Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Arto - 01-11-2012

-Nooo?


też nie mam weny


RE: Skrawek Sawanny - Moran - 01-11-2012

Przełknął głośno ślinę. Łudził się, że łatwo pójdzie. Niestety, ojczulkowi nie wystarczało to jedno zdanie. Chciał wiedzieć więcej.
- Nie ma się co martwić, to Świtezianka - dodał i uśmiechnął się niewinnie. Stado było zapewne jednym z ważniejszych kryteriów dla Arto. Zapewne zapłonąłby gniewem, gdyby jego syn nosił w sercu miłość do Lwioziemki czy innego przeciwnika. A to wtedy mogłoby się źle dla zakochanej pary skończyć.
- Przychodzę z tą wieścią, bo ona chciałaby ciebie poznać. O ile masz czas i chęci, tatku.


RE: Skrawek Sawanny - Arto - 02-11-2012

Słysząc słowa tamtego, lwisko zamrugało, nieco zdumione. I to był powód do wstydu? Przed tatą? Nie no, Moraaan, to żeś się zmoronił, tatko już się boi, że zostanie dziadkiem ,a ty wyskakujesz z czymś takim...
-To nie ma znaczenia. W przeciwnym razie najwyżej zostałaby przyjęta przez Świt. Nawet, jeśli nieoficjalnie. Nie mam zamiaru krzywdzić swojego dziecka, równając je do reszty. A w takim przypadku byłoby to krzywdzące... -tutaj urwał, pozwalając zawisnąć w powietrzu swym słowom. Przez chwilę po prostu przyglądał się Moranowi, ni mzdecydował się ponownie podjąć temat.
-Dobrze, kiedy znajdę czas to poświęcę chwilę twojej nowo kształtującej się rodzinie. I postaram się nie narobić ci obciachu. Na razie jednak wolałbym, żebyś to ty kogoś poznał, bliżej. Rodzeństwo jest ciekawe świata, zaś pierwszymi jego elementami, który powinno bliżej poznać są pozostali członkowie naszej nietypowej grupki. A przynajmniej mówię o tych, którzy są w zasięgu mojej łapy. To jak? Gotowy do sprawdzenia się w roli starszego brata? Winnyś się postarać, muszę pozbyć się tego pasożyta, a jeśli młodziaki cię polubią, to nawet nie zauważą jej zniknięcia. -rzucił zachęcająco, przestępując z łapy na łapę. No, mały, czy może raczej duży, nie ma na co czekać, szkoda czasu! Rodzina jest najważniejsza, prawda Moran? Ta prawdziwa rodzina.


RE: Skrawek Sawanny - Moran - 02-11-2012

- Owszem - odpowiedział na jego pytanie i w końcu odetchnął z ulgą. Obyło się bez lania, to dobrze.
- A, jeszcze jedno - ostatnio było mi dane dowiedzieć się o śmierci Aslana, mego biologicznego ojca, i o tym, że mam dwójkę hybryd za przyrodnich braci. Tak ci tylko mówię. W końcu jesteśmy rodziną, prawda? Zajmę się młodymi. Praktyka na przyszłość się przyda.
Do ostatnich słów dodał złośliwy uśmiech i zawadiackie mrugnięcie okiem. Trzeba było jakoś rozładować napięcie.


RE: Skrawek Sawanny - Arto - 02-11-2012

-Tak, jesteśmy. I nią pozostaniemy. A teraz idziemy. -tralala, wyszli.

zt x2


RE: Skrawek Sawanny - Athari - 04-11-2012

Łakomy blask przeszył jej ślepia, niby dwa lśniące szmaragdy, po czym czarny nochal delikatnie musnął ciemny polik wyrafinowanego, chociaż nade prostoliniowego samca, jakiego miała przed sobą.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko... - mruknęła oraz mimo zbliżenia nie zaprzestała zmieniać pozycji, ba, dodatkowo smagała potężnie umięśnione łapy Manu rudym koniuszkiem ogona - ... ale przedtem chciałabym dowiedzieć się więcej, przystojniaku. Kuzynka, huh? - zachichotała donośnie, jak to już miała w irytującym zwyczaju, wszak jej mocna krtań co i rusz wytwarzała albo kuszącą salwę chichotu, albo ogłuszający śmiech bądź parszywą porcję szydery. Taka już była, a po prawdzie... jak tu jej nie kochać?
Momentalnie odsunęła się od Samotnika, kiedy ponadto na horyzoncie zalśniły dwie sylwetki lwów. Zastrzygła uchem, nie kryjąc pazurów i uważnie obserwując - byli zbyt daleko, pokryci szkarłatem zachodzącego słońca, by usłyszeć ich pogawędkę czy zidentyfikować pyski, zatem Athari postanowiła zignorować ich obecność, nie wiedząc, jaką szansę traci. Ponownie skupiła się na tej wyrafinowanej parze bursztynowych ślepi na tle zgrabnego cielska, siedzącego tuż obok.
- To urocze, że rodzinka trzyma się razem. Mogłeś od razu wspomnieć, że płynie w Tobie krew Świtu! - cmoknęła mu pieszczotliwie wargami przed mordką, po czym zarzucając grzywą, pomarańczowa wręcz kipiąca przerośniętą pewnością siebie zarechotała ponownie - Nie będę miała nic przeciwko, jeśli raptem porwiesz mnie prosto do pieczary Władczyni Szkarłatnych. Miałabym dla niej, że tak to ujmę, korzystny interesik, a potem, o ile łaskawie pozwoli mi zostać w swym stadzie na dłużej, ktoś musi oprowadzić mnie i zaaklimatyzować, za oczywiście, niemałym wynagrodzeniem. - tutaj zakołysała biodrami, co powinno jeszcze bardziej "zahipnotyzować" samcze zmysły - Co Ty na to, Manu...?
Akurat w tej kwestii złodziejce można zaufać, o ile Kami nie ma całych skrzyń złota ukrytych na każdym kroku - widziała siebie jako lojalnego członka z jedną, jedyną malutką słabością zbieractwa (nie tylko śmieci i błyskotek, jak powszechnie wiadomo uwielbiała również kolekcjonować lwie serca, które dostaje owinięte w głębokie uczucie, chwytając je natychmiast i wnet poszukując nowych, zostawiając wtenczas naiwnych wielbicieli z ledwo gorącymi wspomnieniami). Nie miała pojęcia, że ciemnofutry także szczyci się rangą Włóczęgi - oh, ale chyba nie odmówi odprowadzenia pięknej lwicy wgłąb malujących się w oddali terenów, prawda?


RE: Skrawek Sawanny - Mistrz Gry - 07-11-2012

Athari miała bystre ślepia. Kiedy zarzucała sień na Manu, szczerząc swoje przepiękne kiełki, zobaczyła błysk. Błyskotka!
A podobno ktoś tu był na błyskotki łakomy, prawda?
Lśniący opal znajdował się koło prawej łapy samca, ale cóż to dla niej - zbliżyć się o krok i po prostu nakryć kamyk swoją łapą? To taki piękny początek w nowej krainie. Niezgorszy samiec i błyszczący kamyk - dla lwów mający sporą wartość. Uśmiech losu, prawda?

//Athari + 1 opal z losowania, przepraszam za opóźnienie. D.



RE: Skrawek Sawanny - Moran - 13-01-2013

Ciemnogrzywy wkroczył na należący do Szkarłatnego Świtu skrawek sawanny. Roślinność trawiasta rosła tutaj wyjątkowo bujnie, stanowiąc tym samym doskonały kamuflaż dla jasnego futra wędrującego tędy Morana. Krocząca zaś za nim Ajris była zapewne bardziej narażona na bycie zauważoną przez roślinożerców z racji jej białego futra. Z drugiej strony, dzięki niemu było jej chociaż o krztynę mniej gorąco niż Kudłaczowi.
Zatrzymał się w pewnym momencie pod jedynym z drzew, by z gracją zasiąść pod nim i świdrować morskim spojrzeniem samicę. Wyraz pyska miał chłodny, a tym samym niepokojący. Gdyby tylko mogła zerknąć w głąb jego myśli, zauważyłaby, że nie miał on wrogich zamiarów. Przynajmniej nie teraz.
- Zastanawia mnie jedno - rzekł dość głośno - Dlaczego stałaś się częścią znienawidzonego stada? Bałaś się śmierci? Uświadomiłaś sobie, że tylko my możemy dać ci bezpieczeństwo i pewność życia? A może poszłaś po rozum do głowy, przejrzałaś na oczy i w końcu przyznałaś rację naszym poglądom? Słucham, bardzo mnie frapuje przyczyna twojego postępowania.


RE: Skrawek Sawanny - Ajris - 13-01-2013

Ajris spięta wlokła się za Księciem, cały czas bacznie mając go na oku. Rzeczywiście było dziś gorąco. Moran się mylił, futerko białolicej przez dłuższy okres czasu przyzwyczajone było do mroźnych i decydowanie chłodniejszych warunków, trzeba będzie poczekać, nim się dobrze przyzwyczai i ulży samicy w odczuwaniu aż takiego gorąca.
Uniósłwszy oliwkowe spojrzenie dostrzegła jak samiec siada pod jakimś drzewem, do którego niemalże natychmiast podeszła. Nie usiadła- a bacznie obserwowała ślepia tamtego, ruszając ogonem na boki.
- Nie bałam się śmierci.- zaczęła, mówiąc tonem spokojnym i opanowanym, nie spuszczając zeń wzroku.- Jeżeli miałabym umrzeć, umrę, nie wpłynę na to. Nasze życie jest już gdzieś zapisane od początku do końca i tylko nasze decyzje, mogą zmienić ścieżkę, jaką chadza nasz los.- powiedziała melodyjne, na zakończenie spoglądając w niebo. Każdy ma swoje poglądy, czy ona, czy Moran, może i różne, jednak zawsze znajdą złoty środek.
- niebywałe, że aż tak to księcia gryzie.- uśmiechnęła się, wracając wzrokiem na Morana. Bynajmniej nie był to złośliwy uśmiech, jakim została obdarzona przez Freya. Ajris z ciekawością obserwowała lico beżowego, ciekawa, jak on to odczyta.
- Jestem tu, bo lwica, której imienia nie poznałam, zagwarantowała mi i Nzuri bezpieczeństwo. Ale i moja towarzyszka, jest jednym z powodów.- odpowiedziała, zmieniając ciężar ciała na drugą kończynę. Bo ile można tak sztywno stać?
Uśmiechnęła się raz jeszcze, by później stać tak nieruchomo, z kamiennym wyrazem pyska. I to było aż tak ważne, by napędzać jej stracha i brać od wszystkich? No, może to drugie, było jej na łapę, jednak wolała by towarzystwo dawnej północnej, którą miała nadzieję niebawem ujrzeć.


RE: Skrawek Sawanny - Moran - 13-01-2013

- Lubię wiedzieć, kim się otaczam - odparł na jej najpierw, by potem z uwagą wysłuchać jej wytłumaczenia. Przewidywał, że będzie zachowywała się niczym głupia Lwioziemka i zacznie pluć w jego stronę jadem. Wielkie było więc jego zdziwienie, gdy ta przedstawiła mu zupełnie inną przyczynę dołączenia do Szkarłatnych.
- Przyznam, że twoja odpowiedź mnie zaskoczyła. Spodziewałem się raczej agresji i zaprzeczenia, a otrzymałem całkiem logiczne wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.
Powstał. Zajęło to mniej czasu, niż przypuszczał, więc mógł się teraz zająć czymś (a może raczej kimś) zupełnie innym.
- Nawet Szkarłatny pragnie bezpieczeństwa dla siebie i swych bliskich. Mówią o nas jak o potworach, a chcemy tego samego, co inne stworzenia na tym świecie. Ale nam się udaje to zdobyć. Jesteśmy dla siebie jak jedna wielka rodzina. Nie krzywdzimy się wzajemnie, a szanujemy i współpracujemy. Tego brakuje innym stadom - mówią o wielkich rzeczach, lecz ich idee nigdy nie są realizowane. Pomyślmy o takich Lwich, na przykład. Dobro, miłość, szacunek... a jedna z ich lwic właśnie u nas szukała zrozumienia, gdyż całe stadko miało ją w dupie. Ciekawe, co? Mamy zasady, których pilnujemy i karzemy, gdy nie są dotrzymywane. Pamiętaj o tym. A teraz jesteś wolna, wracaj do Nzuri. Z nią łatwiej się zaaklimatyzujesz w Świcie. Salve, Ajris.
Skinął jej łbem na pożegnanie, po czym wyminął ją w milczeniu i odszedł dokąd poniosły go łapy.

zt


RE: Skrawek Sawanny - Ajris - 13-01-2013

Ajris objęła go bystrym spojrzeniem, słuchając uważnie co ma do powiedzenia. Jezeli jego słowa są prawda, to może i ona znajdzie u nich swoje miejsce? W każdym razie, sprawdzi to.
- Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony.- odparła, dając za wygrane zmęczonym łapą, poprzez posądzenie białego zadka na ziemi. Swoją drogą.. Ajris troszkę zaniedbała higienę swojego futra, należałoby się rozejrzeć za jakąś wodą, która od razu wyczyści białolicą.
- Żegnaj.- rzuciła na pożegnanie, żałując, że północni nie mieli własnego powitania.
Legła gdzieś pod drzewem, przeciążona natłokiem ostatnich wydarzeń.


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 14-01-2013

Shyeiro wraz z Bagerą przybyli na tereny świtu. Bez większym ceregieli odezwał się do niej:
- i co myślisz?


RE: Skrawek Sawanny - Ajris - 16-01-2013

Ajris leżała spokojnie na twardej ziemi pod drzewem, co jakiś czas przekręcając się to z pleców na brzuch, jak i na odwrót. Była nadal czujna. I ta właśnie czujność pozwoliła białolicej wykąpać przybycie dwóch osobników co natychmiast ją spłoszyło.


Zt


RE: Skrawek Sawanny - Bagera - 17-01-2013

- Chm, ale o czym?- O tym miejscu, czy kandydatach na podwładnych?
- Sawanna jak sawanna, nic specjalnego, a w zasadzie poprzedni teren był ładniejszy, tutaj trawa jest taka sucha i mało tu zwierząt..- odpowiedziała rozglądając sie niedbale po okolicy.


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 17-01-2013

- a po co rekruci mają mieć przyjemny widok. Na tych terenach ich przetestujmy.- mruknął w odpowiedzi, drapiąc się za uchem.
- nie chcę, by moja siostra do nas dołączała... Ona się nie nadaje. A co myślisz, o tym drugim?- zapytał po dłuższej chwili, patrząc ślepo w horyzont.