Król Lew PBF
Skała Skazy - na zewnątrz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - na zewnątrz (/showthread.php?tid=50)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 03-08-2015

Skupiony na planowaniu jutrzejszego dnia i próby wyciągnięcia spomiędzy palców jakiegoś upierdliwego kamyka, nie zauważył momentu w którym nadeszła Maya. Nic zatem dziwnego, że drgnął zaskoczony, słysząc czyjś bardzo znajomy głos. Porzucił próbę wyłapania upierdliwego ziarnka skały (może sam wypadnie, albo spróbuje później) skierował swój łeb w jej stronie i uśmiechnął się lekko.
Podobnie jak Laję, tej lwicy nie widywał zbyt często. Blokując bolesny jęk, który rodził się w jego gardle, podniósł się i otarł się swoim łbem o jej kark. Chwilę później stał tuż obok niej i wpatrywał się w nią wesoło.
- Jak zwykle miła.
Mruknął cicho.
- Salve, Mayu. Co się takiego stało, że mnie nawiedzasz?
Kątem oka dostrzegł zbliżającą się, czarną, rozmytą plamę. Myr albo Saix... póki co, z takiej odległości ciężko stwierdzić.
Gdy samiec znalazł się kilkanaście kroków od nich, Dwugrzywy wyczuł, że coś jest nie tak... zazwyczaj tamten nieco odmiennie się zachowywał, zdając codzienny raport. Czoło zmarszczyło się w zaniepokojeniu, a czerwone ślepia bacznie obejrzały sylwetkę czarnego, szukając jakichkolwiek ran.
- Salve, Saixie. Wszystko w porządku?
Nie widział żadnych świeżych ran... nie widział też innych objawów, nie licząc normalnego zmęczenia. Z resztą, chyba nie będzie musiał się domyślać.
- A więc słuchamy.
Już się bał, o co mogło chodzić.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Maya - 03-08-2015

Przez nagłe pojawienie się Saixa - do niedawna obnoszącego się przecież mianem Infinity - Kahawianowi nie było dane usłyszeć odpowiedzi na swoje pytanie. Tak jak i on sam, Maya całą uwagę poświęciła nadchodzącemu. Jak widać - słusznie. Sprawa, z którą przyszedł musiała być poważna, skoro nie czekał na niczyje przyzwolenie.
Maya wyprostowała się, nadstawiła uszy, kiełkowało w niej ziarenko niepokoju.
- Mów. - Powtórzyła po Kahawianie, przypatrując się uważnie lwisku.
Nie spodziewała się, co przyjdzie jej usłyszeć. Zdążyła się tylko na moment zawahać, zastanowić - o co takiego mogło mu chodzić, co dotyczyłoby jednocześnie Kahawiana jak i niej samej? Czyżby odnalazł coś podczas patrolu? Nie, prawdopodobnie nie byłby w takim wypadku tak spokojny. Jego wypowiedzi brzmiały tak, jak gdyby ten dialog był czymś, z czym się liczył.
To jedynie wzmogło w niej niepokój. Nie powiedziała jednak ani słowa, nie ponaglając Saixa teraz, gdy miał na sobie pełną jej uwagę.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Saix - 03-08-2015

W sumie... Saix był tak pogrążony w swoich niewesołych myślach, że nawet nie wpadł na to, że mógł przeszkodzić Mayi i Kahawianowi w jakiejś poważnej konwersacji. Może rozmawiali na temat pilnowania granic? Miał miejsce jakiś wypadek? Trzeba zwiększyć częstotliwość patroli? Nie wiedział. I pewnie się tego nie dowie, przynajmniej nie powie im z czym przychodzi, bo oboje skupili na nim swoją uwagę.
To, że patrzyli na niego tak poważnie, sprawił że poczuł się trochę nieswojo. Co najmniej, jakby miał im przynieść wieść o zmasowanym ataku hien na granice stada. No, ale wiadomość którą im niósł również była ważna, więc nie zamierzał zwlekać z jej przekazaniem.
- Giza jest w ciąży. - powiedział po prostu.
Był trochę zmęczony, to fakt, choć zwykle nie było tego po nim widać. Teraz jednak, kiedy nie był w najlepszym humorze z powodu szarej, wyglądał trochę jakby wypompowano z nieco wszystek sił.
- Prędzej czy później i tak by do tego doszło, zważywszy że została moją partnerką już jakiś czas temu... - zaczął i podrapał się pazurem w nos. Trochę dziwnie było zwierzać się komuś ze swoich zmartwień. Szczególnie że były to dwa najważniejsze lwy w stadzie - Nie jestem tylko pewien, czy nie zrobiłem jej tym krzywdy. Kiedy mówiła mi o swoim stanie, nie wyglądała na szczęśliwą.
Zamknął na chwilę oczy i westchnął głęboko. Cóż, nie oczekiwał od szarej że będzie skakać pod chmury ze szczęścia, ale naprawdę, sądził że na jej pysku odmaluje się chociaż jakiś cień radości, że jej oczy będą się błyszczeć. Narodziny nowego życia poczętego przez dwa lwy, które postanowiły być razem, w jego mniemaniu powinno być nieco bardziej odbierane przez przyszłą matkę.
- Mam wrażenie że ona nie chce tych młodych. Mówiła o ciąży jak o zmianie pogody.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Maya - 04-08-2015

Z pewnej perspektywy Saix postąpił słusznie, że nie owijał w bawełnę, a od razu postawił przed Kahawianem oraz Mayą fakty dokonane. Szok - może i było to mocne słowo, jednak w zupełności pasowało teraz do wyrazu na pysku starej samicy. Zazwyczaj z kamienia wykuty był na nim grymas wściekłości, teraz jednak lwica nie była zdolna uwierzyć w to co usłyszała.
A potem znany już lodowaty wyraz pyska powracał. Szybko.
Bardzo szybko.
W ogóle nie podjęła tematu nieszczęśliwej Gizy. Bardziej interesowało ją to, że w momencie porodu będzie pora deszczowa. Lwiątka będą potrzebowały pokarmu. Giza będzie potrzebować pokarmu. Nuru i Damaja będą rosnąć dalej, a były jeszcze dzieciaki Maoni, ten cały Malimau, o którym wspominała Busara, przybłędy, Otieno.
To będzie ciężka pora deszczowa. Najgorszy czas dla lwów. Tym bardziej dla nich, kiedy w tej chwili straciła kolejną po chorej Nyocie lwicę.
Cały ten rozrachunek odbył się w ciągu ułamka sekundy. Po nim przyszło coś innego.
- Czy chcesz mi powiedzieć - zaczęła powoli, słowo po słowie, miażdżąc Saixa spojrzeniem - że wasze "i tak by do tego doszło" stało się teraz? Tuż przed porą deszczową?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 04-08-2015

Kahawian bez słowa przyglądał się Saixowi. Więc w tym leżała przyczyna niedokładnych patroli i chodzenia w chmurach...
Nie dziwił się w zasadzie czarnemu. O ile było mu wiadomo, pierwszy raz miał zostać ojcem i Giza była jego pierwszą partnerką. Ale z drugiej strony... już otwierał pysk by wypowiedzieć pierwsze, odpowiednie w tym momencie zdanie, gdy wyprzedziła go zielonooka zrzęda.
Samiec skrzywił się delikatnie, nie tylko dlatego że Maya wyparowała pierwsza, ale też dlatego, że musiał częściowo przyznać jej rację. Z Dey już od dłuższego czasu nieobecną na łowach, utrata kolejnej lwicy z grupy musiała się odłożyć boleśnie na pozostałych. Jakby już w tej chwili nie było wystarczająco trudno...
Nosem musnął bark Mai, starając się odwrócić choć na chwilę jej uwagę.
- Zostawmy to na później... trzeba to na spokojnie przemyśleć. Może porozmawiasz z Frigg i Busarą...?
Zawsze to coś. Dopiero wtedy czerwone ślepia spojrzały ponownie w te złote.
- Pytanie ode mnie jest, czy ty się z tego cieszysz. Bo jestem pewien, że ona z pewnością.
Przekręcił delikatnie łeb, a rudy ogon śmignął w powietrzu.
- I moje gratulacje.
Dopiero teraz kącik pyska uniósł się lekko... aczkolwiek tylko na chwilę.
- Mam nadzieję tylko, że twoje patrole wrócą do normalnego poziomu. Rozumiem, rozkojarzenie... ale skoro chcesz, żeby twoje młode były bezpieczne, wszystko ma być zrobione dokładnie. Mam nadzieję, że wyrażam się jasno, Saix. Musisz się nauczyć godzić wszystkie obowiązki.
Błędów nie będzie tolerował.
Podszedł do czarnego na odległość kroku, bez słowa mierząc go wzrokiem przez dobrą chwilę.
- Nie chcę słyszeć o kolejnym incydencie podobnym do ostatniego.
Mruknął ciszej.
- Zwłaszcza teraz.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Saix - 04-08-2015

Wiedział, że nie będą zadowoleni. No, on sam wyglądał jakby szedł na ścięcie, ale to było spowodowane oczywiście tym, że w jego oczach to Giza nie ucieszyła się z ciąży. Może myślała o całej sytuacji z podobnej perspektywy jak Maya? Może szara sądziła, że przez jej stan, będzie winna bo nie będzie w stanie polować? Tak czy siak, stało się, i cóż, jeśli Saix miał być szczery, chwilowo widok na przyszłość przysłaniała mu raczej rodzinna, jak sądził, tragedia. Oczywiście stado również było bardzo istotne i w zaistniałej sytuacji zdecydował, że sam w nocy będzie polował na jakieś mniejsze sztuki. Nie było to łatwe, ale miał już wprawę, a na gazeli jeden czy dwa lwy przez kilka dni wyżyją.
- Tak, właśnie to chcę powiedzieć. - odparł Mayi.
Tak jak podejrzewał, to od niej dostał większy opierdol. Doskonale widział, jak zmienia się jej pysk. Czuł się trochę winny, bo to dzięki jej słowu tak szybko dostał się do stada. Kahawian patrzył na niego przychylniejszym okiem podczas rozmowy "rekrutacyjnej". No a teraz przysporzył jej i stadu poważnych problemów.
Przeniósł wzrok na przywódcę, kiedy ten zabrał w końcu głos.
- Oczywiście że się cieszę! Podejrzewałem to już wcześniej, zanim mi to powiedziała. Na początku byłem troche przerażony, w końcu to moje pierwsze młode. Ale potem wyobraziłem to sobie i naprawdę się ucieszyłem. Tylko ta jej obojętność... Naprawdę nie wyglądała na kogoś ucieszonego.
Wiedział, że szara potrafi być humorzasta, skakać pod chmury w jednej chwili a po sekundzie wściekać się o byle co. Ale jednak oznajmianie partnerowi o tym, że jest się w ciąży... naprawdę, przecież w jej zachowaniu nie było ani krzty radości.
Skinął Kahawianowi łbem w podzięce za te gratulacje. Potem zaś pochylił głowę, bez słowa przyjmując naganę i przykaz, żeby zacząć się znów przykładać do patrolów. On starał się wypełniać je jak najlepiej. Każdemu jednak zdarzały się błędy. Nie chciał się jednak tłumaczyć, bo to by znaczyło, że szuka wymówek. Po prostu spartolił sprawę z tamtą hieną i koniec.
- Rozumiem. Żaden psowaty, kotowaty czy drapieżnik innego rodzaju nie wkroczą już na Zachodnie ziemie. - obiecał i miał zamiar słowa dotrzymać.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Maya - 04-08-2015

Maya nawet nie ukrywała tego, że nie była zachwycona wiadomościami przyniesionymi jej przez Saixa. Wpatrywała się w niego przenikliwymi, dokonującymi oceny ślepiskami. Nie zaprezentował się bowiem z dobrej strony - tego też nawet nie próbowała przed nikim chować. W jej głowie zwykle niewiele było tolerancji wobec głupoty, a nie potrafiła inaczej skomentować wyskoku Gizy i Saixa. Miała zamiar powiedzieć wprost, że zachowali się jak bezmyślne gówniarze, ale dotarło przecież, że nawet to było zbyt mało.
A wtedy Kahawian się rozpędził. O ile wcześniej Maya była jedynie zła, po jego słowach straciła całą cierpliwość. Szlag trafił ją jednak w momencie, w którym rozpoczęły się gratulacje, przyuczenia, wymiana zwierzeń. One będą musiały polować na zwierzynę, której nie będzie w pobliżu od rana do nocy, żeby wyżywić wszystkich, a jedyne co ona słyszy to gratulacje?
Pękła.
- Ja pierdolę, może jeszcze się pchłami wymienicie? - Warknęła pod adresem obydwu samców. I jednego i drugiego zgromiła wściekłym spojrzeniem. - Saix: skończ się zachowywać jak pizda. Masz się zająć Gizą, bo my na to czasu mieć nie będziemy, jasne? - Gruchnęła. - I żeby było jasne: jeśli choć raz przyłapię cię na polowaniu po kryjomu, to nakarmię wasze młode twoimi jajami. Może dla jednego wystarczy między posiłkami. Nie po to sama wyznaczałam te polowania, żeby jakiś podlotek psuł szlaki, które wyznaczyłyśmy zwierzynie. Im więcej będzie ich ginąć tutaj, tym dalej będą w porze deszczowej. Przyjdź wtedy do mnie, a my ogarniemy polowanie. Jasne?
Maya oparła wtedy czoło na swojej łapie.
- Zresztą, to tyczy się wszystkich. - Burknęła, już znacznie spokojniej. - Polujemy MY, lwice. Jak ktoś chce komukolwiek pomóc, niech się zajmie granicami, lwiątkami albo treningiem, bo ja ze wszystkim nie wyrobię. Jak przyjdą deszcze, nie będę mieć czasu na patrolowanie granic, dlatego musi się znaleźć ktoś na moje miejsce.
To ostatnie było pod adresem Kahawiana. Niech się liczy z tym, że przy takiej ilości mord do wyżywienia lwice, zwłaszcza w osłabionym składzie, na brak zajęć nie będą mogły narzekać. Byłoby więc miło, gdyby ktoś przejął ich zajęcia. I zajmował się nimi, gdy będą wracać z polowań - ale tego już nie powiedziała.
- Ale ostrzegam: jak kogokolwiek z was przyłapię na polowaniu, to łapy z dupy powyrywam. Macie przyłazić z tym do mnie. Jak ktoś ma jakieś ale, to przednimi też się zajmę.
Westchnęła ciężko, odejmując łapsko od czoła. Zmęczone spojrzenie padło znów na Saixa, kiedy lwica usiadła na ziemi gdzieś przed nim, obok Kahawiana.
- Przynajmniej powiedziałeś wprost; nie zachowałeś się jak skończony cap - dodała - ale zapamiętaj, że w normalnym stadzie byłbyś już martwy. Dlatego doceń to, że masz okazję być ojcem dla twoich lwiątek i dbaj o Gizę. Jasne? - Rzuciła pod jego adresem.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 04-08-2015

Przynajmniej tyle... może uda im się uniknąć nieszczęścia kolejnej lwicy. Po dwóch nieszczęściach, może trzeciej los nie będzie tak pechowy? Ponoć do trzech razy sztuka.
Nie przeszkadzał Mai w jej tyradzie, czasami tylko lekko kulił uszy bądź marszczył minimalnie pysk w reakcji na prztyczki w swoją stronę.
- Coś wymyślę, moja w tym głowa.
Odwrócił łeb, wracając spojrzeniem gdzieś za krawędź półki. Możliwość obserwowania wszystkiego z wysoka... poczucie choć częściowej kontroli uspakajała go. W obliczu zamieszania, które powstanie w ciągu najbliższych miesiącach, z pewnością mu się to przyda.
- O to się nie martw. Dopilnuję, żeby samce były poinformowane.
Nie wątpił, że lwice miały zgoła inne podejście w kwestii polowań... on je szanował. Jako ten, który był tu zasadniczo najdłużej, widział delikatną równowagę między Ziemiami Zachodu a stadami zwierzyny. Cieszyło go to, że Maya tego pilnowała. A jej autorytet... liczył, że utrzyma z dala głupie pomysły.
Dał chwilę Saixowi na odparowanie i odpowiedzenie lwicy. Dopiero po chwili odezwał się cicho.
- Ja nie mam nic do dodania... Saix, chciałbyś powiedzieć coś jeszcze...?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Saix - 04-08-2015

Nie żeby coś, spodziewał się opierdolu, ale aż takiego wybuchu to raczej nie. Chociaż może to była kwestia tego, że po prostu nie znał lwicy aż tak dobrze jak na przykład Kahawian. Wiedział, że z pewnością potrafi być sroga, w końcu pierwsza rozmowa z nią wcale nie była prosta. Do momentu kiedy przepytywała go na granicy niechętnie wracał wspomnieniami, choć w ostatecznym rozrachunku pozwoliła mu przecież dostać się do stada, no i ponoć Saix zyskał nieco w jej oczach. Cóż, podejrzewał, że teraz całe to pozytywne wrażenie jakie na niej wtedy wywarł już dawno poszło się przejść, a jeśli nie, teraz zrobiło to na pewno. W końcu zrzucił im na łeb dość duży problem.
Przemilczał tę tyradę samicy, samemu cały czas mając jednak te uszy skulone. Miała dużo więcej doświadczenia od niego, wiedział więc, że potrafi myśleć w szerszej perspektywie i szanował to. Chociaż trochę go jednak jej słowa dotknęły. Potrafił zrozumieć, że źle zrobił, jednak kwestia rodziny także była dla niego w tej chwili niezwykle istotna.
Cóż, skoro jednak tak stawiała sprawę, nie miał zamiaru wyprawiać się na samotne polowania. Szara na pewno będzie miała swoje humorki co do jadła, ale będzie się musiała zadowolić tym, co jej Saix przyniesie od pozostałych lwic. Nie będzie chodziła głodna, na pewno. Ale też niespecjalnie będzie mogła wybierać menu. Tyle.
- Skoro tak, to proszę ustal z Kahawianem dni kiedy mam chadzać na patrole, ale pozwól mi kilka razy wybrać się z wami na polowanie. Chcę choć trochę wyrównać siły grupy łowieckiej na czas, kiedy Giza nie będzie mogła polować.
Oczywiście jego głównym obowiązkiem nadal będzie kontrola granic. Na trenera się raczej nie nadawał i nawet nie próbował tego proponować.
- Nie wiem co dałoby mi ukrywanie tego. Prędzej czy później wszystko by się wydało, a możliwe że moje młode przypłaciłyby to życiem. - odpowiedział Mai na spokojnie. - Nie, nie mam już nic do powiedzenia. Zostawię was zatem i pójdę już na patrol. Wrócę wieczorem usłyszeć, co postanowiliście.
Skinął im jeszcze łbem na pożegnanie i oddalił się.

zt


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Maya - 04-08-2015

- Będę musiała zwołać lwice.
Maya przerwała ciszę dopiero, gdy Saix zniknął im już z oczu, zeskakując ścieżką w dół Skały. Pozostali tu sami. Siedziała obok niego, wpatrując się w horyzont jeszcze przez chwilę, a potem położyła się na boku, zasłaniając ślepia łapą. W chwili, gdy tutaj przyszła była zmęczona. Teraz była jeszcze przy okazji zniesmaczona i zniechęcona. Saix z Gizą zrobili jej piękną niespodziankę, która odbije się echem także na reszcie stada. Liczyła na to, że Kahawian zdawał sobie z tego sprawę, nawet, jeśli do tematu podszedł bardzo pobłażliwie. Nie potrafiła do końca zrozumieć tych lwów, zaakceptować ich zachowania - znała już jednak dość dobrze jego prawidła. Ta sytuacja ją jednak przerosła. Bezmyślne gówniarze.
Odsłoniła poharatany policzek, spojrzało na niego błyszczące, zielone ślepię.
- Busara będzie mi potrzebna. - Powiedziała, siląc się na spokojny ton. W końcu mowa była o jego córce, widziała przecież, że była oczkiem w jego głowie. - Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 04-08-2015

W ciszy odprowadził Saixa wzrokiem. Przynajmniej tamten zdawał sobie już sprawę, jak wiele zamieszania sprawiła ich niespodzianka. Może i można było to zaplanować w innej porze roku... no ale cóż. Stało się.
Teraz muszą wszystko przygotować, nim zacznie się niekorzystna pora roku.
- A ja znaleźć Myra, Otieno i porozmawiać z chłopcami.
Skrzywił się mimowolnie na samą myśl. Musiał jakoś to wszystko pogodzić... będzie ciężko. Rudy łeb zwrócił się w stronę lwicy... mogła zauważyć na jego pysku zmęczenie ostatnich dni, zmieszane z lekką irytacją.
Ciężkie westchnięcie samca omiotło szyję Mai.
- Wiem.
Kącik pyska drgnął lekko. Nie podobała mu się do końca ta myśl... czym innym były treningi, a czym innym regularne polowanie, w którym nawet najbardziej doświadczone lwice odnosiły rany. Miał świadomość tego, że gdyby nie byłaby potrzebna, Maya nie wzywałaby jej. Wiedział, jak bardzo jego córka paliła się do polowań i jak bardzo chciała zapolować z grupą.
Jednak była młoda. Bardzo młoda.
- Będzie przeszczęśliwa z tego powodu.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Vult - 04-08-2015

Miała lecieć na patrol ziem bractwa ale myśl, że skończyłaby na skale i spotkała tam Sadism'a jakoś nie zachęcała jej do tego. Zboczyła z kursu, ociągając się jak tylko mogła by uniknąć poważnej rozmowy. Odwiedziła tereny Zachodnich, już długo jej tu nie było. Nie wywiązała się również z zadania jakie obrała za swój cel u Kahawiana. Infiltracja reszty stad.
Przeszkody, które pojawiły się na jej drodze uniemożliwiły dokładny rekonesans.
W dole dostrzegła Dwugrzywego rozprawiającego z jakąś stara lwicą. Nie miała okazji jej poznać, aczkolwiek w trakcie obserwowania ziem z góry widziała ją kilka razy.
Wylądowała nieopodal nich na skale, jeden rzut oka pozwolił jej ocenić po ich kwaśnych minach, że nie wybrała najlepszego momentu na pojawienie się.
- Powitać. -Rzuciła krótko skłaniając się im obu. - Nie przeszkadzam?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Maya - 04-08-2015

Maya nie zmieniła pozycji. Patrzyła na niego dalej z dołu, niewiele sobie robiąc z jego spojrzenia. Miała znacznie ważniejsze rzeczy na głowie, aniżeli to, jak wygląda.
- Od jutra będzie trenować ze mną. - Zaczęła przedstawiać swój plan Kahawianowi. - Musi być gotowa do pory deszczowej. Jeśli będzie słuchać moich poleceń, włos jej z głowy nie spadnie.
Powtórnie zasłoniła łapą zmęczone ślepię.
- Będę ją trzymać w obwodzie razem z Maoni i z tą całą medyczką, jeśli cokolwiek potrafi. Będą zaganiać zwierzynę. Na szpicy będę ja i Kalani.
Czuła, że powinna mu o tym powiedzieć wprost. Główny ciężar polowania wciąż spadał na nią i Kalani - najbardziej doświadczone ze wszystkich. System, w którym cała akcja rozpoczynała się od jej ustalonego wcześniej sygnału dobrze się sprawdzał - Maya zamierzała zadbać, żeby całość losów polowania zależała od niej i jej decyzji. Ona dobrze znosiła zmęczenie, z kolei Kalani przydawała jej się wypoczęta - do asekuracji i powstrzymywania wyrywającej się zwierzyny. Reszta grupy musiała z kolei się nabiegać. System zda egzamin.
Odezwała się dopiero po chwili. Usłyszawszy trzepotanie skrzydeł uniosła tym razem całą łapę. Dźwignęła łeb, ze zdziwieniem wpatrując się w sępa. Jak było widać, a chwilę później także słychać, również Maya nie miała przyjemności jej wcześniej poznać.
- A ty coś za jedna? - Przywitała ptaszysko, wpatrzona w nią ze zdziwieniem chwilowo całkowicie pochłaniającym jej poirytowanie.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 05-08-2015

- Poinformuję ją jak szybko się da. Zwolnię nieco na treningach z nią, inaczej padnie. Wolę żeby odpuściła na treningu siłowym z którym i tak bardzo dobrze sobie radzi, niż żeby coś stało w czasie polowania.
Ufał Mai i jej umiejętnościom... wiedział, że będzie pilnowała jego córki.
- Z resztą, sama wiesz że młoda zawsze cię słucha.
Kącik pyska uniósł się lekko.
- Czasami nawet bardziej niż mnie.
To był lekki żart. Jego relacja z Busarą była nieco bardziej... złożona. Nie tylko na linii ojciec- córka, ale również jako partnerzy w czasie patrolu, Jako jego następczyni, musiała mieć też swoje zdanie... często rozmawiali w czasie patrolu na różne tematy. Liczył, że dzięki temu w przyszłości będzie jej łatwiej.
W końcu położył się obok niej tak, że jego bok stykał się z jej grzbietem. Łeb złożył na skrzyżowanych łapach.
- Możesz liczyć na moją pomoc. Daj tylko znać.
Oj już od pewnego czasu widział zbliżającą się plamę piór. Gdy Vult w końcu się odezwała, skinął jej głową na powitanie.
- Salve, Vult. Nie, nie przeszkadzasz. I wybacz Mai.
Uśmiechnął się lekko, po czym spojrzał na zielonooką. Należały jej się wyjaśnienia.
- Poznaj Vult. Mamy mały układ... za to co pozostanie po polowaniu, gwarancję że jej nie zaatakujemy i bezpieczeństwo gniazda, ma baczenie na nasze i okoliczne ziemie z nieba.
Potem wyjaśni jej jeszcze kilka spraw...
- A więc Vult, co nowego? Swoją drogą, twój łuskowaty przyjaciel nawiedził mnie jakiś czas temu. Stęsknił się i liczy na kontakt.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Vult - 05-08-2015

Z posilania się skorzystała może tylko parę razy, nigdy nie miała jakoś specjalnych trudności ze znalezieniem padliny. Mimo wszystko jednak ceniła sobie bezpieczeństwo na tych ziemiach.
- Widzę Kahawianie, że jednak nie wszystkich poinformowałeś o swojej dodatkowej parze oczu i uszu.
Stwierdziła zauważywszy zdziwienie wymalowane na pysku Mayi. Miała teraz okazje przyjrzeć jej się uważniej z bliska. Wyglądała na bardzo starą lwicę z bogatym bagażem doświadczeń. Vult nie była w stanie zliczyć jej blizn częściowo ukrytych pod futrem.
- Ah tak... -Mruknęła niezadowolona marszcząc przy tym brwi. Choć i cień zmartwienia pojawił się na moment na jej dziobie. Szybko jednak pozbyła się tych negatywnych emocji pod maską uśmiechu. - ...W swoim czasie się z nim rozmówię. Wróciłam na zachodnie tereny, ponieważ głównym moim obowiązkiem było patrolowanie waszych ziem.
Przecież nie musi dodawać informacji, że obecnie nie ma najmniejszej ochoty spędzać swojego czasu przy bractwie. Dodatkowo minęło pół pory deszczowej i drugie tyle pory suchej odkąd ostatni raz tu była. Długi czas nieobecności a tutejszy szacunek jaki okazywał jej przywódca, sprawiał że czuła się lepiej niż gdzieś indziej.
Przestąpiła z łapy na łapę i wyprostowała się bardziej.
- Nie mam zbyt wiele nowin dotyczących innych stad. Coś innego zaprzątnęło moją głowę.- Plus jej osobiste problemy z przeszłością, która tak nachalnie powracała małymi urywkami. Małe spięcie z wężem sprawiło, że zamiast zacieśnić swoje więzi z nową rodziną, tylko bardziej się odsunęła na ubocze. Swoje smutki topiła zajmując się pracą i obowiązkami. Już nawet żarty nie trzymały się jej tak jak dawniej.- Można by rzec, że również odnalazłam brakujący element układanki z waszej historii. Tyle, że to nie jest coś co powinno dotrzeć do uszu wszystkich.
Nie była pewna czy może o tym mówić przy obecności lwicy, czekała na znak Dwugrzywego by wyraził zgodę. Początkowo umowę miała taką, że tylko jemu będzie składała relacje. Jednakże to nie jest reguła, której musi się sztywno trzymać.