Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Wersja do druku +- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl) +-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65) +--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85) +---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89) +---- Wątek: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) (/showthread.php?tid=2965) Strony:
1
2
|
Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 13-05-2018 Do życia wygnańca już zdołała przywyknąć, wszystko stało się trudniejsze, nawet tak zwykła czynność jak drzemka popołudniu, gdy skwar stawał się nie do zniesienia, a błoto chroniące przed poparzeniem wysychało i odpadało od skóry. Nikt nie pilnował jej grzbietu, a ciągłe czuwanie stawało się udręką, nawet jeśli nic nie chciałoby zjeść Sin, bo przecież nie byłam antylopą to wciąż zagrażały jej bawoły, hieny, słonie no i inne lwy. Z kryjówki znajdującej się na sawannie w pobliżu Słonecznej Rzeki wychyliła się dopiero późnym popołudniem, niebo po którym przemykały kłębiaste chmury zrobiło się czerwone, odetchnęła głęboko, ciepły wiatr niósł ze sobą zapach wilgotnej gleby i deszczu, oby nie chwyciła ją ulewa. - Dobrze. Czas ruszać dalej.- bardziej na północ, może tam znajdzie wreszcie ostoje? Chociaż tak po prawdzie, coraz częściej martwiło ją to, że czeka na nią los tułacza za to co uczyniła. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 13-05-2018 Jedyna i najważniejsza rzecz o której marzył teraz znachor był święty spokój. Zaczynał mieć powyżej uszu węży, wierszy, lasów, gór, górali, stad, cesarzy, wierszy, spotkań rodzinnych po latach, śniegu, błota, dawnych znajomych, i nowych znajomych, którzy zmieniali się we wrogów w czasie krótszym niż potrzeba na wypowiedzenie słów „czy ta kość na pewno powinna wystawać mi z brzucha”. Wszystko zwaliło mu się nagle na głowę jak lawina. Nawet miętka nie koiła już myśli jak kiedyś. Potrzebował jakiegoś zajęcia któremu będzie mógł się poświęcić, tak żeby następnym razem gdy ktoś będzie chciał go zaprosić na spotkanie przy herbatce i ciastkach albo krwawe morderstwo mógł powiedzieć: wybacz mój drogi, jestem dziś bardzo zajęty, może następny czwartek byłby dobry na podgryzienie komuś gardła i ploteczki przy deserze? Tak, to był dobry plan. Właściwie to powinien zająć się zbiorem ziół, ponieważ jego zapasy świeciły pustkami, ale ku jego niezmierzonym smutku i tak nikt nie chciał korzystać z jego usług medycznych. Wtem nagle poczuł jak przepełnia go niespodziewane natchnienie. Niczym świetlik na nocnym, granatowym niebie, tak błyskotliwa myśl zaświtała w jego strudzonej ciągłym myśleniem głowie. Jak mógł wcześniej nie wpaść na tak genialny pomysł? Kąpiel! Tego właśnie potrzebował. Jak pomyślał tak zrobił i skierował swe kroki ku pobliskiej rzece. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 14-05-2018 Mimo zachodu słońca i tak wybierała trasę pomiędzy drzewami, zaroślami korzystając też z wysokich traw rosnących w pobliżu rzeki. Nie chciała rzucać się w oczy, brąz bandaży i ciemnoszary kolor tułowia teraz całkiem świetnie nadawał się do wtopienia w otoczenie. Przeskoczyła zgrabnie z kamienia na kamień by pokonać jakiś niewielki strumyk, potem droga była już całkiem prosta. Na moment przystanęła spoglądając na wielki skalny masyw znajdujący się na horyzoncie. Intrygujące. Z doświadczenia wiedziała że takie atrakcyjne miejsca zazwyczaj mają już właścicieli, toteż była już odrobinę mniej pewna czy dobry kierunek obrała. Lepiej będzie ominąć skałę i nanieść pewną korektę, z takim postanowieniem wyszła zza pnia drzewa na skrawek bardziej odsłoniętego brzegu rzeki. Liczne tropy zwierząt sugerowały że albo przychodzą tu ugasić pragnienie, albo rzeka jest w tym miejscy lu dość płytka by przejść na drugi brzeg, tym drugim nie była szczególnie zainteresowana. Lazurowe ślepia omiotły okolicę i zaraz jak tylko zauważyła samca cofnęła się do cienia licząc na to że jeszcze jej nie zauważył. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 14-05-2018 Gunter przystanął nad rzeczką, aby przyjrzeć się jak najdokładniej jej nurtowi oraz dnu. Zmrużył oczy, wypatrując wśród mułu i traw, co kryje się w mętnej wodzie. Wciąż nie tracił nadziei na złowienie elektrycznego suma, ale chodzenie od strumyka do strumyka nie przynosiło efektów. Potrzebował zorganizowanego systemu badania rzek, aby móc porównywać ich właściwości i odnaleźć zależność między nimi, a żyjącymi w nich organizmami. To była myśl! To był świetny plan! - Jesteś genialny! – wykrzyknął sam do siebie, jak czasem miał w zwyczaju. Następnie skromnie podziękował sam sobie za ten komplement, może nawet spłonął delikatnym rumieńcem i powrócił do obserwacji wody. Musiał zacząć wdrażać plan w życie jak najszybciej, a do tego potrzebował konkretnych danych. Zastanowił się przez krótką chwilę. Konieczna była próba kontrolna i Słoneczna Rzeka mogła z powodzeniem pełnić tę funkcję. Teraz musi tylko zastanowić się, co właściwie będzie badać. Myśli znachora były tak zaprzątnięte kwestiami temperatury, gęstości, lepkości, napięcia powierzchniowego i rozkładu naprężeń ścinających, że nawet gdyby tuż obok jego ogona przemaszerowała parada złotych serwali przebranych w papuzie piór i śpiewających w głos Marsyliankę w akompaniamencie trąbiących słoni, pewnie nawet nie zwróciłby na nie uwagi. Nie mówiąc już o szarym cieniu schowanym gdzieś między drzewami. W tej chwili najważniejsze było, że być może znalazł sposób na złowienie wymarzonej rybki. - Nie uciekniesz mi. – rzekł złowrogo do suma, który pewnie krył się w odmętach rzeki. – Nie ma sensu się przede mną ukrywać. Wkrótce cię dopadnę, rybeńko. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 16-05-2018 Nie dostrzegł jej? Mogła więc odetchnąć z ulgą i nieco się uspokoić, a co za tym idzie lepiej przyjrzeć się osobliwemu lwu. Bo chociaż z wyglądu może i nie był jakiś wyjątkowo dziwny, to jego zachowanie dostawał od tego co Sin brała za normalne. Para gackowatych gołych uszu tkwiła skierowana właśnie w jego stronę, próbowała zrozumieć coś z tego monologu. Polował na ryby? Ale po co, skoro wokolicy były zwierzęta które szło złapać łatwiej? Bez moczenia się, bez ryzykowania że jakiś krokodyl spróbuję zaprosić cię na obiad w roli posiłku. Wychyliła się ciut by lepiej zobaczyć co tamten wyprawia i jak mu idzie. Nawet nie wiedziała kiedy łapy pokierowały ją bliżej Guntera wyciągając z bezpiecznego cienia. - Do kogo Pan mówi?- Zagadnęła ciekawsko. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 16-05-2018 Nazwanie obserwacji dna rzeki porywającym zajęciem byłoby jawnym kłamstwem, ale znachor nie miał zamiaru dać za wygraną. Wytrwale wlepiał swe ślepia w płynący u jego stóp nurt, próbując wypatrzeć coś, co nie byłoby kolejnym kamieniem albo zgniłym liściem. Nawet na chwilę nie odrywał wzroku od wody, więc nie zauważył kiedy nieznajoma zaczęła się do niego zbliżać. Mruczał coś do siebie pod nosem, prowadząc ożywioną wewnętrzną dyskusję, kiedy nagle ku jego ogromnemu zdziwieniu usłyszał głos, który nie należał do niego. Z tego co wiadomo było Gunterowi o rybach, te pływające stworzenia nie potrafiły mówić lub też były tak zadufane w sobie, że rozmawiały tylko z przedstawicielami własnego gatunku. Dlatego przerwał nagle monolog i po wykluczeniu możliwości, że to jego własny głos stał się nagle kobiecy, doszedł do wniosku, że ktoś tu jest. Poderwał nagle łeb, ale złośliwe słońce wiszące nad horyzontem oślepiło go, więc skrzywił się i rzucił w jego stronę głośne przekleństwo. Mimo, że niewiele widział z powodu słonecznych plam przed oczami, zaczął rozglądać się dokoła, mrugając energicznie. - Witam szanowną panią. Mówiłem do samego siebie. Skłoniłbym się na powitanie, ale tak się niefortunnie składa, że nie widzę, gdzie się pani znajduje. – niezwykle rzadko zdarzało się Gunterowi spotykać samice. Nie żeby narzekał, bo nigdy szczególnie nie przepadał za płcią przeciwną, ale czasem wydawało mu się, że te zwyczajnie go unikają. Nie chcąc więc, aby ta także uciekła w popłochu, postanowił uruchomić swą szarmancką stronę natury. W końcu samice uwielbiają komplementy. - Musi pani wiedzieć, ze jej uroda bije takim blaskiem, że aż wypalił mi oczy. – chyba jednak nie zostanie mistrzem komplementów. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 17-05-2018 Nagła reakcja nieco ją spłoszyła, był to jedynie odruch więc szybko otrząsnęła się z lekkiego spięcia prostując się żeby nie wyglądać jak ten spłoszony kurczak. Wiązankę przekleństw przełknęła z zakłopotanym uśmiechem, nie była skierowana ku niej, więc pozostało poczekać aż dziwak skończy? -To bardzo miłe, ale nie musi Pan mi się kłaniać. Właściwie tylko przechodziłam obok i nie mogłam oprzeć się ciekawość.. - ukłony nie były jej potrzebne, niewątpliwie sprawił słowami przyjemność i to na tyle by uśmiech na zabandażowanym pyszczku stał się pozytywniejszy. Szkoda tylko że tak samo szybko jak rozswietlił lico lwicy, zniknął wraz z następną porcją 'komplementów'. Zatkało ją, słowo po słowie, aż do samego finału niesmak rósł i skończyło się na opuszczonej koparce. - Taki urok Gorgon chyba. - I skończyły się uprzejmości. W tonie Sin wyraźnie rozbrzmiewało szorstkie rozczarowanie. Prychnęła, straciła chyba ochotę na pogawędke, o zainteresowaniu nawet nie wspominając. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 17-05-2018 To nie było dobre rozpoczęcie znajomości, ale przynajmniej nie dostał od samicy po pysku, jak to często mu się zdarzało. Czarujące słówka nie były jego mocną stroną. - Niech mi droga pani wybaczy, nie chciałem jej urazić. Czy Gorgona to pani imię? Niezwykle dźwięczne. Ja nazywam się Gunter. – miał dziwne, świdrujące przeczucie z tyłu głowy, że znów powiedział coś nieodpowiedniego. Musiał więc jak najszybciej zmienić temat, zanim nieznajoma się obrazi, co mogłoby się skończyć dla niego bardzo źle. - Powiedziałbym, że nie jest to najlepsze miejsce do spacerowania. – zerknął w kierunku Kilimandżaro – Niedaleko stąd zaczynają się tereny stada, od którego dobrze radzę trzymać się z daleka. Mieszkają tam szurnięci górale. Mówię pani, jeden bardziej szalony od drugiego. Nie mówiąc już o ich przywódcy, ofiara życiowa i nieudacznik. Cud, że to wszystko jakoś się jeszcze trzyma kupy. – znachor przypomniał sobie, że zanim dowiedział się, że Haki jest cesarzem, miał w planach dorwać przywódcę stada i zbadać od środka jego głowę. Właściwie, to naprawdę nie był spokrewniony z Hakim, a Tiba udało mu się pozbyć, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby powrócić do pierwotnego zamiaru. Problemem byli jednak strażnicy, z jakiegoś dziwnego powodu gotowi bronić tego niedojdy. Ciemne plamy wreszcie zniknęły mu z pola widzenia i mógł przyjrzeć się rozmówczyni. Z zaskoczenia otworzył szeroko oczy i ożywił się nagle. - Ależ pani jest ranna! – nieznajoma wyglądała jakby właśnie wydostała się z pola bitwy. Cała była ubrudzona i pokryta opatrunkami. – Niech mi pani pozwoli na to spojrzeć. Jestem lekarzem. Od tego błota może wdać się zakażenie, to bardzo niebezpieczne! RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 09-06-2018 Za same słowa Sin prawie nigdy nie podnosiła łapy, nie gdy były to celowe obelgi, czy też niefortunna gafa. A pewna była że obcy jej jegomość dopuścił się jednego z powyższych, którego? To było podstawowe pytanie które raczyła sobie zadawać w myślach, na szczęście Guntera lwica jeszcze nie postawiła na nim krzyżya. - Nie. Gorgony to istoty o niezwykle szpetnej urodzie, legenda mówi że kto w ich oczy spojrzy ten zamienia się w kamień. A nazywam się Sin, Panie Gunter.- Nadal boczyła się na niego za ten nietakt, popatrzyła w stronę góry której szczyt ozdabiała biała czapa. Szurnięci górale, nie brzmiało to najlepiej i chyba nie chciała sprawdzać ile prawdy jest w słowach samca, było przecież tyle innych dróg którymi mogła podążać. - Nie wiedziałam o tym. Pierwszy raz jestem w tych stronach i za każdym drzewem czy skałą czyha na mnie niewiadoma. - Wędrowny lew musi zatem liczyć się z ryzykiem, miała tylko nadzieję że bogowie oszczędzą jej nieznośnych przykrości na drodze. Krzyk wyrwał ją z zamyślenia i drgnęła spinając się. Ranna? Ale gdzie? Podniosła łapę, drugą. Wszystko było okej. - Ah. Nie, to.. to zupełnie nie tak.- Była pewna że zdawał sobie sprawę z wyglądu swojego rozmówcy, aż do tej chwili, podniosła łapę by zatrzymać lwa tam gdzie stał. - To specjalna ochrona. Z jakiegoś powodu od maleńkości futro porasta moje ciało bardzo skąpo, nic nie potrafiło zmienić stanu tej rzeczy i by chronić skórę przed słońcem, oraz uporczywymi owadami zmuszona jestem nakładać maź na nią. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 10-06-2018 Wyglądało na to, że mimo usilnych starań znów popełnił nietakt. Rozmowa z samicami była jak spacer po krawędzi klifu – jeden niewłaściwy ruch i chwilę później w najlepszym wypadku brakuje ci kilku zębów, a w najgorszym obojga oczu. Pazurki Sin mogły być dosyć ostre, więc wolał nie ryzykować kolejnej gafy. - Jak pani widzi, spoglądam prosto w jej oczy i nie zamieniam się w kamień, więc musiałem się wielce pomylić używając tego imienia. – nie był artystą ani amantem, żeby być ekspertem w dziedzinie kobiecej urody. Ponadto bandaże spowijające ciało Sin nie pozwalały na ocenę jej wyglądu. Samica wydawała się jednak bardzo czuła na tym punkcie. - Logicznie rzec ujmując piękno jest pojęciem bardzo względnym. To co dla jednego jest szpetne, dla innego będzie dziełem sztuki. Pojęcie brzydoty oznacza jedynie, że dana osoba nie wpasowuje się w czyjś konkretny gust, a gusta jak wiadomo są różnorodne. Co prawda istnieje piękno uniwersalne, które odnajdujemy w symetrii oraz właściwych proporcjach, ale to niedoskonałości czynią urodę niezapomnianą i jedyną w swoim rodzaju. Niech mi pani wierzy, że w żaden sposób nie chciałem jej urazić ani zaprzeczyć jej pięknu. Gdybym to zrobił, po pierwsze musiałbym skłamać, ponieważ nie jestem w stanie ocenić wyglądu twarzy, kryjącej się pod opatrunkami. Po drugie, w ten sposób obraziłbym tylko siebie, gdyż mogłaby mi pani zarzucić wtedy, że mam zły gust lub słaby wzrok i zapewne miałaby pani rację w obu kwestiach. Po tym przydługim wstępie mógł przejść do kwestii, która interesowała go znacznie bardziej z powodu wykonywanego zawodu. Nie spotkał się dotąd z podobnym schorzeniem jak u Sin i miał ochotę dowiedzieć się więcej, ale gdzieś w głębi czaszki zapaliło mu się światełko ostrzegające, że poruszając dalej temat futra lwicy, mógłby ostatecznie przekroczyć granice jej cierpliwości. - Więc mówi pani, że jest tu nowa? Mogę zapytać skąd pani przybywa? – zapytał ostrożnie – Uspokoję panią, że o ile nie wkracza się na tereny stad, okolica jest dosyć bezpieczna i całkiem przyjemna do pozostania na dłużej. Jeśli zawitała tu pani w celach turystycznych, polecam osobiście krainę Upendi, niezwykle malowniczy zakątek. Z kolei gdyby chciała pani zaczerpnąć orzeźwiającego powietrza i zaznać chłodnej kąpieli, na zachodnie znajduje się ocean. – swoją przemowę Gunter zwieńczył przyjaznym uśmiechem, mając ogromną nadzieję, że nie wpakuje się znów w kłopoty przez swoją nadmierną gadatliwość. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 16-06-2018 Lekka zmarszczka pojawiła się na czole Sin, gdy brewki samicy zbliżyły się w zakłopotaniu do siebie. Pozostała jednak ona niewidoczna pod bandażem. Gunter lał słowa całkiem sprawnie, powoli przepędzając fochy, ale dla samej zasady, wybaczyć tak od razu nie można! - Może jestem tylko jakąś kuzynką Gorgon, siódme wody po wymoczonym imbirze.- Zarzuciła dowcipem na rozluźnienie atmosfery, potrafiła się śmiać z siebie samej, a skoro jest okazja by oszczędzić pazury i czyjeś oczy, lepiej tak! Zaś co do słowotoku, z początku Sin słuchała go całkiem uważnie, w środeczku wywodu zaczęła tracić jednak wątek, zerknęła w bok z zakłopotanym uśmiechem na pyszczku. Aż tak się przejął? Jaki z niego Głuptas. Pomyślała. Przy końcu chwilę milczała, czyżby była to kolej na jej odpowiedz? - Em.. muszę przyznać że bardzo Panu zależy na tym by mnie przeprosić, a nie chce wyjść na zołzę uniesioną dumą, nie chowam do Pana urazy możemy nawet zapomnieć o wstępie naszej znajomości i zacząć z czystą kartą. Tak myślę? - Wyszczerzyła się licząc na to że zgodzi się z nią, kolejnej porcji przeprosin chyba nie strawi. Z komplementami było jak z daktylami, słodkie dobre, ale w nadmiarze wywoływały niestrawności. Ah ten błonnik. Kiwnęła głową na 'tak'. - Z północy, kawał drogi stąd, mieszkałam w rejonach górskich.- Sapnęła, szkoda w sumie że Kilimandżaro miało takich właścicieli, mogłaby poczuć się tam jak w domu. Z drugiej strony jednak obudziłoby to bolesne wspomnienia, westchnęła sobie ciężko. - Un.. umpędi? - Cóż to za dziwna nazwa, język się jej poplątał, kiedy próbowała ja wymówić, otrząsnęła się. Jej uwagę szybko pochłonęła druga propozycja. - Ocean brzmi naprawdę interesująco. Woda w nim wygląda wszędzie tak samo, ale każda plaża jest inna, lubię zbierać na nich muszelki i bursztyny, czasem fale wyrzucają intrygujące przedmioty, nie ma też nic piękniejszego niż sztorm z piorunami.- Teraz to ona sie rozpaplała, ale był to jej konik, pasja. Zamilknęła. - Właściwie to co Pan robił w tej rzece? RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 17-06-2018 Całe szczęście, że samica nie należała do tych agresywnych i przyjęła jego jakże rozbudowane przeprosiny. Nawet uśmiechnęła się do niego, co oznaczało, że być może jednak nie wydrapie mu oczu. A przynajmniej do kolejnej nietrafionej uwagi z jego strony. - Świeży początek to cudowny pomysł. Nie ma pani nawet pojęcia, jakże byłoby to przydatne, gdyby każdą sytuację w życiu można by zacząć od początku i zapomnieć, co stało się wcześniej. Tak wiele rzeczy miałbym wtedy okazję zrobić inaczej. – znachor odwzajemnił uśmiech. Wieść, że Sin pochodzi z gór obalała jego teorię o szkodliwym wpływie dużych wysokości na psychikę mieszkających tam lwów. Chociaż… nie rzucała co prawda rymami na prawo i lewo, ani nie kazała nazywać siebie cesarzową, ale kto wie, czy na światło dzienne nie wyjdą jeszcze jakieś jej dziwactwa. Trzeba ją uważnie obserwować. - Mówi się „Upendi” – Gunter uprzejmie poprawił samicę. – Jeśli pani gustuje w miętce, rośnie tam najlepsza w okolicy. Ja widać Sin darzyła ocean podobnym zainteresowaniem, jakim on darzył rzeki. Z tym że zamiast muszelek i bursztynów znajdował w nich ślimaki i nieznanego pochodzenia odchody. - Wygląda na to, że zwiedziła już pani kawał świata, jeśli gościła na tylu plażach. Nie jestem co prawda miłośnikiem burz… – umilkł momentalnie, kiedy do jego umysłu wpadła nagle z impetem pędzącego stada antylop gnu myśl. Genialna myśl. Jego pysk rozpromienił się uśmiechem, a oczy przybrały nieobecny wyraz. - Pioruny! To jest właśnie to czego potrzebuję! – znachor zaczął chodzić tam i z powrotem w głębokim zamyśleniu – Jaki byłem głupi, szukając sumów elektrycznych, kiedy rozwiązanie cały czas czekało nad moją głową. – spojrzał w górę na niebo pokryte nielicznymi obłokami – Nadchodzi pora sucha, to może pokrzyżować wszystkie moje plany. Gunter odwrócił się nagle w stronę lwicy i spojrzał jej prosto w oczy. - Powiedz mi wszystko, co wiesz o sztormie. – sam nie był nigdy nad oceanem, ale Sin mogła dostarczyć mu kluczowych informacji. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 20-06-2018 Sapnęła ciężko, rozluźniając barki i mięśnie karku. - Chyba jednak mogę powiedzieć że jakieś pojęcie w tej materii mam, jest przynajmniej kilka rzeczy które starsza ja zrobiłaby nieco inaczej. Może wtedy nadal mogłabym żyć szczęśliwie w domu, a nie tułać się po świecie w poszukiwaniu kąta dla siebie.- Do tych rzeczy należałoby obdarowanie zaufaniem jednej osoby mniej, ale też np. odmówiłaby zjedzenia kabaczka i oszczędziłaby sobie tygodniowej biegunki. Tak, każdy lew chyba miał kilka błędów w swoim życiu których uniknąłby chętnie. - Miętka? Oj nie.. serdecznie dziękuję, ale ma zbyt szalony wpływ na umysł.- Podniosła łapkę i pokręciła łbem. - Nie raz to widziałam jak dorosłe lwy pod jej wpływem wyzywały na pojedynek słonia, kończąc w najlepszym przypadku z złamana łapą, czy żebrem. Pewnego razu tez dwa gepardy po jej spożyciu cały dzień przeleżały na grzbiecie wymachując łapami i drąc się w wniebogłosy że biegają po niebie. Dziękować że nasz szaman to wyrozumiały medyk, inaczej udar słoneczny mógł skończyć się dla nich śmiercią.- Znów się rozgadała, ale co chwilę do łba Sin powracały zabawne anegdotki z dawnego jej życia. - Pioruny? Co z nimi?- Ale też tak szybko jak pojawiały się wyganiał je kolejny temat, typowa babska rzecz skakać po tematach jak antylopa z ognistymi mrówkami w zadku. - Em.. - Co ona wiedziała o sztormie? Popatrzyła w górę szukając na niebie ptaków. Ale byli chyba dość daleko od brzegu. - Myślę że łatwiej byłoby mi coś opowiedzieć będąc nad słoną wodą. Właściwie po co panu sumy.. elektryczne? Ich kopniak potrafi być chyba bardzo nieprzyjemny. RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Gunter - 20-06-2018 Wyczekująco wlepiał swój lekko nieprzytomny wzrok w lwicę, jak gdyby była ona mędrcem lub posłańcem niosącym radosną nowinę. Kiedy Sin spojrzała w czerwieniejące od zachodu słońca niebo, nie mógł odeprzeć wrażenia jakby stała przed nim czarodziejka, potrafiąca samym tylko spojrzeniem zmienić pogodny wieczór w szalejącą, miotającą piorunami burzę. Obłoki pozostawały jednak nieczułe na jej zaklęcia. Za to jej lazurowe oczy wyglądały jakby za sprawą czarów pochłonęły cały błękit nieba, a ich jaskrawa barwa rozświetlała zapadający zmrok… Że co? Znachor palnął się łapą w przednią część czaszki, co natychmiast rozpędziło dziwną wizję. Chyba słońce zaszkodziło mu poważniej niż sądził. To mógł być udar albo co najmniej halucynacje z przegrzania. Otrząsnął się i spojrzał z powrotem na Sin. - Pani wybaczy, chwilowe zaćmienie umysłu. – uśmiechnął się uprzejmie. - Jeśli chodzi o pioruny, zdaje się, że muszę pani najpierw opowiedzieć trochę o sobie, aby nakreślić kontekst. – jeśli istniała rzecz, którą znachor lubił bardziej od kocimiętki, było to brzmienie jego własnego głosu. Dlatego też kiedy tylko wpadała mu w łapy okazja zarzucenia kogoś opowieściami, wykorzystywał ją bez wahania. - Otóż ma pani przed sobą wielkiego entuzjastę nauki. Z wykształcenia jestem znachorem, dlatego większość moich zainteresowań skupia się wokół tematu medycyny i rozwiązywania jej największych zagadek. A największą spośród wszystkich jest śmierć. – tu zrobił efektowną pauzę – Podjąłem się arcytrudnego zadania, jakim jest zgłębienie tajemnicy śmierci i znalezienia sposobu walki z nią. Wie pani, że najlepiej jest zapobiegać chorobom. Kiedy jednak profilaktyka zawodzi, wtedy chory nie jest w stanie poradzić sobie sam i z pomocą przychodzi mu medyk, przy użyciu odpowiednich ziół i mikstur leczący każdą przypadłość. Jednak kiedy przychodzi do najgorszej choroby jaka może się przytrafić – śmierci, możemy tylko jej zapobiegać, a nie znamy na nią lekarstwa. I to właśnie zamierzam zmienić. Chcę znaleźć sposób, aby uleczyć zmarłego i przywrócić go do życia. Nie zarzucając pani dalszymi szczegółami, właśnie do tego potrzebuję dużej energii, jaką potrafią generować sumy elektryczne. Miał nadzieję, że Sin nie umrze z nudów i nie będzie musiał na niej wypróbowywać swojej teorii. - W takim razie, co by pani powiedziała na wycieczkę nad słoną wodę? RE: Kolejny zwykły dzień? (Gunter i Sin) - Sin - 05-07-2018 Jakże naiwny był Gunter w swoim zachwycie! Sin nie była ani czarodziejką, ani nawet mędrcem w dziedzinie piorunów, ale! ALE! No właśnie! To krótkie trzyliterowe słowo zaczynające się na literę "A", niby takie błahe, a potrafiące zmienić wszystko o 180*. Sin od tak dawna nie miała okazji porozmawiać z kim przyjaźnie nastawionym do niej, że bez chwili zastanowienia popłynęła z nadanym przez Guntera nurtem, nurkując w szaleństwie, zupełnie jakby była obłąkana rybą, kiwnęła mu głową i wysłuchała krótkiej opowieści o zbuntowanym Medyku Gunterze, który postanowił nie słuchać natury i postawić się zasadom przez nią nakreślonym. Dla lwicy, której życie było dość mocno podporządkowane zasadom, lwicy wyklętej ze względu na pogwałcenie właśnie zasady jawił się jak.. prawie jakiś heros. Z przejęciem słuchała, łysy ogonek na którym miast pędzelka było ledwie kilka włosków podrygiwał zdradzając jak bardzo podekscytowana jest jego właścicielka. - Ta energia potrafi zatrzymać życie Panie Gunter, czy... czy to nie jest niebezpieczne?- Kłamstwem byłoby powiedzieć że nie czaiły się w jej głowie żadne obawy, śmierć była absolutnym końcem każdej istoty żywej, nieodwracalnym. Przynajmniej na razie, prawda? - Bardzo chętnie przejdę się z.. Tobą. Pod jednym tylko warunkiem.- Mała pauza i uśmiech tak szczery, jak u najniewinniejszego dziecka. - Nie przetestujesz swoich teorii na mnie? Dobrze? Wolałabym żeby nie poraził mnie sum, ani piorun. - Okręciła się, tylko w którą stronę był Ocean? |