Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] (/showthread.php?tid=2710) Strony:
1
2
|
Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 26-09-2017 Dni i noce mijały, bezgwiezdne i bezksiężycowe, a im dłużej to trwało tym bardziej spragniony i tęskny się stawał. Nigdy w życiu nie sądził, że ktokolwiek będzie w stanie tak trwale i tak nieustannie prześladować jego własne myśli. Choć za dnia miał na głowie własne obowiązki to jednak nocami, a zwłaszcza w snach wracał umysłem tutaj, do Białej Damy, która go opętała. Nie wytrzymał. Poszedł na spotkanie.
Tym razem postanowił ośmielić się nieco bardziej bo był już bardziej pewny i czuł się bardziej zaproszony niż kiedykolwiek. Naturalna rzecz - przekroczył granice Księżycowej Krainy o zmroku. Mimo iż zamierzał podejść bliżej centrum ziem Najwyższej (jego mrocznemu sercu) Kapłanki to wciąż zależało mu na tym by nikt ich nie widział. To znaczy - nie bał się, ale postanowił być ostrożny bo przecież Ines nie życzyła sobie jeszcze by ich mały sekret przestał nim być.
- Ines - powiedział cicho, a potem powtórzył teatralnym szeptem.
Zatrzymał się w pobliżu baobabu, który znajdował się dość blisko Złotej Skały. Rozejrzał się. Ostrożnie i niezbyt głośno zawył. Tylko ona miała wiedzieć. Miała rozpoznać jego nawoływanie. Jego głos. Jeszcze dokładnie sobie obejrzał okolicę. Sprawdził czy nikt nie idzie za nim i czy nikt poza Ines nie postanowił iść śladem jego głosu.
- Kapłanko - zawołał. - Gdzie jesteś Kapłanko?
RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Inés - 23-10-2017 A kapłanka wcale nie była tak daleko. Zdążyła się już stęsknić za swoją miłością, dlatego też niemal co dzień wędrowała wzdłuż granic, niby to pod pozorem patrolu, ale przyglądając się jej, nietrudno było domyślić się prawdy. Nie znać po niej było czujności ni ostrożności; raczej chadzała w tę i z powrotem, z nieobecnym spojrzeniem, raz po raz nadstawiając uszu w pragnieniu wychwycenia tego najmilszego dla ucha dźwięku, jakim był ghalibowy głos. I wreszcie, pewnego bezchmurnego wieczora, podczas jednego ze swoich spacerów, zdołała go usłyszeć. Wpierw pomyślała, że to jej wybujała wyobraźnia stara się umilić jej czas, ale potem ten znów do niej dotarł. Zgodnie z planem Poparzeńca, lwica żwawym krokiem podążyła tam, gdzie ją wzywał. Ujrzała go, a uśmiech momentalnie zawidniał na jej pysku. Coraz rzadziej kryła się już ze swoimi uczuciami, powoli stawała się coraz bardziej otwarta wobec niego. Stanęła naprzeciw, ale wciąż zachowując odległość kilku metrów. Niech teraz on wykona kolejny ruch. - Jestem tam, gdzie i ty, moja nocna maro - wyrzekła z łagodnością przywodzacą na myśl najdelikatniejsze kwiaty. RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 03-11-2017 Również z jakiegoś powodu czuł tęsknotę. Sam nie wiedział kiedy tak się stało. Początkowo przypuszczał, że po prostu czuje niedosyt gdyż w pewnym sensie uważał Ines za część swoich planów a także poniekąd za swoją własność. Chciał ją mieć i ją zdobył, w pewnym sensie oczywiście. Miał jednak wrażenie, że powoli wpadał we własną pułapkę. Wiedział, że mówił piękne słowa i wiedział, że wpływa na jej umysł ale sam najwyraźniej zaczął w to wszystko wierzyć.
Dostrzegając swoją Białą Damę poczuł coś czego nie umiał jeszcze określić, ale dałby słowo, że jego serce dosłownie podskoczyło a gardło na moment zacisnęło się. Dziwny rodzaj ekscytacji połączony z uspokojeniem pragnienia zobaczenia jej w końcu. Jego oczy zabłysły a uśmiech świadczący o pewności siebie wpełzł na popalony pysk na dźwięk słów Kapłanki. Nie czekał na jakiekolwiek pozwolenie, po prostu podszedł do lwicy, przytknął swoje czoło do jej wydając z siebie pomruk.
- Księżyc i mrok nocy są nierozłączne - powiedział. Po tych słowach odkleił się od Ines, ale obszedł ją dookoła tym razem jednak równocześnie ocierając się.
Co on robił? Adorował jakąś lwicę! Część jego ciężkiej osobowości buntowała się z tego powodu, ale równocześnie nie umiał tego przerwać. W końcu zatrzymał się u jej boku a swoje oczy skierował na jej. Uśmiechał się wciąż z pełną pewnością siebie, nic się w tym temacie nie zmieniło.
- Rozważałaś moją propozycję?
RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Inés - 30-11-2017 Kapłanka nie spodziewała się takiej otwartości. Powstrzymała odruch cofnięcia się przed czarnogrzywym i powitała jego czuły gest z westchnieniem pełnym pogodnej rezygnacji. Oboje dobrze wiedzieli, że tego właśnie pragnęła i nagłe wycofywanie się nie miałoby teraz żadnego sensu. Zatrzymała wzrok na błękitnych ślepiach, wpatrując się w nie żywo jak nigdy dotąd. Gdyby tylko była w stanie dostrzec swoje odbicie, to z pewnością ogarnęłoby ją zakłopotanie; sama nie była świadoma, że potrafi zdobyć się na okazanie tylu emocji w jednym tylko spojrzeniu, nie mówiąc o niespokojnie drżących wargach czy niemal pionowo postawionych uszach. Zawtórowała jego mruczeniu, wsłuchując się w jego słodkie słowa, tak niepasujące do pooranej bliznami facjaty. Z aprobatą przyjęła też jego dalsze zaloty, nie powstrzymując już szczerego, szerokiego uśmiechu, jaki nieczęsto widniał na jej zwykle zadumanym obliczu. Teraz patrzył na nią w ten swój przeszywający ją na wskroś sposób, a jej to, o dziwo, już niemal nie onieśmielało. Spoglądała nań bez chwili przerwy, choć uśmiech nieco już przygasł. W jej stronę padło poważne pytanie. Otworzyła pysk, ale milczała jeszcze przez moment; w końcu odwróciła wzrok. - A jaką decyzję mogłabym podjąć, gdy wciąż spotykam cię w moich snach? - wyszeptała z trwogą przemieszaną z dziwną ekscytacją. - Gdy czas spędzany bez twojego widoku wydaje się być czasem podle straconym? RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 02-12-2017 Jak zwykle obserwował ją bardzo dokładnie i chętnie przyjmował do wiadomości, że Ines coraz mniej się opiera, że jest śmielsza i przede wszystkim widzi w nim lwa. Nie brutalnego potwora, lecz lwa, takiego jak ona sama... a przynajmniej tak mu się wydawało.
Spojrzał w górę, prosto w księżyc, którego sierpowaty kształt zwiastował początek cyklu. Potem przeniósł ślepia na lwicę i przyglądał jej się chwilę w milczeniu. Przerwał je szelmowskim błyskiem oka i słowami, które zaraz padły:
- Więc poślubię cię - powiedział zupełnie bez skrępowania - i obiecam ci moją dozgonną wierność gdyż żadna lwica nie równa się tobie. - To mówiąc zniżył łeb niby w ukłonie przed Najwyższą Kapłanką a jednak niemal w tej samej chwili wetknął nos pod jej brodę. Wyglądać to mogło na swoistą czułość i błogosławieństwo, bo sam uniżył się w tym momencie.
- Gdy będzie pełnia - dodał.
Podniósł łeb z tegoż objęcia i patrząc jej w oczy z każdą chwilą zapominał o swojej prawdziwej naturze. Zmrużył ślepia przytknął pysk do szarego nosa Kapłanki by po chwili musnąć go delikatnie językiem.
RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Inés - 26-12-2017 Jego słowa sprawiały, że serce Białej Damy płonęło z rozkoszy. Nie potrafiła się już oprzeć temu, którego pokochała, nieważne jak irracjonalne było to uczucie. Zdawała się już nie pragnąć niczego poza jego bliskością, a tym akurat była szczodrze obdarowywana. Zamruczała z przejęciem, niezdolna do wykrzesania z siebie bardziej wymagającego komentarza. Pełnia. Momentalnie uniosła wzrok na Jasnego Pana, by przekonać się, jak wiele dni wolności jej pozostało... Wolności, z której i tak nie zdarzało jej się korzystać, a którą była gotowa poświęcić w imię czegoś stokroć droższego. - Będę więc jej czekać - odrzekła z cicha, utkwiwszy wzrok w jego ślepiach. Odruchowo lekko otworzyła pysk, poczuwszy na nim dotyk lwiego ozora. Nie pozostała dłużna ukochanemu: zaraz też jej język musnął ciemne wargi. Przymknęła oczy, chcąc dosadniej delektować się tą chwilą. Prędko jednak otworzyła je z powrotem, znów przejechała językiem po jego pysku i, przytknąwszy nos do jego polika, zawiesiła zamglone spojrzenie na samcu. Czuła się tak jak nigdy dotąd, z jednej strony trochę nieswojo, a z drugiej zadziwiająco swobodnie, co przejawiało się zresztą w jej zachowaniu. - A co potem? - wyszeptała. RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 26-12-2017 Jej zgoda była dla Ghaliba niczym pieczęć, która jednocześnie wydała się niezwykle ciężka ale i sprawiła, że coś przestało ciążyć mu na sercu. Nie było więc ważniejszej rzeczy w tym momencie niż ona. Pozwolił więc nie tyle sobie decydować o poczynaniach co chwili i najwyraźniej to ona go prowadziła. Czując drobne muśnięcia na swoich wargach i czułość na swoim policzku, otarł się pyskiem o biały kark.Wsunął nos między białe włosy i brodę dość ciężko położył na kruchym karku. Zamruczał choć pobrzmiewał w tym też warkot zdradzający nie tylko romantyzm ale i niebezpieczeństwo tej chwili. Bo czyż nie było bardziej paradoksalnego położenia niż te, w którym znalazła się Kapłanka? Objęcia, w których się znajdowała były zarówno najbezpieczniejszym jak i najbardziej niebezpiecznym miejscem pośród sawanny. Noc była chłodna a jego ciało i skromna grzywa ciepłe, zaś na jego pysku odmalował się uśmiech, którego nie mogła zobaczyć. Uśmiech świadczący o zwycięstwie. Posłał go wychylającemu się nieśmiało srebrnemu sierpowi.
Naparł na białą lwicę i delikatnie ją pchnął. Chciał położyć się z nią na trawie i kpić ze wszystkiego, ale równocześnie poczuć choć chwilowy spokój.
- Będę cię chronił - odparł jej.
RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Zevran - 26-12-2017 Kiedyż miał się poruszać jak nie nocą? Czuł się i bezpieczniejszy i spokojniejszy, a przede wszystkim - nie musiał się martwić o palące słońce z nieba. Wiara była mu w ten sposób bliższa, bo faktycznie słońce dla niego stanowiło zagrożenie. Nawet przy całej świetności Jasnego Pana, Zevran musiał za dnia się chować, żeby jego czarna sierść nie narobiła mu kłopotów. Chociaż i tak, na tych terenach było lepiej niż w domu. Szukając sobie zajęcia wędrował wokół złotej skały, raczej nie zbliżając się do granic stada, ale będąc wystarczająco blisko, że gdyby granica była namacalna, to zobaczyłby ją wzrokiem. A złote ślepia nieustannie rozglądały się dookoła, tak jakby nagle, zza krzaków lub z nieba, miało coś na niego napaść. Nie znał tak dobrze ziem stada. Prawdę powiedziawszy, tylko raz zapuścił się tak bardzo na północ, a przecież trochę już tutaj był. Częściej jednak zaglądał do dżungli, gdzie wśród gęstej roślinności czuł się niewykrywalny. Co śmieszniejsze, nawet jeśli wyłapywał każdą zmianę w otoczeniu, to jakoś niespecjalnie dbał o to, by samemu pozostać względnie niewykrywalnym. Ale musiał o to dbać? Nie widział nic w pobliżu, a szedł już dość długo i nic go po drodze nie napadło. Jego czujność też miała swoje granice. No, ale niech będzie, poczuł w pewnym momencie taką niteczkę woni kapłanki. Mało wyraźną, ale przecież jak mógłby zapomnieć o kapłance, najbliższej księżycowi? O innych pewnie by dawno zapomniał, ale na pewno nie o przywódcach stada. Postanowił pójść za zapachem i się przywitać. Może nie będzie miała za złe, że Zevran za nią poszedł. RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Inés - 30-12-2017 Zawtórowała mu pomrukiem zdradzającym niewątpliwe poczucie szczęścia, jakby już nie dość się odsłoniła ze swoją sympatią wobec Zmory. Teraz coraz mniej ją hamowało, coraz pewniej odwzajemniała ghalibowe pieszczoty, ocierając się pyskiem o jego łeb czy czule liżąc jego sierść i grzywę. Gdyby miała możliwość spojrzenia na siebie z dystansu, to na taki widok z pewnością spaliłaby się ze wstydu, ale szczęśliwie mogła zamknąć oczy i skupić się na emocjach i ożywionych instynktach, o których istnieniu zdążyła zapomnieć, a które niewątpliwie nią teraz kierowały. Nieco opamiętała się dopiero wtedy, gdy poczuła pchnięcie ze strony partnera, lecz trzeźwość umysłu wciąż nie zamierzała jej nawiedzić. Kapłanka posłusznie legła wśród traw, wciąż wpatrując się w samca jak zaczarowana. - Ochroń mnie wpierw przede mną samą, bo przy tobie me myśli nie potrafią już wracać na właściwe tory - odparła półszeptem, choć wcale nie sprawiała wrażenia, jakby chciała pozwolić tymże myślom powędrować tam, gdzie "powinny". Wtem postawiła uszy, bo nagle dotarł do niej dźwięk kroków, a i nos wyłapywał znajomą woń. Niepokój wymalował się w jej spojrzeniu, acz na razie nic nie mówiła - a nuż się myliła i to tylko chory umysł podrzuca jej te wizje, by oderwać ją od tego, kto teraz zaprzątał jej głowę...? RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 30-12-2017 Kierowany nie tylko uczuciem, z którym walkę przegrał z kretesem, ale i instynktem chętnie przyglądał się lwicy, która chętnie odbierała wszelką przyjemność z jego bliskiej obecności. Kiedy położyła się po tym jak na nią naparł, sam najpierw pochylił się i otarł czoło i pysk o aksamitne futro na gardle i piersi Kapłanki a potem położył się przy niej ale obejmując ją łapą jednocześnie. Muskał językiem białe futro lwicy, czasem, raz po raz pozwalając sobie na drobne szczypnięcie.
- Musiałbym wtedy stąd odejść - odparł na jej słowa wcale nie mijając się mocno z prawdą.
Kto znał Ghaliba wiedział, że z jego postacią wiążą się nie zawsze przyjemne okoliczności. Miał przecież wrogów i sam nie stronił na co dzień od swojej mrocznej strony. Czy to czar białej lwicy tak na niego działał, że stawał się przy niej potulny? Przyszło mu przez moment na myśl, że te piękne chwile mogą kiedyś się skończyć. I to z jego winy. Już raz widziała do czego był zdolny. Co jeśli zobaczy lub usłyszy więcej? Co jeśli przekona się czym jest igranie z ciemnością?
Wtem i do jego uszu dotarł szelest ale i poczuł zapach związany z obecnością kogoś obcego. Nie znał tego zapachu, a przynajmniej tak mu się wydawało. Obejrzał się w tamtą stronę powarkując przy tym. Owszem, to mógł być członek stada Ines, ale był niezadowolony, że ktoś śmiał mu przerwać tę chwilę. Choć trochę miał nadzieję, że obcy jednak sobie pójdzie.
RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Zevran - 30-12-2017 Oho, chyba jednak coś się tutaj dzieje. Pomyślał, nastawiając uszu. Zapach był coraz wyraźniejszy, więc Ines albo jest w pobliżu, albo przynajmniej niedawno tutaj była. To dobry znak. Zevran przez resztę nocy zastanawiałby się jak beznadziejnym drapieżnikiem byłby, gdyby nie udało mu się jednak natrafić na lwicę idąc za jej zapachem. Szedł normalnie, tutaj gałązkę nadepnął, tam kamyczek potrącił - raczej nic nie zapowiadało się na to, by Ines mogła go nie usłyszeć, nawet jakby się czymś odurzyła. Chociaż...? W dalszym ciągu nie widział nic, jednak powietrze zdawało mu się... gęściejsze? Mgły nie było więc czemu. Mimo wszystko Zevran szedł dalej, aż natrafił na warczenie. Normalnie, gdyby nie był u siebie, to spieprzyłby już dawno temu, nawet by się nie zastanawiał czy się przesłyszał czy nie. Ale przecież był u siebie? To był jego dom, a jakoś nie słyszał o zwyczaju warczenia na siebie wśród srebrnych. Ale powoli! Zevran mimo wszystko trochę zwolnił, bo dalej nie widział nikogo, hałas i zapach był wyraźniejszy... Musiał sprawdzić. Jeśli to obcy i Ines jest w pobliżu to jego zasranym obowiązkiem było pojawienie się chociaż u jej boku, jeśli nie próba ingerencji? No niekoniecznie spodziewał się znaleźć ją leżącą w trawie wraz z... no z kimś. Teraz czuł oba zapachy, splatające się w jedno. Ale... no cholera jasna, na blask najświętszego, co tutaj się wyprawia? Kim do cholery jest ten lew, dlaczego Ines... wygląda jak wygląda? - Ka-kapłanko...? Stał jak wryty. Niuansów własnej wiary mógł czasem nie pojmować, ale to przekraczało jego możliwości rozumowania. RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Inés - 12-02-2018 Wędrowała wzrokiem za ciemną sylwetką ukochanego. Niezmiernie ja ucieszyło, że on położył się tuż obok, a w dodatku dał jej poczuć na sobie choć część swojego przyjemnego ciężaru. Dała to po sobie poznać poprzez pełen ledwo skrywanej ekscytacji uśmiech. Szkoda, że nie dane było jej się nacieszyć tą sielską chwilą. Spojrzała tam, gdzie i on, nieco zlękniona. Wierzyła jednak, że gdyby groziło jej niebezpieczeństwo, to Ghalib ją obroni... Może nawet z bardziej dobitnym skutkiem niż by zakładała, bacząc na jego wcześniejsze wyczyny. Nie śmiała zabrać samczej łapy ze swojego śnieżnobiałego futra do momentu, w którym wreszcie ujrzała tego, który do nich zmierzał, usłyszała jego głos, a i jego zapach wyraźnie ją uderzył. Jak mogła go od razu nie rozpoznać? Naprawdę była tak zaabsorbowana bliznowatym? Niepodobna! Szybkim ruchem przewróciła się na brzuch, po czym wstała, uniosła łeb i jak gdyby nigdy nic odchrząknęła, spojrzała po bokach, czy przypadkiem nikt inny tu nie nadchodzi i rzekła, starając się trzymać klasę pomimo zdenerwowania: - Niech Księżyc oświetla twą drogę, Zevranie. Pozwól, że przedstawię ci... I dokładnie w tym momencie głos jej się załamał. Na tej płaszczyźnie nie była już kapłanką, a lwicą, która wtrącała się w nieswoje sprawy rodzinne. A kimś takim zdecydowanie być nie zamierzała, a nawet i nie potrafiła. Ich relacja czy jej brak dręczyła ją nawet bardziej niż fakt, że została przyłapana na przytulankach z poparzeńcem. Tylko na ile obaj mają świadomość, z kim mają do czynienia? Patrzyła z niepokojem to na jednego, to na drugiego, próbując dostrzec prawdę w błękitach bądź żarówkach. Wiedzą, nie wiedzą? RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 13-02-2018 założyłam, że nie będzie większego problemu z tym, że Persy zdążyła jednak Ghalowi nakablować (i podkoloryzować) na Zevrana a ten mógłby się zorientować, że to o niego chodziło xD tak będzie śmieszniej
--------------------------------
Mało powiedzieć, że Ghalibowi nie podobała się ta sytuacja ani trochę. Bowiem jeszcze aż tak blisko jeszcze z Kapłanką nie był a wiedział, że miał szansę być jeszcze bliżej. Nerwowe poderwanie się do góry Ines spotkało się z lekkim oporem z jego strony bo delikatnie przytrzymał ją łapą, ale tylko na moment. Potem powoli zaczął się podnosić obserwując cały czas tego obcego. Przynajmniej do momentu, w którym Biała Dama postanowiła pozdrowić żółtookiego lwa nie przerywał warczenia. Szybkość z jaką jego ukochana potrafiła założyć na siebie bezpieczną maskę zaskoczyła nawet jego. Ba, nawet nie był do końca pewien czy taka reakcja podobała mu się choć w tym momencie ją rozumiał. Ines była Kapłanką, przywódczynią stada i przyznanie się od tak do romansowania z jakimś obcym i niewierzącym lwem mogłoby okazać się kompromitujące, ale przecież on nie był byle kim.
Imię tego drugiego czarnego w ogóle nic mu nie mówiło. Nie był pewien czy Kapłanka mówiła mu o nim kiedyś czy nie, w tej danej chwili nic mu nie przywodził na myśl. Wtedy coś mu przyszło do głowy. Młody lew, czarny, złote oczy i niedalekie sąsiedztwo Źródła Życia. Ghalib codziennie patrolował tamte tereny razem z Tohuvabohu i Tyrvelse, skojarzył więc również i zapach kogoś kto czasem kręcił się tam i nie został jeszcze przyłapany. W tym momencie rozwarł szczęki szeroko i błysnął jasnymi kłami w ciemności wydając z siebie wściekły warkot.
- Ty - powiedział poważnie i głośno. - To ty chciałeś zabić moją córkę!
Wyskoczył naraz przed Kapłankę by znaleźć się blisko obcego samca. Za tak ciężki grzech Ghalib przewidywał jedynie najsurowszy wymiar kary - śmierć.
RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Inés - 20-03-2018 Kapłanka spodziewała się bardzo różnego obrotu wydarzeń, ale to, co się stało, przeszło jej najśmielsze wyobrażenia. Zabić córkę? Zevran? Ale jak to!? Lojalność wobec tak niewinnej duszyczki jak złotooki, w dodatku przecież członka jej stada, walczyła o uwagę z nieposkromionym uczuciem wobec poparzeńca. Odchyliła uszy i nieśmiało zbliżyła się do ukochanego, teraz patrząc na niego z mieszaniną strachu i niedowierzania. - O czym... ty mówisz? - wtrąciła się zdławionym głosem. Miała ochotę krzyczeć, ale przez gardło przeszedł jej tylko szept. Spojrzała na tę kupkę nieszczęścia, jaką był młodzik. Przygarnęła go do swojego stada, otoczyła opieką, co prawda dość chłodną, ale i tak najlepszą, jaką miał od czasu rozpoczęcia swojej samotnej wędrówki. Dawno nie odczuwała podobnego współczucia wobec żadnej żywej istoty, a on, jej umiłowany, oskarża go o takie okropieństwa?! - Nigdy w to nie uwierzę! - oznajmiła z taką zaciekłością, że zaskoczyło to nawet ją samą. I na tym zakończył się jej nagły wybuch śmiałości; teraz odsunęła się gwałtownie, wbiła wzrok w ziemię i, próbując uspokoić oddech, zatopiła się w rozważaniach nad tym, w jakiej chorej sytuacji właśnie się znalazła i co właściwie do niej doprowadziło. RE: Księżyc i Mrok [Ghalib, Ines + Zevran] - Ghalib - 22-03-2018 Prawdę mówiąc Ghalib nigdy nie spotkał wcześniej Zevrana i nie zdążył wyrobić sobie własnego zdania na jego temat, nie miało to jednak dla tsavo żadnego większego znaczenia. Mimo, że sam dopuszczał się różnych przewin to sam również nie zamierzał mieć wyrozumiałości dla kogoś, kto podnosi łapę na jego rodzinę. Dostrzegając jednak reakcję Ines zawahał się przed skoczeniem do gardła młodzikowi. Obrócił gwałtownie łeb w jej stronę spoglądając na nią cały czas niespokojnym okiem, w którym złość można było wyczuć z dala.
- Kilkakrotnie czułem jego zapach na swoim terytorium - mówił wciąż podniesionym, warczącym tonem. - Persymona go spotkała i ledwo uciekła!
Oczywiście, że nie mógł wcześniej wiedzieć ani powiązać zapachu z żadnym innym intruzem, ale jego córka opisała napastnika całkiem dokładnie. Młody, czarny, żółte ślepia plus zapach, który należał do kogoś kto nie pierwszy raz umknął karzącym kłom Hordy.
- Więc uwierz! - Warknął nieco zirytowany postawą Ines, która po tym wszystkim jak otworzył się dla niej nadal potrafiła zwątpić w jego słowa. - Podniósł łapę na moją córkę. Nie wierzę w to by mnie okłamała! Zabiję go za to co zrobił!
Ghalib rzecz jasna nie mógł wiedzieć, że Zevran również był krwią z jego krwi bo on nadal przekonany był, że tym zagubionym młodym lwem, o którym Ines mówiła mu kilka miesięcy temu był Kiburi. Może to i hipokryzja ze strony Poparzeńca, ale był przekonany, że Kapłanka przyjęła na swoje ziemie kogoś, kto chciał skrzywdzić jego najbliższych.
- Co robisz Ines? - Odezwał się znów zirytowany dostrzegając, że postanowiła również odstąpić od niego.
|