Król Lew PBF
Will kill ya all! >:C - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102)
+---- Dział: Kosz (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=106)
+---- Wątek: Will kill ya all! >:C (/showthread.php?tid=356)



Will kill ya all! >:C - Destiny - 18-08-2012

Bez zbędnych ceregieeeli

potrzebuję pomocy przy tym:
http://leftduality.deviantart.com/#/d5bmldg
Liczę na dużo krytyki, żadnych komplementów nie przyjmuję (jeszcze).


RE: Will kill ya all! >:C - Tamara - 18-08-2012

No to ja nie mam co pisać, bo mi się strasznie ten szkic podoba. Widać w nim wyraźnie Twoją kreskę i styl i jestem pewna, że jak się z tym jeszcze pobawisz wyjdzie kolejny zajebisty rysunek ;P


RE: Will kill ya all! >:C - Skanda - 18-08-2012

Jak chcesz to mogę spróbować zrobić redline. Za dużo tu byłoby wyjaśniania, a jestem leniwa i nie chce mi się pisać.


RE: Will kill ya all! >:C - Destiny - 18-08-2012

Byłoby idealnie :3


RE: Will kill ya all! >:C - Skanda - 19-08-2012

Szczerze mówiąc to sama miałam z tą pozycją niemały problem, no ale zrobiłam http://sta.sh/01170q1eekss


RE: Will kill ya all! >:C - Destiny - 19-08-2012

http://leftduality.deviantart.com/art/How-it-s-looking-now-3-321860788

Yaaay! :D Dzięki twojej (i ludu dA) zajebistości, udało mi się cośtam wystrugać :)
Jak mogę Ci się za tego redlinea odwdzięczyć? <33
Przeczytaj opis obrazka ;) Tam masz podziękowanie ;)

---

Leci Meopkittka: http://leftduality.deviantart.com/art/Is-this-a-real-life-Or-is-this-just-fantasy-321961924


RE: Will kill ya all! >:C - Skanda - 19-08-2012

Właściwie to nie widzę, w czym ten mój redline Ci pomógł, bo wszystko jest inaczej i dalej z błędami w anatomii XD


RE: Will kill ya all! >:C - Destiny - 19-08-2012

Będą nierówności w terenie, także wtedy powinno wyglądać to bardziej poprawnie, myślę.
A dzięki redline'owi dorysowałam resztę tak, że nie wygląda tak tragicznie, jak miałoby.


RE: Will kill ya all! >:C - Skanda - 19-08-2012

Tak, czytałam już, ale poza nie ma nic do rzeczy, po prostu anatomia i proporcje się nie zgadzają. Choćby tyłek, który mimo, że to normalne u lwów, że jest drobniejszy+ tutaj jest oddalony i tak jest tutaj bardziej masywny od przodu. Radzę dobie oglądnąć trochę zdjęć lwów i ich szkieletów, bo wydaje mi się, że anatomii "uczyłaś" się bardziej z Disneya niż z rzeczywistości :P


RE: Will kill ya all! >:C - Ayari Reinmar - 20-08-2012

Zgasili mnie ;_;

Wciąż wszystkiego się uczę ;) Rysować lwy zaczęłam niecały rok temu i zaczęłam od samych łebków olewając resztę ciała. Do teraz jest ono dla mnie wyzwaniem i najwięcej czasu zawsze spędzam na szkicu :P Nad tym, który teraz wysłałam z pewnością posiedzę jeszcze trochę, ale jestem dumna z aktualnego rezultatu :) W szczególności, że perspektywiczny rysunek też mi nie wychodzi... xD

A uczyć to się uczę z kilku źródeł ;) Akurat Królem Lwem nie miałam jeszcze szansy się inspirować, ale spoglądam na obrazki autorów, którzy często w takim stylu właśnie rysują. Przede wszystkim jest to Malaika, Levisovaa, Reddy, Darth Mishee... itd. mam dodatkowo swoją książkę z dokładną anatomią zwierzaków, ale chyba jeszcze za słabo rysuję, by odp. jej używać >.<

Cała historia :3

[ Dodano: 2012-08-20, 17:22 ]
Jak wygląda teraz?


RE: Will kill ya all! >:C - Skanda - 20-08-2012

Ja nie piszę tu po to żeby Cię zdołować, tylko pomóc :P Rozumiem, aczkolwiek nie polecam uczenia się na cudzych stylach, bo każdy ma swoje maniery i w pewien charakterystyczny dla siebie sposób przeinacza rzeczywistość. Najlepszą drogą do ukształtowaniania swojego stylu jest nauka bazowej anatomii, a potem eksperymentowanie z nią (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku), upraszczanie lub dodawanie szczegółów do niektórych jej elementów.
To trochę dziwne, że nie inspirowałaś się TLK, bo rysunek wygląda jak żywcem wyjęty z filmu :P Swoją drogą przez taki sposób jak teraz rysujesz nie robisz postępów. No racja-możesz sobie ten disneyowski styl wypracować do perfekcji tak dobrze, że mogłabyś robić przy produkcji 4 części, tylko co Ci to da? I tutaj pojawia się pytanie- traktujesz rysowanie jako tylko i wyłącznie zabawę czy może chcesz się w tym doskonalić i wiążesz z nim swoją przyszłość? Jeśli odpowiedź brzmi zabawa, to nie mam Ci nic więcej do powiedzenia XD Ale jeśli wybierasz opcję drugą powinnaś trochę się zastanowić i pomyśleć nad tym, co napisałam. Wydaje mi się, że podstawą dobrego artysty jest styl, a takie lewki nie pomogą Ci niestety wyrobić kreski.


PS. Ja w swojej "karierze" zrobiłam może 3-5 rysunków w stylu TLK i mimo, że rysuję od 2 lat, próbując różnych technik, stylów to dalej nie znalazłam niczego, co by mnie satysfakcjonowało. Na to trzeba w gruncie rzeczy wielu lat pracy, ale jeśli myśli się o tym poważniej to lepiej zacząć od konkretów.

PS. Mam nadzieję, że nie zrażasz się tą krytyką z mojej strony, bo uwierz, że ja równie krytycznie (a może i bardziej) podchodzę do swoich prac :P


UHH DŁUGI POST JEST DŁUGI


RE: Will kill ya all! >:C - Akira - 13-02-2014

Hmmmh, pilnie potrzebna krytyka!

Cytat:Smoczy Las, Wielka Puszcza, Gadzi Azyl: wiele nazw dla jednego miejsca, w którym ludzka stopa nie ma szansy witać zbyt często. Okiem człowieka było to tylko kolejne, nieciekawe miejsce, które nie może przynieść żadnego zysku. Technologia wciąż gnała do przodu, a miasta rozrastały się w szaleńczym tempie. Ludzie zapomnieli, co jest ważne. Czasy, w których każdy chce więcej, lepiej i szybciej. Nikt nie miał czasu, by interesować się miejscem, w którym nawet drzewa nie nadają się na ścinkę. Nic dziwnego, że w końcu zamieszkały tam smoki: kiedyś zwierzęta samotne, teraz stworzyły ogromną społeczność. Każde z nich wpasowało się w naturę. Jedne przypominały ogromne, pokrzywione pnie, inne korony drzew, niektóre skały. Znaleźć też można było błękitne smoki, chowające się na dnach jezior. Ogromne, czarne smoczyska żyjące w jaskiniach i wychodzące o zmroku, oraz mniejsze, zielone liszki żyjące w wysokich trawach na otwartym terenie. Były częścią natury, a natura była częścią ich. Jedna tylko istota zdawała się nie pasować. Młoda, niesforna i kłopotliwa. Wszędzie, gdzie się zjawiła, wprowadzała zamieszanie, a jej niesamowicie jasne, białe łuski na myśl przywoływały jedynie śnieg, który pojawiał się tylko raz do roku. Nie pasowała do nich
Bardzo często oddalała się od lasu. Starała się zaprzyjaźnić z człowiekiem. Fascynowali ją: wtedy jeszcze nie miała pojęcia, że liczą się dla nich tylko dobra materialne. Nic dziwnego, że wkrótce wydano informację o jej istnieniu. Wojsko zareagowało natychmiastowo.
Nikt nie zauważył, kiedy ludzie zdołali wedrzeć się w serce Smoczej Puszczy. Nikt wcześniej nie domyślał się, że wiedzą o jej istnieniu. Gdy tylko zadecydowano o walce, okazało się, że interesują się tylko jedną, młodą smoczycą. Reszta mieszkańców lasu ukryła się więc i zostawiła ją na pastwę ludzi.
Walcz.
Nie miała siły dłużej biec. Przedzierała się przez zarośla, zdecydowanie zbyt często obijając o drzewa. Pysk miała poharatany przez gałęzie, łuski na piersi porysowane. Straciła cały blask, a jej ciało stało się matowe z powodu licznych, bliższych spotkań z mokrą ziemią. Nie miała pojęcia, że podczas tak krótkich chwil, można zrobić komuś taką krzywdę: błona w prawym skrzydle została przecięta, a do końcówki przykleiło jej się jakieś urządzenie, którego nie potrafiła usunąć. W jej piersi tkwiło kilka strzał, grzbiet był cały poorany różnego rodzaju ostrzami. Największa rana znajdowała się wzdłuż lewej łopatki, co znacznie utrudniało przebieranie łapami. Nie była przystosowana do poruszania się po ziemi, nigdy wcześniej też nie była zmuszona do dłuższego biegu. Ciało, z powodu znacznej utraty krwi, odmawiało posłuszeństwa.
Walcz.
Wiedziała, że jej bracia gdzieś tam są. Ukrywają się i czekają, aż zagrożenie minie. Ona nie mogła. Jej zapach zbyt bardzo wyróżniał się na tle lasu; kolor jej łusek tak bardzo kontrastował z delikatną zielenią puszczy, że pomimo usilnych starań, zawsze ją odnajdywano. Biegła więc, potykając się o ranne skrzydło, które było obciążone tym ludzkim czymś, czego nie potrafiła nawet opisać. Wlokła je za sobą, niby jasny płaszcz zabrudzony szkarłatną cieczą i błotem. Upadła anielica.
Trudno jest opisać przerażenie stworzenia, które właśnie straciło szansę na przeżycie. Wszyscy się od niej odwrócili. Stado: jedyna rodzina. Stworzenia, które kochała i za które bez wahania oddałaby życie. Nigdy nie podejrzewała, że są to jednostronne uczucia.
Walcz.
Odruchowo starała się złożyć ranne skrzydło, przez co nadepnęła sobie boleśnie na staw łączący kości skrzydła, i upadła ciężko na ziemię przetaczając się kawałek dalej. Podniosła wzrok.
-Nero!- krzyknęła, dostrzegając nad sobą znajomy pysk. Potężny samiec ukrył się w przydrożnych paprociach. Jego chropowata skóra powierzchnią przypominała kamień, a ciało zdawało się być tylko kolejnym skalnym zębem wystającym z ziemi. Jego pysk pozostawał obojętny, ale głęboko w złotych ślepiach czaił się smutek.
-Nie mogą się dowiedzieć, że jest nas więcej.- odezwał się, a jego pysk zbliżył do jednej z głębokich ran, którą smoczyca nosiła na łopatce.
-Możemy walczyć, jest ich...-
-Nie!- warknął, przerywając.- Nie.- dodał po chwili ciszej. Był stanowczy, a jego upór sprawiał, że smoczyca traciła wolę walki. Oboje wiedzieli, czym mogłaby się skończyć pomoc wobec niej. Nie zmieniało to faktu, że samiec wciąż pozostawał najbliższą jej osobą.
Złotooki przejechał językiem po ranie, która chwilę potem się zasklepiła, a po ogromnym cięciu nie została nawet blizna.
-Dziękuję.- szepnęła.
-Biegnij.- odpowiedział tylko wpatrując się w nią niewyraźnie. -Już!- ryknął, zmuszając ją do dalszej ucieczki. Pozostała w jednym miejscu zdecydowanie zbyt długo. Okropne pieczenie podczas poruszania łopatką zniknęło, ale mimo to samica powoli traciła panowanie nad własnymi łapami. W końcu bieg stał się automatycznym odruchem. Czymś, czego jej łeb nawet nie rejestrował. Była wykończona, poobijana i straciła mnóstwo krwi. Dawny blask łusek zniknął za cienką warstwą błota i krwi. Mimo to biegła nieprzerwanie. Nie mogli odebrać jej wolności. Była smokiem.
Będzie walczyć.
Przeżyje.
Wróci do rodziny.
Kilka godzin później padła wyczerpana. Walczyła, aby utrzymać świadomość, a łapy trzęsły się jak gdyby dalej nakazywały ruch. Przez chwilę miała nadzieję, że udało się jej uciec. Nie minęło wiele czasu, gdy do jej uszu dobiegło stłumione ujadanie psów.
~~~~

Dostrzegli jej bezwładne cielsko w gęstych, obumarłych krzewach jeżyny. Ogromne, jak na tą roślinę, ciernie poutykały pomiędzy jej łuskami, drażniąc delikatną skórę pod nimi. Bok unosił się ciężko, a oddech było słuchać już z daleka.
Walcz.
Poruszyła się gwałtownie, otwierając ślepia i wlepiając je w niewyraźny kształt stojący tuż przy jej pysku. Kiedy zdążyli się tak zbliżyć? Zamachnęła się łapą odrzucając mężczyznę gdzieś na bok. W pierwszym momencie chciała go chwycić i odgryźć głowę, ale poruszanie szponami było prawie niemożliwe. Ostatkami sił, ale z zastrzykiem adrenaliny uniosła łeb i zamachnęła się nim, plując dookoła ogniem. Wrzask poparzonych był ukojeniem. Strzeliła ogonem, zwalając z nóg kilka innych osób: jeden z ludzi nabił się na ostry róg wyrastający z jego końcówki. Strzeliła nim ponownie, zrzucając ciało. Ryk, przepełniony nienawiścią do czegoś, co kiedyś tak ją fascynowało, rozniósł się po puszczy.
-Piękna, prawda?- odezwał się jeden z mężczyzn. Zeskoczył zwinnie z konia i wręczył jego wodze jednemu ze swoich podkomendnych. Stracili tuzin pobratymców podczas pogoni, pomocy wymagało kolejne kilka osób, a mimo to na jego twarzy malowało się zadowolenie.
-Biała smoczyca. Albinoska. Jest jak diament wśród naszych smoków. Przypomnij mi: ile mamy gadów ziejących ogniem?- odwrócił się utkwiwszy zimne spojrzenie w jednym ze swoich podwładnych. Tamten wyglądał, jak gdyby zaraz miał paść nieprzytomny. Trząsł się jak osika i w sumie niewiadomo do końca, co tutaj robił. Zapewne on sam nie wiedział. Mężczyzna nie czekając na odpowiedź, dodał:
-Żołnierzu, upewnijcie się, że przez następne kilka dni nie będzie mogła używać ognia. Odetnijcie jej to... coś... dzięki czemu może. Później nasz chirurg poskłada ją do kupy.- odpowiedział, zerkając kątem oka na wciąż walczące zwierzę. Na jego twarzy pojawił się grymas, gdy zauważył nieudolne próby przytrzymania samicy i miny osób, które nie miały pojęcia co robić lub co robią.
-Unieruchomcie łeb i ! Kurwa, uważaj na ścięgna! Co nam po gadzie, który nie będzie mógł nawet stać?- wydarł się. Nikt nie wiedział, że smoczyca rozumie ich słowa. Tylko ludzie znali podział na języki i nigdy nie potrafili dogadać się z własnymi bliźnimi. Szamotanina, która mogła przypominać walkę, stała się nieco bardziej zawzięta. Mimo to wkrótce Biała została całkowicie unieruchomiona, otępiona narkotykami i
załadowana do ciasnej ciężarówki. No, być może nie małej, ale z pewnością nie nadającej się na jej rozmiary. Pod jej skrzydłami ulokowano cztery jaja.


Ostra krytyka D:

[ Dodano: 2014-03-04, 00:28 ]
Bump?