Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 28-09-2016

Tib zanotował w myślach wcześniejsze pytanie Kamy,jednak na ten moment priorytetem była sprawa małej Jasiri.Ponownie zawiesił spojrzenie na brązowym samcu.
-Z tego co słyszałem,mała wymknęła się swoim opiekunom i samotnie zawędrowała na tereny fanatyków księżyca,czy jakoś tak-relacjonował ze spokojem, nadając swojemu głosowi współczujący ton.Stary aż za dobrze wiedział,co to znaczy stracić kogoś bliskiego.
-Tam napotkała jakąś paskowaną hybrydę,lwygrysa lub tyglewa-Tib zrobił krótką pauzę.Nie będzie mu przecież opowiadał o wszystkim,co udało mu się wywnioskować.Przynajmniej nie teraz,kiedy jego żal jest jeszcze zbyt świeży.
-Prawdopodobnie bez żadnego konkretnego powodu,tamten rzucił się na nią i zabił-
Z resztą,co mogłoby go usprawiedliwić?
Tib odczekał chwilę,aż tamten przetrawi wszystko co właśnie usłyszał.
-Sądzę,że ta śmieszna hiena,Baq lub niejaki Eden,mogą powiedzieć Ci coś więcej.Z tego co wiem,to szef zaplanował pogrzeb,myślę więc,że będzie dobrze jeśli z nim pogadasz.-
-Jeśli interesuje Cię wytropienie tego drania,to możemy się spotkać po pogrzebie,pod Skałą Skazy,z chęcią podzielę się z tobą pewnymi spostrzeżeniami-dodał po chwili namysłu.


RE: Skrawek Sawanny - Eden Sandjon - 28-09-2016

Zawędrował aż tutaj, by przekazać Makariemu złe wieści. Długo zeszło mu na poszukiwaniach, ale miał szczęście. Był zmęczony i trochę zdyszany. W oddali majaczyła mu jakaś małą grupka postaci, lwów. Z wolna podszedł do nich. Po kolei rozpoznawał kolejnych członków stada. Tego nowo przyjętego z maluchem... no i medyk; obiekt jego poszukiwań.
- Salve!... - rzucił tylko do grupki. Przysiadł i nieco odsapnął. Jednak długi spacer na Słońcu nie wyszedł mu na dobre. Po krótkim odpoczynku pociągnął dalej swoją wieść.
- Makari, Twoja siostra, Jasiri, nie żyje. Zabił ją jakiś paskowany lew z ciemną grzywą, daleko od naszych ziem. To moja wina... pośrednio. Chciała się bawić i schować, ale nie spodziewałem się, że będzie przede mną uciekać aż tak daleko. Przepraszam... Nie upilnowałem jej. - zwiesił smutno łeb i wpatrywał się w ziemię pod łapami. Nie miał sił, by w tej chwili spojrzeć mu w oczy. kontynuował monolog w takiej pozycji.
- Król Myr chce ją pochować na cmentarzysku słoni. Tylko nie wiem dokładnie kiedy.
Naprawdę nie lubił przekazywać złych wieści, tym bardziej, że był tu częściowo odpowiedzialny. Przymknął oczy i cicho westchnął.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 28-09-2016

Siedział, a łzy cisnęły mu się do oczu. To nie tak miało być. Z każdą chwilą robiło się coraz gorzej. Gdy doszedł jeszcze ten Eden, Kama miał ochotę uciec. Przed siebie, byle dalej. Ale nie mógł.
- Już był - powiedział krótko i twardo. Władca twierdził przecież, że ciało się zepsuje i trzeba zrobić go jak najszybciej. Młody lew widział przed oczami trawione płomieniami ciało. Było mu okropnie źle we własnej skórze i w sytuacji, w której się znalazł. Dlaczego ja? zadźwięczało mu w głowie pytanie.


RE: Skrawek Sawanny - Makari - 29-09-2016

Tyle złych wieści. Z każdym kolejnym słyszanym słowem miał coraz większą ochotę wybuchnąć rzewnym płaczem, zamiast tego jednak, samotne kropelki spływały mu po polikach. Makari nie chciał zemsty na tym osobniku, nie interesowało go czy sczeźnie w piekle czy będzie żył jeszcze długo. Faktem jednak było to, że jego mała siostrzyczka nie żyje. Nie znał jej długo, lecz jego żal był taki sam. Z wrażenia na chwilę przysiadł. Gdy Eden podszedł do ich towarzystwa, samiec otarł łzy i pociągnął porządnie nosem. Wysłuchał jego słowotoku w smutku i milczeniu. Podszedł do niego i położył swoją łapę ja jego ramieniu.
- To nie twoja wina przyjacielu, mówiłem jej, żeby się nie oddalała. Dostała nauczkę, szkoda tylko że tak srogą. - Medyk będzie musiał się jakoś pozbierać, kolejna ważna dla niego osoba umarła, jedyna jego krewna, reszta ma go gdzieś.
- Kolego, nie szukam zemsty, nie wyznaję zasady: oculum pro oculo, dentem pro dente. Chciałbym tylko wiedzieć gdzie Myr ją pochował - zwrócił się do Tiba. Gdyby ten osobnik przyszedł do niego ranny wyleczyłby jego rany, nie poprosiłby nic w zamian, tylko o odpowiedź na proste pytanie brzmiące: Dlaczego?


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 29-09-2016

-Salve-odrzucił Edenowi,po czym z uwagą wysłuchał co ten ma do powiedzenia.W sumie to trochę go dziwiło,że dorosły samiec dał się wykiwać lwiątku.No cóż,bywa i tak.
-To pogrzeb już był? Scheiße,nieźle się tutaj zasiedziałem-pomyślał gdy jego uszu doszły słowa Kamy.Odwrócił się i spojrzał na malca.Biedak,przeżywa ten koszmar po raz kolejny.
-Zanim wkroczysz na drogę zemsty, wykop dwa groby-odpowiedział Makariemu,a jego zęby błysnęły w tajemniczym uśmiechu.
-I ja jej nie szukam,w końcu nawet nie znałem małej,a poza tym,czy powiedziałem,że mam zamiar go zabić,bądź coś w ten deseń?-Ach ci młodzi…-Możliwe,że źle zrozumiałeś moje intencje przyjacielu,maiłem zamiar udzielić Ci przestrogi,a nie porady,w jaki sposób szybko posłać hybrydę na tamten świat-powiedział ze spokojem w głosie,jednocześnie ukrywając przed resztą swoje zdziwienie,jakie wywołała w nim postawa medyka.Ciekawe podejście do życia.Wcześniej stary obawiał się,że tamten wkrótce zapała chęcią zemsty i wyruszy na poszukiwania mordercy.
-Podejrzewam,że nasz pasiasty przyjaciel,jest tylko małym kawałkiem w wielkiej układance-dodał z identycznym,tajemniczym wyrazem.Tib nigdy nie wierzył w przypadek i jedna rzecz w tej całej historii,szczególnie mu się nie podobała.
-Zgaduję,że na cmentarzysku słoni-powtórzył wcześniejsze słowa Edena-lecz możliwe,że jest już po wszystkim.
-A teraz pozwólcie panowie,że was na chwilę opuszczę-ukłonił się i ruszył w stronę Kamy.
-Wszystko w porządku mały?-zapytał zdobywając się na ciepły uśmiech.Cóż jego pytanie było trochę nie na miejscu,gdyż już na pierwszy rzut oka było widać,że biały nie najlepiej znosił ich rozmowę.Jednak stary nie miał teraz pomysłu na nic oryginalniejszego.


RE: Skrawek Sawanny - Eden Sandjon - 30-09-2016

//Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne.//

Słowa Makariego były dość kojące, ale to nie wystarczyło. Spojrzał mu w oczy, tak. Ale w oczach tych nie było już smutku, bardziej złość. A nawet piekielny ogień.
- Makari, nie rozumiesz? Przecież w każdym normalnym stadzie taki skurwysyn byłby już ścierwem. Nie pojmuję, jak możesz stać tak spokojnie i mówić takie rzeczy? A jak ten śmieć zabije kolejnego lwa, ot tak, dla zabawy? Ja tego nie popuszczę, dowiem się kto to zrobił i wypruję mu flaki z brzucha.
Cały ten czas spoglądał brązowemu w oczy. Na pysku Edena malowało się coraz więcej złości.


RE: Skrawek Sawanny - Makari - 30-09-2016

Jego oczy pozostawały szkliste, piekące go od łez. Wysłuchał ze spokojem Tiba, ciekawiło go dlaczego każdy starszy lew od razu myśli, że pokrzywdzony się zemści. "Młodzi gniewni" - jak mawiała jego matka. Nie rozumiał tylko intencji Edena.
- Bracie - zwrócił się do niego, przełknął ślinę.
- To, że nie szukam zemsty nie znaczy, iż takowej nie pragnę. Zrobiłbym sobie z niego dywanik w grocie. Mimo to, wiem, że zemsta nie przyniesie mi ulgi, muszę ochłonąć i zastanowić się co zrobię z tym fantem, bo idąc do tego jegomościa tylko mogę sam się zabić, a tego nie chcę. - Wytłumaczył swoje rozumowanie.
- Proszę cię abyś ty również zastanowił się nad tym jak planujesz postąpić. Co tobą kieruje? Jeśli troska o potencjalne ofiary, to proszę idź wypruj temu "skurwysynowi" flaki i zrób sobie z nich naszyjnik jeśli pragniesz. Jeśli pragnienie pomszczenia członka stada to przystopuj. Możesz sobie zrobić tylko krzywdę. Nie chcę tego dla ciebie. - Przestrzegł pobratymca, nie będzie bezczynnie patrzył jak umiera. Sam jednak też nie zatraci się w sobie, nie zrobił tego po śmierci matki, nie zrobi tego teraz. Jednak tym razem jest inaczej, wtedy miał Laję teraz jej nie ma.


RE: Skrawek Sawanny - Eden Sandjon - 30-09-2016

Wypuścił z płuc powietrze, popatrzył przez dłuższą chwilę na brązowego, by dokładnie przemyśleć każde jego słowo. Miał rację, że działanie pod wpływem impulsu może przynieść więcej kłopotu niż pożytku. W końcu pokiwał do niego głową.
- W porządku, zagramy po twojemu. Poczekam, przemyślę to wszystko bardzo dokładnie, a potem się zobaczy.
Zrobił parę kroków w tył przez cały ten czas patrząc na Makariego.
- Muszę was już opuścić, mam jeszcze parę spraw do załatwienia... i przemyślenia. Salve.
Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. Chciał mieć chwilę na bycie samemu.

/zt


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 01-10-2016

Siedział dysząc ciężko. Za jego plecami padało mnóstwo słów, mieszając się z jego myślami. Nie odpowiedział od razu. Słuchał dalej. Gdy Eden poszedł, ten dalej się nie odzywał. W pewnym momencie złapał łapę Tiba.
- To moja wina - powiedział cicho, patrząc mu w oczy. To była informacja tylko dla niego. Nie chciał, by Makari to usłyszał.

//Przepraszam za zwłokę, ale nie miałam czasu


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 02-10-2016

Zwrócony w stronę Kamy,Tib jednym uchem przysłuchiwał się dalszej rozmowie samców.Mógłby się trochę pohamować z tym słownictwem w obecności dzieciaka.Agresywna postawa Edena wydawała mu się równie zabójcza dla stada co przyzwolenie na bezkarne mordowanie swoich młodych.Jednak kolejne słowa medyka powstrzymały Tiba przed zaprezentowaniem swojego spojrzenia na kwestię zemsty.
Na jaja wielkich władców z przeszłości,czyżby Kama dla nich nie istniał?-przeszło mu przez myśl,gdy jego uszu doszło kolejne przekleństwo.Oczywiście,Tib lubił przeklinać,ale nigdy nie robił tego przy młodych.W ostatecznym rozrachunku postawa medyka wydawała mu się znacznie bardziej zdrowo-rozsądkowa niż pomysł Eda.Przynajmniej nie da się zabić.
-Salve-odrzucił,po czym poczuł jak coś chwyta jego łapę.
Spojrzał w dół.Mały nie wyglądał najlepiej,bał się.Tib uśmiechnął się do niego i wtedy malec przemówił. Stary z początku nie wiedział co ma powiedzieć,pod jego czerepem wirowały niezliczone myśli.
-Oczywiście że nie,głuptasie-odparł szeptem i delikatnym ruchem,przygładził grzywkę na jego głowie.W prawdzie Tib nie wiedział co tam się wydarzyło,ale życie nauczyło go jednej rzeczy:Dzieci nigdy nie są winne.Ich opiekunowie,owszem.
-Jakbyś potrzebował rady od starego lwa,to wiesz gdzie mnie szukać przyjacielu.-rzucił,na moment odwracając łeb w stronę Makariego.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 02-10-2016

Kama nie wiedział, co dalej powiedzieć. Myśli mu wirowały, serce biło szybko. Przez chwile miał ochotę uwierzyć starszemu lwu i zrezygnować ze swojego wywodu, ale przed oczyma znów stanęły mu argumenty według niego nie do podważenia. Przełknął ślinę i spojrzała Tibowi znów w oczy.
- Ale to prawda. Ze mną jest coś nie tak - wyznał, po czym umilkł. Nie wiedział, co dalej powiedzieć, więc postanowił poczekać na reakcję lwa.


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 02-10-2016

Stary ponownie zwrócił się w stronę małego,który znów wlepił w niego swoje ślepia.Tib mógłby w tym momencie przysiąc,że słyszy bijące serce Kamy.Niewątpliwie dzieciaka coś gryzło i stary chyba już domyślał się co to takiego.W końcu w swoim życiu wychował piątkę młodych.
-Posłuchaj mnie mały-powiedział z ciepłym uśmiechem na pysku-niezależnie od tego co zrobiłeś,to nie z twojej winy doszło do wypadku.Zawinili opiekunowie Jasiri i tamto księżycowe stado.No i jeszcze ta pasiasta hybryda-dodał szybko.Przed następnym zdaniem lew potrzebował krótkiej chwili na zastanowienie się.
-Jeśli chcesz,to możesz do mnie mówić wujku Tibie.W końcu stado to coś w rodzaju rodziny,prawda?-zakończył,posyłając białemu ciepły uśmiech.


RE: Skrawek Sawanny - Kama - 02-10-2016

Ale teraz Kama nie mógł tak łatwo odpuścić. Wszedł już całym sobą w sytuację, i musiał to doprowadzić do końca.
- To nie chodzi o to, że ja coś... zrobiłem w sensie pomogłem temu pasiastemu - zaczął wciąż patrząc Tobowi w oczy. - Ja zawiniłem bo... bo tam po prostu byłem.
Cofnął łapę z łapy brązowego i spuścił głowę. Machnął nerwowo ogonem.
- Wolę nie mieć rodziny - odpowiedział na to drugie. Znowu westchnął, ale tym razem spokojniej. Powoli się uspakajał.


RE: Skrawek Sawanny - Makari - 04-10-2016

Samiec pożegnał Edena skinieniem łba, był porywczy. Makari nie uważał czegoś takiego za zaletę, ale też nie za jakąś okropną wadę. Przynajmniej było widać, że mu zależy. Odwrócił się do pozostałych. Nie podsłuchiwał rozmowy bo i też po co?
- Będę się zbierał, muszę skończyć obchód. - Wytłumaczył
- Jeżeli będziecie czegoś potrzebować, lub coś wam się stanie, zajrzyjcie do mnie do jaskini przy rzece. Chętnie posłużę medykamentami, jak i radą - dorzucił jeszcze. Skierował się w stronę Oazy i powędrował wolnym kroczkiem w jej kierunku. Musiał ochłonąć, a gdzie najlepiej to zrobić? Przy pachnących roślinkach i orzeźwiającej wodzie.

z.t


RE: Skrawek Sawanny - Tib - 04-10-2016

Stary nawet przez jedną sekundę nie podejrzewał,że Kama w jakiś sposób pomógł mordercy Jasiri,toteż trwał wpatrzony w malca z lekkim wyrazem rozbawienia .Dopiero po chwili,słowa białego zmazały z jego pyska delikatny uśmiech.
Wreszcie stary w pełni zrozumiał,dlaczego mały włóczył się samotnie po terenach MB.Nie chodziło tylko o brak zainteresowania ze strony innych członków stada.Kama po prostu bał się,że ściągnie na kogoś nieszczęście.
-Salve-skinął w stronę odchodzącego Makariego,po czym z powrotem spojrzał na Kamę.
-Posłuchaj mały,doskonale rozumiem co Cię gnębi-powiedział nieco głośniej niż poprzednio,gdy medyk znalazł się wystarczająco daleko-moja córka,Ukweli,przechodziła to samo po tym jak jeden z jej przyjaciół miał wypadek.Uważała,że już sama jej obecność wystarczy,by działy się złe rzeczy-Tib westchnął cicho na wspomnienie o dawnych czasach.
-Niestety mały,dorastasz i wkrótce przekonasz się,że złe rzeczy dzieją się i bez twojej „ingerencji”.Tak po prostu działa nasz świat-zrobił krótką pauzę na zebranie myśli.
-To nie ty przypieczętowałeś los małej Jasiri,lecz jej opiekunowie,bo gdyby byli chociaż trochę odpowiedzialni,to żaden tyglew czy lwygrys nie miałby szans by się do niej zbliżyć.Poza tym,trochę już sobie gawędzimy,a nic złego mi się nie dzieje,prawda?-pod koniec wypowiedzi,Tib uśmiechnął się szeroko.Uwielbiał w ten sposób kusić los.
-Co do mojej propozycji,no cóż,jeśli w jakiś sposób poczułeś się niekomfortowo,to po prostu puśćmy to w niepamięć.Od czasu do czasu zdarza mi się powiedzieć coś głupiego-
-Sprechen oznacza rozmawiać,mówić- po chwili stary powrócił do ich poprzedniej rozmowy.-Szprechał,jest to sprechen,tylko nieco zmodyfikowane pod popularną na tych ziemiach mowę.-