Przyjaciel czy wróg ? (Jasir i Sprike) - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Przyjaciel czy wróg ? (Jasir i Sprike) (/showthread.php?tid=2855) |
Przyjaciel czy wróg ? (Jasir i Sprike) - Jasir - 28-02-2018 Jasir po sytuacji koło Strumyka Schadzek musiał znaleźć swoją 'świątynię spokoju'. Pustkowie raczej ne jest miejscem spokoju i pozytywnych myśli, ale Jasir miał w sobie tą 'duszę podróżnika', musiał znaleźć miejsce poza pięknym Upendi, a może też znajdzie dla swojej rodziny inne miejsce... Na razie na tym pustkowiu byłoby to nie do pomyślenia... Ogarnia go jeszcze jego niespełniony cel - to właśnie dlatego znalazł się na Pustkowiu, kierując się wciąż na północ. W okolicy nie było właściwie nic. Co jakiś czas jakieś pojedyncze suche drzewa i krzaczki, w których prawdopodobnie nie zamieszkiwało żadne żyjątko. Wolno stąpał po ziemi, jakby chciał trochę pokontemplować, lecz mial pełną świadomość, że jeśli nic 'ciekawego' nie znajdzie, jeśli dalej jest jak teraz, tylko pustka - zawróci (choć bardzo w to wątpił). Bardzo dobrze pamięta, jak przybył do tej krainy z północnego-wschodu i pojawił się w Dolinie Spokoju. Ale jego łapy musiały poznać i te tereny. RE: Przyjaciel czy wróg ? (Jasir i Sprike) - Sprike - 28-02-2018 Jeśli Jasir sądził, że jest tu sam, to się mylił. Pod jednym z uschniętych drzewek, na piasku leżała... A raczej leżał lew. Jego głowa spoczywała na przednich łapach, a cała sylwetka sugerowała rozluźnienie, lecz czujne, lodowatobłękitne oczy obserwały zbliżającego się złotego lwa już od półtorej minuty. Sprike zdecydował się nie reagować, chyba, że obcy postanowi go zaatakować bądź zagadnąć. Nie miał ochoty na pogaduszki, lecz z drugiej strony czarnogrzywy mógł wiedzieć coś przydatnego. Postanowił zdać się na los. RE: Przyjaciel czy wróg ? (Jasir i Sprike) - Jasir - 11-03-2018 Jasir miał na oku zatrzymać się pod uschniętym drzewkiem na środku tego bezkresnego pustkowia. Poleżałby trochę na w jej cieniu, a potem miał zadecydować, czy przemierzać te pustynie dalej, czy wrócić do domu. Nie było większego sensu rozmyślać nad tym, czy można znaleźć coś za pustkowiem. Gdy tak uważniej przypatrywał się temu malutkiemu skrawku cienia, jakie rzucało to drzewko, zauważył leniwie patrzącego dorosłego bezgrzywego lwa (może lwice). Po głowie chodziły mu różne rzeczy. W głowie mu się nie mieściło, żeby mieszkał pod drzewkiem na samym środku pustki i patrzącego słońca - pewnie jest podróżnikiem, i zatrzymał się tam na chwilę. Być może przybysz poszerzy jego wiedzę geograficzną, na co bardzo liczył. Zbliżając się do drzewka, nie zmieniał tempa, szedł takim samym rytmem jak przez całe Pustkowie. Nieznajomy nie okazywał zainteresowania, mimo to kiedy był już na miejscu, zwrócił się do bezgrzywego: - Witam pana ! Mam nadzieję, że nie przeszkodzę, jeśli tu na chwilę przystanę. Pustkowie nie jest najlepszym miejscem dla nas, lwów. |