Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] (/showthread.php?tid=2237) |
Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] - Arvo - 06-01-2017 [+2 miesiące] Szmery i szelesty. Jasne futro na tle zazielenionej trawy. Wydeptana, wygnieciona trasa, odciski małych łap na wilgotnej od deszczów, plastycznej ziemi. Skupienie wymalowane na złotym pyszczku, dwukolorowe oczy uważnie obserwujące otoczenie. Nawet niewielki wzrost nie pomagał młodzieńcowi ukryć się w trawie, był widoczny z oddali, tak dziecięco, uroczo niezręczny, niefrasobliwy, idealny wręcz posiłek dla większego drapieżnika. Może krokodyla, żyjącego w Słonecznej Rzece? W końcu była ona tuż obok, jej szmer słychać było wyraźnie. Ale złotosierstny nie przejmował się krokodylami i innymi gadami, tym razem jego uwagę przyciągało zupełnie co innego. Z wysoko ułożonym ogonem, buszował wśród odżywionej deszczem sawanny, tylko raz na jakiś czas unosząc swój wzrok na majestatyczną Lwią Skałę w oddali, kontrolując swe położenie. Och, nie. Co tam krokodyle. Arvo szukał czego innego, czegoś drobnego, choć względnie nieruchomego. Kwiaty. Liście. Łodygi. Drażniące nos drapieżnika, nęcące zapachy. Przykuwające wzrok kolory. Zupełnie zajęty swoimi myślami, od czasu do czasu mruczący coś do samego siebie, Arvo z poważnym wyrazem pyszczka, poszukiwał. RE: Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] - Sören - 09-01-2017 Młodzieniec szedł wzdłuż rzeki już od jakiegoś czasu, podążając za jedną rybką, którą tam dostrzegł. Obserwował ją już od rana, a że nie miał nic lepszego do roboty, podążył za nim, kiedy popłynęła ona wzdłuż rzeki. Kątem oka dostrzegł jednak Arvo, co zupełnie odwróciło jego uwagę od tajemniczej rybki. Natychmiast ruszył w jego kierunku, a kiedy był już blisko, zatrzymał się, patrząc na niego w zdziwieniu. - Cześć. Zgubiłeś coś? - zapytał. Nie spodziewał się tutaj nikogo spotkać, przez większość czasu w jakiś sposób udawało mu się błąkać po Lwiej Ziemi zupełnie niezauważonym przez resztę jej lwich mieszkańców. Tym bardziej dziwnie się czuł, bo nie znał zbyt dobrze praktycznie nikogo, a nawet z dziećmi Ayumi, które były bliskie mu wiekiem, nie miał zbyt bliskiego kontaktu. Pamiętał, że zaczynało się inaczej, jak byli jeszcze bardzo mali. Później jednak mama nie prowadzała ich już dłużej do Ayumi i jej pociech, więc nie mieli szansy na bliższe poznanie. RE: Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] - Arvo - 09-01-2017 Rudogrzywy nie miał listków, korzeni ani kwiatków, zatem automatycznie był skreślony z listy stworzeń, którymi można by się zainteresować. Nic więc dziwnego, że złoty samczyk nie przejmował się zbytnio jego obecnością tutaj - przecież na tych terenach zawsze gdzieś na marginesie pola widzenia pomykał członek stada. A z brązowym prawie w ogóle się nie znał. Jego rodzeństwo było o wiele lepsze w nawiązywaniu znajomości, zwłaszcza Kasill - och, on był zawsze taki energiczny i śmiały, chętnie zaczepiał innych i zajmował swoją osobą. Słodka Logan, swym uśmiechem potrafiła zauroczyć każdego. Zaś Milele zawsze zbierała współczujące westchnięcia i pochwały za swą wytrwałość oraz dzielność. Milele... A on zazwyczaj uśmiechał się uprzejmie, i pozwalał swemu rodzeństwu skupiać na sobie uwagę innych, czy nawet rodziców. Dlatego tak kochał te leniwe poranki, kiedy pełne życia siostry oraz brat wybiegali z jaskini wraz z czujną matką, a on mógł leżeć, wtulony w tatę, i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Ścisnęło go w gardle, a obraz został rozmazany słonymi łzami. Ach, gdzie są te cholerne badylki? Te specjalne, jakieś czyniące cuda? Zupełnie przegapił moment, w którym większy samiec podszedł do niego. Spojrzał na niego nieco nieprzytomnie. -O, cześć - odpowiedział bez wahania, choć od razu zauważył, że słowo to dziwnie się układało w pysku. Czemu syn królowej nie użył zwyczajowego "deme"? - Nie, nie zgubiłem, ale... Szukam. Również się zatrzymał, choć nieświadomie, i jeszcze przez chwilę spoglądał nieco nierozumnie na starszego lwiaka, jakby wciąż był zatopiony we własnych myślach i poszukiwaniach. Ale szybko jego brązowo-szare spojrzenie wyostrzyło się i nabrało bystrości. -A! Twoja mama też jest medykiem, prawda? - zapytał nagle ożywionym tonem. RE: Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] - Sören - 21-01-2017 Obserwował go w ciszy, dopóki mu nie odpowiedział. Jednak po jego słowach był jeszcze bardziej zdziwiony. Zmarszczył nieco brew. - Czego szukasz? - spytał. - Może mógłbym Ci pomóc. - dodał jeszcze szybko, żeby nie było, że pyta, bo jest wścibski. Na pewno we dwóch udałoby się szybciej znaleźć to coś, cokolwiek to było. Zauważył, że kolega nagle się ożywił, jakby sobie coś właśnie uświadomił. Najwyraźniej też tak było, jednak jego pytanie jeszcze bardziej go zadumało. - Tak, a coś się stało? - zapytał, mając nadzieję, że tym razem uzyska jakieś konkrety od Arvo. Po co mu była jego mama? Szukał jakiś ziół? Ktoś był chory? Jeśli tak to czemu od razu nie poszli do jego mamy, przecież by pomogła. RE: Zapach ziół [Arvo, Soren, Nurit] - Arvo - 21-01-2017 -Nie, nic się nie stało - potrząsnął łbem przecząco, a jego głos na chwilę wpadł w uspakajający ton. Zresztą, gdyby coś się stało, szukałby swojej własnej mamy, tak? Albo próbował poradzić sobie sam, by jej nie kłopotać. -Szukam ziół, takich medycznych. - wyjaśnił poważnym głosem -Dla mamy, na pewno ją to ucieszy, jak jej jakieś przyniosę, prawda? - choć niby było to pytanie, widać było, że odpowiedź Sorena ani trochę go nie obchodzi - był pewien, że tak właśnie będzie. -[b]A ty na pewno też znasz się choć trochę na medykamentach, skoro twoja mama też jest medykiem![b] - pokiwał łbem, zadowolony z tego spotkania. Bo skoro on dużo czasu spędził w grocie medyka, wśród pachnących kwiatów i liści, pośród korzeni i łodyg, i mimowolnie słuchał - to jest mięta, to z kwiatami hibiskus, a tamto takie twarde to imbir - to Soren na pewno również coś niecoś wiedział! |