Król Lew PBF
Skała Skazy - na zewnątrz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - na zewnątrz (/showthread.php?tid=50)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Mino Eive - 02-05-2014

Nie mogła w zupełności zgodzić się z jego pierwszym stwierdzeniem. Mimo, że do Mino pasowało idealnie, dobrze zdawała sobie sprawę, że istnieją takie persony, które skore są do dawania tym, którzy ich zawiedli drugą szansę. Bordowa zaś wiedziała, że większość kotowatych jest tak zepsuta, że nawet nie zasługuję na tą pierwszą.
Słysząc jego następne słowa warknęła gardłowo, po czym nachyliła się nad szaraczkiem na tyle, aby ten wręcz czuł, jak wypuszcza powietrze z nosa.
- Gdybyś nie miał takiej ładnej mordki to pewnie zarobiłbyś kolejną pamiątkę.- stwierdziła, równie kąśliwie co i on, nadal nie cofając swojej rozzłoszczonej mordki.
- Mnie tak samo.- odparła, kończąc w ten sposób sprawę o śmierci tego całego Morana. Nic ją nie obchodził, więc jeżeli w istocie był to tak cenny fakt, to trudno. Upsi. Oczywiście nim to powiedziała raczyła cofnąć mordkę, coby Raguś nie poczuł się aż nazbyt niezręcznie. Taka dobroduszna Evie!
- Skoro tak twierdzisz, to dlaczego już teraz nie abdykujesz?- syknęła, przestając dbać już o dobrą atmosferę- Chce te ziemie, więc będzie je miała, po cóż więc narażać swój tyłek? Dla honoru, dumy?- dodała po chwili, spoglądając swoimi rubinowymi ognikami w jego chłodny błękit. Ona wybrała przynajmniej zwycięską stronę. Co do jego ostatniej wypowiedzi, Mino nie miała pojęcia, czego miała dotyczyć i dlaczego on sądził, że w jakikolwiek sposób bordowa się tym... no nie wiem, przejmie?
- Nie obchodzą mnie hierarchie stadne ani sama idea stada, Ragnarze.- rzuciła, pozwalając sobie na delikatny uśmiech.- I nie musisz się martwić, uważam, jak stawiam łapy.
Podniosła zadek, decydując się w końcu stąd odejść. Z nim jeszcze się spotka, była tego niemalże pewna, jednak jeżeli chodzi o chwilę obecną, wiedziała, że musi się już zwijać. Zanim zupełnie się oddaliła, odwróciła pysk i puściła mu ponownie oko, a chwilę po tym już zniknęła, chowając się za pierwszą półką skalną, która stopniowo prowadziła na sam dół Skały Skazy.



//zt


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 11-05-2014

Lwisko siedziało niewzruszone, wysłuchując wywodu bordowej, aby ostatecznie pokręcić łbem i wywrócić ślepiami. Nie będzie strzępić języka na rozgorączkowanym pośredniku.
Błękitne oczyska spoczęły na małej, a szare cielsko położyło się na powrót na ziemi tak, aby być z nią na równi..
-Wybacz Frigg.-wychrypiał, obejmując kremową łapskiem i przyciągając ją do siebie.
-Chciałbym mieć dla Ciebie więcej czasu, ale jako Przywódca mam też inne obowiązki...-dodał, bardziej tłumacząc się przed sobą, niż przed nią, bo i nie sądził, że taki szkrab mógłby to zrozumieć. Właściwie to nie wiedział do końca, na ile jego latorośl się już rozwinęła, ile była w stanie pojąć-miał jednak teraz okazję to zmienić.
-Może opowiesz mi, co robiliście z Dey? Nauczyliście się czegoś ciekawego?-spytał po chwili namysłu, z majakiem uśmiechu na pysku.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 12-05-2014

Zamyślona Frigg przez jakiś czas przeskakiwała wzrokiem z Mino na Ragnara, z Ragnara na Mino, próbując nadążyć za ich słowami. Poddała się szybko. Zawiesiła wzrok na kępce traw i z obojętnością obserwowała pnącego się po źdźble świerszcza, nie kibicując mu w nieudolnych poczynaniach, raczej czekając na rychły koniec skazanej na porażkę próby wspięcia się na czubek. Drgnęła w przestrachu, gdy usłyszała ojcowski głos skierowany w jej stronę. Zaraz jednak uśmiechnęła się machinalnie, a koniec końców ubrała pyszczek w poważny wyraz i nastawiła uszka. Chciała jak najwięcej zrozumieć.
- Nie wiem - miauknęła ze skwaszoną minką, sadowiąc się wygodniej w objęciu szarych łap. Nabrała powietrza w płucka i oznajmiła tak, jak poddawało jej serduszko: - Nic z tego nie rozumiem. Mama mówi, ale potem jest inaczej. Nie umiem tropić. Nie rozumiem.
Wydęła dolną wargę i zmarszczyła czoło w zamyśleniu, mocno analizując coś, czego jej mała główka nie potrafiła przekuć w słowa. Niezadowolenie z powodu przerywanych lekcji, z których nic nie mogła wynieść, z powodu presji, jaką podświadomie czuła na sobie w obecności Szyszek (bo były starsze, bo rozumiały i umiały więcej, wobec czego ona musiała im tylko przeszkadzać)... nagromadzona frustracja. Nic poza nią. Frigg nie potrafiła sprecyzować przyczyn swojego zdenerwowania, a to pojawiło się od razu w momencie przypomnienia o uczeniu się.
- Nic mi nie wychodzi - brzmiał werdykt, po którym błękitne oczka zwilgotniały i zniknęły pod powiekami.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 17-05-2014

Na pysku szarego pierwszy raz od dłuższego czasu wymalowało się prawdziwe zmartwienie. Problem Frigg był może i dosyć błahy, jednak jeśli chodziło o zaradzenie mu to w oczach lwiska urastało to do znacznie wyższej rangi.
-Emm..-wymamrotał niezrozumiale, jakby chcąc dać sobie jeszcze chwilę na zastanowienie się. Znikąd poczuł naglą presję, wiedział, że to kolej na jego ruch, musiał stanąć na wysokości zadania.
Błękitnooki nabrał powietrza do płuc, bo czym szturchnął małą jasnym nosem, uśmiechając się niepewnie.
-Jesteś jeszcze mała Frigg.-zaczął w końcu.-Nauka tropienia i polowania to ważna rzecz, ale na nie przyjdzie jeszcze czas, a i wtedy nie będzie od razu wychodzić-do tego potrzeba dużo ćwiczyć.-wyjaśnił, ze starannością dobierając słowa.
-Popatrz, jaka jesteś mała i jaki ja wielki.-tutaj demonstracyjnie wyprostował się, akcentując owy atut, o ile tak to można było nazwać.-I wiesz, mi też czasem nie wychodzi-zwierzyna ucieka albo nie mogę jej znaleźć.. Uczymy się całe życie, dlatego nie ma sensu się smucić.-dokończył, zwieńczając swój wywód czymś na kształt uśmiechu. Czuł się teraz wyjątkowo niepewnie. Wydawało mu się, że powinien był powiedzieć to jakoś inaczej, że źle dobrał słowa. Tak jakby nie umiał z nią rozmawiać.
Miał skarb, ale nie do końca potrafił się z nim obchodzić.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 17-05-2014

Zdawać by się mogło, że ogrom smutku, który usiadł na malutkich barkach Frigg jest zbyt duży, by mógł zostać udźwignięty. Lecz w miarę wypowiadanych przez Ragnara słów, lwiątko pogodniało, uśmiechało się fragmentem pyszczka, mrugało, kręciło łebkiem, przebierało paluszkami, by pod koniec wypowiedzi ojca rwać się do przerwania jej i wtrącenia z własną mądrością.
- A czy kiedyś będę taka duża? Czy taka mała jak mama? Mama też jest duża, ale trochę mniejsza, ja bym chciała być większa, taka jak ty!
Tak, fragment o wielkości bardzo jej się spodobał. I chcąc zademonstrować tacie, że aż taka mała, jak on sądzi, nie jest, wstała, wypięła pierś, nabrała powietrza w płucka i gdy już miała coś powiedzieć (nie wiedziała, co), wybuchła śmiechem. Skuliła się, wsadziła łepek między przednie łapki i błyskała błękitnymi ślepkami w górę, w stronę zaoranego bliznami pyska ojca, do którego tak bardzo chciała być podobna.
- Śmieszny jesteś... taki duży.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 18-05-2014

Chwilę niepewności przerwał uśmiech na pyszczku Frigg, który zdawał się przynieść lwisku prawdziwą ulgę.
-Niestety takie duże są tylko samce, czyli lwy z grzywami.-odparł, uśmiechając się nieznacznie, rozbawiony dziecięcą logiką.-Ale zobacz, mamy takie same oczy.-dopowiedział od razu, jakby na pocieszenie.

/he, no to zaszalałam


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 18-05-2014

Nie mogła ukryć zawodu z powodu odpowiedzi, jaką otrzymała, jednak nim smutek zdążył na dobre zagościć na jej pyszczku, Ragnar pospieszył z pocieszeniem. Oczy, mówił? Oczy?
- Tak, mamy takie same - potwierdziła z szerokim uśmiechem, przykładając lewą łapkę do kącika lewego oka.
Zapatrzyła się na ojcowskie oczy, przekręciła łepek. Wymacała opuszkami własny policzek i zacisnęła wargi, mocno rozmyślając nad czymś. Nie trudno było się domyślić...
- A co masz pod okiem? Ja takiego nie mam...?
Zmarszczyła się nieco, zastanawiając się nad sobą; nad tym, jak wygląda, jakiego jest rozmiaru, kim jest w oczach patrzącego na nią z góry taty. Pociągnęła noskiem, mlasnęła i popatrzyła w bok, nie wiedząc, co z sobą zrobić. A bardzo chciała przytulić się do taty, ale jakoś nie wiedziała, czy może. Tak jakoś.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 18-05-2014

-To blizny.-odpowiedział automatycznie.-Jak ma się ranę, czyli ałkę, to jak się zagoi, to tak właśnie wygląda.-wychrypiał, z rozbawieniem obserwując zachowanie małej.
-Rany są po tym, jak ktoś ugryzie albo podrapie pazurami.-dodał, przy okazji demonstrując ostre pazurzyska błękitnym ślepkom. Nie umknęło też jego uwadze to, jak kremowa ewidentnie nad czymś rozmyśla.
-Co chcesz robić Frigg? Masz na coś ochotę?-spytał w końcu, zaabsorbowany owymi rozważaniami kluski i tym, co mogło siedzieć w jej małym łebku.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 18-05-2014

Zerknęła na szary pysk ukradkiem, zaraz jednak na powrót wbiła spojrzenie w ziemię, tym razem jednak wiercąc się, przebierając łapkami i wijąc ogonkiem. W miarę zaciskania pyszczka jej mordka przybierała coraz komiczniejszy wyraz. Próba powstrzymania uśmiechu i zachowanie powagi nie wychodziło jej zbyt dobrze. Mimo to Frigg podjęła wyzwanie i uniosła główkę, nabrała powietrza i mimo, że z lekkim uśmiechem, to całkiem poważnym tonem oznajmiła:
- Chciałabym cię przytulić.
Bo to była poważna sprawa. Bardzo poważna. Prawie.
Bo i tak się roześmiała; uchyliła łepek, zmrużyła oczka i zachrumkała, próbując zdławić w sobie śmiech i pobawić się jeszcze trochę w udawanie poważnej. Bo tata był poważny. Odpowiadał mądrze (lub chciał odpowiadać mądrze), patrzył uważnie, brał sobie jej pytania do serca i starał się ubrać dorosłe słowa w dziecięce ubranko tak, by jego córeczka wszystko zrozumiała.
Więc wyprostowała się, raz jeszcze spróbowała spoważnieć, śmiejąc się błyszczącymi oczkami i powstrzymując się od wbiegnięcia w ojca z impetem.
- Ale najpierw chciałabym się dowiedzieć skąd masz te ałki - postawiła sprawę.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 18-05-2014

Nieco zaskoczyła go taka odpowiedź, pozytywnie oczywiście. Znów przyszło mu poczuć to dziwne ciepło w środku, które wywoływała w nim Frigg. Bardzo przyjemne ciepło, wypadałoby dodać.
-Nie musisz przecież mnie o to pytać.-odpowiedział, wyjątkowo łagodnie i tym razem jakby bez chrypy. Nie umknęło mu też to, jak przez pozornie poważną mordkę coraz przebijał śmiech, skrywany przez małą z niewiadomych mu przyczyn.
-Jest ładniej, jak się uśmiechasz.-wypalił, samemu przywdziewając radosny grymas, jakby na zachętę kremowej.
-To nie ałki, teraz to blizny.-poprawił ją.-Ałka jest jak boli i leci krew, czyli taka.. czerwona woda. To są blizny, czyli ślady po ałkach, które się już zagoiły.-wyjaśnił, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że Frigg zadała mu właśnie dosyć problematyczne pytanie.
Lwisko zamyśliło się więc nad wybrnięciem z owego.
-Czasami musimy bronić naszych ziem przed obcymi, czyli bić się z nimi. Czasem też samce, te z grzywami, takie jak ja, walczą ze sobą o władzę, czyli o bycie przywódcą. Stąd blizny.-wytłumaczył, poniekąd zadowolony z tego, jak udało mu się ominąć niewygodne szczegóły własnej biografii.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 18-05-2014

Mimo zapewnień Ragnara, Frigg z całych sił starała się zachować powagę, co – nie oszukujmy się – musiało wyglądać dość komicznie. Jednak zarówno wbrew sobie, jak i słowom taty, mała postanowiła trzymać radość w ryzach z tego samego powodu, który umyśliła sobie kilka minut temu. Bo rozmowa była poważna, bo nie była o zabawie, bo była o krwi-czerwonej-wodzie i walce o przywództwo. I choć nie rozumiała z otaczającego ją świata bardzo, bardzo wiele, potrafiła rozróżnić czas nauki od czasu psot i w przeciwieństwie do tego drugiego, w czasie lekcji zachować powagę, jej zdaniem wówczas konieczną. Druga sprawa, że naśladowała Ragnara. Bo poza tym, że był jej nauczycielem, był również tatą, szablonem, od którego należało odrysowywać swoje małe życie. Fakt, nie dorówna mu wzrostem (ten fragment rozmowy wielce ją rozczarował). Ale spróbuje być do niego podobną.
Więc po wysłuchaniu wszystkiego, co miał jej do powiedzenia, zamyśliła się. Zacisnęła wargi i odwróciła łepek w bok, oprócz autentycznego zafrasowania malującego się na jej pyszczku, koloryzując minę na rzecz uprawianego podczas całego dialogu aktorstwa.
Ty walczyłeś o władzę? - zapytała w końcu, unosząc główkę i wlepiając w tatę najmądrzejsze z mądrych spojrzeń, które trzymała w zanadrzu.
A słowo "władza" nie przystawało do jej delikatnego pyszczka. Nie było na nie miejsca w dziecięcym słowniku, nie było synonimem "wygranej", czy "przywództwa", było w nim coś absolutnego, o czym nawet Frigg zdawała sobie sprawę, a czego nie potrafiła sprecyzować.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 18-05-2014

Wyglądało na to, że dzieci naprawdę miały talent do zadawania problematycznych i niewygodnych pytań. Lwisko wzięło głębszy wdech i westchnęło ciężko.
-Nie musiałem.-odparł krótko, zamyślając się nad swoimi kolejnymi słowami. Wiedział, że nie uda mu się zaspokoić ciekawości Frigg taką lakoniczną odpowiedzią.
-Poprzedni przywódca zginął w zarazie, czyli zachorował. Ja też wtedy chorowałem, ale byłem silniejszy i udało mi się wyzdrowieć, dlatego zająłem jego miejsce.-wyjaśnił głowiąc się czy to aby nie nazbyt pokrętne jak na prostą, dziecięcą logikę.
-Wiesz co to siła Frigg?-spytał po chwili, zaabsorbowany potencjalną odpowiedzią.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 18-05-2014

Tata był silny, więc wyzdrowiał. Urósł o głowę w oczach córki, urósł o dwie głowy, a nawet trzy. Miał blizny, wyzdrowiał, był przywódcą. Taki tata!
Chociaż zdefiniowanie pojęcia "siły" nie leżało w zasięgu możliwości Frigg, lwiczka w pewnym sensie właśnie w tym momencie odczuła ją, mogła instynktownie przypisać to pojęcie tacie i zwizualizować je sobie spoglądając na poważny ojcowski pysk. Tym samym ubyło z jej zachowania pielęgnowanej do tej pory gry, aktorstwo ustąpiło miejsca autentycznemu podziwowi, szczerej powadze. Połowiczne zrozumienie tego, co szary chciał córce przekazać zaczęło tlić się w jej serduszku delikatnym płomieniem, podsycało ciekawość i otwierało jej pyszczek szerzej, szerzej, szerzej.
Pokiwała przecząco główką i odpowiedziała niepewnie, poprzedziwszy wypowiedź pociągnięciem noskiem:
- Jak ktoś nie zachoruje? To jest siła? Jak upoluje coś dużego? Ty jesteś silny! - prawie podskoczyła z wrażenia, napełniona entuzjazmem z powodu odkrycia, tak jakby zdemaskowała ojca. - Bo jesteś duży!
Z uśmiechem od ucha do ucha, otwartym pyszczkiem i ślepkami wpatrzonymi w szary pysk niecierpliwie oczekiwała pochwały. Przecież nie mogła się mylić!


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Skanda - 18-05-2014

Szary uśmiechnął się pod nosem-może i to nie była do końca prawidłowa odpowiedź, ale imponowało mu, że mała tyle już kojarzyła.
-Właściwie to trudno tak do końca określić czym jest siła.-przyznał, zakładając łapę na łapę.
-Można to różnie rozumieć, dlatego posłuchaj mnie uważnie.-dopowiedział po chwili, z uwagą spoglądając na córkę,
-Czasem siła dotyczy naszego ciała i jego wielkości, na przykład teraz.-tutaj wyciągnął łapska i zaplatając je na grzbiecie małej, przyciągnął ją do siebie, mierzwiąc jęzorem futerko na jej czole.-Widzisz? Jestem od Ciebie silniejszy, bo potrafię Cię przesunąć. Ty nie dałabyś rady przesunąć mnie, jestem za duży, a Ty nie masz tyle siły.-wyjaśnił, uśmiechając się niezauważalnie.
-Siła to może być też to, co czujemy w środku.-kontynuował, głowiąc się nad tym, jakim przykładem mógłby posłużyć się tym razem.-Na przykład kiedy tata musi coś załatwić i Cię zostawić, ale Ty nie boisz się i nie smucisz. Wtedy jesteś silna.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Frigg - 18-05-2014

Frigg czuła, jak słowa taty układają wszystko w jej głowie. Były mądre, a co ważniejsze - zrozumiałe. Porządkowały zamieszanie, prowadziły przez skojarzenia i prawdy, których do tej pory nie miała okazji poznać. Dlatego jedynym, na co mogła zdobyć się podczas lekcji, z której nie chciała uronić ani słowa, było nabieranie łyków powietrza i pamiętanie o tym, by nie udławić się nimi. A gdy znalazła się blisko gorącej, ojcowskiej piersi, chroniona przed światem za wielkimi łapskami i mając za miękkie oparcie ciemną, gęstą grzywę, wsłuchiwała się w brzęczące dla niej słowa w bezruchu, bez mrugnięcia okiem. Milczała krótką chwilę, lecz nawet po upewnieniu się, że Ragnar skończył, nie potrafiła poskładać słów w sensowne zdania. To, co powiedział, było dla niej zbyt niezwykłe.
- Nie wiedziałam, że jestem. Myślałam, że siła jest wtedy, kiedy jest się dużym... Ja w środku mam chyba mało tej siły - spochmurniała. - Bo nie lubię, kiedy cię nie ma. Wtedy jestem najmniejsza. Mniejsza od Szyszek. A one nie są takie jak ty, one są źle silne.
Fuknęła cichutko i nawet nie myśląc o tym, że wypowiedziana na głos myśl mogła być dla Ragnara niezrozumiała, sama z siebie postanowiła po prostu objaśnić, gestykulując przy tym oszczędnie, ale jednak, używając obu łapek do podkreślenia niektórych, ważniejszych jej zdaniem, momentów wypowiedzi:
- Jak ktoś jest silniejszy to się go boi. A ty jesteś dobrze silny, bo ty mnie bronisz, mama też. A one są źle silne. I są razem, razem we dwójkę. Mam mało siły, bo się ich boję. A czy jak się boję, że one mi ciebie zabiorą, to też jestem mało silna? Bo wtedy nie boję się o siebie, tylko o ciebie przecież.
Przekręciła główkę i zamrugała kilkakrotnie, jeszcze przez chwilę samej roztrząsając możliwe odpowiedzi na zadane pytanie.