowadziły go w dobry nastrój.Tutejszy-wydedukował w myślach.
-A odpoczywamy sobie z Kamą-skinął łbem w stronę białego lwiątka-mały ma problemy ze znalezieniem sobie miejsca,więc jako starszy osobnik postanowiłem mu trochę pomóc-zakończył z szerokim uśmiechem na pysku.
Kiedy brązowy zapytał o małą samiczkę,wyraz satysfakcji na pysku Tiba zaczął bardzo szybko znikać.Miał nadzieję,że było tutaj jeszcze jedno młode,lecz głos rozsądku podpowiadał mu,co nastąpi dalej.
Kiedy młodziak opisywał wygląd owego dziecka,przed oczyma Tiba mignął obraz martwego lwiątka z przegryzioną tętnicą szyjną i śladami pazurów na grzbiecie.Jasiri,ostatnie słowo brązowego rozwiało wszelkie nadzieje,starego.
Nawet dobrze nie znał tego osobnika.Ktoś z jej rodziny?Brat?Kuzyn?Wujek?Mniejsza z tym.
Tib westchnął cicho,a na jego pysku nie było nawet śladu uśmiechu.
-Posłuchaj mnie synu-przemówił spokojnym głosem,a następnie pochwycił spojrzenie nowo-przybyłego-zdarzył się wypadek.-
W tym momencie przed jego oczyma ponownie błysną obraz martwego,brązowego ciałka.
-Jasiri nie żyje-powiedział z wyraźnym trudem,po czym spuścił łeb.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 28-09-2016

- A co to znaczy szprwchał? - znowu padło pytanie z ust białasa. Westchnął cicho. - Chciałbym się nauczyć twojej mowy - przyznał.
Tamat Medyka go zaciekawił. Było to z pewnością fascynujące zajęcie, ale wtedy odpowiadałby za czyneś życie. To wydawało mu się straszne, a jak jeszcze pomyślał o tych wszystkich zaropiałych ranach miał już pewność. - Nie nadaję się na medyka.
Zaczekał, tak jak go lew poprosił. Gdy zobaczył antylopę na chwilę zamarł.
- Dziękuję - mruknął z zachwytem, zanim zaczął pałaszować. Przez te kilka dni zdążył się przekonać, że sam jeszcze nie umie upolować wystarczająco zwierzyny. A potem przybył i drógi lew. Kama był zbyt pochłonięty jedzeniem, więc tylko skinął tamtemu głową. Zanim jeszcze lew opisał lwiątko, Kama wiedział, o kogo chodzi. Przerwał jedzenie i usiadł, zginają się dziwnie. Opiścił uszy. To przecież przeszłość, miał już o tym zapomnieć! Ale widocznie świat chciał inaczej. I znowu Kama poczuł uczucia sprzed kilku dni. Siedział jak w transie, drżąc lekko. Nie odzywał się.


RE: Skrawek Sawanny - Makari - 28-09-2016

Na pysku samca widniał charakterystyczny szeroki uśmiech, jednak zniknął on na reakcję Tiba. Przekrzywił łeb, nierozumiejąc, jednak starszy samiec szybko wyjaśnił. Żuchwa automatycznie zjechała na dół, a oczy się zaszkliły. Nie wiedział co powiedzieć, Jasiri była taka młoda, taka silna i teraz nie żyje.
- Infernum - przeklął pod nosem.
- Co się stało?! J-jak umarła? - wydukał