Król Lew PBF
Skała Skazy - na zewnątrz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - na zewnątrz (/showthread.php?tid=50)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Moran - 08-06-2013

//Serio? Skąd Fantazja wie, że Moran jest przywódcą? xP

Wybuchnął głośnym i z trudem kontrolowanym śmiechem. Zlazł z Fantazji, nadal kpiąc z niego, a w ślepiach przywódcy pojawiły się zadziorne iskry.
- Szkoda ci krwi i tylko dlatego mnie nie zaatakujesz? Śmieszny jesteś, chyba nawet bardziej niż twe durne imię... Mam więc rozumieć, że w innym razie zechciałbyś pozbawić mnie życia, o ty, miłośniku zabijania?
Odstąpił na krok i z naburmuszoną miną przyglądał się lwu. Nienawidził przechwałek. Dobry wojownik, zabójca, łowca; lojalny, wierny, sprawiedliwy... Kto wie, ile z tego jest prawdą?
- To doprawdy komiczne, że wszyscy postrzegają Świt jako lęgowisko dla moralnych zwyrodnialców. A ja ich tutaj nie potrzebuję. Morderstwo to ostateczność, a po twojej wypowiedzi śmiem twierdzić, że nie zawahałbyś się przed pozbawieniem życia niewinnego lwiątka. Mówisz, że nienawidzisz rodziny? Tym bardziej nie masz tutaj czego szukać. Świt to rodzina - z różnej krwi, lecz trzymająca się nawet bliżej niż jakakolwiek prawdziwa. Świt to rodzina, którą sami sobie wybraliśmy, bo wiemy, że nas nie skrzywdzi. Nie mam do ciebie zaufania, lwie. Nie mogę narazić mojej rodziny - celowo ponownie użył tego słowa, by podkreślić jego wartość - na nawet najmniejsze niebezpieczeństwo ze strony jakiegoś zabijaki.
Gdy usłyszał dalszą część jego wypowiedzi, podniósł pytająco brew. Wiedział sporo o życiu Szkarłatnych - a to wcale nie podobało się Kudłaczowi. Dla swojego dobra Fantazja nie powinien chwalić się zbyt mocno posiadaną wiedzą, gdyż zawsze może to być użyte przeciw niemu. I jeszcze ten gniew... Los czarnogrzywego wydawał się Moranowi przesądzony.
- Ojej, jakie to smutne! - rzucił ponownie z ironią, udając mocno przejętego "ciężkimi" losami intruza. - Moja rodzina nienawidziła Kami, a ja nienawidziłem ich, więc dołączę do jej stadka i się zemszczę! Jestem geniuszem zemsty, hahaha!
Jasny pysk Kudłacza wygiął się w szyderczym uśmiechu, który odsłonił wszystkie jego zęby. Teraz miał okazję dać ujście swojej wściekłości.
- E, uważaj, bo ci żyłka pęknie! Zdechniesz i jak wtedy zemścisz się na rodzince, co? - kolejna fala sarkazmu wydobyła się z jego pyska, lecz szybko ustąpiła miejsca całkowitej powadze. - Żądam, byś się stąd wyniósł. Zahamuj swoje żądze, pójdź po rozum do głowy i nie pokazuj mi się, póki nie będziesz mógł znaleźć porządnego powodu, bym pozwolił być ci częścią mojej rodziny. Co tak stoisz? Zmykaj, wariatuńciu.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Fantazja - 08-06-2013

Słuchając przemowy ech młodego zdziwił się. W sumie miał rację i odrzekł - Odejdę. Ale nie zrobiłbym twojej rodzinie krzywdy. Żywię nienawiść do rodziny. Jeśli będziesz w potrzebie, bądź problemach możesz na mnie liczyć. Na widok lwiątka raczej nie zabiłbym je. Wiem że zabrzmiałem jak totalny świr. Ale nim nie jestem. Nie wiem czy umiem im wybaczyć. Musiałbym to w dżungli przemyśleć. W razie odnowy mogę liczyć na twe przyjęcie? - odpowiedział wstając. - Żegnaj. Niech twój ród będzie najlepszy. odrzekł łagodnie i ruszył powolnym krokiem. Jeszcze nie znikając ale mógł usłyszeć słowa.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Moran - 08-06-2013

Fuknął opryskliwie pod nosem i przewrócił teatralnie oczyma. Dużo gadania, nic konkretnego, a i składane przez Fantazję zdania brzmiały... po prostu dziecinnie. Albo czarnogrzywy zachowywał się jak smarkacz, który nieudolnie stara się pokazać własną wartość, albo był zwykłym lizusem używającym wytartych sloganów. Kudłacz warknął głośno, pospieszając tym samym szarego lwa. Miał odejść, nie się smęcić, do jasnej cholery!


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 08-06-2013

Jeśli myślał, że gdzieś będzie mógł sobie w spokoju posiedzieć i pomyśleć, to się mylił. Zjawił się w momencie akurat gdy Moran zaatakował szarego. Póki co, obserwował z daleka, nie widział potrzeby gnania na złamanie karku. Moran miał widoczną przewagę nad obcym, nie zanosiło się też, by ci dwaj zaczęli się okładać. Obserwował ich w ukryciu, nadal jednak gotowy by w razie czego wkroczyć. Usłyszał niewyraźne, rozmyte echa ich głosów. Czyżby tamten chciał się dołączyć? Przechylił łeb zdziwiony, gdy usłyszał śmiech Szkarłatnego. Co jest? Morskooki uwolnił samca, jednak nadal wyglądał na złego i w razie konieczności gotowego do ataku. Zdołał wychwycić kilka słów z jego przemowy- "rodzina", "zemsta", "Kami"... O co w ogóle tu biega? Po chwili wyłapał zmianę w tonie głosu dowódcy. Zabawa się skończyła... a sam Kahawian postanowił wkroczyć. Kto wie, co intruzowi przyjdzie do łba... Znalazł się w odległości kilku kroków od Morana. Wnikliwie przyjrzał się czarnogrzywemu. Samiec być może w jego wieku, a jednak słaby. W innej sytuacji być może parsknąłby śmiechem. Jednak nie ma teraz na to czasu.
- Czy wszystko w porządku, Moranie...?- być może i zwracał się do przyjaciela, jednak jego wzrok nadal wwiercał się w siwego. Lepiej zrobisz, jeśli zamiast gadki przyśpieszysz krok...


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Moran - 08-06-2013

Uwagę Morana od niechcianego gościa odwrócił znajomy mu głos. Gdy tylko odwrócił głowę w kierunku, z którego dochodził, ujrzał przy sobie Kahawiana. Swoją drogą, ciekawe, czy zdążył się przyzwyczaić do stadnego życia.
- Salve, Dwugrzywy - rzucił do adepta. - Jak na razie tak, ale jeśli ten szary śmieć się nie streści, to będę musiał go jakoś przyspieszyć, nie sądzisz?
Znów spojrzał na ledwo kroczącego Fantazję. Matko, jakie durne imię... Na jego miejscu już dawno by je zmienił, chociaż biorąc pod uwagę inteligencję "kandydata", to chyba łatwiej byłoby się schować i nikomu na świecie nie pokazywać.
- A przy okazji - zwrócił się ponownie do Szkarłatnego - widziałeś może Padme lub Aresa? Mam u nich pilne sprawy do załatwienia, a miast tego zajmuję się jakimś niedorobem, który twierdzi, że nadaje się do Świtu... Huh, coraz więcej takich ostatnio. Skąd się tacy biorą?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 08-06-2013

W odpowiedzi na powitanie, lekko skinął łbem.
- Zapewne tak... Krótka przebieżka nie zaszkodziłaby. Wręcz odwrotnie- odpowiedział spokojnie. Jeśli będzie to konieczne, przegoni samca.
Tym razem uwagę skupił na Moranie. Brązowogrzywy wpatrywał się w obcego z widocznym zniesmaczeniem. Chyba zdążył się czegoś o szarym dowiedzieć.
- Nie... Aresa widziałem ostatnio na wzgórzu. Bawił się w wyzwania z bliźniakami. Pojawił się Ragnar... widocznie któreś z bliźniaków wpadło na kiepski pomysł, skoro na nich nawrzeszczał. Potem zaczęliśmy gadać, a potem już ruszyłem na umówioną akcję. Padme... ją widziałem ostatni raz na akcji. Potem jej również już nie widziałem. Przykro, że nie mogę pomóc- mówił prawdę. Naprawdę chciałby.
Ostatnie zdanie Morana skwitował mrugnięciem oka. Bracie, ty mnie o to nie pytaj. Z drugiej strony mógł się poczuć lekko urażony, sam przecież od niedawna był w stadzie.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Fantazja - 08-06-2013

Słysząc słowa fuknął z oburzenia do samców - Dziwię się jaki macie szacunek do starszych. Żegnam. A śmieciem nie jestem, wręcz licz się z słowami - warknął i odbiegł znikając.
z/t.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Moran - 08-06-2013

Zastrzygł pędzelkowatym uchem.
- Słyszałeś to, Kahawianie? Ten ŚMIEĆ - podkreślił to słowo, ponownie przez niego użyte - rzuca mi rozkazy... Nie wiem jak ty, ja mam chęć na małe polowanie. Tym razem ofiarą będzie drapieżnik, nie zwierzyna...
Morana śmieszyła już ta persona. Oskarża ich o brak szacunku do starszych? Fantazja do starych nie należał, a był nawet w wieku Dwugrzywego. Intruz widział przecież, jak dobrze Kudłacz traktuje swojego towarzysza, więc dlaczego uznał, że kryterium szacunku, jaki młody przywódca okazuje jest liczba przeżytych lat? To tylko świadczyło o bardzo nikłym pojmowaniu i poczuciu logiki przez niedoszłego Szkarłatnego.
- Śmiem jednak twierdzić, że mam teraz ważniejsze rzeczy do roboty. Jeśli zaś ujrzysz go znów na naszych ziemiach, masz moje pozwolenie na wszystko.
Puścił oko do lwa. Doskonale wiedzieli, co Moran miał na myśli w swych ostatnich słowach.
- Trudno, jestem skazany na siebie. Przepraszam, zostawię cię więc już. Trochę czasu mi zejdzie na poszukiwaniach. Salve, przyjacielu!
Nikły uśmiech przeszył jasny pysk Kudłacza, gdy ten począł oddalać się spod Skały Skazy.

zt


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 08-06-2013

Gdyby nie to, że wryło go w ziemię po wypowiedzi dziwaka, zapewne szary miałby spore problemy z ucieczką. Szczerze mówiąc, chyba szybko by ją zakończył z pazurami Kahawiana w grzbiecie i kłami w karku.
W jego gardle narastał warkot, gdy się już odezwał, można było wyczuć jego kipiący gniew.
- Tak mi się zdaje, że wiekiem jesteśmy równi, intruzie... Grozić to byś mógł, gdybyś miał choć cień szans na pokonanie choćby jednego z nas- błysk kłów dopełnił tylko obrazu czystego gniewu.
Uspokoił się dopiero, gdy ten idiota zniknął mu z oczu.
- Nie raduje mnie perspektywa polowania na innego lwa, ale ten tutaj działał mi na nerwy- kącik pyska uniósł mu się w lekkim uśmiechu. Owszem, wiedział.
- Salve. Powodzenia i uważaj na siebie- przez chwilę obserwował młodego.
Odwrócił się i usiadł nas skale. Koniec akcji na dziś. Za dużo tego dobrego.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Levian - 08-06-2013

Chwilę potem na Skałę wszedł zmarkotniały Levian. Tak, chciał najpierw pogadać z Levine, ale uznał że na początku lepiej będzie pobyć samemu i przemyśleć swoje zachowanie.
Idąc zauważył lwa, którego spotkał w oazie.
- Salve - przywitał go, po czym usiadł nieopodal niego. Lwiakowi nijak nie było do śmiechu. Wręcz przeciwnie.
- Levine miała rację. Debil ze mnie - mówił ściszonym głosem do siebie. Co tu dużo gadać, głupio mu było po tym co się ostatnio zdarzyło.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 09-06-2013

Podniósł łeb i spojrzał nieco rozkojarzony na lewka.
- Salve, Levianie...- rzekł, jednocześnie starając zebrać swoje myśli do kupy. Spotkanie z dorosłym synem będzie mu chyba mąciło myśli jeszcze długi czas...
Młody mówił cicho, ale stary wyga miał dobry słuch. Gdyby było inaczej, raczej długo by nie pożył.
- No, nie przesadzaj. Nie nazwałbym tego debilizmem, a raczej zbytnią chęcią wygranej. Na ogół jest to dosyć zdrowe. Ale należy pamiętać, kiedy należy się powstrzymać. Dobrze, że wyciągnąłeś z tego jakieś wnioski- starał się uśmiechnąć pocieszająco.
Podszedł bliżej młodego i położył się obok niego.
- Po prostu musicie na siebie uważać. Wśród dorosłych, jesteście względnie bezpieczni. Jednak kiedyś może przyjść dzień, kiedy nas nie będzie, by was ratować. Czasami by wygrać, należy wycofać się i poczekać na odpowiedni moment. A pchanie się w niebezpieczne miejsca nie wróży nic dobrego- starał się cały czas kątem oka wpatrywać się w Leviana. Gdy skończył, spojrzał wprost przed siebie. Nigdy nie przewidzisz co i gdzie cię spotka. Musisz być gotowy cały czas.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Levian - 09-06-2013

Levian tylko westchnął ciężko. W sumie Kahavian miał rację.
- Fakt, moje zachowanie było zbyt brawurowe i w dodatku tak bardzo chciałem wygrać, że postanowiłem narazić moją siostrę na niebezpieczeństwo - rzekł ze spuszczonym łbem, po czym go podniósł i odwrócił wzrok w kierunku dwugrzywego.
- Ciekawi mnie czemu nie możemy chodzić na Lwią Ziemię? Czy jej mieszkańcy mogą nam coś złego zrobić? - spytał zaciekawiony samca. Nie znał Lwich. A może nie słuchał jak o nich kiedyś mówiono?


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Kahawian - 09-06-2013

Kahawian znów zwrócił swoją uwagę na młodego lewka.
- Po prostu zapamiętaj sobie dzisiejszą sytuację. Na przyszłość będziesz wiedział, kiedy się powstrzymać. Nie mówmy już o tym... widzę, że zrozumiałeś o co chodziło Ragnarowi. Nie ma sensu tego roztrząsać- uśmiechnął się lekko.
Na pytanie młodzika znów się zasępił.
- Nie znam szczegółów... Wiem jedynie tyle, że Szkarłatni i Lwi są w konflikcie. Ta zwierzyna co leżała na wzgórzu była od nich. Nam nie wolno chodzić na ich tereny, im na nasze. Jakby ktoś obcy się pojawił na terenach Świtu mamy się zorientować kto to. Jeśli z Lwioziemców... zawsze można wydobyć z nich jakieś informacje i wydębić od ich przywódców okup. W przypadku twoim i twej siostry radziłbym uważać i dać znać komuś dorosłemu. Tak samo wam nie radziłbym ryzykować wchodzenia na ich teren. Lwi mogą się nie cackać... i skrócić was o głowę- Liczył, że młody zrozumie.
Owszem, będzie go ciągnąć tam, gdzie zakazane... ale informacja o możliwych konsekwencjach może ostudzi jego zapał.
Przez dłuższą chwilę siedział w ciszy, zamyślony. Właściwie... to gdzie się podziała Levine i Ares...? Ognistooki liczył, że ganiają gdzieś po terenach Świtu. Jeśli w przeciągu kilku dni się nie znajdą, trzeba będzie ich poszukać...


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Levian - 10-06-2013

Levian słuchał uważnie słów starszego lwa. Starał się je zapamiętać, bo jak wiadomo mogłyby się one przydać młodzikowi w przyszłości. Zatem Lwioziemcy byli wrogami Świtezian i nie warto wchodzić im w paradę. Niebieskooki zrozumiał już dlaczego Moran zabronił mu tam chodzić i czemu Ragnar tak opieprzył jego i Levine...
Na chwilę spojrzał w kierunku horyzontu, by później znów przenieść wzrok na dwugrzywego. Trzeba było przyznać, ale lew mu nawet imponował. Był taki mądry i w ogóle. Można by się od niego wiele o życiu nauczyć.
- Pan jest taki mądry. Chciałbym być taki jak pan - przyznał po chwili nieśmiałym głosem. Nie chciał by Kahavian odebrał słowa lwiaka jako jakieś wazeliniarstwo, gdyż sam beżowy nie znosił lizusów. Była to po prostu oznaka szacunku młodszego lwiątka względem starszego, dojrzałego i doświadczonego lwa.


RE: Skała Skazy - na zewnątrz - Levine - 10-06-2013

Levine - zwykle tam gdzie jej nie chcą, bądź poszukują. Nie było trudno znaleźć Skałę Skazy. Miała nadzieję spotkać tu kogoś, komu będzie mogła poskarżyć się na swój los bądź też dostać dobrą radę. Najmniej spodziewała się jednak spotkać tam swego bliźniaka.
- Salve. - przywitała się z obojgiem, słowa jednak obciekały nieznajomym chłodem, które nawet ona się przeraziła. Nie bardzo wiedziała co jest powodem takiego nastroju, ale nie przejmowała się teraz zupełnie niczym. Orzechowa kita poruszyła się w lewo i prawo, a Levine podeszła nieco bliżej. Wciąż zachowując zdrowy dla niej samej dystans usiadła, a wzrok wlepiła w Levian'a.