Kolorowe myśli - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7) +--- Dział: Wszystko we wszystkim (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=3) +---- Dział: Nasza twórczość (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=99) +---- Wątek: Kolorowe myśli (/showthread.php?tid=2302) |
Kolorowe myśli - Wendigo - 20-02-2017 Czasem wpada mi do głowy myśl ewoluująca w masę różnych rzeczy. Po paru latach postanowiłem zacząć to wszystko spisywać, a jak już mam pisać to dlaczego nie pokazać tych bredni innym, może się komuś spodoba. Jak znów coś napiszę to wrzucę. Siedzę na niewygodnym siedzeniu w autobusie. Po trzech latach znam każdy przystanek na pamięć, dzień w dzień to samo. Staram się skupić na myślach, lecz muzyka dochodząca ze słuchawek skutecznie je wycisza. Staram się zdrzemnąć, na chwilę odpłynąć w piękny świat snów zapominając o wszystkim wokół. W końcu natłok myśli bierze górę, nerwowo wyłączam monotonne już dźwięki ze słuchawek i kieruję wzrok na zewnątrz przez zabrudzoną szybę. Szarość. Szare niebo pokryte grubą warstwą chmur, szare drogi po których jeżdżą szare auta. Drzewa pozbawione liści wyglądające jak wystające z ziemi gałęzie, nie dające oznak życia. Kolorowe bloki wzdłuż jezdni wyglądają jakby chciały nieco ożywić okolicę, na mój gust niewiele to daje. Ludzie idą chodnikiem wpatrzeni w telefony, zupełnie ignorując to co się wokół nich dzieje. Ktoś cudem omija pędzącego rowerzystę, po paru sekundach znów gapi się w ekran, zupełnie jakby nic się nie stało. Co to za życie? Budzisz się i pierwsze co robisz to sprawdzasz czy masz jakieś nowe lajki czy ktoś odwzajemnił twój prezent w jakiejś gierce, i tak cały dzień. Jak siedzisz ze znajomymi to też to samo, jakieś śmieszne zdjęcie, po chwili coś innego. Od myśli odciąga mnie para nastolatków idąca na koniec autobusu, na oko tak z 14-15 lat. Trzymają się za ręce i śmieją w środku rozmowy, wyraźnie zauroczeni sobą. Siadają na ostatnich siedzeniach, beztrosko gawędząc o tym co dziś robili, o przedmiotach szkolnych, znajomych. Ich słowa słychać wyraźnie mimo hałasu silnika i rozmów innych. Zazdroszczę im tego wieku oraz tej niewinności, rzadko miałem okazję tak z kimś pogadać i zignorować wszelkie problemy, chociaż przez chwilę poudawać że ma powodów do zmartwień. Przez plecy przechodzi mi dobrze już znane uczucie, coś jak dreszcz lecz to nie jest do końca to. Abstynencja. Jestem niewolnikiem własnego umysłu na moje życzenie. Sięgam po pudełko i zręcznym ruchem biorę kolejną porcję słonego tytoniu. Czuję jak powoli znów ogarnia mnie uczucie błogości i lekko się rozklejam na siedzieniu. Klnę na siebie w myślach że z tym nie przestałem. Gniew do własnej osoby szybko rośnie, dochodzę jednak do wniosku że nie warto się męczyć własną głupotą. Widząc że zbliżamy się do mojego przystanku, zapinam kurtkę i kieruję się do drzwi. Jak się zaczynają otwierać spoglądam ukradkiem na parę siedzącą na końcu i wychodzę. Szybkim krokiem kieruję się w stronę domu, gdzie przesiedzę resztę dnia, wmawiając sobie że się uczę, tak naprawdę tylko marnując czas. Zmarnowałem dzień, miesiąc, ostatnie pięć lat. Śmieję się gorzko w myślach i zastanawiam się ile jeszcze zmarnuję czasu, zanim książka zwana życiem, zawierająca puste strony się nagle zakończy. |