Król Lew PBF
Grota Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102)
+--- Wątek: Grota Medyka (/showthread.php?tid=429)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


RE: Grota Medyka - Ajris - 06-11-2012

Przytaknęła łbem, by po chwili podnieść się z siadu i pokazać gotowość do ewentualnej drogi.


/wena leży


RE: Grota Medyka - Mistrz Gry - 07-11-2012

Hej, co to? Kiedy Ajris wstawała, mogła poczuć jak coś spada na jej prawą łopatkę i ląduje koło łapy. Hmm! Opal! Ale dla białej mógł być to zwyczajny kamyk, owszem, ładny, jakby z mgłą w środku. Pytanie tylko, skąd się wziął! Czyżby w sklepieniu groty Oxena miała złoże tych cennych kamyków? Eee, chyba nie - skała, lita skała, żadnych białych kamyków.
Tak czy siak - znalezione nie kradzione, opal należy do oliwkowookiej jeśli Północna zechce go wziąć.

//Ajris +1 z losowania.



RE: Grota Medyka - Ajris - 14-11-2012

Ależ naturalną koleją rzeczy jest to, iż biała widząc świecący kamyczek wyciągnęła ku niemu łapę, chwytając go delikatnie w dwa szare pazury.
Ciekawe. Może się jeszcze przyda.
Przez myśl jej przeszło, po czym po prostu zgarnęła opal, podchodząc o krok w kierunku przywódcy.
- To jak, idziemy?- zapytała, prostując przednie łapy, które zaczęły delikatnie mrowić. No, jak tak będą dalej stać, to zamarzną prędzej czy później, więc chyba wypadałoby się ruszyć, nieprawdaż?


RE: Grota Medyka - Miles - 15-11-2012

Jasnolicy najprawdopodobniej zamyślił się na małą chwilę. Słysząc Ajris, Miles poruszył nieznacznie łbem, zamrugał dwa razy i skierował swe spojrzenie na białą. Przypomniał sobie, na czym to stanęło.
- Tak... Tak, oczywiście.
Po tym ruszył przed siebie opuszczając ciepłą grotę. Naturalnie na zewnątrz zaczekał na towarzyszkę, by następnie udać się w kierunku Skaliska. Bo tam właśnie znów chciał się znaleźć. Z wielką przyjemnością znów wejdzie na jej sam szczyt, jak niegdyś czasy, gdy jeszcze panował Brzask...

z/t


RE: Grota Medyka - Frey - 15-11-2012

W okolice groty zaplątała się dwójka obcych. Frey rozglądał się po otoczeniu z niemałą uwagą - las jak las, tylko troszkę tu zimniej... I śnieg leży pod łapami. Na ziemiach Świtu nie uświadczysz takich wrażeń jak stąpanie po miękkim mokrym podłożu, a mimo to owo przeżycie nie wydało mu się niczym specjalnym. Było wręcz nieprzyjemne!
Przystanął nieopodal wejścia do jaskini, marszcząc przy tym nos. Najwyraźniej zwierzył jakieś nieznane zapachy. Czyżby ktoś tu mieszkał? Byli tu niedawno jacyś tubylcy? A może nadal są...?


RE: Grota Medyka - Ajris - 16-11-2012

Raczej byli, bo Ajris wyruszyła tuż za Milesem. Choć jakby tak dobrze powęszyć, to Frey i Moran zdołali by pójść za ich śladem...


zt


RE: Grota Medyka - Moran - 16-11-2012

Morana obecność śniegu nic a nic nie ruszyła. To było chyba jego drugie spotkanie z tym tworem. Tak, na pewno drugie. Swój śnieżny "chrzest" odbył dawno temu, zanim grzywa całkowicie oplotła jego szyję.
Podczas gdy Frey węszył za zapachami, Kudłacz odważnie, bez namysłu, wkroczył do Groty. Ku jego zdziwieniu nie zastał w niej nikogo. Szybko więc dołączył do drugiego Szkarłatnego.
- W środku pusto - oznajmił - ale zapach jest świeży. Ktoś tutaj był. Chodźmy ich tropem, może się czegoś dowiemy.


RE: Grota Medyka - Frey - 16-11-2012

Zmarszczył brwi. Ktoś był? No proszę! Czyli jednak naprawdę ktoś lubi łażenie po śniegu... Pytanie tylko, kto? Rozejrzał się dookoła, jednak dookoła widać było tylko drzewa i Morana, który to właśnie opuścił grotę, by zdać relację z pobytu tamże.
- Nawet bardzo świeży - potwierdził Frey, a usłyszawszy kolejne słowa samca, jedynie skinął łbem na potwierdzenie.
Nie ma na co czekać. Podniósł się i niespiesznie udał się w kierunku, w którym nie tak dawno zniknęła para Północnych.

// To może tym razem ty zrób zt. xp //


RE: Grota Medyka - Moran - 16-11-2012

Pędem podążył za nim, by potem się z nim zrównać. Szli dość szybko - trzeba było dogonić tamtych, zanim zapach się ulotni. Ciekawe, co interesującego dzisiaj ujrzą.

zt z Freyem


RE: Grota Medyka - Corin - 15-03-2013

Znowu to robisz. Corin skrzywił się lekko. Jeśli czegoś nie cierpiał bardziej niż złośliwej krytyki, to były to często złośliwe drwiny z samego siebie. Nie musiał się już nikim opiekować. Nie był za nikogo odpowiedzialny. Dlaczego więc, zastanawiał się, pomagał tej piaskowej? Przecież ona nawet tego nie doceni. Warczała na niego. Prychała. Owszem, musiał przyznać, że bardzo ładnie się złościła, ale przecież nie o to chodziło. Od śmierci matki kilka razy o mały włos nie opiekował się dwoma lwiątkami, które miały rodziców, małpką, która tylko pozornie wyglądało na porzuconą, a nawet jednym ptakiem. Tak przywykł, że jest za kogoś odpowiedzialny, musi być cały czas przy nim, że nie mógł się od tego uwolnić. Próbował cieszyć się wolnością, ale co kilka dni stwierdzał, że jest przewartościowana. Był sam. Nie miał dokąd wracać. Te całe gadanie o biegu przez sawannę z wiatrem w grzywie musiał wymyślić jakiś pawian.
Corin prawie by nie zauważył wlotu do jaskini. Takie niewielkie wejście może stanowić dobrą barierę chroniącą przed zimnem... albo skrywać większą małą jamę. Corin nie wyczuwał żadnych zapachów, choć częściowo mogło to wynikać z wiatru, który niekoniecznie wiał w dobrą stronę. Ostrożnie, starając się stąpać jak najciszej, lew wszedł do jaskini. Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy, to gładki kamień. W kącie leżały skóry zwierzęce. Corin wyczuwał zapach innego lwa lub nawet kilku, którzy chyba jednak odwiedzili te miejsce w dość odległej przeszłości. - Jest tu kto? - zapytał Corin bez przekonania.
Nie powinien tu zostawać zbyt długo. Wróci do lwicy, przyprowadzi ich tutaj i sobie pójdzie. Oczywiście pod warunkiem, że jeszcze ich tam zastanie. Nie zdziwiłby się, gdyby zdecydowaliby się odejść.

No, chyba nie ma sensu tu dłużej siedzieć. Corin jeszcze raz ogarnął wzrokiem całą jaskinię i wyszedł, kierując się prosto do miejsca, gdzie prawdopodobnie znajdują się piaskowa i lwiątko.
<zt>


RE: Grota Medyka - Miyuki - 31-03-2013

Cały czas wędrowała po śladach lwa. W razie czego samiec pomagał jej i wskazywał kierunek, odszukując w swej pamięci drogę. Cała wyprawa nie trwała jednak długo. Szli dość szybko, tak więc prędko znaleźli się przy wejściu do jaskini. Było ono niezbyt wielkie, dlatego samica pochyliła się nieco, niemalże wczołgując go groty. Gdy jednak tam się znalazła, rozejrzała zadowolona. Wciągnęła nosem powietrze, nie wyłoniła ejdnak żadnego zapachu. Ta grota była opuszoczna. Żadnych śladów pazurów, znaczących teren, żadnych łap na śniegu, żadnych zapachów. Podeszła do skór i położyła na nich malca, przykrywając go nimi. Obejrzała się za siebie, ciekawa, czy lew wszedł do środka, czy też nie.


RE: Grota Medyka - Corin - 01-04-2013

Tak jak podejrzewał, wiatr gdzieniegdzie zatarł jego ślady, więc Corin parę razy wskazał lwicy drogę. Pomarańczowooki mimowolnie wracał myślą do pewnego pozornie nieważnego epizodu ze swojego życia. Otóż, kiedy był jeszcze mały, Corin znalazł w dżungli małego ptaka, który nie potrafił latać. Nie pomyślał, by odejść lub spróbować włożyć go z powrotem do gniazda, tylko wziął go w pysk i przytargał na skałę, niedaleko gdzie wtedy mieszkali. Gdy tam dotarli ptak był w opłakanym stanie - Corin był zbyt mały i niedoświadczony, by nieść go delikatnie. Lewek zostawił go i poszedł szukać czegoś dla niego do jedzenia. Nie znalazł, ale za to ktoś znalazł jego pacjenta. Zostały po nim tylko pióra, kości i trochę niedojedzonego mięsa. Był wtedy zrozpaczony, ale i przestraszony. Przez kilka kolejnych dni nie ruszał się na krok od mamy.
Corin zatrzymał się przy wejściu. Piaskowa wie, jak się opiekować młodymi. Corin otworzył pysk, chcąc coś powiedzieć, ale lwica zdążyła wejść do środka. - To na razie. - rzucił w końcu. Nie miał pojęcia, czy lwica go usłyszy, ale to chyba nie było takie istotne. Oddalił się, szukając czegoś.
<zt>


RE: Grota Medyka - Einar - 01-04-2013

Przykryty z początku chłodnymi skórami, teraz odkrył, że zaczęły one dawać mu ciepło, które sprawiała, że stawał się senny. Pokonał jednak to uczucie, bojąc się zasnąć, ponieważ obawiał się tego, że znowu mógłby się sam nie obudzić. Zadrżał na tę myśl. To byłoby straszne. Skrzyżował przednie łapy i ułożył na nich łeb, a potem przeniósł swój wzrok na Miyuki, która teraz znajdowała się niedaleko niego. Wlepił w nią wyczekujący wzrok, czekając na odpowiedź na uprzednio zadane pytanie.


RE: Grota Medyka - Miyuki - 06-04-2013

Wbrew jej myśli, tutaj nie było pożywienia. Samica westchnęła ciężko, nic jednak na to nie mogła poradzić. Nie w tej chwili. Uszy delikatnie drgnęły, wyłapując nieśmiały dźwięk, będący najprawdopodobniej pożegnaniem samca. Nie wszedł do groty. Może to i lepiej? Nie miała zamiar go zatrzymywać. Nie miała zamiaru też i wyganiać. W głębi duszy podziękowała jednak, że im pomógł, a nie stanął do walki czy nawet zabił malca. I gdy spoglądała na wyjście, poczuła na sobie czyjś wzrok. Odwróciła się i zobaczyła utkwione w nią spojrzenie, pełne oczekiwania. W pierwszej chwili nie zrozumiała, nie trwało to jednak długo. Uśmiechnęła się do samej siebie na tą myśl.
- Nie daje Ci spokoju, jak mam na imię? - to było raczej stwierdzenie niż rzeczywiste pytanie. Przysunęła się nieco bliżej malca, schylając nieco swój pysk, by nie musiał zadzierać głowy. - Mam na imię Miyuki. A Ty?



RE: Grota Medyka - Einar - 07-04-2013

Obecność lwicy dodawała mu otuchy oraz poczucie bezpieczeństwa. Mimo, że nie znał jej wiedział, że pomogła mu wydostać się z bezkresnej, czarnej otchłani, za co był jej wdzięczny. Położył łeb na wyciągniętych przed siebie, brązowych łapach. Odpowiedź Miyuki zadźwięczała mu w uszach i jeszcze długo przesiadywała wewnątrz jego łebka. Podobało mu się to imię. Wyrażało w jakiś sposób spokój, który mu w tej chwili znacznie pomagał. Wziął głęboki wdech i wypuścił wciągnięte wcześniej powietrze nosem, nadal nie spuszczając wzroku z lwicy.
-Mama zawsze mówi, że trzeba znać imię osoby, u której ma się dług wdzięczności.-odpowiedział cicho, chowając pyszczek między łapami i spuszczając na nie wzrok. Myśl o matce sprawiała mu ból większy, niż można to sobie wyobrazić. Sapnął głośno, mrugając by pozbyć się łez. Celowo nie użył o rodzicielce czasu przeszłego- to byłoby za trudne, zbyt bolesne.
-Einar.-wyszeptał, zduszonym głosem. Było to tak ciche, że dziwne by było gdyby Miyuki cokolwiek z tego bełkotu zrozumiała. Zdawał sobie z tego doskonale sprawę więc biorąc kolejny wdech, zdecydował się odezwać głośniej.
-Na imię mi Einar.