Sawanna nocą (Wendigo) - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Sawanna nocą (Wendigo) (/showthread.php?tid=2368) |
Sawanna nocą (Wendigo) - Delilah - 28-03-2017 Dzień, jak co dzień. Samica z samego rana wybrała się na polowanie, ale nic na swojej drodze nie znalazła. Jakby wszystkie antylopy, zebry uciekły gdzieś daleko. Jedynie co w powietrzu unosiły się sępy, które były upierdliwe jak mrówki. W pewnej chwili nie zwracała już na nie uwagi, szła dalej. Wraz z nią szło słońce, które tajemniczo nagle zanikło - a w zamian pokazał się księżyc. Del trochę się zaniepokoiła, ale musi sobie poradzić. Szła ostrożnie i wsłuchiwała się w otoczenie, które było zdradliwe. RE: Sawanna nocą (Wendigo) - Wendigo - 28-03-2017 Czułe ucho mogło usłyszeć cichutki szmer w trawie na sawannie, panujący na niej mrok nocy, nieznacznie rozświetlany przez blask księżyca nadawał owemu miejscu spokojną atmosferę. Chude ciało pokryte brązową sierścią przesmyknęło się przez kolejny gąszcz trawy, zostawiając po sobie wąską ścieżkę z ubitej roślinności. Przechadzał się tu z różnych powodów. A to by potrenować skradanie się, a to by pozbierać myśli, w cichych miejscach myślało mu się najlepiej. Zatrzymał się na chwilę gdy wyszedł z traw i spojrzał w o dziwo bezchmurne niebo. Gwiazdy mrugały na ciemnogranatowym, niemal czarnym niebie, dotrzymując towarzystwa księżycowi. Nie wiedział co mogło tak po prostu się tam znajdować w nocy, a znikać za dnia, zagwozdką było to dla niego niemałą. Wnet dotarł do jego nosa zapach, nie mógł dokładnie określić źródła, ale najpewniej było to coś kotowatego, w dodatku samica. Zawahał się przez krótką chwilę, iść stąd czy zaryzykować i pójść w stronę nosicielki? Ostatecznie ciekawość wzięła górę i zaczął iść w stronę z której dochodził zapach, nie miał zamiaru ukrywać swojej obecności, słychać go było już trochę bardziej. RE: Sawanna nocą (Wendigo) - Delilah - 30-03-2017 Wąska sylwetka samicy przemykała gdzieś pośród traw. Poruszała się cicho, niemalże bezszelestnie. Gdyby nie to, że zostawiała pieczątki na ziemi to nawet śladu by po niej tutaj nie było. W pewnym momencie zatrzymała się, unosząc głowę nieco wyżej. Nozdrza niczym drzwi obrotowe zmieliły zapach, a potem musiała zadecydować. A konkretnie o tym, czy iść prosto na nieznany zapach, a może zbaczyć że ścieżki. Może to jakieś zagubione młode, a może to moja kolacja... Serce zaczęło walić jej szybciej, kiedy to szelest zaczął być coraz bliżej. Zdawało się, że tam w tej gęstej trawie ktoś idzie na pewniaka. Przykucła nieco nerwowo machając ogonem, tuż nad ziemią. Kiedy poczuła, że pewna granica została przekroczona - zmarszczyła nos i cicho mruknęła, ku przestrodze. Dotarło do niej iż to nie kolacja, a raczej coś większego. Im był bliżej, tym bardziej lwi miał zapach. Warknęła jeszcze raz, głośniej i bardziej oschle. - Zatrzymaj się tam gdzie stoisz. Powiedziała w stronę, z której wydawało się jakby nadchodził. Oby obeszło się bez trupów, miała na myśli siebie. RE: Sawanna nocą (Wendigo) - Wendigo - 30-03-2017 Gdy stawiał kroki przed siebie, usłyszał ciche warknięcie dochodzące z miejsca w które się kierował. Zatrzymał się, lecz nie ze strachu czy zaskoczenia, spodziewał się wręcz takiej reakcji nieznajomej. Ciekaw co nastąpi teraz, stał rozluźniony i czekał na rozwój wydarzeń. Nie bał się, gdyby było to coś większego od niego, sprawy by się inaczej potoczyły. "Zatrzymaj się tam gdzie stoisz". Zastrzygł uchem po tychże słowach i zrobił coś na kształt uśmiechu na pysku. Skierował łeb w stronę z której pochodziły słowa i podniósł głos na tyle by można by go usłyszeć na dość dobrą odległość: - Miło byłoby chociaż usłyszeć dobry wieczór, okände. Nieprawdaż? - Przysiadł sobie na ziemi, wyczekując odpowiedzi. Jeśli nagle rzuci się na niego z pazurami to czmychnie szybko w głąb traw, choć na razie taka reakcja byłaby dość nieuzasadniona, nie zachował się wrogo w żaden sposób i bez potrzeby tak reagować nie będzie. RE: Sawanna nocą (Wendigo) - Delilah - 30-03-2017 Wprawdzie nie przemyślała co mówi, ale wolała zachować swoje bezpieczeństwo. Podniosła swe ciałko do góry, starając się nieco rozluźnić. Gdy nagle usłyszała głos samca, cofnęła się. Ona zaś była gotowa by uciec, ale w razie konieczności. Zatem ich myśli, są zupełnie inne. Przez chwilę panowała jeszcze cisza, póki samica nie była do końca pewna. Mogła się wcale nie odezwać i wiać, ale tchórzostwo to nic dobrego. - Przepraszam. Gładki głos wydobył się z jej wnętrza, a potem przedarł przez trawę. - Więc... Dobry wieczór. Wyginała swoją szyję na boki, by zobaczyć jego lico. Wyglądała jak gorsza wersja surykatki, jednak nic nie zobaczyła. - Mogę Tobie zaufać? Generalnie to nic do lwów nie miała, ale nie znała jego światopoglądu. - Jeśli moje słowa coś dadzą, to nie szukam problemów. Dopowiedziała bardzo łagodnie. RE: Sawanna nocą (Wendigo) - Wendigo - 01-04-2017 Przeprosiny? Myślał że jego słowa brzmiały choć trochę żartobliwie, jednak fakt że nieznajoma odebrała jego odpowiedź na poważnie wprawiło go w lekką konsternację. Odchrząknął i już miał zamiar powiedzieć że sobie żartował, lecz powstrzymało go pytanie, pytanie które go jeszcze bardziej zdziwiło. Zaufać że jej nie zaatakuje? Za wiele to sensu nie miało, brązowy dotychczas nie okazywał znaków wrogości, nawet nie warknął. - To czy mi możesz zaufać zależy tylko od Ciebie, mogę tylko powiedzieć że bez powodu nie atakuję. - Powiedział z łbem nadal skierowanym w stronę z której pochodził głos. Chwilowo nie wiedział co ma teraz zrobić, siedzieć tak nadal czy podnieść zadek i trochę się zbliżyć? Wyglądało na to że obca już złagodniała, sądząc po tonie jej słów, więc raczej powinno się obejść bez bójki. Postanowił podejść parę kroków, tak by móc zobaczyć z kim rozmawia. Podniósł się i zrobił parę kroków w stronę nieznajomej, po czym zatrzymał się paręnaście metrów od niej jak już zauważył kotowatą sylwetkę w ciemnościach. - Salve. Zwą mnie Wendigo. |