Ziemniaczek się buntuje - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Ziemniaczek się buntuje (/showthread.php?tid=2837) |
Ziemniaczek się buntuje - Kamuti - 07-02-2018 Jaaaakiś dłuższy czas po wydarzeniach spod Starego Baobaba. "Jak Mama może zostawić Kamuti to Kamuti może zostawić Mame!" Powiedział sobie ziemniaczek kierując swoje małe łapki w samotną podróż po terenach Srebrnego Księżyca, konkretnie po Ognistym Stepie, właściwie to nie bardzo daleko od domu... Niektóre ucieczki nie muszą być wielkie. W buntowaniu nie chodzi o to by coś komuś przekazać a o to by się buntować dla samego buntowania a ta chciała więcej uwagi matki. A najlepszym sposobem na zyskanie takiego jest, wyjście z domu i nie wracanie przez jakiś czas a jak wróci to mama będzie zła a ta jej wtedy nawrzuca! O taki wspaniały ma plan. Więc chodziła sobie wesoło po stepie. RE: Ziemniaczek się buntuje - Gunter - 08-02-2018 Co mu przyszło do głowy, żeby pytać o drogę sowę? Ta ślepa kupa pierza pewnie nawet nie wie gdzie jest jej własna dziupla. Jeśli to ptaszysko mnie okłamało – pomyślał – znajdę je, gdziekolwiek się schowało, wyrwę mu wszystkie pióra, wepchnę do środka i zrobię z niego poduszkę. Gunter na tą myśl uśmiechnął się promiennie. Taka poduszka mogłaby być całkiem wygodna, a do tego może służyć jako przekąska lub poręczna drapaczka. Lew rozejrzał się po stepie. Powinien już zawrócić. Czuł zapach innych osobników, który oznaczał, że ten teren należy do jakiegoś stada. Serdeczne powitanie ze strony jego członków nie było zbyt prawdopodobne, raczej wywiązałaby się walka, z której samotny lew pewnie nie wyszedłby bez uszczerbku. W którą stronę się udać? – pomyślał. Na zachodzie widział w oddali wysoką górę, która była świetnym punktem orientacyjnym. Zachód to kierunek dobry jak każdy inny, kiedy nie wie się, gdzie iść. Ze wzrokiem utkwionym w górę ruszył przed siebie, kiedy nagle zobaczył jakiś ruch w trawie. Gunter oblizał się na myśl o smakowitej zwierzynie i przyczaił, aby ta go nie zauważyła. Zaczął skradać się powoli w jej kierunku. Po kilku krokach zauważył ciemne uszy wystające spomiędzy trawy. Chwilę później pręgowany ogon. Choć w jego umyśle zaświtała iskierka niepewności, skradał się dalej. Nagle znieruchomiał. Dziś będzie musiał obejść się smakiem – zwierzęciem wędrującym po stepie okazał się mały serwal. - Co ty wyprawiasz? – krzynął na malca – Nie możesz tak sama się plątać po stepie! O mało cię nie upolowałem! RE: Ziemniaczek się buntuje - Kamuti - 08-02-2018 Na krzyk Ziemniaczek zareagował okrzykiem zdziwienia i podskoczyła do góry jak sprężynka na wszystkich czterech łapkach. Szybko odwróciła się w kierunku głosu i spostrzegła wielkiego lwa. - Łaaaa! - Odkrzyknął kotek przestraszony bardziej krzykiem niż posturą przybysza. Ale jak to upolował? To tak się da? Kamuti podrapała się łapką za uchem będąc bardzo zdziwiona tym co mówił jej lew. Trochę jej to nie wpasowywało się w cukierkową wizje świata. - A to tu nie wolno? - Zapytała bardzo zdziwiona, przecież mama mówiła że po stepie to można chodzić tylko, że nie daleko i trzeba wracać. A przecież jeszcze nie była daleko i wróci... Nie, nie wróci bo jest obrażona na mamę, foch i już. Będzie słoniem gdzie indziej ale na pewno nie w norze. RE: Ziemniaczek się buntuje - Gunter - 08-02-2018 Podskoki i piski serwala były tak zabawne, że Gunter chętnie jeszcze raz by go przestraszył, żeby znów to zobaczyć. Powstrzymał się jednak i przyjrzał się stojącemu przed nim kociakowi. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na rannego ani chorego, ale mógł się mylić. Wyglądało na to, że matka go porzuciła, więc na pewno miała jakiś powód. Może to jakaś choroba umysłowa? - Ależ wolno, proszę, spaceruj sobie ile wlezie po stepie. – Powiedział wesoło lew – A raczej do pierwszego spotkania z hieną. Albo sępem. Właściwie może nawet likaon by się pokusił o taki smakołyczek. Co prawda nie jesteś jeszcze zbyt duża, ale zapewniam, że twoje mięso jest mięciutkie i soczyste. Lew obserwował reakcję kociaka na swoje słowa. Skoro sowa okazała się niekompetentna, pytanie o drogę dziecka było jeszcze gorszym pomysłem. Jednak taki mały serwal mógłby się okazać przydatny. Zawsze chciałem mieć własne zwierzątko, a tutaj taka trafia się taka okazja – pomyślał Gunter. Przybliżył się więc do malca i najsłodszym głosem, jakiego mógł użyć, nie narażając się na napad cukrzycy wyszeptał: - Ale mnie nie musisz się bać. Jestem wujek Gunter i mogę ci pomóc. A tobie jak na imię kwiatuszku? RE: Ziemniaczek się buntuje - Sprike - 09-02-2018 Do nozdrzy lwa i złotoserwala mógł dolecieć cudzy zapach, a po chwili mogli ujrzeć jego właścicielkę... A może właściciela? Sprike nie próbował ukrywać swej obecności, ufając, że jeśli będzie uprzejmy i nikogo nie zaatakuje, mieszkańcy tych terenów nie przerobią go na wycieraczkę. Dziś wyjątkowo nie był głodny, co nie zdarzało się częstko, miał więc dobry nastrój. Zatrzymał się, gdy dotarł do kocięcia i dorosłego lwa. Jednym spojrzeniem ocenił drugiego samca. Był wojownikiem, Sprike nie miał co do tego wątpliwości. Czego chciał od złotoserwalki? - Hej - zwrócił się do lwa. - Czyżbyś chciał zjeść do bezbronne maleństwo? Bo jeśli tak, będę bronił tej młodej damy do ostatniej kropli krwi. O ile rzeczona dama pozwoli, bym został jej rycerzem - mrugnął łobuzersko do kocięcia. Nie zamierzał naprawdę walczyć, chciał się jedynie podroczyć. Ktoś mu zabroni? RE: Ziemniaczek się buntuje - Tumaini - 09-02-2018 Wędrowała sobie przez kolejne tereny, aż, w sumie nieświadomie zawędrowała na tereny Srebrnego Księżyca. Prawdę mówiąc, to nie wiedziała nawet, gdzie leży to stado, kojarzyła je rylko z jakiś zasłyszanych fragmentów rozmów, i przez myśl jej nie przeszło, że to właśnie ich ziemi. Jakoś specjalnie interesujące okolice to to nie były. Czego nie można było powiedzieć o dwóch stojących tu lwów. Tym bardziej, ze jednego z nich już gdzieś wcześniej widziała. Jednak najciekawszy ze stojących stał idealnie pomiędzy nimi - mały, złoty kotek, podobny do małego serwalka. Podeszła do grupki i jako że chwilowo nikt nic nie mówił, skinęła tylko, z nie schodzącym z jej pyszcza uśmiechem, dwóm starszym i położyła się na trawie przed kociakiem, by być głową mniej więcej na tej samej wysokości. - Cześć słodziaku, kto ty jesteś. - zapytała, nie zastanawiając się zbytnio nad zasadnoscią pytania, ani w ogóle prawdopodobieństwem jakieś składniejszej odpowiedzi. Po prostu musiała powiedzieć coś w tym tonie. RE: Ziemniaczek się buntuje - Gunter - 09-02-2018 Nagle opuszczony step zapełnił się obcymi. Gunter zauważył zbliżającą się brązową lwicę. Nie zachowywała się agresywnie, więc zapewne też była na tym terenie gościem. Już z daleka mógł spostrzec, że samica nie grzeszy urodą. Kiedy jednak podeszła bliżej nie sposób było nie zauważyć, że nowo przybyła lwica nie należy wcale do płci pięknej. Gunter miał już okazję spotykać samce, które chcąc udawać lwice pozbywały się grzywy. Kim był, żeby oceniać cudze wybory życiowe? Nie czekając na odpowiedź kociaka, zwrócił się do lwa. - Witam szanownego pana. – Gunter użył swojego najlepszego uśmiechu – Ach, jakże mógłbym skrzywdzić to niewinne kocię? Zapewniam, że obecnej tu damie nic nie zagraża. Właśnie miałem odprowadzić tego słodkiego kwiatuszka do domu. No cóż, nie powiedział, że to miał być jej dom, więc nikt nie mógłby oskarżyć go o kłamstwo. Wtedy nadszedł kolejny gość. Jakby jednego było mało, niech ich wszystkich świerzb dopadnie – pomyślał lew. Samica była serwalem, ale nie wyglądała na spokrewnioną z kociakiem. Pierwszy znalazł tego kotka i nie zamierzał go tak łatwo oddać tym nieznajomym. Kiedy samica pochyliła się nad malcem i zaczęła do niego mówić, Gunter musiał natychmiast zareagować. - Jak już zdążyłem powiedzieć obecnego tu dżentelmenowi, to urocze maleństwo jest pod moją opieką. Sytuacja jest pod kontrolą, więc łaskawi państwo nie muszą się niczym martwić. Musiał zrobić dobre wrażenie, żeby uśpić czujność przybyszy. Ukłonił się więc szarmancko przed lwem i serwalem. - Gdzie też się podziały moje maniery? Nie przedstawiłem się państwu. Nazywam się Gunter. – powiedział z serdecznym uśmiechem na pysku i wbił wzrok w obcych. RE: Ziemniaczek się buntuje - Kamuti - 09-02-2018 /Fiu, fiu, ilu lefków chce podziwiać ziemniaczka :D/ - Ale jak to? - Zapytała jeszcze bardziej zdziwiona. - Tu jest lew, to jak tu hiena podejdzie? Zdziwienie nie miało końca naiwny kotek znalazł wujka, to są ziemie stada więc to by pasowało że wujkowie chodzą sobie by spotkać wesołego małego kotka. Naiwność młodej była przeogromna. - Cześć wujku, jestem Kamuti i nie jestem kwiatuszkiem tylko słoniem! - Po tym jak się przestawiła to miała taką małą myśl, że o czymś zapomniała i to o czymś na prawdę ważnym na tyle ważnym ze ta mała myśl stałą się dużą myślą a potem jeszcze większą myślą a potem ta myśl nawet zaświeciła wyryła się w mechanicznej wyuczonej na pamięć formułce. - Niech Księżyc oświetla twe drogi. - Dodała jakby to było coś bardzo ważnego by mówić wtedy kiedy się kogoś spotyka, mama była zła jak tak nie mówiła. Ale mamy tu nie było więc mama nie może być zła bo nawet się poprawiła. A potem się pojawił następny lew. Którego też nie znała. Więc na to była już przygotowana. - Niech Księżyc oświetla twe drogi. - Odezwała się do nowego przybysza gdy ten tylko podszedł. Znów mechaniczna wyuczona formułka jak mały robocik. - Ale to wujek a wujków to się nie bije chyba? - Działo się za dużo, tu lew, tam lew, trochę od tych nowych twarzy kręciło się jej w głowie. I przybyła następna postać, serwal, wzdrygnęła się na chwilę myśląc, że to mama. Ale to nie była mama. To był inny kotek, więc nabrała powietrza w małe płucka i... - Niech Księżyc oświetla twe drogi. - Odezwała się znów mechanicznym robocikiem. - Jestem Kamuti. RE: Ziemniaczek się buntuje - Ava - 12-02-2018 Kolejny dzień, kolejny patrol. Normalka prawda? Dzień jest cudowny. Słonko nie przypala, ptaszki śpiewają, upolowała królika z dużą łatwością, a teraz wędruje po terenach Srebrnych pilnując granicy. Co może pójść źl... NA BLASK JASNEGO PANA I MITYCZNE GALOPUJĄCE ANTYLOPY! Co to za zgromadzenie? I to jeszcze bandy, której nie znała. I OTACZAJĄ MAŁĄ KLUSKĘ! Bo ciocia Ava kochała wszystkie maluchy w stadzie, zwłaszcza małe ziemniaczki. A teraz widzieć tu takiego w potencjalnym niebezpieczeństwie to niedobrze. No dodać też trzeba, że jeżeli dzieciaczkowi coś się stanie to pewnie Samiya urwie jej łeb własnymi pazurkami. Wydała z siebie głośne nawoływanie, brzmiące nieco jak śmiech, typowy dla hieniego gatunku, aby zaraz pośpieszyć w kierunku tej inwazyjnej grupki. Trzeba jednak uważać, gdyż obcy mogą być niepełnosprawni umysłowo, podobnie jak ona, i skrzywdzą ziemniaczka jak tylko się zbliży. Jednak szybkim truchtem dopadła do młodej, wciąż sprawiając wrażenie dość spokojnej. Przynajmniej tak się jej zdawało. Wyszczerzyła kiełki w uśmiechu do małej złotoserwalki i zapytała się spokojnie. - Cześć pyrko. Czy ci tutaj ci się naprzykrzają? Przesunęła wzrok na obcych z złowrogim błyskiem w ślepiach, który sam w sobie mówił "Lepiej żeby tak nie było.". - A wam niech Księżyc oświetla wasze drogi. Jestem Chui, pilnuje tych ziem. Czego tutaj chcecie? RE: Ziemniaczek się buntuje - Sprike - 24-02-2018 Sprike obrzucił obcego samca - który najwyraźniej miał na imię Gunter - podejrzliwym spojrzeniem, które wyraźnie mówiło "wiem, że kłamiesz, bratku". Bezgrzywy miał szósty zmysł do wykrywania kłamstw - sam był przecież kłamcą - i dobrze wiedział, że Gunter wcale nie opiekuje się małym kocięciem. Nie wiem kim jest, ale nie podoba mi się. Jeśli mówi prawdę, to ja mam gęstą grzywę. Przestał zwracać na Kamuti uwagę, rozważając, czy nie zarzucić kłamstwa Gunterowi, co zapewne skończyłoby się awanturą albo i bójką, ale wtedy pojawiła się nieznana Sprike'owi serwalka - czyżby mama kocięcia? - oraz hiena, najpewniej znająca dobrze Kamuti. Lew zwrócił się więc do psowatej. - Miło mi panią poznać, pani Chui - rzekł oficjalnym tonem. - Jestem wędrowcem. Przechodziłem tędy właśnie, gdy ujrzałem tego grzywacza, Guntera rozmawiającego z ową małą kicią. Twierdził on, że zamierzał odprowadzić Kamuti do domu, oraz, że jest jej opiekunem, w co wszakże nie uwierzyłem. - Obrzucił Guntera nieprzyjaznym spojrzeniem. - Teraz, słysząc Pani pytanie skierowane do tego kocięcia, wnioskuję, że miałem rację i ów Gunter wcale nie jest żadnym "wujkiem" dla małej. - Zakończył monolog i usiadł, owijając schludnie ogon w okół przednich łap. RE: Ziemniaczek się buntuje - Gunter - 24-02-2018 - Chwała Księżycowi. – powiedział do hieny z lekkim ukłonem, mając nadzieję, że będzie to dobra odpowiedź na to nietypowe pozdrowienie. Słysząc słowa lwa spojrzał na niego z żądzą krwi w oczach. Trwało to jednak tylko ułamek sekundy, zaraz się opanował a na jego pysk powrócił serdeczny wyraz. Jak ten parszywy Unterlöwe śmie zarzucać mu kłamstwo? W czasach kiedy służył w Szwadronie takie pokraki nie miały nawet prawa się odezwać w obecności lwa. Gdyby ktoś taki oskarżył prawdziwego lwa, czekałoby go w najlepszym wypadku wyrwanie języka. Gunter zwrócił się do Chui. Hiena nie stanowiła dla niego zagrożenia, nie chciał jednak mieć w niej wroga. Znajdował się na terenie stada, więc zadzieranie ze strażniczką było co najmniej nierozsądne. Skoro serwalka nie była jednak sierotą będzie musiał oddać ją pod opiekę rodziny i poszukać innego króliczka doświadczalnego do swoich eksperymentów medycznych. - Oczywiście, że nie jestem spokrewniony z tym kotkiem. – spojrzał kpiąco na bezgrzywego lwa – Myślę, że obecny tu wędrowiec chciał się popisać swoim błyskotliwym umysłem, ale nawet kamień byłby wystarczająco spostrzegawczy, aby zauważyć, że nie jestem serwalem. Naturalnie jednak spotykając bezbronne dziecko na środku stepu poczułem się w obowiązku zaopiekować się nim i jak widać miałem ku temu powody. Skierował wzrok na bezgrzywego. Nie lubił, kiedy ktoś odbierał mu zdobycz. W tej chwili miał w głowie 23 metody bezlitosnych tortur, które chętnie by na nim wypróbował. Szczególnie kusił go numer 14, z użyciem kanciastego kamyka, kawałka liany i pęku suchej trawy – arcydzieło sztuki zadawania bólu. - Naprawdę, jak panu nie wstyd! Widziałem jak pan mrugał zalotnie do tej małej serwalki. Przecież to tylko niewinne dziecko! Całe szczęście, że byłem w pobliżu, kto wie jak mogłoby się to skończyć. Często pan tak spaceruje po stepach, wypatrując bezbronnych kociąt?! I jeszcze oskarża pan porządnego lwa o kłamstwo. Znów zwrócił się do hieny. Jego mina wyrażała bezgraniczne oburzenie. - Zawsze byłem tolerancyjny wobec „odmiennych” lwów. Czy ktoś chce być samcem, czy samicą jego sprawa, pod ogon nikomu nie zaglądam. Teraz jednak stwierdzam z całym przekonaniem, że takie wybryki natury powinny trzymać się z dala od dzieci. Żade kocię ani lwiątko nie jest bezpieczne, kiedy tacy dewianci krążą bezkarnie po okolicy! |