Król Lew PBF
Umarł król, niech żyje król! [Venety, Mako] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Umarł król, niech żyje król! [Venety, Mako] (/showthread.php?tid=2680)



Umarł król, niech żyje król! [Venety, Mako] - Venety - 03-09-2017

Łapy poniosły samicę nad Wodospad Szczęścia. Pora sucha praktycznie była w pełni i pokazywała swe surowe oblicze. Venety nie mogła wyjść z podziwu, że tak potężna moc omijała tereny Księżycowych. Fakt, część roślin autentycznie zamierała, wysychała, wegetowała, podejrzewała też, że zbiór ziół o tej porze był niemożliwy - ileż to Vei się wtedy naklęła na palące słońce to ona jedna raczy wiedzieć, ale nawet takie medyczne beztalencie jak samica zakodowało, że teraz się po ziółka nie chodzi. Ale, mimo tego, tak wiele roślin pozostawało zielonych, a najbardziej było to widoczne właśnie tutaj, przy Wodospadzie Szczęścia. I choć taka nazwa zdawała się samicy bardzo infantylna (co oczywiście skrzętnie ukrywała przed gospodarzami), szybko zrozumiała, dlaczego tak idiotyczne nazewnictwo - czy istnieje coś, co bardziej poprawia humor niż chłodny wodospad w porze prażącego słońca? A dookoła pełno zielonych roślin? Pochyliła się nad wodą, chłepcząc językiem chłodną ciecz.


RE: Umarł król, niech żyje król! [Venety, Mako] - Mako - 06-09-2017

Na samym początku chyba dobrze będzie nadmienić, że spotkanie to odbywa się już jakiś czas po rozpoczęciu leczenia Mako – wielkie przemówienia są poza jego zasięgiem, ale możliwe jest przeprowadzanie z nim rozmowy.
Srebrni były naprawdę więcej niż pomocni, zaoferowali im schronienie, dostęp do terenów łownych, właśnie dzięki nim wracał do formy, ale nie tylko oni zasługiwali na podziękowania, był ktoś jeszcze, ktoś na kogo miał nadzieję wpaść.
- Venety. - Czarnogrzywy przystanął za nią w pewnej odległości. - Masz chwilę?
Proste pytanie, teraz jedynie czekać. Najgorsza w tym wszystkim była niepewność, bo choć Mako znał siostrę królowej, to nie potrafił przewidzieć jak teraz zareaguje. Wtedy w norze chyba zwyczajnie cieszyła się, że żyje, teraz, gdy pierwszy szok już minął, sytuacja mogła się zmienić, ale bynajmniej nie poprawić. Za te ostatnie tygodnie nazbierało się trochę spraw, które musiał obgadać, wyjaśnić, i choć zdawał sobie sprawę, że rozmowa może stać się trudna, to i tak należało ją przeprowadzić.


RE: Umarł król, niech żyje król! [Venety, Mako] - Venety - 18-11-2017

Słyszała, że ktoś się zbliżał. Nie chciała jednak podrywać się czy w jakikolwiek sposób oznajmiać, że przejęła się przybyciem obcego. Była tu bezpieczna i nic złego nie mogło się lwicy stać. Na dźwięk znajomego głosu zastrzygła uchem i uniosła mokry pysk, odwracając go w kierunku lwa. Mako. Ten władca, który nie uciekł. Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc poprawę w głosie samca. Wyglądał zdecydowanie zdrowiej - będzie musiała złożyć wizytę u Samiyii i podziękować jej serdecznie za wyleczenie pobratymca. I, kto wie, może poprosić ją, aby udzieliła jej paru porad, co zrobić w takich sytuacjach? Nie mieli szans bez medyka, a nie chciała też korzystać z dobroci srebrnej pani. Może powinna jednak rozważyć przełamanie niechęci do wstrętnego zielska i chociaż spróbować? Skoro Vei się udało, może i Venety miała pewne zdolności w tym kierunku, których nigdy nie odkryła?
- Deme, Mako - po czym podeszła i otarła się policzkiem o jego kark w geście powitania, po czym odsunęła się na odległość, która pozwalała na swobodną rozmowę - Wyglądasz zdecydowanie lepiej. Cieszę się, że jesteś zdrowy. I, naturalnie, mam czas. Cóż cię trapi? Nie żebym i ja nie miała wątpliwości, mam mnóstwo pytań, ale zamieniam się wpierw w słuch.