Król Lew PBF
Tył Skały i Podziemia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Tył Skały i Podziemia (/showthread.php?tid=49)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 25-04-2016

Prychnęła. Przekręciła głowę na bok, żeby dostrzec kątem oka nos tego, kto zadał jej tak idiotyczne pytanie. Nuru mógł zobaczyć wędrujący w górę kącik pyska lwicy i błysk w spoglądającym nań przelotnie oku. Pomiędzy obnażonymi nad uniesionymi wargami zębami pojawił się i język, układając facjatę samicy w jakiś wyjątkowo parszywy, kpiarski wyraz. Chwilę napięcia rozładował powrót łba lwicy na poprzednią pozycję i ostentacyjne rozszerzenie boków w bardzo głębokim westchnięciu.
- Och, mogę strzelać, jeśli chcesz - zachrypiał niski głos Zenzele. - W pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam tę waszą skałę pomyślałam, że wygląda jak rogi tych... no... nosorożców. Co powiesz na Nosorożognat?
Schyliła głowę i zaraz wyciągnęła ją wysoko ponad trawę. Wydłużyła krok i wzmogła czujność, rozglądając się po sawannie skąpanej w księżycowym świetle migocącym w kroplach deszczu. Skrzywiła się do siebie, wdzięczna Nuru, że znajduje się za nią i nie widzi na jej pysku nietęgiej miny, którą mimowolnie zrobiła, zastanawiając się nad tym, co ze sobą pocznie, kiedy już wylezie poza granice Zachodnich Ziem i uwolni się od długu wdzięczności za nieskręcenie jej karku. Zmodyfikowała nieznacznie kierunek marszu, zorientowawszy się, że odbiła za daleko od tropu, którym podążała: własnego tropu, który prowadził ją teraz ku ziemiom niczyim, byle jak najdalej od Skały Skazy.


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 25-04-2016

Nic nie miało umknąć oczom młodego samca. Jej zaś mógł umknąć zimny, stalowy błysk w jego oku, jak i stroszące się brwi. Być może w jakiejś innej sytuacji uznałby jej słowa za zabawne - teraz jednak wskrzesiły w nim nie rozbawienie, a irytację.
- Bujną masz wyobraźnię. - Odparł w końcu, jednak własny komentarz postanowił pozostawić sobie samemu.
Zamiast tego, po kilku chwilach wstrzymał lwicę krótkim komunikatem.
- Jesteśmy na miejscu. - Zakomenderował.
Później wyprzedził lwicę, zniknął na chwilę w gąszczu przed nią, a następnie pojawił się, niosąc w pysku skromny, nadgryziony udziec niewielkiej antylopy. Powinien jednak dla niej wystarczyć w zupełności. To w tej kryjówce zwykła zostawiać swoje pojedyncze zdobycze Maya - upewniwszy się, że nie było jej nigdzie w pobliżu, skorzystał z jej zaproszenia.
Rzucił mięso na ziemię przed nią, a później usiadł naprzeciw Zenzele.
- Jedz.


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 25-04-2016

Zenzele odpowiedziała na niezadowolenie i komentarz Nuru cichym, aczkolwiek zdradzającym bardzo szczere rozbawienie, chichotem. Błyszczała jeszcze zaczepnie lepkim spojrzeniem w stronę lwa, kiedy ten z powagą ją mijał, zagryzała język między zębami i podrygiwała barkami, być może mając nadzieję, że wyprowadzi go tym z równowagi lub po prostu zabłyśnie, gwiazda zaranna. Złodziejka. Zbeształa się przelotną, ale trafną jak diabli myślą o swoim położeniu i o przyzwoitości, która winna nakazywać jej zachować w tej sytuacji odrobinę chociaż pokory. Nuru nie był dla niej nikim bliskim, ba! Zen nadal uważała, że w dostojeństwie jego kroku kryje się coś książęcego, dlatego przypomniawszy sobie o tym, tak oto z wielkim rozbawieniem, rozedrganym przez słaby śmiech głosem powiedziała w stronę dygoczących gałązek, wśród których zniknął jej z oczu ogon samca:
- O, miło mi gościć w miejscu, gdzie sam król chadza piechotą, ale niech się tylko pan, na litość przodków, nie pokaleczy tam na stronie, to mogłoby...
Udziec.
Lwica ze zwieszoną luźno szczęką wpatrywała się w wyrosły nagle przed nią kawał mięcha, żrąc go oczyma zawzięcie przez kilka dłuuuugich sekund. Kiedy zamknęła pysk, mlasnęła zaraz potem cicho, zbierając jęzorem z policzków resztki zatęchłej, lepkiej śliny sklejającej jej paszczę od kilku dni.
- Żartujesz - powiedziała cicho, śmiertelnie poważnie, z jakąś dojmującą bezsilnością w głosie i minie; przymkniętych nagle oczach, przekrzywionej głowie, wygiętych w podkowę kącikach pyska. - Żartujesz - powtórzyła - nie zjem tego, wykradałam żarcie z waszej nory, powinnam zbierać swoje gnaty po sawannie, a nie przyjmować takie podarunki, mam... nie, nie mam godności, jeśli zachowuję się jak hiena cmentarna, ale resztkę przyzwoitości jakąś tam w sobie mam, jeszcze, całe szczęście, lub nie, bo może powinnam bez oporu rzucić się na ciebie, rozerwać ci tę piękną mor-r-rdę i wyssać oczy z oczodołów, przypomniałyby mi te wszystkie kurewskie jaja, które w siebie wrzuciłam w ciągu ostatnich tygodni, może nie wyrzygałabym ich zaraz potem!!


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 25-04-2016

Nuru zaś siedział uparcie naprzeciw niej, milczący i nieruchomy jak posąg, a jednocześnie żywy i obecny, jak lew, którym zdawał się być. Jego ślepia błyszczały jednak tak zimno w półmroku nocy, wilgotniejąca grzywa opadała mu skąpymi kosmkami na złote tarcze jego oczu. Przyglądał się jej, nie beznamiętnie jednak. Jego pysk drgał, jak gdyby podrygiwał się do grymasu. Jak gdyby lwica wyprowadzała go z równowagi.
Mimo to, kiedy w końcu się odezwał, miał przed sobą wychudzoną jak trzaska samicę, jej szok i wybuch.
- Bujną masz wyobraźnię. - Skomentował krótko jej ckliwy wywód.
Nuru dopiero teraz zrozumiał, pod jak wielką ścianą postawił teraz Zenzele, jednak nie stał przed nią jako oprawca. W tej roli postawiła go przed nią sama. Bał się jednak przed samym sobą przyznać, że rozumiał ten wybuch - na to było za wcześnie.
- Powiedziałem: jedz. - Powtórzył, mrużąc ślepia. - To nie podarunek. Wiesz, że zażądam czegoś w zamian.
Młody lew dał jej chwilę na przetrawienie tych słów, licząc na to, że samica zacznie jeść.
- Wiem, kim jesteś, Zenzele. - Dodał, ni stąd, ni zowąd. - Jesteś złodziejem, do tego beznadziejnym.
Tylko na siebie spójrz. Skóra i kości. Smród. Brak czegokolwiek, na czym można zawiesić oko bez ryzykowania przewrócenia jej. Jedynie w ślepiach miała żar, w sercu żywy brak zgody na to, jakie przyszło jej wieść życie. Wiedział też, że chciała opuścić to miejsce jak najszybciej.
- Dam ci radę na przyszłość: lamparty przechowują swoje zdobycze na drzewach nawet przez trzy dni.
Tutaj Nuru przerwał na krótką chwilę, lecz niebawem lwica znów usłyszała jego głos.
- Złodziejem jesteś do niczego, ale potrafisz władać słowami. - Ocenił. - Tutejsze lwy lubią słowa. Przyjmują je bez zastanowienia, choćby wlewały do uszu jad. Miałbym pracę dla kogoś takiego jak ty. Posiłek, bezpieczeństwo i leczenie ran w zamian za informacje. Możesz też odejść stąd i sczeznąć po brzuch w padlinie, dalej żywiąc się gównem. To dla mnie bez znaczenia.
Spojrzał jej prosto w oczy.
- Ale ty masz sobie coś do udowodnienia, nieprawdaż?


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 26-04-2016

Każde jego słowo było jak trzaśnięcie w nagi grzbiet z bicza. Zenzele stała na prostych łapach, ze zgiętym karkiem i schylonym łbem na kształt antylopy szykującej się do szarży na drapieżnika. Pozwalała sobie jedynie na zmrużenie ślepi, kiedy zdecydowanie tonu Nuru wrzynało się w jej świadomość treścią swoich słów zbyt mocno. Machała ogonem na boki jakby przeganiała od siebie stado trzmieli. Rozszerzała nozdrza w głębokich wdechach. Nie gięła grzbietu, usztywniając go zdecydowaniem żelaznej woli. Bulgotała w płucach gniewem. A on celował - trafiał bez pudła.
Jesteś, ty jesteś beznadziejna - zrozumiała, chociaż mówił co innego.
Kiedy skończył swoją krótką tyradę, a przed oczami wyobraźni lwicy stanęła sylwetka wspinającego się na wysoką akację lamparta niosącego w silnych szczękach z trudem zdobytą zdobycz, Zenzele nie wykorzystała danego jej momentu na zabranie głosu. Nie poruszyła się nawet, zatwardziała w gniewie. Tylko jej zęby trzeszczały, zaciśnięte jak na grdyce dawno nie trzymanego w pysku łupu. Tylko w skroniach waliły pulsacje krwi jak po dzikim, nigdy dobrym, zawsze tylko na pół gwizdka zrealizowanym polowaniu.
Jesteś, ty jesteś beznadziejna.
Mówił dalej, a jej szczęka tylko drżała wściekle, kły obijały się o siebie jedynie nerwami, ciągle sklejone ze sobą tłamszoną w zaciśniętej paszczy nienawiścią do samca. We własnoręcznie podnieconym w sobie stanie skrajnego gniewu zaczęły pękać szwy - pojawiała się słabość, a za nią jakaś pijana zgoda z kolejnymi słowami Nuru. Odurzona szokiem prawdy aprobata jego obserwacji. Wstyd.
A ona stała jak ten posąg, jak drzewo, w które trzasnął piorun, goła, wściekła jeszcze przy tym resztką zmieszanej z błotem godności. Podniosła na złotogrzywego rozognione ślepia. Odwzajemniła jego spojrzenie, nurkując w złotych, lustrzanie podobnych do własnych oczach naprzeciwko głęboko, zaciekle, jakby miała wskoczyć w nie całym ciałem i wyrwać z Nuru jego duszę.
- Wykarmiłbyś na własnej ziemi żmiję, która cię zabije, kiedy odzyska siły - wypluła cicho, gorzko, ze smutkiem powodowanym świadomością konieczności zgody na takie rozwiązanie.
Przez krótką chwilę ciszy lwica sapała tylko przez falujące intensywnie nozdrza, milcząc. Jej czarne wargi zniknęły w krótkiej sierści, zaciśnięte. Kiedy podniosła łeb, prostując się, wyglądała jak straceniec, przez którego i postawę, i słowa przemawiała nikomu już niepotrzebna, próżna duma.
- Ale póki nie potrafię tego zrobić, jestem twoja - powiedziała i uniosła się lekkim, dyskretnym fuknięciem, jakby rozbawiły ją własne słowa. Nie tracąc w spojrzeniu nic z pewności, którą celowała bez skrępowania w oczy naprzeciwko, ciągnęła z nieironicznym uśmiechem tej Zenzele, którą opisał sam Nuru: - spieprzałabym stąd teraz jak wściekły oryks, gdybym nie wiedziała, że wykarmiła cię zdrowa matka i wylizał kochający ojciec. Ponieważ jednak oboje zdajemy sobie sprawę ze swojego położenia - mówiła, powoli uchylając i przechylając łeb na bok w dostojnym, flegmatycznym, ale i w pewnym sensie zupełnie poważnym ukłonie, który wykonywała przed samcem - pozwolę sobie uraczyć się podarowanym mi posiłkiem i z pokorą przyjąć twoją ofertę. Obiecuję być pierwszorzędną suką na posyłki i nie krzyczeć zbyt głośno, kiedy będziesz mi okładał ropiejące blizny. - Wytrzymała chwilę w skłonie. - Czy mogę już zasiąść do posiłku?


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 27-04-2016

Patrząc na nią, przypominały mu się ziemie, które ktoś nazwał kiedyś Płonącymi. Jako dziecko nie był w stanie zrozumieć, kto i dlaczego nadał im takie miano - po wielkich płomieniach pozostał jedynie popiół. Nawet on, jak widać, skrywał jednak w sobie żar. W krótkiej chwili, podczas której zdążyło paść jedynie kilka słów, ślepia Zenzele rozpaliły się wewnętrznym ogniem.
Nuru był dziwnym lwem. To, że miał rację nie przynosiło mu już żadnej satysfakcji, podobnie jak jej żywa reakcja. Była gotowa do skoku, a ze swoimi wściekłymi, wymierzonymi w niego ślepiami faktycznie przypominała żmiją, którą sama przywołała na myśl swoimi słowami. On jednak pozostał niewzruszony. Dusza zaś, w jakiś dziwny sposób, była ostatnim, czego mogła doszukać się w jego oczach.
- Zyskujesz przy bliższym poznaniu. - Mruknął. Pozwoliłby jej nawet wziąć się za posiłek już teraz, gdyby nie jedna kwestia. - Źle zrozumiałaś. Nie szukam suki na posyłki, choć schlebia mi twoja obietnica. Obydwoje dobrze wiemy, że odejdziesz stąd przy pierwszej lepszej okazji.
Nie cofał spojrzenia.
- Znajdziesz jeszcze na swojej drodze lwy. Pośród nich być może znajdziesz kogoś, kogo szukam. Potrzebuję wiedzieć, gdzie się znalazł i z kim przebywa. To wszystko.
Skinął głową na mięso.
- Proszę. - Zachęcił ją do posiłku, siadając następnie naprzeciw niej.


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 29-04-2016

Fuknęła do jego pierwszego stwierdzenia na poły uprzejmie, na poły pogardliwie. Usposobiło ją ono do wysłuchania dalszych słów Nuru z odrobiną w ich stronę przychylności. Przynajmniej mogła słuchać, nie negować. Przynajmniej mogła rozważać je na trzeźwo, niezaślepiona gniewem.
Nie patrzyła na niego, głowę trzymała nisko, w uniżonej wobec lwa postawie. Nuru ugłaskał ją racjonalnym słowem. Zenzele nie mogła odbijać piłeczki, której w jej stronę nie posłano. Dlatego kiedy została zachęcona do jedzenia, nie zaserwowała rozmówcy ani jednej miny, ani jednego łyśnięcia błazeńskim spojrzeniem. Odpowiedziała tylko na poprzednie:
- Dobrze.
I zacisnęła wargi, podchodząc dwa chwiejne, niepewne kroki w kierunku mięsa. Lew mógł odnieść wrażenie, że nie dotarło do niej, co mówił. Gdyby tak pomyślał - miałby częściowo rację. Zenzele na pewno zapomniała o części wytycznych, kiedy utkwiła spojrzenie w śliskiej powierzchni głaskanego światłem księżyca mięsa. Patrzyła na nie bez żadnej na nie ochoty przez długi czas. Głód wyzuwał z apetytu.
- Boję się, że to zwrócę - powiedziała.


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 30-04-2016

- Nie spiesz się. - Odpowiedział spokojnie lew.
Czas był ostatnim, czego mogło im w tej chwili brakować. Zachodnie Ziemie, jak i większość ich mieszkańców ukołysała spokojna, nieco tylko deszczowa noc. Towarzystwa również ciężko było się spodziewać, co w tej sytuacji sprzyjało zarówno Zenzele, jak i tajemniczemu lwisku, które w zadumie obserwowało jej zmagania z posiłkiem. Do ich rozmowy, niejako w roli trzeciej ze stron, dołączyła w końcu cisza. Zazwyczaj miła towarzyszka jego samotnych wędrówek, w tej sytuacji przysunęła się do Nuru, szarpnęła za jego kosmate ucho. Potrząsnęła spękaną skorupką obojętności, w której schował serce połamane na kawałki. Nieśmiało, krok po kroku, kierowała jego myśli z powrotem do skulonej, wychudzonej figurki matki. Na każdą jedną z tych myśli spadała jednak z siłą zasłona powiek, pozbawiając ją odpowiedzi.
Kiedy otwierał znów dręczone bólem ślepia, za każdym razem ukazywała mu się drobna postać Zenzele. Sama skóra i kości, zlepek przypadkowych mięśni, a w oczach węgiel, który tak łatwo było rozpalić. Zdał sobie z pewnej rzeczy sprawę. Tak, znalazła się bowiem jedna, jedyna myśl, której on sam był adresatem. I nie była to myśl miła, choć spotkała się z jego uśmiechem.
Zdał sobie sprawę z tego, że tak, jak ona zagłodziła swoje ciało, tak on zagłodził swoją duszę.
- Dlaczego jesteś sama? - Zapytał w końcu, gdy uspokoiła się zarówno Zenzele, jak i jego własne myśli.


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 01-05-2016

I ona bez sprzeciwu przyłączyła się do duetu Nuru i ciszy. Ich trio grało od tej pory melodię przetykaną od czasu do czasu mocnymi akcentami pojedynczych cyknięć skrytych w trawie świerszczy. Zenzele nie spieszyła się, jak polecił jej lew. Legato jej posuwistego, szumiącego w trawie kroku zmąciło linę melodyczną dopiero po jakimś czasie, chwilę przed tym, zanim Nuru odezwał się ponownie. Lwica nie spieszyła się z odpowiedzią. Zanim to zrobiła, zniżyła łeb, obwąchała mięso, polizała je kilkakrotnie szorstkim jęzorem.
- Nie nadawałam się do życia w stadzie - odparła w końcu, kryjąc jakiekolwiek idące za tym stwierdzeniem uczucia w udawanym zainteresowaniu padliną.
Przycupnęła przy mięsiwie tyłem do lwa. Nie chciała, by ten patrzył na jej pysk, kiedy będzie jadła i mogła zapłacić za to niepewnością jego położenia - było jej wszystko jedno. Jej kręgosłup wystawał wysoko ponad sklepienie żeber, barki sterczały, naciągając luźną skórę, twardy kark ledwie trzymał ciężki łeb, który w tej chwili przechylił się na bok. Zenzele zacisnęła trzonowce na żylastym mięsie i zaczęła powoli przeżuwać.
Mogła skończyć posiłek w ciszy. Mogła poddać się jej dyrygenturze, jeśli i Nuru tego chciał, lub mogła odpowiadać na jego kolejne pytania, przytłoczona, stłamszona, dobita jego ofiarnością. Pokorna.


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 02-05-2016

Nuru jednak na tym nie zależało, bo i nie to było jego celem. Uznał najwyraźniej, że sama jego obecność była dla lwicy ciężarem. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powinien zostawić jej odrobiny więcej miejsca, ostatecznie jednak nie zmienił pozycji. Czegokolwiek by nie zrobił, nie będzie to dla Zenzele miły posiłek. Czy miał nim być?
Docierał do niego ogrom zmiany, która zachodziła w jej zachowaniu - od momentu, w którym przyłapał ją na buszowaniu w grocie, przez cichą wędrówkę, aż do teraz. Całą sobą wyrażała uległość i pokorę, jak gdyby przyznawała się do porażki. Złodzieje tak nie postępują. Zenzele nie godziła się na swój los - czuł, że byłaby gotowa zrobić wszystko, by go odmienić. Nie miała przecież nic do stracenia.
Przypomniał sobie jej słowa. Żmija, która go zabije, gdy odzyska siły. Tak, zdecydowanie miała ogień w tych oczach.
Ciekawe, co z tego wszystkiego wyniknie. Na razie zostawił Zenzele w spokoju, pozwalając jej posilić się w ciszy.


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 02-05-2016

W zaciśniętym żołądku nie było wiele miejsca na mięso, dlatego posiłek Zenzele nie trwał długo. Przedłużył się jednak o dobrych kilka minut, w czasie których lwica starała się mocnym zaciśnięciem powiek i napięciem wszystkich mięśni powstrzymać przed płaczem, wybuchem, wrzaskiem... czymkolwiek, co mogło opuścić jej gardziel, gdyby nie usilna próba stłamszenia tego w sobie.
Siedział za nią - złoty strażnik, któremu niespieszno było donikąd. Sęp, który wskazał drogę do padłej zwierzyny, ale sam się nią nie posilił. Dumny posąg z chłodnego kamienia, którego martwe spojrzenie przeżynało się przez skórę na wskroś. I ona, świadoma tego, że przegrała względem niego wszystko - szmata. Dziczka przyłapana na śmiałej paradzie po nieswojej ziemi.
Wiedziała, że już nic od niej nie zależy i wszystko, co się od tej pory stanie - on da jej spokój, ona odejdzie - potoczy się według łatwego do przewidzenia scenariusza. Łatwego do przewidzenia, ale niemożliwego do zmiany jak cykliczny bieg gwiazd po firmamencie nad ich głowami, na który mogli kląć, a on i tak, niezrażony, nie zboczyłby z obranego kursu.
- Jak on wygląda? - zapytała, chcąc zagłuszyć nękające ją, wyraźne jak sylwety ptaków na tle nieba myśli. - Ten, którego szukasz?
Tylko łeb przechyliła, by zaprezentować Nuru umazany krwią profil. Nie patrzyła jednak w jego stronę, spuściwszy zasłonę z powiek na smutne oczy.


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 02-05-2016

Domyślając się, jak wiele ją to kosztowało, Nuru nie ociągał się z odpowiedzią.
- Chodzi o moją siostrę. - Wyjaśnił. - Większa od ciebie, trochę starsza, dobrze zbudowana. Szare oczy. Sierść taka jak moja. Nazywa się Frigg.
Uprzedzając dalsze pytania, lew zdecydował się mówić dalej.
- Chcę wiedzieć tylko, gdzie jest; nic więcej nie będzie mi potrzebne. - Dodał zmienionym głosem.
Po chwili przerwy, spojrzał jej prosto w oczy.
- Lepiej nie przyznaj się przed nią, że mnie znasz. Nie skończyłoby się to dla ciebie najlepiej. I żeby było jasne: nie oczekuję od ciebie, żebyś jej szukała. Oczekuję od ciebie tylko, żebyś rozważyła moją propozycję.
Kiedykolwiek lwica nie zdecydowałaby się odejść, on będzie liczył na jej powrót. Powód tego stanu rzeczy pozostawił jednak dla siebie samego, a był nim obraz udręczonej, zamęczonej przez życie samicy.


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 02-05-2016

Zamknęła oczy i pokiwała głową, kiedy Nuru podpisał opis swojej siostry jej imieniem. Usłyszawszy zmianę w jego tonie, kiedy zabrał głos ponownie, zerknęła nań przelotnie, nie zdołała jednak wyrwać się już ze złotego spojrzenia, które lew wycelował prosto w oczy Zen. Na pysku lwicy wymalował się w tamtej chwili wyraz ufnego zainteresowania.
- Kłopoty w rodzinie? - zapytała niby zaczepnie, unosząc brwi. W jej głosie nie znać jednak było ani krztyny ironii, którą jeszcze przed kilkoma minutami lwica gotowa była szastać bez opamiętania.
Dźwignęła się do pionu. Jedzenie ciążyło jej w brzuchu, miała wrażenie, że rozdyma ją całą. Nie powstrzymała czknięcia, które nią szarpnęło, ale postarała się, by nie było zbyt głośne. Oblizała pysk... mordę - opisałaby teraz swój umorusany posoką łeb, kiedy odzyskiwała powoli animusz.
Nosorożognat mignął gdzieś w kąciku jej oka.
Uśmiechnęła się do siebie. Do Nuru.
- Dam znać - oznajmiła, odwracając głowę w stronę lwa. Zanurkowała w jego złotych ślepiach spojrzeniem bez krępacji. Otwarcie posłała im tym razem kurtuazyjny uśmiech. Miała nadzieję, jakąś głupią w sobie nadzieję, że speszy lwa, że zobaczy na jego kamiennym obliczu drobną zmarszczkę przyjacielskiego rozbawienia, sympatii, czegokolwiek. Głupia. Fuknęła przez nos cicho i zapytała: - czy mogę już iść?


RE: Tył Skały i Podziemia - Nuru - 03-05-2016

Kiedy spojrzenia znów się zetknęły, Zenzele wpatrywała się w oczy wilka.
- Uznajmy, że popełniła błąd, który mam zamiar naprawić.
Nuru nie wiedział, dlaczego obudziła się w nim nagle potrzeba odpowiedzi na jej pytanie. Była to jednak cicha, dobitna kropka nad 'i' - jakby przypieczętowanie decyzji, którą podjął niedługo przed spotkaniem z Vult. Tak, jak deszcz i wiatr z czasem żłobiły w kamiennych ścianach bruzdy, tak słowa sępicy odcisnęły na nim piętno. Nie miał jednak zamiaru zmieniać swego postanowienia co do Frigg.
Równowaga była w przyrodzie bardzo ważną rzeczą. Jego obowiązkiem więc było rzucić na szalę coś, co wyrówna rachunki.
Być może to dlatego, przez ten nagły cień zimna, który stanął błyskiem w jego ślepiach, Nuru nie był przygotowany na ten drobny uśmiech ze strony Zenzele, tak inny od poprzednich. I stało się dokładnie to, na co miała nadzieję: rozprostowały się zmarszczki na jego czole, a w oczach zagościł nieco cieplejszy błysk. Mogła również przysiąc, że uniosły się kąciki jego ust - lecz czy na pewno? Jego pysk raczej nie znosił uśmiechów zbyt łatwo. Mimo to, skinął jej z wdzięcznością głową.
- Jeśli taka twoja wola. - Odpowiedział. - Jeżeli zatrzyma cię któryś ze strażników, powiedz, że przesyła cię Nuru. Pozwolą ci przejść.
Następnie lew raz jeszcze spojrzał jej prosto w oczy.
- Pamiętaj, co ci powiedziałem. Zasługujesz na lepszy los. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, Zenzele.
Skierowawszy do niej spokojne, łagodne słowa pożegnania, lew zamilkł, gotów odprowadzić ją spojrzeniem.


RE: Tył Skały i Podziemia - Zenzelé - 04-05-2016

Przytrzymała się go wtedy wzrokiem, kiedy przebłysł na moment filuternie, subtelnie jak księżyc wyzierający spośród deszczowych chmur w obtaczającej ich mżawce. Poczuła ściśnięcie w podbrzuszu, delikatne, jej oczy chciały wyłupić się z orbit, ale lwica zamknęła wtedy ślepia i ukryła spięcie mięśni pyska w uchyleniu głowy. Kiedy spojrzała na Nuru ponownie, ten wypowiedział słowa, które miały już z nią pozostać do końca świata.

Posłała mu grzeczny, przygaszony uśmiech. Przechyliła na bok głowę, za nią i tułów, w zwinnym półobrocie odwróciła się odeń i wbiła się płynnie w morze traw. Nuru mógł dostrzec jej bezuchy łeb wystający co jakiś czas ponad taflę kołyszącej się w deszczu i świetle księżyca trawy, kiedy lwica płynnymi susami pokonywała drogę w kierunku najbliższego zagajnika. A potem zniknęła mu z oczu.
zt