Król Lew PBF
Skrawek Sawanny - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Skrawek Sawanny (/showthread.php?tid=212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36


RE: Skrawek Sawanny - Padme - 18-03-2014

- A więc Metody... Hmm, może i twoje imię po dzisiejszym dniu utkwi mi w pamięci.- stwierdziła, spoglądając na swojego rozmówcę.
Gdyby wypowiedziała swoją uwagę odnośnie pogody na głos zapewne by tego żałowała. Mimo, iż starała się być twarda jak skała i zimna jak wierzchołek góry lodowej to jej dawny temperament mógłby przebić się przez ten mur, wybudowany po śmierci Morana. Wedy pewnie nie mogłaby liczyć na dobre relacje z kimś, kto wydawał jej się osobą, którą rzeczywiście mogłaby polubić. Aż sama się zdziwiła swoją wewnętrzną potrzebą posiadania kompana do rozmów czy polowań. Może i jest to po prostu głęboko zakorzenione w niej, przez wzgląd na to, że z Kudłaczem łączyło ją to jakże teraz obce jej uczucie od kiedy byli lwiątkami. Nie, nie chodzi tutaj teraz o miłość, a o zaufanie i przyjaźń.
Mimo, że miała pysk skierowany dokładnie tam, gdzie kierowały ich łapy dostrzegła ten drobny gest w stronę Saidie, która bez narzekania od dłuższego czasu zmagała się z trudnościami dzisiejszej pogody.
- Może wolalabyś odpocząć?- zapytała łagodnie, na chwilę się zatrzymując i zniżając pysk tak, by był on na równi z mordką niebieskookiej samiczki. Krótkim, acz zrozumiałym kiwnięciem łba wskazywała na swoje plecy, jako ten zastępczy środek transportu, który miała na myśli. Nawet nie było mowy o postoju, była pewna, że Metody się z nią zgodzi, więc nawet nie wypowiedziała tego na głos. Nim Saidie się zdecydowała, łowczyni chwilę myślała nad jakimś charakterystycznym miejscem dla dzieciaków.
- Oaza.- rzuciła pokrótce, nie wierząc, że nie wpadła na to na samym początku. - Spędziłam tam z nimi pierwsze miesiące od narodzin, jeżeli Malimau jakimś cudem zapamiętał drogę, to prawie pewne, że tam właśnie jest.- dodała, wyczekując odpowiedzi Metodego. Nie wiedziała, czy miał pojęcie o miejscu, o którym wlasnie wspomniała, jednak z jakiegoś powodu czekała na jego ruch, nim tam pójdą. No, oczywiście jeszcze czekała na decyzję swojej córki.
- Na pewno nie jest podobny do mnie, ani do Sadie. Malimau ma duże, szkarłatne oczy, piaskową sierść, dwukolorowy ogon. Poznasz go, jest wyjątkowy.- stwierdziła, uzupełniając informacje szarego samca w dużym skrócie.
W zasadzie tylko tyle powinien wiedzieć, nie ma nikogo podobnego tutaj do Mala.
- Szczerze wątpię, że szuka przygody, po prostu był ciekawy, jak jest poza jaskinią, poza linią mojego wzroku.


RE: Skrawek Sawanny - Sadie - 19-03-2014

Pokiwała łebkiem nieco pocieszona, spoglądając z uwagą na mamę. Uśmiechnęła się delikatnie do niej, niezgrabnie wskakując na jej grzbiet, by później przeczołgać się w celu znalezienia bardziej wygodnej i bezpiecznej pozycji. Oblizała ponownie nosek, odkąd spływające po nim krople deszczu bardzo jej się nie podobały. Wzięła głęboki wdech, wypuszczając ze świstem powietrze przez nozdrza i położyła łebek pomiędzy łopatkami Padme. Jej trzy łapki zwisały swobodnie po obu stronach jej ciała, podczas gdy jedną, przednią, podtrzymywała się, żeby przypadkiem się nie zsunąć.
- A przygoda to nie ciekawość? - zapytała pod nosem, samą siebie, nieco zdziwiona.


RE: Skrawek Sawanny - Metody - 22-03-2014

Mruknął na jej pierwszą uwagę, oblizując mokry pysk na chwilę spuszczając wzrok z rozmówczyni, by owy gest nie został zrozumiany opacznie. Och, gdyby mu się kiedyś zwierzyła, jak dobrze by zrozumiał koncepcję muru, skorupy, rozpadającej się w pył po śmierci najukochańszej osoby, by po swej klęsce znów stać się skałą, o, tak jednak osłabionej strukturze. W takim okresie życia potrzebny jest... ktokolwiek.
Wysłuchał uważnie wszystkich słów Padme, a gdy szykował się do odpowiedzi i rozwiania jej wszelkich wątpliwości o czym ma pojęcie, co rozumie i co zamierza odezwała się maleńka. Przeniósł chwilowo na nią całą swą uwagę, uśmiechając się łagodnie i ciepło na jej słowa. Spuścił na chwilę wzrok, by znów skupić się na matce Sadie.
-Dziecięca mądrość jest czasem najcenniejszą w swej prostocie-posłał rozpromieniony uśmiech wprost do lwiątka, by zaraz liznąć ją po tym zmokłym łepku, zapominając nawet się zmartwić o to, jak rodzicielka może zareagować na taką poufałość-często jedno wynika bądź jest przyczyną drugiego-poinformował duszyczkę, bo przecież nie mogłoby się bez tego obejść. Powrócił jednak do głównego wątku.
-W takim wypadku rzeczywiście nie sposób pomylić go z jakimkolwiek innym dzieckiem-skomentował wygląd Mala.
Hm, Oaza... Meto spodziewał się czegoś zgoła bardziej... interesującego znając bachorki samczego rodzaju, acz, jeśli i wyjątkiem z reguły był jego własny syn, to chyba nie powinien mieć żadnych obiekcji? W końcu matka najlepiej zna swe młode... prawda? Powinna. Gdy zagłębił się chwilę w typach osóbek przemknęło mu przez myśl iż mała Rowenka natomiast zapewne zechciałaby zwiedzić jakiś straszny cmentarz, bądź cokolwiek w tym guście.
-Jeśli uważasz iż jest w Oazie- prowadź. Nie mam jeszcze zbytniego rozeznania w tych terenach-skłonił łeb przyzwalając obranie kierunku ich dalszej drogi.

/ale to jakieś nieskładne. Puf, bywa/


RE: Skrawek Sawanny - Padme - 22-03-2014

Uśmiechnęła się na jego uwagę, przyznając mu przy tym rację. Także nie miała również nic przeciwko jego gestowi, w stosunku do Sadie, sama zaś zastanawiając się nad tym, jak ona zareaguje na ciepły jęzor na jej łebku, który nie był tym matczynym.
- Faktycznie.- mruknęła, czekając aż błękitnooka usadowi się wygodnie na jej grzbiecie i ruszyła przed siebie, prowadząc szarego prosto w stronę Oazy. To znaczy miejsca, gdzie O N A, dorosła już samica, od dawna nie myśląca tak, jak myślą młode przypuszczała, że znajdą Malimau. Ona, Metody nie myślą już jak dzieci, więc ich przypuszczenia odnośnie miejsca mogą być mniej, lub bardziej trafione ale i to jest tylko i wyłącznie kwestią przypadku.
Padme przystanęła, patrząc przez chwilę pytająco na towarzysza, by po chwili odezwać się do swojej córki, wyginając szyję jak tylko mogła, by choć kątem oka móc się na nią spojrzeć.
- Sadie, gdybyś teraz miała gdzieś pójść- gdzie tylko zechcesz, gdzie byś poszła?- zapytała, wracając wzrokiem do Metodego, ciekawa, jak zareaguje na jej (jak dotąd) najlepszy pomysł.


// W sumie twój szczurku w porównaniu do mojego jest 1000x lepszy c;


RE: Skrawek Sawanny - Sadie - 24-03-2014

Zastrzygła jednym uchem spoglądając na pyszczek Padme w zamyśleniu. Gdzie by poszła? Toż to oczywiste!
- Tam gdzie jest sucho. - oparła łebek na grzbiecie beżowej z głębokim westchnięciem. Nie żeby narzekała. Po prostu w tym momencie wydawało jej się to najlepszym wyjściem... no i przecież została zapytana. Trwała w takiej samej pozycji czując, jak rytmiczne ruchy łopatek Padme sprawiają, że młoda czuła się coraz bardziej senna. Kołysała się z boku na bok, przytulona do ciepłego grzbietu mamy. Uszka miała delikatnie podkurczone, coby nie napadało do nich.


RE: Skrawek Sawanny - Metody - 28-03-2014

Odetchnął z ulgą iż jego dość śmiały gest nie spowodował sobą żadnych konsekwencji. Cóż, wkrótce chyba wszystkie kociaki świtu będzie traktował i poniekąd uważał za własne. Podążył kaleczenie na trzech kończynach za swym przewodnikiem , wciąż nie do końca przekonany o tym iż to właśnie byłoby miejsce gdzie mogliby znaleźć małego. Gdy przystanęła i on tak postąpił, uważnie na nią spoglądając, z delikatnym zapytaniem w swym spojrzeniu. Gdy zwróciła się do córki, ten przestał się dziwić i sam utkwił w małej wzrok chcąc usłyszeć, jak się okazało, odpowiedź genialną. Oblizał pysk, nie mogąc uwierzyć iż tak jasna niczym polarna gwiazda idea nie przyszła im na myśl. Raz jeszcze szepnął do siebie w duchu iż dzieci są niesamowite i ponownie wbił bezmiar błękitu w Padme, oczekując podjęcia przez nią decyzji w ramach zmiany kierunku ich drogi. Jakaś jaskinia, bądź inne schronienie, Malowi znane, bądź na które natrafił przypadkiem. Uch, gdyby miał choć najmniejsze pojęcie o tych ziemiach. Niewiele udało mu się dotychczas zobaczyć.


RE: Skrawek Sawanny - Padme - 09-04-2014

Ona również się uśmiechnęła, słysząc odpowiedź Sadie. Tak znaczącą odpowiedź. Podobnie jak Metody przez chwilę zastanawiała się, jakim sposobem oni nie wpadli na to wcześniej. Kiedy tak leje, to przecież naturalne, że każdy szuka schronienia, a nie miejsca na zabawę. Oh god.
- Jeżeli wykluczyć jaskinię medyka, z której mi uciekł, po drodze mamy jedynie termiteria i Skałę Skazy.- stwierdziła pokrótce, zerkając nieco rozbawiona na swojego kompana.
Oh tak, śmieszyła ją ta sytuacja i jej głupota. Mocno zdystansowana kobieta, nie ma co! Jednak szybko się opanowała, przybierając swoją chłodną maskę i otaczając się murem, który ominąć mogła tylko jej rodzina. Także rzuciła ostatni uśmiech w stronę Sadie i mrugnęła do niej, coby wiedziała, że jej słowa były na wagę złota.
- Więc sprawdźmy najpierw termiteria, tam jest dość sporo różnych koryt, zwłaszcza dla kogoś, jego rozmiaru.- stwierdziła, szczęśliwa w duchu, że w końcu ukryje się przed tym cholernym deszczem.


// Możesz mnie w sumie stąd zabrać Szczurku i myślę, że Sadie się również nie obrazi za potrójne "zt" c:


RE: Skrawek Sawanny - Metody - 09-04-2014

Jak miło było widzieć uśmiech na brązowej mordce lwicy, tak zasmucający był widok tego tak dobrze znanego mu muru, który, gdy na chwilkę zapomni o swoim istnieniu, zaraz naprawia błąd wzbijając się tym wyżej, byle nikt nie mógł choć zerknąć przez szczelinę między segmentami budulca. Cóż musiało się przydarzyć młodej matce, by w jej duchu powstało tak przerażające dzieło? Śmierć dziecka? Przymusowe odseparowanie? Zawód miłosny? Czy też mroczny kosiarz odebrał jej partnera? Jak on dobrze to znał, och. Cokolwiek nie byłoby przyczyną, potrafiłby się do owej odnieść. Pokrzepiające to i smutne zarazem; Chciałby jej pomóc, lecz czy byłby zdolny jeśli jego samego pali wyrwa po małżonce? Po świadomości iż jego ukochana córka właśnie powoli umiera, a i jeszcze jedno z jego dzieci, nie wie nawet jeszcze które, wkrótce dowie się iż nosi inną śmiertelną chorobę? Po tym iż prawdopodobnie żadnego ze swych potomków, przyjaciół, służby już nigdy nie zobaczy? Iż los jego kraju wisi na włosku, a jego wnuczętom jako pretendentom do tronu grozi bycie zamordowanymi?
Zimny, ohydny deszcz przywołał go do porządku; skinął grzywiastym łbem na jej decyzję i podążyli ku wyznaczonym przez nią celu.

/Padme, Sadie & Mieciek zt


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 30-07-2014

Najwidoczniej miała szczęście. Niedługo po wkroczeniu na sawannę zdołała wytropić młodą zebrę. Widać już ktoś wcześniej na nią ( czy raczej na niej ) ostrzył sobie kły. Ranna i kulejąca nie wymagała zbyt dużego wysiłku. Wlekła się w ogonie niewielkiej grupie krewniaków... im gorzej dla pasiastej, tym lepiej dla Dey. Ostatnimi czasy polowała raczej na mniejsze, pewniejsze ofiary, dzięki czemu szybciej mogła wracać do młodych. Była teraz szczupłą lwicą, pod skórą której malowały się mocne mięśnie. Jej polowania musiały być błyskawiczne i bezbłędne... marnotrawienie czasu było złem.
A teraz miała doskonałą okazję.
Po krótkim pościgu i kilku minutach trzymania chrap ofiary w swoim pysku, ta w końcu przewaliła się i skonała chwilę później.
Czas na obiad. Lwica puściła pysk ofiary, rozejrzała się szukając jakichkolwiek innych drapieżników. Uspokojona, zabrała się do posiłku.


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 01-08-2014

Shey niepotrzebnie marnotrawił czas z tą całą lwią, wiedział o tym. Dostał zadanie, za które powinien zabrać się od razu, a reszta rzeczy, mniej ważna powinna być przesunięta na drugi plan i realizowana dopiero wtedy, kiedy uznają go za pełnoprawnego członka.
Teraz jego celami były dwie persony- jedna z nich miała być samicą, towarzystwo młodych, każde oko innego koloru. Ona miała być pierwsza i o ile ma takiego farta jak mu się wydawało to właśnie ją znalazł, w bardzo uroczej sytuacji, ale ni jednego młodego u swego boku.
- Jesteś Deyne Nyota, czy cię z nią pomyliłem?- zapytał z uśmiechem, odzywając się od razu, coby jej nie przestraszyć.
Miał zrobić na niej dobre wrażenie, nie chciał tego zepsuć.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 01-08-2014

Słyszała, że ktoś się zbliżał. Mimo to kontynuowała posiłek, kontrolując sytuację kątem oka oraz nasłuchując. Zauważyła młodego, czerwonogrzywego samca. Mięśnie jej łap momentalnie spięły się. Nie widziała go nigdy wcześniej. Jednak gdy wypowiedział jej imię, oderwała się od zwierzyny. Zanim odwróciła się do niego, oblizała pysk, pozbywając się czerwonej posoki. W końcu jednak powoli zwróciła się do jednookiego.
- Akurat to ja, więc się nie pomyliłeś.
Była nieco podejrzliwa w stosunku do niego. W końcu... skąd zna jej imię? Jak dostał się w centrum ziem Zachodnich? Czyżby strażnicy zawiedli? W odpowiedzi na pytanie, pokręciła łbem.
- Nie, nie przeszkadzasz. Zastanawia mnie jedno... skąd znasz moje imię? Nie pamiętam, żebym cię kiedyś widziała.
To raz. A dwa, miło by było, gdyby się przedstawił.


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 06-08-2014

Oj, niedobrze. W myślach zaklął, lecz z zewnątrz pozostał niewzruszony jej podejrzliwością, która swoją drogą nieco go zdziwiła. Samą swoją postawą chciał dać jej do zrozumienia, że nie ma zamiaru jej tknąć, a słowem i sposobem ich wypowiadania jedynie utwierdzić w tymże przekonaniu.
- Ragnar mi cię przedstawił- mruknął w odpowiedzi, z miejsca chcąc rozwiać wątpliwości jasnolicej- ja jestem Shyeiro i miło mi cię poznać- dodał, a białe kiełki błysnęły, formując swego rodzaju uśmiech na jego pysku.
Nie mógł traktować jej jak innych, więc w miarę możliwości próbował zachowywać się jak normalny lew, z normalnym zadaniem i nie patrzeć na lwicę, jak patrzy się na lwicę. Nie może być natrętem, nie w jej oczach.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 06-08-2014

A więc to tak sprawa się przedstawiała. Fakt, że to Bliznopyski ( swoją drogą, to znaczyło że wrócił) stał za całą sytuacją, uspokoił lwicę, co wyraźnie było widać po jej spojrzeniu i postawie. Jednak nie była głupia- nadal pozostawała czujna. Usłyszawszy imię samca, skinęła łbem i uśmiechnęła się lekko do niego.
- Wzajemnie.
Nie czuła, żeby musiała przepraszać za poprzednie zachowanie. Uznawała je za całkowicie normalne. Wskazała łbem powaloną kopytną.
- Jeśli chcesz, to się częstuj. Jeszcze trochę i zlecą się ptaszyska.
Parsknęła cicho, widząc już czarne punkty na niebie. No cóż, jeszcze poczekają. A tak nawiasem...
- Szary przydzielił ci już jakieś zadanie? Czy na razie daje czas na decyzję?


RE: Skrawek Sawanny - Shyeiro - 06-08-2014

Uśmiechnął się delikatnie, widząc zmianę na pysku Nyoty i prawdę mówiąc już sam zapomniał o tym, że nie powitała go ciepło.
- Błagam, nie będę przecież korzystał z twojego wysiłku- wzruszył ramionami i spojrzał na nią wymownie.
Jeżeli chciał coś zjeść to zrobiłby to bez wykorzystania kogokolwiek. Czerwonogrzywy naturalnie rozumiał, że właśnie w ten sposób działa stado, jednak nigdy nie mógł do końca pojąć czemu to samice wykonują czarną robotę- jeśli chcesz, mogę zanieść to do jakiejś groty, tam ptaki już nie wlecą-chyba.
Shey może i miał swego rodzaju fobię odnośnie pierzastych, jednak póki zostawały w górze ten się nimi nie przejmował. Nie miał powodu, bo i w niebo za często nie patrzył, a czego oczy nie widzą, tego dumie nie żal, że tak powiem.
- Niby dostałem zadania, jednak pierwsze z nich traktuje bardziej jako... No nie wiem, małe zapoznanie się z -jak mi się wydaje- najważniejszą lwicą w stadzie?- odparł pokrótce, lustrując uważnie adresatkę swoich słów.
Był niezmiernie ciekawy, jak zareaguje na jego słowa. I choć osobiście spodziewał się zaprzeczenia z jej strony i tak miał na uwadze, że w oczach członków stada jak i zapewne samego przywódcy stała wyżej, od innych lwic. W końcu chyba ona jedna mogła się poszczycić posiadaniem potomka z przywódcą, czy nie tak?
- I proszę, nie pomyśl sobie, że przyszedłem z tobą porozmawiać przez przymus, robię to z chęcią
O dziwo te słowa były szczerą prawdą. Może i nie powinien zdradzać jej właśnie Nyocie, bo nie wiedział, jak się zachowa, jednak wedle niezawodnego wyczucia i meksykańskiego trzeciego oka miał przeczucie, że do takich nie należy. Miał też nadzieję, że z czasem będzie mógł zachowywać się bardziej jak on, a mniej jak dyplomata.


RE: Skrawek Sawanny - Deyne Nyota - 06-08-2014

Przewróciła oczami i przestąpiła z łapy na łapę. Była rozbawiona postawą młodszego samca- zazwyczaj nie robili z tego problemu. W każdym razie, Shey zgarnął od lwicy małego plusa. Pokręciła łbem w odpowiedzi na jego ofertę.
- Nie trzeba... ja zdążyłam się najeść. Wiesz, tutaj jest trudniej o wartą zachodu zwierzynę. Dlatego się pytałam.
Przekrzywiła łeb z ciekawością wysłuchując jego kolejnych słów. Ona najważniejszą lwicą w stadzie? Chyba tylko przez wzgląd na Frigg... Dey roześmiała się i podeszła do Jednookiego.[/b]
- Najważniejszą? Nie wydaje mi się...
Śmiech w końcu ucichł a na jej pysk wrócił spokojny uśmiech.
-Dobrze zrobił... im wcześniej poznasz resztę, tym łatwiej będzie ci wykonywać swoje zadania. Co do reszty... ostatnimi czasy widziałam Kalani, piaskową lwicę o pomarańczowych oczach. Jest partnerką Kahawiana, Shi i Shiya, to gepardziątka będące pod moją opieką, Frigg, która jest moją córką. Pozostałych dawno nie widziałam, także na razie o nich nie wspomnę. Pewnie znalazłoby się też kilku nowych. Może chciałbyś o co spytać?
Mrugnęła porozumiewawczo do Sheyiro.
- Prędzej czy później i tak byśmy porozmawiali. Jako członkowie jednego stada nie ma innej możliwości.