Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Nataka - 17-11-2016

Kiedy całe stado rozbiegło się na różne strony, tym samym uciekając w popłochu, Nataka jeszcze przez moment czekała na uboczu, na jednej ze skał na którą wcześniej udało jej się wdrapać. Już wtedy wstąpiła w nią złość i niezadowolenie odnośnie polowania... Westchnęła ciężko a gdy kopytne zniknęły - ta podeszła do Nikity i Fuvu. Pokręciła łbem.
-Przepraszam... Niestety dzisiejsze polowanie musimy uznać za nieudane...-
Mruknęła i westchnęła ciężko.
-Możemy się rozejść... Niedługo spróbujemy na nowo.-
Oświadczyła, czekając na reakcję lwic. Była przygotowana na ich zawód i złość.


RE: Skrawek Sawanny - Satau - 17-11-2016

Cóż złotej lwicy ledwo udało się uciec przed niebezpieczeństwem, mimo iż lwy nie są jakieś wytrawne we wspinaczce po drzewach, Nikita właśnie na nim się ukryła i przeczekała szarżę roślinożernych gazel.
Gdy zauważyła już, że żadnej w okolicy nie ma pośpiesznie, ale z wielkim trudem zeszła z drzewa i ruszyła śmiałym krokiem w stronę lwic. Niezadowolenie mieszało jej się ze strachem i stresem. Niemal bowiem nie przypłaciła tego polowania życiem... Teraz jednak będzie musiała cierpieć głód. W każdym razie lepsze to od bolesnego potratowania.
- Spokojnie, porażki się zdarzają, ważne tylko aby nie zaprzestać na nich. Wyciągnąć z błędu nauczkę i wiedzę na przyszłość. -odparła nie czekając na dalsze słowa smolistej Nataki. Nie uśmiechnęła się jednak, stres przeszywał ją całą i utrudniał wykonanie jakiegokolwiek grymasu twarzy na jaki miała ochotę.
Po następnej wypowiedzi obróciła się o 90 stopni i ruszyła przed siebie w nieznanym kierunku, miała dość tracenia czasu na bezczynnym sterczeniu całymi godzinami w trawie. Wolała poszukać po okolicy jakiejś padliny, lub innej łatwej formy posiłku.
- Do zobaczenia drogie damy... -powiedziała na koniec do obydwu samic, po czym znikła w odmętach wysokiego morza traw.


z/t


RE: Skrawek Sawanny - Nataka - 21-11-2016

-Do zobaczenia.-
Skinęła Nikicie, wcześniej wysłuchując tego co miała do powiedzenia. Jako że Nataka nie miała potrzeby odpowiadać jej na nic więcej sama odeszła opuścił tereny sawanny.

[zt]


RE: Skrawek Sawanny - Myr - 30-06-2017

Jeleń miał też racje ale w dni z chmurami na niebie gwiazdy się na nic zdadzą, więc będzie trzeba punkty zaczepne tak czy siak jakieś znaleźć lub stworzyć. Ja skierowałem się do oazy, potrzebowałem trochę odpoczynku nim zacznę dalej działać. Potem ruszę po młode Edena i odeślę je wraz z Yasumu do niego. Tam będzie im dobrze do tego niechaj młode pokolenie poznaje też nasze nowe piękne ziemie.
ruszyłem dalej
zt.


RE: Skrawek Sawanny - Firkraag - 04-07-2017

Jeleń przeglądał własne zapasy i doszedł do niezbyt ciekawych wniosków. Pora deszczowa poczyniła znaczne szkody w jego zapasach. Cmoknął niezadowolony i zabrał się do pracy. Dopełnił tego co miał aktualnie najwięcej i ruszył dalej. Nie próżnując.

+1 akacja +1 baobab


RE: Skrawek Sawanny - Tene - 13-07-2017

Tene przyprowadziła tu Arvo w konkretnym celu. Zatrzymując się już na obrzeżach sawanny. Zanim pójdą dalej musiała wszystko wyjaśnić synowi.
- Nauczę cię polować, ale nie od razu, na razie będziesz po prostu obserwował, przy okazji coś ci złapie - powiedziała cicho, na tyle by usłyszał tylko samczyk, aby nie dać o sobie znać żadnemu roślinożercy. Rozejrzała się, wychylając ostrożnie głowę za traw, nic na razie nie dostrzegła, nawet w oddali, musieli podejść bliżej, albo zaczekać. Brak obecności potencjalnej ofiary w pobliżu dało się mimo to wykorzystać.
- Na razie mała lekcja skradania, uważaj jak stawiasz łapy, musisz to robić bezszelestnie, staraj się kryć w trawach, tak by nikt cię nie wypatrzył, gotowy? - czekając na odpowiedź, ugięła nieznacznie łapy, by lepiej się ukryć, gotowa by zademonstrować to o czym mówiła synowi. Planowała mu przyswoić jedynie podstawy, za szybko na prawdziwe polowanie.


RE: Skrawek Sawanny - Arvo - 13-07-2017

Nie odstępował brązowej ani o krok. Jak zawsze.
Zastrzygł uszami i spojrzał na nią z boku, gdy Tene zapowiedziała mu naukę polowania. Zawsze mu się wydawało, że to lwice się tym zajmowały, nie samce, lecz nawet po krótkiej chwili zastanowienia stwierdził, że w gruncie rzeczy nie ma nic przeciwko. Podobała mu się wizja samodzielności, jaką mógł w ten sposób uzyskać. Nie chciał być od kogokolwiek zależny.
A tata umiał polować.
Zresztą, nie miał też nic przeciwko nauce nowych umiejętności.
- Dobrze - wyraził swą zgodę równie cichym głosem.
Postawił swe uszy na sztorc, i wpatrywał się uważnie w sylwetkę brązowej lwicy, wysłuchując jej porad. Widział, jak ugina łapy, jak garbi swą sylwetkę, by stać się mniej widoczną, lecz wszystko to robiła z niezwykłą zręcznością, nawet jak na kota. Młody próbował zrobić to samo, co Tene - ugiął łapy, lecz stał nimi pewnie na ziemi. Przysunął swe ciało do ziemi, ogon trzymał nisko. Cały czas pilnował, by wydawać jak najmniej hałasu - oczywiście nie robił tego idealnie, lecz widać było, że podszedł do zadania całkiem poważnie.
- Gotowy - powiedział, gdy już uznał, że zrobił wszystko jak powinien. W jego głosie dało się wyczuć ekscytację, oczy lśniły zainteresowaniem. Spojrzał na Tene, wyczekując kolejnych porad czy poleceń.


RE: Skrawek Sawanny - Tene - 16-07-2017

Dla Tene najbardziej liczyło się zaangażowanie syna, przymknęła oko na nie do końca idealną postawę do skradania, tą zdąży jeszcze sobie wyćwiczyć, dopiero zaczynał i już widziała że był bardzo pojętny, próbując naśladować jej ruchy. Kiedy usłyszała odpowiedź dopowiedziała jeszcze, oczywiście cicho: - Bądź czujny, staraj się wyłapywać wszystko z otoczenia, korzystać z każdego zmysłu i uważaj by zawsze iść pod wiatr, aby zwierzyna nie mogła wyczuć twojego zapachu - po czym oznajmiła: - Zakradamy się do tamtego drzewa - wskazując ostrożnie łbem wybrane miejsce, kilka metrów od nich. Sama już zaczęła sunąć powoli po ziemi, nie spieszyła się, a łapy stawiała cicho, jedną po drugiej, bezszelestnie, oddech także odpowiednio spowolniła, jednocześnie pozostawała czujna, skupiając większą część uwagi na Arvo, spoglądała jak sobie radził. Zastygła nagle w bezruchu, sprawdzając co zrobi młodzik, czy uda mu się w porę zorientować i to powtórzyć.
- Jeśli zwierzyna coś zacznie podejrzewać dobrze jest zaczekać, antylopa czy cokolwiek innego często się wtedy rozgląda i nasłuchuje, przerywa swoją czynność, albo powraca do niej w coraz dłuższych odstępach, czasem stoi przez chwilę jak wryte, ważne by to zauważyć i przeczekać ten moment - mówiąc to, przywarła lekko do ziemi w trakcie oczekiwania, kryjąc się jeszcze bardziej w trawach: - Podczas polowania liczy się cierpliwość, ale też refleks, warto przeczekać krytyczne momenty i podejść ofiarę jak najbliżej się da, ale czasem warto ruszyć za nią w pogoń, zwłaszcza kiedy domyśli się lub dostrzeże twoją obecność - tłumaczyła. Ruszyła dalej, podnosząc się nieznacznie z ziemi i dalszą drogę także się skradając, by dojść z Arvo do umówionego punktu - drzewa. Tam ponownie się upewniła co do obecności innych zwierząt. W oddali wciąż nie było żadnej zwierzyny, więc mogli ćwiczyć dalej.
- Chcesz jeszcze poćwiczyć ze mną? Czy spróbujesz sam? - zapytała samczyka.


RE: Skrawek Sawanny - Arvo - 22-07-2017

Skinął delikatnie łbem, przyjmując słowa Tene do wiadomości. Może gdyby się nad tym zastanowił, to zauważyłby, że nie są to porady takie znów zaskakujące, lecz przecież był jeszcze dzieckiem, nieuczonym nigdy polowania. Bo mało kto trudziłby się taką nauką u samca. 
Zawiesił swój wzrok krótko na drzewie, które miało być ich celem. Lecz szybko powrócił spojrzeniem do brązowej lwicy, przypatrując się uważnie jej ruchom, jak uważnie, miękko stawiała łapy, poruszając się niezwykle pewnie, acz bezszelestnie. Wręcz się zagapił, niemal podziwiając zręczność ruchów swej przybranej matki, i dopiero po chwili sobie uświadomił, że przecież miał robić to samo.
Jego ruchy były o wiele mniej pewne i zręczne, łapy niemal mu drżały, tak bardzo obawiał się wydać jakikolwiek hałas i zdradzić swoją obecność. Z początku tylko na nie patrzył, przeklinając swą nieudolność, lecz znów - nagle sobie uświadomił, że miał obserwować i Tene. W ostatniej chwili podniósł na nią wzrok, by zauważyć, jak lwica zastyga w bezruchu. Sam zamarł natychmiast, z jedną łapą tuż nad powierzchnią ziemi. Poruszył uszami i powiódł ślepiami po okolicy, zastanawiając się, co było powodem tego zatrzymania. Lecz wyjaśnienie nadeszło szybko. Jeszcze raz skinął łbem brązowej, pokazując, że zrozumiał - nie śmiał wydobyć z siebie ani jednego słowa, tak bardzo wczuł się w tę lekcję polowania. W jego mniemaniu byli otoczeni śmiertelnymi pułapkami, trzaskającymi gałązkami, kamieniami na środku drogi, stadem antylop o słuchu tak czułym, że słyszą nawet jak mrówki sobie czułki czyszczą. Tak samo jak Tene, skrył się mocniej w trawach, przytulając się niżej do ziemi.
Gdy znów ruszyli, jego ruchy stały się nieco bardziej pewne. Teraz już pamiętał, by jednocześnie zerkać i na matkę, i na wszelkie przeszkody na swojej drodze. Co prawda skutkowało to tym, że zdarzyło mu się parę razy potrącić jakiś kamyczek czy wyjątkowo poruszyć trawę, lecz za każdym razem tylko zaciskał zęby i szedł dalej. A drzewo rosło w oczach, aż pojawili się tuż pod nim. Samczyk nieśmiało uniósł łeb, wyglądając wraz z Tene. 
Poćwiczyć sam? A brązowa obserwowałaby każdy jego ruch? Aż się wzdrygnął. Na pewno popełniłby tysiąc błędów, które Tene od razu by zauważyła. 
- Z tobą! - odpowiedział szybko, nieco proszącym tonem.


RE: Skrawek Sawanny - Tene - 23-07-2017

Zauważała liczne błędu u Arvo, ale też małe sukcesy, w końcu udało mu się wyłapać nagły moment zatrzymania. Powoli, w miarę ćwiczeń wierzyła że będzie z niego dobry łowca i nie tylko, bo na tym przecież nie zamierzała skończyć. Starał się, a to było najważniejsze. Przypominała sobie jak to było u niej na początku, wcale nie popełniała mniej błędów, ją samą uczył polowania ojciec, zmuszony zastąpić w tym ich matkę, a później doszkalały ją polujące, bardziej doświadczone lwice, w byłym stadzie Tene, w którym przyszła na świat. I faktem było to że lwice radzą sobie z tym lepiej, ale nie uważała by lwy nie mogły się tego nauczyć, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie los, a jeść trzeba. Zarówno lew jak i lwica nie powinni być pozbawieni umiejętności polowania, bo to głupota, nie warto kierować się stereotypami. O ironio sama to robiła, akurat nie w tym przypadku, ale w przypadku np. hien. 
Nie zwracała zbytniej uwagi na szmery za sobą, powodowane przez Arvo, mimo że każdy jeden wyłapywały jej czujne uszy, nie chciała pozbawiać syna pewności siebie, a tym bardziej go zniechęcać, na wskazywanie błędów przyjdzie czas. 
- Dobrze, poćwiczymy jeszcze trochę, byś potem mógł spróbować sam - odpowiedziała namyślając się nad kierunkiem, dostrzegła sporej wielkości kamień dosyć dobrze schowany za trawami, uznała to za dobry sprawdzian, go trudniej zauważyć niż drzewo: - Widzisz ten kamień przed nami? - zapytała szeptem: - Do niego się zakradniemy - przybrała już pozycje i ruszyła ostrożnie w wybranym kierunku, tym razem chciała by Arvo skupił się na zadaniu, więc jedyną wskazówkę jaką mu tym razem dawała to ruch ciała. I znów nagle się zatrzymała, kiedy już prawie doszli do celu, zabrakło jedynie trzech kroków, sprawdzając refleks syna. Przywarła do ziemi, w milczeniu odczekując chwile, po czym zapytała: - Wyobraź sobie że w naszym kierunku zaczęły pędzić zebry, co byś zrobił? - mówiła szeptem, nic złego się nie działo, a sawanna jak pozostawała pusta tak nadal była.


RE: Skrawek Sawanny - Arvo - 29-07-2017

Chwilę zajęło mu dojrzenie kamienia, o którym wspomniała jego matka, i zaraz po tym od razu musiał ruszyć za Tene w tej samej pozycji co poprzednio, to znaczy, próbował ją tylko poprawić! Chciał wydawać jak najmniej dźwięków, i faktycznie, szło mu już nieco zgrabniej. Nadal hałasował, ale widać było jakąś poprawę. Obserwował uważnie i brązową lwicę, i drogę przed sobą, która zawierała mnóstwo małych pułapek. Musiał stąpać ostrożnie, by nie wywołać zbędnego hałasu. 
Gdy Tene ponownie zamarła, skamieniał i on, natychmiast przerywając swój ruch i napinając mięśnie. Gdy matka poruszyła się, i on pozwolił sobie na ruch, choć niezwykle ostrożny. Przywarł do ziemi, naśladując brązową. Gdy zadała tak dziwne pytanie, Arvo automatycznie poruszył uszami, jakby chcąc się upewnić, że było ono zupełnie teoretyczne.
- No... Uciekłbym? Ale nie w tę samą stronę w którą biegną one, tylko... W bok. Żeby zupełnie się od nich oddalić. - odpowiedział równie cichym szeptem co Tene, wpatrując się w nią badawczą. I co? Dobrze mówi? Zupełnie nieświadomie wysunął lekko pazury, by zaraz je schować.


RE: Skrawek Sawanny - Tene - 29-07-2017

Mimo pośpiechu do jakiego go poniekąd zmusiła wiedziała że sobie poradzi, poszło mu nawet lepiej niż za pierwszym razem, ten pierwszy raz był najtrudniejszy dla dopiero co uczącego się podstaw samczyka.
- Doskonale - pochwaliła prawidłową odpowiedź Arvo: - Takie sytuacje mogą się zdarzyć jak i inne, dlatego właśnie ważne jest zwracać uwagę na otoczenie, skupić się na polowaniu to jedno, ale nie można zapomnieć o otaczającym nas świecie, podzielność uwagi, czujność, jest ważna i to nie tylko podczas polowania, warto zawsze być czujnym - co nieco się powtórzyła, ale wolała to podkreślić, zastrzygła uchem słysząc szelest, niedaleko kamienia wypatrzyła mysz. Uznała że warto będzie dać spróbować złapać Arvo żywy cel, szczęście mogło mu dopisać, skoro gryzoń jeszcze nie zauważył ich obecności i nie bardzo przejmował się własnym życiem, bo w ogóle nie zwracał uwagi na otoczenie, czyszcząc futerko.
- Spójrz - szepnęła bardzo cicho synowi na ucho, wskazując mu łbem na mysz: - Spróbuj ją złapać - poleciła, sama nie zamierzała tym razem się stąd ruszać, ciekawa czy Arvo podejmie się wyzwania.


RE: Skrawek Sawanny - Arvo - 05-08-2017

Uśmiech nieśmiało wstąpił na jego pysk, gdy okazało się, że miał rację. Natychmiast podążył wzrokiem tam, gdzie wskazywała mu matka, dostrzegając - choć nie od razu - drobnego gryzonia, zajętego własnym futerkiem. Mysz liżąca swoją sierść mogłaby stanowić obrazek niemal sielankowy, lecz nie dla młodego lwa, który właśnie uczył się sztuki zabijania. Mruknął cichutko w odpowiedzi, na znak, że podejmuje wyzwanie. I od tego momentu nie spuszczał wzroku z drobnego zwierzątka. Ruszył powoli w jego stronę, stawiając łapy jeszcze bardziej ostrożnie niż poprzednio. Wpatrywał się zarówno w mysz, jak i kątem oka pilnował, by nie nadepnąć niczego zbytnio hałaśliwego. Odległość duża nie była, lecz jemu ta droga wydawała się być nieskończoną. Gdy już był w niemal idealnym punkcie, nagle mysz uniosła łepek i uszka, przerywając swą higienę i spoglądając bystro na otoczenie. Poruszyła noskiem, wąsikami, lecz poza tym niemal skamieniała. Tak jak i Arvo, gdy tylko gryzoń przerwał swą czynność. Młody lewek natychmiastowo znieruchomiał, obawiając się nawet głębiej odetchnąć, i wpijał swe spojrzenie w mysz. Przez chwilę, dłużącą się niemiłosiernie chwilę, oboje wydawali się być zaklętymi w głaz figurami, bądź jedynie bohaterami obrazu, namalowanymi zręczną dłonią artysty. I tylko ruch klatek piersiowych, nikły, świadczący o oddechu, zdradzał prawdę. 
Aż myszka odpędziła swój strach i znów zabrała się za czyszczenie własnego futra. Tylko na to czekał szarogrzywy, by nagle spiąć mięśnie i skoczyć na swą ofiarę. Gryzoń pisnął przeraźliwie, gdy dosięgnęły go łapy młodzika. Arvo nie udało się skoczyć idealnie, by doskonale pochwycić ofiarę, lecz użył całej swej siły by przytrzymać mysz w miejscu. Wystarczył mu ułamek sekundy, by przekonać się że dał radę, gryzoń dalej piszczał, wił się w bólu, lecz nie uciekał - i wtedy sięgnął natychmiast zębami, by pochwycić go w szczęki. Ugryzł, aż chrupnęły małe kostki i krew się polała.
Wtedy wyprostował się, w jego oczach malowała się duma, usta wygięły się w szerokim uśmiechu, a w zębach trzymał bezwładne już ciałko upolowanej przez siebie myszy. Spojrzał na Tene i natychmiast ruszył w jej stronę, by potem ułożyć truchło na ziemi i odezwać do brązowej.
- Udało mi się! - Powiedział to tak szczęśliwym, uradowanym głosem, pełnym dumy z samego siebie, ale i chyba zaskoczenia? Choć był przekonany, że Tene na pewno już dostrzegła ten jego niewielki sukces.


RE: Skrawek Sawanny - Tene - 06-08-2017

Leżała w ciszy, ukryta w trawach, śledząc każdy ruch syna, to była jego chwila i nie zamierzała się zupełnie do tego wtrącać. Choć skupiła na nim całą swoją uwagę, kibicując mu w myślach. Jej nauka na coś się przydała, doskonale wyłapał krytyczny moment i wiedział co zrobić. Nie wiele już brakowało do powodzenia mini polowania, i udało się, mysz była jego. Tene obdarzyła syna spojrzeniem pełnym dumy, a kąciki jej pyska drgnęły lekko, tak jakby chciała się uśmiechnąć.
- Jeśli będziesz dużo ćwiczył, będziesz doskonałym łowcą - pochwaliła go: - Każdy mały sukces przybliża do tych wielkich - polizała Arvo po łebku, przysuwając łapą mysz pod same łapy początkującego łowcy: - Jest twoja, twoja pierwsza zdobycz - odparła nie bez dumy, zaczekała aż samczyk ją spałaszuje, namyślając się nad kolejnym ćwiczeniem. Jeszcze szybko rozejrzała się w terenie, orientując się czy nie pojawiła się zwierzyna, choć w gruncie rzeczy nie liczyła już na to. Wróciła spojrzeniem do syna, mając zaplanowane co będą dalej robić.
- Gotowy na kolejne ćwiczenie? - zapytała, chcąc upewnić się czy Arvo jest wciąż pełen zapału, wstała już normalnie na wszystkie cztery łapy. Śledząc wcześniej przebieg pierwszego polowania młodzika, wiedziała nad czym powinni popracować, a właściwie zacząć, bo póki co przerobili tylko skradanie.


RE: Skrawek Sawanny - Tyrantus - 06-08-2017

Tyrantus prztpełzał tu w sumie bez konkretnego powodu, no może z ciekawości, rzadko bywał na sawannie.
Cóż trawa... Gryzonie i duże ssaki kopytne, a z nimi nawet się nie da pogadać... 
Chciał już zawracać  jednak usłyszał coś... Głos dochodził z całkiem niedaleka.
Głos jakby młodego osobnika, ale jakiego? 
To właśnie trzeba sprawdzić. Ruszył szybko przed siebie, gdy był wystarczająco blisko wychylił łeb z trawy, i oblizał oczy.
Ostrzegł lwa, a raczej dwa lwy, matka z synem, tak mi się zdaje. Chyba się bawią albo trenują...
Może to coś ciekawego, zamierzał ich chwilę poobserwować.