Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Kami - 13-12-2012

- Zazwyczaj.. wydaje rozkazy, ale tym razem jest to propozycja.- Na która Naara miał prawo odpowiedzieć nie, jednak gdy samiec zgodził się, Kami jakby poczuła się jeszcze lepiej. Będzie jej gościem, a jedna z korzyści dla samego Naary będzie fakt iż całe.. a przynajmniej większość stada zapozna się z nim.
- Idziemy, nie ma co zwlekać.- Ruszyła równym krokiem ku majaczącej w oddali bryle pilnując by nie zgubić towarzysza.

ZT


RE: Rzeka - Naara - 13-12-2012

Lew oddalił się więc razem z Kami. Przez chwilę mogło się nawet wydawać, że robił to wszystko dla niej.
Sam nie wiedział, czy tak faktycznie było.

[zt]

[ Dodano: 2012-12-31, 21:24 ]
Powrócił nad rzekę. Jeżeli było na tych ziemiach cokolwiek, co było w stanie uspokoić jego nerwy, była to właśnie ta czarna wstęga, szumiąca spokojnie swoimi strutymi wodami. Były równie zepsute, co jego krew: wiedział o tym. Położył się nad jej brzegiem. Zmęczony, zniszczony. Stary. I nader wszystko wściekły.
Nie spodziewał się, że ktokolwiek tu za nim przylezie - i szczerze, był to teraz wysoce pożądany stan rzeczy. Cierpliwość skończyła mu się już w grocie, a poza nią potrzebował już tylko samotności - i wyciągnął do niej zmęczone łapy. Jak zawsze, przyszła na zawołanie. Jego jedyna wierna towarzyszka. Wierniejsza od braci, od przyjaciół, od wszystkiego.
Ze świstem wypuścił powietrze z płuc.


RE: Rzeka - Amarth Shetani - 05-01-2013

Samotność.
Uderzała bezlitośnie w dzwon, posyłając pragnących miłości na dno wypełnione cierniami i smutkiem. Smolista wstęga dusiła, odsyłając do domu kostuchy wszystkich, którzy odważyli się stanąć przeciw niej. Samotność to broń przed którą nie ma ucieczki. Potrafi zniszczyć nawet tych, którzy uodpornili się na ból, pragnienie i namiętność. Zabijała powoli. Wyniszczając po kawałku skrawki duszy.
B ł ą d.
Czarna chmura zaraz płynęła leniwie nad wodą, pozwalając zauważyć się każdemu śmiertelnikowi. Z dozą łagodności musnęła gęstą powierzchnię rzeki, kierując się ku plamce samca. Powoli. Spokojnie. Nigdy się nie spiesz...
Materializacja trwała ułamki sekund, gdy tuż przy boku Naary pojawiła się wychudła postać zmory, której pysk zdobił grymas uśmiechu.
- Kurewsko boli, prawda?
Czy jeszcze pamiętasz smród rozkładu, rdzy i rubin oczu? Czy jeszcze potrafisz poskładać w całość strzaskany obraz Amarth Shetani?


RE: Rzeka - Naara - 05-01-2013

Każdy normalny lew na jego miejscu zapewne doszedłby do wniosku, że ze swojego zmęczenia zaczyna mieć zwidy. Teraz jednak to wniosek sam przychodził do niego, z własnej, niczym nie przymuszonej woli, całkowicie od niego niezależnej.
Samiec z początku potrząsnął łbem, próbując odgonić to, co wziął za nocną marę. Brązowe ślepia wciąż wisiały jednak na czarnej sylwetce kota, zamiast przeciąć ją i spocząć na migoczącej tafli wody. Dopiero teraz zdał sobie sprawę ze swojej omyłki. To nie była zwykła halucynacja - wiele razy już słyszał w swoim życiu ich rozpaczliwe wołanie o danie im wiary, ale już od dawna kroczył własnymi ścieżkami. Zdawałoby się nawet, że sam postawił sobie na swojej ścieżce te wszystkie kamienie, ciernie i przepaście. On tej wiary jednak nie miał, nawet, gdy usłyszał głos smolistej istoty, a w ślepia błysnął mu jej uśmiech.
Niechętnie dźwignął wyniszczone cielsko z ziemi.
- Pytasz, a znasz odpowiedź - warknął, wciąż biorąc Shetani za jakąś wizję, która za chwilę się rozwieje. Za omam. Nie czuł jeszcze, jak bardzo się mylił: tylko świadomość marnowanego czasu teraz miała dla niego znaczenie.


RE: Rzeka - Amarth Shetani - 06-01-2013

Mądrość przychodziła z wiekiem, ale jak było się takim reliktem jak czarna zmora, mądrość zostawała wykopana z wielkiej rodzinki i na jej miejsce przychodziła nuda, która dźgała kijkiem prosto w mózg. Zrób coś, zrób coś ciekawszego niż czerpanie nauk z życia, które masz naprawdę gdzieś. Łazisz i tułasz się niczym włóczykij, a nic dobrego z tego nie wychodzi. Przecierasz szlaki, które znasz na pamięć w nadziei, że... spadnie meteoryt? Spotkasz GO? Zjesz Boga? Jego dziecko?
Wszystko jedno.
Długi ogon połaskotał samca w nos, gdy demonica z gracją przeszła wzdłuż jego ciała, ustawiając się za nim. Pióropusz odpłynął chwile później niczym latający wąż. Amarth widocznie nie przyjmowała do myśli zdania: Jestem snem.
- Musze pytać, by uzyskać odpowiedź. Taka stara gra. Nazywa się rozmową.
Czemu właściwie chcesz gadać? Co się dzieje? Obudź się.
- Myślisz, że tylko życie jest okrutne?


RE: Rzeka - Naara - 06-01-2013

Nie potrzebował nic więcej od jej ogona, żeby zdać sobie sprawę z tego, że to daleko mu było do snu. Niósł ze sobą nieprzyjemne łaskotanie - poza tym, niósł ze sobą zapach, jakiego nie czuł nigdy wcześniej. Nie była to przyjemna woń.
Z równie nieprzyjemnym ukłuciem odwrócił się. Było zbyt wcześnie, żeby czuć cokolwiek innego poza zdziwieniem - być może strach sam schował się gdzieś za nim, przerażony, na widok smolistej? Obawa również mogła zwinąć się gdzieś w trzęsący kłębek, pozostawiając go samego ze zmorą. Coś w nim nie pozwalało mu jednak potraktować ją, jak lamparta - nie pasowała do niej żadna z cech kotów, których znał. Lew, lampart, o gepardzie nawet nie wspominając - wszystko było niewłaściwe. Ona była czymś innym, choć podobnym do tego, co już znał.
Zdecydowanie zajrzał spojrzeniem w jej oczy, jednak nie wzdrygnął się, gdy już utkwił w nich wzrok. Był zbyt zmęczony i zbyt zniszczony, żeby tak łatwo odczuć na sobie lepki dotyk strachu. Zamiast tego skrzywił się ponownie. Co to za dziwoląg? Nie dość, że pojawia się znikąd, to jeszcze przyłazi i zadaje pytania tak oczywiste, jak słońce, które powoli chyliło się ku zachodowi.
Zazdrościł mu. On też chciałby się teraz schować za horyzontem i mieć wszystko gdzieś.
- Znowu pytasz, a znasz odpowiedź - powtórzył, lecz nie warknął. To nie miało sensu. Pytania wyrywały się mu we łbie na język, ale nie zamierzał ich zadawać. Zamiast tego wstrzymał się od głosu i wpatrywał się uważnie w Shetani, kontynuując grę.
Twój ruch.


RE: Rzeka - Amarth Shetani - 09-01-2013

Strachu? Nie był on zamierzoną częścią dzisiejszego przedstawienia. Strach tkwił w każdym, żadna to nowość wyciągnąć go na wierzch, zamotać w kilka kolorowych fiszek i postawić na środku kościoła. Skażone powietrze, którym oddychali, wypalało więcej zła niźli demony przynosiły nocą. Jesteśmy na pocisku i kierujemy się prosto do Boga. Nawet on chciałby to zakończyć; bierzemy pigułkę, dostajemy twarz, kupujemy nasz bilet i mamy nadzieję, że raj naprawdę istnieje. Widzimy, jak ksiądz gwałci dzieciaka, widzimy, jak dziwka kupuje ziemniaki, by nakarmić swe dzieci, widzimy matkę, która bije kablem męża, widzimy dziecko, które daje sobie w żyłę. Absurd. Kolokwializmy. Synonimy. Brak sensu.
Szkarłat zalśnił mocniej, gdy zmora odsunęła się, a długie włosy nakryły większą część jej skrzywionej mordy. Okropna, dziwaczna, a zarazem... Sza!
- Teraz Twoja kolej. - odparła Shetani ze spokojem, siadając nieopodal samca i mierząc go wypranym spojrzeniem bezdennych ślepi. - Chyba, że nadal będziesz niszczył resztki tego, co zostało.
Niczym ser Szwajcarski dusza.


RE: Rzeka - Naara - 10-01-2013

Jedynym, co miał w chwili zamiar zniszczyć była jej cholerna wola prowadzenia tej gry, rozmowy, cokolwiek to było. On chciał tylko odpocząć, do ciężkiej cholery! Najpierw Kami i jej chora wizja relacji między nim a Moranem, a teraz jeszcze ta smolista wywłoka, szastająca na prawo i lewo tekstami z jakiejś wyjątkowo nietrafionej opowieści o duchach. Skrzywił się wyraźnie, nie dzieląc ani odrobiny spokoju z czarną samicą - obnażył kły i podniósł się z ziemi, z ulgą przestając nad sobą panować. Gniew przyjemnie rozlał się po jego ciele, rozgrzewając każdy jeden mięsień z osobna. Całe ciepło popłynęło po jego zahartowanym, acz wyniszczonym w bojach cielsku, nie pozostawiając nawet wątłej krztyny dla głosu.
- Czego chcesz, do cholery? - Zapytał z takim lodowatym spokojem, że już mniej nieprzyjemnie zabrzmiałoby zwykłe warknięcie.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak cholernie celne było pytanie Shetani. Potraktował je stanowczo zbyt przyjemnie, a ona sama nawet nie starała się sięgnąć słowem choć odrobiny dalej. Materiał miała dobry: miała przeciwko sobie kogoś, kto wiedział już, jak działa dusza i co się z nią dzieje, kiedy ciało przestaje sprawować nad nią pieczę. Być może dlatego reagował tak wrogo? Postaraj się, czarna cholero, a może coś z tego wyjdzie.
Na razie tylko wkurzasz zmęczonego lwa, jak wyjątkowo irytująca pchła. Wiesz, gdzie ugryźć, żeby swędziało najmocniej.


RE: Rzeka - Amarth Shetani - 27-01-2013

Przejedź się tą przedśmiertną karuzelą, cztery rdzewiejące konie uduszone przez własne powrozy. Gdzie dzieci miłości śpiewają o rodzinie, o zabawkach, o pragnieniach. Będziemy wiedzieć, że ich związane serca zostały złamane, gdy odgłos płaczu i strzału rozedrze niebo w pół, a krew aniołów spłynie na nas jak deszcz. Marzenia, których nie wypowiadamy; śnienie o lepszej przyszłości, jawa o brutalnym żywocie pośród szkieletów i tłustych skurwieli z koronami. Przecież to znamy, czemu aż tak się dziwimy? Wydrzyj swoją dusze i wsadź ja w każdą dziurę, każde drzwi, sprzedaj ją i miej to, co chcesz. To takie proste, gdy tylko zechcesz.
Czarny demon zakręcił ogonem kilka kółek, tworząc smolisty wzór pętli, która rozpłynęła się w mgnieniu oka. Rozbawiona, spoglądała na Naarę, który widocznie zagubił coś więcej, niż strzępy 'siebie'.
- Ciebie. - odparła bezczelnie, a na zabliźnionej masce monstrum zaświtała biel zębów, gdy tylko wykrzywiła się w podłym grymasie pseudo radości. - I tak nie ma z Ciebie pożytku żadnego.
Proste uderzenie prosto w brzuch. Shetani nie miała w zwyczaju bawić się z kimś łagodnie. Gdyby dostała królika z pluszu, skończyłby bez głowy i wyprutym brzuchem w ciągu kilku minut. Rubiny zalśniły niezdrowo, gdy poprawiła się nieco siadając, ogon zaś podrygiwał wesoło co kilka chwil. Co dalej? Czy skończymy na tym, że poślubisz noc, a dusza zostanie obrączką?
I żyła długo i szczęśliwe, a Pan Młody gnij na palu.


RE: Rzeka - Naara - 27-01-2013

Są na tym świecie siły potężniejsze od ciebie, dziecię mroku - nawet, jeżeli wyrażają się poprzez szarość, chłód i gniew. Spłoniesz w nich. I nie odrodzisz się z popiołów.
Strzeż się tych, którym wszystko jest jedno. To oni, którzy niczego już nie mają do stracenia, przed niczym się nie cofają. To oni zostają bohaterami - ratują wszystkich naokoło, lecz nie siebie. Ale Naara nie był bohaterem. Kirisa zginęła, Aslan zginął, jego potomstwo rozbiegło się na wszystkie strony. Zawiódł. Poza tym, bohaterowie nie ziewają.
Kiedy już zamknął paszczę, potoczył na czarną zmęczonym, znudzonym spojrzeniem. Nic nie powiedział, nic nie zrobił. Przez moment miał wielką ochotę grzmotnąć natręta przez łeb, ale odnalazł w sobie na tyle cierpliwości, żeby po prostu ziewnąć i utkwić w niej beznamiętne spojrzenie. Tak głęboko był tym przejęty.


RE: Rzeka - Amarth Shetani - 28-01-2013

Ziewnięcie wywołało wręcz szeroki uśmiech na mordzie demona, o ile można to nazwać jakimś uśmiechem. Tak czy siak - pysk zmory wykrzywił się straszliwie, nadając jej groteskowy wygląd. Maszkaron wprost z katedry Notre Dame, acz któż zaprzeczyłby tego kurewskiego uroku, który aktualnie w niej tkwił? Z niemą radością podniosła się i otoczyła samca, ocierając się o jego bok. Bezczelna.
Czasami wywrotki i karuzele mogą sprawić tyle radości. A gdy dostajesz na finał ogromną watę cukrową... Cóż, pozostaje tylko ją zjeść i zwymiotować z nadmiaru cukru. Hej, to też jakaś metoda!
- Jesteś cudowny! - rzucił demon, gdy zatrzymał się przed nim i zajrzał w jego ślepia. - Tak pusty. Tak niesamowicie obojętny.
Nie pytajcie o sens tego piękna, które w nim widziała. Amarth cieszyła się, bo miała pod łapami glinę.
- Po co tu jeszcze tkwisz? - spytała, kładąc uszy po sobie i przechylając łeb w prawo. No dalej, pobaw się!


RE: Rzeka - Mistrz Gry - 10-02-2013

Znudzony Naara znalazł tuż przed swoją łapą opale. Są całkiem ładne. Czy masz chęć zatrzymania ich dla siebie?
+2 opale



RE: Rzeka - Naara - 12-02-2013

Ilość niezrozumiałych dla niego wydarzeń w ciągu ostatnich minut stanowczo przekraczała wszelkie normy. Nie dość, że czarna zmora truła mu dupę nadal, to jeszcze znalazł pod łapą jakieś dziwaczne kamienie, których nie widział nigdy wcześniej. Mimo to, na chwilę obecną nie poświęcił im większej uwagi - nawet ta nowość nie była w stanie zmienić faktu, że powoli zaczynał mieć ochotę rąbnąć w ten jej czarny, durny łeb. Chwycił w końcu jej pysk łapą, zdecydowanie, ale nie gwałtownie.
- Kim ty, do cholery, jesteś? I czego chcesz?
Subtelności nigdy nie były jego mocną stroną.


RE: Rzeka - Padme - 22-03-2013

Natomiast  z innej strony rzeki, Padme w towarzystwie Orvary i Erica poszukiwała zdychającej gdzieś nieopodal Lury. Jej krew, której zapach roznosił się wszędzie jedynie ułatwiała Świtowcom życie- szybciej ją odnajdą, szybciej zlikwidują.
- Jej krew czuć wszędzie.- mruknęła, schylając łeb. 
Tylko gdzie szukać? Może rzeczywiście Orvara miała racje i młoda z nadzieją na uzyskanie pomocy obrała za cel ich jaskinie medyka.
- w którą stronę teraz? Zakole? Jaskinia medyka?- rzuciła jakoś tak beznamiętnie, spoglądając to na jedno, to na drugie.
Trzeba to znaleźć zanim spierdoli, zbierze siły i wróci. Choć w sumie.. Czy by była w pełni sił, czy nie i tak spokojnie każdy z nich poradził by z nią sobie sam,  a teraz jest ich trójka, co tylko przyśpieszy agonię Lury.


RE: Rzeka - Erick - 23-03-2013

Szedł najpierw za Orvarą, a później za Padme. Przemierzając tereny świtu czuł w nozdrzach ostry zapach krwi. Mogła ona pochodzić tylko z jednego źródła. To zdychające już ścierwo musi być niedaleko. Nie musi się martwić. Ta trójka tylko przyjdzie, dobije i pójdzie. Śmierć nie będzie dla niej karą, będzie jak ukojenie. Jeżeli sama nie zdechnie to w najbliższej przyszłości kogoś szlag trafi i zarżnie tą gówniarę.
Słysząc słowa młodszej odwrócił tylko łeb w jej stronę i zastanowił się chwilę.
-Proponuję jaskinie, jak jest gdzieś niedaleko to sama dojdzie.
Po tych słowach odwrócił się do starszej lwicy i czekał na jej odpowiedź.